Ile kosztuje wychowanie dziecka? Rzadko zadajemy sobie to pytanie, ale rodzice wiedzą, że są to bardzo duże kwoty. W skali całego okresu wychowawczego wydajemy na dzieci kilkaset tysięcy złotych. Jeśli w przyszłości chcemy pomóc dzieciom w studiowaniu lub kupieniu pierwszego mieszkania, to wydatki jeszcze drastycznie wzrastają. Jedyny sposób na oszczędności to planowanie wszystkiego z dużym wyprzedzeniem.
Pomysł dobry, jednak co innego odłożyć coś z "doskoku" w przypływie gotówki, a co innego zobowiązać sie do stałego odkładania co miesiąc. Są miesiące tłuste i chude.
Odkładacie coś dla dzieci? Zastanawiam się też nad mamami niepracującymi zawodowo - czy zabezpieczacie się jakoś na emeryturę, opłacacie jakieś składki, fundusze?
Co w przypadku gdy mąż wcześniej stąd odejdzie?
Nawiązując do pytań @strusia to staramy się w miarę możliwości inwestować w dzieci (dodatkowy angielski, flet, pianino ...) dalej już będą musiały sobie same radzić. Wszystkim domów nie wybudujemy. Oboje pracujemy i jak dożyjemy to jakieś tam emeryturki z zusu powinny być.
[cite] Maciek:[/cite]Jeśli w przyszłości chcemy pomóc dzieciom w studiowaniu lub kupieniu pierwszego mieszkania, to wydatki jeszcze drastycznie wzrastają. Jedyny sposób na oszczędności to planowanie wszystkiego z dużym wyprzedzeniem.</i>
Taaa.. piszą, żeby:
200zł /mc /dziecko - przyszłe stypendium
200zł /mc /dziecko - przyszłe mieszkanie
200zł /mc /dziecko - przyszła emerytura
to u mnie robi się kwota 3 tys. / mc !!!!!!!!!!!!!!!!!
To ja już wolę "Bóg dał dzieci - to da i na dzieci" - Jeżeli ktoś nie wierzy - niech zaufa.
Nie wybiegamy aż tak daleko w przyszłość i jak czas pokazuje Pan Bóg opiekuje się naszą rodzinką każdego dnia. Nie pracuję zawodowo i jedyne co mamy, to trzeci filar. Czy będzie z czego żyć na starość?- czas pokaże. Czy Pan weźmie Piotra do siebie przedwcześnie? Nie wiemy i nie widzimy sensu aby zakładać czarne scenariusze. Jeśli życie oddaje się Chrystusowi i obiera się go jako Pana i Zbawiciela- żyje się ufnością w Jego opiekę i Opatrzność.
K
A ja tam uważam, że minimalne zabezpieczenie dzieci na przyszłość to nic złego, ba wręcz uważam rodziców odkłądających jakiś niewielki procent swoich miesięcznych dochodów za odpowiedzialnych!
Ja nie bardzo się do nich zaliczam, ale nie wynika to z jakiegoś szczególnego Zaufania, ale mojego troszkę nieodpowiedzialnego charakteru...
[cite] Anka:[/cite]A ja tam uważam, że minimalne zabezpieczenie dzieci na przyszłość to nic złego, ba wręcz uważam rodziców odkłądających jakiś niewielki procent swoich miesięcznych dochodów za odpowiedzialnych!
Ja nie bardzo się do nich zaliczam, ale nie wynika to z jakiegoś szczególnego Zaufania, ale mojego troszkę nieodpowiedzialnego charakteru...
czyli ci co nie odkładają kasy odpowiedzialni już nie są?:shocked:
K
A ja uważam ,że warto coś odkładać , tylko gdy jest z czego...
Mój mąż ma chrzesną w USA i od czasu I Komunii św. dostawał od niej niewielkie kwoty w dolarach i systematycznie je odkładał, potem jak zaczął pracować sam za część wypłaty kupował dolary i stale odkładał, po ślubie dołożyliśmy do tego jeszcze z wesela i potem jeszcze wspólne oszczędności i troche pomocy teściów tak nazbieraliśmy na kawalerkę i uchroniliśmy się od kredytu.
Tylko wydaje mi się, że inną sprawą jest oszczędzanie przed ślubem czy na początku małżeństwa a zupełnie inne realia są, gdy ta rodzinka znacznie się powiększy. My również mieliśmy parę oszczędzonych groszy na starcie a później gdy rodzinka nam rosła już inaczej real wyglądał. I pewnie tak jest, że mając jedno czy dwoje dzieci, można inaczej prowadzic rachunkowość a inaczej gdy jest ich nieco więcej
Choć i na pewno są tacy wielodzietni, którzy mają nieco więcej na koncie i wtedy mogą coć nie coś odłożyć i tylko chwała Panu!
K
gdybyśmy chcieli "planować " i "być odpowiedzialni" wg takiego myślenia....to...hm...może jeszcze nie bylibyśmy po ślubie...a już na pewno nie mielibyśmy piątki dzieci.....my inwestujemy w dzieci, by były wartościowymi i samodzielnymi, myślącymi , twórczymi i kochającymi ludźmi, to za mało??( no jasne, że z tego domu się nie wybuduje :))))) )
A może nie chodzi by więcej zarabiać, tylko by potrafić oszczędzać. Każdą pensję można szybko wydać i każdy majątek łatwo roztrwonić. Przykłady dostracza życie. I najwięcej płaczą ci, którzy najwięcej mają.
