Czy to ma istotne znaczenie, że akurat za geja się uznał? Czy sytuacja tej pani byłaby lepsza, gdyby uznał, że nie kocha swojej żony i chce sobie ułożyć życie z inną albo, że tak naprawdę, to zrealizuje swoje ja tylko wiodąc żywot eremity?
@Katarzyna. Ma jednak ogromne znaczenie, tutaj nie tylko chodzi o porzucenie rodziny, ale fatalny wzór dla dzieci. Moja koleżanka z "Odwagi" była w Niemczech ratować podobne małżeństwo - nic się nie dało zrobić, facetowi seks homo na mózg się rzucił.
Oczywiście, wolno Ci się upierać i mieć swój ogląd.
Z mojej perspektywy, niedojrzałość i nieodpowiedzialność pozostaje tym samym, niezależnie, jak się objawia.
A co do potencjalnego wpływu na dzieci - można się zastanawiać, czy łatwiej będzie im się identyfikować z ojcem, który "zgrzeszył tylko troszkę" (w końcu odejście od rodziny do innej kobiety, to nic szczególnie osobliwego, nie?), czy z takim, który robi coś ekstremalnie niezrozumiałego. Byłabym skłonna spekulować, że im łatwiej nieodpowiedzialne zachowanie ojca usprawiedliwić i zrozumieć, tym większe ryzyko, że dzieci je w przyszłości powielą.
> Czy to ma istotne znaczenie, że akurat za geja się uznał?
Tak, ponieważ zgodnie z obowiązującą narracją orientacja seksualna jest wrodzona i niezmienna. Fakt, że pozostawał w związku z kobietą jest przejawem społecznej opresji, a to, że porzucił rodzinę - dowodem na odkrycie prawdy o sobie. Takie podejście obraca wektory jakiejkolwiek moralności, tak naprawdę to córka powinna go przeprosić za to, że z powodu rodziny nie zrobił tego wcześniej. Powiedzmy też szczerze, że wejście w subkulturę LGBT także minimalizuje szanse, że człowiek wróci do żony, z kochanką by było inaczej.
Ten facet odszedł dlatego, że uznał się za inny gatunek, który nie może być w związku z kobietą. Jak możesz wysłuchać w tym świadectwie, został potem męską prostytutką. Czyli w ogóle nie chodziło o relację z osobą, ale o samorealizację seksualną.
Mam wrażenie, że dajesz się nabrać na stosowany w mediach przekaz dla kobiet, że geje to tacy faceci jak inni, tylko akurat się zakochali w jakimś panu. Nie, oni są formatowani na inny gatunek człowieka, który odrzuca kobiety jako takie.
Geje? O czym Ty, @Maciek_bs, piszesz? Jacy geje? To są po prostu pogubieni faceci. Jak dla mnie, jak ktoś porzuca żonę, to jest pogubiony, niedojrzały i nie radzi sobie ze sobą. I czy przy okazji twierdzi, że jest gejem, paprotką, Napoleonem, czy biednym skrzywdzonym misiem, to akurat niewiele zmienia. Człowiek próbuje swoją głupotę i niedojrzałość tłumaczyć na różne sposoby. Jeden będzie twierdził, że był przez kawał życia nieszczęśliwy, bo się związał z niewłaściwą kobietą, a inny, że był nieszczęśliwy, bo się związał z kobietą, a nie facetem albo z kobietą, a nie z kozą.
Dziwna mi się wydaje Twoja imputacja, że na coś się dałam nabrać. Nie nadążam za Twym tokiem rozumowania chyba...
"Pogubieni faceci" by nie rozbijali swoich rodzin dla LGBT, gdyby nie powstało środowisko i ideologia, które daje im moralne uzasadnienie. Gdyby media nie przedstawiały takich historii z pełną aprobatą, uważając ich za bohaterów. Gdyby nie mówiono wszędzie, że seks sprzeczny z naturą jest całkowicie normalny.
To zupełnie inna sytuacja, niż w przypadku romansu biurowego z koleżanką z pracy. Wiele par przeszło przez takie kryzysy i dalej są razem ze sobą. Historia, o której mówimy, jest dużo bardziej perfidna.
Raczej teraz wchodzimy powoli w taką fazę, wynaturzeniem bedzie niedlugo heteroseksualny trwały związek . Coraz więcej czytam, że ci co są razem całe życie, to najczęściej czyimś kosztem, bez uczuć i z wygody i przyzwyczajenia. A trzeba pokazywać dzieciom, że idziemy za uczuciami i swoim szczęściem. A dorastając musimy się przespać z każdą płcią, żeby się nie pomylić z kim nam lepiej...
