Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Cejrowski o in vitro

2

Komentarz

  • Taw-zastanow sie co Ty piszesz,poziom zerowy.
    OK Przepraszam.
    Wyślij fotkę może da się coś z tym zrobic.
  • Pawle, specjalnie dla Ciebie się dowiedziałam, ICSI z techniką PESA (pobieranie z nadjądrza) kosztuje ok. 7 tys. w Wawie.


    A strzepanie się do słoika - 0 zł. Sk****syństwo ze strony lekarzy...

    P
  • Na forum nasz-bocian, dziewczyny reklamowały jakieś specjalne kapturki, coś a la prezerwatywa, i do oddania nasienia dochodziło w czasie stosunku - podobno jest to polecane dla katoliczek...

    Kasiu co ty taka przewrażliwiona jesteś, nie wiesz, że teksty Tawa i in to tylko figury retoryczne? Dla mnie to jest przedziwne, że każdy temat jest z taką zaciekłością traktowany. A tobie Tomku polecam temat na necie o in vitro..., choć pewnie mogłoby to wywołac nieodwracalny szok, że ludzie którzy mają różne poglądy potrafia tak ciekawie i mądrze ze sobą dyskutować...

    A co mamy w tej dyskusji: "walenie gruchy", strzepywanie się do słoika, obciąganie itp... A wściekłość wzbudziła Werka, która śmiała mieć inne zdanie na temat in vitro - bo przypomnę, akurat my z kasią w sprawie meritum myślimy podobnie jak forumowa większość - ale i tak nasze posty, a głównie Kasi sa wyśmiewane. Pytanie dlaczego?
  • Osobliwa z Ciebie obrończyni, która najpierw wytyka komuś, że jest przewrażliwiony, a potem jeszcze wmawia, że jego wpisy na forum są masowo wyśmiewane. Jeżeli to ma być ten "ciekawy i mądry" styl, na którego naukę nas wysyłasz na inne fora, to raczej nie wróżę powodzenia. :confused:
  • [cite] Maciek:[/cite]Osobliwa z Ciebie obrończyni, która najpierw wytyka komuś, że jest przewrażliwiony, a potem jeszcze wmawia, że jego wpisy na forum są masowo wyśmiewane. :confused:
    Zwalę to na póxna porę...
  • Kasiu co ty taka przewrażliwiona jesteś, nie wiesz, że teksty Tawa i in to tylko figury retoryczne?
    Pytanie ile lat miał Taw jak się ożenił i ile dzieci urodziła żona Tawa do magisterki.
  • czy żona Tawa ma magisterkę
    jeśli tak
    wszystkie??
  • [cite] malgorzata:[/cite]czyli co ??
    wygrałam quiz:cool:
    Połowe :) ale to tylko dlatego że rok byłem w wojsku.
    Chciałem zamiescic dowody ale forum mam w jakims dziwnym rozmiarze a foty jeszcze bardziej rozwalają.
    Zrobimy to tak, sposobem.
    http://img376.imageshack.us/img376/3682/imgp0876qt8.jpg
    http://img67.imageshack.us/img67/2429/imgp0877xp8.jpg
  • Malgorzato-skad wiem,ze studiowanie z macierzynstwem ciezko polaczyc?Bedac i na pedagogice i na teologii malzenstwa i rodziny polowa kolezanek probowala polaczyc macierzynstwo i studiowanie i zaledwie kilku sie to udalo.
    Ja mysle,ze wyksztalcona mama jesli pozostaje w domu na kilka,kilkanascie lat jest to jej wiedza,oczytanie itd moga tylko dzieciom pomoc,a potem jesli bedzie chciala wrocic do pracy to moze,takze latwiej jej sie bedzie przekwalifikowac itd.
    Chyba rzeczywiscie nie wrato brac niczego do siebie bo sie zwariuje na tym forum zwlaszcza:cool:
  • [cite] Taw:[/cite]
    [cite] malgorzata:[/cite]czyli co ??
    wygrałam quiz:cool:
    Połowe :) ale to tylko dlatego że rok byłem w wojsku.
    Chciałem zamiescic dowody ale forum mam w jakims dziwnym rozmiarze a foty jeszcze bardziej rozwalają.
    Zrobimy to tak, sposobem.
    http://img376.imageshack.us/img376/3682/imgp0876qt8.jpg
    http://img67.imageshack.us/img67/2429/imgp0877xp8.jpg

    Masz MĄDRĄ i piękną Żonę. Bogu Chwała!
  • [cite] malgorzata:[/cite]na teologii malzenstwa i rodziny polowa kolezanek probowala polaczyc macierzynstwo i studiowanie i zaledwie kilku sie to udalo.
    na moich studiach wszystkim się udało, bo nie próbowały , tylko robiły
    na tym polega różnica

    :bigsmile:
    hehe małgośka ale Ty nie wyglądasz ani na pedagoga ani na teologa małżeństwa
  • [cite] Socrat:[/cite]
    [cite] Taw:[/cite]
    [cite] malgorzata:[/cite]czyli co ??
    wygrałam quiz:cool:
    Połowe :) ale to tylko dlatego że rok byłem w wojsku.
    Chciałem zamiescic dowody ale forum mam w jakims dziwnym rozmiarze a foty jeszcze bardziej rozwalają.
    Zrobimy to tak, sposobem.
    http://img376.imageshack.us/img376/3682/imgp0876qt8.jpg
    http://img67.imageshack.us/img67/2429/imgp0877xp8.jpg

