Podatnik niemiecki dopłaci w tym roku do zielonej energii równowartość 120 mld zł. To więcej niż 1/4 budżetu Polski, a pokazując inaczej to tyle, co wydajemy na służbę zdrowia plus program 500+ w pierwszej wersji.
Tyle, że u nas pieniądze idą do wszystkich, tam do właścicieli firm energetycznych.
O tym powinniśmy głośno mówić, jak także o tym ile to będzie kosztować każdego z nas, zanim gretowe lobby przekona i Polskę do tych rozwiązań.
Śmieszne, że dyskusja dotycząca prezydentury skupia się na LGBT itp wielce "ważnych" problemach, a nie na chociażby tym, czy wejdziemy do klubu transferu pieniędzy do firm energetycznych na walkę z mitycznym CO2.
O ile PiS w swojej niekiedy delikatności słonia w składzie porcelany może irytować, to przynajmniej w tym temacie broni naszych pieniędzy. I nie chodzi o śmieszne miliony, tylko miliardy rok w rok.
Nie wątpię, że Trzaskowski jeździł na spotkania Bilderberga po to, by też nas przed tym chronić
Takich interesów miliarderzy mają wiele, chociaż ten jest najbardziej bezczelny.
Komentarz
Teoretycznie mam 416 euro na miesiąc, ale po opłaceniu rachunków i wykupieniu lekarstw zostaje mi ok. 120 euro (na żywność i środki higieny), a czasami jeszcze mniej.
Ja mam tyle, bo czynsz za mieszkanie drogi. Do czynszu państwo dopłaca, ale tylko do poziomu minimum socjalnego.
Ja sobie nic nie mogę dorobić, bo nie mam do tego zdrowia.
Najniższa krajowa, to ok. 1100 euro netto.
Zgadza się mało kto, na ogół są to kobiety nie mające wyższego wykształcenia.
Ja mam takie opłaty: 625 czynsz z ogrzewaniem i kosztami pobocznymi, do tego dostaję dopłatę od miasta; dodatkowo muszę zapłacić już ze swojego minimum (416 eu): telefon i internet 54 eu; światło, gaz 138 eu; miesięczny bilet 45 eu; karta na tel. komórkowy 8 eu; ubezpieczenie na pogrzeb ok. 20 eu. Do tego wykupić lekarstwa, za które kasa nie płaci.