Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zagadka

2»

Komentarz

  • dokładnie. Nie może być to jeden mieszkaniec, bo nie ma włosów w przedziale od 0 do 1, jak jest dwóch to obaj mają po jednym, jak trzech to dwóch musi mieć jeden, albo dwóch dwa itp, itp Włosów w przedziale od 0 do n-1, gdzie n to liczba mieszkańców. Jakoś od tej strony wydaje mi się prostrze.

    Tak czy inaczej brawa:clap::clap::clap:
  • Czyli mogę zadać nową?
    No, to teraz będzie bardziej baśniowo:
    Syn Wdowy ma wyswatać dla króla młodszą córkę Baby-Jagi ale nie wie jak ona wygląda. Jeśli wskaże właściwą córkę, to król dostanie ją za żonę, jeśli jednak się pomyli, to straci głowę. Obu córek pilnują dwaj bracia-krasnoludki. Krasnoludki wiedzą, która z panien jest młodszą siostrą. Jednak pewien problem polega na tym, że jeden z braci zawsze mówi prawdę a drugi zawsze kłamie. Niestety Syn Wdowy nie wie, który jest który. By zorientować się, która z panien jest młodszą córką Syn Wdowy może zadać tylko jedno pytanie, tylko jednemu z krasnoludków. O co powinien zapytać, żeby nie stracić głowy?
  • To akurat znałam, tylko w trochę innej wersji. Widzę, że nikt inny nie podłapał tematu zagadkowego, a szkoda...
  • ja tak tylko szybciutko się wtrącę i pochwalę, że:
    zdaaaałaaaaaaam!!!!!za pierwszym razem!!!!!!!
    dumna jestem jad paw (by nie rzec: jak diabli:devil:)
  • oooo, poszło nieźle
    pan był wybitnie dobrze nastawiony, choć nie wyglądał:devil:
    już na placu, jak pokazałam pod maską wszytskie otwory to mnie tak skomplementował, jakbym co najmniej równanie z trzema niewiadomymi rozwiązała

    łuk super, na górce zgasłam, potem dobrze
    w mieście zgasłam chyba ze trzy razy :shocked::shamed:
    pan ze stoickim spokojem czekał, aż ruszę znowu

    zagadywał, rozmawiał, chwalił:shocked:

    pan: -dlaczega się pani garbi
    ja:- bo nie widzę sygnalizatora
    pan:-ale pani w ogóle się jakoś tak garbi
    ja:-bo mam za dużo do ukrycia
    pan szybki rzut oka na biust
    ja:-nie tutaj, nizej mam za dużo
    pan:-eee, głupoty pani gada, ja tam nie lubię tych chudych i zabiedzonych

    pan:-dlaczego się pani zatrzymuje?
    ja:-bo pieszą chcę przepuscić
    pan:-eee, ona jest niezdecydowana, odwraca się, proszę jechać dalej

    z daleka widzę przy przejściu niepełnosprawną panią (choroba genetyczna), powoli się zatrzymuję
    pan:-dlaczego pani zwalnia?
    ja:-bo chcę pieszą przepuscić
    pan:-piesza nie chce chyba przejść, kręci się, odwraca, chyba na kogoś czeka
    ja:(z naciskiem)- piesza chce przejść, tylko to osoba niepełnosprawna, więc się waha
    pan:-:shocked:
    zatrzymuję się, pani dopiero po kilku sekundach wchodzi, niepewnie, powoli
    pan:-hmmmm, skąd pani wiedziała?to było daleko
    ja:-bo ja pracuję z osobami niepełnosprawnymi więc wiem
    pan:-oooo, to z pani dobra kobieta jest

    ...

