Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Agata na aborcyjnym froncie

edytowano czerwiec 2008 w Ogólna
Agata na aborcyjnym froncie
kataryna

Kolejna odsłona wojny o aborcję, tym razem pod pretekstem obrony zgwałconej 14-latki, której odmówiono aborcji. Zanim jednak proaborcjoniści na dobre wciągną Agatę na swoje sztandary, grunt muszą przygotować dziennikarze, tacy jak Agnieszka Pochrzęst, autorka artykułu "Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce" od którego wszystko się zaczęło. Polecam uważną lekturę artykułu pani Agnieszki bo jest on świetnym przykładem dziennikarstwa w służbie ideologii, rzadko się zdarza dziennikarz tak ostentacyjnie ignorujący wszystkie narzucające się pytania, które mogłyby zaszkodzić propagandowemu wydźwiękowi artykułu. A tych jest w opisanej sytuacji mnóstwo. Nie wiem czy pani Pachrzęst jest tak nieudolną dziennikarką, że po prostu nie umie stawiać pytań i szukać odpowiedzi, czy też jest tak ideologicznie zaślepiona, że nie stać jej na wątpliwości. Ja mam ich sporo, a to dlatego, że artykuł Pachrzęst jest straszną niedoróbką i trudno z niego zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło.

Przekaz artykułu miał być jednoznaczny: zgwałcona 14-latka ma prawo do legalnej aborcji ale szpitale jej odmawiają pod naciskiem "moherów", które urządziły dziewczynie "piekło". Tak zrozumieli to czytelnicy, tak zrozumiał to Leszek Miller, który w imieniu Polskiej Lewicy (czy jak tam się nazywa ta jego kanapa) już pisze do Ćwiąkalskiego i Tuska protest przeciwko "katolickim talibom" łamiącym konstytucję. Niestety, mimo wysiłków redaktor Pachrzęst, uważniejszy czytelnik nie może sobie nie zadać kilku pytań.

1. Kto nie dopuścił do aborcji?

Gazeta Wyborcza: Otrzymaliśmy faksem pismo z sądu, że zabieg nie może się odbyć, dlatego pacjentka została wypisana - mówi Janusz Siemaszko, dyrektor szpitala przy Inflanckiej. Jakie pismo? Dyrekcja nie chce pokazać, zasłaniając się tajemnicą lekarską. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o postanowienie sądu rodzinnego o umieszczeniu małoletniej w Pogotowiu Opiekuńczym w Lublinie na czas zakończenia sprawy o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej.

Jeśli dyrektor szpitala mówi prawdę a Pachrzęst niczego nie pokręciła to szpital po prostu nie mógł wykonać aborcji bo tak postanowił sąd. I to sąd a nie ksiądz, mohery czy ktokolwiek inny zapobiegł tej aborcji. Pani Pachrzęst najwyraźniej nie widzi żadnej sprzeczności między tym co napisała w leadzie ("14-letnia Agata ma prawo do legalnej aborcji") a tym co pisze kilka linijek niżej ("Otrzymaliśmy faksem pismo z sądu, że zabieg nie może się odbyć"), ja bym się spierała czy jeśli sąd czegoś zakazał to ma się do tego prawo. Redaktor Pachrzęst jest jednak zbyt zajęta wysłuchiwaniem co ma do powiedzenia Wanda Nowicka, żeby sobie i nam zawracać głowę ustalaniem dlaczego faktycznie nie doszło do aborcji. W Warszawie, a wcześniej w Lublinie. Nic dziwnego, łatwiej zwalić na oszalałe "mohery" niż przedstawiać fakty. A te - jeśli wierzyć samej Pachrzęst - są takie, że aborcję w Warszawie wstrzymał sąd. Dlaczego nie odbyła się w Lublinie? Z artykułu się nie dowiemy a szkoda.

2. Dlaczego matka Agaty ma sprawę o odebranie praw rodzicielskich?

Gazeta Wyborcza: - Chcą mi zabrać córkę, odebrać prawa rodzicielskie - powiedziała nam tylko matka Agaty. (...) Teraz Agata przebywa w lubelskim pogotowiu opiekuńczym.