    Masz MĄDRĄ i piękną Żonę. Bogu Chwała!
    Ale gdybym czekał aż skończy studia to kto inny by się pewnie cieszył :bigsmile:
  • Gośka oisała gdzieś wcześniej że jest pielęgniarką, czyż nie? To chyba jeszcze lepiej dla matki, pierwsza pomoc jak znalazł.
  • Malgorzato- masz kompleksy,ze tak piszesz?
    Mi moje studia pomagaja,teraz latwiej mi konczyc rozne rzeczy tutaj,latwiej bylo opanowac jezyk.A Ty pielegniarka,po co w ogole konczyc srednia szkole,lepiej 14 latka niech sie juz rozglada za mezem.Nieprawdaz?:cool:
  • A Ty pielegniarka,po co w ogole konczyc srednia szkole,lepiej 14 latka niech sie juz rozglada za mezem.Nieprawdaz?:cool:
    No pewnie i się rozglądamy, a ma 8 lat.
  • To dobrze Taw,dobry ojciec z ciebie.Juz zbieraj na posag.
  • Kasiu. Wyluzuj, niepotrzebne złośliwości. Ja też dzieci dopiero po studiach, stąd mój mały wynik :sad:
    Każdemu inaczej toczą się losy i nie ma o co się obrażać. Chwała dziewczynom, które wcześniej urodziły dzieci, teraz możemy im tylko zazdrościć. CośÂ za coś. U mnie też były takie z dziećmi na studiach, ale mało która skończyła, chyba, że miały dobre babcie, bogatych mężów i kasę na opiekunkę. Za to dzieci cudowne :smile: Te dzieci to raczej z "wpadek" były :wink: i bez śłubu.
  • [cite] kasiapiw:[/cite]To dobrze Taw,dobry ojciec z ciebie.Juz zbieraj na posag.
    Świętej Pamięci moja babcia mówiła na takie bez posagu "gołodupiec".
  • A moja jedna pociecha jeszcze z czasow studiow, taka mila pamiatka. Gdzies czytalam ze naukowcy udowodnili ze: kobieta w ciązy dużo szybciej przyswaja wiedze, jej organizm po wplywem zmian hormonalnych sie odmładza. Co do pierwszego to potwierdzam na moich (wybitnie antyrodzinnych studiach hasło wykładowcy "głupie kobiety zachodza w ciąże" lub " ja tu nie prowadze polityki prorodzinnej" nie były jakims novum) a jakoś ucząc sie w kolejce do ginekologa na kolokwia lepiej je zaliczalam niz wczesniej zarywajac nocke. Drugie tez patrac na kolezanki i siebie moge potwierdzć.
  • Moje koleżanki robią jeden fakultet, potem drugi, potem jakieś podyplomowe, albo i doktorat. Jedna koleżanka po skończeniu polonistyki zmieniła specjalizację i jest trenerem masażu Maorysów. I to jest piękne, że można kolejną dekadę poświęcić na wszechstronną edukację na każdy temat.
  • [cite] Anita:
    Kasiu ale po co kobieta ma studiować, dziennie w dodatku, skoro - jak już będzie miała dzieci - to powinna być z nimi w domu do ich pełnoletności co najmniej i nawet nie myśleć o pracy zawodowej, bo inaczej jest złą matką? :cool:

    [MSPANC!]
    Po pierwsze kobieta to nie kura, żeby sobie siedziała w domu. Po drugie to studia bardzo sie przydają w wychowaniu dzieci ,chociażby w ich dokształcaniu, w pomaganiu w nauce przy tych obłędnych programach edukacyjnych. A co, mam iść do roboty, żeby jacyś głupole zajmowali sie moimi dziećmi?! :angry:
  • Idę na gotowe

    KONGREGACJA NAUKI WIARY
    Instrukcja Dignitas personae dotycząca niektórych problemów bioetycznych



    Wprowadzenie
    1. Każdej istocie ludzkiej, od poczęcia aż po naturalną śmierć, należy się godność osoby. Ta podstawowa zasada, wyrażająca wielkie "tak" dla ludzkiego życia, powinna znaleźć się w centrum refleksji etycznej nad badaniami naukowymi w dziedzinie biomedycyny, które w dzisiejszym świecie nabierają coraz większego znaczenia. Urząd nauczycielski Kościoła już wielokrotnie się wypowiadał, aby wyjaśnić i znaleźć rozwiązania dla związanych z tym problemów moralnych. Szczególne znaczenie w tym zakresie ma instrukcja Donum vitae1. Po dwudziestu latach od jej ogłoszenia okazało się jednak stosowne dokonanie aktualizacji tego dokumentu.
    Wskazania owej instrukcji zachowują nienaruszoną wartość zarówno w odniesieniu do przedstawionych w niej zasad, jak i wyrażonych ocen moralnych. Jednak nowe technologie biomedyczne, stosowane w tej delikatnej sferze ludzkiego życia i rodziny, rodzą dalsze wątpliwości, szczególnie w dziedzinie badań na ludzkich embrionach oraz wykorzystywania komórek macierzystych do celów terapeutycznych, jak również w innych dziedzinach medycyny eksperymentalnej. Pojawiają się w związku z tym coraz to nowe pytania wymagające odpowiedzi. Szybkość postępów w nauce oraz informowanie o nich opinii publicznej rozbudzają oczekiwania oraz rodzą wątpliwości w coraz szerszych kręgach społeczeństwa. Często zabiega się u władz ustawodawczych, aby podejmowały decyzje, zasięgając niekiedy opinii społecznej, w celu prawnego uregulowania tych kwestii.
    Te powody skłoniły Kongregację Nauki Wiary do przygotowania nowej Instrukcji o charakterze doktrynalnym, która omawia niektóre nowe zagadnienia w świetle kryteriów podanych już w Instrukcji Donum vitae i podejmuje inne kwestie, wcześniej rozważane, ale wymagające dalszych wyjaśnień.
    2. Przystępując do tej refleksji, postanowiono mieć zawsze na względzie aspekty naukowe, korzystając z analiz Papieskiej Akademii "Pro Vita" i licznych ekspertów, aby zestawić je z zasadami antropologii chrześcijańskiej. Jasne wskazania metodyczne i merytoryczne odnośnie do rozważania tych problemów zawierają encykliki Veritatis splendor2 i Evangelium vitae3 Jana Pawła II oraz inne wypowiedzi Magisterium.
    W zróżnicowanej aktualnej panoramie filozoficznej i naukowej można dzisiaj stwierdzić, że wielu kompetentnych naukowców i filozofów, w duchu przysięgi Hipokratesa, pojmuje nauki medyczne jako posługę wobec człowieka w jego słabości, w leczeniu jego chorób, jako niesienie ulgi w cierpieniu i obejmowanie w równym stopniu niezbędną opieką wszystkich ludzi. Są jednak przedstawiciele środowisk filozoficznych i naukowych, którzy coraz większy rozwój technologii biomedycznych rozpatrują w perspektywie zasadniczo eugenicznej.
    3. Kościół katolicki, przedstawiając zasady i oceny moralne badań biomedycznych nad ludzkim życiem, kieruje się zarówno światłem rozumu, jak i wiary, przyczyniając się do wypracowania integralnej wizji człowieka i jego powołania, zdolnej do przyjęcia wszelkiego dobra, jakie wynika z osiągnięć ludzi i różnych tradycji kulturowych oraz religijnych, które nierzadko okazują wielki szacunek życiu.
    Magisterium spogląda z otuchą i ufnością na taką perspektywę kulturową, w której nauka postrzegana jest jako cenna służba na rzecz integralnego dobra życia i godności każdej istoty ludzkiej. Zatem Kościół patrzy na badania naukowe z nadzieją, życząc sobie, aby liczni chrześcijanie przyczyniali się do postępu biomedycyny i dawali świadectwo wiary w tej dziedzinie. Pragnie ponadto, aby z rezultatów tych badań można było korzystać również w regionach ubogich i doświadczonych przez choroby, aby zaradzić potrzebom najpilniejszym i najbardziej dramatycznym z punktu widzenia humanitarnego. I pragnie również być blisko każdej osoby, która cierpi fizycznie i duchowo, nie tylko po to, aby nieść pociechę, lecz także światło i nadzieję. One dają poczucie sensu również w chwilach choroby i w doświadczeniu śmierci, które w istocie należą do ludzkiego życia, naznaczają jego historię i otwierają je na tajemnicę Zmartwychwstania. Spojrzenie Kościoła jest rzeczywiście pełne ufności, ponieważ "życie zwycięży: ta nadzieja nie może nas zawieść. Tak, życie zwycięży, ponieważ po stronie życia stoi prawda, dobro, radość, prawdziwy postęp. Po stronie życia stoi Bóg, który miłuje życie i obficie nim obdarza"4.
    Niniejsza instrukcja jest skierowana do wiernych i wszystkich tych, którzy szukają prawdy5. Składa się ona z trzech części: pierwsza przypomina niektóre aspekty antropologiczne, teologiczne i etyczne o fundamentalnym znaczeniu; druga zajmuje się nowymi problemami związanymi z prokreacją; trzecia analizuje niektóre nowe propozycje terapii, z którymi wiąże się dokonywanie manipulacji na embrionach i ingerencja w dziedzictwo genetyczne człowieka.



