Dobrze, że ktoś to ujawnił, aby młodzi ludzie wiedzieli gdzie nie iść. Mam nadzieję że waszych dzieci, drodzy forumowicze to nie spotkało. Praca jest dla ludzi, nie ludzie dla pracy.
Niestety relacje pracodawca-pracownik (w małych firmach) często przypominają czasy pańszczyzny. Pracodawca uważa się za właściciela niewolników a pracownicy odwdzięczają się byle jaką pracą lub kradzieżą.
T
Dokładnie. Jak przypominam sobie za jaką stawkę godzinową pracowałam, omamiona przez pracodawcę lepszą płacą jak tylko firma się rozwinie, to do dziś nie mogę uwierzyć w swoją naiwność. A i tak wymusiłam wyższą stawkę niż moja zmienniczka. Ehhh. Bardzo to smutne.
Jaki jest pracownik wart utrzymania a jaki nie jest?
Wart utrzymania jest ten który wypracowuje więcej niż wynosi koszt jego pracy.
Nie jest możliwe utrzymywania pracownika do którego trzeba dokładać z własnej kieszeni. Być może dlatego tak bardzo krytykowane są małe firmy, bo tam najbardziej widać czy pracownik zarabia na siebie. W dużej firmie (a zwłaszcza w państwowej) ukrywa się to w ogólnym bilansie i łatwiej jest udawać pracę.
Miałem okazję zatrudniać zarówno Polaków jak i cudzoziemców i naprawdę niewielu było takich po których nie trzeba było poprawiać. A poprawki powodowały nieopłacalność zatrudnienia, chyba że te poprawki wykonywałby pracownik za darmo, co dla Tomasza pewnie oznacza niewolnictwo. Ale nawet mimo to, sypałby się harmonogram prac, bo przecież nie ma innych którzy by zastąpili takiego pracownika w bieżących pracach.
Niestety, klient nie zapłaci za źle wykonaną robotę, a pracodawca może zapłacić tylko tyle ile dostanie od klienta (minus wszystkie dodatkowe koszty). A fajnie byłoby żeby i sam pracodawca miał jakiś pieniądz z takiej pracy.
Ja w ogóle nie rozumiem że to takie bum informacyjne, tak ciągle jest, wracam do firmy gdzie pracuje mój ojciec, duża zagraniczna, biją rekordy (ich oddział) - żadna inna nie jest tak wydajna a jednak pracują za minimum które państwo wymusza na przedsiębiorcy, bo jakby nie wymusiło pracowaliby za jeszcze niższe stawki -takze tak jest w kraju niezależnie czy pracodawca jest duży czy mały. Może w Warszawscy czy innych większych ośrodkach takie sytuacje to wyjątki o tyle w mniejszych ośrodkach to standard. I zdaje sobie sprawę że w drugą stronę też to działa, męża szew ściąga ludzi do pracy w Szwecji, pojawił się człowiek i prosił o pracę bo ciężka sytuacja, wziął go a ten zaczął od chlanska i takich wyczynów że policja była a jego trzeba ściągnąć i to na swój koszt bo ten nic kasy nie ma... Ale wiem że jak jest normalny człowiek i trafi na dobrego szefa to da z siebie więcej niż by musiał.
Albo z zysku, albo to się nazywa strata. Nie zatrudniasz pracowników bez potrzeby. Jesli firma ma pracownika to jej kondycja albo na to pozwolila, albo w zleceniu wkalkulowane zostay wystarczajace pieniadze dla tego pracownika. Jak bedzie marny czyli tu niewarty, to obstawiam na stratę
Piszesz truizmy. Chcesz mieć dobrego pracownika? Zapłać mu godnie. Fachowca za najniższą krajową nie znajdziesz. Znajdziesz?
