wspolnota tworzy liturgię? Masz na myśli dwutysiącletnią wspólnotę Kościoła mam nadzieję. Btw czytałam b naukowe opracowanie nt korzeni kultu chrzescijanskiego i ewidentnie wyrasta on ze Światyni Jerozolimskiej. To jakas mrzonka ze pierwsi chrzescijanie spotykali się na jakichs luźnych agapach. Zreszta psalmy tez byly pisane specjalnie pod kult swiątynny
Pierwsi chrześcijanie spotykali się przede wszystkim w katakumbach - dosłownie i w przenośni. Gdy już powstały budynki kościelne, to chrześcijaństwo zaczęło stygnąć. Wtedy zaczęły powstawać eremy dla ludzi chcących duchowo się rozwijać; byli to mężczyźni. Później budowano już klasztory dla obu płci. Psalmy były pisane pod kult świątynny, bo autorami byli żydzi - nie było wtedy chrześcijaństwa. Niejako przy okazji widać, jak wiele Kościół przyjął z religii i obyczajów Ludu Izraela.
1. Czyli skoro o tym jak, jaka i gdzie jest Msza decyduje hierarchia, to czemu neo nie slucha kongregacji, ktora wymagała pare lat temu wyjscia z salek do kosciola, a przynajmniej zachowania wymogow Mszalu?
2. Ślepe patrzenie na przelozonego bylo dobre za feudalizmu, ktory nie dziala.
1. To było dawno. Obecnie "neo" ma zatwierdzony Statut, w którym jest zezwolenie na celebrację Liturgii Eucharystycznej w salkach. Czytałeś Statut?
2. Odpowiedzialni za Drogę są bardzo posłuszni kościelnej hierarchii. Przekonałam się o tym podczas pandemii. Rozczarowali mnie, bo czegoś innego się spodziewałam.
2000 lat rozwoju Kościoła wieńczone cofaniem sie w rozwoju... cudownie...
Już gdzieś mówiłam/pisałam - powtórzę. Formacja Drogi jest adresowana głównie do ludzi będących na bakier z Kościołem, a bardzo często również z Bogiem. "Pobożne dusze" nie mają tam czego szukać. Im nie jest potrzebne nawrócenie - tak przynajmniej uważają.
> 2000 lat rozwoju Kościoła wieńczone cofaniem sie w rozwoju... cudownie...
Że też mi umknął ten smakowity wpis
Chrześcijanie sprzed 2000 lat woleli dać się rozszarpać dzikim zwierzętom, niż wrzucić odrobinę kadzidła dla pogańskiego bóstwa. Chrześcijanie współcześni są zastraszonymi mięczakami. Gdzie tu rozwój? W spuściźnie materialnej poprzednich stuleci, kiedy arystokraci i inni bogacze próbowali wykupić bilet wstępu do Nieba fundacjami z pieniędzy zdobytych wyzyskiem podporządkowanych sobie chłopów, czy robotników?
Wiele widziałem współczesnych kościołów niszczejących w stanie surowym. Czas fundatorów się skończył. Może kiedyś powrócą, ale póki co bierzmy przykład z tych epok, kiedy chrześcijanie byli biedni, lecz mieli gorącą wiarę.
> 2000 lat rozwoju Kościoła wieńczone cofaniem sie w rozwoju... cudownie...
Że też mi umknął ten smakowity wpis
Chrześcijanie sprzed 2000 lat woleli dać się rozszarpać dzikim zwierzętom, niż wrzucić odrobinę kadzidła dla pogańskiego bóstwa. Chrześcijanie współcześni są zastraszonymi mięczakami.
Wszystkie religie są przez Boga akceptowane, bo w każdej jest poznanie Go. W mniejszym lub większym stopniu, ale jest. Pełnia Objawienia jest w Kościele i dzięki Kościołowi nastąpi zbawienie tych, którzy się zbawią.
Dopowiem, że buddyzm nie jest religią, a systemem filozoficznym.
O co chodzi w tym filmie? O to, że biskupi nie zachowali się tak, jak oczekuje od nich pan Mateusz Ochman. Pan Ochman kiedyś prowadził kanał ewangelizacyjny, ale teraz zajmuje się kąsaniem biskupów po łydkach. Robi to z właściwym sobie wdziękiem i finezją, ale wbrew Kościołowi.