    Część pierwsza
    Aspekty antropologiczne, teologiczne i etyczne ludzkiego życia i prokreacji
    4. W ostatnich dziesięcioleciach nauki medyczne znacznie wzbogaciły swą wiedzę o życiu ludzkim w początkowych fazach jego istnienia. Poznały lepiej biologiczną strukturę człowieka i proces jego powstawania. Ten rozwój jest niewątpliwie faktem pozytywnym i zasługuje na poparcie, kiedy służy przezwyciężeniu bądź wyeliminowaniu patologii i przyczynia się do przywrócenia normalnego przebiegu procesów rozrodczych. Jest natomiast negatywny - a zatem nie można się na niego godzić - kiedy zakłada niszczenie istot ludzkich bądź posługuje się środkami, które naruszają godność osoby lub są stosowane w celach sprzecznych z integralnym dobrem człowieka.
    Ciała istoty ludzkiej, od pierwszych stadiów jej istnienia, nie można traktować tylko jako zespołu komórek. Ciało w stadium embrionalnym rozwija się stopniowo, zgodnie z wyraźnie określonym "zaprogramowaniem" i własnym celem, który ujawnia się z chwilą narodzin każdego dziecka.
    W tym miejscu warto przypomnieć podstawowe kryterium etyczne, które zostało wyrażone w Instrukcji Donum vitae, pozwalające ocenić wszystkie kwestie moralne, jakie pojawiają się w związku z zabiegami na embrionie ludzkim: "owoc przekazywania życia ludzkiego od pierwszej chwili swojego istnienia, a więc od utworzenia się zygoty, wymaga bezwarunkowego szacunku, który moralnie należy się każdej istocie ludzkiej, w jej integralności cielesnej i duchowej. Istota ludzka powinna być szanowana i traktowana jako osoba od chwili swojego poczęcia i dlatego od tej samej chwili należy uznać jej prawa osoby, a wśród nich nade wszystko nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty ludzkiej do życia"6.
    5. To stwierdzenie, które ma charakter etyczny i które sam rozum może uznać za prawdziwe i zgodne z naturalnym prawem moralnym, powinno leżeć u podstaw każdej regulacji prawnej7. Zakłada ono bowiem prawdę o charakterze ontologicznym, na mocy której wspomniana instrukcja, opierając się na solidnej wiedzy naukowej, wskazała na ciągłość rozwoju istoty ludzkiej.
    Instrukcja Donum vitae nie stwierdziła wprawdzie, że embrion jest osobą, aby nie formułować wyraźnego stwierdzenia natury filozoficznej, zwróciła jednak uwagę na fakt, że istnieje ścisłe powiązanie między wymiarem ontologicznym a specyficzną wartością każdej istoty ludzkiej. Choć istnienia duchowej duszy nie da się stwierdzić na podstawie obserwacji żadnych danych doświadczalnych, to jednak same wyniki badań naukowych dotyczących ludzkiego embrionu dostarczają "cennej wskazówki dla rozumowego rozpoznania obecności osobowej, od pierwszej chwili pojawienia się życia ludzkiego: czy jednostka ludzka nie byłaby ludzką osobą?"8. Rzeczywistość istoty ludzkiej przez całe jej życie, przed narodzeniem i po narodzeniu, nie pozwala mówić ani o zmianie natury, ani o stopniowym wzroście wartości moralnej, posiada ona bowiem pełną kwalifikację antropologiczną i etyczną. A zatem embrion ludzki od samego początku ma godność właściwą osoby.
    6. Poszanowanie tej godności należy się każdej istocie ludzkiej, gdyż są w niej zapisane w sposób niezatarty właściwa jej godność i wartość. Z drugiej strony, początek życia człowieka ma swój prawdziwy kontekst w małżeństwie i w rodzinie, w której zostaje ono poczęte poprzez akt wyrażający wzajemną miłość mężczyzny i kobiety. Prokreacja prawdziwie odpowiedzialna wobec mającego się narodzić dziecka winna "być owocem małżeństwa"9.
    Małżeństwo, występujące we wszystkich epokach i wszystkich kulturach, "Bóg-Stwórca ustanowił (...) mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości. Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi"10. Poprzez płodność miłości małżeńskiej mężczyzna i kobieta "ukazują wyraźnie, że u początków ich oblubieńczego życia istnieje szczere 'tak', powiedziane sobie wzajemnie i rzeczywiście przeżywane we wzajemnej relacji, pozostając zawsze otwarte na życie (...). Prawo naturalne, leżące u podstaw uznania prawdziwej równości osób i narodów, winno być przyjęte jako źródło, z którego może czerpać również relacja między małżonkami, odpowiedzialnymi za prokreację nowych dzieci. Przekazywanie życia wpisane jest w naturę, a jej prawa są niczym niepisana norma, którą wszyscy powinni się kierować"11.
