Z ust osób niewierzących często słychać, że katolicy nie są przykładem, że nie przestrzegają przykazań, że liczą się tylko pieniądze, że Kościół nie naśladuje Chrystusa. I zastanawiam się nieraz, czy trochę nie ma w tym racji. Z drugiej strony, na ile można uznać, że zdanie kogoś kto od stwórcy się odwrócił jest w pełni obiektywne? Jak żyć aby zahcecic kogoś do wiary w Boga?
Komentarz
Stąd zgorszenia: deklaracje wiary ≠ wiara.
Mamy być przykładem nie przez to, że będziemy kogoś udawać, tylko dlatego, że będziemy autentyczni. Czyli żeby być przykładem, trzeba nie myśleć o tym, że mamy być przykładem. Mamy być dobrymi małżonkami i rodzicami, dobrymi parafianami, sąsiadami, ludźmi. Wtedy nasz przykład będzie promieniował.
I przeciwnie, jeżeli postanowimy kogoś na siłę nawracać, wymądrzać się, moralizować, to ludzie nas wyśmieją. Bez trudu znajdą w naszym życiu dowody hipokryzji i obrócą nasze wartości przeciwko nam.