Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co jest najważniejsze w życiu? Rodzina.

edytowano lipiec 2008 w Ogólna
image
«1

Komentarz

  • Rodzina... tia... a na co dzień widać jak się społeczeństwo kocha...

    x.Pawlukiewicz świetnie mówił o tym na rekolekcjach u dominikanów w Krakowie.

    P
  • Niestety nie byłem na rekolekcjach u dominikanów w Krakowie, więc nie wiem zupełnie o czym piszesz.
  • Pawel napisz cos wiecej,ja z Irlandii wiec tym bardziej nie wiem.
  • [cite] Maciek:[/cite]Niestety nie byłem na rekolekcjach u dominikanów w Krakowie, więc nie wiem zupełnie o czym piszesz.
    W krakowie u dominikanów Bury Miś rządzi.
  • X.Pawlukiewicz prowadził ze 2 lata temu studenckie rekolekcje wielkopostne w bazylice dominikanów. Mówił na podstawie swojego duszpasterskiego doświadczenia właśnie, że na pytanie "co dla ciebie jest najważniejsze?" każdy wali jak w dym "rodzina", mimo tego, że nic nie wie o swoim ojcu (choć z pamięci zna opis swojej nowej komórki), nie interesuje się życiem swojego rodzeństwa (choć wie ile wirusów ma jego Windows), żyje imprezami, pożyczaniem samochodów od kumpli, studiami itp. a nie wie na przykład, że jego siostra ma problem z narkotykami.

    Jako przykład podał pewną rodzinę wydawałoby się, że żyjącą dynamicznie, zawsze coś się w niej dzieje, dzieci rozmawiają z rodzicami, rodzice ze sobą nawzajem, ale jak przychodzi do tego, że ojciec ląduje w szpitalu po zawale, to rozmowa między nimi zaczyna się i kończy na tym czy "nie chcesz może mineralnej?". Że prócz auta, komórki itp. członkowie rodziny tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą i nie żyją sobą.

    Mówił po prostu, że ludzie mówią "rodzina" w sensie "co powinno być dla ciebie najważniejsze?", bo praktyka wydawałaby się wskazywać, że nie "jest".

    Może podawał dość skraje przypadki, no ale jednak.

    P
  • Kolejny raz mój ukłon dla ks. Piotra Pawlukiewicza.
    [cite] Ola i Paweł:[/cite]...ludzie mówią "rodzina" w sensie "co powinno być dla ciebie najważniejsze?", bo praktyka wydawałaby się wskazywać, że nie "jest".
    O to zupełnie jak obecny rząd.
  • A dla Was co jest najważniejsze w życiu?
  • Rodzina.

    :cool:
  • [cite] Ola i Paweł:[/cite]X.Pawlukiewicz prowadził ze 2 lata temu studenckie rekolekcje wielkopostne w bazylice dominikanów. Mówił na podstawie swojego duszpasterskiego doświadczenia właśnie, że na pytanie "co dla ciebie jest najważniejsze?" każdy wali jak w dym "rodzina", mimo tego, że nic nie wie o swoim ojcu, nie interesuje się życiem swojego rodzeństwa, żyje imprezami, pożyczaniem samochodów od kumpli, studiami itp. a nie wie na przykład, że jego siostra ma problem z narkotykami.
    Doprecyzujmy: nie "każdy", ale te osoby, z którymi ks. Pawlukiewicz się spotykał i które udzielały nieszczerych odpowiedzi. Zresztą tabelka wyżej pokazuje, że uznanie dla rodziny rośnie z wiekiem, więc ks. Pawlukiewicz mógł w swojej praktyce duszpasterskiej zwyczajnie trafiać na młodzież, dla której na tym etapie życia akurat komputery są ciekawsze.
  • [cite] Lukasz:[/cite]Kolejny raz mój ukłon dla ks. Piotra Pawlukiewicza.
    [cite] Ola i Paweł:[/cite]...ludzie mówią "rodzina" w sensie "co powinno być dla ciebie najważniejsze?", bo praktyka wydawałaby się wskazywać, że nie "jest".
    O to zupełnie jak obecny rząd.
    Będąc uczciwym to tak jak i poprzedni.
  • [cite] Maciek:[/cite]Doprecyzujmy: nie "każdy", ale te osoby, z którymi ks. Pawlukiewicz się spotykał i które udzielały nieszczerych odpowiedzi. Zresztą tabelka wyżej pokazuje, że uznanie dla rodziny rośnie z wiekiem, więc ks. Pawlukiewicz mógł w swojej praktyce duszpasterskiej zwyczajnie trafiać na młodzież, dla której na tym etapie życia akurat komputery są ciekawsze.

