@Aga85 jest pp prostu zasadnicza różnicamiedzy sytuacjami 1. ktoś siedzi jak sardynka 2. ktoś NIE MA GDZIE usiąść.
To jest jakby różnica jakościowa. To nie jest kwestia, ze jest troche bardziej cos tam, że 3 kartofle więcej trzeba ugotować. I ja rozumiem to wszystko tak, że te różnice jakościowe wchodzą bardzo mocno w obszarach, co do których się nie spodziewałaś. Pisałaś o wakacjach z biurem - prawie nie ma ofert dla trojga. Dla sześciorga, strzelam, po prostu NIE MA. Nie spędzasz wakacji w takiej rodzinie z biurem, chyba że śpisz na forsie.
U mnie życiowo jest większa różnica między 0 a 1, niż między 1 a 4. Ale doświadczenie 1 jest powszechne, świat jest jakoś dostosowany do takich rodzin i problemy da się rozwiązywać standardowo w miarę. Do rodzin 4+ świat jest b. mało dostosowany, bo mało jest takich rodzin. Do rodzin 7+, to już w ogóle nie wiem, u siebie nie mogłam nawet kupić koleżance biletów na autobus, bo tyłu naraz nie da się zarezerwować. Wiec fajnie, jak jest miejsce, że ktoś rozumie te problemy w lot i nie musi tłumaczyć się z takich samych czapek dla dzieci, bo gdzie indywidualizm. A dyskusja zaczęła się od tego, że Paula pisze o tym, co się jej wydaje o wielodzietnych, bo jej ojciec ma 2 rodzeństwa.
@malagala, ale gdzie ja umniejszam doświadczeniom z 4, czy 7?? Tez jestem przekonana, że pewne drogi dla takich rodzin sa mało/ niedostępne. Absolutnie tak jest! Dlatego tak niewiele osób decyduje się na taką gromadkę! Niemniej uwazam, że już 3 to doświadczenie wielodzietności. I Co do auta, to właśnie musieliśmy zmienić, sardynka może jechać do sklepu dwie ulice dalej, ale nie do Zakopanego
@malagala piszesz mi, że nie rozumiem powagi problemów/ wyzwań jakie stoją przed rodzina 4+. Są poważaniejsze, inne jakościowo niż przy 3. Kiedy się z Tobą zgadzam, piszesz ze nie o to Ci chodzi?
Tak to jest trochę przykre. Nawet do znajomych czasami nie możemy wszyscy jechać, bo np mają ciasne mieszkanie i byłoby nas za dużo. Nie boby gdzie usiąść
My nawet u rodzeństwa nie bywamy. Za to możemy zaprosić do nas.
O tym właśnie piszemy. Prowadzimy zwyczajne życie ale jednak inne. Nie wszystko da się wyjaśnić. Co rodzina to inne doświadczenia i kłody pod nogami też miewamy różne.
Ja tam się nie licytuję. Najpierw miałam dzieci "idealne" i takich mogłabym mieć i 7 bez utrudzenia. A potem trafiło się dziecko, które skumulowało w sobie wszystkie "ciężkie" cechy, których starsze nie miały. Nadal jest to najtrudniejsze nasze dziecko. Jestem wielo, bo taki egzemplarz trafił mi się na końcu. Gdyby od takiego zaczęło się moje rodzicielstwo, to nie wiem czy miałabym odwagę na wielodzietność.
Jeszcze dopowiadając - naprawdę mi się zmieniło myślenie, bo widzę, że nawet teoretyczny minimalizm to jest w praktyce mojej rodziny maksymalizm. Kupiłam ostatnio jednemu dziecku kalosze - ładne, w akceptowalnej cenie, w kolorze unisex. I chyba kupię całą baterię w każdym rozmiarze i załatwię temat kaloszy dziecięcych raz na zawsze. Bo mam obecnie 7 par, ale te są w zlym odcieniu zieleni, a tamte mają samochodzik zamiast jednorożca. A ja mam tylko 4 dzieci. Może przy 8 puszcza się na deszcz w klapkach?
