Żyto już poniżej 800 za tonę. A paszowe to nawet 500 Za chwilę żniwa. Na Ukrainie wcześniej niż u nas. Magazyny nieopróżnione. Nie zdołają przyjąć zboża z Ukrainy, a co dopiero naszego. Ceny teraz masakryczne niskie, dużo poniżej kosztów produkcji. Jeśli macie gdzie przechować, to być może to coś poprawi. Nie wiadomo, co będzie w następnym roku. Jedni mówią o nadprodukcji zbóż, inni o powtarzających się suszach i kurczących się zapasach światowych i manipulacjach na giełdach. USA kupuje ostatnio więcej polskiego zboże (ciekawe, czemu nie biorą z Ukrainy, czyżby nie miało jakości?).
A rząd zadowolony z siebie, sytuacja opanowana, rolnicy mają zapewnioną opłacalność, bo dopłaty przecież, które może będą, może nie, a jeśli już to dużo niższe, i które spowodowały tylko spadki cen i które zaszkodziły przede wszystkim małym gospodarstwom. Zakaz importu obowiązywał dwa tygodnie, unijny zakaz tylko na cztery produkty i zaraz się skończy, nawet na nasze żniwa nie ma ochrony. Kontroli brak, różne manewry ze spółkami-słupami idą w najlepsze, a komisarz Wojciechowski nawet nie raczy się pojawić na posiedzeniu Parlamentu UE w sprawie rolnictwa.
W sumie może i lepiej, że go nie było, skoro nie zna się ani na rolnictwie, ani ekonomii, ani nawet na matematyce. To on na początku kadencji mówił, że będzie starał się, żeby polscy rolnicy mieli dopłaty zrównane do średniej w UE. Co w tym złego? Wyobraź sobie, że pracujesz na etacie i zarabiasz 4000. Inny pracownik, na równorzędnym stanowisku, z tym samym zakresem pracy i odpowiedzialności zarabia 6000. Idziesz do szefa o podwyżkę, a on ci mówi, że będzie się starał, żeby Ci wyrównać do średniej (czyli 5000), a poza tym jeśli policzyć premię na koniec roku to w grudniu dostaniesz przecież 6000, więc masz w zasadzie tyle samo, więc o co ci chodzi. Bez sensu? Tak. A komisarz i rząd tak właśnie mówią, kiedy polscy rolnicy dopominają się o równe traktowanie.
To na każdym kroku jest absurd. Zapłacimy drugi raz w podatkach (dopłaty dla rolników), za produkty zbożowe które wielokrotnie drożeją, natomiast z punktu widzenia rolnika są spadki. Ktoś to potrafi logicznie wytłumaczyć? Kto na tym zarabia?
W skali ogólnej zarabiają światowi handlu zbożem, gracze na światowych giełdach rolnych obracający tysiącami ton, wszelkiego rodzaju firmy zajmujące się handlem zbożami, transporterzy i pośrednio branża paliwowa, i wreszcie producenci pasz i mięsa, młyny i producenci żywności, którzy kupują tanio surowiec, a sprzedają drogo produkt gotowy. Tak jak np. ten producent wafli z linku wyżej. Zasadniczo zawsze tak było, tylko była zachowana jakaś tam równowaga.
Są jeszcze przepisy sanitarne i podatkowe, które regulują przetworstwo i handel żywnością. Sam koszt badania jednej partii produktu na wartości odżywcze (te tabelki, które macie na opakowaniach) to koszt 2-3 tys. zł.
Mamy możliwości przechowywania zboża. Najbardziej szkoda, że się nie wysieje nasion, a są one od dziada-pradziada. Sprzedawaliśmy do małego młyna w tamtym roku za 1200 zł, teraz za połowę nie opłaca się zupełnie. Jeśli małe gospodarstwa zostaną wykończone, znikną też stare uprawy a zostanie GMO.
Nawet niekoniecznie GMO, ale odmiany licencjonowane, które trzeba będzie kupić, albo jeśli będzie można siać z własnych zbiorów - trzeba będzie uiścić opłatę siewną. Teraz już tak jest, chociaż są zwolnienia od opłaty siewnej, ale jak zmieni się struktura gospodarstw i ostaną się tylko te 1000 ha wzwyż, to kto zabroni koncernom pobierać opłatę od każdego materiału siewnego? A nie będzie już starych odmian nieobjętych licencją.
Mamy możliwości przechowywania zboża. Najbardziej szkoda, że się nie wysieje nasion, a są one od dziada-pradziada. Sprzedawaliśmy do małego młyna w tamtym roku za 1200 zł, teraz za połowę nie opłaca się zupełnie. Jeśli małe gospodarstwa zostaną wykończone, znikną też stare uprawy a zostanie GMO.
