Żeby budowa domu opłacała się finansowo, to po pierwsze doglądać trzeba tylko wtedy, kiedy i tak by się nie zarabiało (czyli w czasie urlopu, popołudniu, jak masz normalną umowę o pracę, albo dogląda niepracująca żona czy tam teść). Jak ktoś pracuje tak jak my - na dg - to każda godzina siedzenia na potencjalnej budowie, to godzina, kiedy nie zarabiamy. Po drugie, trzeba mieć gdzie mieszkać w czasie budowy, czyli najlepiej mieszkać w swoim mieszkaniu, u rodziców itp. U nas wynajmowanie mieszkania za 1,5tyś miesięcznie i spłacanie rat za budowany dom przez rok czy dwa mijało się z celem.
A to ja jeszcze zapytam, czy ktoś z Was adaptował (albo widział adaptację) poddasze takie niskie, które normalnie byłoby przeznaczone na przechowywanie rzeczy (w sensie, że na środku da się parę kroków zrobić, a potem już są skosy)?
Ja mam takie poddasze. Robiliśmy to dość szybko i mocno ekonomicznie ..ale całkiem sporo miejsca jest na "prosto" pod jedną częścią skosu zrobiłam szafę i tak sobie myślę, że mozna wszędzie pod skosem takie szafy porobić ..
Jak masz jakieś zdjęcia, to się pochwal! I aga---p, jak masz jakieś inspiracje albo coś to też wrzuć. My baaardzo powoli na ten temat myślimy, ale jestem przerażona kosztami, bo musielibyśmy schody dorobić, okno, ocieplenie i chyba klimatyzację też, bo nie wiem, jak tam lato przetrwać...
Po pożarze najpierw wynajmowaliśmy dom bez studni z dziurawymi ścianami bez okien i cieknacym jak sito dachem , wylane fundamenty przewieziony dom z bali i skladany , wprowadziliśmy się 13 grudnia nie było podłogi sufitów prąd był na przedluzaczach oczywiście majster od krycia zawalił i ciekło ale tylko w jednym mieszkaniu, oczywiście w oknach dziury że rękę Włożysz
Cały czas coś poprawiamy ulepszamy na ile możemy ,
Dopisek Bo od tamtej pory minęło już lat 22 , tak wiem długo ale jak robi się nie mając gotówki bez zdolności kredytowej to się ciągnie i ciągnie i ciągnie
podobno kierownik budowy a nadzór wykonawczy to 2 kompletnie inne stanowiska... tak a propo perypetii z kierownikiem.
oglądaliśmy działki, już wiemy, gdzie nie chcemy i wiemy, gdzie chcemy, ale czy nas będzie stać? okaże się.
Kierownika budowy trzeba mieć zawsze, gdy buduję się na pozwolenie na budowę. Tylko można mieć takiego, który ogranicza się do zrobienia kilku wpisów w dziennik, złożenia kilku podpisów i zainkasowaniu stosownej (zazwyczaj niższej) kwoty. Albo takiego, który faktycznie nadzoruje budowę, dba o zgodność prac z projektem i sztuka budowlana, pojawia się na budowie wielokrotnie. Tylko ten inkasuje wielokrotnie więcej niż ten pierwszy...
A nam kierownik budowy wstrzymał budowę jak się okazało że majstry chciały zaoszczędzić i nam ściany zaczęli stawiać z czego innego niż w umowie. Bo bywał na budowie umówiony i nie, a my mieszkamy od budowy jakieś 300km.
Co potrafią ekipy zrobić to historia, jednej nawet całkiem porządnej udało się np.nachylenie dachu zrobić pod innym kątem, bo pomyliło stopnie z procentami ( na rysunku może być tak lub tak), na szczęście inwestor wylapal, ze cos jest nie tak i dach za wysoki na etapie więźby.
Znam wiele przykladow jak to ludzie sobie planują że sami wykończą dom/mieszkanie i są to niestety głównie smutne historię Jeśli ktoś pracuje żeby zarabiać na utrzymanie i jeszcze planuje "po godzinach" robić remont to never ending story...