    7. Kościół jest przekonany, że to, co ludzkie, wiara nie tylko przyjmuje i szanuje, lecz także oczyszcza, wywyższa i wydoskonala. Stworzywszy człowieka na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26), Bóg powiedział o swoim stworzeniu, że jest "bardzo dobre" (Rdz 1, 31), a następnie przyjął je w synu (por. J 1, 14). Syn Boży w tajemnicy Wcielenia potwierdził godność ciała i duszy, które składają się na człowieka. Chrystus nie pogardził ludzką cielesnością, lecz ukazał jej pełne znaczenie i wartość: "W istocie misterium człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie w misterium Słowa Wcielonego"12.
    Dzięki Synowi, który stał się jednym z nas, my możemy stać się "dziećmi Bożymi" (J 1, 12), "uczestnikami Boskiej natury" (2P 1, 4). Ten nowy wymiar nie jest sprzeczny z godnością stworzenia dostępną poznaniu rozumowemu wszystkich ludzi, lecz wynosi ją ku dalszemu horyzontowi życia, a mianowicie życia Bożego, i pozwala na lepszą refleksję nad życiem ludzkim i nad aktami, które umożliwiają jego zaistnienie13.
    W świetle tych prawd wiary okazuje się, że rozum domaga się jeszcze wyraźniejszego i większego szacunku dla jednostki ludzkiej; dlatego też nie ma sprzeczności między twierdzeniem o godności i twierdzeniem o sakralnym charakterze życia ludzkiego. "Różne sposoby sprawowania przez Boga w dziejach pieczy nad światem i człowiekiem nie tylko nie wykluczają się nawzajem, ale przeciwnie - wspomagają się i przenikają. Ich wspólnym źródłem i celem jest odwieczny zamysł, pełen mądrości i miłości, na mocy którego Bóg przeznacza ludzi, 'by się stali na wzór obrazu Jego Syna' (Rz 8, 29)"14.
    8. Biorąc pod uwagę obydwa te wymiary razem - ludzki i boski - łatwiej zrozumieć, dlaczego wartość człowieka jest nienaruszalna: ma on odwieczne powołanie i jest wezwany do udziału w trynitarnej miłości Boga żyjącego.
    Tę wartość mają wszyscy bez różnicy. Ze względu na sam fakt istnienia każdej istocie ludzkiej należy się pełen szacunek. Trzeba wykluczyć stosowanie w odniesieniu do godności kryteriów różnicujących na podstawie rozwoju biologicznego, psychicznego, kultury czy stanu zdrowia. W człowieku, stworzonym na obraz Boga, odzwierciedla się, w każdej fazie jego życia, "oblicze Jego Jednorodzonego Syna (...). Ta bezgraniczna i niemal niezrozumiała miłość Boga do człowieka ukazuje, jak bardzo osoba ludzka sama w sobie jest godna miłości, niezależnie od innych racji - bez względu na swą inteligencję, urodę, zdrowie, młodość, spójność i tym podobne. W ostatecznym rozrachunku życie ludzkie jest zawsze dobrem, ponieważ 'jest w świecie objawieniem Boga, znakiem Jego obecności, śladem Jego chwały' (Evangelium vitae, 34)"15.
    9. Te dwa wymiary życia - naturalny i nadprzyrodzony - pozwalają także lepiej zrozumieć, w jakim sensie akty, dzięki którym istota ludzka przychodzi na świat, w których mężczyzna i kobieta oddają się sobie nawzajem, są odzwierciedleniem miłości trynitarnej. "Bóg, który jest miłością i życiem, wpisał w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie do specjalnego uczestnictwa w swojej tajemnicy osobowej komunii, w dziele Stwórcy i Ojca"16.
    Małżeństwo chrześcijańskie "ma swoje korzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety i jest wzmacniane przez osobistą wolę małżonków dzielenia całego programu życia, tego, co mają, i tego, czym są. Stąd taka komunia jest owocem i znakiem potrzeby głęboko ludzkiej. Jednakże w Chrystusie Panu Bóg przyjmuje tę potrzebę ludzką, potwierdza ją, oczyszcza i podnosi, prowadząc ją do doskonałości w sakramencie małżeństwa. Duch Święty, udzielony podczas uroczystości sakramentalnej, użycza małżonkom chrześcijańskim daru nowej komunii, komunii miłości, która jest żywym i rzeczywistym obrazem tej najszczególniejszej jedności, która czyni z Kościoła niepodzielne Ciało Mistyczne Chrystusa Pana"17.
    10. Kościół, oceniając wartość etyczną pewnych rezultatów najnowszych badań w zakresie medycyny, dotyczących człowieka i jego początków, nie ingeruje w dziedzinę wiedzy medycznej jako takiej, lecz przypomina wszystkim zainteresowanym o odpowiedzialności etycznej i społecznej za podejmowane przez nich działania. Przypomina im, że wartość etyczną biomedycyny mierzy się poprzez odniesienie zarówno do bezwarunkowego szacunku należnego każdej istocie ludzkiej we wszystkich chwilach jej istnienia, jak i do ochrony szczególnego charakteru osobistych aktów służących przekazywaniu życia. Wypowiedź Magisterium należy do jego misji pogłębiania formacji sumień poprzez autentyczne nauczanie prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem wyjaśnianie i potwierdzanie swoim autorytetem zasad porządku moralnego, które wynikają z samej natury ludzkiej18.


