Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wesele

1234568

Komentarz

  • paulaarose powiedział(a):
    @monika5 Chodziłam też 4 lata z chłopakiem z trojgiem rodzeństwa i nie widziałam dużej różnicy między mną a byłym w niektórych kwestiach. Poznałam też trochę jego rodzinę, była to rodzina ludzi zamożnych, ale ciężko harujacych. I poza tym mili ludzie i wspierający swoje dzieci i finansowo i emocjonalnie

    A i jak prawo określa takie rodziny jako wielodzietne, to nic na to nie poradzę. Dwoje rodzeństwa to jest już jakaś szkoła życia i miłości. A i w mojej rodzinie były też osoby z 4 dzieci. A, że nie było z 8 to już niczyja wina.






     Wielodzietni to NORMALNI ludzie, nie wiem jakich ty różnic w zachowaniu chciałaś się doszukać.
    Różnice są w codziennym życiu.
    Nie ugotuje talerza zupy tylko cały gar, zamiast dwóch ziemniaczków cały gar, zamiast jednej pralki nastawionej na tydzień kilka.
    Czas moja droga, tu potęgą jest znaleźć na wszystko czas bo do zwykłej obsługi domu potrzebuje go dużo więcej niż przeciętna rodzina.



  • Ale to trzeba wiedzieć, nie wystarczy wyposażenie.
  • edytowano czerwca 2023
    @monika5 Gdzieś pisałam że nienormalni? Skąd u niektórych jakieś przekonanie, że jak ktoś jest z innego środowiska to z automatu źle o kimś myśli. Po prostu jak ktoś ma rodzeństwo to mial inne nawyki, doświadczenia z rodzicami etc. Co nie znaczy że mam ludzi za dziwaków. Dzięki temu związkowi zyskałam inny ogląd. 

    I nie wiem skąd wzięłaś talerz i dwa ziemniaki, to jakaś ironią? Trójki za tyle nie wyżywisz ;).

    Każda rodzina może być piękna i smutna. Banalne, wiecie to lepiej ode mnie, ale tak już jest. Dla mnie moja jest wystarczająca. I rodzice i ciotka czy jej dzieci. Rodzina to rodzina. 

