sprawa jest dosyć bulwersująca, popatrzcie sami
Ile kosztuje przyjaźń z Ameryką? Możemy się domyślać, ale serbski prezydent już wie:
A tu inna fotka ze spotkania prezydenta Serbii z Trumpem:
Trzeba przynać, że chyba mamy szczególne względy u Trumpa
elrond pisze: ↑7:59 AM - dzisiaj A tu inna fotka ze spotkania prezydenta Serbii z Trumpem:
Trzeba przynać, że chyba mamy szczególne względy u Trumpa
To chamstwo jest i moim zdaniem Serbowie - w sensie: populus - tego nie odpuszczą łatwo. To nie Europolacy.
elrond pisze: ↑7:59 AM - dzisiaj A tu inna fotka ze spotkania prezydenta Serbii z Trumpem:
Trzeba przynać, że chyba mamy szczególne względy u Trumpa
Najpierw reprymenda na tzw. dywaniku, a potem won do oślej ławki.
Wygląda to naprawdę uroczo; jest przepełnione kurtuaziom, godnościom i szacunkę, czym bez wątpienia otwiera oczy niedowiarkom.
Dla porównania:
PS. A potem się dziwią, że gupi Srbi wolą kacapa. Gdybym był Serbem, to
by mi się ciśnienie podniosło. Może jestem tak samo gupi, jak te Srby
Komentarz
A miałbyś alternatywę dla Serbii? Niby, co mieli by zrobić, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo militarne?
Stoliczki dla gości? Kuleżanka raczy żartować. Chyba dla przedszkolaków? Kim miał nosa, że nie przyjechał do Białego Domu, bo by go też przy stoliczku „dla gości” usadzili.
Zasada jest (była) taka. Jeśli spotyka się równy z równym to zasiada na równi, a umowy podpisuje siedząc przy jednym stole (nie stojąc jak petent, ani nie siedząc przy stoliczku). Skoro biurko w gabinecie owalnym jest za duże, to umowę podpisuje się gdzie indziej (nigdy wcześniej umów nie podpisywano w gabinecie owalnym).
Tak było od zawsze. Ottona i Bolesława miniaturzysta przedstawiał siedzących na wspólnej ławie, z kolei chcący ukazać poddaństwo Słowian wobec cesarza malował personifikację Sklawinii zbliżającą się w przykucu do tronu, albo klęczącą u stóp cesarza.
Skoro przykład z Putinem i Xî nie pomaga, to sobie wyobraźcie taką sytuację z głową państwa w Warszawie. Widzicie przy „stoliczku dla gości” premiera Czech, Litwy, a może Izraela? Ale byłby raban (a przepraszam, oni by przy takim warszawskim stoliczku nie usiedli, i wcale nie chodzi o służby dyplomatyczne, oni po prostu by wiedzieli).
Kim jest Duda, kim jest Vučic? W sytuacji wizyty międzynarodowej to są reprezentanci nas wszystkich. Dlatego wizyty międzynarodowe tak zawsze celebrowano i nadal się celebruje, bo za osobą wizytującą stoi ileś tam milionów obywateli. Plując Dudzie w twarz (tak, tak oszukujcie się nadal, że to trumpowe warcholstwo, a mokro bo deszcz pada) pluje wam wszystkim, plując Vučicowi (kimkolwiek prywatnie by nie był), pluje mi. Ja przynajmniej mam ochotę odplunąć trumpowi (jak niegdyś plunąłem w twarz Tuskowi, gdy go spotkałem z paradą na Grodzkiej, choć wtedy był jeszcze zwykłą gnidą z KLD/PO), wy nerwowo szukacie parasola, bo może znów padać."
Zakładanie, że taki układ jest przypadkiem, to jak wiara, że Komorowski w davos faktycznie przypadkiem siedział z ludźmi, z którymi siedział.