    Część druga
    Nowe problemy związane z przekazywaniem życia
    11. W świetle przypomnianych wyżej zasad trzeba teraz rozważyć niektóre problemy związane z przekazywaniem życia, jakie pojawiły się i zarysowały wyraźniej w latach po ogłoszeniu instrukcji Donum vitae.

    Techniki wspomagające płodność
    12. Jeżeli chodzi o leczenie bezpłodności, nowe techniki medyczne powinny uszanować trzy podstawowe dobra: a) prawo do życia i do integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od poczęcia aż do naturalnej śmierci; b) jedność małżeństwa pociągającą za sobą wzajemne poszanowanie prawa małżonków do stania się ojcem i matką wyłącznie dzięki sobie19; c) specyficznie ludzkie wartości płciowości, które "wymagają by przekazanie życia osobie ludzkiej nastąpiło jako owoc właściwego aktu małżeńskiego, aktu miłości między małżonkami"20. Techniki przedstawiane jako pomoc do przekazywania życia "nie dlatego są do odrzucenia, że są sztuczne. Jako takie świadczą o możliwościach sztuki medycznej, jednak powinno się je oceniać pod kątem moralnym w odniesieniu do godności osoby ludzkiej, wezwanej do realizacji powołania Bożego, w darze miłości i w darze z życia"21.
    W świetle takiego kryterium należy wykluczyć wszelkie techniki sztucznego zapłodnienia heterologicznego22 oraz techniki sztucznego zapłodnienia homologicznego23, zastępujące akt małżeński. Dopuszczalne są natomiast te metody, które mają na celu wspieranie aktu małżeńskiego i jego płodności. Instrukcja Donum vitae mówi: "Lekarz pozostaje w służbie osób i przekazywania życia ludzkiego. Nie jest uprawniony do dysponowania nimi, ani do decydowania o nich. Interwencja lekarska szanuje godność osób, gdy ułatwia ten akt lub pozwala uzyskać jego cel, jeśli został dokonany w sposób normalny"24. Natomiast na temat sztucznej inseminacji homologicznej mówi: "nie można dopuścić sztucznego zapłodnienia homologicznego wewnątrz małżeństwa za wyjątkiem przypadku, w którym środek techniczny nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz służy jako ułatwienie i pomoc do osiągnięcia jego naturalnego celu"25.
    13. Z pewnością dopuszczalne są działania mające na celu usunięcie przeszkód uniemożliwiających naturalną płodność, jak na przykład leczenie hormonalne niepłodności spowodowanej przez zaburzenia w funkcjonowaniu gruczołów płciowych, chirurgiczne leczenie endometriozy ograniczonej, udrożnienie jajowodów albo mikrochirurgiczne przywrócenie ich przepuszczalności. Wszystkie te metody można uznać za autentyczne terapie o tyle, o ile po rozwiązaniu problemu leżącego u podstaw bezpłodności para może spełniać akty małżeńskie prowadzące do przekazywania życia bez potrzeby bezpośredniej interwencji lekarza w sam akt małżeński. Żadna z tych technik nie zastępuje aktu małżeńskiego, który jako jedyny jest godny przekazać życie w sposób naprawdę odpowiedzialny.
    Ponadto, by wyjść naprzeciw wielu parom bezpłodnym, pragnącym mieć dzieci, należałoby przez odpowiednie środki ustawodawcze zachęcać do adopcji licznych sierot, które dla odpowiedniego rozwoju ludzkiego potrzebują ogniska domowego, propagować ją i ułatwiać związane z nią procedury. Należy też zauważyć, że zasługują na zachętę badania i inwestycje ukierunkowane na zapobieganie niepłodności.

    Zapłodnienie in vitro i zamierzone niszczenie embrionów
    14. Już Instrukcja Donum vitae zwróciła uwagę na fakt, że zapłodnienie in vitro związane jest dosyć często z zamierzonym mszczeniem embrionów26. Niektórzy uważali, że ma to związek z techniką częściowo jeszcze niedoskonałą. Natomiast późniejsze doświadczenie wykazało, że wszystkie techniki zapłodnienia in vitro są stosowane faktycznie tak, jak gdyby ludzki embrion był po prostu zwykłym zbiorem komórek, które są używane, selekcjonowane i odrzucane.
    Prawdą jest, że blisko jedna trzecia kobiet, które uciekają się do metod sztucznego przekazywania życia, rodzi dziecko. Trzeba jednak zaznaczyć, że biorąc pod uwagę stosunek wszystkich wyprodukowanych embrionów do embrionów rzeczywiście narodzonych, liczba embrionów zniszczonych jest bardzo wysoka27. Straty te są akceptowane przez specjalistów od metod zapłodnienia in vitro jako cena, którą trzeba zapłacić za osiągnięcie pozytywnych rezultatów. W rzeczywistości jest dosyć niepokojące, że badania na tym polu mają w przeważającej mierze na celu uzyskanie lepszych rezultatów, jeżeli chodzi o procent urodzonych dzieci w stosunku do liczby kobiet poddających się zabiegowi, natomiast nie wydaje się, by miały na względzie rzeczywiste prawo do życia każdego pojedynczego embrionu.
    15. Często mówi się, że owa śmierć embrionów najczęściej nie jest zamierzona, a nawet że dochodzi do niej wbrew woli rodziców i lekarzy. Twierdzi się, że jest to ryzyko niewiele różniące się od ryzyka wiążącego się z naturalnym procesem prokreacji i że chcąc przekazywać życie bez podejmowania żadnego ryzyka, należałoby w praktyce powstrzymać się od przekazywania go. To prawda, że nie każda strata embrionów w sytuacji przekazywania życia in vitro jest w jednakowym stopniu związana z wolą zaangażowanych w nie podmiotów. Ale prawdą jest również to, że w wielu wypadkach porzucenie, zniszczenie lub utrata embrionów jest przewidziane i zamierzone.
    Embriony uzyskane in vitro, u których występują wady, są od razu odrzucane. Coraz częstsze są przypadki, że pary, które nie są bezpłodne, korzystają z metody sztucznego przekazywania życia jedynie w tym celu, by móc dokonać genetycznej selekcji swoich dzieci. Powszechną praktyką w wielu krajach stało się stymulowanie cyklu kobiecego, by uzyskać wysoką liczbę owocytów, które zostają zapłodnione. Pewna ich liczba zostaje przeniesiona do łona matki, a pozostałe są zamrażane z myślą o ewentualnych przyszłych zabiegach reprodukcyjnych. Celem przeniesienia kilku z nich jest zapewnienie, na ile to możliwe, zagnieżdżenia się przynajmniej jednego embrionu. Środkiem, jaki stosuje się, aby osiągnąć ten cel, jest użycie większej liczby embrionów, niż wymagałoby urodzenie dziecka, w przewidywaniu, że niektóre nie zagnieżdżą się oraz w każdym razie unika się mnogiej ciąży. A zatem technika przeniesienia kilku embrionów oznacza faktycznie czysto instrumentalne ich traktowanie. Uderza fakt, że ani powszechna deontologia zawodowa, ani władze sanitarne nie zgodziłyby się w żadnej innej dziedzinie medycyny na zastosowanie metody dającej tak wysoki globalny procent negatywnych i zgubnych rezultatów. W rzeczywistości metody zapłodnienia in vitro są akceptowane, ponieważ zakłada się, że embrion nie zasługuje na pełny szacunek z powodu tego, że staje się rywalem wobec pragnienia, które trzeba zaspokoić.
    Ten smutny stan rzeczy, często przemilczany, w pełni zasługuje na naganę, ponieważ "różne techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie"28.
    16. Ponadto Kościół uważa za etycznie nie do przyjęcia oddzielanie prokreacji od całkowicie osobistego kontekstu aktu małżeńskiego29: przekazywanie ludzkiego życia jest aktem osobistym mężczyzny i kobiety jako pary, nie dopuszczającym żadnego rodzaju zastępczego działania. Akceptowanie bez zastrzeżeń faktu, że stosowanie technik zapłodnienia in vitro pociąga za sobą wysoki procent poronień, pokazuje wyraźnie, że zastąpienie aktu małżeńskiego procedurą techniczną - oprócz tego, że uchybia szacunkowi, jaki należy się prokreacji, której nie można sprowadzać jedynie do wymiaru reprodukcyjnego - przyczynia się do osłabienia świadomości szacunku należnego każdej istocie ludzkiej. Natomiast uznaniu tego szacunku sprzyja bliskość małżonków, ożywiana miłością małżeńską.
    Kościół uznaje słuszność pragnienia dziecka i rozumie cierpienia małżonków dotkniętych problemem bezpłodności. Jednakże tego pragnienia nie można przedkładać nad godność każdego ludzkiego życia, posuwając się aż do panowania nad nim. Pragnienie dziecka nie może usprawiedliwiać jego "produkowania", podobnie jak niechęć wobec dziecka już poczętego nie może usprawiedliwiać porzucenia go lub zniszczenia.
    W rzeczywistości odnosi się wrażenie, że niektórzy badacze, pozbawieni jakiegokolwiek odniesienia etycznego i świadomi możliwości związanych z postępem technologicznym, wydają się ulegać logice jedynie subiektywnych pragnień30 i naciskom ekonomicznym, tak silnym w tej dziedzinie. Wobec instrumentalnego traktowania istoty ludzkiej w stadium embrionalnym trzeba powtarzać, że "miłość Boża nie robi różnicy między nowo poczętą istotą będącą jeszcze w łonie matki, a dzieckiem, młodzieńcem, człowiekiem dojrzałym czy starszym. Nie robi różnicy, ponieważ w każdym dostrzega odbicie swojego obrazu i podobieństwa (...). Dlatego Magisterium Kościoła niezmiennie głosiło świętość i nienaruszalność każdego ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnego kresu"31.

