O neokatechumenacie trochę wiem z internetu, trochę z życia.
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat Kiko od forumowych neonów.
Wszędzie są tego rodzaju biogramy: Kiko Arguello urodzony w bogatej rodzinie wykształcony malarz, po nawróceniu zamieszkał w barakach z biedakami i zainicjował drogę neo. z Carmen Hernandez.
Co potem się w jego życiu działo - niejasne.
Wszędzie występuje w parce z tą Carmen Hernandez. Czy Kiko i Carmen to małżeństwo?, ile mają dzieci, ile wnuków?
Rodziny neońskie wdrażają jako dojrzałość chrześcijańską zupełną otwartość na życie odrzucając NPR - to dobry owoc, czy Kiko swoim życiem dał im przykład? trochę wątpię bo czy nie wzmiankowano by o tym w biogramach, że ma np. kilkanaścioro dzieci, albo chociażby skromną piątkę...
Kiko zamieszkał w barakach i co dalej, mieszka w nich do dziś?
A może Carmen to dziewica konsekrowana a Kiko stary kawaler?
Czy ktoś wie - jeśli tak - to dlaczego Kiko żył samotnie? Czy mówił coś o sobie, o swoim powołaniu?
Ja mam takie jakieś odczucie, że samotność z wyboru to jakaś iluzja, że powołanie chrześcijańskie to albo życie konsekrowane, albo sakrament małżeństwa i życie rodzinne. Jeśli Kiko postąpił jak św. Franciszek z tymi barakami, - to jednak Franciszek potem założył regularny zakon, sam został zakonnikiem.
"Charyzmatyczny lider" - na czym polega jego charyzmatyczność? że (przepraszam za styl...:cool:)"ma gadane" i jest szołmenem katechistyki? czy też ma jakieś inne charyzmaty, bo tego biogramy nie precyzują. czy zajmuje się objeżdżaniem wspólnot po świecie i "nauczaniem", czy nie, tylko jest w jakiejś nadwspólnocie neokatechumenalnej w swoim miejscu zamieszkania i stamtąd "śle listy" czy tp.?
Z czego on się utrzymuje i z czego żyje?
może te pytania trochę chaotyczne i w tonie nienabożne względem tej postaci, ale konkretne i chciałabym poznać konkretne odpowiedzi. Nadmieniam, że nie jestem ani neonem ani tradsem w sensie trydenckim, jestem po prostu ortodoksyjną katoliczką.:boogie: Doceniam dobre owoce wspólnot neońskich i tradsońskich, z których owocem nr 1 jest dla mnie wielodzietność. Np. Friedrich z Arki jest dla mnie bardzo dobrym przykładem neona, znam (z mediów) jego żonę, dzieci. Jestem jego fanką. A Kiko?
Komentarz
http://www.caminayven.com/modules.php?name=News&file=print&sid=337
Przyznaję, nigdy się nad tym nie zastanawiałam...widzę dobre owoce tego, co robi Kiko i to mi wystarcza
Ale cieszę się, że są ludzie bardziej dociekliwi ode mnie
Co do Carmen wiem tyle, że początkowo chciała wstąpić do zakonu i jechać na misje. Ale po poznaniu Kiko stwierdziła, że może robić to samo albo i więcej, bez formacji zakonnej.
Próbowałam znaleźć odpowiedzi w necie, ale faktycznie nic nie ma...
Uraził mnie ton Twojej wypowiedzi.
Jestem na Drodze od 20 lat. Co ma charyzmat drogi do zadawania pytań? Na dodatek grzeczne zadawanie pytań. Agniesia nikogo nie atakuje, stawia tylko konkretne pytania.
Jeśli jesteś tak zestresowana tymi pytaniami, że aż musisz się zasłaniać "charyzmatem drogi" to ...zaczynam rozumieć Torquemadę
Pozdrawiam i życzę więcej miłości do bliźnich
Kaśka
Ale rację ma Wiktoria, że kto nie jest na Drodze, ten tak naprawdę wie tylko o tym, co sam z zewnątrz zobaczył. To niewiele.
Nas pociąga szalenie Opus Dei. I raczej się z tym nie wyrywamy, bo z kolei dla znajomych neo to dziwaczenie...
Nie ukrywam, że ważne byłoby dla mnie, kto założył, dlaczego moją wspólnotę. Jak również to, dlaczego fundamentalne, założycielskie kwestie otaczane są nimbem tajemniczości. Zdumiewa mnie obojętność członków neo, których znam, w sprawach począwszy od Kiko a skończywszy na statusie programu katechez i zgodności nauczania we wspólnocie z wolą hierarchów Kościoła. Ani Wy z forum, ani ci, których znam, nie jesteście tym zainteresowani, głęboko wierzycie swoim odpowiedzialnym.
Nie piszę tego jako zarzutu - po prostu wyrażam swoje zdumienie. Mnie na to nie byłoby stać, w trosce o moją duszę. Nic w Kościele nie jest tajemnicą - nie licząc tajemnic mistycznych. Dlatego może Neo wzbudza taką nieufność, a czasem niechęć?
