@Ania D. może pojechałam, może wpadłam w szustakowy przesadyzm Pisałam do Idy, myślę, że zrozumiała, o co mi chodzi. Nie chciałam nikogo urazić. Może faktycznie za mocnego określenia użyłam, wybaczcie. Już nie będę edytować, żeby Ani wypowiedź zachowała sens.
Ale nie zetknęliście się z tym nigdy? Taką wręcz przesadną czcią okazywaną księdzu?
Zetknęłam się, a ksiądz/biskup chętnie się w tym pławił.
A wiecie, do czego to wszystko prowadzi? Znacie osobiście ludzi, którzy deklarują się jako katolicy, słuchają Szustaka, głosują na Hołownię, chodzą na protesty Strajku Kobiet? Bo ja tak, na pęczki.
Kiedyś z pewną grupą znajomych rozmawialiśmy na temat ekumenizmu. I oni twierdzili uparcie, że wszystkie religie są równe. Spytałam ich, czy jako katolicy wierzą w to, że Jezus Chrystus umarł na krzyżu za nasze grzechy. Tak. Czy w takim razie uważają, że ci, którzy w to nie wierzą, mylą się? Nie! Nie można tak powiedzieć! Jak w ogóle możesz zadawać takie pytania, które poniżają innych, wprowadzają podziały, są wywyższaniem się?! Wielokrotne próby odwoływania się przeze mnie do elementarnej logiki nie przyniosły skutku.
No jednak łaska to nie zasługa, i zasadniczo jej konieczność do zbawienia oznacza że zasługi nie wystarczą. A zatem nie ma tak, że niebo się należy zasłużonym. Zbawienie to nie jest coś co "się należy" - w żadnym wypadku.
Zasługi wystarczą i niebo się należy tym, którzy na nie zasłużyli. Natomiast nikt bez łaski nie jest w stanie sobie wysłużyć nieba.
Ale to jest dobry przykład tego, czego w sumie do końca nie kumam w praktyce tych sporów wszelakich i umiłowania prawdy. Nauczanie o zasłudze jest soborowym nauczaniem obłożonym anatemą. Obiektywna prawda pełną gębą.
No i teraz tak - czytam sobie, że TecumSeh twierdzi, że niebo się nie należy zasłużonym. Zatem pozycjonuję się do gościa w necie, pisząc do innych ludzi, że to heretyk jest i żeby uważali na to co pisze. Cóż, że gość subiektywnie jest przekonany o słuszności swojego poglądu. I robię gównoburzę.
Niech to też będzie komentarz do Twojego wpisu o "posiadaniu prawdy". Widzisz, wg mnie w centrum tego sporu jest właśnie stosunek obiektywnej prawdy do subiektywnego postrzegania jednostki. Żyjemy w czasach, w których na każdym kroku spotykamy się z rozdźwiękiem pomiędzy tym, co uważamy za obiektywną prawdę, a tym, co ludzie faktycznie uważają. Dochodzi do sytuacji, gdy ktoś może być poinformowany o obiektywnej prawdzie, ale dalej subiektywnie jest przekonany, że należy postępować inaczej. Nie widzi tego dobra. I co wtedy? Czy taka osoba może być we wspólnocie katolickiej? Na jakich zasadach? Czy można jej głosić Ewangelię, czy najpierw musi... no właśnie co musi? Uznać wbrew swojemu rozumowi fałsz za prawdę, a zło za dobro?
Mnie mdli jak słyszę w kościele starego księdza co mówi, że ci co przychodzą na mszę w czasie pandemii to bohaterowie bo się nie boją. A że pozarazaja innych to nie pomyślał.... Wielu księży czasem palnie głupotę. I wielu też jest nudnych jak flaki z olejem, bez kszty poczucie humoru. Kazanie jest jak męczarnia albo kazanie żałobne.... I to odstrasza wielu ludzi, zwłaszcza młodych!