I tu taka ciekawostka. Pan Ochman kopiuje metodę Gazety Wyborczej, która dokładnie tak samo zwalcza biskupów. Rozdyma sytuacje, kiedy biskupi nie zrobili czegoś, co redaktorzy z ul. Czerskiej uważają za konieczne. Oszustwo intelektualne polega na tym, że nikt nie może czynić ze swojej wrażliwości obiektywnej normy. To samo dotyczy tego filmu.
> 2000 lat rozwoju Kościoła wieńczone cofaniem sie w rozwoju... cudownie...
Że też mi umknął ten smakowity wpis
Chrześcijanie sprzed 2000 lat woleli dać się rozszarpać dzikim zwierzętom, niż wrzucić odrobinę kadzidła dla pogańskiego bóstwa. Chrześcijanie współcześni są zastraszonymi mięczakami. Gdzie tu rozwój? W spuściźnie materialnej poprzednich stuleci, kiedy arystokraci i inni bogacze próbowali wykupić bilet wstępu do Nieba fundacjami z pieniędzy zdobytych wyzyskiem podporządkowanych sobie chłopów, czy robotników?
Wiele widziałem współczesnych kościołów niszczejących w stanie surowym. Czas fundatorów się skończył. Może kiedyś powrócą, ale póki co bierzmy przykład z tych epok, kiedy chrześcijanie byli biedni, lecz mieli gorącą wiarę.
Wybiórcza pamięć tego co dobre. Trochę tych lapsi było - sacrificati, thurificati, libellatici, acta facientes, traditores. Także niektórzy woleli dać się rozszarpać, niektórzy nie.
Trudno sobie wyobrazić społeczność wierzących, która jest pozbawiona kamienia węgielnego będącego przy tym kamieniem obrazy (dla innych). Tradycjonaliści odżegnują się od modernistów, moderniści od tradycjonalistów, a środkowi od skrajności. Sól musi mieć smak. Uczniowie Chrystusa byli w nienawiści u Żydów i pogardzie u pogan. Bez tego wiara zamiera w kolejnych pokoleniach, bo nic nie wnosi lub mało wnosi, więc po co ją praktykować.
O co chodzi w tym filmie? O to, że biskupi nie zachowali się tak, jak oczekuje od nich pan Mateusz Ochman. Pan Ochman kiedyś prowadził kanał ewangelizacyjny, ale teraz zajmuje się kąsaniem biskupów po łydkach. Robi to z właściwym sobie wdziękiem i finezją, ale wbrew Kościołowi.
I tu taka ciekawostka. Pan Ochman kopiuje metodę Gazety Wyborczej, która dokładnie tak samo zwalcza biskupów. Rozdyma sytuacje, kiedy biskupi nie zrobili czegoś, co redaktorzy z ul. Czerskiej uważają za konieczne. Oszustwo intelektualne polega na tym, że nikt nie może czynić ze swojej wrażliwości obiektywnej normy. To samo dotyczy tego filmu.
Roznica jest taka, ze Ochman chcialby by biskupi zachowali sie jak biskupi, a wyborcza/ancora, by zachowali sie jak lewaki.
Nie, wiara. W Credo mówimy "wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół". A skoro "apostolski", to oparty na fundamencie Apostołów i prowadzony przez ich Następców. Biskupom należy się zatem posłuszeństwo i szacunek.
Biskup nie postępujący z wiarą, której wymagają od swego pasterza owce, przestaje być pasterzem. Mamy XXI wiek, owce nie są juz tak tępe jak 500 lat temu. Owce potrafią wymagać nie tylko od siebie i nie dają sobie wciskać kitu, gdy pasterz staje sie wilkiem.
Nasz nowy bp pomocniczy zakazał dystrybuowania w księgarniach podlegających diecezji ksiazki innego biskupa, Athanasiusa Schneidera. To fakt. Gdzie ta jednosc swiatowego episkopatu?
W ciemno obstawiam, że ks. bp Schneider wypisywał tam "mądrości" sprzeczne z oficjalnym nauczaniem Stolicy Apostolskiej.
Problem jest taki, w jaki sposób można odzyskać Tradycję dla Kościoła. Jak zapobiegać temu, aby liturgiczna spuścizna minionych wieków była wykorzystywana do wzbudzania tendencji sekciarskich, buntowania ludzi przeciwko biskupom i papieżowi.