Trzeba zajrzeć do wątka preperskiego. W USA bardzo dużo ludzi się bawi w to prepersowanie i zaczyna też uprawiać swoją żywność. Kiedyś np w mojej okolicy były dwie duże szkółki drzewek owocowych i kilka mniejszych rodzinnych. Dziś jest zatrzęsienie, a jak w covidzie pojechałam po sadzonkę, to w szkółce gdzie kiedyś drzewka stały po horyzont, prawie wszystko wyczyszczone, jeżdziliśmy meleksem po pustych grządkach. Może to jakaś wskazówka dla rolników: założyć szkółkę drzewek owocowych? Teraz jest dużo odmian wszelkich owoców odpornych na mróz. Myślę, że w Polsce da się nawet figi hodować.
Wszyscy mali i średni rolnicy nie przekwalifikują się teraz na szkółki drzewek albo małe przetwórnie spożywcze. Sami widzicie, że istniejące zakłady się nie utrzymują, a co dopiero nowe. Potrzebna zmiana świadomości konsumentów ("Kupując polskie produkty dajesz pracę") i rozwiązania systemowe, a nie bezsensowne rozdawnictwo, takie jak laptopy dla czwartoklasistów czy 10 tys. na wiejskie potańcówki.
Wszyscy mali i średni rolnicy nie przekwalifikują się teraz na szkółki drzewek albo małe przetwórnie spożywcze. Sami widzicie, że istniejące zakłady się nie utrzymują, a co dopiero nowe. Potrzebna zmiana świadomości konsumentów ("Kupując polskie produkty dajesz pracę") i rozwiązania systemowe, a nie bezsensowne rozdawnictwo, takie jak laptopy dla czwartoklasistów czy 10 tys. na wiejskie potańcówki.
Ale to się tak też nie da. Sprawy w marketach gdzie ludzie myśleli że kupują polskie ziemniaki a potem się okazało że celowo wprowadzono w błąd konsumenta. Dalej nasi rolnicy też leję opryski i inne litrami. Poza tym da masowo wykanczani wyśrubowanymi normsmi - jeśli policzyć koszty tych badań. Przystosowania pomieszczen itd to nasz eprodukty będą 4 razy droższe niż import. No i takie duńskie swinarnie w naszym kraju - karmione sprowadzona pasza, gdzie mają prywatnego weterynarza i asf ich omija - to będzie produkt polski ?
Zachowania konsumentów jako czynnik wspierający, jednak rozwiązania systemowe na rzecz małych i średnich rolników i firm mogą więcej zdziałać. Co nie znaczy, że to pierwsze można zaniedbać. Markety i innych handlowców można kontrolować i konsekwentnie karać. Inspekcje nie mają mocy przerobowych? Zwiększyć zatrudnienie - da się pracę. Lepiej dać pracę, niż zasiłek. Na pewno nie ma prostych rozwiązań, jak poprawić sytuację w kraju, ale dużo da się zrobić i dużo można robić lepiej, niż teraz.
Chociażby te nieszczęsne dopłaty do zboża. One nie rozwiązują problemu, ale tylko generują nowe. Ustawodawca wymyślił sobie, że dowodem sprzedaży uprawniającym do dopłat jest wyłącznie faktura. Nie rachunek imienny, nie umowa. A to oznacza, że rolnik ryczałtowy nie sprzeda zboża innemu rolnikowi ryczałtowemu zboża, bo nie dostanie faktury. Jeśli jesteś rolnikiem ryczałtowym, prowadzisz produkcję zwierzęcą, a nie masz wystarczającej liczby ha, żeby zapewnić własne pasze i musisz dokupywać - to masz problem, bo inny rolnik ci nie sprzeda, zostaje tylko pośrednik po dużo wyższej cenie. Jaki jest cel takich przepisów?
Niszczymy rolnictwo, zaczynając od najmniejszych. Niszczymy po kolei wszystkie branże gospodarki. Za chwilę spełni się to, przed czym mówili eurosceptycy przed referendum w sprawie przystąpienia do UE. Zostaniemy krajem konsumentów dóbr wyprodukowanych w innych gospodarkach i źródłem taniej siły rocznej. Dlaczego w ogóle poprzednie kraje członkowskie zgodziły się na rozszerzenie Unii? Z przesłanek ideologicznych, równość, braterstwo? Nie. One widziały w tym swój długofalowy interes gospodarczy, nawet jeżeli w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat miały być płatnikami netto. Jesteśmy już w Unii i wyjście teraz pewnie nie pomoże, ale zacznijmy w końcu dbać o interesy własnej gospodarki.