"Pogubieni faceci" by nie rozbijali swoich rodzin dla LGBT, gdyby nie powstało środowisko i ideologia, które daje im moralne uzasadnienie. Gdyby media nie przedstawiały takich historii z pełną aprobatą, uważając ich za bohaterów. Gdyby nie mówiono wszędzie, że seks sprzeczny z naturą jest całkowicie normalny.
To zupełnie inna sytuacja, niż w przypadku romansu biurowego z koleżanką z pracy. Wiele par przeszło przez takie kryzysy i dalej są razem ze sobą. Historia, o której mówimy, jest dużo bardziej perfidna.
Po przeczytaniu tego wpisu mam bardzo wyraźne poczucie, że porównujesz ze sobą nieparalelne sytuacje. Dlaczego na przeciwko nagłego coming-outu gejowskiego i totalnej zmiany życia stawiasz przelotny romans z koleżanką z biura? Bardziej adekwatne byłoby zestawienie tego z rozwodem i założeniem "nowej rodziny" z "nową żoną". W tej sytuacji można sparafrazować Twoje słowa:
"Pogubieni faceci" by nie rozbijali swoich rodzin dla innych kobiet, gdyby nie
powstało środowisko i ideologia, które daje im moralne uzasadnienie.
Gdyby media nie przedstawiały takich historii z pełną aprobatą, uważając
ich za bohaterów, ludzi, którzy umieli postawić własne potrzeby na pierwszym miejscu. Gdyby nie mówiono wszędzie, że porzucenie żony jest całkowicie normalne i moralnie neutralne.
@Tola akurat dzieciństwo nas kształtuje i trzeba dużo pracy aby pozbyć się złych efektów .
Tylko bardzo jest łatwe, modne i akceptowane by zwalać swoje nieodpowiedzialne zachowania na traumy z dzieciństwa. I nie chodzi o to, że bagatelizuję to, jaką krzywdę można wyrządzić małemu człowiekowi. Chodzi mi raczej o to, że to, co człowiek zrobi ze swoimi traumami zależy w dorosłym życiu od niego. I z tym mi się właśnie skojarzył przywołany przeze mnie Koh10,2 - "Serce mędrca zwraca się ku prawej stronie,
a serce głupca ku lewej" Czyli - kto mądry, ten nie kieruje się sercem, emocjami, zachciankami swojej słabej natury, ale korzystając ze swojej mądrości potrafi kierować się tym, co od Boga pochodzi i w oparciu o to walczyć ze słabościami swojej natury.
> Dlaczego na przeciwko nagłego coming-outu gejowskiego i totalnej zmiany życia > stawiasz przelotny romans z koleżanką z biura?
Bo na poziomie relacji jest to coś podobnego. Ale w przypadku LGBT idzie za tym wejście w styl życia, który ma zablokować opcję powrotu do związków z kobietami. Dlatego właśnie to coś innego.
Ok, przyjmuję argument. Choć nie w pełni się zgadzam. LGBT nie blokuje powrotu do związków z kobietami. Uważam też, że popularyzacja „mentalności rozwodowej” zadziałała podobnie.
A ja ostatnio więcej oglądałem produkcji netflixowych. I bardzo ciekawe jest takie wyjście z siebie i próba przyglądania się temu, jak zmienia się emocjonalne nastawienie do ludzi z takimi skłonnościami na skutek nasiąkania takimi treściami.
Co do wpływu na własną niedojrzałość - ludzie są wolni i mogą nie grzeszyć. Ale wolność to nie jest możliwość zrobienia wszystkiego, co się komuś zamarzy. Niedojrzałość ma często wpływ na znaczne ograniczenie możliwości działania zgodnie z zamierzeniem. Niestety, nie zmienia to wiele w kwestii zła, które ktoś taki wyrządza swoim działaniem.
@Katarzyna oczywiście, że wybór co zrobimy mamy sami, bez względu na przeszłość, natomiast jestem przekonana że gdyby nie pewne zranienia to do wielu sytuacji by nie doszło, inaczej- nie byłoby motywacji do nich.
Życie człowieka to jedna wielka praca nad sobą. Trzeba iść w dobrą stronę.
