59,37 x 1 = 59,37
31,94 x 2 = 63,88
6,82 x 3 = 20,46
1,85 x 4,5 [szacunkowo] = 8,32
59,37 / 1,5203 = 39 % jedynaków
63,88 / 1.5203 = 42 % dzieci z parki
20,46 / 1,5203 = 13 % dzieci z trójki
8,32 / 1,5203 = 5% dzieci z większych rodzin
Anito, nie ma sprzeczności między Twoimi obserwacjami, a opiniami demografów. Zastępowalność pokoleń występuje przy współczynniku dzietności co najmniej 2.1, natomiast w Polsce kształtuje się on na poziomie 1.3. Czyli rodziny z jednym dzieckiem, które spotykasz często i te z dwójką, które też się pojawiają, to wciąż dużo za mało.
Niestety, mam inne zdanie: naród polski wytrzymał wszystko, co pochodzi z zewnątrz - tu owszem - bohaterstwo, martyrologia. Ale sprawa dzieci, rodzin - to psujemy sobie sami.
Jak ja spotykam znajomych to głównym zdaniem jest "ale Ci na pewno ciężko: tyle dzieci" A ja czasem na to , jak mam wenę: 'ale za to pięć razy weselej!'. Obecnie dziecko postrzega się często (bardzo często) jak inwestycję bezzwrotną: bo trzeba wychować, ubrać, wykształcić. I nie ma odwagi na to trzecie...
Pracuję wśród samych kobiet: jest nas 9. Z tego 2 są jeszcze bezdzietne, 1 ma jedno dziecko, 5 ma dwoje no i ja... I teksty w stylu: 'mnie nie stać na trzecie', 'nie, ja już nie będę w ciąży', 'my już nie możemy mieć więcej', są na porządku dziennym.
A słysząc to prawie co dzień - mam wrażenie, że jednak naród wymiera....
Ja bym tego aż tak źle nie postrzegał. Ateusze wolą robić karierę i cieszyć się tym światem bez dzieci, które by im w tym "przeszkadzały". W ten sposób ateusze szybko wymrą. A katolicy niech dają duuuuużo życia w postaci dzieci - będzie nas więcej i w konsekwencji - Bożych wartości będzie więcej.
Statystyki katolików... hehe... a ilu z tych zadeklarowanych wierzy w piekło, Ducha Świętego, Zbawienie, proroctwo, realną obecność Jezusa w Eucharystii, w nieomylność papieża w sprawach wiary i moralności i ilu z nich żyje nauką Kościoła? Są katolicy i katolicy...
[cite] Ola i Paweł:[/cite]Ja bym tego aż tak źle nie postrzegał. Ateusze wolą robić karierę i cieszyć się tym światem bez dzieci, które by im w tym "przeszkadzały". W ten sposób ateusze szybko wymrą. A katolicy niech dają duuuuużo życia w postaci dzieci - będzie nas więcej i w konsekwencji - Bożych wartości będzie więcej.
Nie znam żadnych badań, ale to co piszesz to chyba duże uproszczenie. W realu, niezależnie od jakiegokolwiek forum znam dwie rodziny z czwróką dzieci i jedną z piątką - jedni to ateiści, dwie pozostałe, to rodziny deklarujące się jako wierzące, ale ich praktyki uczestniczenia w życiu religijnym ograniczają się do świąt, wesel i pogrzebów.
Oprócz tego, znam całe mnóstwo rodzin z trójką i mam wrażenie, że wśród tzw klasy średniej stnadardem nie jest już 2+2, ale 2 + 3.
Znajoma mi mówiła, że na warszawskich Kabatach jest problem znalezienia miejsc w przedszkolach (a jest ich bardzo dużó), bo teraz prawie każdy ma trójeczkę.
Więc mnie, podobnie jak Anitę dziwią te statystyki.
No i wytłumaczcie mi, skąd Francuzi (rodowici), maksymalnie zateizowani mają tykle dzieci??? Podobnie jest w Skandynawi i tam również nie jest to zasługa imigrantów.
Jak powiedział poeta, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zaletą takich danych jest to, że możemy zdobyć szersze spojrzenie na jakiś problem, niż tylko w obrębie własnego grajdołka.
