W ten sposób zazwyczaj kończą wszystkie żeńskie istoty, którym udało się samą siebie przekonać, że aborcja jest niezbywalnym prawem kobiety. Osobiście znam kilka tego rodzaju "przypadków".
Sama mam kotka pochowanego w ogrodzie. Tylko bez nagrobka )
A klękasz przed grobem tego kotka? - bo ona tak. Dla mnie jest to wzorowy przykład, że gdy się nie zna Boga, czymś tą pustkę trzeba wypełnić. Jestem pewna, że gdybym na swojej drodze nie spotkała Jezusa to bym skończyła podobnie jak Czubaszek. Teraz widzę, że byłam ku temu na najlepszej drodze.
dziś słuchałam wypowiedzi Nowickiej.. tyle w niej niepokoju, tak strasznie nerwowo i gwałtownie krytykuje posłów PO, którzy głosowali za projektem SP. No tak, bo jeżeli nie będzie na siłę wmawiała sobie i innym, że chodzi o płody a nie o dzieci, to sumienie nie da jej spokoju... więc z taką determinacją walczy..
to, że ona pochowała pieska - pal licho, lepiej zakopać w ogródku, niż dać do spalenia (pomijam granitowy nagrobek i psi cmentarz) ale te kwiaty... znicze - symbol pamięci i nieśmiertelnego życia - czyli jednak przekonanie, że z zamknięciem oczu wszystko się kończy nie jest w tej babie takie stuprocentowe. Jest nadzieja może...
Jest taka genialna książka "Cywilizacja śmierci" w której autor (włoski kapłan) rozpoczyna rozważania od grzechu Onana, od niechęci do dzieci, poprzez zabijanie nienarodzonych i wiele innych spraw, skończywszy na miłości do piesków i kotków jako skutku poprzednich działań.
Tak szczerze to nie wiem co ma miłość do zwierząt wspólnego z aborcją. Ludzie są różni,jedni mogą płakać po psie i być dobrymi rodzicami, którym aborcja nigdy by nie przeszła przez myśl, a inni mogą być wielokrotnymi aborcjonistami i się tym przechwalać ale udawać altruizm wobec zwierząt, żeby w oczach innych ludzi nie wypaść na takie całkowicie bezduszne potwory.A przesada z nagrobkami jest groteskowa. Chociaż przyznam, że zwłoki mojej ukochanej wilczurki musieliśmy dać do spalenia, bo nie było gdzie ani jak ich zakopać twarda ziemia ( początek lutego) , wichury i wściekle latająca po lesie jak kot z pęcherzem straż leśna. Powiem tylko, że czułam się z tym podle bo to był wspaniały pies. Nikt z nas nie umiał się opanować na tyle aby nie ryczeć i nie wspominać. Cóż na tej zasadzie może się ludzie zastanawiali ile pokątnych aborcji mam na kącie , że tak bardzo się przywiązałam do zwierzaka ? W mojej rodzinie psiarstwo jest dziedziczne. Tak jak wielodzietność
Znajoma mama 3 dzieci, od niedawna ma psa. Zauważyła, że od kiedy ma tego psa to zaczęła mieć też o wiele więcej znajomych na osiedlu. Mówiąc to wyrażała swoje zdziwienie tym faktem. Że wielu ludzi życzliwiej reaguje na ludzi z psami niż z dziećmi... (mieszka na tym osiedlu jakieś 35 lat).
Proste, dzieci trzeba wychować a psa wytresować (jak każde inne zwierze). Żywe to i w 100% zależne. Dziecko z wiekiem się unieależnia, ma własne zdanie itd.
Moja miłość do psa znacząco zmalała odkąd mam dziecko. Biedak ma depresję, bo spadł w łańcuchu
Więc coś w tym (jak dla mnie) jest
Bo mu pozwoliłaś zająć niewłaściwe miejsce w hierarchii. Od samego początku. Właściwe miejsce dla psa to wcale nie oznacza, że ma być traktowany jak taboret albo odpychany ale ma wiedzieć ,że jest psem, nawet jeśli się go dobrze odżywia, całuje w pysk i nosi na rękach czy ubiera w czapraczki jeśli jest łysy lub krótkowłosy. Wtedy pojawiające się dziecko a potem kolejne dzieci nie są dla niego żadnym zagrożeniem lecz ukochanymi pańciami, za które byłby gotowy oddać swoje życie . Może brzmi głupawo co piszę ale nie umiem tego wytłumaczyć. Problem dla behawiorysty .
Znajoma mama 3 dzieci, od niedawna ma psa. Zauważyła, że od kiedy ma tego psa to zaczęła mieć też o wiele więcej znajomych na osiedlu. Mówiąc to wyrażała swoje zdziwienie tym faktem. Że wielu ludzi życzliwiej reaguje na ludzi z psami niż z dziećmi... (mieszka na tym osiedlu jakieś 35 lat).