    Intra Cytoplasmic Sperm Injection (ICSI)
    17. Pośród najnowszych technik sztucznego zapłodnienia stopniowo szczególnego znaczenia nabrało Intra Cytoplasmic Sperm Injection?32 [docytoplazmatyczne wstrzyknięcie spermy]. ICSI stało się najczęściej stosowaną techniką ze względu na największą skuteczność i pozwala zaradzić różnym formom niepłodności mężczyzny33.
    Podobnie jak zapłodnienie in vitro, którego stanowi odmianę, ICSI jest ze swej istoty techniką niegodziwą: powoduje ona całkowite oddzielenie prokreacji od aktu małżeńskiego. W istocie bowiem ICSI "dokonuje się poza ciałem małżonków, za pośrednictwem działania osób trzecich, od których kompetencji i działań technicznych zależy powodzenie zabiegu (...) Oddaje więc życie i tożsamość embrionów w ręce lekarzy i biologów, wprowadza panowanie techniki nad pochodzeniem i przeznaczeniem osoby ludzkiej. Tego rodzaju panowanie samo w sobie sprzeciwia się godności i równości, które winny być uznawane zarówno w rodzicach, jak i dzieciach. Poczęcie w probówce jest wynikiem działań technicznych, które prowadzą do zapłodnienia; nie jest ono w rzeczywistości ani osiągnięte, ani pozytywnie chciane jako wyraz i owoc właściwego aktu zjednoczenia małżeńskiego"34.

    Zamrażanie embrionów
    18. Jedną z metod wykorzystywanych do zwiększenia wskaźnika powodzenia technik przekazywania życia in vitro jest zwielokrotnienie liczby kolejnych zabiegów. W celu uniknięcia powtórnego pobierania owocytów od kobiety stosuje się jednorazowe pobranie większej ich liczby, po czym znaczna część embrionów uzyskanych in vitro zostaje poddana kriokonserwacji35, z myślą o drugim cyklu zabiegu w wypadku niepowodzenia pierwszego bądź w wypadku gdyby rodzice pragnęli następnej ciąży. Niekiedy zamraża się również embriony przeznaczone do pierwszego przeniesienia, ponieważ hormonalna stymulacja cyklu u kobiety wywołuje skutki, które skłaniają do tego, by zaczekać na unormowanie się warunków fizjologicznych, zanim przystąpi się do przeniesienia embrionów do łona matki.
    Kriokonserwacja jest nie do pogodzenia z szacunkiem należnym embrionom ludzkim: zakłada ich produkowanie in vitro; wystawia je na poważne niebezpieczeństwo śmierci albo naruszenie ich integralności fizycznej, ponieważ znaczący ich procent nie przeżywa procesu zamrożenia i rozmrożenia; pozbawia je, przynajmniej czasowo, możliwości przyjęcia i kształtowania w łonie matki; naraża je na dalsze szkody i manipulacje36.
    Większość niewykorzystanych embrionów pozostaje "sierotami". Ich rodzice nie dopominają się o nie, a czasem urywa się z nimi kontakt. To wyjaśnia istnienie składów całych tysięcy zamrożonych embrionów niemal we wszystkich krajach, w których praktykuje się zapłodnienie in vitro.
    19. Jeżeli chodzi o wielką liczbę już istniejących zamrożonych embrionów, pojawia się pytanie: co z nimi zrobić? Niektórzy stawiają sobie to pytanie, nie uwzględniając jego wątku etycznego, kierując się jedynie koniecznością przestrzegania prawa, które nakazuje opróżnienie po pewnym czasie banków w ośrodkach kriokonserwacji, które później zostaną na nowo zapełnione. Natomiast inni są świadomi tego, że doszło do poważnej niesprawiedliwości, i zastanawiają się, w jaki sposób temu zadośćuczynić.
    Oczywiście nie do przyjęcia są propozycje wykorzystania tych embrionów w celach badawczych albo przeznaczenie ich do celów terapeutycznych, ponieważ wówczas embriony są traktowane jako zwykły "materiał biologiczny", co prowadzi do ich zniszczenia. Także propozycja rozmrażania tych embrionów, bez ich reaktywacji, używając ich do badań, jakby były zwyczajnymi zwłokami, nie jest do przyjęcia37.
    Również propozycja wykorzystania ich w "terapii" par bezpłodnych etycznie jest nie do przyjęcia, z tych samych powodów, które czynią niegodziwym zarówno sztuczne zapłodnienie heterologiczne, jak i wszelkie formy macierzyństwa zastępczego38; taka praktyka stwarzałaby różne dalsze problemy natury medycznej, psychologicznej i prawnej.
    Została też wysunięta propozycja wprowadzenia formy "adopcji prenatalnej", tylko w tym celu, by stworzyć możliwość narodzenia się istotom ludzkim, które w przeciwnym wypadku skazane są na zniszczenie. Jednakże ta propozycja, godna pochwały co do intencji uszanowania i obrony życia ludzkiego, niesie ze sobą wiele problemów nie różniących się od wyżej przedstawionych.
    Trzeba na koniec stwierdzić, że tysiące porzuconych embrionów stwarzają sytuację niesprawiedliwości nie do naprawienia. Dlatego Jan Paweł II odwołał się "do sumienia osób sprawujących odpowiedzialne funkcje w środowisku naukowym, a w szczególny sposób do lekarzy, aby została wstrzymana produkcja ludzkich embrionów, zważywszy, że nie ma moralnie godziwego rozwiązania, które zapewniłoby ludzką przyszłość wielu tysiącom 'zamrożonych' embrionów, choć przecież mają one i zawsze zachowają swoje podstawowe prawa i tym samym winny być chronione przez prawo jako ludzkie osoby"39.