Boso. Bo jak chcą się bawić na dworze w deszczu, to i tak będą cali mokrzy. Jakby ich puścić w kaloszach, to i one będą w końcu mokre od środka. Więc jak pójdą boso, odpada dodatkowa robota z suszeniem kaloszy w środku.
U nas atrakcje kaloszowe są póki co miejskie, że tak to ujmę. Jak miasto, to monopolowy, jak monopolowy, to szkło stłuczone czasem się na ulicy poniewiera. Kiedyś w jakimś leśnym przedszkolu ktoś mi mówił o takich strojach jakby rybackich? Żeby się nie wlewało do środka. A propo, to na zimę najchętniej bym kupila całej rodzinie skafandry kosmiczne. Z hełmami oczywiscie. I koniecznie z tym woreczkiem na siku w środku. Ale nie ma na olx
@paulaarose Zwróć uwagę jak strasznie ludzie są poranieni. W tym wątku jest to wspaniale widoczne. I nie zgadzam się że to tylko na orgu tak widać, a w realu relacje są jakby lepsze.
Ludzie wszędzie są mocno uwikłani i zmanipulowani. Ale nadal ludzie są stworzeniami społecznymi i nie można się tak po prostu od nich odgrodzić. Również od tych na orgu
Ja to bardzo dobrze rozumiem, że nawet taki prezent jak dom i to dla młodego małżeństwa, może gorzkie łzy wycisnąć. I zobacz jak wiele osób tutaj dobrze to rozumie.
Dlatego fajnie że tu piszesz, pomimo tego, że są próby wciśnięcia Ciebie w poczucie winy. A nawet są bezpośrednie ataki, które mogą wyrobić poczucie krzywdy. Stawiasz prawidłowo granice, a ludzi którzy tak patologicznie postępują, wciąż tolerujesz. Pamiętaj tylko by nie zrobili z Ciebie ofiary.
Ot pomyślałem, że pochwalę młodzież, bo tak mało się ją ostatnio chwali
Komentarz
Niemniej uwazam, że już 3 to doświadczenie wielodzietności. I
Co do auta, to właśnie musieliśmy zmienić, sardynka może jechać do sklepu dwie ulice dalej, ale nie do Zakopanego
E: miłego wyjazdu
Są poważaniejsze, inne jakościowo niż przy 3.
Kiedy się z Tobą zgadzam, piszesz ze nie o to Ci chodzi?
Za to możemy zaprosić do nas.
Prowadzimy zwyczajne życie ale jednak inne.
Nie wszystko da się wyjaśnić.
Co rodzina to inne doświadczenia i kłody pod nogami też miewamy różne.
Kiedyś w jakimś leśnym przedszkolu ktoś mi mówił o takich strojach jakby rybackich? Żeby się nie wlewało do środka.
A propo, to na zimę najchętniej bym kupila całej rodzinie skafandry kosmiczne. Z hełmami oczywiscie. I koniecznie z tym woreczkiem na siku w środku. Ale nie ma na olx
Ludzie wszędzie są mocno uwikłani i zmanipulowani. Ale nadal ludzie są stworzeniami społecznymi i nie można się tak po prostu od nich odgrodzić. Również od tych na orgu
Ja to bardzo dobrze rozumiem, że nawet taki prezent jak dom i to dla młodego małżeństwa, może gorzkie łzy wycisnąć. I zobacz jak wiele osób tutaj dobrze to rozumie.
Dlatego fajnie że tu piszesz, pomimo tego, że są próby wciśnięcia Ciebie w poczucie winy. A nawet są bezpośrednie ataki, które mogą wyrobić poczucie krzywdy. Stawiasz prawidłowo granice, a ludzi którzy tak patologicznie postępują, wciąż tolerujesz. Pamiętaj tylko by nie zrobili z Ciebie ofiary.
Ot pomyślałem, że pochwalę młodzież, bo tak mało się ją ostatnio chwali