Zastanawiam się szczerze, ile osób można tak naprawdę nazwać katolikami. Moja refleksja wzięła po aferze z pewnym nieżyjącym już polskim artystą. Pan za życia razem z żoną deklarował się że są ogromnie wierzący, że codziennie odmawiają różaniec ale jak już go zabrakło to cała Polska jest katowana ich prywatnymi sprawami i pobożność znika.
W swoim otoczeniu też mam ludzi, którzy dzień w dzień są w Kościele ale jak przyjdzie co do czego to obrobią cię pierwsi.
Sama też nie jestem bez grzechu, już nie deklaruję się przed ludźmi, póki nie naprawię dawnych win.
Można uznać, że faktycznych katolików w Polsce jest garstka?
Komentarz
Nie twierdzę że katolik musi być idealny ale jak słyszałam wypowiedzi ludzi, którzy z jednej strony deklarowali codzienną modlitwę różańcową a potem kogoś odgadywali albo robili świństwa świadomie i dobrowolnie, traktując wiarę jako reklamę dla siebie to mnie skręca.
Lecz ludzi, którzy np celowo manipulują innymi, obgadują za plecami etc i nazywają siebie chrześcijanami nie rozumiem.
Natomiast z młodymi ludźmi się zgadzam, znam jednego chłopaka poniżej 20 roku życia który jest osobą z tego co wiem wierzącą, zresztą przykład czerpie z domu.