A pieluszka zuzyta? Co się z nią dzieje w Waszych domach? Przebierasz pieluche, dziecko płacze, zostawiasz pieluche na podłodze i ponosisz malucha, a pielucha.... a) zostaje i leży b) ktoś ja wynosi do kosza, bez nakazu (w domyśle dziecko ktores) c) dziecko podnosi i wyrzuca, ofkors z Twoim napomnieniem d) Ty ja podnosisz jak tylko możesz
e) najmłodsze – zaraz po pieluchowym niemowlaku – dziecko rozgrzebuje zawartość pieluchy na podłodze, co odkrywasz x godzin później np. idąc spać i po wejściu do sypialni odkrywając tę wonderful niespodziankę
e) najmłodsze – zaraz po pieluchowym niemowlaku – dziecko rozgrzebuje zawartość pieluchy na podłodze, co odkrywasz x godzin później np. idąc spać i po wejściu do sypialni odkrywając tę wonderful niespodziankę
Nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło, taka niespodzianka .
Tylko pytanie @pustynny_wiatr czy to najmłodsze zawsze pamięta o wyrzuceniu?
U nas nie ma zaraza, u nas jest „jusz” wypowiadane omdlewającym głosem (zwłaszcza nastolatka tu przoduje, w tym omdlewaniu głosem) – aaaghrrr
Matko jaki pokrzepiający wątek, potrzebowałam go Dzięki @PawelK
A w temacie szklanek to moi cierpią na odwrotną chorobę, chomikują jedną szlankę po kątach cały dzień i jak im ją znajdę i zaniosę do zmywarki to jest rozpacz czarna, „o nie! kto mi zabrał mój kubek! no i jak ja mam teraz się napić? przecież ja umieram z pragnienia, czy mama tego nie rozumie???” W tej rozpaczy ostatnio przoduje czterolatek najbardziej. Widok licznych kubków upchanych tu i tam to moja zmora! Zwłaszcza jak gdzieś upchną z zawartością, ale tak, że nie widać, i przesuwam coś na blacie i oczywiście kubek się przewraca i zalewa cały blat.
edit: nie przeszkadza im, że kubek np. po obiedzie cały obtłuszczony od ich łapek, nie można go dać do zmywarki, no way, toż to skarb!
Ha! Wiem co jeszcze – przynoszenie do prania czystych ciuchów, tylko dlatego, że im się nie chce ich poskładać i włożyć z powrotem do szafy. I rzucanie tych ciuchów na środku łazienki, choć wiedzą, że nie wolno. Tak przyniesione ciuchy wylatują z powrotem aż do skutku, w końcu któreś zaczyna kumać i robi to jak trzeba. Pytam ich wtedy czy nie mogli od razu zrobić porządnie, skoro wiedzą, jakie są zasady – najlepsze jak w odpowiedzi dostaję kompletnie nieprzytomny wzrok pt. „ale o co chooo?” Eeeeh!
Ha! Wiem co jeszcze – przynoszenie do prania czystych ciuchów, tylko dlatego, że im się nie chce ich poskładać i włożyć z powrotem do szafy. I rzucanie tych ciuchów na środku łazienki, choć wiedzą, że nie wolno. Tak przyniesione ciuchy wylatują z powrotem aż do skutku, w końcu któreś zaczyna kumać i robi to jak trzeba. Pytam ich wtedy czy nie mogli od razu zrobić porządnie, skoro wiedzą, jakie są zasady – najlepsze jak w odpowiedzi dostaję kompletnie nieprzytomny wzrok pt. „ale o co chooo?” Eeeeh!
To akurat prosto rozwiązałam. Odniosłam kilka razy do pokojów, stertę. Z nakazem i kapo w pokoju I zduszone w zarodku.
A to ja też odnoszę, albo wywalam przed łazienkę i wołam ich do ogarnięcia tematu, ale niektórym opornie idzie przyswojenie nauki, jaka z tego płynie. Za to niektórzy nauczyli się oddawać sparowane skarpeti do prania (złączone pary w takie kulki), aż nie wierzę
Ja moim zapowiadam, że jak do kosza z bielizną do prania trafi czysty ciuch, to będą go ręcznie prali w mojej przytomnej obecności. I płukali do skutku. Bo moja pralka nie jest od prania czystych ubrań. Jeden mi tak przyniósł spodnie - świeżo wyprane, poskładane, jeszcze sztywne No i prał, płukał, wykręcał i samodzielnie wieszał na dworze. Chyba pomogło, bo się nie zdarza więcej.
Z naczyniami piszę na domowej grupie ( bo mi się nie chce iść na górę, oszczędzam sobie też widoku bałaganu) na Messenger, że za pięć minut włączam zmywarkę. Dwa razy ich zmusilem, że kto nie zniesie myje swoje ręcznie. Dodatkowo ostatni włącza zmywarkę, czyli musi schylić się po kostkę, ustawić program i zamknąć. Tak, że ten temat mam ogarnięty, przybiegają w te pędy.