Skoro Paweł pisze, że "tylko neokatechumenat nas uratuje", to rzeczywiście można przyjąć pewne rozwiązanie stosowane u neonów, czyli wymuszanie udziału w niedzielnej Mszy parafialnej raz w miesiącu. Na poziomie diecezji wprowadzona jest zasada, że w określoną niedzielę miesiąca nie odprawia się Mszy Trydenckich, a jej uczestników zaprasza się na Mszę parafialną. Można ją zrobić w wersji polsko-łacińskiej (Liturgia Eucharystyczna) ze śpiewem scholi gregoriańskiej. To by dało obu społecznościom parafialnym okazję, aby się poznać i wzbogacić tym, co mają najlepszego.
Problem jest taki, w jaki sposób można odzyskać Tradycję dla Kościoła. Jak zapobiegać temu, aby liturgiczna spuścizna minionych wieków była wykorzystywana do wzbudzania tendencji sekciarskich, buntowania ludzi przeciwko biskupom i papieżowi.
Skoro Paweł pisze, że "tylko neokatechumenat nas uratuje", to rzeczywiście można przyjąć pewne rozwiązanie stosowane u neonów, czyli wymuszanie udziału w niedzielnej Mszy parafialnej raz w miesiącu. Na poziomie diecezji wprowadzona jest zasada, że w określoną niedzielę miesiąca nie odprawia się Mszy Trydenckich, a jej uczestników zaprasza się na Mszę parafialną. Można ją zrobić w wersji polsko-łacińskiej (Liturgia Eucharystyczna) ze śpiewem scholi gregoriańskiej. To by dało obu społecznościom parafialnym okazję, aby się poznać i wzbogacić tym, co mają najlepszego.
W życiu by mi nie przyszło na myśl, że będąc w jakiejkolwiek wspólnocie ktoś miałby mnie zmuszac dekretami do Mszy w parafii. Msza w parafii to norma. Jak w jakiejś wspólnocie trzeba bata lub marchewki by to uzyskac, to znaczy, że jest fuckup fundamentalny.
Nie wiem, co było w usuniętych filmach, ale widać biskup uznał to za problematyczne. Jeżeli ktoś chce być księdzem diecezjalnym, to musi wypowiadać się w zgodzie z linią biskupa.
Myślę, że porządkowanie tych spraw jest bardzo pożytecznie. Może któryś duchowny uzna, że lepiej się przenieść na drugą stronę ulicy ks. Piotra Skargi? Lepiej, żeby takie sprawy wychodziły jak najszybciej.
Komentarz
abp Władysław Ziółek
https://m.niedziela.pl/artykul/51828/nd/Badzmy-uczniami-Chrystusa
Pierwsi chrześcijanie spotykali się przede wszystkim w katakumbach - dosłownie i w przenośni.
Gdy już powstały budynki kościelne, to chrześcijaństwo zaczęło stygnąć.
Wtedy zaczęły powstawać eremy dla ludzi chcących duchowo się rozwijać; byli to mężczyźni. Później budowano już klasztory dla obu płci.
Psalmy były pisane pod kult świątynny, bo autorami byli żydzi - nie było wtedy chrześcijaństwa. Niejako przy okazji widać, jak wiele Kościół przyjął z religii i obyczajów Ludu Izraela.
1. To było dawno. Obecnie "neo" ma zatwierdzony Statut, w którym jest zezwolenie na celebrację Liturgii Eucharystycznej w salkach.
Czytałeś Statut?
2. Odpowiedzialni za Drogę są bardzo posłuszni kościelnej hierarchii. Przekonałam się o tym podczas pandemii. Rozczarowali mnie, bo czegoś innego się spodziewałam.
Już gdzieś mówiłam/pisałam - powtórzę.
Formacja Drogi jest adresowana głównie do ludzi będących na bakier z Kościołem, a bardzo często również z Bogiem.
"Pobożne dusze" nie mają tam czego szukać. Im nie jest potrzebne nawrócenie - tak przynajmniej uważają.
