Kinga, czyżby znajomo wyglądająca niechęć współczesnych do klasyków?
Ja tam widzę, że taniec współczesny w Polsce jest do d... m.in. dlatego, że klasykę ma w głebokim poważaniu. Nie mogę już patrzec na ten "taniec konceptualny", w którym techniki jest tyle, co się ludzie po warsztatach kaliskich czy bytomskich nauczyli, a często nawet i tego nie umieją, za to podniecenie sobą, oddychanie, ściemnianie - oj tak, tak.... Juz wolę porządne przygotowanie klasyczne u tancerzy (nieważne, czy baletowych, współczesnych, ludowych czy jakich tam się chce), przynjamniej daje się to oglądać bez bolu zębów. Swoja drogą nikt nie każe zamykać się w jednej technice i po szkole baletowej tanczyć tylko w klasycznym repertuarze jesli uważa, że to "śpiew kastratów" i emocji w tym nie ma. Ciekawe, że nikt sie nie czepia "Don Giovanniego" i "Turandota", za to "Jezioro.." zawsze musi byc obśmiane. Profesjonalne zespoły tanca wspołczesnego za granicą mają u siebie tancerzy po klasyce i to widać i chce się ich oglądać! A u nas? Amatorszczyzna, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.. Techniki klasycznej nie nadrobi się po latach i gdybym miała dziecku marzącemu o karierze tancerza jakos przygototwać grunt, to tylko szkołą baletową. Reszty się mozna nauczyc później, a baza klasyczna jest bazą i już.
I jeszcze o tym mitycznym "środowisku". Czy ktoś ma pretensje do malarzy, spiewaków, aktorów - że żyją inaczej niż pani mająca gromadkę dzieci i wyrwająca chwasty z ogródka? Skoro komus taniec w duszy gra, albo aktorstwo, albo granie na harfie, albo skok o tyczce, to niechże sobie to robi i kieruje swoje wysilki w strone robienia tego profesjonalnie, zwłaszcza póki młody. Btw, nikt tez nie wypomina informatykowi, że ślęczy przed kompem, psuje wzrok, kręgosłup i wirtualka go wciąga.
szkoda, że nie można teraz zobaczyć w tv na normalnym programie jakiegoś pieknego baletu.. Pamiętam te seanse z dzieciństwa - "Dziadek do orzechów", "Bajadera"..Wtedy nawet laik nie chodzący do teatru mógł się "zarazić" pieknem tańca.
co do tytułu wątku - jeszcze mój syn jest za maly, ale gdyby chciał "chodzić" na balet to problemów bym nie robial tylko dlatego, że komuś się ta technika z gejami lub rajtuzami kojarzy.
edit. tyle miętoliłam tego posta, że wyszedł od czapy No ale niech zostanie jak jest.
@maliwiju ... wracając do tematu, zagrożenia, o których wspominasz dotyczą głównie dziewczynek z powodu wspomnianego: wyścig szczurów to przy tym pikuś! Paradoksalnie chłopcy w balecie nie są tak obciążeni. Toż to seksizm, powiedziałyby feministki
Moja znajoma baletnica tez tak mówi. U kobiet szalona rywalizacja. I faktycznie cięzko w najlepszym wieku odpuścić sobie lata ciężkiej harówki, żeby zając się rodzeniem i wychowaniem dzieci. Moja znajoma zdążyła chwilę przed 40 ale widzę, jak mimo tego ze jest osobą religijną i uduchowioną, nadmierne ambicje i rywalizacja wpływają na jej postrzeganie świata...
Moja kuzynka tańczyła właśnie w Polskim Teatrze Tańca. Dzieci brak. Z czasów kiedy się z nią widywalam pamiętam głównie kontuzje i wręcz wyniszczenie, życie całkiem pod dyktando pracy.
Ja miałam być przez długi czas muzykiem,wiem co to jest ćwiczyć codziennie po4-5 h, ale to nadal nieporównywalne. Nie chce patrzeć na to jak ktoś się wyniszcza dla moich wrażeń estetycznych.
