Spodziewa się pan także zrozumienia ze strony rodaków? Na Zachodzie nie jest to nic nadzwyczajnego, ale czy Polska na tyle się zmieniła, żeby zaakceptować nie tylko rozwód osoby postrzeganej jako religijnej, ale także to, że rozstaje się pan z żoną, by związać się z kobietą znacznie młodszą?
Dokonałem wyboru osoby, człowieka, jej charakteru, osobowości, poglądów, upodobań, a nie wieku. Moja decyzja była i jest stricte osobista, nielicząca na aplauz bądź krytykę. A nawet jeśli wrócę do polityki, to liczę na akceptację mojej osoby, moich poglądów i kompetencji i przygotowania do podejmowania nawet najtrudniejszych decyzji.
Wiele lat temu wyjechałem z Gorzowa, pracowałem najpierw w Warszawie, potem w Londynie. Zacząłem żyć w zupełnie innym świecie, do którego mojego rodzina dołączyć nigdy nie chciała...
No cóż... Wielki Świat...
Syn, który zdradza żonę i po 28 latach małżeństwa porzuca ją oraz czworo swych dzieci dla jakiejś młódki, byłby zmartwieniem dla każdej matki. Nic więc dziwnego, że Teresa Marcinkiewicz (76 l.), mama Kazimierza Marcinkiewicza (50 l.), jest załamana postępowaniem syna.
- Nie tak go wychowałam - mówi nam przez łzy zrozpaczona kobieta. - Mój syn oszalał. Oszalał dla tej kobiety! - dodaje wyraźnie zdenerwowana.
Biskup Tadeusz Pieronek (75 l.): Rozwód jest rzeczą straszną
- Kościół jednoznacznie ocenia rozwody. To straszna rzecz. Dotąd nie mogę uwierzyć, że były premier tak właśnie postąpił. Żadne tłumaczenia nie usprawiedliwiają takiego kroku. Jeśli ktoś tego nie rozumie i nie przyjmuje do wiadomości, to znaczy, że ma podwójną twarz.
[cite] akuczak:[/cite]Teraz widać, że polityka to straszne bagno...
Zaraza okropna - i jak tu głosować? Kogo rodzinę rozwalić?
Sorry, ale mam doła. Oj, Kaziu, Kaziu...
Mnie się wydaje, że tu nie chodzi o politykę, ale problemem jest rozłąka małżeństwa spowodowana emigracją (Kazimierz pracuje za granicą) oraz zdemoralizowane młode panienki:sad:
Nie, nie rozgrzeszam Kazimierza. Oczywiście to głównie jego wina. Ale nie można twierdzić, że polityka to bagno m.in. z powodu Kazimierza, bo chyba są jeszcze uczciwi politycy
Nie bez kozery wkleiłem komentarz bpa Pieronka, bo to też ma związek z tym, że polityk wywodzący się z ZChN rzuca rodzinę jakby nigdy nic. Jakiej argumentacji używa ksiądz biskup? "To straszne", "ma podwójną twarz" - ale o rzeczach podstawowych, czyli o grzechu i złamaniu wieczystego ślubu złożonego przed Bogiem - ani słowa. Co to ma być?
@Akuczak
Wydaje mi sie, że to niezła sensacja dla mediów (gonią za nim) i kolejny powód pokazania katolikom: "zobaczcie jacy wy naprawdę jesteście. Nikomu już nie można wierzyć itd". Zaznaczam, że nie rozgrzeszam Kazimierza
Konsultantka-analityczka w londyńskim City musiała być zszokowana, że Kazio ni z gruszki, ni z pietruszki proponuje jej małżeństwo. Przecież wcześniej łączyły ich tylko filatelistyka i modelarstwo.