T
Oczywiście że znajdziesz , wystarczy że jest więcej chętnych do pracy niż ofert pracy. Tylko zostaje ryzyko że ktoś go podbierze za większe pieniądze
@Bea branża budowlana może mocno teraz topnac u nas dwie duże inwestycje stoją pod znakiem zapytania przez wzrost cen, a jak one utopia to utopi pełno ludzi i kilka firm a podejrzewam że gdzie indziej tak samo
Mnie ratują na razie umowy o dzieło. Wykonujemy zlecenie pt budowa altany. Zlecam projektantowi narysowanie. Płacę za projekt ok 1500 zł i koszty typu ZUS mnie nie obchodzą. Do prac fizycznych typu zawieźć mebel i wynieść do klienta ewentualnie podać narzędzia do montażu i potrzymać deskę szukam osób uczących się poniżej 26 roku życia. Wtedy nie płacę za nich nic. Fachowców w Polsce nie ma. A na błędy nas nie stać na tym etapie. Łatwiej i pewniej dać część roboty stolarzowi z konkurencji i doliczyć marżę powiedzmy 5-10% niż znaleźć pracownika. Młodzi nie chcą pracować fizycznie, starsi od razu chcą dużych pieniędzy. Przyuczanie do prac to znowu stratą czasu, bo praca jest do wykonania tu i teraz i czasu na naukę nie ma. Problem też polega na tym że czasem pracownik do pewnych prac nie jest mi potrzebny. Albo są takie okresy czasu kiedy nie zarabiamy. Jak zarobku np w zeszłym miesiącu po odliczeniu kosztów było np 1500zl to z czego mielibyśmy jeszcze zapłacić pracownikowi? Fajnie się madrzyć jeśli nigdy nie prowadziło się działalności. To nie jest takie proste. A domy i auta to najczęściej głupie kredyty i leasingi. Moim skromnym zdaniem taki przedsiębiorca prędzej czy później zbankrutuje, zwłaszcza mały. W leasing to ewentualnie mogłabym na dziś wziąć busa, którym bysmy zawozili meble I przywozili drewno, bo takie auto zarobiłoby na siebie.
W DE brakuje obecnie 65000 fachowców z branży montażowo-budowlanej. To zły prognostyk dla polskich przedsiębiorców.
T
Jak będą zatrudniani przez Polskich pośredników to nie jest zły prognostyk bo nie opłaci się wyjeżdżać...zresztą Niemcy coraz częściej wybierają Ukraińców
Generalnie myślę żeby się przekształcić w spółkę zoo bo mniejsze koszty. Teraz jeszcze mam to że tylko zdrowotny płacę i jeszcze dwa miesiące jestem zwolniona z ZUS. No i jeszcze nie mam takich obrotów żeby płacić VAT. Tylko że myślę za miesiąc obroty wzrosną a wtedy 40%podatku plus ZUS i nie wiem czy nam się spółka bardziej nie opłaci. Nie wiem @Bea jak to ugryźć i czy to dobry kierunek myślenia. Spółka musi zatrudniać na umowę o pracę?
@Bea a inwestor i projektant w czasie przygotowania budowy dopilnował tych operatów środowiskowych? Bo w Polsce często przygotowanie inwestycji to "jakoś to będzie" i potem wszyscy zdziwieni że wychodzą tego typu kwiatki.
@Bea tu blok z lokalami usługowymi, parking podziemny, inwestor sie zabezpieczył i sprzedał mieszkania zanim wybudował w tym czasie cena stali poszla mocno w górę, styropian też i teraz ostra burza mózgów co tu zrobić żeby nie dokladac
@Agmar Ja odniosę się do Twojej pierwszej wypowiedzi, że stąd gdzie ja pochodzę średnie traktowanie pracowników w niektórych firmach to też norma, głównie jakiś meblarskich, powiedziałabym że nawet tu za bardzo nic nie ma aby człowiek się rozwinął. W Warszawie chociaż można iść i rzucić, tutaj alternatyw jest tylko trochę a nie każdy chce kogoś zatrudnić.