Kto to są "oni" i dlaczego chcą odebrać matce Agaty prawa rodzicielskie? I dlaczego konsekwencją tego jest wstrzymanie zabiegu? Odpowiedzi próżno szukać w artykule choć może mogłaby rzucić nowe światło na całą sytuację. Niestety, Pachrzęst jest tego nieciekawa. A przecież w tej awanturze rola matki jest kluczowa bo to ona podejmuje decyzje w imieniu 14-latki. Czy można zatem igorować fakt, że sąd rodzinny znalazł powody dla umieszczenia w pogotowiu opiekuńczym i odizolowania od matki dziecka, o którego życiu ta matka ma wyłączne prawo decydować? Artykuł oparty jest głównie na tym co ma do powiedzenia matka Agaty - osobiście lub ustami Wandy Nowickiej - jeśli zatem tylko na podstawie słów matki mamy sobie wyrobić zdanie o całej sprawie to powinniśmy wiedzieć jaka jest jej wiarygodność i dlaczego sąd rodzinny rozważa czy dla dobra Agaty matce nie powinny zostać odebrane prawa rodzicielskie. Jeśli sąd ma wątpliwości dlaczego nie ma ich Pachrzęst? Bo zakłóciłyby przekaz? A co jeśli okaże się, że sąd chce odebrać matce prawa rodzicielskie bo to przez jej zaniedbania Agata została zgwałcona? Co jeśli na przykład została zgwałcona przez konkubenta czy znajomego matki? Nie sugeruję, że tak było, wskazuję jedynie, że mogą być powody dla których matka Agaty nie jest w tej sprawie jej najlepszym adwokatem i opiekunem. Na pewno wszczęcie procedury odebrania praw rodzicielskich nie jest bez znaczenia dla sprawy i gdyby Pachrzęst zeszła na chwilę z barykady ustaliłaby i poinformowała co było powodem.

3. Czego chce sama Agata?

Pytaniem tym oczywiście nie zawraca sobie głowy ani Nowicka, ani Pachrzęst, ani Miller, Agaty w tej sprawie po prostu nie ma, wydłuża się za to lista osób, które chcą mówić, ba, krzyczeć, w jej imieniu. A ona sama? Z artykułu się tego nie dowiemy, to co ma do powiedzenia Wanda Nowicka jest dla dziennikarki bardziej interesujące.

Gazeta Wyborcza: Dziewczyna dostaje SMS-y od obrońców życia, że powinna urodzić. Robią jej pranie mózgu. Moim zdaniem rozmawia tylko z psychologami wskazywanymi przez organizacje prorodzinne. Jak ma podjąć świadomą decyzję? - pyta Nowicka.

I przyznam, że tego kawałka całkiem nie rozumiem. Podobno Agata chce usunąć ciążę, matka ją w tym wspiera, z obiema są w stałym kontakcie działaczki proaborcyjne od Wandy Nowickiej ("Ani dziewczyna, ani jej matka nie chcą rozmawiać z mediami. Ale ma z nimi kontakt Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Od jej działaczek wiemy...") więc dlaczego Nowicka się skarży, że Agata rozmawia "rozmawia tylko z psychologami wskazywanymi przez organizacje prorodzinne"? Coś tu się kupy nie trzyma. Jeśli proaborcjonistki są w kontakcie z Agatą a ona tak bardzo chce przerwać ciążę to co za problem podesłać jej "właściwych" psychologów? A może po prostu Agata nie chce z nimi rozmawiać i dlatego Nowicka się żali, że Agacie robią pranie mózgu ci "niewłaściwi"? Zwracam uwagę na bardzo znamienną wypowiedź Nowickiej o Agacie: "Jak ma podjąć świadomą decyzję?". Ma podjąć? Przecież podobno już dawno podjęła - chce aborcji tylko jej wredne mohery nie dają. Szkoda, że redaktor Pachrzęst się nie zainteresowała tym dlaczego Agata rozmawia tylko z prorodzinnymi psychologami. Może okazałoby się, że z tymi od Nowickiej nie chce bo wcale nie jest zdecydowana na aborcję?