    gasnę po raz kolejny i mówię"no to ja już wszystko wiem"(oczekując polecenia zjechania na pobocze i przesiadki)
    pan patrząc z kamienna miną przed siebie i lekko zaczepnie: -co pani wie, hę?
    ja:shocked:-eeeee, ze musimy stąd szybciutko uciekać (skrzyżowanie)
    pan z szelmowska miną-no to uciekamy

    takich rozmów było bardzo dużo
    pan był naprawdę miły

    na koniec byłam pewna, ze oblałam przez te gaśnięcia
    wjeżdżamy na plac, pan mów"oo, proszę się zatrzymać tam"
    ja:-ale gdzie?
    pan:-no tam...nie, nie tu, w prawo
    parkuję jak Hołowczyc i do pana lekko zirytowana:mógł pan wczesniej powiedzieć, ze w szeregu mam stanąć, a nie wydawać takie nieprecyzyjne polecenia"
    pan: :bigsmile::bigsmile::bigsmile:gratuluję zdanego egzaminu, wesołych swiąt i powodzenia
    ja::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked: dziękuję bardzo

    byłam totalnie zaskoczona, ale wiem, że poza tym gaśnięciem jechałam bardzo dobrze, pwenie, dość szybko i sprawnie wykonywałam manewry
    jak gasłam, to nie wpadałam w panikę, tylo szybko i sprawnie ruszałam dalej
    komentowałam swoje czynnosci, mówiła, co robię i dlaczego, dlaczego czegoś nie robię, choć bym mogła itp

    na 20 osób zdały 3:confused:

    nawet nie macie pojęcia(a moze macie:bigsmile:), jak bardzo się cieszę
    prawko jeszcze nie odebrane
  • Pewnie, że mamy pojęcie. Gratulacje:flowers::flowers::flowers:

    Ja mam jakiś z tym totalny problem. Niby jestem z tych bardziej energicznych osób, ale prawko robię już.... 12 lat. NIe oznacza to, że non stop, albo nie wiem ile razy zdawałam (w sumie 3). Potrafiłam mieć 10 jazd, potem przerwa na 1,5 roku i wszystko od nowa. Pierwszy swój kurs robiłam na maluchu mając 19 lat.

    To w naszej rodzinie zresztą bardzo drażliwy temat. Mój mąż tego pojąć nie może, szczególnie, że jestem aktywną osobą i pewnie by mi się przydało.
    Oczywiście nigdy nie mogę zamarudzić, że np był tłok w metrze, albo, że długo czekałam na tramwaj - wiadomo jaka będzie od razu odpowiedź.

    Wiem ile u mnie ludzie z pracy płacą za parkowanie- zdecydowanie bardziej opłaca się nawet od czsu do czasu pojechać gdzieś taksówką. No, ale wiem, że to głupie tłumaczenie, bo w rodzinie drugie prawo jazdy byłoby wskazane, no i nie ukrywajmy w obecnych czasach nie mieć go to trochę obciach. W realu nie znam nikogo kto by nie miał...
  • YENNO!no gdzie ta zagadka?!
  • Przy założeniu, że wszyscy kosiarze niezależnie od pory dnia koszą w równym tempie wychodzi mi, że powinno być ich 8. Ale może ktoś da więcej ;-)
  • No, to coś łatwego i trochę a'propos wielodzietnych:
    Tato Dorotki ma 5 córek. Nadał im następujące imiona:
    Alicja, Barbara, Celina, Dominika. Jak może mieć na imię piąta z córek?
  • No Dorotka. :shocked:
  • Emilia lub Ela :)
  • Imię zaczynające się na E?
  • [cite] Katarzyna:[/cite]:
    Tato Dorotki ma 5 córek.

    Eureka! - Oczywiście, że Dorotka!
  • przecież Natalia odpowiedziała zaraz na początku!:bigsmile:
    ta zagadka powinna się nazywać :test na czytanie ze zrozumieniem:wink:
  • [cite] Natalia:[/cite]No Dorotka. :shocked:
    No pewnie, że Dorotka, nie może być inaczej jeśli ten tata ma 5 córek a imiona wszystkich pozostałych zostały skrupulatnie wymienione. Można mieć żale do tego taty o niekonsekwencje, ale może Dorotka i Dominika to bliźniaczki ;-)