  • Odrobinka powiedział(a):
    Ja pamiętam siebie w wieku 20 lat i więcej. Dziś bym spojrzała na to poprzednie moje wcielenie jak na postrzeloną idiotkę. Strasznie się miotalam. Niby pracę miałam odpowiedzialną i studiowałam, ale serio to byłam mało poważna i mało gotowa do życia. 
    Na każdym etapie życia coś zyskujemy. Ja czuję, że jeszcze dużo przede mną, ale dzięki Bogu mam wrażenie, że moja osobowość jest trochę inna niż jeszcze parę lat temu. Wszystko przede mną. Jak i przed moimi rodzicami, którzy będąc 40 lat starsi, póki żyją, mogą jeszcze doświadczyć czegoś pięknego :) 
  • monika5 powiedział(a):
    Dla mnie osobiście rodzina z trójką dzieci nie jest rodzina wielodzietną.
    Jest rodziną standardową, mieści się jeszcze w standardowym samochodzie, bez problemu wynajmie lokum na wakacje, nie dotykają jej te same problemy co już rodzinę z czwórką dzieci.
    Pisanie w kółko, że znam rodziny wielodzietne bo mój tato ma dwójkę rodzeństwa jest dla mnie wielkim nieporozumieniem.
    I tak i nie, ja czuję spora różnice między 2 a 3 dzieci.
    Samochod- 2 foteliki i córka, mimo że chudzielec siedzi jak sardynka pomiędzy, nie mówiąc o tym żeby zmieścić 3 fotelik...
    Wakacje- szukaliśmy wyjazdu za granicę przez biuro i już z 3 dzieci,  ofert było jak na lekarstwo. Musieliśmy kompletnie zmieniać konfigurację, żeby się to jakoś opłacało...
    Dwójkę dzieci czasem dziadkowie brali na noc, trójki razem nikt już nie weźmie...
    Dla mnie, to pisanie na forum, że czy 2 czy troje to żadna różnica, to nieporozumienie kompletne.
    Myślę, że między 3, a 4 dzieci tez będzie spora różnica. Ale nie planuje, tego sprawdzać  :p
  • Wracając do tematu zbyt dużego zaangażowania się w dyskusje forumowe bardzo często mam wrażenie że efekt jest taki że tracę czas na próżne dyskusje zamiast zająć się pożytecznymi sprawami. Dlatego swego czasu ograniczyłam bytność na forumach wszelakich. Odzywam się wtedy kiedy faktycznie nie mam nic innego do roboty. I jak nie mam z kim dorosłym pogadać wokół siebie. 
    U mnie takie momenty uzależnienia bardzo źle wpływały na rzeczywistość. Pomagały, owszem w wielu sprawach, ale kiedy np byłam sama z czwórka malutkich dzieci, byłam za granicą z ograniczoną możliwością kontaktów w realnym świecie. A oprócz tego źle wpływały na organizację czasu, na zawieranie rzeczywistych znajomości, wypełnianie obowiązków domowych. 
    Dlatego od dłuższego czasu staram się być ostrożna.
  • Aga85 powiedział(a):
    monika5 powiedział(a):
    Dla mnie osobiście rodzina z trójką dzieci nie jest rodzina wielodzietną.
    Jest rodziną standardową, mieści się jeszcze w standardowym samochodzie, bez problemu wynajmie lokum na wakacje, nie dotykają jej te same problemy co już rodzinę z czwórką dzieci.
    Pisanie w kółko, że znam rodziny wielodzietne bo mój tato ma dwójkę rodzeństwa jest dla mnie wielkim nieporozumieniem.
    I tak i nie, ja czuję spora różnice między 2 a 3 dzieci.
    Samochod- 2 foteliki i córka, mimo że chudzielec siedzi jak sardynka pomiędzy, nie mówiąc o tym żeby zmieścić 3 fotelik...
    Wakacje- szukaliśmy wyjazdu za granicę przez biuro i już z 3 dzieci,  ofert było jak na lekarstwo. Musieliśmy kompletnie zmieniać konfigurację, żeby się to jakoś opłacało...
    Dwójkę dzieci czasem dziadkowie brali na noc, trójki razem nikt już nie weźmie...
    Dla mnie, to pisanie na forum, że czy 2 czy troje to żadna różnica, to nieporozumienie kompletne.
    Myślę, że między 3, a 4 dzieci tez będzie spora różnica. Ale nie planuje, tego sprawdzać  :p
    Wydaje mi się, że nie chodzi o to, że nie ma różnicy między 2 a 3, co że od 4 czy tam iluś pojawiają się problemy, których przy 3 nie ma... nie chodzi o to, że ktoś jest lepszy, bo ma takie problemy, tylko po prostu stwierdzenie faktu.
    Ja mam krotki staż z 4 i nie postrzegam się osobiście jako jakaś wielodzietna, ale np. praktycznie nikt mnie nie może podiwezc z moją ferajną... I to jest wyzwanie logistyczne, w ostatnim czasie bardzo realne. podejrzewam, że z 5 zaczyna być problem, że matka z dziećmi nie wejdzie do standardowego auta. I tak dalej.
    Osobiście zaczęłam rozważać kupienie dzieciom takich samych czapek czy jakichś chustek, żeby było wiadomo, że są z TEGO zestawu. Nie mieściło mi się to wcześniej w głowie, "przecież wystarczy pilnowac".
    Podziękowali 1monika5
  • Ja odliczać ferajnę na wyjściach zaczęłam przy piątce :D
  • monika5 powiedział(a):
    Ja odliczać ferajnę na wyjściach zaczęłam przy piątce :D
    Ja wolę się nie wypowiadać na ten temat :D
  • edytowano czerwca 2023
    Ja już od czwórki zaczęłam liczyć na sztuki. I mimo, że były wszystkie, miałam wrażenie, że kogoś brakuje. Nadal tak mam, mimo że dzieci przybyło. Co to znaczy? 
  • Jeszcze dopowiadając - naprawdę mi się zmieniło myślenie, bo widzę, że nawet teoretyczny minimalizm to jest w praktyce mojej rodziny maksymalizm. Kupiłam ostatnio jednemu dziecku kalosze - ładne, w akceptowalnej cenie, w kolorze unisex. I chyba kupię całą baterię w każdym rozmiarze i załatwię temat kaloszy dziecięcych raz na zawsze. Bo mam obecnie 7 par, ale te są w zlym odcieniu zieleni, a tamte mają samochodzik zamiast jednorożca. A ja mam tylko 4 dzieci. Może przy 8 puszcza się na deszcz w klapkach?
  • Chaber powiedział(a):
    Ja już od czwórki zaczęłam liczyć na sztuki. I mimo, że były wszystkie, miałam wrażenie, że kogoś brakuje. Nadal tak mam, mimo że dzieci przybyło. Co to znaczy? 