4. Dlaczego nie wiadomo który tydzień ciąży?

To jest pytanie najtrudniejsze i bardzo delikatne, zastanawiam się czy w ogóle o tym wspominać, ale co tam, wspomnę. To ma zasadnicze znaczenie a mnie i tak już nic nie uratuje przed zaliczeniem do moherowych piekłorobów :) Nie wiem czy to fakt, czy tylko kolejna warsztatowa niedoróbka redaktor Pachrzęst ale jeśli wierzyć Gazecie nie wiadomo nawet w którym tygodniu ciąży jest Agata.

Gazeta Wyborcza: Agata jest w 10. lub 11. tygodniu ciąży.

Jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu to jej wiek można przecież ustalić co do dnia. Bo czy można nie wiedzieć kiedy się było zgwałconym? Dlaczego w tym przypadku nie wiadomo czy to 10 czy 11 tydzień? Jeśli nie wiadomo tego dokładnie i wiemy tylko, że było to może 10, a może 11 tygodni temu to znaczy prawdopodobnie, że gwałt został zgłoszony do prokuratury grubo po fakcie, przecież gdyby Agata zgłosiła się na policję zaraz po gwałcie lub nawet kilka dni po nim, umiałaby wskazać datę gwałtu - a zatem datę ciąży - i nie wahalibyśmy się dzisiaj między 10. a 11. tygodniem, prawda? Redaktor Pachrzęst nie zainteresowała się tym dlaczego nie znamy dokładnego wieku ciąży, szkoda, bo to może całkowicie zmienić obraz sytuacji. W najlepszym (dla proaborcjonistów) razie rzucić nowe światło tylko na relacje matki z córką (14-letnia córka zostaje zgwałcona a matka się nie zorientowała?), w najgorszym - na całą aferę.

5. O co tak naprawdę chodzi?

Czy na pewno mamy do czynienia z jednoznaczną sytuacją - zgwałcona nastolatka nie może się poddać legalnej aborcji, której chce i ma do niej prawo, bo mohery jej urządzają jakieś bliżej nieokreślone "piekło" (tu kolejny kamyczek do ogródka pani Pachrzęst, z jej propagitki nie dowiadujemy się nawet na czym konkretnie polegało to piekło i zaszczuwanie)? Mam mnóstwo powodów by w to wątpić, a powodów dostarcza sama Pachrzęst, do spółki z Nowicką. Równie dobrze może być tak, że to matka wspierana przez proaborcjonistów wymusza na skołowanej Agacie aborcję. Kto tu komu urządza piekło - to jest dopiero do ustalenia. Na razie trudno przyjąć za pewnik nawet to czy w ogóle doszło do gwałtu bo równie dobrze Agata mogła zajść w ciążę ze swoim chłopakiem a gwałt został wymyślony gdy okazało się, że Agata jest w ciąży i to jedyny sposób na uzyskanie zgody na legalną aborcję. To już oczywiście czysta spekulacja, nieuprawniona ale czy niemożliwa? Przeczytajcie jeszcze raz artykuł Pachrzęst i poszukajcie jednoznacznych odpowiedzi na moje pytania. Ja nie znalazłam. Tak jak nie znalazłam powodów, żeby w sprawie o aborcję ślepo wierzyć Wandzie Nowickiej i dziennikarce, której praktycznie cała robota ograniczyła się do spisania tego co Nowicka ma do powiedzenia.
«1

Komentarz

  • W kwestii gwałtu sprawę wyjaśnia. tow. Napieralski:

    - Sytuacja, w której księża jeżdżą po Polsce i namawiają do odstąpienia do zabiegu, to przekroczenie wszelkich norm - mówi Napieralski, który od dziennikarzy dowiedział się, że ciąża jednak nie jest wynikiem gwałtu. Okazuje się że ojcem dziecka jest 14-letni chłopak, ale obcowanie płciowe z osobą poniżej 15 roku życia jest ścigane przez prokuraturę z urzędu. - To że nie był to gwałt, nie zmienia sprawy, dziewczyna ma prawo do aborcji - dodaje Napieralski.
  • tak dokładnie to w ustawie stoi ze kiedy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego a podobno w polsce sex z 14latką zabroniony jest. to tak całkiem na marginesie
  • Dla uściślenia dodam, że 14 latek też może zgwałacić, ale jak rozumiem w tym przypadku nie miało to miejsca. Honoroto, ale to nie ma znaczenia w jakim przypadku aborcja jest dozwolona, uważam,że osoby, które trektują to jako zabójstwo mają prawo o tym głośno mówić. A ten przypadek jest szczególny, chodzi o 14 letnią dziewczynkę, zapewne z dysfinkcyjnej rodziny (ograniczenie praw rodzicielskich matce), któr nie ma wsparcia rodziny, bowiem jej matka dąży do aborcji, w takiej sytuacji nawet starsze dziewczyny są skłonne zabić swoje dziecko.
  • ja tylko tak w kwestii formalnej, o sprawie sie nie wypowiem bo ciezko sie opierac na informacjach z mediów. sprawa jest paskudna i niefajna ale ja juz dzis jestem po 4 odcinkach pitbulla, hotelu rwanda i placu zbawiciela, i chyba przekroczyłam dawke krytyczną
  • Pozytywny zestaw... który t.c.?
  • Przepraszam, ale tygodnia ciąży nie ustala się wg dnia stosunku, ale wg dnia ostatniej miesiączki. Poczęcie mogło nastąpić nawet tydzień po rzekomym gwałcie. To tak w kwestii formalnej do skądinąd fajnego komentarza.
  • Agata na aborcyjnym froncie - cd.
    kataryna

    Naiwny kto liczył, że po takiej kompromitacji Agnieszka Pochrzęst zapadnie się pod ziemię ze wstydu a jej pracodawca przeprosi czytelników za ordynarną manipulację. Nic z tych rzeczy, na ideologicznej wojnie nie ma czegoś takiego jak wstyd czy honor, Agnieszka Pochrzęst walczy dalej, choć niestety amunicji coraz mniej. Dzisiaj z sobotniego artykułu Pochrzęst nie ostało się nic. Nie wiem czy nagroda Hieny Roku jeszcze jest przyznawana, jeśli tak, to Pochrzęst jest murowaną faworytką.

    Agacie nie odmówiono aborcji, odmówiła jej sobie sama wycofując zgodę na zabieg.

    Agata nie została zgwałcona, a o tym, że ojcem jest jej rówieśnik wiedziała jej matka, a od niej nauczyciele, także policja i prokuratura, czyli chyba każdy kto się ze sprawą Agaty zetknął i chciał wiedzieć. Nowicka i Pochrzęst najwyraźniej nie chciały.

    Agata nie jest zdecydowana na aborcję, policja w Lublinie wie od nauczyciela Agaty, że dziewczynka chciała urodzić, sama Agata wycofała zgodę na aborcję w rozmowie z ordynatorem. Dlaczego tych informacji nie przeczytaliśmy w sobotę? Widać Pochrzęst uznała ją za nieistotną, skupiając się na spisywaniu (lub wysysaniu z palca) anonimowych zeznań o tym jakie to rzekomo piekło urządził Agacie ksiądz.

    Ksiądz raczej nie prześladował Agaty, tylko ją wspierał skoro - jak pisze dzisiaj Pochrzęst - Agata była z nim w stałym kontakcie telefonicznym nawet w szpitalu. Gdyby faktycznie ksiądz robił jej "piekło" i "zaszczuwał" to nie dzwoniłaby do niego i/lub nie odbierała jego telefonów.