Nie @Ida. To nie tak. Ksiądz jest człowiekiem i jako taki grzeszy. Ma ludzkie wady, słabości i jak najbardziej należy księży ściągać z cokołu pozornej nieskalaności. Kapłanom nie należy się czcze uwielbienie, bo tak. Można mieć z kapłanem bardzo bliskie relacje, wręcz kumplowskie prawie (nasz proboszcz taki jest, jesteśmy z nim na Ty bo On nie unaje innej formy i nawet mój konserwatywny spowiednik kazał to uszanować ), a jednocześnie pamiętać cały czas i mieć cały czas z tyłu głowy, że ten człowiek łączy nas z Chrystusem. Że jednocześnie, mimo ludzkiej niedoskonałości i mizerii, jest ważnym i kruchym narzędziem służącym Bogu. Uczestnicząc w Misterium Mszy Św. jesteśmy świadkami czegoś wielkiego, co dzieje się za pośrednictwem grzesznych i słabych kapłanów.
Chodzi o zobaczenie i oddzielenie tych dwóch warstw. Jedna nie neguje drugiej.
Nie mamy mieć bałwochwalczego uwielbienia dla księdza i jego prywatnego życia, które też istnieje przecież.
Mamy po prostu zawsze pamiętać, kogo on reprezentuje, komu służy, czego dokonuje na Mszy Św. Szacunek dla jego roli, dla jego pośrednictwa.
To jest bardzo subtelne. Nie oburzaj się pochopnie, spróbuj się w to wczuć
No ale to jest oczywiste jakby ... Nadal nie widzę, żeby ksiądz to był drugi Chrystus. Nie jest. Nie mieszajmy pojęć.
„Drodzy bracia w kapłaństwie, zachowajcie zawsze tę pewność: być z
Chrystusem na Krzyżu jest tym, co kapłański celibat ogłasza światu!
Składana przez niektórych propozycja, aby oddzielić celibat od
kapłaństwa poprzez udzielanie święceń mężczyznom żonatym (viri probati),
jak mówią, „z powodów i konieczności duszpasterskiej”, będzie miała
poważne konsekwencje i w rzeczywistości definitywnie przełamie Tradycję
apostolską. Zamierzamy skroić kapłaństwo na nasz, ludzki rozmiar, ale
nie uwieczniamy, nie przedłużamy kapłaństwa Chrystusowego – posłusznego,
ubogiego i czystego. Rzeczywiście, kapłan jest nie tylko drugim Chrystusem (Alter Christus), ale jest także Ipse Christus, jest samym Chrystusem! I dlatego, idąc za Chrystusem i Kościołem, kapłan zawsze będzie znakiem sprzeciwu!”
No i dodam, @Ania D., że znam (z własnego podwórka) przypadki bałwochwalczego bezkrytycznego uwielbienia dla księdza. Tak samo są jak i przypadki bałwochwalczego uwielbienia dla polityka, muzyka czy innych osób itp.
@Rien dziękuję, ale wiesz, to dlatego że mnie nie znasz, w necie to łatwo kogoś lubić, na żywo to ja straszna hetera jestem, spytaj mojego męża i dzieci
@Rien - nie wierz! Fajna babka. Taka ludzka bardzo. Sprawdziłam na żywo. Wprawdzie beczki soli nie zjadłyśmy razem, a jedynie miskę zupy, ale to też już coś.
Pewnie, że nie wierzyłam! . A jak mi żal, że na tę michę się nie załapałam!!!!! Ech...
Bałwochwalcze uwielbienie dla księdza? No, to pojechałaś.
Tak, właśnie. Balwochlcze. Nigdy się z tym nie spotkałaś? Jak na wsiach na przykład stare kobiety całują młodych księży po rękach, jak są bezkrytyczne wobec złych kapłanów, bo to przecież "ksiundz", to z automatu należy mu się bezkrytyczne uwielbienie.
Sam fakt zamykania oczu na krzywdę dzieci wyrządzaną przez tych złych, lub psychicznie chorych kapłanów, milczenie, udawanie, że nie ma tematu, bo przecież jak to - toż to "ksiundz", to ideał, to nadczłowiek prawie.