Najmniej płacono mojemu mężowi w firmie spółce niemiecko- holenderskiej. 100%produkcji szło do Holandii. Meble kosmiczne. Ceny również. Pracownicy opłacani marnie. Minimalna i nadgodziny pod stołem. Za to niezła porcja nauki dla stolarza. Potem okazało się że ZuS nieopłacony. I druga firma gdzie pracodawca pozwalał na picie. 100%produkcji szli do Niemiec. Marna kasa dużo nadgodzin i zezwolenie na chlanie w godzinach pracy. Tej drugiej firmy już nie ma od dawna. Z tej perspektywy uważam że firmy zagraniczne traktują Polskę jako źródło taniej siły roboczej. Polacy jako przedsiębiorcy to w dużej mierze jdg. Koszty wysokie. Ale jakoś przędą. Rzadko udaje się przebić z handlem za granicę. Ciężko o tanią siłę roboczą poza Ukraińcami, którzy są tu chwilowo. A do klienta ich i tak nie poślesz, bo stracisz klienta.
Też mieliśmy pewną panią, która miesiącami nie pojawiała się w pracy, kombinowała ze zwolnieniami. Trwało dwa lata, zanim ufało się je jej pozbyć. Kosztowała więc niż 50kzł z pieniędzy podatnika (w tym moich).
Nieuczciwi pracownicy to nie powód aby uczciwym nie płacić godziwie.
Spójrz, że piszesz z pozycji feudała. Robisz łaskę pracownikowi. Tymczasem wszyscy jadą na tym samym wózku.
T
Piszesz tak jakby klienci walili drzwiami i oknami, a do tego zostawiali kupę szmalu za zlecenia. Tymczasem realia są trochę inne. Małe firmy nie mają budżetu na rok, często żyją od zlecenia do zlecenia. W tych warunkach trzeba podzielić jakoś te niewielkie pieniądze. Ile razy było tak, że po opłaceniu pracowników nie zostawało nic, albo prawie nic. To nazywasz pozycją feudała?
Zawsze staram się, aby pracownik zarabiał jak najlepiej, ale więcej niż zapłaci klient końcowy za jego pracę, dać nie mogę.
@Tomasz i Ewa, masz bardzo słabe pojęcie o tym jak wygląda prowadzenie firmy w Polsce. Potwierdzasz moja obserwacje, ze najwięcej dziadostwa w Polce widzą Ci, co sa daleko i mają mało wspólnego
Całkowicie się z Tobą Tomasz nie zgadzam. Pewnie że gdzieś istnieje jakaś Polska B, jednak problem pozycji feudała nie dotyczy małych firm bo taki pracodawca nie może sobie na to pozwolić a dużych przedsiębiorstw. Często z kapitałem zagranicznym. Może mam zaburzone spojrzenie bo mieszkam w mazowieckim, ale pensja jaką dostaje robol-fachowiec a nie niewykwalifikowany to nie jest minimalna, tylko dużo ponad. Spotykam się z tym że np przedsiębiorca woli zatrudnić ludzi z biedniejszych rejonów Polski bo teoretycznie mniej płacić ale to są tutaj wyjątki. Bo w praktyce musi im zapewnić spanie, transport itd. No są patologię gdzie budowlańcom stawia się kontener i myją się na zewnątrz, ale sami się na to godzą a problem leży w tym że na ich miejsce pójdą nowi na takie warunki. I na niskim poziomie rozwoju polskich przedsiębiorstw w niektórych branżach. Sąsiad poszedł pracować tu do takiej firmy która na naszej ulicy stawia domy i popracował dwa miesiące bo stawka niska a ludzie z Podlasia i zgadzają się na takie warunki. To też jest kwestia tego że ludziom się wydaje że najlepiej to najtaniej. No to się bierze na podwykonawcę firemke, której najmniej trzeba zapłacić a nie taką która pracuje ok i jest dobrym wykonawcą a już patrzeć na to jak traktuje pracowników to wcale nie jest ważne.