Że też mi umknął ten smakowity wpis
Chrześcijanie sprzed 2000 lat woleli dać się rozszarpać dzikim zwierzętom, niż wrzucić odrobinę kadzidła dla pogańskiego bóstwa. Chrześcijanie współcześni są zastraszonymi mięczakami. Gdzie tu rozwój? W spuściźnie materialnej poprzednich stuleci, kiedy arystokraci i inni bogacze próbowali wykupić bilet wstępu do Nieba fundacjami z pieniędzy zdobytych wyzyskiem podporządkowanych sobie chłopów, czy robotników?
Wiele widziałem współczesnych kościołów niszczejących w stanie surowym. Czas fundatorów się skończył. Może kiedyś powrócą, ale póki co bierzmy przykład z tych epok, kiedy chrześcijanie byli biedni, lecz mieli gorącą wiarę.
Tych, którzy musieli uciekać, a teraz wrócili na Równiny Niniwy, nie można jednak nazywać mięczakami.
W mniejszym lub większym stopniu, ale jest.
Pełnia Objawienia jest w Kościele i dzięki Kościołowi nastąpi zbawienie tych, którzy się zbawią.
Dopowiem, że buddyzm nie jest religią, a systemem filozoficznym.
O co chodzi w tym filmie? O to, że biskupi nie zachowali się tak, jak oczekuje od nich pan Mateusz Ochman. Pan Ochman kiedyś prowadził kanał ewangelizacyjny, ale teraz zajmuje się kąsaniem biskupów po łydkach. Robi to z właściwym sobie wdziękiem i finezją, ale wbrew Kościołowi.
I tu taka ciekawostka. Pan Ochman kopiuje metodę Gazety Wyborczej, która dokładnie tak samo zwalcza biskupów. Rozdyma sytuacje, kiedy biskupi nie zrobili czegoś, co redaktorzy z ul. Czerskiej uważają za konieczne. Oszustwo intelektualne polega na tym, że nikt nie może czynić ze swojej wrażliwości obiektywnej normy. To samo dotyczy tego filmu.
Także niektórzy woleli dać się rozszarpać, niektórzy nie.
Trudno sobie wyobrazić społeczność wierzących, która jest pozbawiona kamienia węgielnego będącego przy tym kamieniem obrazy (dla innych). Tradycjonaliści odżegnują się od modernistów, moderniści od tradycjonalistów, a środkowi od skrajności. Sól musi mieć smak. Uczniowie Chrystusa byli w nienawiści u Żydów i pogardzie u pogan.
Bez tego wiara zamiera w kolejnych pokoleniach, bo nic nie wnosi lub mało wnosi, więc po co ją praktykować.
Owce idą tam, gdzie pasterz prowadzi. Ty chyba piszesz o jakichś przebierańcach z obcego stada.
> innego biskupa, Athanasiusa Schneidera
Widocznie nie wie, że bp AS to J-23.
Coś mi się zresztą widzi, że bp Grzybowski ma podobne spojrzenie na temat, jak opisuję w tym wątku.
Skoro Paweł pisze, że "tylko neokatechumenat nas uratuje", to rzeczywiście można przyjąć pewne rozwiązanie stosowane u neonów, czyli wymuszanie udziału w niedzielnej Mszy parafialnej raz w miesiącu. Na poziomie diecezji wprowadzona jest zasada, że w określoną niedzielę miesiąca nie odprawia się Mszy Trydenckich, a jej uczestników zaprasza się na Mszę parafialną. Można ją zrobić w wersji polsko-łacińskiej (Liturgia Eucharystyczna) ze śpiewem scholi gregoriańskiej. To by dało obu społecznościom parafialnym okazję, aby się poznać i wzbogacić tym, co mają najlepszego.
Nie wiem, co było w usuniętych filmach, ale widać biskup uznał to za problematyczne. Jeżeli ktoś chce być księdzem diecezjalnym, to musi wypowiadać się w zgodzie z linią biskupa.
Myślę, że porządkowanie tych spraw jest bardzo pożytecznie. Może któryś duchowny uzna, że lepiej się przenieść na drugą stronę ulicy ks. Piotra Skargi? Lepiej, żeby takie sprawy wychodziły jak najszybciej.
Hy hy...
https://godblessyou.pl/
Od razu pomyślałem, że to Stowarzyszenie Ks.. Piotra Skargi zbiera dane osobowe. I wiecie co? Miałem rację. Strasznie to wszystko przewidywalne.