Tiaaa,dla emocjonalnej kaleki po traumatycznym dzieciństwie dokonywanie dojrzałych i rozsądnych decyzji jest tak samo możliwe jak dla niewidomego opisywanie kolorów,głuchoniemego komponowanie muzyki albo człowieka bez nóg chodzenie. Ale się zgodzę,jest moda na zauważenie,że psychiczne okaleczenie w dzieciństwie ma wpływ na całe życie. Zgodzę się też z tym,że w większości takich okaleczeń da się popraciwać nad sobą na tyle,żeby wyćwiczyć pewne umiejętności-protezy pozwalające na w miarę normalne funkcjonowanie w świecie. Osobiście mam ogromny szacunek do ludzi,którzy borykają się z takimi problemami i podejmują wysiłek by siebie poznawać,rozumieć i uczyć się żyć z tym balastem. Jednak mam też takie spostrzeżenia,że współczesny świat wokół jest tak pogmatwany,że bardzo trudno osobie okaleczonej znaleźć jakiś dojrzały odnośnik,wzorzec,na którym mogłaby się oprzeć i taką protezę zbudować. Mało,coraz mniej takich miejsc i ludzi mądrych.
Komentarz
Moja koleżanka z "Odwagi" była w Niemczech ratować podobne małżeństwo - nic się nie dało zrobić, facetowi seks homo na mózg się rzucił.
Tak, ponieważ zgodnie z obowiązującą narracją orientacja seksualna jest wrodzona i niezmienna. Fakt, że pozostawał w związku z kobietą jest przejawem społecznej opresji, a to, że porzucił rodzinę - dowodem na odkrycie prawdy o sobie. Takie podejście obraca wektory jakiejkolwiek moralności, tak naprawdę to córka powinna go przeprosić za to, że z powodu rodziny nie zrobił tego wcześniej. Powiedzmy też szczerze, że wejście w subkulturę LGBT także minimalizuje szanse, że człowiek wróci do żony, z kochanką by było inaczej.
Mam wrażenie, że dajesz się nabrać na stosowany w mediach przekaz dla kobiet, że geje to tacy faceci jak inni, tylko akurat się zakochali w jakimś panu. Nie, oni są formatowani na inny gatunek człowieka, który odrzuca kobiety jako takie.
Niemniej rozumiem o co chodzi. Bez względuna wszystko, nie da się usprawiedliwić grzechu, to jest wolny wybór.
Pozostaje tylko modlitwa za tych ludzi.
To zupełnie inna sytuacja, niż w przypadku romansu biurowego z koleżanką z pracy. Wiele par przeszło przez takie kryzysy i dalej są razem ze sobą. Historia, o której mówimy, jest dużo bardziej perfidna.
a serce głupca ku lewej" Czyli - kto mądry, ten nie kieruje się sercem, emocjami, zachciankami swojej słabej natury, ale korzystając ze swojej mądrości potrafi kierować się tym, co od Boga pochodzi i w oparciu o to walczyć ze słabościami swojej natury.
> stawiasz przelotny romans z koleżanką z biura?
Bo na poziomie relacji jest to coś podobnego. Ale w przypadku LGBT idzie za tym wejście w styl życia, który ma zablokować opcję powrotu do związków z kobietami. Dlatego właśnie to coś innego.
Uważam też, że popularyzacja „mentalności rozwodowej” zadziałała podobnie.
I bardzo ciekawe jest takie wyjście z siebie i próba przyglądania się temu, jak zmienia się emocjonalne nastawienie do ludzi z takimi skłonnościami na skutek nasiąkania takimi treściami.
Co do wpływu na własną niedojrzałość - ludzie są wolni i mogą nie grzeszyć. Ale wolność to nie jest możliwość zrobienia wszystkiego, co się komuś zamarzy. Niedojrzałość ma często wpływ na znaczne ograniczenie możliwości działania zgodnie z zamierzeniem. Niestety, nie zmienia to wiele w kwestii zła, które ktoś taki wyrządza swoim działaniem.
Życie człowieka to jedna wielka praca nad sobą. Trzeba iść w dobrą stronę.
Ale się zgodzę,jest moda na zauważenie,że psychiczne okaleczenie w dzieciństwie ma wpływ na całe życie.
Zgodzę się też z tym,że w większości takich okaleczeń da się popraciwać nad sobą na tyle,żeby wyćwiczyć pewne umiejętności-protezy pozwalające na w miarę normalne funkcjonowanie w świecie.
Osobiście mam ogromny szacunek do ludzi,którzy borykają się z takimi problemami i podejmują wysiłek by siebie poznawać,rozumieć i uczyć się żyć z tym balastem.
Jednak mam też takie spostrzeżenia,że współczesny świat wokół jest tak pogmatwany,że bardzo trudno osobie okaleczonej znaleźć jakiś dojrzały odnośnik,wzorzec,na którym mogłaby się oprzeć i taką protezę zbudować. Mało,coraz mniej takich miejsc i ludzi mądrych.