Takie samo bałwochwalcze traktowanie człowieka jak niegdysiejsze uwielbienie rodziców dla dyrygenta w Poznaniu i niedowierzanie własnym dzieciom, że doznały krzywdy.
Niestety takie postawy są w Kościele i ja się nie dziwię wcale, że Totalnych aż skręca i bierze na wymioty jak widzą bezkarność księży, którzy traktowani są jak nadludzie, księży ponad prawem.
Szustaka też skręca i bierze na wymioty jak to widzi i uważam, że temu dał właśnie wyraz mówiąc, że nienawidzi takiego Kościoła.
„Drodzy bracia w kapłaństwie, zachowajcie zawsze tę pewność: być z
Chrystusem na Krzyżu jest tym, co kapłański celibat ogłasza światu!
Składana przez niektórych propozycja, aby oddzielić celibat od
kapłaństwa poprzez udzielanie święceń mężczyznom żonatym (viri probati),
jak mówią, „z powodów i konieczności duszpasterskiej”, będzie miała
poważne konsekwencje i w rzeczywistości definitywnie przełamie Tradycję
apostolską. Zamierzamy skroić kapłaństwo na nasz, ludzki rozmiar, ale
nie uwieczniamy, nie przedłużamy kapłaństwa Chrystusowego – posłusznego,
ubogiego i czystego. Rzeczywiście, kapłan jest nie tylko drugim Chrystusem (Alter Christus), ale jest także Ipse Christus, jest samym Chrystusem! I dlatego, idąc za Chrystusem i Kościołem, kapłan zawsze będzie znakiem sprzeciwu!”
kard. Robert Sarah
No ale to jest jego punkt widzenia. Tego kardynała. Wymyślił tak sobie, żeby lepiej się poczuć. Nota bene takie jego gadanie to znakomite pole do nadużyć.
Poczytaj sobie uwielbieniowe komentarze pod filmikami Szostaka
No tak , ale on nie odpowiada za to jak inni go traktują. Natomiast odpowiada za to jak traktuje samego siebie. Wiele razy prosił, żeby nie gloryfikować księży i podkreślał, że ksiądz nie jest w niczym lepszy od innych ludzi, że nie ma czegoś takiego jak "stan kapłański lepszy i milszy Bogu od stanu małżeńskiego" i że ręce kapłana nie są w ogóle święte, jak można tak w ogóle mówić, te ręce nieraz bardziej grzeszą niż ręce tego, który przyjmuje Komunię. Takie jest jego podejście.
Nie dziwmy się, że ludzie spoza Kościoła lubią go i szanują, on ich przyciąga do Boga, a nie do celebrowania siebie.
Ale to co Ty piszesz powyżej nie zmienia faktu, że te grzeszne ręce kapłana dokonują czegoś świętego i że w tym konkretnym momencie Mszy Św. ksiądz uosabia Chrystusa. On w tym momencie nie jest księdzem x, y czy z.
Nie zabiera to jego grzeszności i słabości poza sprawowaniem Mszy Św.
A spowiedź? To dopiero świętokradztwo, co ten ksiądz mówi, że on odpuszcza grzechy – no ale czyni to mocą Bożą, której jest bezpośrednim nośnikiem, że tak się wyrażę.
Chrześcijaństwo jest skandaliczne, no co zrobić. Jak się zaczynasz zagłębiać w te tajemnice, to czacha dymi
@Rien dziękuję, ale wiesz, to dlatego że mnie nie znasz, w necie to łatwo kogoś lubić, na żywo to ja straszna hetera jestem, spytaj mojego męża i dzieci
@Rien - nie wierz! Fajna babka. Taka ludzka bardzo. Sprawdziłam na żywo. Wprawdzie beczki soli nie zjadłyśmy razem, a jedynie miskę zupy, ale to też już coś.
Pewnie, że nie wierzyłam! . A jak mi żal, że na tę michę się nie załapałam!!!!! Ech...
> Bóg się cieszy z protestów "Piekła Kobiet"? Serio?
Herezja to zaprzeczanie uznanej prawdzie wiary. Nie ma prawdy wiary na temat tego, czy Bóg się cieszy z jakichś protestów, czy nie. Pomijam oczywiście fakt, że Szustak tak tego nie powiedział.
