jesli tak to jakich używacie aplikacji? od razu mówię że nie piszcie o google family link, to badziew w dodatku niebezpieczny kaspersky też sie nie nadaje
Uważajcie na BlueCoat (czy jakoś tak). Zainstalowałam sobie na kompie blokadę (pewnie można i na smartku) i nie mogę jej zdjąć M.in.za wywrotowe treści zostały uznane Wiadomości Rodzinne
Nie,u mnie dzieci nie mają smartfonów. A nastolatkom nie widzę sensu,bo i tak znajdą sposób na ominięcie systemu...
Mówię o nastolatkach doprecyzuję. Czyli naszych dzieciach.
Dorosłe też będą waszymi dziećmi... Też doprecyzuję. U nas 11-latka nie ma telefonu w ogóle. I dla mnie to jeszcze dziecko. Nie jęczy,chyba nie czuje jeszcze potrzeby. 13-latka ma ale rzadko używa. W sumie nie bardzo mają czas. Uprawiają sport,lubią czytać. One chodzą do podstawówki,a w naszej szkole jest zakaz przynoszenia telefonów. Nie ma więc aż takiej presji rówieśników. Natomiast 14 i 16 latki nie da się już kontrolować. Znaczy się można ale to zabawa w kotka i myszkę,szkoda mi na to energii. Myślę,że ważniejsze w tym czasie jest bycie obok,budowanie jakiejś relacji pozytywnej niż ciągłe wojny. Oczywiście nie piszę o skrajnościach,gdzie jest jakiś poważny problem z uzależnieniem itd. No i ja mam dziewczynki,które na telefonach nie grają. Raczej to są grupy rówieśnicze,blogi tematyczne itp. Mniej więcej wiem co robią szczególnie jak się pokłócą...
Nie,u mnie dzieci nie mają smartfonów. A nastolatkom nie widzę sensu,bo i tak znajdą sposób na ominięcie systemu...
Mówię o nastolatkach doprecyzuję. Czyli naszych dzieciach.
Dorosłe też będą waszymi dziećmi... Też doprecyzuję. U nas 11-latka nie ma telefonu w ogóle. I dla mnie to jeszcze dziecko. Nie jęczy,chyba nie czuje jeszcze potrzeby. 13-latka ma ale rzadko używa. W sumie nie bardzo mają czas. Uprawiają sport,lubią czytać. One chodzą do podstawówki,a w naszej szkole jest zakaz przynoszenia telefonów. Nie ma więc aż takiej presji rówieśników. Natomiast 14 i 16 latki nie da się już kontrolować. Znaczy się można ale to zabawa w kotka i myszkę,szkoda mi na to energii. Myślę,że ważniejsze w tym czasie jest bycie obok,budowanie jakiejś relacji pozytywnej niż ciągłe wojny. Oczywiście nie piszę o skrajnościach,gdzie jest jakiś poważny problem z uzależnieniem itd. No i ja mam dziewczynki,które na telefonach nie grają. Raczej to są grupy rówieśnicze,blogi tematyczne itp. Mniej więcej wiem co robią szczególnie jak się pokłócą...
Moja 13-latka ma telefon klawiszowy i ostatnio została nazwana przez chłopaków na podwórku "lamusem", ale potem dołączyli się do gry w palanta, bo stare zabawy też są fajne.
Nie,u mnie dzieci nie mają smartfonów. A nastolatkom nie widzę sensu,bo i tak znajdą sposób na ominięcie systemu...
Mówię o nastolatkach doprecyzuję. Czyli naszych dzieciach.
Dorosłe też będą waszymi dziećmi... Też doprecyzuję. U nas 11-latka nie ma telefonu w ogóle. I dla mnie to jeszcze dziecko. Nie jęczy,chyba nie czuje jeszcze potrzeby. 13-latka ma ale rzadko używa. W sumie nie bardzo mają czas. Uprawiają sport,lubią czytać. One chodzą do podstawówki,a w naszej szkole jest zakaz przynoszenia telefonów. Nie ma więc aż takiej presji rówieśników. Natomiast 14 i 16 latki nie da się już kontrolować. Znaczy się można ale to zabawa w kotka i myszkę,szkoda mi na to energii. Myślę,że ważniejsze w tym czasie jest bycie obok,budowanie jakiejś relacji pozytywnej niż ciągłe wojny. Oczywiście nie piszę o skrajnościach,gdzie jest jakiś poważny problem z uzależnieniem itd. No i ja mam dziewczynki,które na telefonach nie grają. Raczej to są grupy rówieśnicze,blogi tematyczne itp. Mniej więcej wiem co robią szczególnie jak się pokłócą...