    Zamrażanie owocytów
    20. W celu uniknięcia poważnych problemów etycznych, związanych z kriokonserwacją embrionów, w kontekście technik zapłodnienia in vitro wysunięto propozycję zamrażania owocytów40. Po pobraniu odpowiedniej liczby owocytów, mając na względzie wiele cyklów sztucznego przekazania życia, planuje się zapłodnienie tylko tych owocytów, które zostaną przeniesione do matki, natomiast inne byłyby zamrażane, by ewentualnie mogły zostać zapłodnione i przeniesione w przypadku niepowodzenia pierwszej próby.
    W związku z tym trzeba zaznaczyć, że kriokonserwację owocytów w celu sztucznego przekazywania życia należy uznać za moralnie nie do przyjęcia.

    Redukcja embrionów
    21. Niektóre metody zastosowane w sztucznym przekazywaniu życia, zwłaszcza przeniesienie większej liczby embrionów do łona matki, spowodowały znaczny wzrost liczby ciąż mnogich. Dlatego pojawił się projekt dokonywania tak zwanej redukcji embrionów. Polega ona na zabiegu powodującym zmniejszenie liczby embrionów lub płodów obecnych w łonie matki przez ich bezpośrednie unicestwienie. Decyzja o unicestwieniu istot ludzkich, wcześniej bardzo upragnionych, stanowi paradoks i często powoduje cierpienie oraz poczucie winy, które mogą trwać przez całe lata.
    Z punktu widzenia etycznego redukcja embrionów jest zamierzoną aborcją selektywną. Jest to bowiem rozmyślne i bezpośrednie zniszczenie jednej lub wielu niewinnych istot ludzkich w początkowej fazie ich istnienia i jako takie stanowi zawsze poważny nieporządek moralny41.
    Argumenty przedstawiane dla usprawiedliwienia etycznego redukcji embrionów opierają się często na analogii do klęsk żywiołowych albo nadzwyczajnych katastrof, w których pomimo dobrej woli każdego nie jest możliwe ocalenie wszystkich dotkniętych nimi osób. Analogie te nie mogą w żadnym wypadku uzasadniać pozytywnego osądu moralnego odnośnie do praktyki bezpośrednio aborcyjnej. Kiedy indziej przywołuje się zasady moralne, takie jak zasada mniejszego zła albo podwójnego skutku, które tu nie mają zastosowania. Nigdy bowiem nie jest rzeczą dopuszczalną podejmowanie działania, które jest ze swej istoty niegodziwe, nawet dla dobrego celu: cel nie uświęca środków.......dalszy ciąg jest tu

    http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20081213&id=my21.txt


    Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 8 września 2008 r., w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

    WILLIAM Kard. LEVADA
    Prefekt
    Luis LADARIA, S.J.
    Arcybiskup tytularny Thibicy
    Sekretarz
  • Ale w ogóle o czym jest ta dyskusja? Werka ośmieliła się napisać, że są inne niż prezentowane przez W.C. metody in vitro, nie polegające na zamrażaniu embrionów i ich późniejszej eksterminacji. A potem poleciało... Co do zasady zgadzamy się jak rozumiem w ocenie samego in vitro (Werka ma trochę bardziej liberalne poglądy), więc o co cały ten szum? A już wiem, osoby które mają dar płodności postanowiły się powyżywać na tych, którzy mają tu deficyty. Czyż to niecudowne? Tyle, problemów w okół, ale można sobie ulżyć, bo ktoś ma gorzej, bo np nie może mieć dziecka, albo ma tylko jedno... Tak, sa pary które długo zwlekają z dziećmi, które prowadzą imprezowy, niezdrowy tryb życia, kobiety pracujące po 12/h w ogromnym stresie, które nagle stwierdzają a teraz pora na dziecko i nie osiągając natychmiastowego efektu wpadają w machinę np. takiego Novum, zanim się ktokowliek zorientuje są już przygotowywane do in vitro... Ale są też i inne przypadki. Generalizowanie jest dla nich krzywdzące... No i już wiele razy było to pisane, nie każdy poznaje swoją drugą połówkę mając naście lat. Pewnie Macku, nie odpowiesz, ale można wyguglać info na twój temat i nie miałeś chyba 20 lat jak urodziło sie twoje I dziecko? Znam wiele wspaniałych dziewczyn, dla których kariera jest tylko erzacem, szybko by to rzuciły gdyby poznały odpowiednią osobę i nie są to wcale wyluzowane seksualnie imprezowiczki. Zresztą pisałam o bliskiej mi dziewczynie, która zaczęła się starać o dziecko zaraz po slubie, tzn mając 26 lat i nic z tego... Dlaczego więc takie przypadki wrzucać do jednego wora z osobami, które traktują dziecko jako kolejne "dobro", które trzeba zdobyć?