Tam gdzie mieszkałam kiedyś zauważyłam coś odwrotnego przy jednym dziecku to jeszcze można było mieć znajomych z piaskownicy, przy kilkorgu to ludzie już patrzą spod byka a jeszcze do tego pies.... Smycz , kaganiec i nawet jak się sprząta kupy to niektórzy nie potrafią się nie czepić czegoś złośliwie....
@Taja mnie się wydaje, że to chodzi o proste skojarzenie, o wspólne zainteresowania-masz pas-pewno jesteś psiarzem. Wzięłam psice rodziców na przechowanie i w ciągu tych dwóch tygodni poznałam więcej ludzi w parku niż przez ostatnie trzy lata. Z dziećmi tak łatwo nie ma
E: taaa, masz pas, jasne. Chodziło mi oczywiście o psa.
Też bym chciała, żeby się wszyscy zachwycali ,, o jaki słodki piesek" a nie weź babo to bydle.... Dla mnie akurat widok dużej rodziny czyli rodziców i kilkorga dzieci jest podbudowujący ale przecież nie zaczepię i nie powiem jakiegoś komplementu bo ktoś to może nie zrozumieć i odebrać jako zaczepkę.
W takim razie muszę przeprosić syna. Niedawno mi mówił, że jakiś facet ma skakać z samego kosmosu na spadochronie, to powiedziałam, że niemożliwe, chyba nie z kosmosu lecz jakieś większej odległości do ziemi niż dotychczas...Strasznie głupio mi.
Komentarz
Osobiście znam kilka tego rodzaju "przypadków".
Ja pierniczę...
dziecko po śmierci wyrzucone jako odpad, a dla pieska nagrobek.
Ciekawam jak długo Pan Bóg będzie jeszcze patrzył na to co się dzieje............
gdybym nie wiedziała o tych jej aborcjach.
Sama mam kotka pochowanego w ogrodzie. Tylko bez nagrobka )
Makabra
Dla mnie jest to wzorowy przykład, że gdy się nie zna Boga, czymś tą pustkę trzeba wypełnić.
Jestem pewna, że gdybym na swojej drodze nie spotkała Jezusa to bym skończyła podobnie jak Czubaszek.
Teraz widzę, że byłam ku temu na najlepszej drodze.
ale te kwiaty... znicze - symbol pamięci i nieśmiertelnego życia - czyli jednak przekonanie, że z zamknięciem oczu wszystko się kończy nie jest w tej babie takie stuprocentowe. Jest nadzieja może...
Ludzie są różni,jedni mogą płakać po psie i być dobrymi rodzicami, którym aborcja nigdy by nie przeszła przez myśl, a inni mogą być wielokrotnymi aborcjonistami i się tym przechwalać ale udawać altruizm wobec zwierząt, żeby w oczach innych ludzi nie wypaść na takie całkowicie bezduszne potwory.A przesada z nagrobkami jest groteskowa. Chociaż przyznam, że zwłoki mojej ukochanej wilczurki musieliśmy dać do spalenia, bo nie było gdzie ani jak ich zakopać twarda ziemia ( początek lutego) , wichury i wściekle latająca po lesie jak kot z pęcherzem straż leśna. Powiem tylko, że czułam się z tym podle bo to był wspaniały pies. Nikt z nas nie umiał się opanować na tyle aby nie ryczeć i nie wspominać. Cóż na tej zasadzie może się ludzie zastanawiali ile pokątnych aborcji mam na kącie , że tak bardzo się przywiązałam do zwierzaka ?
W mojej rodzinie psiarstwo jest dziedziczne. Tak jak wielodzietność
Biedak ma depresję, bo spadł w łańcuchu
Więc coś w tym (jak dla mnie) jest
Właściwe miejsce dla psa to wcale nie oznacza, że ma być traktowany jak taboret albo odpychany ale ma wiedzieć ,że jest psem, nawet jeśli się go dobrze odżywia, całuje w pysk i nosi na rękach czy ubiera w czapraczki jeśli jest łysy lub krótkowłosy. Wtedy pojawiające się dziecko a potem kolejne dzieci nie są dla niego żadnym zagrożeniem lecz ukochanymi pańciami, za które byłby gotowy oddać swoje życie . Może brzmi głupawo co piszę ale nie umiem tego wytłumaczyć. Problem dla behawiorysty .
Z dziećmi tak łatwo nie ma
E: taaa, masz pas, jasne. Chodziło mi oczywiście o psa.
Dla mnie akurat widok dużej rodziny czyli rodziców i kilkorga dzieci jest podbudowujący ale przecież nie zaczepię i nie powiem jakiegoś komplementu bo ktoś to może nie zrozumieć i odebrać jako zaczepkę.