    Miewałam takie wrażenie i wtedy pojawiało się następne dziecko. Teraz mam już komplet i nikogo mi nie brakuje.
  • malagala powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    monika5 powiedział(a):
    Dla mnie osobiście rodzina z trójką dzieci nie jest rodzina wielodzietną.
    Jest rodziną standardową, mieści się jeszcze w standardowym samochodzie, bez problemu wynajmie lokum na wakacje, nie dotykają jej te same problemy co już rodzinę z czwórką dzieci.
    Pisanie w kółko, że znam rodziny wielodzietne bo mój tato ma dwójkę rodzeństwa jest dla mnie wielkim nieporozumieniem.
    I tak i nie, ja czuję spora różnice między 2 a 3 dzieci.
    Samochod- 2 foteliki i córka, mimo że chudzielec siedzi jak sardynka pomiędzy, nie mówiąc o tym żeby zmieścić 3 fotelik...
    Wakacje- szukaliśmy wyjazdu za granicę przez biuro i już z 3 dzieci,  ofert było jak na lekarstwo. Musieliśmy kompletnie zmieniać konfigurację, żeby się to jakoś opłacało...
    Dwójkę dzieci czasem dziadkowie brali na noc, trójki razem nikt już nie weźmie...
    Dla mnie, to pisanie na forum, że czy 2 czy troje to żadna różnica, to nieporozumienie kompletne.
    Myślę, że między 3, a 4 dzieci tez będzie spora różnica. Ale nie planuje, tego sprawdzać  :p
    Wydaje mi się, że nie chodzi o to, że nie ma różnicy między 2 a 3, co że od 4 czy tam iluś pojawiają się problemy, których przy 3 nie ma... nie chodzi o to, że ktoś jest lepszy, bo ma takie problemy, tylko po prostu stwierdzenie faktu.
    Ja mam krotki staż z 4 i nie postrzegam się osobiście jako jakaś wielodzietna, ale np. praktycznie nikt mnie nie może podiwezc z moją ferajną... I to jest wyzwanie logistyczne, w ostatnim czasie bardzo realne. podejrzewam, że z 5 zaczyna być problem, że matka z dziećmi nie wejdzie do standardowego auta. I tak dalej.
    Osobiście zaczęłam rozważać kupienie dzieciom takich samych czapek czy jakichś chustek, żeby było wiadomo, że są z TEGO zestawu. Nie mieściło mi się to wcześniej w głowie, "przecież wystarczy pilnowac".

    To ja stwierdzam fakt, że 3 to jest już wyzwanie. I nie bez przyczyny, uznawana jest za wielodzietność przez państwo. 
    I zdecydowanie uważam, że z każdym kolejnym dzieckiem jest więcej wyzwań, pracy, logistycznie jest trudniej. (Zawsze mnie dziwiło umniejszanie tego faktu na forum).
    Moze napisałam niejasno, nigdy nie oceniałam, czy ktoś jest lepszy, czy gorszy po ilości dzieci :)