Kazimierz Marcinkiewicz porzucił żonę z czwórką dzieci i związał się z młodą laską, którą poznał na saksach w Londynie. Cóż, zdarza się. Zasadniczo każdy facet to świnia, jak śpiewa kolega Skiba, więc jeden drugiego nie powinien moralizować. Sęk w tym, że były premier postanowił przy okazji po raz kolejny błysnąć w mediach. W wywiadzie dla emigracyjnego tygodnika "Cooltura Polish Weekly Magazine" ze swadą opowiada o przyczynach nieuchronnego rozwodu i o swojej nowej, romantycznej miłości.
Kto jest winien romansu Kazia, a w konsekwencji rozpadu jego rodziny? Kazio? Nic z tych rzeczy: "Wiele lat temu wyjechałem z Gorzowa, pracowałem najpierw w Warszawie, potem w Londynie. Zacząłem żyć w zupełnie innym świecie, do którego mojego rodzina dołączyć nigdy nie chciała, nawet wówczas, gdy byłem premierem, czy gdy w Londynie wynająłem duży, rodzinny dom. Pytałem nie tylko siebie: dlaczego? Dlaczego muszę być sam?". Czyli winna jest żona, która okazała się prowincjonalna i nieczuła na emocjonalne potrzeby Kazia. Winne są też dzieci, które wzgardziły dużym, rodzinnym domem w Londynie. A sam Kazio? Czy ma sobie coś do zarzucenia? "To prawda, że uciekałem w pracoholizm, byłem pochłonięty zmienianiem Polski, świata". Aha. Czyli Kazio posiada jedną wadę, tyle że w gruncie rzeczy jest to zaleta. Co byśmy zrobili bez jego tytanicznej pracy? Nie tylko my, ale ludzkość całaâ?? Jak wyglądałaby teraz Ameryka, Rosja, kosmos z tysiącami planet, gdyby Kazio poświęcił trochę czasu rodzinie kosztem uprawiania polityki?
No tak. Ale przecież żonaty Kazio romansował z konsultantką-analityczką w londyńskim City. Otóż błąd! Nieprawda! Nie romansował, tylko się przyjaźnił. "W czasie wielu spotkań i rozmów zauważyliśmy podobieństwo poglądów, zainteresowań i charakterów". Dopiero po "ostatecznej grudniowej rozmowie" z żoną Kazio i jego nowa wybranka serca "postanowili być parą". Pochylmy się nad tym wyznaniem. Wychodzi na to, że do świąt Bożego Narodzenia Kazio wymieniał się koleżanką znaczkami i rozmawiał o modelarstwie. Następnie przy wigilijnym stole poinformował żonę, że jej już nie kocha, i poczuł się wolny jak ptak. Po powrocie do Londynu zapytał koleżankę, czy chce z nim chodzić, i pierwszy raz ją pocałował. Oczywiście w policzek, żeby nie wydać się nachalnym.
Jednak w wywiadzie Kazio mówi: "Kilkanaście dni temu poprosiłem moją partnerkę o rękę". Wywiad przeprowadzono w połowie stycznia. Kazio wyjechał do Londynu zapewne po Nowym Roku. Z datami wyraźnie coś jest więc nie tak. Nawet jeśli przyjmiemy, że Kazio natychmiast po powrocie z Polski oświadczył się koleżance (nie pytając jej uprzednio, czy chce z nim chodzić), to co tu robi słowo "partnerka"? Zdanie powinno brzmieć: "Kilkanaście dni temu poprosiłem moją koleżankę z pracy o rękę". Swoją drogą, konsultantka-analityczka w londyńskim City musiała być zszokowana, że Kazio ni z gruszki, ni z pietruszki proponuje jej małżeństwo. Przecież wcześniej łączyły ich tylko filatelistyka i modelarstwo.