Tak mi się przypomniało, u nas system zamówień publicznych wymusza jak najniższą cenę i droga Frampol Lublin - wojewódzka chcieli w pewnym miejscu chodnik zrobić, przyszła firma, zaczęła robić i szosa zaczęła się zapadać....bo wcześniej robiono tanim kosztem, nikt odwiertów nie robił bo to dodatkowy koszt- nie wygra zamówienia..... Z drugiej strony kuzyn pracuje w firmie budowlanej, teraz kostkę akurat kładą, 20 zł za godzinę netto 12 gidz dziennie, tulę że z tego swojego netto musi oddać jeszcze pracodawcy połowę wartości zusu. Nie ma płatnych urlopów, jakikolwiek dzień wolny jest bezplatny, ale cieszy się bo dostają coś za dojazdy i ogólnie to jedna z lepszych ofert w okolicy
@Tomasz i Ewa, masz bardzo słabe pojęcie o tym jak wygląda prowadzenie firmy w Polsce. Potwierdzasz moja obserwacje, ze najwięcej dziadostwa w Polce widzą Ci, co sa daleko i mają mało wspólnego
To akurat normalne. Żyjąc w dziadostwie przestajesz zwracać na nie uwagę.
T
Normalne, że najwięcej do powiedzenia maja zwykle Ci co wiedzą najmniej. Tez to obserwuje, Tak zwani kibice zdala
Często firmy popadają w problemy przez złą konstrukcję umów. Często nieporozumienia powstają na etapie określania zakresu pracy (towar/usługa) oraz wynagrodzenia. I tak strona zamawiająca - klient - chce zrobić firmę w konia zatajając istotne elementy wpływające na koszt. Z drogiej strony firma niedoszacowuje koszty „żeby nie wystraszyć klienta”. Stąd bierze się to przeklęte „będzie pan zadowolony” oraz preferowanie najtańszych dostawców/usługodawców wymagając najwyższej jakości i szybkości. Tak pielęgnowane jest złote polskie dziadostwo i kwitnie.
T
Powtarzasz to samo co socjaliści Owszem, czasem się to zdarza, ale są to patologie, a nie reguła. Mit właściciela jeżdżącego nowiutkimi samochodami i zalegającym z wypłatami został przypięty do polskiego biznesu, ale ma nikłe odzwierciedlenie w rzeczywistości.
W małych firmach usługa jest warta dokładnie tyle, ile skłonny jest zapłacić klient i ani złotówki więcej. Można oczywiście zlecenia nie przyjąć i w końcu ogłosić bankructwo ze względu na brak zamówień, albo przyjąć i mieć nadzieję, że uda się to sprawnie zrealizować. Odpowiednie oszacowanie kosztów, to w takim wypadku drastyczne obniżenie wypłat, a tego małe firmy zazwyczaj nie robią, jeśli mają pracowników których chcą zatrzymać na dłużej. Dlatego tak często balansują na granicy opłacalności. Do tego zazwyczaj właściciel małej firmy tyra równo z pracownikami, bo ma ich mało.
Pamiętać też należy, że firma nawet ta najmniejsza, musi inwestować w sprzęt żeby profesjonalnie wykonywać usługę. Czasem żeby wykonać jakąś usługę trzeba dokupić urządzenie, bo nie ma takiego, albo jest już zużyte (często z winy pracownika). Pod koniec miesiąca okazuje się wtedy nagle, że pracownicy mają dużo większe wypłaty od właściciela.
A to słynne "będzie Pan zadowolony" to raczej nie firmy, a nieoficjalnie działający "fachowcy", którzy psują rynek zaniżając mocno ceny usług i przyzwyczajając do takich cen klienta.
@Bea A czy ja napisałam, że w każdym zawodzie to jest potrzebne? Napisałam tylko, że są miejsca w Polsce gdzie rynek pracy to głównie sklepy, apteki albo gastronomie. Jak ktoś ma ambicje pracować w jakiejś korporacji albo być baletnicą w operze to może mieć problem. Ja np chciałam wykonywać jakąś pracę typowo biurową, ale takich ogłoszeń jest mniej niż zatrudnimy kasjerkę.
Myślę że dla każdego rozwój jest czymś innym, ale mniej więcej wiadomo o co chyba chodzi. Dziewczyna chcąca być modelką szybciej znajdzie zlecenia w Warszawie, a więcej firm farmaceutycznych jest poza prowincją... Lecz to nie znaczy że praca w sklepie jest zła. Po prostu nie ma wielkiego wyboru i tyle.