Jeżeli zatem w swoim otoczeniu mamy lepszą sytuację, niż by wynikała z tych wykresów, to należy się z tego jak najbardziej cieszyć. Na pewno znalazłby się i ktoś, u kogo jest odwrotnie. Pewnie nie z klasy średniej i nie z Kabat, ale z miasteczka w Polsce "B", gdzie korzystanie z antykoncepcji jest świeżą zdobyczą cywilizacyjną, z której prędko nikt nie zrezygnuje.
W moim otoczeniu jest z jednej strony kilka malzenstw (i zwiazków nieformalnych) z dwojka, trojka, czworka dzieci, w przedszkolu czy szkole spotykam rowniez wieksze rodziny, ale z drugiej strony wielu ~30-sto latkow wcale nie ma dzieci, tylko zyje sobie z dnia na dzien bez zobowiazan. Mam wrazenie, ze z uplywem lat zwlaszcza dziewczyny dostrzegaja, ze moze jednak dzieci sa wartoscia sama w sobie, wspomnienia z podrózy tez sa fajne, ale to jednak nie to. Te 12 lat temu bylismy drobna "sensacja" wsrod znajomych (o naszej "wpadce" i kolejnych dzieciach wiadomosci rozchodzily sie w nieoczekiwanych kierunkach), a teraz co poniektorzy patrza z zazdroscia na duza i zgrana rodzinke ;>
[cite] Anita:[/cite]
Ciąża to kiedyś było coś naturalnego: kobieta wychodziła za mąż, zachodziła w ciążę, nosiła dziecko 9 miesięcy a potem rodziła i to było normalne. Teraz to jest wielkie halo, do ciąży należy się przygotować pół roku przed, odżywiać, łykać folik, zabronione jest mnóstwo rzeczy "bo zaszkodzą dziecku", nakazane jest mnóstwo rzeczy "dla dobra dziecka" - a efekty marne. Moja mama w ciąży i karmiąc jadła to, na co miała ochotę i żyję i nie mam alergii pokarmowych. Teraz w co drugiej gazecie można wyczytać zalecenia, że w ciąży to w sumie można tylko gotowane warzywa i kurczaka a wszystko inne to na własne ryzyko, bo można na dziecko sprowadzić alergie pokarmowe albo inne choróbska i faktycznie, mamy tłumy alergików w porównaniu z tym, co było kiedyś. Ciąża stała się nagle jakimś niesamowitym stanem podwyższonej gotowości i wymaganej od matki hiperodpowiedzialności - nic dziwnego, że kobiety które mają prany mózg przez media od lat nastoletnich, zwyczajnie się tego boją, że nie podołają, że to jakieś okropne wymagania i wyrzeczenia i poświęcenia straszliwe się z posiadaniem dzieci wiążą..
Myślę, że to, co jadły nasze mamy, ma się nijak do tego, co my pożeramy i dlatego zalecałabym zmianę nawyków żywieniowych na te bliższe naszym mamom - czyli kurczak gotowany i warzywa, zamiast coli, hamburgera, świństwa z glutaminianem, soją modyfikowaną etc.
Przed komputerem spędzona ciąża to też żadna zdrowa i normalna rzecz, a obfitująca w konsekwencje ponoć.
Co do reszty zgoda. Ze zdumieniem obserwuję zdrowe dziewczyny, które siedzą 9 miesięcy na L4 bojąc się poruszyć. Sama mam dość poważnie chory kręgosłup, ale w ciąży akurat przestał boleć:bigsmile: wszak stan błogosławiony... A chodząc do pracy w siódmym miesiącu ciąży wychodzę na bohaterkę:crazy:
Macierzyństwo, rodzicielstwo utraciło swój naturalny, instynktowny charakter. Wszyscy czytają w gazetach, jak być rodzicem...
Też sobie myślę, że jeśli mam znajome, które irytuje i złości miesiączka jako czas upośledzenia, więc ją likwidują pigułkami, to tym bardziej trudno im będzie zaakceptować samą ciążę, jako czas zdecydowanie odmienny i obfitujący w niedogodności. Takie przekonanie o ciążowym męczeństwie też pewnie nie nastraja do wielodzietności.