Nowy minister rolnictwa mówił "Dlatego (...) po tym spotkaniu zwrócę się do moich odpowiedników z tych krajów, żebyśmy wspólnie wystąpili do UE, żeby bardzo mocno zrewidowała sprawę ceł od czerwca, bo to jest najważniejsza rzecz, żebyśmy to wspólnie zrobili w ten sposób, żeby ta alokacja tych produktów była równomiernie rozłożona po Europie".
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda "To jest absolutnie niemożliwe, żeby w czerwcu znieść to embargo, bo doprowadzimy do sytuacji, że po żniwach ukraińskich zboże znów by zapełniło silosy, które z taką teraz determinacją opróżniamy - dodał Waldemar Buda. Dopytywany, czy to oznacza, że przepisy obowiązywać będą co najmniej do końca roku, Buda odpowiedział: w Polsce na pewno. - Utrzymamy zakaz, dokąd Unia Europejska nie zgodzi się na te rozwiązania na poziomie europejskim - dodał."
Rozporządzenie obowiązywało dwa tygodnie.
Potem było głosowanie w sprawie przedłużeniem zwolnienia z ceł produktów z Ukrainy. Wszyscy europosłowie z PIS głosowali "za". Jak można mówić jedno, a robić drugie. Kpina w żywe oczy.
Trybunał konstytucyjny już lata temu stwierdził, że niezgodne z konstytucją jest różnicowanie prawa do świadczeń dla opiekunów osób niepełnosprawnych ze względu na czas powstania niepełnosprawności, i nakazał zmianę przepisów. Dlaczego ta jawna niesprawiedliwość nie została zniesiona do tej pory? Dla oszczędności?
To dlaczego w takim razie państwo dało MILIONY zarobić Energylandii na bonie turystycznym? Owszem, rodziny skorzystały, my też pojechaliśmy za bon na wakacje, na które normalnie nie było by nas stać. Ale wakacje to nie jest wydatek pierwszej potrzeby. Przeżylibyśmy i bez tego. Poza tym celem bonu miało być wspieranie branży turystycznej, żeby odbiła się po lockdownie. A branża turystyczna wcale nie była taka zainteresowana. Jak szukaliśmy noclegów, to w wielu miejscach nie chcieli płatności bonem, bo formalności, długo czekać na zwrot, a mają wystarczająco chętnych na pokoje płacących od ręki. Coś tu nie pykło. A już są pogłoski o nowej edycji bonu. Nie mamy jako państwo ważniejszych wydatków?
Państwo już dawno powinno wyrównać świadczenia dla opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy rezygnują z pracy, żeby zająć się bliskim z niepełnosprawnością. Teraz jedni dostają miesięcznie 2458, a inni 620. Zależy to od czasu powstania niepełnosprawności u podopiecznego - przed lub po 18 roku życia.
Nie uważacie, że jako państwo powinniśmy najpierw uregulować tę sprawę, zamiast finansować wakacje i wiejskie potańcówki?
Państwo już dawno powinno wyrównać świadczenia dla opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy rezygnują z pracy, żeby zająć się bliskim z niepełnosprawnością. Teraz jedni dostają miesięcznie 2458, a inni 620. Zależy to od czasu powstania niepełnosprawności u podopiecznego - przed lub po 18 roku życia.
Nie uważacie, że jako państwo powinniśmy najpierw uregulować tę sprawę, zamiast finansować wakacje i wiejskie potańcówki?
Jednym ze sposobów rozwiązania kryzysu na polskim rynku zbóż miało być wyeksportowanie go do krajów afrykańskich. Całe przedsięwzięcie miało być sfinansowane ze środków Unii Europejskiej, jednak już wiemy, że do tego nie dojdzie. O sprawie informuje RMF FM po rozmowie Katarzyny Szymańskiej-Borginon z komisarzem ds. rolnictwa Januszem Wojciechowskim.– Komisja Europejska ostatecznie nie sfinansuje takiej operacji, dlatego że jest ona absolutnie nieopłacalna – stwierdził cytowany przez RMF FM komisarz.