Myślę, że teraz szczególnie należy uważać na to jakich słów się dobiera mówiąc o księżach, wierze, rodzicielstwie etc. Słowa to też nasiona, które będą dawać plon.
Czemu ksiądz żeby był słuchany musi być bez sutanny czy habitu?
Może dlatego, że kościelna hierarchia skompromitowała się i teraz młodzi od widocznych oznak duchowieństwa stronią. Ja osobiście bardzo cenię duchownych w sutannie lub habicie, osobiście uważam, że zlaicyzowany świat potrzebuje znaku, ale w swojej opinii jestem odosobniona. Dopowiem z własnego doświadczenia - gdy ksiądz był w sutannie, to jednak nie miałam odwagi kopnąć go w kostkę, czy palnąć przez łeb. W tamtym czasie traktowałam księży raczej jak kumpli, a nie osoby Bogu poświęcone, ale sutanna budziła we mnie jakiś niezrozumiały respekt.
@pustynny_wiatr, mówił, że piekło jest puste. To z tych grubszych spraw. Poza tym krytykował fragmenty mszału, twierdził, ze Bóg się cieszy z protestów Piekła Kobiet, neguje patriotyzm, podważa zasadność noszenia habitu, popiera Szymona Hołownię w wyborach itp Tych drobnych spraw jest więcej, one są na granicy doktryny, ale obawiam się, ze mogą przynieść więcej zguby niż pożytku.
Ja też niewiele słucham, ale czasem znajomi linkują filmiki i artykuły krytykujące o. Szustaka. Mnie osobiście bardzo zraziło porównanie Jezusa do H. Pottera. Wtedy przestałam go słychać, zanim na dobre nie zaczęłam.
Nie wierzę w te zarzuty. Smiem twierdzić, że słowa ojca były opacznie interpretowane.
Komentarz
Znacie osobiście ludzi, którzy deklarują się jako katolicy, słuchają Szustaka, głosują na Hołownię, chodzą na protesty Strajku Kobiet? Bo ja tak, na pęczki.
Kiedyś z pewną grupą znajomych rozmawialiśmy na temat ekumenizmu. I oni twierdzili uparcie, że wszystkie religie są równe. Spytałam ich, czy jako katolicy wierzą w to, że Jezus Chrystus umarł na krzyżu za nasze grzechy. Tak. Czy w takim razie uważają, że ci, którzy w to nie wierzą, mylą się? Nie! Nie można tak powiedzieć! Jak w ogóle możesz zadawać takie pytania, które poniżają innych, wprowadzają podziały, są wywyższaniem się?! Wielokrotne próby odwoływania się przeze mnie do elementarnej logiki nie przyniosły skutku.
Ale to jest dobry przykład tego, czego w sumie do końca nie kumam w praktyce tych sporów wszelakich i umiłowania prawdy. Nauczanie o zasłudze jest soborowym nauczaniem obłożonym anatemą. Obiektywna prawda pełną gębą.
No i teraz tak - czytam sobie, że TecumSeh twierdzi, że niebo się nie należy zasłużonym. Zatem pozycjonuję się do gościa w necie, pisząc do innych ludzi, że to heretyk jest i żeby uważali na to co pisze. Cóż, że gość subiektywnie jest przekonany o słuszności swojego poglądu. I robię gównoburzę.
Niech to też będzie komentarz do Twojego wpisu o "posiadaniu prawdy".
Widzisz, wg mnie w centrum tego sporu jest właśnie stosunek obiektywnej prawdy do subiektywnego postrzegania jednostki. Żyjemy w czasach, w których na każdym kroku spotykamy się z rozdźwiękiem pomiędzy tym, co uważamy za obiektywną prawdę, a tym, co ludzie faktycznie uważają. Dochodzi do sytuacji, gdy ktoś może być poinformowany o obiektywnej prawdzie, ale dalej subiektywnie jest przekonany, że należy postępować inaczej. Nie widzi tego dobra. I co wtedy? Czy taka osoba może być we wspólnocie katolickiej? Na jakich zasadach? Czy można jej głosić Ewangelię, czy najpierw musi... no właśnie co musi? Uznać wbrew swojemu rozumowi fałsz za prawdę, a zło za dobro?