[cite] Anita:[/cite]Nie łap mnie Maćku za słówka, chodziło mi o deklarowanie przynależności czy też utożsamiania się z nauczaniem KK a liczbę posiadanych dzieci
Tak też nic nie wyjdzie, bo po SVII Kościół katolicki traktuje liczbę dzieci w rodzinie jako prywatną sprawę małżonków i wcale nie faworyzuje wielodzietnych. Dlatego można żyć w zgodzie z encykliką "Humanae Vitae" mając jedno dziecko, albo żadnego.
Są natomiast pewne środowiska katolickie, gdzie dzieci jest więcej. Ja osobiście znam trzy takie grupy, których liczebność i znaczenie są różne w różnych krajach, ale można je poznać po dużej liczbie potomstwa. Jest to Neokatechumenat, który zachęca do rodzicielstwa odwołując się do modelu rodziny w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, a także Opus Dei i tradycjonaliści, którzy odwołują się do przedsoborowego nauczania o tym, że płodzenie potomstwa jest naczelnym celem małżeństwa.
@Anita
Mądry nie zgłupieje, głupiemiu już nie zaszkodzi.
Rodzaj spożywanych produktów nie ma wpływu na przyszłą alergię dziecka - wystarczy zapytać swojego lekarza. A jeszcze i becikowe za taką wizytę będzie:crazy:
Mnóstwo bzdur można usłyszeć i przeczytać. To nie rozgrzesza i nie wyjaśnia ludzkiej głupoty.
Ale mój wcześniejszy wpis był właśnie o tym, że obecnie przynależność do KK nie implikuje wielodzietności, bo z wyjątkiem kilku grup nie ma takiej zachęty.
W takim razie musiałabyś najpierw określić "predyspozycję do wielodzietności" i sprawdzić, kto z obecnych ją miał i ma do tej pory. Myślę, że niewielu. Jak nas poznasz lepiej to się przekonasz, że każdy dochodził do dużej rodziny inną drogą i z innymi motywacjami, na dodatek zmieniającymi się w czasie.
No i musisz zdefiniować co to znaczy rodzina wielodzietna. Bo niestety patologia rownież implikuje wielodzietność (wiadomo mnożą się bez jakiegokolwiek zastanowienia), ale czy można ją rzeczywiście nazwać rodziną wielodzietną. każde dziecko z innym ojcem, kilkoro w domu dziecka itp.
[cite] Ola i Paweł:[/cite]Ja bym tego aż tak źle nie postrzegał. Ateusze wolą robić karierę i cieszyć się tym światem bez dzieci, które by im w tym "przeszkadzały". W ten sposób ateusze szybko wymrą. A katolicy niech dają duuuuużo życia w postaci dzieci - będzie nas więcej i w konsekwencji - Bożych wartości będzie więcej.
A skąd się wzięły tłumy dzisiejszych ateuszy? Czy aby nie z rodzin katolickich? Nie ma żadnej gwarancji reprodukowania się światopoglądu.
Myślę, że niewielu. Jak nas poznasz lepiej to się przekonasz, że każdy dochodził do dużej rodziny inną drogą i z innymi motywacjami, na dodatek zmieniającymi się w czasie.
Maciek!
Jak kto dochodzi i jak długo to niech sie lepiej Anita nie interesuje, panna jest.
Tak sobie właśnie pomyślałem, bo pisałaś o badaniach korelacyjnych. Ja jestem psychologiem i w mojej branży korelacje to nędzne uzupełnienie eksperymentu :cool:
Do Anity tak w odniesieniu do sposobu żywienia i wszelkich porad tekst już tu zamieszczany przez Jadwigę
odzież ciążowa
1 dziecko: Zaczynasz nosić jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę.
2 dziecko: Jak najdłużej nosisz normalne ubrania.
3 dziecko: Odzież ciążowa to twoje normalne ubrania
4 dziecko: Nie zauważasz, jaką odzież nosisz
5 dziecko: nie zauważasz, że jesteś w ciąży
przygotowania do porodu
1 dziecko: Nabożnie ćwiczysz oddech w każdej wolnej chwili.
2 dziecko: Nie ćwiczysz oddechu, bo wiesz, że i tak nic nie
pomoże.
3 dziecko: O środki przeciwbólowe prosisz w ósmym miesiącu
4 dziecko: kategorycznie odmawiasz porodu
5 dziecko: wolisz urodzić, niż kupować podpaski.
ubranka dziecięce
1 dziecko: Pierzesz wszystkie, segregujesz kolorami i kładziesz w
osobnym miejscu
2 dziecko: Sprawdzasz, czy ubranka są czyste i odrzucasz te z
najciemniejszymi plamami.
