Jestem jedynaczką - od berbecia cierpiałam z tego powodu. Otaczały mnie rodziny, w których było co najmniej troje dzieci, bardzo im zazdrościłam. Nie miałam ojca, bo umarł, gdy miałam 1,5 roku - mama nie wyszła już za mąż, bo byłam bardzo zaborcza i odstraszałam każdego ewentualnego kandydata. W czasach mojego dzieciństwa, dzieci wychowywane przez jednego rodzica były określane jako "półsierota" i traktowane ulgowo, jakby były lekko upośledzone. Przez długi czas, po śmierci mamy, nie miałam nikogo*, wpisałam się więc w obcą rodzinę. Dopiero w roku 2000 okazało się, że żyje rodzina ze strony mojego taty, bardzo liczna, ale już nie udało mi się z nimi nawiązać bliższej relacji.
*- Mama mnie okłamała, powiedziała mi, że ze strony taty nie ma żadnej rodziny. Ze strony mamy (była jedynaczką, bo wojna rozdzieliła jej rodziców) nie było nikogo, jej mama (mieszkała z nami) umarła, gdy miałam lat 12.
Komentarz
Przez długi czas, po śmierci mamy, nie miałam nikogo*, wpisałam się więc w obcą rodzinę. Dopiero w roku 2000 okazało się, że żyje rodzina ze strony mojego taty, bardzo liczna, ale już nie udało mi się z nimi nawiązać bliższej relacji.
*- Mama mnie okłamała, powiedziała mi, że ze strony taty nie ma żadnej rodziny. Ze strony mamy (była jedynaczką, bo wojna rozdzieliła jej rodziców) nie było nikogo, jej mama (mieszkała z nami) umarła, gdy miałam lat 12.
Ale dobrze jeśli znalazłaś prawdzjwych przyjaciół i założyłaś własną rodzinę
Wszystkiego dobrego