dokładnie. Nie może być to jeden mieszkaniec, bo nie ma włosów w przedziale od 0 do 1, jak jest dwóch to obaj mają po jednym, jak trzech to dwóch musi mieć jeden, albo dwóch dwa itp, itp Włosów w przedziale od 0 do n-1, gdzie n to liczba mieszkańców. Jakoś od tej strony wydaje mi się prostrze.
Czyli mogę zadać nową?
No, to teraz będzie bardziej baśniowo:
Syn Wdowy ma wyswatać dla króla młodszą córkę Baby-Jagi ale nie wie jak ona wygląda. Jeśli wskaże właściwą córkę, to król dostanie ją za żonę, jeśli jednak się pomyli, to straci głowę. Obu córek pilnują dwaj bracia-krasnoludki. Krasnoludki wiedzą, która z panien jest młodszą siostrą. Jednak pewien problem polega na tym, że jeden z braci zawsze mówi prawdę a drugi zawsze kłamie. Niestety Syn Wdowy nie wie, który jest który. By zorientować się, która z panien jest młodszą córką Syn Wdowy może zadać tylko jedno pytanie, tylko jednemu z krasnoludków. O co powinien zapytać, żeby nie stracić głowy?
oooo, poszło nieźle
pan był wybitnie dobrze nastawiony, choć nie wyglądał:devil:
już na placu, jak pokazałam pod maską wszytskie otwory to mnie tak skomplementował, jakbym co najmniej równanie z trzema niewiadomymi rozwiązała
łuk super, na górce zgasłam, potem dobrze
w mieście zgasłam chyba ze trzy razy :shocked::shamed:
pan ze stoickim spokojem czekał, aż ruszę znowu
zagadywał, rozmawiał, chwalił:shocked:
pan: -dlaczega się pani garbi
ja:- bo nie widzę sygnalizatora
pan:-ale pani w ogóle się jakoś tak garbi
ja:-bo mam za dużo do ukrycia
pan szybki rzut oka na biust
ja:-nie tutaj, nizej mam za dużo
pan:-eee, głupoty pani gada, ja tam nie lubię tych chudych i zabiedzonych
pan:-dlaczego się pani zatrzymuje?
ja:-bo pieszą chcę przepuscić
pan:-eee, ona jest niezdecydowana, odwraca się, proszę jechać dalej
z daleka widzę przy przejściu niepełnosprawną panią (choroba genetyczna), powoli się zatrzymuję
pan:-dlaczego pani zwalnia?
ja:-bo chcę pieszą przepuscić
pan:-piesza nie chce chyba przejść, kręci się, odwraca, chyba na kogoś czeka
ja:(z naciskiem)- piesza chce przejść, tylko to osoba niepełnosprawna, więc się waha
pan:-:shocked:
zatrzymuję się, pani dopiero po kilku sekundach wchodzi, niepewnie, powoli
pan:-hmmmm, skąd pani wiedziała?to było daleko
ja:-bo ja pracuję z osobami niepełnosprawnymi więc wiem
pan:-oooo, to z pani dobra kobieta jest
...
gasnę po raz kolejny i mówię"no to ja już wszystko wiem"(oczekując polecenia zjechania na pobocze i przesiadki)
pan patrząc z kamienna miną przed siebie i lekko zaczepnie: -co pani wie, hę?
ja:shocked:-eeeee, ze musimy stąd szybciutko uciekać (skrzyżowanie)
pan z szelmowska miną-no to uciekamy
takich rozmów było bardzo dużo
pan był naprawdę miły
na koniec byłam pewna, ze oblałam przez te gaśnięcia
wjeżdżamy na plac, pan mów"oo, proszę się zatrzymać tam"
ja:-ale gdzie?
