Dawno po czyjejś śmierci nie czułam takiej pewności, że teraz to jest naprawdę szczęśliwy. I dawno też po czyjejś śmierci nie czułam takiego osamotnienia.
Zaskoczyła mnie ta śmierć, bardzo. Bo choć ks Piotr chorował to jednak ostatnio było lepiej, miał operację, szykował się na kolejne. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku... tym ziemskim ale widocznie zwrotnica została przestawiona na Niebo.
Jeszcze w piątek znajoma z nim rozmawiała i było dobrze. Zmarł we śnie....
Znałam go osobiście od 15 lat mój M od 35ciu... jako mały chłopiec śpiewał u niego w scholi w jedynej parafii gdzie pracował jako wikariusz. Gdyby nie on.... nie zostalibyśmy małżeństwie. Zawalczył o nas w najtrudniejszym momencie. Potem się śmiał błogosławiąc nam ślub, że daje nam gwarancję na rok i będzie ją przedłużał. Potem przedłużył na kolejne lata. .... ech i kto nam teraz przedłuży gwarancję ks Piotrze????
Bardzo pokorny kapłan, nie miał w sobie nic z gwiazdy czy showmana, jakim go kreowały media. Miał ogromne poczucie humoru. Bardzo cenił swoją prywatność. Nigdy się nie skarżył. Po wielu latach zaczął mówić o swojej chorobie i tylko dlatego, że zdał sobie sprawę że to może być dla kogoś umocnienie i świadectwo, a nie dlatego, żeby się skarżyć czy robić z siebie cierpiętnika.
Półtora roku temu przeprosił mnie za coś co zrobił a co było jego zdaniem nie w porządku... a miało miejsce 10 lat wcześniej (!!). Bardzo mnie tym ujął.
Jeszcze mieliśmy go do nas zaprosić, bo co jakiś czas się widywaliśmy choć ostatnio rzadziej, jeszcze mój M chciał mu jechać zakupy na te pandemię robić ale się nie dodzwonił... jeszcze.... Nie możemy go zawieść....
@Aneczka08 a wiesz co mu dolegało? Nigdzie nie ma informacji z jakiego powodu zmarł.
miał kilka chorób, otwarcie mówił o chorobie Parkinsona (tyle, że na to się nie umiera, z tym się żyje wiele lat) . Bezpośredniego powodu nie znam, skoro w nocy we śnie to myślę, że jakiś zawał, udar, wylew. Do piątku wieczorem funkcjonował normalnie i w dobrym nastroju, w sobotę rano znaleziono go martwego w łóżku.
Ksiądz Piotr został złożony do grobu kapłańskiego w kwaterze 153-1/2-20-30 na Starych Powązkach, najbliżej od bramy VI na Ostroroga.
Został pochowany w grobowcu w którym spoczywa również jego ks proboszcz z rodzinnej parafii, który był dla niego wzorem kapłana oraz proboszcz z parafii gdzie mieszkał od 28 lat.
Mój M dzis po mszy nie wytrzymal , bo nosilo go od wczoraj, zeby wieniec kupic i podac na pogrzebie przez drzwi.... wsiadl na motor i podjechal na cmentarz, spotkał się z konduktem w bramie cmentarza. Z oddalenia zlozyl kondolencje bratu Ryszardowj od naszej Zatoki ktora xP zalozyl. Zagadal tez chwile z ks Bogusiem ktory mowil kazanie i byl proboszczem mojego M w Otwocku, byl tez na naszym ślubie. Ciezko nam z tym wszystkim. A ja sie do radia W-wa to dzwoniłem ze swiadectwem
A ja słucham radia tego niemal non stop i nie usłyszałam... a szkoda, księdza uwielbiałam byłam z mezem kiedyś na warsztatach i z radością i wzruszeniem czytam co piszesz @Aneczka08 <span></span>
- Czy mógłby Pan napisać muzykę do tych słów? Chcemy zrobić niespodziankę człowiekowi, który uratował nasze małżeństwo - tymi słowami, po jednym z koncertów, zwróciła się do Krzysztofa Antkowiaka para, pokazując mu tekst "Litanii". Krzysiek niedawno zmienił swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, bogaty w wiele trudnych doświadczeń, pierwszy raz w życiu postawił wszystko na relację z Jezusem z Nazaretu... Nie zna tego człowieka, ale tekst zaciekawia go na tyle, że z chęcią zajmuje się przygotowaniem utworu.
Nagranie trafia do autora słów.
Ks. Piotr Pawlukiewicz nie wie co powiedzieć ze wzruszenia, słuchając po raz pierwszy "Litanii" w wykonaniu Krzyśka, artysta świetnie trafia z muzyką w jego gust. Niedługo potem poznają się osobiście. Dwa lata później Krzysiek mówi o ks. Piotrze "mój przyjaciel i przewodnik duchowy". Spędzają długie godziny na rozmowach i wspólnym słuchaniu muzyki. Kilka miesięcy temu podczas rekolekcji w Szczecinie, ponownie w formie niespodzianki dla ks. Piotra, Krzysiek wykonuje "Litanię" na żywo. Na zakończenie piosenki ks. Piotr prosi o mikrofon i mówi "To była autobiografia nas obu"...
Pod koniec choroby role się zamieniają i to Krzysiek staje się dużym oparciem dla ks. Piotra... Kilka tygodni temu wspólnie spędzają krótkie wakacje w Nowym Sączu, gdzie ks. Piotr nagrywa bardzo ważną rozmowę...
Ostatni sobotni poranek jest dla Krzyśka niesamowicie trudnym momentem. Następnego dnia dostaje telefon, w którym jeden z księży organizujących pogrzeb ks. Piotra prosi go, aby zaśpiewał na tym pogrzebie. Wybór jest oczywisty. "Litania"...
+++ ja myślę, że już święty, nie słuchałam go od kilku lat, w noc jego śmierci w nocy obudziłam się, nie mogłam spać i jego kazanie włączyłam. Dzisiaj obudziłam się nad ranem i przeczytałam jego książkę, od pół roku czekała zapomniana, wczoraj przy sprzątaniu się znalazła. Takie zabiegi okoliczności? On już działa.
Komentarz
+++
Myszaty ma coraz lepsze towarzystwo (wcześniej odszedł ks. bp s. Stefanek), zazdraszczam mu.
Bo choć ks Piotr chorował to jednak ostatnio było lepiej, miał operację, szykował się na kolejne. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku... tym ziemskim ale widocznie zwrotnica została przestawiona na Niebo.
przepraszam, że pozwalam sobie wrzucić ten link.
Bardzo chciałam dziś jechać na jego grób. Niestety Stare Powązki zamknięte do odwołania... nie ma jak...