3 dziecko: Chłopcy mogą przecież chodzić w różowym, nie [:>] ?
4 dziecko: Wpajasz dziecku od pierwszych dni jego życia, ż enie
szata zdobi człowieka
5 dziecko: starczy mu ciuchów po starszych, więc za becikowe ty kupujesz sobie
wystrzałową kreację.
płacz
1 dziecko: Dziecko bierzesz na ręce przy najmniejszym kwileniu.
2 dziecko: Podnosisz dziecko, kiedy jego płacz może już obudzić to
starsze.
3 dziecko: Uczysz trzylatka jak nakręcać mechaniczną kołyskę
4 dziecko: Uspokajasz gdy sąsiadka telefonuje, że nie może spać
5 dziecko: jeśli przeszkadza tym najstarszym, to niech go uspokoją.
Smoczek
1 dziecko: Jeśli smoczek upadnie na podłogę, odkładasz go do
momentu, aż można go będzie wygotować.
2 dziecko: Jeśli upadnie, myjesz go soczkiem z butelki.
3 dziecko: Jeśli wypadnie z buzi, ocierasz o koszulę i wciskasz z
powrotem.
4 dziecko: Jesli upadnie na podłogę, pozwalasz, by podał go
dziecku pies
5 dziecko: te starsze kombinują, co zamiast smoczka kupić tobie, byś przestała
wrzeszczeć.
pieluchy
1 dziecko: Zmieniasz co godzinę, czy potrzeba, czy nie.
2 dziecko: Zmieniasz co 2-3 godziny w miarę potrzeby.
3 dziecko: Zmieniasz, kiedy rodzina uskarża się na smród, lub
pielucha z zawartośćią dynda już w kolanach.
4 dziecko: Czytasz na opakowaniu: "Do 6 kg" i czekasz spokojnie aż
ładunek osiągnie tę masę
5 dziecko: no, są pieluchy i na więcej kg
rozrywki
1 dziecko: Zabierasz dziecko na gimnastykę, pływalnię, czytanie
bajek.
2 dziecko: Zabierasz dziecko na gimnastykę.
3 dziecko: Zabierasz dziecko do supermarketu i do pralni.
4 dziecko: Pozostałę dzieci gimnastykują się z czwartym
5 dziecko: jedno wysyłasz do marketu, drugie do pralni, dwoje gimnastykuje się z
tym czwartym , a wy się oddajecie rozrywce. ;-)
Opiekunka do dziecka
1 dziecko: Po wyjściu dzwonisz do domu co najmniej pięć razy.
2 dziecko: Przed wyjściem przypominasz sobie, że masz zostawić
numer, pod którym można cię złapać
3 dziecko: Kategorycznie zabraniasz dzwonić - chyba, że zobaczy
krew.
4 dziecko: Siedzisz w domu, bo żadna opiekunka nie podejmie się
niańczenia czwórki
5 dziecko : a po co ci opiekunka? Chyba żeby pogadać, kawę wypić.
Komentarz
59,37 x 1 = 59,37
31,94 x 2 = 63,88
6,82 x 3 = 20,46
1,85 x 4,5 [szacunkowo] = 8,32
59,37 / 1,5203 = 39 % jedynaków
63,88 / 1.5203 = 42 % dzieci z parki
20,46 / 1,5203 = 13 % dzieci z trójki
8,32 / 1,5203 = 5% dzieci z większych rodzin
A co to jest to 1,5203?
<przed_kawa_mode off>
Jak ja spotykam znajomych to głównym zdaniem jest "ale Ci na pewno ciężko: tyle dzieci" A ja czasem na to , jak mam wenę: 'ale za to pięć razy weselej!'. Obecnie dziecko postrzega się często (bardzo często) jak inwestycję bezzwrotną: bo trzeba wychować, ubrać, wykształcić. I nie ma odwagi na to trzecie...
Pracuję wśród samych kobiet: jest nas 9. Z tego 2 są jeszcze bezdzietne, 1 ma jedno dziecko, 5 ma dwoje no i ja... I teksty w stylu: 'mnie nie stać na trzecie', 'nie, ja już nie będę w ciąży', 'my już nie możemy mieć więcej', są na porządku dziennym.