Znajomym buduje developer ale i tak są codziennie na budowie.
Wśród znajomych bezdzietnych ostatnio sporo budów. Wznoszą te domy jednocześnie opiekując się starszymi rodzicami. Motyw właśnie m. in. taki, żeby zamieszkać z seniorami pod jednym dachem... Być w jednym miejscu chyba dla wszystkich prościej niż codziennie lub parę razy dziennie jeździć do rodziców...
Akurat u tych znajomych mama już czeka niecierpliwie, bo wie, że na parterze będzie miała swój pokój i łazienkę, a za oknem ulubioną magnolię itp. Dodam, że inwestorzy są 60 plus, a mama 80 plus... także ten... nigdy nie mów nigdy
Druga samotna babka wśród moich znajomych też to zrobiła, przenosi się na dniach. Rodzice pod 90 tkę. Tato jej pełen werwy, planuje już swoje miejsca w nowym domu...
A ja oglądam domy z rynku wtórnego. Ale jest ciężko, żeby nie była to szeregówka i piętro, ale żeby był parter bez barier architektonicznych. Pani z biura nieruchomości powiedziała, że prawie niemożliwe do znalezienia, żeby dom był mały płaski, ale z dużą ilością pomieszczeń, bez piętra ani poddasza, z małą działką, do tego w środku miasta i określonej dzielnicy...
My też może będziemy się budować, ale rozważam różne opcje, żeby zminimalizować kredyty i budownictwo. Jak znajduję coś, co mi się podoba z dobrą lokalizacją, z miejskim ogrzewaniem, z wyposażeniem, po remoncie, to okazuje się, że jednak są dwa piętra, bo szeregówka...
Ceny to osobna bajka. I domów, i mieszkań. Nowe mieszkania większe mają ceny z kosmosu. Tyle, że w mieszkaniu nic nie obchodzi, czy piec działa czy nie działa i czy przed posesją trzeba zamieść. Za to w bloku nawet z górnej półki może się zdarzyć palący sąsiad na balkonie... My się teraz w starym, małym mieszkaniu z tym mordujemy.. Co wieczór nagle dym nam wpada do pokoju i przedpokoju, szybkie zamykanie okien, mdli, głowa boli. Po godzinie trzeba wietrzyć, a za chwilę jest powtórka z rozrywki... No i przed blokiem jest zawsze dreszcz emocji, czy miejsce parkingowe będzie wolne.
Plusy i minusy jak ze wszystkim. Ale analiza pokazuje, że jeśli chcieć coś polepszyć w którąkolwiek stronę, to bez kredytu się nie obejdzie.
Ostatnio "jestem w temacie". I wychodzi, że duże nowe mieszkanie z miejscem w garażu jest sporo droższe niż wybudowanie niewielkiego domu. Tyle, że w przypadku mieszkania nie trzeba samemu budować.
A w przypadku mieszkania nie trzeba potem dbać o różne rzeczy. Tyle, że dalej jest to klatka tyle, że luksusowa i na kredyt...
@AgaMaria, to wg mnie jeśli chcecie się przenosić, to nie ma już na co czekać. Czas płynie, jeśli jest taka opcja, to trzeba próbować. Budować się? To trudne przedsięwzięcie, czasochłonne i wymagające mnóstwa decyzji. Może, jeśli tak lubicie mieszkać w bloku, większe mieszkanie, albo z dużym tarasem, albo z ogródkiem, na parterze.
Edit: na przykład 4 pokoje, jeśli Was stać: salon, w którym zawsze będzie porządek, sypialnia, też uporządkowana, a potem 2 gabinety, Twój i męża, każdy się w swoim urządza i rządzi jak chce.
Moja mama teraz żałuje, że nie zamieniła na parter, albo blok z windą. Teraz już jej się nie chce zamieniać, a jej sąsiadka z czwartego piętra już trzy lata nie wychodzi z domu, bo nie da rady wejść z powrotem.