pan:-no tam...nie, nie tu, w prawo
parkuję jak Hołowczyc i do pana lekko zirytowana:mógł pan wczesniej powiedzieć, ze w szeregu mam stanąć, a nie wydawać takie nieprecyzyjne polecenia"
pan: :bigsmile::bigsmile::bigsmile:gratuluję zdanego egzaminu, wesołych swiąt i powodzenia
ja::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked: dziękuję bardzo
byłam totalnie zaskoczona, ale wiem, że poza tym gaśnięciem jechałam bardzo dobrze, pwenie, dość szybko i sprawnie wykonywałam manewry
jak gasłam, to nie wpadałam w panikę, tylo szybko i sprawnie ruszałam dalej
komentowałam swoje czynnosci, mówiła, co robię i dlaczego, dlaczego czegoś nie robię, choć bym mogła itp
na 20 osób zdały 3
nawet nie macie pojęcia(a moze macie:bigsmile:), jak bardzo się cieszę
prawko jeszcze nie odebrane
Pewnie, że mamy pojęcie. Gratulacje:flowers::flowers::flowers:
Ja mam jakiś z tym totalny problem. Niby jestem z tych bardziej energicznych osób, ale prawko robię już.... 12 lat. NIe oznacza to, że non stop, albo nie wiem ile razy zdawałam (w sumie 3). Potrafiłam mieć 10 jazd, potem przerwa na 1,5 roku i wszystko od nowa. Pierwszy swój kurs robiłam na maluchu mając 19 lat.
To w naszej rodzinie zresztą bardzo drażliwy temat. Mój mąż tego pojąć nie może, szczególnie, że jestem aktywną osobą i pewnie by mi się przydało.
Oczywiście nigdy nie mogę zamarudzić, że np był tłok w metrze, albo, że długo czekałam na tramwaj - wiadomo jaka będzie od razu odpowiedź.
Wiem ile u mnie ludzie z pracy płacą za parkowanie- zdecydowanie bardziej opłaca się nawet od czsu do czasu pojechać gdzieś taksówką. No, ale wiem, że to głupie tłumaczenie, bo w rodzinie drugie prawo jazdy byłoby wskazane, no i nie ukrywajmy w obecnych czasach nie mieć go to trochę obciach. W realu nie znam nikogo kto by nie miał...
No, to coś łatwego i trochę a'propos wielodzietnych:
Tato Dorotki ma 5 córek. Nadał im następujące imiona:
Alicja, Barbara, Celina, Dominika. Jak może mieć na imię piąta z córek?
No pewnie, że Dorotka, nie może być inaczej jeśli ten tata ma 5 córek a imiona wszystkich pozostałych zostały skrupulatnie wymienione. Można mieć żale do tego taty o niekonsekwencje, ale może Dorotka i Dominika to bliźniaczki ;-)
Uprzedzałam, że będzie łatwe :-) To była zagadka typu: "Co to jest: Po wodzie pływa i kaczka się nazywa." ;-)
Czekam z niecierpliwością na zagadkę Natalii.
Numerujemy beczki od 1 do 1000. Pierwszego dnia dzielimy beczki na 10 grup (I, II, III, IV, V, VI, VII, VII, IX, X) po 100 beczek tak by w kolejnych grupach były beczki 1-100, 101-200 itd . Każdy skazaniec próbuje wina ze 100 beczek. Po dwóch dniach wszyscy skazańcy jeszcze żyją. Dzielimy beczki na grupy - A,B,C,D,E,F,G,H,I,J tak by w grupie A znalazły się beczki 1-10 + 101-110 + 201-210 itd (czyli wszystkie pierwsze dziesiątki), w grupie B wszystkie drugie dziesiątki itd. Znów każdy więzień próbuje ze 100 beczek. Po kolejnych dwóch dniach nadal wszyscy więźniowie żyją. Powtórnie dzielimy beczki na grupy po 100 - a,b,c,d,e,f,g,h,i,j, tym razem tak by do każdej grupy trafiły beczki wg następującego klucza - grupa "a" beczki 1, 11, 21, 31, 41, 51 itd, grupa "b" beczki 2, 12, 22, 32, 42, 52 itd. Znów każdy z więźniów pije ze 100 beczek. W ten sposób każda z beczek ma indywidualny kod składający się z liczby rzymskiej wielkiej litery i małej litery.
Pozostaje nam już tylko poczekać w jakiej kolejności więźniowie będą schodzić.
Siódmego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną liczbą rzymską, czyli setkę. Dziewiątego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną wielką literą, czyli dziesiątkę. Jedenastego dnia (czyli w ostatniej chwili) umrze więzień który wskaże nam grupę oznaczoną małą literą, czyli jedność. W ten sposób możemy zidentyfikować w zadanym czasie (11 dni) zatrutą beczkę uśmiercając tylko trzech więźniów.