U nas potrzeba ćwiczenia baletu została zaspokojona w przypadku pierworodnej. Odsiedzieliśmy swoje w poczekalni na Moliera, napatrzyliśmy się na różowe spódniczki i na tym się skończyło.
Z perspektywy lat oceniam to jako przejaw pewnego snobizmu, mody wśród rodziców małych dziewczynek.
O to tak tak u nas ... z tym, że pierworodna ćwiczy na Moliera już 5 rok (czysto rekreacyjnie, konserwatystka). Młodsza mimo pierwotnej fascynacji wylądowała w szkole muzycznej (lubi zmiany).
Moje na szczęście nie wykazują fascynacji baletem ). I bardzo dobrze. Już wiele lat temu czytałam o nienaturalnych pozycjach przyjmowanych przez dzieci w czasie ćwiczeń , problemach psychicznych na tle odchudzania itp.
Kiedyś był w tv taki genialny dokumentalny film o dziewczynkach, które starały się (a może bardziej ich rodzice) do najlepszej szkoły baletowej, o ich dramatach, wyrzeczeniach... Kojarzycie?
O jeny. Bardzo-bardzo sobie cenię zajęcia baletowe, na które chodzi moja Ł. Z prawdziwą, czynną panią baletnicą. Za rok-dwa jej przejdzie, zmienią jej się zainteresowania, a ile szczescia teraz zażyje - bezcenne. Pani Basia jest cudna, łagodna, praca z dziećmi sprawia jej prawdziwą przyjemność i to widać. Porusza się pięknie, a dziewczynki ten wdzięk naśladują. I dobrze. Dobrze zobaczyć, że są też na świecie kobiety piękne, zwiewne i subtelne, a nie tylko fajna, szerokobiodra mamusia w glanach. I nie jest to mój snobizm - Ł. bardzo prosiła i marzyła o balecie, a teraz chodzi z prawdziwą radością, tańczy ślicznie i ze szczęściem w oczach, zażywa solidnej dawki ruchu i w ogóle same zalety widzę. Zawodowy balet jest hardkorem, ale tym samym jest zawodowy sport, bycie zawodowym muzykiem-wirtuozem itp.
na razie się krępuje...jak miał 6 lat rodzona siostra chciała go za partnera, bo zapisywali jedynie duety...ale sie nie dał namówić....teraz coraz bardziej widzę się przekonuje....
To to. Ł. nie ma figury baletowej, jest szczupła, ale mocna. Już do samby prędzej (Braw, nie czytaj). Zawodowej baletnicy z niej nie będzie, ale czy to znaczy, że nie może trochę baletu liznąć? I dla mnie jest istotne, że ją uczy prawdziwa pani baletnica, a nie pani od rytmiki - niech popatrzy na oryginał, nie podróbkę.
Natomiast trochę ubolewam,ze moi przez szkołe muzyczną nie mają niestety czasu na trenowanie zadnego sportu.Trochę starsi na ping ponga chodzili...ale w tym roku zbiegł się z muzyką:(
A zwinni sa wszyscy bardzo.
No-ale nic to. Zobaczymy jak sprawy sie potoczą po podstawówce:)
gadać jak gadać... a jakby tak zrobić balet dla małych dziewczynek i jednocześnie dla mamusiek? Snobizm i niespełnione ambicje rodzicielek (bo tak zazwyczaj się tłumaczy posyłanie dzieci na balet) byłyby zaspokojone. W podskokach na takie zajęcia bym chodziła. Jeszcze najlepiej jakby w tym samym czasie było coś dla starszych nieco chłopców, i niemowlaków - wszystko najlepiej w tym samym miejscu i za darmo:) fajny plan, nie? sama się uśmiałam
Ha, różni mnie od ludzkości kompletny brak zachwytu baletnicą - ani wdzięk, ani smukłość mnie nie porywa... Z taką samą gracją porusza się pani tańcząca niebalet. Za to nie wygląda jak program do anoreksji.