    Właśnie. Dzięki za doprecyzowanie :smile:

    ***

    @Karina

    Dla mnie osobiście najważniejszy jest Bóg. "Jeśli On na pierwszym miejscu - wszystko będzie na właściwym miejscu". Teoria świetna, praktyka gorzej... Muszę się starać...

    P
  • Staram sie by Bog byl najwazniejszy potem maz i corka,a potem juz inne rzeczy.
  • Ja staram się o taką kolejność: Bóg, mąż, dzieci, rodzice, rodzina dalsza i przyjaciele, praca, inne rzeczy.
  • Zastanowiła mnie Joanno ta Twoja kolejność, mąż przed dziećmi? I co to oznacza w praktyce? Oczywiście jeżeli uważasz to za zbyt osobiste pytanie, to nie odpowiadaj.

    Ciekawa jestem, czy kiedyś osiągnę taki poziom wiary, że uczciwie będe mogła napisać, że w moim życiu Bóg stoi przed moimi dziećmi...
  • mąż przed dziećmi?
    Dr Mieczysław Guzewicz dowodzi, że jest to jedyny sposób na szczęśliwe i trwałe małżeństwo - najpierw Bóg, potem współmałżonek, a dopiero na trzecim miejscu dzieci.
  • Ok, tylko ja się zastanawiam co to oznacza w praktyce, chodzi mi o miejsce 2 i 3?
  • [cite] Anka:[/cite] mąż przed dziećmi?
    No jasne!

    Kolejność Joanny to mój ideał. Oczywiście nie mogę się pochwalić 100% wceleniem tego w życie - są momenty, kiedy nagle najważnieszy na świecie staje się np. komputer i forum "wielodzietni"... Naszczęście szybko wszystko wraca do normy.:boogie:
  • Anko, nasza relacja z małżonkiem jest jakby pierwotna, a relacja z dziećmi wtórna, bo wynika z tej pierwszej. Można powiedzieć, że miłość, którą obdarzamy malutkie dziecko jest wyjęta z naszej miłości małżeńskiej, bo kochamy owoc naszego związku. Dlatego swoje dziecko wyróżniamy spośród ogółu dzieci, zanim je poznamy.

    Co to może oznaczać w praktyce? Na przykład lojalność wobec współmałżonka przy podejmowaniu decyzji. Preferowanie sytuacji, które budują jedność małżeńską, nawet jeżeli dzieci by skorzystały bardziej na innej (np. rodzice śpią w domu razem, a nie jedno z dziećmi, a drugie gdzieś indziej). Uczenie dzieci swoim przykładem szacunku dla drugiego rodzica.

    Oczywiście nie należy wpadać w przesadę, jak jedni nasi sąsiedzi, którzy zostawiali w lecie synka z nianią w domu i jechali we dwójkę na wakacje do egzotycznych krajów.

    Mnie z kolei zastanawia kwestia obecności Boga w takim rankingu. Wydaje mi się, że Bóg jest ponad naszymi preferencjami. Nawet dla najzagorzalszego ateisty Bóg jest wszystkim, bo daje mu życie i świat, w którym żyje. Skoro Bóg powołał mnie do roli męża i ojca, to taką rolę przyjmuję za najważniejszą w moim ziemskim życiu.
  • @Anka
    Jak nalewasz rosół to mężowi pierwszemu.
  • [cite] Taw:[/cite]@Anka
    Jak nalewasz rosół to mężowi pierwszemu.

    Nie pamiętam w ogóle czy taka sytuacja w ogóle miała miejsce:tongue:

    Maćku zgadzam się całkowicie ze wszystkim co napisałeś (czyż to nie dziwne?). Dla mnie jednak nie oznacza to ważniejszości męża, oznacza, że o jego - nasze małżeńskie potrzeby też dbamy. My np staramy się raz do roku gdzieś sami pojechać, nie na wakacje, ale 2 -3 dni, żeby pobyć tylko we dwójkę... Ale nigdy nie umiałabym powiedzieć, że mąż jest dla mnie ważniejszy niż dzieci. Zresztą wyiobrażając sobie zupełnie ekstremalne sytuacje postawiłabym na pierwszym miejscu dzieci, ale to już czysta biologia, więc też nie świadczy o ważności.
  • Mi czysta biologia kaze stawiac na pierwszym miejscu seX.
  • @Taw: a nie spirytus do sterylizowania?
  • [cite] Socrat:[/cite]@Taw: a nie spirytus do sterylizowania?
    albo... albo...
  • Dla niektórych dylemat.
  • @Anko
    dopiero dziś przeczytałam Twoje pytanie i chciałam odpowiedzieć, ale w zasadzie do wypowiedzi Maćka nie mam już nic do dodania, szczególnie że Taw już napisał o tym rosole :wink:
    Ogólnie - tak jak napisał Maciek - lojalność, szacunek i wspieranie jedności.
    Czasem trudno to zobaczyć, bo potrzeby dzieci są zazwyczaj takie, że trzeba zaspokoić je natychmiast, mąż natomiast zrozumie jeśli musi poczekać... W sumie życie to takie małe rzeczy...