I jak, nie przekombinowałam?
No, jasne, że zadam!
Pewien samotny kawaler ma w szufladzie skarpetki w niejakim bałaganie - każda jest osobno. W szufladzie ma 23 skarpetki czarne i 15 skarpetek brązowych. Ile musi rano (gdy jest jeszcze ciemno, więc nie widzi, bo nie zapala światła, żeby go nie raziło w oczy) wyjąć skarpetek z szuflady, żeby mieć pewność, że przytrafią się wśród nich przynajmniej dwie do pary?
[cite] Katarzyna:[/cite]No, jasne, że zadam!
Pewien samotny kawaler ma w szufladzie skarpetki w niejakim bałaganie - każda jest osobno. W szufladzie ma 23 skarpetki czarne i 15 skarpetek brązowych. Ile musi rano (gdy jest jeszcze ciemno, więc nie widzi, bo nie zapala światła, żeby go nie raziło w oczy) wyjąć skarpetek z szuflady, żeby mieć pewność, że przytrafią się wśród nich przynajmniej dwie do pary?
W dawnych czasach opowiadano sobie następującą anegdotę. Pewien obywatel małego miasteczka znany był ze skąpstwa. Gdy miał sprawę w powiatowym mieście odległym o 25 kilometrów, polował na sąsiadów, by prosić o podwiezienie. Na polowaniu jednak, jak wiadomo, różnie bywa. Czasem zwierzyna nie dopisze. Kiedyś kręcił się po rynku miasta szukając, kto by go mógł odwieźć za darmo do domu. Nikogo nie było. Musiał więc z braku uczynnego sąsiada wziąć płatną furmankę. Obszedł wszystkich dorożkarzy urządzając przetarg ofertowy; ten chciał 250, ten 200, ów 150 złotych. Wszystkie te ceny wydały się skąpemu jegomościowi nie do przyjęcia. Dotarł wreszcie do stojącego kędyś na uboczu chłopa z nędznym wózkiem i nędzną szkapiną. Zapytany, ile zechce za odwiezienie, chwilę popatrzył w ziemię, poskrobał się po głowie i wreszcie odparł:
- At, za pierwszy kilometr grosz mi pan da, nie będzie chyba za wiele. Za drugi to już dwa, bo droga ciężka; na trzecim idzie pod górę, to mi pan da 4 grosze, a tam i koń będzie zmęczony, i góra jeszcze większa, to i dostanę znów dwa razy tyle groszy i dalej tak już do końca.
- Ot, głupi chłop â?? pomyślał mieszczuch ledwie powstrzymując się od śmiechu â?? na grosze liczy. Cóż, nie mam obowiązku pouczać go, że nie umie rachować.
Z pośpiechem dosiadł wózka.
- Zgoda! â?? zawołał â?? Jedziemy!
Ile kosztowała skąpego jegomościa "najtańsza furmanka"?
No, to z prawdziwą przyjemnością zadam Wam ulubioną zagadkę mojego brata, którą mi ostatnio przypomniał.
Sytuacja przedstawia się następująco: jest pomieszczenie niewysokie (dorosły człowiek może sięgnąć sufitu), puste, bez okien, ze szczelnie zamykanymi drzwiami. U sufitu wisi żarówka. Na zewnątrz pomieszczenia znajdują się trzy włączniki. Tylko jeden z nich włącza żarówkę. Twoim zadaniem jest wskazać który to z włączników. Możesz je włączać w dowolnej konfiguracji dowolną ilość razy. Ale tylko jeden raz możesz zajrzeć lub wejść do pomieszczenia, w którym znajduje sie żarówka. W pomieszczeniu możesz spędzić dowolną ilość czasu i robić, co tylko przyjdzie Ci do głowy ale po wyjściu z niego, nie możesz już tam wrócić, a będąc w pomieszczeniu lub zaglądając do niego nie masz dostępu do włączników.
Co zrobić, żeby wskazać właściwy włącznik?