Nie ja swojego nigdy ni8e próbowałam wysłać bo nie chciał- córka przez pewien czas chodziła. Młody chodził co prawda w poprzedniej szkole na nauke tańca towarzyskiego uczyli ich tam krakowiaczka i to z marnym powodzeniem ) ale jakoś go to też nie ciągnęło. Teraz chciałby raczej trenować jakieś rugby albo bejsbol ale czegoś takiego nie ma. jest tylko noga co mu nie za dobrze wychodzi i koszykówka na którą jest niestety za niski.
Plus mnie jeszcze odrzucało, że jak kuzynka miała spadek powołania przed matura w szkole baletowej, to jej delikatnie uświadomiono, iż po taj szkole może tańczyć bądź na kasie siedzieć, bo na studia to się żadne nie dostanie - wiedza ogólna na poziomie podstawówki. Nie wiem, czy tak jest wszędzie w szkolach baletowych, ale dla mnie to fatalne, nie jestem zwolenniczką wczesnego profilowania edukacji, tak modnego aktualnie.
Plus mnie jeszcze odrzucało, że jak kuzynka miała spadek powołania przed matura w szkole baletowej, to jej delikatnie uświadomiono, iż po taj szkole może tańczyć bądź na kasie siedzieć, bo na studia to się żadne nie dostanie - wiedza ogólna na poziomie podstawówki. Nie wiem, czy tak jest wszędzie w szkolach baletowych, ale dla mnie to fatalne, nie jestem zwolenniczką wczesnego profilowania edukacji, tak modnego aktualnie.
Co do poziomu to pewnie jest różny w różnych szkołach baletowych. Z tego co słyszałem to osoby, które wylatują z Państwowej Szkoły Baletowej na Moliera to na ogół nie mają żadnych problemów w innych szkołach czy też na studiach. Co roku odpada parę osób z powodu nie zaliczenia testów zawodowych (nie każdy wytrzymuje reżim porównywalny z reżimem dla sportowców wyczynowych).
Komentarz
Ja tam widzę, że taniec współczesny w Polsce jest do d... m.in. dlatego, że klasykę ma w głebokim poważaniu. Nie mogę już patrzec na ten "taniec konceptualny", w którym techniki jest tyle, co się ludzie po warsztatach kaliskich czy bytomskich nauczyli, a często nawet i tego nie umieją, za to podniecenie sobą, oddychanie, ściemnianie - oj tak, tak.... Juz wolę porządne przygotowanie klasyczne u tancerzy (nieważne, czy baletowych, współczesnych, ludowych czy jakich tam się chce), przynjamniej daje się to oglądać bez bolu zębów.
Swoja drogą nikt nie każe zamykać się w jednej technice i po szkole baletowej tanczyć tylko w klasycznym repertuarze jesli uważa, że to "śpiew kastratów" i emocji w tym nie ma. Ciekawe, że nikt sie nie czepia "Don Giovanniego" i "Turandota", za to "Jezioro.." zawsze musi byc obśmiane.
Profesjonalne zespoły tanca wspołczesnego za granicą mają u siebie tancerzy po klasyce i to widać i chce się ich oglądać! A u nas? Amatorszczyzna, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.. Techniki klasycznej nie nadrobi się po latach i gdybym miała dziecku marzącemu o karierze tancerza jakos przygototwać grunt, to tylko szkołą baletową. Reszty się mozna nauczyc później, a baza klasyczna jest bazą i już.
I jeszcze o tym mitycznym "środowisku". Czy ktoś ma pretensje do malarzy, spiewaków, aktorów - że żyją inaczej niż pani mająca gromadkę dzieci i wyrwająca chwasty z ogródka? Skoro komus taniec w duszy gra, albo aktorstwo, albo granie na harfie, albo skok o tyczce, to niechże sobie to robi i kieruje swoje wysilki w strone robienia tego profesjonalnie, zwłaszcza póki młody.