Komentarz
Kto ma / chce biznesik, musi mocno cytryne wycisnac.
I zdaje sobie sprawę że w drugą stronę też to działa, męża szew ściąga ludzi do pracy w Szwecji, pojawił się człowiek i prosił o pracę bo ciężka sytuacja, wziął go a ten zaczął od chlanska i takich wyczynów że policja była a jego trzeba ściągnąć i to na swój koszt bo ten nic kasy nie ma...
Ale wiem że jak jest normalny człowiek i trafi na dobrego szefa to da z siebie więcej niż by musiał.
Problem też polega na tym że czasem pracownik do pewnych prac nie jest mi potrzebny. Albo są takie okresy czasu kiedy nie zarabiamy. Jak zarobku np w zeszłym miesiącu po odliczeniu kosztów było np 1500zl to z czego mielibyśmy jeszcze zapłacić pracownikowi?
Fajnie się madrzyć jeśli nigdy nie prowadziło się działalności. To nie jest takie proste.
A domy i auta to najczęściej głupie kredyty i leasingi. Moim skromnym zdaniem taki przedsiębiorca prędzej czy później zbankrutuje, zwłaszcza mały. W leasing to ewentualnie mogłabym na dziś wziąć busa, którym bysmy zawozili meble I przywozili drewno, bo takie auto zarobiłoby na siebie.
Nie wiem @Bea jak to ugryźć i czy to dobry kierunek myślenia.
Spółka musi zatrudniać na umowę o pracę?
I druga firma gdzie pracodawca pozwalał na picie. 100%produkcji szli do Niemiec. Marna kasa dużo nadgodzin i zezwolenie na chlanie w godzinach pracy.
Tej drugiej firmy już nie ma od dawna.
Z tej perspektywy uważam że firmy zagraniczne traktują Polskę jako źródło taniej siły roboczej.
Polacy jako przedsiębiorcy to w dużej mierze jdg. Koszty wysokie. Ale jakoś przędą. Rzadko udaje się przebić z handlem za granicę. Ciężko o tanią siłę roboczą poza Ukraińcami, którzy są tu chwilowo. A do klienta ich i tak nie poślesz, bo stracisz klienta.
Spotykam się z tym że np przedsiębiorca woli zatrudnić ludzi z biedniejszych rejonów Polski bo teoretycznie mniej płacić ale to są tutaj wyjątki. Bo w praktyce musi im zapewnić spanie, transport itd. No są patologię gdzie budowlańcom stawia się kontener i myją się na zewnątrz, ale sami się na to godzą a problem leży w tym że na ich miejsce pójdą nowi na takie warunki. I na niskim poziomie rozwoju polskich przedsiębiorstw w niektórych branżach. Sąsiad poszedł pracować tu do takiej firmy która na naszej ulicy stawia domy i popracował dwa miesiące bo stawka niska a ludzie z Podlasia i zgadzają się na takie warunki.
To też jest kwestia tego że ludziom się wydaje że najlepiej to najtaniej. No to się bierze na podwykonawcę firemke, której najmniej trzeba zapłacić a nie taką która pracuje ok i jest dobrym wykonawcą a już patrzeć na to jak traktuje pracowników to wcale nie jest ważne.
Z drugiej strony kuzyn pracuje w firmie budowlanej, teraz kostkę akurat kładą, 20 zł za godzinę netto 12 gidz dziennie, tulę że z tego swojego netto musi oddać jeszcze pracodawcy połowę wartości zusu. Nie ma płatnych urlopów, jakikolwiek dzień wolny jest bezplatny, ale cieszy się bo dostają coś za dojazdy i ogólnie to jedna z lepszych ofert w okolicy
Tak zwani kibice zdala
Jak ktoś ma ambicje pracować w jakiejś korporacji albo być baletnicą w operze to może mieć problem.
Ja np chciałam wykonywać jakąś pracę typowo biurową, ale takich ogłoszeń jest mniej niż zatrudnimy kasjerkę.
Lecz to nie znaczy że praca w sklepie jest zła. Po prostu nie ma wielkiego wyboru i tyle.