    Uprzedzałam, że będzie łatwe :-) To była zagadka typu: "Co to jest: Po wodzie pływa i kaczka się nazywa." ;-)
    Czekam z niecierpliwością na zagadkę Natalii.
  • Na razie nic nie przychodzi mi do głowy. :wink:
  • Numerujemy beczki od 1 do 1000. Pierwszego dnia dzielimy beczki na 10 grup (I, II, III, IV, V, VI, VII, VII, IX, X) po 100 beczek tak by w kolejnych grupach były beczki 1-100, 101-200 itd . Każdy skazaniec próbuje wina ze 100 beczek. Po dwóch dniach wszyscy skazańcy jeszcze żyją. Dzielimy beczki na grupy - A,B,C,D,E,F,G,H,I,J tak by w grupie A znalazły się beczki 1-10 + 101-110 + 201-210 itd (czyli wszystkie pierwsze dziesiątki), w grupie B wszystkie drugie dziesiątki itd. Znów każdy więzień próbuje ze 100 beczek. Po kolejnych dwóch dniach nadal wszyscy więźniowie żyją. Powtórnie dzielimy beczki na grupy po 100 - a,b,c,d,e,f,g,h,i,j, tym razem tak by do każdej grupy trafiły beczki wg następującego klucza - grupa "a" beczki 1, 11, 21, 31, 41, 51 itd, grupa "b" beczki 2, 12, 22, 32, 42, 52 itd. Znów każdy z więźniów pije ze 100 beczek. W ten sposób każda z beczek ma indywidualny kod składający się z liczby rzymskiej wielkiej litery i małej litery.
    Pozostaje nam już tylko poczekać w jakiej kolejności więźniowie będą schodzić.
    Siódmego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną liczbą rzymską, czyli setkę. Dziewiątego dnia umrze więzień, który wskaże nam grupę oznaczoną wielką literą, czyli dziesiątkę. Jedenastego dnia (czyli w ostatniej chwili) umrze więzień który wskaże nam grupę oznaczoną małą literą, czyli jedność. W ten sposób możemy zidentyfikować w zadanym czasie (11 dni) zatrutą beczkę uśmiercając tylko trzech więźniów.
    I jak, nie przekombinowałam?
  • No, jasne, że zadam!
    Pewien samotny kawaler ma w szufladzie skarpetki w niejakim bałaganie - każda jest osobno. W szufladzie ma 23 skarpetki czarne i 15 skarpetek brązowych. Ile musi rano (gdy jest jeszcze ciemno, więc nie widzi, bo nie zapala światła, żeby go nie raziło w oczy) wyjąć skarpetek z szuflady, żeby mieć pewność, że przytrafią się wśród nich przynajmniej dwie do pary?
  • [cite] Katarzyna:[/cite]No, jasne, że zadam!
    Pewien samotny kawaler ma w szufladzie skarpetki w niejakim bałaganie - każda jest osobno. W szufladzie ma 23 skarpetki czarne i 15 skarpetek brązowych. Ile musi rano (gdy jest jeszcze ciemno, więc nie widzi, bo nie zapala światła, żeby go nie raziło w oczy) wyjąć skarpetek z szuflady, żeby mieć pewność, że przytrafią się wśród nich przynajmniej dwie do pary?

    Hmm... trzy?
  • No, proszę, tym razem nikt się nie dał wypuścić w maliny... :wink:
    Socrat, prosimy o zagadkę.
  • Prosta jest ;) i z morałem :)

