Nie kochałem się z żoną od około 5 miesięcy. Ona nie proponuje, ja też nie. Choć żyjemy w zgodzie. Kiedy ja żartuję na ten temat ona wykręca się że jest w stanie błogosławionym. W sumie to mi tego nie brakuje. Jednak spotkałem się z opiniami 2 księży że być może robimy błąd że nie współżyjemy. Co o tym myślicie?
Komentarz
@KatolickiAmisz nie wierze w Twoje istnienie, ale jeśli poza brakiem sexu jest między wami czułość, bliskość, dotyk itd to ja bym sie na razie nie przejmowała brakiem sexu. Ale jeśli nie ma i to jest objaw to może na jakaś terapie trzeba
Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi.
Wg mnie to temat na rozmowę ze współmałżonkiem, a nie na uliczną sondę.
Temat można sformułować tu tak: "Na ile życie seksualne jest koniecznym elementem małżeństwa? Jak długi okres wstrzemięźliwości jest korzystny? Jaki może być groźny?"