Btw, nikt tez nie wypomina informatykowi, że ślęczy przed kompem, psuje wzrok, kręgosłup i wirtualka go wciąga.
szkoda, że nie można teraz zobaczyć w tv na normalnym programie jakiegoś pieknego baletu.. Pamiętam te seanse z dzieciństwa - "Dziadek do orzechów", "Bajadera"..Wtedy nawet laik nie chodzący do teatru mógł się "zarazić" pieknem tańca.
co do tytułu wątku - jeszcze mój syn jest za maly, ale gdyby chciał "chodzić" na balet to problemów bym nie robial tylko dlatego, że komuś się ta technika z gejami lub rajtuzami kojarzy.
edit. tyle miętoliłam tego posta, że wyszedł od czapy No ale niech zostanie jak jest.
Ja miałam być przez długi czas muzykiem,wiem co to jest ćwiczyć codziennie po4-5 h, ale to nadal nieporównywalne. Nie chce patrzeć na to jak ktoś się wyniszcza dla moich wrażeń estetycznych.
Z perspektywy lat oceniam to jako przejaw pewnego snobizmu, mody wśród rodziców małych dziewczynek.
Kiedyś był w tv taki genialny dokumentalny film o dziewczynkach, które starały się (a może bardziej ich rodzice) do najlepszej szkoły baletowej, o ich dramatach, wyrzeczeniach... Kojarzycie?
Bardzo-bardzo sobie cenię zajęcia baletowe, na które chodzi moja Ł. Z prawdziwą, czynną panią baletnicą. Za rok-dwa jej przejdzie, zmienią jej się zainteresowania, a ile szczescia teraz zażyje - bezcenne. Pani Basia jest cudna, łagodna, praca z dziećmi sprawia jej prawdziwą przyjemność i to widać. Porusza się pięknie, a dziewczynki ten wdzięk naśladują. I dobrze. Dobrze zobaczyć, że są też na świecie kobiety piękne, zwiewne i subtelne, a nie tylko fajna, szerokobiodra mamusia w glanach.
I nie jest to mój snobizm - Ł. bardzo prosiła i marzyła o balecie, a teraz chodzi z prawdziwą radością, tańczy ślicznie i ze szczęściem w oczach, zażywa solidnej dawki ruchu i w ogóle same zalety widzę.
Zawodowy balet jest hardkorem, ale tym samym jest zawodowy sport, bycie zawodowym muzykiem-wirtuozem itp.
Ł. nie ma figury baletowej, jest szczupła, ale mocna. Już do samby prędzej (Braw, nie czytaj). Zawodowej baletnicy z niej nie będzie, ale czy to znaczy, że nie może trochę baletu liznąć? I dla mnie jest istotne, że ją uczy prawdziwa pani baletnica, a nie pani od rytmiki - niech popatrzy na oryginał, nie podróbkę.
Najważniejsza chyba jest w tym wlnosc i mądrosc rodziców i dopingowanie dziecka a nie "pchanie" na siłę.
Pomimo np braku predyspozycji albo chęci.
Ja córeczke jak najbardziej na balet bym posłała:)
Chłopców natomiast bym nie namawiała;)...ale jesli wykazał by któryś chęc- przemodliłabym to i zastanowiła się oczywiście:)
na szczescie moi faceci takich chęci nie wykazują
dla nich szczytem pokory jest ćwiczenie w strojach do rytmiki (Małgorzata wie jakie to są stroje:)
w klasach 1-3
A zwinni sa wszyscy bardzo.
No-ale nic to. Zobaczymy jak sprawy sie potoczą po podstawówce:)
Kinga, nasza pani nie wygląda anorektycznie - Maciek widział, może potwierdzić.
) ale jakoś go to też nie ciągnęło. Teraz chciałby raczej trenować jakieś rugby albo bejsbol ale czegoś takiego nie ma. jest tylko noga co mu nie za dobrze wychodzi i koszykówka na którą jest niestety za niski.
Co do poziomu to pewnie jest różny w różnych szkołach baletowych. Z tego co słyszałem to osoby, które wylatują z Państwowej Szkoły Baletowej na Moliera to na ogół nie mają żadnych problemów w innych szkołach czy też na studiach. Co roku odpada parę osób z powodu nie zaliczenia testów zawodowych (nie każdy wytrzymuje reżim porównywalny z reżimem dla sportowców wyczynowych).