Uczniowie podstawówki nie mogą w ogóle WNIEŚĆ telefonu do szkoły czy nie mogą ich używać, ale mogą mieć np. w szatni/szafce przez czas przebywania w szkole? Nie mam na myśli praktyki, tylko regulamin/zasadę.
Nie,u mnie dzieci nie mają smartfonów. A nastolatkom nie widzę sensu,bo i tak znajdą sposób na ominięcie systemu...
Mówię o nastolatkach doprecyzuję. Czyli naszych dzieciach.
Dorosłe też będą waszymi dziećmi... Też doprecyzuję. U nas 11-latka nie ma telefonu w ogóle. I dla mnie to jeszcze dziecko. Nie jęczy,chyba nie czuje jeszcze potrzeby. 13-latka ma ale rzadko używa. W sumie nie bardzo mają czas. Uprawiają sport,lubią czytać. One chodzą do podstawówki,a w naszej szkole jest zakaz przynoszenia telefonów. Nie ma więc aż takiej presji rówieśników. Natomiast 14 i 16 latki nie da się już kontrolować. Znaczy się można ale to zabawa w kotka i myszkę,szkoda mi na to energii. Myślę,że ważniejsze w tym czasie jest bycie obok,budowanie jakiejś relacji pozytywnej niż ciągłe wojny. Oczywiście nie piszę o skrajnościach,gdzie jest jakiś poważny problem z uzależnieniem itd. No i ja mam dziewczynki,które na telefonach nie grają. Raczej to są grupy rówieśnicze,blogi tematyczne itp. Mniej więcej wiem co robią szczególnie jak się pokłócą...
Uczniowie podstawówki nie mogą w ogóle WNIEŚĆ telefonu do szkoły czy nie mogą ich używać, ale mogą mieć np. w szatni/szafce przez czas przebywania w szkole? Nie mam na myśli praktyki, tylko regulamin/zasadę.
Zasada jest ustalona w porozumieniu z rodzicami,że jak nauczyciel zobaczy telefon w rękach dziecka na lekcji czy przerwie to zabiera i oddaje dyrektorowi w depozyt aż rodzic przyjdzie i odbierze. Podobno bywało i tak,że rodzice bardzo długo "nie mieli czasu" Ta zasada jest odkąd nastała era smartfonów,zawsze na początku roku dyrektor pyta rodziców na zebraniu ogólnym i nigdy nikt nie protestował. Szatni nie mają,na korytarzach mają szafki,w których zostawiają rzeczy. W szafce ani torbie im nikt nie grzebie,ale nie mogą wyciągać na terenie szkoły. Po prostu tak jest. Moja akurat nie bierze wcale. Większość dzieci podobnie. Jeśli ktoś ma potrzebę rozmowy z rodzicem w każdej chwili może skorzystać z telefonu w sekretariacie. Podobnie rodzic, jeśli ma potrzebę kontaktu może zadzwonić i poprosić swoje dziecko przez sekretariat. Nawet jak dzieci mają telefony to wyciągają poza szkołą,ale to bardzo rzadki widok dzieci z naszej szkoły idące do domu z nosem w telefonie. Najstarsze klasy czasami. Więc raczej nie noszą wcale.
Dodam,że to mała szkoła,na wsi,po jednej klasie na rocznik. W niektórych klasach po kilkanaście dzieci. Na korytarzach,na przerwach,nauczyciele mają dyżury. Może dlatego to jest do wyegzekwowania. W dużych szkołach może trudniej by było.
U nas małe do szkoły nie noszą, starsze zostawiają w szatni w specjalnym miejscu. Natomiast koleżanki córka, zmieniła szkołę, dzieci w 7 klasie. Podobno cały czas nosy w smartfonie na przerwie. Poruszyła temat na zebraniu, ale rodzice nie widzą problemu
Tyle się mówi, że dla dobra młodzieży należy ją kontrolować, narzucać dobre wzorce, wręcz je wymuszać. A co jeżeli taki młody człowiek ma wrodzoną potrzebę niezależności? Postępując w ten sposób zamiast mu pomóc, skrzywdzi się go.
Tak się niestety złożyło, że ja mam wrodzoną ogromną potrzebę niezależności. I tak się dobrze złożyło (dla mnie, a nie dla dzieci), że połowa moich dzieci też taką ogromną potrzebę posiada. Dla mnie dobrze, gdyż widziałem z boku jak to wygląda. Nawet wypracowaliśmy metody, które umożliwiają poradzenie sobie z takimi darami zadanymi przez Stwórcę.
Pamiętam, że kiedyś sam miałem wiele wyrzutów sumienia, gdy pozwalałem dzieciom na wiele. Widziałem, że one tego potrzebują, bo ich mierzyłem swoją miarką. Nie miałem wtedy tej wiedzy co obecnie. Pewnie że słusznie jest widzieć zagrożenia z internetu. Dobrze jest też widzieć zagrożenie płynące od uznanych autorytetów, którzy jako ludzie, nie są wolni od błędów. Np tak ceniona w Kościele cnota posłuszeństwa, może być zabójcza przy niewłaściwym podejściu i dla niektórych osób.