@AgaMaria ja mam 45 lata i już powoli myślę nad zmianą, bo teraz jeszcze mam siły na 4 piętro bez windy, ale widzę po sąsiadach z 3 piętra ze potem to jednak jest duży problem
No , a my jak wariaci, najpierw znaleźliśmy dom, potem swój na sprzedaż wystawiliśmy. To, że szybko znajdzie się coś odpowiedniego do zamieszkania, też jest niewiadomą, szczególnie jeśli się szuka z rynku wtórnego.
Komentarz
I aga---p, jak masz jakieś inspiracje albo coś to też wrzuć.
My baaardzo powoli na ten temat myślimy, ale jestem przerażona kosztami, bo musielibyśmy schody dorobić, okno, ocieplenie i chyba klimatyzację też, bo nie wiem, jak tam lato przetrwać...
Dopisek
Bo od tamtej pory minęło już lat 22 , tak wiem długo ale jak robi się nie mając gotówki bez zdolności kredytowej to się ciągnie i ciągnie i ciągnie
Jeśli ktoś pracuje żeby zarabiać na utrzymanie i jeszcze planuje "po godzinach" robić remont to never ending story...
Wśród znajomych bezdzietnych ostatnio sporo budów. Wznoszą te domy jednocześnie opiekując się starszymi rodzicami. Motyw właśnie m. in. taki, żeby zamieszkać z seniorami pod jednym dachem...
Być w jednym miejscu chyba dla wszystkich prościej niż codziennie lub parę razy dziennie jeździć do rodziców...
Dodam, że inwestorzy są 60 plus, a mama 80 plus... także ten... nigdy nie mów nigdy
Pani z biura nieruchomości powiedziała, że prawie niemożliwe do znalezienia, żeby dom był mały płaski, ale z dużą ilością pomieszczeń, bez piętra ani poddasza, z małą działką, do tego w środku miasta i określonej dzielnicy...
My też może będziemy się budować, ale rozważam różne opcje, żeby zminimalizować kredyty i budownictwo.
Jak znajduję coś, co mi się podoba z dobrą lokalizacją, z miejskim ogrzewaniem, z wyposażeniem, po remoncie, to okazuje się, że jednak są dwa piętra, bo szeregówka...
Ceny to osobna bajka. I domów, i mieszkań. Nowe mieszkania większe mają ceny z kosmosu.
Tyle, że w mieszkaniu nic nie obchodzi, czy piec działa czy nie działa i czy przed posesją trzeba zamieść. Za to w bloku nawet z górnej półki może się zdarzyć palący sąsiad na balkonie... My się teraz w starym, małym mieszkaniu z tym mordujemy.. Co wieczór nagle dym nam wpada do pokoju i przedpokoju, szybkie zamykanie okien, mdli, głowa boli. Po godzinie trzeba wietrzyć, a za chwilę jest powtórka z rozrywki...
No i przed blokiem jest zawsze dreszcz emocji, czy miejsce parkingowe będzie wolne.
Plusy i minusy jak ze wszystkim.
Ale analiza pokazuje, że jeśli chcieć coś polepszyć w którąkolwiek stronę, to bez kredytu się nie obejdzie.
A w przypadku mieszkania nie trzeba potem dbać o różne rzeczy. Tyle, że dalej jest to klatka tyle, że luksusowa i na kredyt...
Tyle, że 3. piętro bez windy zostaje...
Mieszkam tu od urodzenia 54 lata i jestem jednak gotowa na jakąś zmianę. Tyle, żeby jakiejś głupoty nie strzelić. Trudne decyzje.
O jakieś Światło i ochronę Archaniołów...
Bo doradcy i podszepty mogą być różne.
Budować się? To trudne przedsięwzięcie, czasochłonne i wymagające mnóstwa decyzji.
Może, jeśli tak lubicie mieszkać w bloku, większe mieszkanie, albo z dużym tarasem, albo z ogródkiem, na parterze.
Edit: na przykład 4 pokoje, jeśli Was stać: salon, w którym zawsze będzie porządek, sypialnia, też uporządkowana, a potem 2 gabinety, Twój i męża, każdy się w swoim urządza i rządzi jak chce.
Blok z początku lat 60 tych ubiegłego wieku. Blok z cegły.