0. Zakładam, że jest to *ŻARÓWKA*, a nie świetlówka energooszczędna
W1, W2, W3 - włączniki odpowiednio nr 1, nr 2, nr 3.
1. Załączamy W1 na 15 minut.
2. Wyłączamy W1, załączamy W2.
3. Szybko wchodzimy do pomieszczenia z żarówką.
4. Jeśli żarówka świeci - W2 załącza żarówkę.
5. Jeśli żarówka nie świeci i jest ciepła/gorąca - W1 załącza żarówkę.
6. Jeśli żarówka nie świeci i jest zimna - W3 załącza żarówkę.
Przepraszam, że takie proste, ale jestem wypompowany trochę po pracy; robiłem też dziś instalację elektryczną w kuchni... Na szczęście to już końcówka remontu (jutro montaż mebli! )
Możecie tę zagadkę dać też swoim dzieciakom do rozwiązania
Roztargniony profesor zgubił sakiewkę pełną dwudziestogroszówek. Nie wiedział dokładnie, ile monet zawierał woreczek; pamiętał jedynie, że gdy przeliczał monety po 2, po 3 i po 5, pozostawała mu zawsze jedna moneta, gdy zaś przeliczył je po 7, nic mu nie zostawało. Ile pieniędzy było w sakiewce?
Komentarz
Tak czy inaczej brawa:clap::clap::clap:
No, to teraz będzie bardziej baśniowo:
Syn Wdowy ma wyswatać dla króla młodszą córkę Baby-Jagi ale nie wie jak ona wygląda. Jeśli wskaże właściwą córkę, to król dostanie ją za żonę, jeśli jednak się pomyli, to straci głowę. Obu córek pilnują dwaj bracia-krasnoludki. Krasnoludki wiedzą, która z panien jest młodszą siostrą. Jednak pewien problem polega na tym, że jeden z braci zawsze mówi prawdę a drugi zawsze kłamie. Niestety Syn Wdowy nie wie, który jest który. By zorientować się, która z panien jest młodszą córką Syn Wdowy może zadać tylko jedno pytanie, tylko jednemu z krasnoludków. O co powinien zapytać, żeby nie stracić głowy?
zdaaaałaaaaaaam!!!!!za pierwszym razem!!!!!!!
dumna jestem jad paw (by nie rzec: jak diabli:devil:)
pan był wybitnie dobrze nastawiony, choć nie wyglądał:devil:
już na placu, jak pokazałam pod maską wszytskie otwory to mnie tak skomplementował, jakbym co najmniej równanie z trzema niewiadomymi rozwiązała
łuk super, na górce zgasłam, potem dobrze
w mieście zgasłam chyba ze trzy razy :shocked::shamed:
pan ze stoickim spokojem czekał, aż ruszę znowu
zagadywał, rozmawiał, chwalił:shocked:
pan: -dlaczega się pani garbi
ja:- bo nie widzę sygnalizatora
pan:-ale pani w ogóle się jakoś tak garbi
ja:-bo mam za dużo do ukrycia
pan szybki rzut oka na biust
ja:-nie tutaj, nizej mam za dużo
pan:-eee, głupoty pani gada, ja tam nie lubię tych chudych i zabiedzonych
pan:-dlaczego się pani zatrzymuje?
ja:-bo pieszą chcę przepuscić
pan:-eee, ona jest niezdecydowana, odwraca się, proszę jechać dalej
z daleka widzę przy przejściu niepełnosprawną panią (choroba genetyczna), powoli się zatrzymuję
pan:-dlaczego pani zwalnia?
ja:-bo chcę pieszą przepuscić
pan:-piesza nie chce chyba przejść, kręci się, odwraca, chyba na kogoś czeka
ja:(z naciskiem)- piesza chce przejść, tylko to osoba niepełnosprawna, więc się waha
pan:-:shocked:
zatrzymuję się, pani dopiero po kilku sekundach wchodzi, niepewnie, powoli
pan:-hmmmm, skąd pani wiedziała?to było daleko
ja:-bo ja pracuję z osobami niepełnosprawnymi więc wiem
pan:-oooo, to z pani dobra kobieta jest
...