  • malagala powiedział(a):
    Jeszcze dopowiadając - naprawdę mi się zmieniło myślenie, bo widzę, że nawet teoretyczny minimalizm to jest w praktyce mojej rodziny maksymalizm. Kupiłam ostatnio jednemu dziecku kalosze - ładne, w akceptowalnej cenie, w kolorze unisex. I chyba kupię całą baterię w każdym rozmiarze i załatwię temat kaloszy dziecięcych raz na zawsze. Bo mam obecnie 7 par, ale te są w zlym odcieniu zieleni, a tamte mają samochodzik zamiast jednorożca. A ja mam tylko 4 dzieci. Może przy 8 puszcza się na deszcz w klapkach?
    Boso! Boso.
    A serio to mamy kaloszki stuletnie.
    Podziękowali 2Pioszo54 Ewasz
  • Tu nie chodzi o licytację kto ile ma dzieci.
    Ja napisałam "dla mnie".
    Nie uogólniam.
    Osobiście wyzwanie logistyczne poczułam przy czwartym dziecku, gdzie już nie wpasowywalismy się w standard. Nie ma co nad tym dyskutować.
    O trudnościach w wychowaniu nie rozmawiamy.
    Bywa, że jedno dziecko przeczołga bardziej niż siedmioro.
    Tu nie ma reguł.
    Podziękowali 1asiao
  • Samochód może być szerszy lub węższy ale standardowo ma pięć foteli.
  • monika5 powiedział(a):
    Samochód może być szerszy lub węższy ale standardowo ma pięć foteli.
    To standardowo wstaw 3 foteliki z tyłu ;) 
    Natomiast wierzę, że na pewno z 4, czy z 5 dzieci, jest znacznie trudniej.
    Ja poczułam wyzwanie już przy 3, dlatego jak pisałam wyżej, dalej sprawdzać nie planuję  ;)
  • Bo tego się nie da na wagę i już wiesz.
    Jasne z dwójką trudniej niz z jednym. Ale to jedno może być niepełnosprawne albo po prostu bardzo wymagające.
    Jak porównać troje rok po roku do trojga co siedem lat.
    No niedasie.
    U nas do pięciorga był samograj. Mąż dobrze zarabiał. Pobudowalismy dom. Ot tak po prostu kupiliśmy drugie duże auto, nie nowe,nale w sam raz. 
    Różnie bywa.
    Podziękowali 2monika5 Aga85
  • Aga85 powiedział(a):
    monika5 powiedział(a):
    Samochód może być szerszy lub węższy ale standardowo ma pięć foteli.
    To standardowo wstaw 3 foteliki z tyłu ;) 
    Natomiast wierzę, że na pewno z 4, czy z 5 dzieci, jest znacznie trudniej.
    Ja poczułam wyzwanie już przy 3, dlatego jak pisałam wyżej, dalej sprawdzać nie planuję  ;)
    Nie musi być trudniej może być nawet łatwiej  :)
    Ja do szóstego dziecka nie wiedziałam co to kolki, nieprzespane noce, bolesne ząbkowanie, histeria i wymuszanie w sklepie czy nie możność spokojnej Eucharystii.
    Przy mojej najmłodszej dwójce czyli numer 6 i 7 już wiem, że nic nie wiedziałam, uczą mnie pokory jak nic i nikt do tej pory.
  • Osobiście uważam, że mieć siedmioro dzieci zdrowych i je wychować to pestka w porównaniu gdy trzeba się zmierzyć z niepełnosprawnością lub poważną chorobą jednego.
  • Miałam na myśli poważną niepełnosprawność i ciągle kołatanie z tyłu głowy co będzie gdy mnie zabraknie.
    Ale możliwe, że to tylko moje wyobrażenie.
    Mam dwoje dzieci z dysfunkcjami i nie uważam tego za niepełnosprawność.

  • malagala powiedział(a):
    Jeszcze dopowiadając - naprawdę mi się zmieniło myślenie, bo widzę, że nawet teoretyczny minimalizm to jest w praktyce mojej rodziny maksymalizm. Kupiłam ostatnio jednemu dziecku kalosze - ładne, w akceptowalnej cenie, w kolorze unisex. I chyba kupię całą baterię w każdym rozmiarze i załatwię temat kaloszy dziecięcych raz na zawsze. Bo mam obecnie 7 par, ale te są w zlym odcieniu zieleni, a tamte mają samochodzik zamiast jednorożca. A ja mam tylko 4 dzieci. Może przy 8 puszcza się na deszcz w klapkach?

    Boso. Bo jak chcą się bawić na dworze w deszczu, to i tak będą cali mokrzy. Jakby ich puścić w kaloszach, to i one będą w końcu mokre od środka. Więc jak pójdą boso, odpada dodatkowa robota z suszeniem kaloszy w środku. 
    Podziękowali 1Ata
  • monika5 powiedział(a):
    Osobiście uważam, że mieć siedmioro dzieci zdrowych i je wychować to pestka w porównaniu gdy trzeba się zmierzyć z niepełnosprawnością lub poważną chorobą jednego.
    Wychowanie 7 dzieci, to zdecydowanie nie jest pestka. Nawet takich w normie. 
     B) 
    Podziękowali 1asiao
  • M_Monia powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    monika5 powiedział(a):
    Samochód może być szerszy lub węższy ale standardowo ma pięć foteli.
    To standardowo wstaw 3 foteliki z tyłu ;) 
    Natomiast wierzę, że na pewno z 4, czy z 5 dzieci, jest znacznie trudniej.
    Ja poczułam wyzwanie już przy 3, dlatego jak pisałam wyżej, dalej sprawdzać nie planuję  ;)


    Ktoś napisał że jedno może przeczołgać bardziej niż 7. No to chyba jest tak mało realne że trzeba byłoby mieć strasznego pecha. Ciężko mi to sobie wyobrazić. 