Bogdan dzielę się doświadczeniem, ze wszystko co mamy dostaliśmy od Boga, aż dziw że przez wszystkie lata narzeczeństwa i małżeństwa przeprowadził nas takim szczęśliwym szlakiem. Do końca życia nie starczy nam czasu zeby dziękować.
A kilka dni temu moja koleżanka , bardzo zresztą miła , powiedziała mi , że nie decyduje się na drugie dziecko , bo chce swojej córce kupić dom ... żeby się nie musiała gnieździć w bloku !!!
takie jest modne podejście...modne nie znaczy dobre :)
moja szwagierka i siostra mają po jednym dziecku, bo chcą dziecku wszystko zapewnić.....pytanie - co znaczy wszystko? ;)
poza tym niemal każdy małodzietny czy wielodzietny dorobi sobie ideologię do swojego sposobu życia , by czasem się częściowo usprawiedliwić przed światem...szczęśliwy ten co nie musi dorabiać ideologii!! :)
i jeszcze jedno - otwarty na życie - nie musi oznaczać - wielodzietny.....to pewna postawa ( choćby nie używanie antykoncepcji szeroko rozumianej)....to tak w obronie Werki trochę.....
A są i tacy którzy się tak ''zakredytowali" na własne mieszkanie, że marzą o drugim dziecku tylko nie stać ich na to , bo z jednej wypłaty wyżywić 4 i opłacić rachunki i krewdyt ciężko
Nas tez na kolejne zwykle nie stać, ale kogo stać? Tych co nie planują więcej. Pierwsze miejsce w powiększaniu rodziny odgrywa wiara i bezgraniczne zaufanie Opatrzności Bożej.
Jak sie tak zastanawiam nad naszą sytuacja finansową to sama nie mogę uwierzyć jak to możliwe, że z każdym kolejnym dzieckiem jest nam lepiej finansowo, choc najpierw sytuacja wygląda nieciekawie.
"Każde przychodzi z bochenkiem pod pachą"- to prawda.
[cite] strusia:[/cite]Nas tez na kolejne zwykle nie stać, ale kogo stać? Tych co nie planują więcej. Pierwsze miejsce w powiększaniu rodziny odgrywa wiara i bezgraniczne zaufanie Opatrzności Bożej.
Jak sie tak zastanawiam nad naszą sytuacja finansową to sama nie mogę uwierzyć jak to możliwe, że z każdym kolejnym dzieckiem jest nam lepiej finansowo, choc najpierw sytuacja wygląda nieciekawie.
"Każde przychodzi z bochenkiem pod pachą"- to prawda.
Strusia, zgadzam się z Tobą. Ale przecież ktoś mógłby powiedzieć, że"nie samym chlebem człowiek żyje..."
Komentarz
Odkładacie coś dla dzieci? Zastanawiam się też nad mamami niepracującymi zawodowo - czy zabezpieczacie się jakoś na emeryturę, opłacacie jakieś składki, fundusze?
Co w przypadku gdy mąż wcześniej stąd odejdzie?
Taaa.. piszą, żeby:
200zł /mc /dziecko - przyszłe stypendium
200zł /mc /dziecko - przyszłe mieszkanie
200zł /mc /dziecko - przyszła emerytura
to u mnie robi się kwota 3 tys. / mc !!!!!!!!!!!!!!!!!
To ja już wolę "Bóg dał dzieci - to da i na dzieci" - Jeżeli ktoś nie wierzy - niech zaufa.
K
Ja nie bardzo się do nich zaliczam, ale nie wynika to z jakiegoś szczególnego Zaufania, ale mojego troszkę nieodpowiedzialnego charakteru...
czyli ci co nie odkładają kasy odpowiedzialni już nie są?:shocked:
K
Na razie odkładamy wiele pomysłów na czas, kiedy dzieci dorosną
Mój mąż ma chrzesną w USA i od czasu I Komunii św. dostawał od niej niewielkie kwoty w dolarach i systematycznie je odkładał, potem jak zaczął pracować sam za część wypłaty kupował dolary i stale odkładał, po ślubie dołożyliśmy do tego jeszcze z wesela i potem jeszcze wspólne oszczędności i troche pomocy teściów tak nazbieraliśmy na kawalerkę i uchroniliśmy się od kredytu.
Choć i na pewno są tacy wielodzietni, którzy mają nieco więcej na koncie i wtedy mogą coć nie coś odłożyć i tylko chwała Panu!
K
:bigsmile:
K
domy ciasne lecz pełne życia
,domy wielkie wiejące chłodem....
moja szwagierka i siostra mają po jednym dziecku, bo chcą dziecku wszystko zapewnić.....pytanie - co znaczy wszystko? ;)
Jak sie tak zastanawiam nad naszą sytuacja finansową to sama nie mogę uwierzyć jak to możliwe, że z każdym kolejnym dzieckiem jest nam lepiej finansowo, choc najpierw sytuacja wygląda nieciekawie.
"Każde przychodzi z bochenkiem pod pachą"- to prawda.