Kiedyś jeden z kapłanów neo powiedział mi, że ta katakumbowość neo, to właśnie po to, by poczuć, że Eucharystia i Chrystus to tajemnica, którą należy skrywać przed pogańskim światem. Ci moi znajomi zaś widzą w tym warunek, który pozwala neonowi odczuć odrzucenie świata, jakiego doświadczał Chrystus:shocked:
Dla mnie to jakiś pokrętny scenariusz.
A Carmen ani Kiko nie są ogłoszeni świętymi ani błogosławionymi- jeszcze nie umarli nawet, więc daleko im do tego, więc o hagiografii nie może być mowy.
Nie, nie przemilcza.
Problem w tym, że cały czas we wszystkich źródłach mowa jest o "el Instituto de Cristo Jes??s"
Dopiero tu:null
mówi sama Carmen, że to faktycznie był zakon i że została z niego wyrzucona przed ślubami wieczystymi po reformie Instytutu (zakonu) .
Zresztą tekst godny uwagi, szkoda, że dostępny tylko po hiszpańsku...
Świetnie pokazuje całą drogę jaką przeszła Carmen od dzieciństwa do poznania Kiko- jak Bóg kształtował jej powołanie.
ja nie chcę demaskować jakichś ciemnych stron życiorysów kiko albo carmen, nie chcę ich odbrązowiać czy zrzucać z piedestału, czy coś takiego
chcę po prostu ich poznać.
Powtarzam jeszcze raz dla mnie taki neon jak p. Friedrich występuje publicznie, "pokazuje" swoje dzieci, żonę, udziela wywiadów, wypowiada się w neońskim duchu i mówi o swoim powołaniu, zapatrywaniach itp. I to jest dla mnie świadectwo jego wiary. i podziwiam faceta razem z cała jego rodziną, to dla mnie jakiś wzór, mimo a może właśnie dlatego że po neońsku się "chlasta" że święty nie jest i jaki to on grzesznik. ja też jestem grzesznicą...
Więc chciałabym wiedzieć czy kiko i Carmen nic podobnego nigdy nie robili, nie dawali żadnych świadectw, dlaczego nie ma po polsku nic o ich osobistym doświadczeniu wiary, o ich życiu - z ich ust cz też jakichś informacji sformułowanych przez ich "wychowanków", neonów itp.
W ogóle neoni w internecie mają jakąś popsutą stronę, neokawiarenkę w stanie szczątkowym itp. skąd ten bajzel, czemu nie ma przyzwoitych stron. ja nie chcę wnikać co robią na trzecim skrutynium czy piątej konwiwencji skoro im zależy na utajnieniu, no ale o tym kiko to mogliby coś napisać!!
Szkoda, bo takie teksty, świadectwa, czy katechezy głoszone przez Kiko i Carmen na wielkich, światowych spotkaniach młodzieży godne są odnotowania i myślę, że byłyby czytane przez szersze grono zainteresowanych spoza kręgów neo.
Kiko wiele razy mówił o swoich słabościach, kryzysach- wiele melodii do tekstów biblijnych powstaje właśnie wtedy- Kiko to w końcu artystyczna dusza :bigsmile:
Ale jakoś nie podejrzewam, żeby te katechezy były spisywane i gdzieś publikowane, może dlatego, że jest tego zbyt wiele?
Co do odbrązawiania Kiko i Carmen to nie widzę takiej potrzeby- oni sami świetnie to robią
Kiko będzie przez miesiąc w Polsce (chyba w sierpniu)- będzie nadzorował malowanie fresków w ka[plicy seminarium Redemptoris Mater w Warszawie.
Znając Kiko na pewno będzie spotykał się z ludźmi nie tylko ze wspólnot. Może to będzie okazja, żeby osobiście go o to zapytać?
Życzę wszystkim błogosławionej niedzieli!
Kaśka
Nie jestem neonem, ale wydaje mi się, że Drogę kończy wraz z momentem śmierci.
b) chowanie głowy w piasek
pytanie a raczej odpowiedz bardzo interesuje mojego meza w aspekcie stycznosci takze czesciowo zawodowej z ta grupa ludnosci i jej problemami, a jej brak jako głowa rodziny iterpretuje jednoznacznie , zona traci tylko czas, trzeba odciac internet
Mieszkałam przez pewnien czas z dziewczyną, która po różnych "upadkach" osiedliła się w neo. Jaka była między nami róznica... Przede wszystkim cały czas twierdziła, że nie dorosłam do wiary i jedyną drogą do zbawienia jest neo, a te różańce i litanie powinnam wyrzucić do kosza. Pamiętam kiedyś zbiegiem okoliczności obie przyjechałyśmy ze swoich "rekolekcji", ja byłam po rekolekcjach z egzorcystą, a ona po swoich konwi...cośtam (to była chyba skrutinium). Ja tryskałam energią, radością, ona - cała roztrzęsiona paliła paierosa za papierosem i mówiła, "k...wa. ale to było przeżycie" :shocked: Ja opowiadałam jak to było, ona mówiła tylko, że nie może nic mówić... Wtedy także naocznie przekonałam się, że z tym neokatechumenatem jest cos nie tak.
A teraz mocny link, który ugruntował mnie w moich obserwacjach (zastrzegam, bardzo długi, ale warto przeczytać - doszłam mniej więcej do połowy i... byłam w szoku
konwiwencja
Jest też świadectwo od byłego neokatechumena z mojej byłej parafii. Polecam - wstrząsające...