Kiedyś bodaj Krzysztof Kakolewski powiedział, że pisarz powinien nie mieć dzieci, chyba, że ma duże mieszkanie z gabinetem na samym końcu korytarza. - A Dostojewski? - On właśnie miał wielkie mieszkanie...
Czy znacie żyjących i aktywnych zawodowo ludzi pióra w Polsce, ktorzy mają doświadczenie wielodzietności? Pisarze, scenarzyści , może publicyści, poeci?
Komentarz
Osobiście znam jednego pisarza, autora lektur szkolnych i jednego poetę z dość dużym dorobkiem. Niestety żaden nie wyszedł poza rezultat 1 dziecko na 1 małżeństwo.
Przyjmijmy, że wielodzietność to niekoniecznie z jedną żoną lub mężem, ale niech dotyczy osób mających dzieci, z którymi na raz wspólnie mieszkają.
miał dwoje własnych dzieci z pierwszego małzenstwa i adoptował 3 siostrzeńców.
w drugim małzeństwie był juz małodzietny
a do tego był ateistą i to uroczym, coś w rodzaju 'nie wierzę w bogą bo go nie lubię!, wiec robie mu na złość'
- cisza , delikatny wiaterek za mroźną szybą a w kubku herbatka najlepiej z rumem.
Mam nadzieję że wkrótce będę miał taką możliwość. A reszta - to jest pisanie robi się samo - ktoś do ucha szepcze - podpowiada i już patrzysz a tu karta zapisana a za nią już w kolejce następna dama.
Na razie po trudach codzienności piszę kilka słów w duchu Miłości.
' A po chacie lata dzieci gromada :bigsmile::cool::devil::sad::shamed::shocked:
cała dycha aż czasami zdycham
Wśród znajomych mieliśmy podobny przypadek: pewien tatuś, narzekając, że rodzina go ogranicza, opuścił mamusię z roczną córeczką... Jak się okazało - dla innej kobiety, z którą miał dzieciaki później. Później tę opuścił dla kolejnej, tę dla kolejnej... obecnie wrócił chyba do tej trzeciej z rzędu, ale nie kibicuję, więc nie wiem na pewno.
Sumienie kilka razy go ruszyło - swojej pierwszej córeczce zadedykował po drodze kilka utworów.
Smutne
Poeta ma pióro i stół
I szklankę, i półkę z książkami
We czwartek wypije pół
No, a w piątek jest niewyspany
Napisze kolejny swój wiersz
I posiedzi, i w uchu pogrzebie
A czasem mu chce się - no, wiesz
A czasami to chce mu się Ciebie
Nie przychodź ty, mała, na świat
I nie daj się zrobić przypadkiem
Poecie łatwiej to fakt
Zbałamucić Twą przyszłą matkę
Gdy tata przeczyta jej wiersz
I gdy zrobi się już amoroso
Kobieta, puch marny - chcesz, bierz
I w końcu mu "Tak!" powie prozą
Gdy już będziesz, to dowiesz się wnet
Że poetą się trzeba urodzić
Że kobieta, wino i śpiew
To jest to, co za tatą wciąż chodzi
I wyjaśni Ci tata, jak trzeba
Że poeci nie są ludzie obleśni
Że poezją żyć można bez chleba
A jak trzeba, to on z piersi i z pieśni
Nie przychodź ty, mała, na świat
Tata wyśnił Cię już poematem
Masz już imię i urodę jak kwiat
Chociaż szyszka to także jest kwiatek
Gdy nocą zapłaczesz, bo chcesz
Nie okryje Cię tata pierzynką
Powie tylko, że on to jest wieszcz
A ty bachor przeklęty, dziewczynko
Położy Cię tata w łóżeczko
Z krateczką, byś nie wypadła
A sam pójdzie z jakąś laleczką
Z jaką, byś nie odgadła
Widziałaś, szedł przez podwórko
Z nową, nigdy z tą samą
Co nigdy nie powie Ci "córko"
I ty nigdy nie powiesz jej "mamo"
Nie przychodź ty, mała, na świat
Bo prócz wiersza cóż może dać tata
A kiedy już skończysz pięć lat
To zobaczysz, że nudna Twa chata
Że smutno, że głodno, że kurz
I nie kupi Ci tata lizaka
Powie tylko - Sylwio, no, cóż
Tyś nie taka być miała, nie taka
Nie przychodź ty, mała, na świat
To nie nazwie Cię tata bachorem
W końcu tata Ci zawsze był rad
Aleś przyszła bardzo nie w porę
Nie będziesz kochaną Urszulką
W tatowej poezji grajdołku
Więc nie tęsknij za ziemską koszulką
I zostań tam w gronie aniołków
Znacie?
za to Kurt Vonnegut ojcował swym dzieciom do dorosłosci, ale w ogóle nie znac wielodzitnosci w jego pisarstwie.