    Kto zatem urządził Agacie piekło? Się okaże. W sobotę mieliśmy zgwałconą czternastolatkę, która chce aborcji ale ją mohery zaszczuwają. Dzisiaj mamy czternastolatkę w ciąży z rówieśnikiem, która mówi nauczycielowi, że chce urodzić a w szpitalu wycofuje zgodę na aborcję. Miało być zmuszanie do urodzenia dziecka, jest - być może - zmuszanie do aborcji. Trochę zmienia postać rzeczy, prawda? Choć pewnie nie dla Nowickiej, Pochrzęst, Napieralskiego, Millera i im podobnych, którzy na dramacie Agaty chcą zbić polityczny kapitał.
    Artykuły Pochrzęst, które dzielą tylko dwa dni różnią się właściwie wszystkim choć przecież przez te dwa dni nic się nie zmieniło, nie doszły żadne nowe fakty i wszystko co Pochrzęst napisała dzisiaj miała obowiązek napisać w sobotę jeśli swój zawód i czytelnika traktuje poważnie. Takie "dziennikarstwo" jest potrzebne wyłącznie politykom. Czytelnik nie ma z niego żadnego pożytku.
  • [cite] Socrat:[/cite]Pozytywny zestaw... który t.c.?
    podobno 25ty, ale kazdy lekarz ma nieco inne zdanie :)

    a co do zestawu - ciazowe zachcianki :) dodam jeszcze ze zaczełam czytać 'narodziny bez przemocy' ale dziewczyny z forum mi odradziły bo zbyt emocjonalna lektura.
    Co do pitbulla to ogladam z uwagi na mecz - spac sie nie da, czytac tez nie bardzo, wiec trzeba jakos zabic czas...
  • To ze strony dr Preeti Agrawal - dla Honoraty:

    "Istnieje mnóstwo badań
    jednoznacznie potwierdzających olbrzymie znaczenie komunikowania się z dzieckiem
    w czasie ciąży. Dziecko odbiera i reaguje na wszystkie emocje matki, stąd konieczność
    dialogu z dzieckiem jeszcze w czasie trwania ciąży. Kobieta powinna od samego początku
    nawiązać kontakt ze swoim dzieckiem. Jak by to nie brzmiało dziwnie, trzeba z dzieckiem
    rozmawiać, opowiadać mu o swoich emocjach, tłumaczyć się ze złych nastrojów,
    zapewniać o swojej miłości. Dziecko potrafi doskonale odbierać takie sygnały, budując
    zawczasu więź z matką. Kobiety powinny unikać takich przekazów medialnych, które
    niosą za sobą negatywne emocje. W pierwszym rzędzie chodzi tu o przemoc, której tak
    wiele spotkać można w telewizji. Także głośna, agresywna muzyka nie będzie zapewne
    kojąco wpływać na dziecko. Dlatego warto zadbać o dobre filmy, dobre książki i spokojną
    muzykę- przynajmniej na czas ciąży..."

    I tak od siebie dodam: dziecko przychodzi z zupełnie innego świata - warto je chronić, przynajmniej na początku, przed syfem, w którym przyzwyczailiśmy się żyć.
  • Ojciec też powinien rozmawiać ze swoim dzieckiem przed jego urodzeniem - jego głos (jako niższy) dziecko będzie nawet nieraz lepiej słyszało. Tak przynajmniej mówią niektórzy znawcy problemu. :wink:

    Pamiętam też, że do szóstego roku życia dziecko nie powinno oglądać telewizji, ponieważ nie rozróżnia fikcji od rzeczywistości.
  • tak tak, słyszałam o mozarcie i nieogladaniu horrorów. z pitbullem to jest tak ze nie wywołuje jakis skrajnych emocji bo odcinki sa oprte na głosnych sprawach z ostatnich lat i ciezko było o nich wczesniej nie słyszeć. zreszta tam prawie jak w lesnej górze - dobro triumfuje a złym sie dostaje prawie zawsze...

    plac zbawiciela swietnie oczyszcza zatoki z ktorymi mam czeto problemy :)

    no a hotel rwanda konczy sie szczesliwie - tylko przez te 2 godziny zoładek w pętelkę mi sie zwijał. prawie jak lista schindlera
  • Ja niestety Mozarta nie mogę, bo mnie szlag przy nim trafia. Od razu wszystko mnie wkurza:bigsmile:
    no więc poszedł w odstawkę