Mnie mdli jak słyszę w kościele starego księdza co mówi, że ci co przychodzą na mszę w czasie pandemii to bohaterowie bo się nie boją. A że pozarazaja innych to nie pomyślał.... Wielu księży czasem palnie głupotę. I wielu też jest nudnych jak flaki z olejem, bez kszty poczucie humoru. Kazanie jest jak męczarnia albo kazanie żałobne.... I to odstrasza wielu ludzi, zwłaszcza młodych!
No ale to jest oczywiste jakby ...
Nadal nie widzę, żeby ksiądz to był drugi Chrystus. Nie jest. Nie mieszajmy pojęć.
kard. Robert Sarah
Tak, właśnie. Balwochlcze.
Nigdy się z tym nie spotkałaś?
Jak na wsiach na przykład stare kobiety całują młodych księży po rękach, jak są bezkrytyczne wobec złych kapłanów, bo to przecież "ksiundz", to z automatu należy mu się bezkrytyczne uwielbienie.
Sam fakt zamykania oczu na krzywdę dzieci wyrządzaną przez tych złych, lub psychicznie chorych kapłanów, milczenie, udawanie, że nie ma tematu, bo przecież jak to - toż to "ksiundz", to ideał, to nadczłowiek prawie.
Takie samo bałwochwalcze traktowanie człowieka jak niegdysiejsze uwielbienie rodziców dla dyrygenta w Poznaniu i niedowierzanie własnym dzieciom, że doznały krzywdy.
Niestety takie postawy są w Kościele i ja się nie dziwię wcale, że Totalnych aż skręca i bierze na wymioty jak widzą bezkarność księży, którzy traktowani są jak nadludzie, księży ponad prawem.
Szustaka też skręca i bierze na wymioty jak to widzi i uważam, że temu dał właśnie wyraz mówiąc, że nienawidzi takiego Kościoła.
No ale to jest jego punkt widzenia. Tego kardynała. Wymyślił tak sobie, żeby lepiej się poczuć.
Nota bene takie jego gadanie to znakomite pole do nadużyć.
No tak , ale on nie odpowiada za to jak inni go traktują.
Natomiast odpowiada za to jak traktuje samego siebie.
Wiele razy prosił, żeby nie gloryfikować księży i podkreślał, że ksiądz nie jest w niczym lepszy od innych ludzi, że nie ma czegoś takiego jak "stan kapłański lepszy i milszy Bogu od stanu małżeńskiego" i że ręce kapłana nie są w ogóle święte, jak można tak w ogóle mówić, te ręce nieraz bardziej grzeszą niż ręce tego, który przyjmuje Komunię.
Takie jest jego podejście.
Nie dziwmy się, że ludzie spoza Kościoła lubią go i szanują, on ich przyciąga do Boga, a nie do celebrowania siebie.
Herezja to zaprzeczanie uznanej prawdzie wiary. Nie ma prawdy wiary na temat tego, czy Bóg się cieszy z jakichś protestów, czy nie. Pomijam oczywiście fakt, że Szustak tak tego nie powiedział.
Może dlatego, że kościelna hierarchia skompromitowała się i teraz młodzi od widocznych oznak duchowieństwa stronią.
Ja osobiście bardzo cenię duchownych w sutannie lub habicie, osobiście uważam, że zlaicyzowany świat potrzebuje znaku, ale w swojej opinii jestem odosobniona.
Dopowiem z własnego doświadczenia - gdy ksiądz był w sutannie, to jednak nie miałam odwagi kopnąć go w kostkę, czy palnąć przez łeb. W tamtym czasie traktowałam księży raczej jak kumpli, a nie osoby Bogu poświęcone, ale sutanna budziła we mnie jakiś niezrozumiały respekt.
Nie wierzę w te zarzuty. Smiem twierdzić, że słowa ojca były opacznie interpretowane.