Nas jest mniej, pewnie przy Waszej ilości też bym tak robiła. Sami piorą jak my wyjeżdżamy i sami zostają. Ale wtedy nie widzę, że się w pralce kręcą trzy tiszerty na krzyż i mój wewnętrzny centuś nie cierpi
Rano idąc na siku, w drodze , składam wszystkie ręczniki . Czynność opanowana do perfekcji, mogłabym brać udział w mistrzostwach świata. Zanim dojdę do wc , mam je złożone na półce Mogę zaczynać dzień od kawy.
Niby podobnie jednak najpierw siku, potem kawa. W pewnym wieku dzień zaczyna się od łazienki
U nas ja piorę i wieszam, bo tak nam pasuje logistycznie, za to dzieci ściągają, sortują, składają i roznoszą do szaf/pokojów. Moje ciuchy też mi przynoszą i kładą na moje łóżko już poskładane, ja tylko je chowam do szafy. Piorę tylko to, co przyniosą, więc się jakiś czas temu ogarnęli i przynoszą, po zaliczeniu kilku wpadek typu o rany, nie mam nic czystego. Czyste ciuchy też już się rzadziej zdarzają w stercie do prania i już tylko u młodszych (poniżej 7 r.ż.). No, jeszcze mam jednego upartego egzemplarza w tym właśnie wieku, który z kolei wszystkie brudy ładuje z powrotem do szuflad, ale powoli to zwalczamy.
Nauczyłam się, żeby nie poprawiać za nich i wołać ich, aby poprawili sami. Orka na ugorze, no ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo
Wynika z tego wątku, że wielodzietność sprzyja ogarnięciu się dzieci mimo wszystko
U nas oprócz Tonieja mieszka drugi o imieniu Czemuja ! U nas to ja nie mam wbudowanej funkcji zasuwania szuflad , ( nie jestem żoną @TecumSeh) z szafkami też mam problem . Ale przyznam się uczciwie, że piekarnik zawsze zamykam jak coś piekę.
U nas oprócz Tonieja mieszka drugi o imieniu Czemuja ! (...)
U nas, z kolei, mieszkają takie stworzonka, co się nazywają: "samosie" I większość tego, co się stłukło, rozlało, czy nabałaganiło, to jest ich robota. Przynajmniej moje dzieci są skłonne tak utrzymywać. Problem jedyny traki, że samosie nie chcą sprzątać, tylko do bałaganienia takie wyrywne.
Ja to jestem jak Leon, w kolko jedno i to samo. Bu ostatnio mi wygarnal: a mama to tylko chce, zeby byl porzadek i sprzatac, sprzatac! No a jak? Rozgryzl mnie, malpiszon jeden.
Tak, skuwanie do wylewki, potem wjezdza spychacz a zaraz za spychaczem, jak za koniem idzie rolnik Pysiol i sieje ziarno -klocki, autka, kredki, domino, Corn Flakesy itd - a za nim drugi rolnik, niby poczatkujacy a juz taki wprawny i przyuczony w sianiu. Nawet moge powiedziec: uczen przerosl mistrza
Komentarz
Przebierasz pieluche, dziecko płacze, zostawiasz pieluche na podłodze i ponosisz malucha, a pielucha....
a) zostaje i leży
b) ktoś ja wynosi do kosza, bez nakazu (w domyśle dziecko ktores)
c) dziecko podnosi i wyrzuca, ofkors z Twoim napomnieniem
d) Ty ja podnosisz jak tylko możesz
Tylko pytanie @pustynny_wiatr czy to najmłodsze zawsze pamięta o wyrzuceniu?
Plecaki szkolne ciepnięte pod ścianę w przejściu. 5 już robi pokaźną górę.
A uczę i powtarzam codziennie przez kilkanaście lat. Nie działa. Trza się wydrzeć i wtedy działa.
Jeden mi tak przyniósł spodnie - świeżo wyprane, poskładane, jeszcze sztywne
No i prał, płukał, wykręcał i samodzielnie wieszał na dworze.
Chyba pomogło, bo się nie zdarza więcej.
Dwa razy ich zmusilem, że kto nie zniesie myje swoje ręcznie. Dodatkowo ostatni włącza zmywarkę, czyli musi schylić się po kostkę, ustawić program i zamknąć.
Tak, że ten temat mam ogarnięty, przybiegają w te pędy.
Dzisiaj mówię do syna, jak smarujesz masło, nie dziob go.
Normalnie byłoby " to nie ja".
A dziś - "ok".
Aż siadłem. Ledwie 23 lata wystarczyły, by osiągnąć ten efekt.
Sami piorą jak my wyjeżdżamy i sami zostają. Ale wtedy nie widzę, że się w pralce kręcą trzy tiszerty na krzyż i mój wewnętrzny centuś nie cierpi
Niby podobnie jednak najpierw siku, potem kawa. W pewnym wieku dzień zaczyna się od łazienki
Ani bym nie umiała, ani mogła
U nas to ja nie mam wbudowanej funkcji zasuwania szuflad , ( nie jestem żoną @TecumSeh) z szafkami też mam problem .
Ale przyznam się uczciwie, że piekarnik zawsze zamykam jak coś piekę.
No a jak? Rozgryzl mnie, malpiszon jeden.