    Ale warto pamiętać, że maluch w brzuchu jest tym samym maluchem co poza brzuchem. Fajnie było patrzeć na miny przyszłych mam w szkole rodzenia, jak im położna mówiła, żeby w trakcie porodu nie zapominały o uspokajaniu maleństw i mówieniu im, skąd te nerwy i co się zaraz stanie. Niezłe, co? Jednego dnia gadanie do dziecka jest niedorzeczne a kilkanaście godzin później tacie i mamie buzia się nie zamyka:bigsmile:
  • Łukasz, nasz maluch bardzo się ożywia, kiedy wraca mój mąż i zaczynamy rozmawiać. Coś jest w tym, co piszesz:)
  • [cite] Kinga:[/cite]Ale warto pamiętać, że maluch w brzuchu jest tym samym maluchem co poza brzuchem. Fajnie było patrzeć na miny przyszłych mam w szkole rodzenia, jak im położna mówiła, żeby w trakcie porodu nie zapominały o uspokajaniu maleństw i mówieniu im, skąd te nerwy i co się zaraz stanie. Niezłe, co? Jednego dnia gadanie do dziecka jest niedorzeczne a kilkanaście godzin później tacie i mamie buzia się nie zamyka:bigsmile:
    Świetne :thumbup:
    A może ci rodzice nie wierzą w istnienie swoich dzieci przed urodzeniem? :wink:
  • Może. I stąd te poporodowe depresje i wstrząsy.
  • Jagwigo,
    uspokajanie w pierwszej fazie porodu. Jasne, że im dalej, tym trudniej myśleć o czymkolwiek.

    A na duszę to mam parę swoich ulubieńców - ino Mozart wśród nich nie figuruje:bigsmile:
  • No tak - nie braliśmy tego pod uwagę. W ciągu kilkunastu godzin łatwiej znaleźć chwilę na pogłaskanie się po brzuchu:bigsmile:
  • Anatomia manipulacji
    Bronisław Wildstein

    Według naszych postępowców przekonywanie 14-letniej dziewczynki do dokonania aborcji jest właściwe, natomiast postawa przeciwna wymaga polityczno-prawnej interwencji â?? pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

    Ciemnogród kontratakuje â?? zatrzęsła się z oburzenia postępowa Polska. "Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce" â?? wołał weekendowy tytuł "Gazety Wyborczej".

    Do obrony prawa do aborcji dziewczynki ruszyły najróżniejsze autorytety: feministki, instytucje w rodzaju Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, SLD w ogólności i jego poszczególni działacze z nowym przewodniczącym w szczególności, prof. Jan Widacki (tak, tak, to ten) itd.

    Dwie wersje rzeczywistości

    Jeszcze w weekend sprawa wyglądała następująco. Zgwałconej 14-latce pomimo podstaw prawnych odmówiono dokonania aborcji w dwóch szpitalach w Lublinie. Wszystko to działo się podobno z powodu kampanii, jaką zorganizował Kościół i organizacje pro-life. â?? Dziewczyna i jej matka czują się zaszczute. Dziewczyna dostaje esemesy od obrońców życia, że powinna urodzić. Robią jej pranie mózgu. Moim zdaniem rozmawia tylko z psychologami wskazanymi przez organizacje prorodzinne. Jak ma podjąć świadomą decyzję? â?? wzruszała się dolą 14-latki, czyli niemożnością dokonania przez nią aborcji, znana działaczka feministyczna Wanda Nowicka.

    Sabat, który, jak twierdzono, wokół zgwałconej dziewczyny zorganizował niechętny aborcji ciemnogród, wzruszył media. Pojawiły się już doniesienia o roli, jaką odegrało w nim Radio Maryja i współpracownicy Romana Giertycha.