gasnę po raz kolejny i mówię"no to ja już wszystko wiem"(oczekując polecenia zjechania na pobocze i przesiadki)
pan patrząc z kamienna miną przed siebie i lekko zaczepnie: -co pani wie, hę?
ja:shocked:-eeeee, ze musimy stąd szybciutko uciekać (skrzyżowanie)
pan z szelmowska miną-no to uciekamy
takich rozmów było bardzo dużo
pan był naprawdę miły
na koniec byłam pewna, ze oblałam przez te gaśnięcia
wjeżdżamy na plac, pan mów"oo, proszę się zatrzymać tam"
ja:-ale gdzie?
pan:-no tam...nie, nie tu, w prawo
parkuję jak Hołowczyc i do pana lekko zirytowana:mógł pan wczesniej powiedzieć, ze w szeregu mam stanąć, a nie wydawać takie nieprecyzyjne polecenia"
pan: :bigsmile::bigsmile::bigsmile:gratuluję zdanego egzaminu, wesołych swiąt i powodzenia
ja::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked: dziękuję bardzo
byłam totalnie zaskoczona, ale wiem, że poza tym gaśnięciem jechałam bardzo dobrze, pwenie, dość szybko i sprawnie wykonywałam manewry
jak gasłam, to nie wpadałam w panikę, tylo szybko i sprawnie ruszałam dalej
komentowałam swoje czynnosci, mówiła, co robię i dlaczego, dlaczego czegoś nie robię, choć bym mogła itp
na 20 osób zdały 3
nawet nie macie pojęcia(a moze macie:bigsmile:), jak bardzo się cieszę
prawko jeszcze nie odebrane
Ja mam jakiś z tym totalny problem. Niby jestem z tych bardziej energicznych osób, ale prawko robię już.... 12 lat. NIe oznacza to, że non stop, albo nie wiem ile razy zdawałam (w sumie 3). Potrafiłam mieć 10 jazd, potem przerwa na 1,5 roku i wszystko od nowa. Pierwszy swój kurs robiłam na maluchu mając 19 lat.
To w naszej rodzinie zresztą bardzo drażliwy temat. Mój mąż tego pojąć nie może, szczególnie, że jestem aktywną osobą i pewnie by mi się przydało.
Oczywiście nigdy nie mogę zamarudzić, że np był tłok w metrze, albo, że długo czekałam na tramwaj - wiadomo jaka będzie od razu odpowiedź.
Wiem ile u mnie ludzie z pracy płacą za parkowanie- zdecydowanie bardziej opłaca się nawet od czsu do czasu pojechać gdzieś taksówką. No, ale wiem, że to głupie tłumaczenie, bo w rodzinie drugie prawo jazdy byłoby wskazane, no i nie ukrywajmy w obecnych czasach nie mieć go to trochę obciach. W realu nie znam nikogo kto by nie miał...
Tato Dorotki ma 5 córek. Nadał im następujące imiona:
Alicja, Barbara, Celina, Dominika. Jak może mieć na imię piąta z córek?
Eureka! - Oczywiście, że Dorotka!
ta zagadka powinna się nazywać :test na czytanie ze zrozumieniem
Uprzedzałam, że będzie łatwe :-) To była zagadka typu: "Co to jest: Po wodzie pływa i kaczka się nazywa." ;-)
Czekam z niecierpliwością na zagadkę Natalii.
Pozostaje nam już tylko poczekać w jakiej kolejności więźniowie będą schodzić.
Siódmego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną liczbą rzymską, czyli setkę. Dziewiątego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną wielką literą, czyli dziesiątkę. Jedenastego dnia (czyli w ostatniej chwili) umrze więzień który wskaże nam grupę oznaczoną małą literą, czyli jedność. W ten sposób możemy zidentyfikować w zadanym czasie (11 dni) zatrutą beczkę uśmiercając tylko trzech więźniów.
I jak, nie przekombinowałam?
Pewien samotny kawaler ma w szufladzie skarpetki w niejakim bałaganie - każda jest osobno. W szufladzie ma 23 skarpetki czarne i 15 skarpetek brązowych. Ile musi rano (gdy jest jeszcze ciemno, więc nie widzi, bo nie zapala światła, żeby go nie raziło w oczy) wyjąć skarpetek z szuflady, żeby mieć pewność, że przytrafią się wśród nich przynajmniej dwie do pary?