Komentarz
A nastolatkom nie widzę sensu,bo i tak znajdą sposób na ominięcie systemu...
@Cart&Pud
Też doprecyzuję.
U nas 11-latka nie ma telefonu w ogóle. I dla mnie to jeszcze dziecko. Nie jęczy,chyba nie czuje jeszcze potrzeby.
13-latka ma ale rzadko używa. W sumie nie bardzo mają czas. Uprawiają sport,lubią czytać.
One chodzą do podstawówki,a w naszej szkole jest zakaz przynoszenia telefonów. Nie ma więc aż takiej presji rówieśników.
Natomiast 14 i 16 latki nie da się już kontrolować. Znaczy się można ale to zabawa w kotka i myszkę,szkoda mi na to energii. Myślę,że ważniejsze w tym czasie jest bycie obok,budowanie jakiejś relacji pozytywnej niż ciągłe wojny.
Oczywiście nie piszę o skrajnościach,gdzie jest jakiś poważny problem z uzależnieniem itd. No i ja mam dziewczynki,które na telefonach nie grają. Raczej to są grupy rówieśnicze,blogi tematyczne itp.
Mniej więcej wiem co robią szczególnie jak się pokłócą...
Uczniowie podstawówki nie mogą w ogóle WNIEŚĆ telefonu do szkoły czy nie mogą ich używać, ale mogą mieć np. w szatni/szafce przez czas przebywania w szkole? Nie mam na myśli praktyki, tylko regulamin/zasadę.
Zasada jest ustalona w porozumieniu z rodzicami,że jak nauczyciel zobaczy telefon w rękach dziecka na lekcji czy przerwie to zabiera i oddaje dyrektorowi w depozyt aż rodzic przyjdzie i odbierze.
Podobno bywało i tak,że rodzice bardzo długo "nie mieli czasu"
Ta zasada jest odkąd nastała era smartfonów,zawsze na początku roku dyrektor pyta rodziców na zebraniu ogólnym i nigdy nikt nie protestował.
Szatni nie mają,na korytarzach mają szafki,w których zostawiają rzeczy.
W szafce ani torbie im nikt nie grzebie,ale nie mogą wyciągać na terenie szkoły. Po prostu tak jest.
Moja akurat nie bierze wcale. Większość dzieci podobnie.
Jeśli ktoś ma potrzebę rozmowy z rodzicem w każdej chwili może skorzystać z telefonu w sekretariacie.
Podobnie rodzic, jeśli ma potrzebę kontaktu może zadzwonić i poprosić swoje dziecko przez sekretariat.
Nawet jak dzieci mają telefony to wyciągają poza szkołą,ale to bardzo rzadki widok dzieci z naszej szkoły idące do domu z nosem w telefonie.
Najstarsze klasy czasami. Więc raczej nie noszą wcale.
Na korytarzach,na przerwach,nauczyciele mają dyżury.
Może dlatego to jest do wyegzekwowania.
W dużych szkołach może trudniej by było.
Natomiast koleżanki córka, zmieniła szkołę, dzieci w 7 klasie. Podobno cały czas nosy w smartfonie na przerwie. Poruszyła temat na zebraniu, ale rodzice nie widzą problemu
Tyle się mówi, że dla dobra młodzieży należy ją kontrolować, narzucać dobre wzorce, wręcz je wymuszać. A co jeżeli taki młody człowiek ma wrodzoną potrzebę niezależności? Postępując w ten sposób zamiast mu pomóc, skrzywdzi się go.
Tak się niestety złożyło, że ja mam wrodzoną ogromną potrzebę niezależności. I tak się dobrze złożyło (dla mnie, a nie dla dzieci), że połowa moich dzieci też taką ogromną potrzebę posiada. Dla mnie dobrze, gdyż widziałem z boku jak to wygląda. Nawet wypracowaliśmy metody, które umożliwiają poradzenie sobie z takimi darami zadanymi przez Stwórcę.
Pamiętam, że kiedyś sam miałem wiele wyrzutów sumienia, gdy pozwalałem dzieciom na wiele. Widziałem, że one tego potrzebują, bo ich mierzyłem swoją miarką. Nie miałem wtedy tej wiedzy co obecnie. Pewnie że słusznie jest widzieć zagrożenia z internetu. Dobrze jest też widzieć zagrożenie płynące od uznanych autorytetów, którzy jako ludzie, nie są wolni od błędów. Np tak ceniona w Kościele cnota posłuszeństwa, może być zabójcza przy niewłaściwym podejściu i dla niektórych osób.