    W poniedziałek okazało się jednak â?? i trzeba było to ogłosić â?? że dziewczyna nie została zgwałcona, a sprawcą ciąży jest jej rówieśnik. Ponadto wszystko wskazuje na to, iż nie tyle uniemożliwiono jej aborcję, ile nie zgodziła się ona na nią, pomimo presji ze strony matki, tudzież gromadki feministek. Informacje te wyczytać można, zestawiając teksty z kolejnych wydań "Wyborczej" â?? weekendowego i poniedziałkowego. Jednocześnie "Gazeta" nie uznała za stosowne przeprosić ani choćby jednoznacznie wskazać popełnionych przez siebie nadużyć. Całość manipulacji odsłoniła na Salonie24 blogerka Kataryna.

    Pod hasłem laickości

    Problem jest jednak głębszy niż manipulacje "Wyborczej", która z zasady nie przyznaje się do swoich nadużyć. Fakty, które jaskrawo przeczyły wysuwanym oficjalnie tezom, nie powstrzymały publicystki "Polityki" Janiny Paradowskiej, która na falach Tok FM wspólnie z Izabelą Jarugą-Nowacką biadała nad oburzającym zachowaniem polskich księży, którzy doprowadzili nieletnią lubliniankę do rezygnacji z aborcji.Obie damy traktowały to zresztą jako przejaw szerszego zjawiska, jakim jest antyaborcyjna postawa Kościoła, blokująca w Polsce aborcję na życzenie, która zdaniem rozmówczyń jest niekwestionowalnym cywilizacyjnym osiągnięciem Europy. Postawą księży, którzy "przekonują dziewczyny do nieprzerywania ciąży", oburzał się nadal Grzegorz Napieralski.

    Przekonywanie 14-letniej dziewczynki do dokonania aborcji jest więc zjawiskiem ze wszech miar właściwym i postępowym i nie budzi wątpliwości, natomiast postawa przeciwna wymaga zdaniem naszych postępowców polityczno-prawnej interwencji. Wezwania te głoszone są pod hasłem laickości, czyli rozdzielenia państwa od Kościoła, gdy w rzeczywistości prowadzić mają do drastycznych restrykcji pod jego adresem i uniemożliwienia mu głoszenia i przekonywania do swoich zasad. Nie chodzi zresztą tylko o Kościół, ale o poglądy, które nie mieszczą się w ramach europejskiej poprawności.

    Bez refleksji

    Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną. Przeciwnicy aborcji ogłaszają, że młoda dziewczyna namawiana jest do usunięcia ciąży z powodu wieku, pomimo że chce dziecka. Tymczasem okazuje się, iż ciąża jest efektem gwałtu i dziewczyna chce się jej pozbyć. Potępienie, które objęłoby manipulujących przeciwników aborcji, nie miałoby granic. Przyłączyłaby się do niego ogromna większość mediów. Z dużą dozą pewności założyć można, że fakty te wykorzystane zostałyby przeciw wszystkim zwolennikom obozu pro-life i uznane za dowód ich hipokryzji.

    Manipulacja, w której uczestniczyła część mediów i wpływowe proaborcyjne środowiska, nie wywołała żadnej refleksji. Nie doprowadziła do choćby czasowego wycofania poparcia dla manipulantów zaangażowanych w tę sprawę. Jeśli jesteś po "naszej stronie" i reprezentujesz "słuszne poglądy" â?? zdają się mówić rodzimi postępowcy â?? możesz robić, co chcesz. Postawa taka nie tylko wyklucza dyskusję. Uniemożliwia jakąkolwiek komunikację.
  • [cite] Kinga:[/cite]
    Ale warto pamiętać, że maluch w brzuchu jest tym samym maluchem co poza brzuchem. Fajnie było patrzeć na miny przyszłych mam w szkole rodzenia, jak im położna mówiła, żeby w trakcie porodu nie zapominały o uspokajaniu maleństw i mówieniu im, skąd te nerwy i co się zaraz stanie. Niezłe, co? Jednego dnia gadanie do dziecka jest niedorzeczne a kilkanaście godzin później tacie i mamie buzia się nie zamyka:bigsmile:

    jasne ze mozna do dziecka mówic juz w brzuchu i uspokajac je mozna i w ogóle ale chyba nie bedziecie mi wciskac ze dziecko rozumie co sie do niego mówi :) czasami to nawet to 18letnie nie bardzo rozumie :) a głaskanie brzucha moze nasilac skurcze macicy - nie wiem czy to działa na dzieciora uspokajajaco...
  • Przesąd z nasilaniem skurczów macicy - chyba, że masz i bez tego problem z utrzymaniem ciąży. To tak. Weryfikowałam u kilku dobrych lekarzy.
    Możliwe, że trafiłaś na takiego, co to od razu zobaczył, że macicę masz strasznie starą i najlepiej jakbyś się położyła i nie ruszała się do rozwiązania, bo teraz to tyle patologii się dzieje...

    Co do rozumienia - jasne, że nie rozumieją. To są roślinki. One mają mózg zupełnie śladowy. Nawet nie czują jak się je uszczypnie, bo nie mają połączeń nerwowych, a co dopiero żeby coś usłyszeć. Dlatego do dziecka jest sens mówić zdaniami dopiero koło trzeciego roku życia:bigsmile:

    Honorata, więcej wiary we własne dziecko. Ono ma inteligencję po Was, na pewno załapie, o co Ci chodzi!
  • jaasne. a kiedy płacze niemowlę wystarczy mu wytłumaczyc zeby sie uspokoiło :)
    ja rozumiem ze mozna do dziecka mówic juz po tamtej stronie brzucha i bardzo to fajne jest i do niemowlaka tez fajnie pogadac i sie mały koles uczy przez to, no ale przeciez długo długo nie rozumie co do niego mówisz a co najwyzej reaguje na ton i barwe głosu...
    a z tym masowaniem to chodziło mi o masowanie brzuszka w trakcie porodu - zalecane w trzeciej fazie celem bezproblemowego urodzenia łozyska :) podrecznik czytam ostatnio :)
  • Łomatko, ale przecież to właśnie o ten ton i barwę chodzi.
  • wiec rownie dobrze moge mu mówic ze go usmarze w plasterkach cebuli jesli sie w koncu nie urodzi łaskawie? ;)
    a z tym uspokajaniem w trakcie porodu to troche tak jak ze znieczulaniem sie panadolem do borowania zeba - jesli cie boli i wezmiesz lek to troche przestanie ale jesli bedziesz w zebie dłubac to raczej panadol niewiele pomoze :)
  • Wyraźnie mamy inne podejście do życia, Honorato.
  • Wiecie,ja widze,ze dziecko rozumie o wiele wiecej niz nam sie wydaje.Puszczlam pozytywke i spiewalam jedna piosenke dosc czesto w czasie ciazy i moje dziecko to pamietalo,teraz ze mna spiewa te piosenke:)))No i czulo mnie,poznawalo glos zaraz po porodzie.A teraz moja dwulatka naprawde rozumie wszystko,co nie znaczy,ze sie zachowuje jak robot.
  • Wiecie co, nigdy nie rozmawiałam z dzieckiem w brzuchu i odpędzałam wszystkie ciotki-klotki, które chciały mnie w ten brzuszek klepać i przemawiać do kolejnych moich potomków. Jakoś strasznie mnie to irytowało. Mój mąż też, chociaż raczej gadatliwy, to dyskusje z dziećmi zostawiał na "po narodzinach". :wink:
  • Chciałbym zauważyć, że zgodnie z wiedzą o rozwoju dziecka wspomnienia poniżej trzeciego roku życia są zacierane przez tzw. amnezję dziecięcą i pozostają co najwyżej jakieś pojedyncze sceny. Nie wydaje mi się możliwe, aby dziecko mogło cokolwiek zapamiętać z okresu płodowego. Także dlatego, że jego zmysły są bardzo słabo rozwinięte.
  • Najbardziej dramatycznym zdarzeniem z życia prenatalnego jest poród, kiedy dziecko jest podduszane, zaś jego czaszka zgniata się w drogach rodnych. Czy ktoś z Was pamięta swój własny poród?
  • Nie rozumiem. Skoro ci ludzie żyją, to dlaczego mają koszmary związane z aborcją?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.