Konsekwentnie używam zdrobniałej formy imienia byłego premiera, ale czy jego argumenty brzmią dojrzale? Z pewnością nie powstydziłby się ich Piotruś Pan â?? patron dzisiejszych, wiecznie dojrzewających mężczyzn. Pięćdziesięcioletni chłop tłumaczy się jak chłopiec żyjący w baśniowym świecie wyobraźni. Kazio to nie jedyny tytan pracy, który wymienia żonę na nowszy model. W naszym życiu publicznym taka postawa jest obecnie normą. Trudno z tego powodu prawić komukolwiek nauki moralne. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Panowie wszechświata mogliby jednak znaleźć bardziej adekwatny język do opisu swojego życia, bo jeśli nadal będą tak ściemniać, to zrobi się całkiem ciemno i wszyscy pośniemy.
Do Szanownego Kolegi Maćka:
Czy może Kolega poszukać wypowiedzi innego Biskupa, dotyczącej tej sprawy?
A tak na marginesie pytanie do wszystkich Forumowiczów:
Po co media tworzą szum wokół tego tematu?
[cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Szum w merdiach? To dosc proste. Ktos szepnal Don Kowi, ze piekny Kazio moze mu odebrac fotelik prezia, wiec ten musi zostac porzadnie zlomotany. Sam sie dodatkowo podlozyl z ta laska.
T:bigsmile:
Dość prawdopodobne. Mój mąż twierdzi, że tę laskę to mu podłożyły służby specjalne. On przecież taki naiwny: całował rączki Walcowej, Żydom obiecal, że zwrócimy im majątki, których im nie zabraliśmy i popierał platformę.
Komentarz
No cóż... Wielki Świat...
JLRWyHAGsaI
K
Zaraza okropna - i jak tu głosować? Kogo rodzinę rozwalić?
Sorry, ale mam doła. Oj, Kaziu, Kaziu...
- Nie tak go wychowałam - mówi nam przez łzy zrozpaczona kobieta. - Mój syn oszalał. Oszalał dla tej kobiety! - dodaje wyraźnie zdenerwowana.
Biskup Tadeusz Pieronek (75 l.): Rozwód jest rzeczą straszną
- Kościół jednoznacznie ocenia rozwody. To straszna rzecz. Dotąd nie mogę uwierzyć, że były premier tak właśnie postąpił. Żadne tłumaczenia nie usprawiedliwiają takiego kroku. Jeśli ktoś tego nie rozumie i nie przyjmuje do wiadomości, to znaczy, że ma podwójną twarz.
Wydaje mi sie, że to niezła sensacja dla mediów (gonią za nim) i kolejny powód pokazania katolikom: "zobaczcie jacy wy naprawdę jesteście. Nikomu już nie można wierzyć itd". Zaznaczam, że nie rozgrzeszam Kazimierza
Kazio, pan wszechświata
Konsultantka-analityczka w londyńskim City musiała być zszokowana, że Kazio ni z gruszki, ni z pietruszki proponuje jej małżeństwo. Przecież wcześniej łączyły ich tylko filatelistyka i modelarstwo.
Kazimierz Marcinkiewicz porzucił żonę z czwórką dzieci i związał się z młodą laską, którą poznał na saksach w Londynie. Cóż, zdarza się. Zasadniczo każdy facet to świnia, jak śpiewa kolega Skiba, więc jeden drugiego nie powinien moralizować. Sęk w tym, że były premier postanowił przy okazji po raz kolejny błysnąć w mediach. W wywiadzie dla emigracyjnego tygodnika "Cooltura Polish Weekly Magazine" ze swadą opowiada o przyczynach nieuchronnego rozwodu i o swojej nowej, romantycznej miłości.