Dzisiaj możliwości eksportowe i skupowe zostały zapewnione, a cena dla rolnika jest również opłacalna – ocenił premier Mateusz Morawiecki. Kiedy pojawił się problem nadwyżki zboża w Polsce, rząd rozpoczął rozbudowę możliwości eksportowych, logistycznych i transportowych. Dzięki temu, zdolności przeładunkowe naszych portów morskich, dotyczące zboża i innych produktów rolnych, to już ok. 1 mln ton miesięcznie – informuje Kancelaria. - Zapewnienie możliwości eksportu zboża jest dziś kluczowe na rynku rolnym – podkreślił w Gdyni premier Mateusz Morawiecki. - Nie spoczniemy, dopóki razem z rolnikami nie doprowadzimy do tego, aby zboże w wystarczającej ilości mogło wyjechać z Polski – dodał. Wg. innych, faktyczne zdolności przeładunkowe portów to 500-750 tys. A zostało nadwyżki 4 mln. A zboża z Ukrainy nadal wjeżdżają do Polski.
Wg rządu jest super, kryzys zbożowy rozwiązany, rolnicy mają zapewnioną opłacalność, rząd w ogóle robi wszystko, co może (patrz głosowanie w sprawie ceł), i to od samego początku.
Rolnicy takie słowa odbierają jako plucie w twarz. Ale rząd nie przejmuje się rolnikami. Teraz skupił się na tym, żeby przekonać innych wyborców, że sprawa ze zbożem załatwiona i wszystko jest już ok. Najgorsze, że wiele osób w to wierzy.
Susza, najgorsza od 50 lat. U mnie kombajn nawet nie będzie wyjeżdżał na pola. Plon handlowy w tym roku wynosi okrągłe zero :-(
A ceny w skupach nadal po 700-750, chociaż wszyscy widzą, co się dzieje, bo susze nie tylko w Polsce. Tymczasem w skali światowej raport USDA szacuje większe zbiory pszenicy, niż w poprzednim sezonie. Spekulacje giełdowe, żeby narobić tanich zapasów?
Komentarz
W sumie może i lepiej, że go nie było, skoro nie zna się ani na rolnictwie, ani ekonomii, ani nawet na matematyce.
To on na początku kadencji mówił, że będzie starał się, żeby polscy rolnicy mieli dopłaty zrównane do średniej w UE. Co w tym złego? Wyobraź sobie, że pracujesz na etacie i zarabiasz 4000. Inny pracownik, na równorzędnym stanowisku, z tym samym zakresem pracy i odpowiedzialności zarabia 6000. Idziesz do szefa o podwyżkę, a on ci mówi, że będzie się starał, żeby Ci wyrównać do średniej (czyli 5000), a poza tym jeśli policzyć premię na koniec roku to w grudniu dostaniesz przecież 6000, więc masz w zasadzie tyle samo, więc o co ci chodzi. Bez sensu? Tak. A komisarz i rząd tak właśnie mówią, kiedy polscy rolnicy dopominają się o równe traktowanie.
Kto na tym zarabia?
https://cowzdrowiu.pl/aktualnosci/post/gis-dostanie-28-mln-zl-min-na-zatrudnienie-uchodzcow-z-ukrainy-ilu
Osobiście kupuję mąkę we młynie, niestety słyszałam, że niektórzy rolnicy sprzedają zboża ze wschodu również do polskich młynów i firm zbożowych.
widze, ze ludziom już bokiem wychodzi ta pomoc nasza
Wczoraj na lotnisku w Katowicach ogrom kobiet ukraińskich z dziecki - Antalya i Enfidha - w tych kolejkach najwiecej.
Jeśli małe gospodarstwa zostaną wykończone, znikną też stare uprawy a zostanie GMO.
A nie będzie już starych odmian nieobjętych licencją.
Na pewno nie ma prostych rozwiązań, jak poprawić sytuację w kraju, ale dużo da się zrobić i dużo można robić lepiej, niż teraz.
Chociażby te nieszczęsne dopłaty do zboża. One nie rozwiązują problemu, ale tylko generują nowe. Ustawodawca wymyślił sobie, że dowodem sprzedaży uprawniającym do dopłat jest wyłącznie faktura. Nie rachunek imienny, nie umowa. A to oznacza, że rolnik ryczałtowy nie sprzeda zboża innemu rolnikowi ryczałtowemu zboża, bo nie dostanie faktury.
Jeśli jesteś rolnikiem ryczałtowym, prowadzisz produkcję zwierzęcą, a nie masz wystarczającej liczby ha, żeby zapewnić własne pasze i musisz dokupywać - to masz problem, bo inny rolnik ci nie sprzeda, zostaje tylko pośrednik po dużo wyższej cenie. Jaki jest cel takich przepisów?
Niszczymy rolnictwo, zaczynając od najmniejszych. Niszczymy po kolei wszystkie branże gospodarki. Za chwilę spełni się to, przed czym mówili eurosceptycy przed referendum w sprawie przystąpienia do UE. Zostaniemy krajem konsumentów dóbr wyprodukowanych w innych gospodarkach i źródłem taniej siły rocznej.
