- Najważniejsze to dobry plan - uśmiecha się Wioletta opowiadając o wydatkach na utrzymanie rodziny - 350 zł wydajemy na czynsz, opłaty za prąd, gaz, śmieci. Na środki czystości, kosmetyki dla dzieci, pieluchy kolejne 200. Na życie zostaje nam 550 zł. To wcale nie tak mało.
- Co robię z pieniędzmi? To wcale nie jest tak dużo, jakby się mogło wydawać. Chociaż kiedyś pomyślałbym podobnie, jak znajomi: 5 tys. wystarczy, żeby bez problemu się utrzymać - mówi Tomek. Na co wydaje? Auto, paliwo na dojazdy do pracy, rachunki za telefon - jest gadułą, więc płaci operatorom kilkaset złotych miesięcznie.
- Teraz nie mam czasu na nic, nawet na wydatki - uśmiecha się Patryk - Od kilku miesięcy przygotowujemy duży projekt mostu i spędzam w pracy po kilkanaście godzin. Wziąłem więc kredyt i kupiłem mieszkanie, bo na inne przyjemności nie bardzo mam siły - uśmiecha się Patryk. - Spłacę je za 15 lat. Auto, telefon i laptop mam służbowe, więc tym nie zawracam sobie nawet głowy - dodaje.
więcej
Ciekawe, w której grupie zarabiających znajdziemy najwięcej wielodzietnych?
Komentarz
ja ostatnio rozpusciłam nie wiedziec gdzie i kiedy 1500zl. bo zelazko, bo jakies wieksze zakupy, zaległy mandat, obiad w wikingu - było i nie ma, a taakie miałam plany zakupowe. nie ma ktos moze do pozyczenia na pare miesiecy wózka głębokiego?
Dwoje neonów wielodzietnych, których znam, mieści się w trzecim akapicie. Nawet mosty się zgadzają:bigsmile:
Z kredytem i wynajętym mieszkaniem a bez dzieci mogłabym powiedzieć - kiedyś myślałam, że za trzy tysiące to można spokojnie się utrzymać
Wózek mogę pożyczyć, ale też leciwy. Za to nawet z dwoma podwoziami, więc od biedy można zrobić dwa (jeden bez budy) gdyby Ci Honorato szybciej przyrosła rodzina niż finanse
A co do kosztów utrzymania to się nie wypowiem bo to nie moja działka
----------------------------
Piotr ostatnimi czasy dostał propozycję pracy w Finlandii.Perspektywa cudowna. Po odliczeniu wszystkich kosztów związanych z wyżywieniem, mieszkaniem, przelotem- na rączkę 7 tys. Najpierw euforia- taka kasa! Potem chwila zastanowienia i refleksji...- dzieci oblepiające nogi Piotra po przyjściu z pracy, starsi swoje prolemy(bo przecież mama na elektronice i komputerach się nie zna), samotne wieczory i mnóstwo spraw, które musiałabym załatwić sama(aczkolwiek, to najmniejszy argument).
Nic tylko narada rodzinna. Zebraliśmy się wszyscy od najmłodszego do najstarszego(wiadomo Asia i Staś stanowili rolę pełności rodzinki:wink: ) i nasze sugestie typu: ciągły przeciąg w lodówce,ciągły remont domowy, brak kieszonkowego i innych dóbr i co? tylko 14-to latek powiedział: tato jedź. Reszta, można powiedzieć -kategoryczne- NIE! Jesteś nam potrzebny tutaj. Nie powiem, byliśmy dumni, że jednak wartość i jedność rodziny dla naszych dzieci jest czymś bardzo ważnym-ważniejszym niż kasa. Z drugiej str chciałoby się już mieć wszystko w domu zrobione, kredyt spłacony... ale co dalej? co z więzią jaka nas łączy? 2 tyg w domu na 2 miesiące poza...nie.
Jakoś więc wiążemy koniec z końcem-sorki Pan Bóg nam te końce wiąże i chyba-mimo różnych trudności finansowych- jesteśmy szczęśliwą rodzinką:smile:
K