Hmm... trzy?
Socrat, prosimy o zagadkę.
***
W dawnych czasach opowiadano sobie następującą anegdotę. Pewien obywatel małego miasteczka znany był ze skąpstwa. Gdy miał sprawę w powiatowym mieście odległym o 25 kilometrów, polował na sąsiadów, by prosić o podwiezienie. Na polowaniu jednak, jak wiadomo, różnie bywa. Czasem zwierzyna nie dopisze. Kiedyś kręcił się po rynku miasta szukając, kto by go mógł odwieźć za darmo do domu. Nikogo nie było. Musiał więc z braku uczynnego sąsiada wziąć płatną furmankę. Obszedł wszystkich dorożkarzy urządzając przetarg ofertowy; ten chciał 250, ten 200, ów 150 złotych. Wszystkie te ceny wydały się skąpemu jegomościowi nie do przyjęcia. Dotarł wreszcie do stojącego kędyś na uboczu chłopa z nędznym wózkiem i nędzną szkapiną. Zapytany, ile zechce za odwiezienie, chwilę popatrzył w ziemię, poskrobał się po głowie i wreszcie odparł:
- At, za pierwszy kilometr grosz mi pan da, nie będzie chyba za wiele. Za drugi to już dwa, bo droga ciężka; na trzecim idzie pod górę, to mi pan da 4 grosze, a tam i koń będzie zmęczony, i góra jeszcze większa, to i dostanę znów dwa razy tyle groszy i dalej tak już do końca.
- Ot, głupi chłop â?? pomyślał mieszczuch ledwie powstrzymując się od śmiechu â?? na grosze liczy. Cóż, nie mam obowiązku pouczać go, że nie umie rachować.
Z pośpiechem dosiadł wózka.
- Zgoda! â?? zawołał â?? Jedziemy!
Ile kosztowała skąpego jegomościa "najtańsza furmanka"?
:bigsmile:
Katarzyno - ustępuję pola.
Sytuacja przedstawia się następująco: jest pomieszczenie niewysokie (dorosły człowiek może sięgnąć sufitu), puste, bez okien, ze szczelnie zamykanymi drzwiami. U sufitu wisi żarówka. Na zewnątrz pomieszczenia znajdują się trzy włączniki. Tylko jeden z nich włącza żarówkę. Twoim zadaniem jest wskazać który to z włączników. Możesz je włączać w dowolnej konfiguracji dowolną ilość razy. Ale tylko jeden raz możesz zajrzeć lub wejść do pomieszczenia, w którym znajduje sie żarówka. W pomieszczeniu możesz spędzić dowolną ilość czasu i robić, co tylko przyjdzie Ci do głowy ale po wyjściu z niego, nie możesz już tam wrócić, a będąc w pomieszczeniu lub zaglądając do niego nie masz dostępu do włączników.
Co zrobić, żeby wskazać właściwy włącznik?
0. Zakładam, że jest to *ŻARÓWKA*, a nie świetlówka energooszczędna
W1, W2, W3 - włączniki odpowiednio nr 1, nr 2, nr 3.
1. Załączamy W1 na 15 minut.
2. Wyłączamy W1, załączamy W2.
3. Szybko wchodzimy do pomieszczenia z żarówką.
4. Jeśli żarówka świeci - W2 załącza żarówkę.
5. Jeśli żarówka nie świeci i jest ciepła/gorąca - W1 załącza żarówkę.
6. Jeśli żarówka nie świeci i jest zimna - W3 załącza żarówkę.
Czekam na coś, z Twojej strony, nad czym będzie się trzeba wysilić :-)
Możecie tę zagadkę dać też swoim dzieciakom do rozwiązania
Roztargniony profesor zgubił sakiewkę pełną dwudziestogroszówek. Nie wiedział dokładnie, ile monet zawierał woreczek; pamiętał jedynie, że gdy przeliczał monety po 2, po 3 i po 5, pozostawała mu zawsze jedna moneta, gdy zaś przeliczył je po 7, nic mu nie zostawało. Ile pieniędzy było w sakiewce?
gr0szku - Twoja kolej