    W każdym razie mąż jest mi najdroższy i jest na zawsze, a dzieci są nam jakby dane i potem trzeba też umieć je z domu wypuścić.

    Co do kolejności zapisanej przeze mnie... tak jak napisałam "staram się". Różnie to wychodzi, czasem mąż jest przed Bogiem, bo wolę z nim siedzieć niż poświęcić czas modlitwie, albo film jakiś przed mężem, bo wolę oglądać niż mu koszule wyprasować...ech... no ale w przekonaniu moim "jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na właściwym miejscu" (św. Augustyn), więc walczę :wink:
  • Joanna zwróciła uwagę na ważną rzecz - że dzieci wyjdą z domu, a współmałżonek zostanie. Trzeba to zawsze mieć z tyłu głowy, że codziennie pracujemy na jakość naszego związku wtedy, kiedy nasze gniazdo opustoszeje. Dla wielu małżeństw ten moment przynosi kryzys, bo tak zajęli się sprawami dzieci, że zupełnie już o sobie zapomnieli.
  • Fakt też taki, że to z małżonkiem/małżonką jesteśmy związani świętym związkiem małżeńskim, Sakramentem. Z dziećmi nie.

    Znajomy ksiądz tłumaczył to na przykładzie tonięcia. Gdyby tonęło mi jednocześnie dziecko i żona, a mógłbym uratować tylko jedno (albo ono albo ona), moralnym obowiązkiem jako katolika byłoby ratowanie żony.

    P
  • [cite] Ola i Paweł:[/cite]
    Znajomy ksiądz tłumaczył to na przykładzie tonięcia. Gdyby tonęło mi jednocześnie dziecko i żona, a mógłbym uratować tylko jedno (albo ono albo ona), moralnym obowiązkiem jako katolika byłoby ratowanie żony.

    P

    mam nadzieję, że w takiej sytuacji mój mąż nie zastosował by się do takiej zasady... Ja na pewno nie, no ale wiadomo wyrodna żóna jestem, co to rosołu nie nalewa i koszul nie prasuje...

    Joanno, z tym co Ty napisałaś też się zgadzam. Wiem, że dzieci wyjdą z domu, że wychowujemy je niejako dla świata, nie dla nas, że zbytnie zafiksowanie się na dzieciach do niczego dobrego nie prowadzi, że zdarzają się związki, gdzie żona odtrąca męża i pochłonięta jest jedynie macierzyństwem. Są też sytuacje odwrotne, kiedy kobieta jest totalnie uzależniona emocjonalnie od męża, w oparciu o jego posaidanie buduje poczucie własnej wartości i nie zauważa, bądź nie chce zauważyć, że mąż np krzywdzi dzieci. Ale to są patologie. Ja natomiast uważam, że w zdrowej kochającej rodzinie wszyscy powinni być tak samo ważni, czasem przeważają potrzeby dzieci, czasem rodzice muszą zrobić tylko coś dla siebie dwojga. Nie podoba mi się po prostu taka gradacja, mąż ważniejszy od dzieci.
  • To właśnie mnie trochę dziwi w kontekście tego, co napisałaś wcześniej o Waszym zwyczaju wyjazdów we dwoje. My byśmy raczej czegoś takiego nie zaplanowali, bo staramy się organizować wyjazdy w jak najpełniejszym składzie, ale ustalenie pierwszeństwa małżonka przed dziećmi wydaje mi się całkowicie naturalne. :wink:
  • Ale co Cię Maćku dziwi?

    No widzisz, ja nie uważam małżonka za ważniejszego od dzieci, a uważam że dla dobra związku fajnie czasami 2 - 3 dni spędzić tylko we dwoje, Ty uważasz, że jest najważniejszy/a, a tak nie robisz. Dlatego prosiłam o wyjaśnienie z czym to ma się wiązać, bo różnie możemy pewne rzeczy rozumieć.
    A czy pierszeństwo małżonka jest też w takiej sytuacji którą opisał Paweł?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.