    Dlatego nie raz piszemy , ze opieranie się tylko na wyobraźni jest słabe. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    monika5 powiedział(a):
    Samochód może być szerszy lub węższy ale standardowo ma pięć foteli.
    To standardowo wstaw 3 foteliki z tyłu ;) 
    Natomiast wierzę, że na pewno z 4, czy z 5 dzieci, jest znacznie trudniej.
    Ja poczułam wyzwanie już przy 3, dlatego jak pisałam wyżej, dalej sprawdzać nie planuję  ;)


    Ktoś napisał że jedno może przeczołgać bardziej niż 7. No to chyba jest tak mało realne że trzeba byłoby mieć strasznego pecha. Ciężko mi to sobie wyobrazić. 

    Dlatego nie raz piszemy , ze opieranie się tylko na wyobraźni jest słabe. 
  • @Aga85 jest pp prostu zasadnicza różnicamiedzy sytuacjami
    1. ktoś siedzi jak sardynka
    2. ktoś NIE MA GDZIE usiąść.

    To jest jakby różnica jakościowa. To nie jest kwestia, ze jest troche bardziej cos tam, że 3 kartofle więcej trzeba ugotować. I ja rozumiem to wszystko tak, że te różnice jakościowe wchodzą bardzo mocno w obszarach, co do których się nie spodziewałaś. Pisałaś o wakacjach z biurem - prawie nie ma ofert dla trojga. Dla sześciorga, strzelam, po prostu NIE MA. Nie spędzasz wakacji w takiej rodzinie z biurem, chyba że śpisz na forsie. 

    U mnie życiowo jest większa różnica między 0 a 1, niż między 1 a 4. Ale doświadczenie 1 jest powszechne, świat jest jakoś dostosowany do takich rodzin i problemy da się rozwiązywać standardowo w miarę. Do rodzin 4+ świat jest b. mało dostosowany, bo mało jest takich rodzin. Do rodzin  7+, to już w ogóle nie wiem, u siebie nie mogłam nawet kupić koleżance biletów na autobus, bo tyłu naraz nie da się zarezerwować. Wiec fajnie, jak jest miejsce, że ktoś rozumie te problemy w lot i nie musi tłumaczyć się z takich samych czapek dla dzieci, bo gdzie indywidualizm. A dyskusja zaczęła się od tego, że Paula pisze o tym, co się jej wydaje o wielodzietnych, bo jej ojciec ma 2 rodzeństwa.
  • M_Monia powiedział(a):
    Z racji tego co przeżyłam mam też znajomości szpitalne gdzie rodzice naja 1 całkowicie leżące dziecko. 
    I oni jeżdżą na wakacje nad morze.ladnie sie ubierają itd.
    Pewnie są też zmęczeni ake zmęczenia nie widać gołym Oki em. A teraz weź 7 dzieci zdrowych małych. No nie da się nie oadahac na twarz. W momencie wychowania jest zdecydowanie fizycznie ciężej. Może być psychiczne lżej. 
    Bardzo trudno mieć 7 dzieci małych.
  • Są świetne miejsca. 
    Jeszcze nie byliśmy, jutro jedziemy i Szef owej agroturystyki pyta, czy na pewno chcemy rozbijać namiot, bo ewentualnie mogą nam drugie łóżko piętrowe w pokoju dostawić!

    Podziękowali 2malagala monika5
  • Są świetne miejsca. 
    Jeszcze nie byliśmy, jutro jedziemy i Szef owej agroturystyki pyta, czy na pewno chcemy rozbijać namiot, bo ewentualnie mogą nam drugie łóżko piętrowe w pokoju dostawić!

    Podziękowali 2malagala Aga85
  • Ja mam duży rozrzut, najstarsza ma 19 lat a najmłodszy dwa latka.
    Czuję, się zwyczajną mamą, która ma ciut więcej dzieci.


    Podziękowali 2Skatarzyna malagala
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.