A słysząc to prawie co dzień - mam wrażenie, że jednak naród wymiera....
A ZUS niech upada! życzę mu tego z całego serca!
Nie znam żadnych badań, ale to co piszesz to chyba duże uproszczenie. W realu, niezależnie od jakiegokolwiek forum znam dwie rodziny z czwróką dzieci i jedną z piątką - jedni to ateiści, dwie pozostałe, to rodziny deklarujące się jako wierzące, ale ich praktyki uczestniczenia w życiu religijnym ograniczają się do świąt, wesel i pogrzebów.
Oprócz tego, znam całe mnóstwo rodzin z trójką i mam wrażenie, że wśród tzw klasy średniej stnadardem nie jest już 2+2, ale 2 + 3.
Znajoma mi mówiła, że na warszawskich Kabatach jest problem znalezienia miejsc w przedszkolach (a jest ich bardzo dużó), bo teraz prawie każdy ma trójeczkę.
Więc mnie, podobnie jak Anitę dziwią te statystyki.
No i wytłumaczcie mi, skąd Francuzi (rodowici), maksymalnie zateizowani mają tykle dzieci??? Podobnie jest w Skandynawi i tam również nie jest to zasługa imigrantów.
Jeżeli zatem w swoim otoczeniu mamy lepszą sytuację, niż by wynikała z tych wykresów, to należy się z tego jak najbardziej cieszyć. Na pewno znalazłby się i ktoś, u kogo jest odwrotnie. Pewnie nie z klasy średniej i nie z Kabat, ale z miasteczka w Polsce "B", gdzie korzystanie z antykoncepcji jest świeżą zdobyczą cywilizacyjną, z której prędko nikt nie zrezygnuje.
Myślę, że to, co jadły nasze mamy, ma się nijak do tego, co my pożeramy i dlatego zalecałabym zmianę nawyków żywieniowych na te bliższe naszym mamom - czyli kurczak gotowany i warzywa, zamiast coli, hamburgera, świństwa z glutaminianem, soją modyfikowaną etc.
Przed komputerem spędzona ciąża to też żadna zdrowa i normalna rzecz, a obfitująca w konsekwencje ponoć.
Co do reszty zgoda. Ze zdumieniem obserwuję zdrowe dziewczyny, które siedzą 9 miesięcy na L4 bojąc się poruszyć. Sama mam dość poważnie chory kręgosłup, ale w ciąży akurat przestał boleć:bigsmile: wszak stan błogosławiony... A chodząc do pracy w siódmym miesiącu ciąży wychodzę na bohaterkę:crazy:
Macierzyństwo, rodzicielstwo utraciło swój naturalny, instynktowny charakter. Wszyscy czytają w gazetach, jak być rodzicem...
Też sobie myślę, że jeśli mam znajome, które irytuje i złości miesiączka jako czas upośledzenia, więc ją likwidują pigułkami, to tym bardziej trudno im będzie zaakceptować samą ciążę, jako czas zdecydowanie odmienny i obfitujący w niedogodności. Takie przekonanie o ciążowym męczeństwie też pewnie nie nastraja do wielodzietności.
Ale zaraz zaraz - w jakim to ja jestem wątku?
Są natomiast pewne środowiska katolickie, gdzie dzieci jest więcej. Ja osobiście znam trzy takie grupy, których liczebność i znaczenie są różne w różnych krajach, ale można je poznać po dużej liczbie potomstwa. Jest to Neokatechumenat, który zachęca do rodzicielstwa odwołując się do modelu rodziny w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, a także Opus Dei i tradycjonaliści, którzy odwołują się do przedsoborowego nauczania o tym, że płodzenie potomstwa jest naczelnym celem małżeństwa.
Mądry nie zgłupieje, głupiemiu już nie zaszkodzi.
Rodzaj spożywanych produktów nie ma wpływu na przyszłą alergię dziecka - wystarczy zapytać swojego lekarza. A jeszcze i becikowe za taką wizytę będzie:crazy:
Mnóstwo bzdur można usłyszeć i przeczytać. To nie rozgrzesza i nie wyjaśnia ludzkiej głupoty.