    ***

    W dawnych czasach opowiadano sobie następującą anegdotę. Pewien obywatel małego miasteczka znany był ze skąpstwa. Gdy miał sprawę w powiatowym mieście odległym o 25 kilometrów, polował na sąsiadów, by prosić o podwiezienie. Na polowaniu jednak, jak wiadomo, różnie bywa. Czasem zwierzyna nie dopisze. Kiedyś kręcił się po rynku miasta szukając, kto by go mógł odwieźć za darmo do domu. Nikogo nie było. Musiał więc z braku uczynnego sąsiada wziąć płatną furmankę. Obszedł wszystkich dorożkarzy urządzając przetarg ofertowy; ten chciał 250, ten 200, ów 150 złotych. Wszystkie te ceny wydały się skąpemu jegomościowi nie do przyjęcia. Dotarł wreszcie do stojącego kędyś na uboczu chłopa z nędznym wózkiem i nędzną szkapiną. Zapytany, ile zechce za odwiezienie, chwilę popatrzył w ziemię, poskrobał się po głowie i wreszcie odparł:
    - At, za pierwszy kilometr grosz mi pan da, nie będzie chyba za wiele. Za drugi to już dwa, bo droga ciężka; na trzecim idzie pod górę, to mi pan da 4 grosze, a tam i koń będzie zmęczony, i góra jeszcze większa, to i dostanę znów dwa razy tyle groszy i dalej tak już do końca.
    - Ot, głupi chłop â?? pomyślał mieszczuch ledwie powstrzymując się od śmiechu â?? na grosze liczy. Cóż, nie mam obowiązku pouczać go, że nie umie rachować.
    Z pośpiechem dosiadł wózka.
    - Zgoda! â?? zawołał â?? Jedziemy!
    Ile kosztowała skąpego jegomościa "najtańsza furmanka"?
  • Oj dużo go kosztowała! A chłop głupi wcale nie był. Tak z grubsza to jakieś 335.544 zł z groszami musiał zapłacić ów jegomość oszczędny...
  • Z dokładnością do 31 groszy - TAK!

    :bigsmile:

    Katarzyno - ustępuję pola.
  • No, to z prawdziwą przyjemnością zadam Wam ulubioną zagadkę mojego brata, którą mi ostatnio przypomniał.
    Sytuacja przedstawia się następująco: jest pomieszczenie niewysokie (dorosły człowiek może sięgnąć sufitu), puste, bez okien, ze szczelnie zamykanymi drzwiami. U sufitu wisi żarówka. Na zewnątrz pomieszczenia znajdują się trzy włączniki. Tylko jeden z nich włącza żarówkę. Twoim zadaniem jest wskazać który to z włączników. Możesz je włączać w dowolnej konfiguracji dowolną ilość razy. Ale tylko jeden raz możesz zajrzeć lub wejść do pomieszczenia, w którym znajduje sie żarówka. W pomieszczeniu możesz spędzić dowolną ilość czasu i robić, co tylko przyjdzie Ci do głowy ale po wyjściu z niego, nie możesz już tam wrócić, a będąc w pomieszczeniu lub zaglądając do niego nie masz dostępu do włączników.
    Co zrobić, żeby wskazać właściwy włącznik?
  • Mieliśmy w szkole to ;)

    0. Zakładam, że jest to *ŻARÓWKA*, a nie świetlówka energooszczędna ;)

    W1, W2, W3 - włączniki odpowiednio nr 1, nr 2, nr 3.

    1. Załączamy W1 na 15 minut.
    2. Wyłączamy W1, załączamy W2.
    3. Szybko wchodzimy do pomieszczenia z żarówką.
    4. Jeśli żarówka świeci - W2 załącza żarówkę.
    5. Jeśli żarówka nie świeci i jest ciepła/gorąca - W1 załącza żarówkę.
    6. Jeśli żarówka nie świeci i jest zimna - W3 załącza żarówkę.

    :)
  • Socrat, skoro mieliście to w szkole, to nie wiem, czy się liczy ;-)
    Czekam na coś, z Twojej strony, nad czym będzie się trzeba wysilić :-)
  • Przepraszam, że takie proste, ale jestem wypompowany trochę po pracy; robiłem też dziś instalację elektryczną w kuchni... Na szczęście to już końcówka remontu (jutro montaż mebli! :))

    Możecie tę zagadkę dać też swoim dzieciakom do rozwiązania ;)

    Roztargniony profesor zgubił sakiewkę pełną dwudziestogroszówek. Nie wiedział dokładnie, ile monet zawierał woreczek; pamiętał jedynie, że gdy przeliczał monety po 2, po 3 i po 5, pozostawała mu zawsze jedna moneta, gdy zaś przeliczył je po 7, nic mu nie zostawało. Ile pieniędzy było w sakiewce?
  • Rozwiązanie jest akceptowalne, jak najbardziej... Ja jednak miałem na myśli 91 monet (czyli 18,20 PLN) :) - to także poprawne rozwiązanie.

    gr0szku - Twoja kolej :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.