    Dlaczego dziewczyny nie decydują się na kolejne in vitro - pewnie dlatego, że to koszmarna procedura, to raz, ale dlatego też, że żadko kiedy udaje się za pierwszym razem.

    A jak już wszyscy o sobie piszą to dodam, że ja urodziłam na V roku, obroniłam się w terminie, a potem zdawałam jeszcze wiele dużo trudniejszych egzaminó, w rodząc następną dwójkę. No, ale czego to dowodzi? Tylko tego, że miałam szczęscie.... Moja mama np już tyle nie miała, choć prowadziła się dużo lepiej ode mnie, no, ale mają przynajmniej mnie, jej brat za to jest bezdzietny. W mojej rodzinie jest trójka adoptowanych dzieci - ich nowi rodzice to wszystko wierzący, porządni ludzie, żadnych antyków, żadnego rozwiązłego życia, rodzina najważniejsza... Nie uogólniajmy więc. Bo naprawdę ta dyskusja chyba głównie miała na celu poprawienia samopoczucia niektórych osób.
  • [cite] Anka:[/cite]Pewnie Macku, nie odpowiesz, ale można wyguglać info na twój temat i nie miałeś chyba 20 lat jak urodziło sie twoje I dziecko?
    To dość żenujące, aby szperać po internecie w poszukiwaniu informacji o kimś, z kim można mieć od dawna normalny kontakt i wiedzieć co się tylko chce. Ale rozumiem, że jestem dla Ciebie wrogim adminem wrogiego forum, więc musisz sięgać po techniki operacyjne. Kiedyś bym napisał, że żałuję takiego obrotu sprawy, ale kiedy co i raz serwujesz mi jakieś przytyki ad personam, to myślę, że może to i lepiej.

    Sądzę, że jesteś wystarczająco inteligentna, aby mieć świadomość, że wiek, w którym przyszły na świat nasze dzieci nie ma żadnego związku z faktami, które determinują możliwość zachodzenia w ciążę. Ale jak rozumiem, ma być to ulubiona przez Ciebie pałka na niewygodnych dyskutantów, którym odbierasz prawo do zabierania głosu, jeżeli nie spełnią jakichś Twoich kryteriów. Na szczęście te zaklęcia już od dawna nie działają na tym forum.

    I bądź łaskawa przestać w kółko nas pouczać i krytykować nasze rozmowy, zresztą w nadzwyczaj kłamliwy sposób. Nie podoba Ci się tu, nie interesuje, co kto z nas ma do powiedzenia, bo nie jesteśmy dla Ciebie ludźmi na poziomie - nie ma obowiązku wchodzenia pod ten adres. Szanuj swój czas i poświęć go na coś pożyteczniejszego, niż czytanie forum, którego nie lubisz i zadawanie się z ludźmi, których nie szanujesz.
  • Po prostu ręce opadają... jak pojawiłay się chamskie i przykre posty w stosunku do Kasi, to było wszystko ok- takie niewinne żarciki. A ona napisała coś osobistego, co pewnie proste nie jest.
    Mój tekst dotyczący wyguglania nawiązywał do tego, co kiedyś pojawiło sie tu na forum - pewnie ponad półtora roku temu. Ciekawe jest jeszcze to, że z moich postów wysupłujesz tylko rzeczy, w których na coś się oburzam - trochę się rozpisalam, napisalam kilka osobistych rzeczy, ale twoją uwagę zwróciło tylko to, że smiałam się spytać o twój wiek i że nie podobają mi się te wszystkie "walenia gruchy, strzepywanie itp" - rzeczywiście straszna jestem...

    I w ogóle pytam się skąd ta awantura, stąd że Werka ośmieliła się napisać, że istnieją też inne metody in vitro? Po co te wulgaryzmy, unoszenia się?

    Małgorzato - ja doskonale rozumiem, że może wkurzać, postawa a la rozhisteryzowany przedszkolak, któremu nie chce się dać w danym momencie porządanej zabawki. Też znam taki przypadek - oboje grubo po trzydziestce, nagle im się dziecka zachciało i dramat, że nie moga i jak ja to mam fajnie. Co innego mówili 9 lat temu: "W tym wieku dziecko, zwariowałaś?, nie masz ambicji?" i takie tam.
    Tyle, że mnie rusza strasznie takie generalizowanie... Wiesz przecież, że niepłodność to straszna choroba. Równiez dlatego, że kobieta niepłodna nawet taka która ma już dzieci), czuje się gorsza, wybrakowana nie do końca kobieca. Jest tak silne powiązanie kobiecości z macierzyństwem, że to wiele utrudnia. A decyzja o adopcji nie jest taka prosta, choć jak pisałam wielu pozwala na nowo cieszyć się życiem.
  • Widzę, że w odpowiedzi na to, co napisałem, postanowiłaś wejść w rolę Argento. Nowym forumowiczom dopowiadam, że był to pewien dżentelmen, który miał zwyczaj najpierw komuś ubliżać, a potem szydzić z wywołanej reakcji twierdząc, że widocznie ten ktoś lubi, jak go się przeprasza. Skojarzenia z posłem Palikotem są jak najbardziej dozwolone, bo ta sama szkoła retoryki.

    Niestety mnie już takie sztuki nie bawią, pewnie to kwestia mojego wieku, o który "śmiałaś zapytać", choć tak naprawdę nie zapytałaś. Kiedyś może bym się bawił w odkręcanie manipulacji i pisanie sprostowań, ale teraz traktuję to wyłącznie jako zabawę cudzym kosztem.
  • hehe małgośka ale Ty nie wyglądasz ani na pedagoga ani na teologa małżeństwa
    a skąd wiesz , skoro mnie nie znasz??
    a jak wygląda teolog, a jak pedagog:cool:
    Mówi takim słodziutkim głosem że problem jest bardziej skomplikowany.
  • [cite] Werka:[/cite]Maciek, czy TY robisz specjalizację z ginekologii? bo to bujda na resorach, że...
    No to już wiemy czym się zajmuje Werka.

    :bigsmile:
  • [cite] Anka:[/cite]Werka ośmieliła się napisać, że są inne niż prezentowane przez W.C. metody in vitro, nie polegające na zamrażaniu embrionów i ich późniejszej eksterminacji.

    Eksterminacja.....piękne słowo:devil:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.