A skąd się wzięły tłumy dzisiejszych ateuszy? Czy aby nie z rodzin katolickich? Nie ma żadnej gwarancji reprodukowania się światopoglądu.
Maciek!
Jak kto dochodzi i jak długo to niech sie lepiej Anita nie interesuje, panna jest.
odzież ciążowa
1 dziecko: Zaczynasz nosić jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę.
2 dziecko: Jak najdłużej nosisz normalne ubrania.
3 dziecko: Odzież ciążowa to twoje normalne ubrania
4 dziecko: Nie zauważasz, jaką odzież nosisz
5 dziecko: nie zauważasz, że jesteś w ciąży
przygotowania do porodu
1 dziecko: Nabożnie ćwiczysz oddech w każdej wolnej chwili.
2 dziecko: Nie ćwiczysz oddechu, bo wiesz, że i tak nic nie
pomoże.
3 dziecko: O środki przeciwbólowe prosisz w ósmym miesiącu
4 dziecko: kategorycznie odmawiasz porodu
5 dziecko: wolisz urodzić, niż kupować podpaski.
ubranka dziecięce
1 dziecko: Pierzesz wszystkie, segregujesz kolorami i kładziesz w
osobnym miejscu
2 dziecko: Sprawdzasz, czy ubranka są czyste i odrzucasz te z
najciemniejszymi plamami.
3 dziecko: Chłopcy mogą przecież chodzić w różowym, nie [:>] ?
4 dziecko: Wpajasz dziecku od pierwszych dni jego życia, ż enie
szata zdobi człowieka
5 dziecko: starczy mu ciuchów po starszych, więc za becikowe ty kupujesz sobie
wystrzałową kreację.
płacz
1 dziecko: Dziecko bierzesz na ręce przy najmniejszym kwileniu.
2 dziecko: Podnosisz dziecko, kiedy jego płacz może już obudzić to
starsze.
3 dziecko: Uczysz trzylatka jak nakręcać mechaniczną kołyskę
4 dziecko: Uspokajasz gdy sąsiadka telefonuje, że nie może spać
5 dziecko: jeśli przeszkadza tym najstarszym, to niech go uspokoją.
Smoczek
1 dziecko: Jeśli smoczek upadnie na podłogę, odkładasz go do
momentu, aż można go będzie wygotować.
2 dziecko: Jeśli upadnie, myjesz go soczkiem z butelki.
3 dziecko: Jeśli wypadnie z buzi, ocierasz o koszulę i wciskasz z
powrotem.
4 dziecko: Jesli upadnie na podłogę, pozwalasz, by podał go
dziecku pies
5 dziecko: te starsze kombinują, co zamiast smoczka kupić tobie, byś przestała
wrzeszczeć.
pieluchy
1 dziecko: Zmieniasz co godzinę, czy potrzeba, czy nie.
2 dziecko: Zmieniasz co 2-3 godziny w miarę potrzeby.
3 dziecko: Zmieniasz, kiedy rodzina uskarża się na smród, lub
pielucha z zawartośćią dynda już w kolanach.
4 dziecko: Czytasz na opakowaniu: "Do 6 kg" i czekasz spokojnie aż
ładunek osiągnie tę masę
5 dziecko: no, są pieluchy i na więcej kg
rozrywki
1 dziecko: Zabierasz dziecko na gimnastykę, pływalnię, czytanie
bajek.
2 dziecko: Zabierasz dziecko na gimnastykę.
3 dziecko: Zabierasz dziecko do supermarketu i do pralni.
4 dziecko: Pozostałę dzieci gimnastykują się z czwartym
5 dziecko: jedno wysyłasz do marketu, drugie do pralni, dwoje gimnastykuje się z
tym czwartym , a wy się oddajecie rozrywce. ;-)
Opiekunka do dziecka
1 dziecko: Po wyjściu dzwonisz do domu co najmniej pięć razy.
2 dziecko: Przed wyjściem przypominasz sobie, że masz zostawić
numer, pod którym można cię złapać
3 dziecko: Kategorycznie zabraniasz dzwonić - chyba, że zobaczy
krew.
4 dziecko: Siedzisz w domu, bo żadna opiekunka nie podejmie się
niańczenia czwórki
5 dziecko : a po co ci opiekunka? Chyba żeby pogadać, kawę wypić.