Dlaczego w ogóle poprzednie kraje członkowskie zgodziły się na rozszerzenie Unii? Z przesłanek ideologicznych, równość, braterstwo? Nie. One widziały w tym swój długofalowy interes gospodarczy, nawet jeżeli w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat miały być płatnikami netto.
Jesteśmy już w Unii i wyjście teraz pewnie nie pomoże, ale zacznijmy w końcu dbać o interesy własnej gospodarki.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda
"To jest absolutnie niemożliwe, żeby w czerwcu znieść to embargo, bo doprowadzimy do sytuacji, że po żniwach ukraińskich zboże znów by zapełniło silosy, które z taką teraz determinacją opróżniamy - dodał Waldemar Buda.
Dopytywany, czy to oznacza, że przepisy obowiązywać będą co najmniej do końca roku, Buda odpowiedział: w Polsce na pewno. - Utrzymamy zakaz, dokąd Unia Europejska nie zgodzi się na te rozwiązania na poziomie europejskim - dodał."
Rozporządzenie obowiązywało dwa tygodnie.
To dlaczego w takim razie państwo dało MILIONY zarobić Energylandii na bonie turystycznym? Owszem, rodziny skorzystały, my też pojechaliśmy za bon na wakacje, na które normalnie nie było by nas stać. Ale wakacje to nie jest wydatek pierwszej potrzeby. Przeżylibyśmy i bez tego. Poza tym celem bonu miało być wspieranie branży turystycznej, żeby odbiła się po lockdownie. A branża turystyczna wcale nie była taka zainteresowana. Jak szukaliśmy noclegów, to w wielu miejscach nie chcieli płatności bonem, bo formalności, długo czekać na zwrot, a mają wystarczająco chętnych na pokoje płacących od ręki. Coś tu nie pykło. A już są pogłoski o nowej edycji bonu. Nie mamy jako państwo ważniejszych wydatków?
Teraz jedni dostają miesięcznie 2458, a inni 620. Zależy to od czasu powstania niepełnosprawności u podopiecznego - przed lub po 18 roku życia.
Nie uważacie, że jako państwo powinniśmy najpierw uregulować tę sprawę, zamiast finansować wakacje i wiejskie potańcówki?
O sprawie informuje RMF FM po rozmowie Katarzyny Szymańskiej-Borginon z komisarzem ds. rolnictwa Januszem Wojciechowskim.– Komisja Europejska ostatecznie nie sfinansuje takiej operacji, dlatego że jest ona absolutnie nieopłacalna – stwierdził cytowany przez RMF FM komisarz.
https://www.wrp.pl/polskie-zboze-nie-poplynie-do-afryki-za-unijne-pieniadze/
Kiedy pojawił się problem nadwyżki zboża w Polsce, rząd rozpoczął rozbudowę możliwości eksportowych, logistycznych i transportowych. Dzięki temu, zdolności przeładunkowe naszych portów morskich, dotyczące zboża i innych produktów rolnych, to już ok. 1 mln ton miesięcznie – informuje Kancelaria. - Zapewnienie możliwości eksportu zboża jest dziś kluczowe na rynku rolnym – podkreślił w Gdyni premier Mateusz Morawiecki. - Nie spoczniemy, dopóki razem z rolnikami nie doprowadzimy do tego, aby zboże w wystarczającej ilości mogło wyjechać z Polski – dodał.
Wg. innych, faktyczne zdolności przeładunkowe portów to 500-750 tys. A zostało nadwyżki 4 mln. A zboża z Ukrainy nadal wjeżdżają do Polski.
Wg rządu jest super, kryzys zbożowy rozwiązany, rolnicy mają zapewnioną opłacalność, rząd w ogóle robi wszystko, co może (patrz głosowanie w sprawie ceł), i to od samego początku.
Rolnicy takie słowa odbierają jako plucie w twarz. Ale rząd nie przejmuje się rolnikami. Teraz skupił się na tym, żeby przekonać innych wyborców, że sprawa ze zbożem załatwiona i wszystko jest już ok. Najgorsze, że wiele osób w to wierzy.
Susza, najgorsza od 50 lat. U mnie kombajn nawet nie będzie wyjeżdżał na pola. Plon handlowy w tym roku wynosi okrągłe zero :-(
A ceny w skupach nadal po 700-750, chociaż wszyscy widzą, co się dzieje, bo susze nie tylko w Polsce. Tymczasem w skali światowej raport USDA szacuje większe zbiory pszenicy, niż w poprzednim sezonie. Spekulacje giełdowe, żeby narobić tanich zapasów?