Kto jest winien romansu Kazia, a w konsekwencji rozpadu jego rodziny? Kazio? Nic z tych rzeczy: "Wiele lat temu wyjechałem z Gorzowa, pracowałem najpierw w Warszawie, potem w Londynie. Zacząłem żyć w zupełnie innym świecie, do którego mojego rodzina dołączyć nigdy nie chciała, nawet wówczas, gdy byłem premierem, czy gdy w Londynie wynająłem duży, rodzinny dom. Pytałem nie tylko siebie: dlaczego? Dlaczego muszę być sam?". Czyli winna jest żona, która okazała się prowincjonalna i nieczuła na emocjonalne potrzeby Kazia. Winne są też dzieci, które wzgardziły dużym, rodzinnym domem w Londynie. A sam Kazio? Czy ma sobie coś do zarzucenia? "To prawda, że uciekałem w pracoholizm, byłem pochłonięty zmienianiem Polski, świata". Aha. Czyli Kazio posiada jedną wadę, tyle że w gruncie rzeczy jest to zaleta. Co byśmy zrobili bez jego tytanicznej pracy? Nie tylko my, ale ludzkość całaâ?? Jak wyglądałaby teraz Ameryka, Rosja, kosmos z tysiącami planet, gdyby Kazio poświęcił trochę czasu rodzinie kosztem uprawiania polityki?
No tak. Ale przecież żonaty Kazio romansował z konsultantką-analityczką w londyńskim City. Otóż błąd! Nieprawda! Nie romansował, tylko się przyjaźnił. "W czasie wielu spotkań i rozmów zauważyliśmy podobieństwo poglądów, zainteresowań i charakterów". Dopiero po "ostatecznej grudniowej rozmowie" z żoną Kazio i jego nowa wybranka serca "postanowili być parą". Pochylmy się nad tym wyznaniem. Wychodzi na to, że do świąt Bożego Narodzenia Kazio wymieniał się koleżanką znaczkami i rozmawiał o modelarstwie. Następnie przy wigilijnym stole poinformował żonę, że jej już nie kocha, i poczuł się wolny jak ptak. Po powrocie do Londynu zapytał koleżankę, czy chce z nim chodzić, i pierwszy raz ją pocałował. Oczywiście w policzek, żeby nie wydać się nachalnym.
Jednak w wywiadzie Kazio mówi: "Kilkanaście dni temu poprosiłem moją partnerkę o rękę". Wywiad przeprowadzono w połowie stycznia. Kazio wyjechał do Londynu zapewne po Nowym Roku. Z datami wyraźnie coś jest więc nie tak. Nawet jeśli przyjmiemy, że Kazio natychmiast po powrocie z Polski oświadczył się koleżance (nie pytając jej uprzednio, czy chce z nim chodzić), to co tu robi słowo "partnerka"? Zdanie powinno brzmieć: "Kilkanaście dni temu poprosiłem moją koleżankę z pracy o rękę". Swoją drogą, konsultantka-analityczka w londyńskim City musiała być zszokowana, że Kazio ni z gruszki, ni z pietruszki proponuje jej małżeństwo. Przecież wcześniej łączyły ich tylko filatelistyka i modelarstwo.
Konsekwentnie używam zdrobniałej formy imienia byłego premiera, ale czy jego argumenty brzmią dojrzale? Z pewnością nie powstydziłby się ich Piotruś Pan â?? patron dzisiejszych, wiecznie dojrzewających mężczyzn. Pięćdziesięcioletni chłop tłumaczy się jak chłopiec żyjący w baśniowym świecie wyobraźni. Kazio to nie jedyny tytan pracy, który wymienia żonę na nowszy model. W naszym życiu publicznym taka postawa jest obecnie normą. Trudno z tego powodu prawić komukolwiek nauki moralne. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Panowie wszechświata mogliby jednak znaleźć bardziej adekwatny język do opisu swojego życia, bo jeśli nadal będą tak ściemniać, to zrobi się całkiem ciemno i wszyscy pośniemy.
Czy może Kolega poszukać wypowiedzi innego Biskupa, dotyczącej tej sprawy?
A tak na marginesie pytanie do wszystkich Forumowiczów:
Po co media tworzą szum wokół tego tematu?
a Marek Jurek?
już go nie ma w parlamencie
P
Mnie chyba też chcą rozpracowac.
Może tym razem to już będzie to.