Napiszę coś kontrowersyjnego i podejrzewam że ktoś kto nie ma przewlekle chorego dziecka może nie do końca to zrozumieć . Od jakiegoś czasu obserwuje rodziny z chorym dzieckiem i widzę że w przeważającej większości rodzeństwo chorego jest dużo wrażliwsze , empatyczne , samodzielne i odpowiedzialne. Oczywiście to nie zmienia faktu że bywa ciężko i dzieci są bardziej obciążone ale w dzisiejszym świecie to cechy które są deficytowe u młodych ludzi.
Nie piszę tu o moich dzieciach bo wiadomo że byłabym nieobiektywna i pewnie do końca nie jestem ale rodzinach które spotkałam i poznałam lepiej.
Napiszę coś kontrowersyjnego i podejrzewam że ktoś kto nie ma przewlekle chorego dziecka może nie do końca to zrozumieć . Od jakiegoś czasu obserwuje rodziny z chorym dzieckiem i widzę że w przeważającej większości rodzeństwo chorego jest dużo wrażliwsze , empatyczne , samodzielne i odpowiedzialne. Oczywiście to nie zmienia faktu że bywa ciężko i dzieci są bardziej obciążone ale w dzisiejszym świecie to cechy które są deficytowe u młodych ludzi.
Nie piszę tu o moich dzieciach bo wiadomo że byłabym nieobiektywna i pewnie do końca nie jestem ale rodzinach które spotkałam i poznałam lepiej.
@maliwiju nie gniewaj się ,ale ja odpiszę kontrowersyjnie.
Na pewno nie zawsze-podkreślam-nie zawsze,ale niestety zdarza się,
że rodzice mając chore dziecko,w relacjach ze zdrowym rodzeństwem -całkiem nieświadomie -powodują zamianę ról.
Dziecko zamiast otrzymywać oparcie w rodzicach,
samo staje się oparciem dla rodziców.
Przez to buduje obraz własnej wartości na pomocy innym,
na wyczuleniu na potrzeby innych,przy jednoczesnym umniejszaniu ,
a czasem i zaprzeczaniu ,własnym potrzebom.
Stąd wrażliwość na potrzeby innych,samodzielność,odpowiedzialność.
W dorosłym życiu tacy ludzie nie potrafią odmawiać,więc często robią coś za innych,
nie potrafią prosić o pomoc,starają się zawsze spełniać oczekiwania innych nawet kosztem swoich potrzeb,swojego zdrowia.
Troszczą się o innych,ale zatroszczenie się o siebie sprawia ,że czują się winni.
Wysoki poziom empatii i uwrażliwienia na potrzeby innych na pewno pomaga w relacjach społecznych,ale też niestety naraża na bycie wykorzystywanym.
Napiszę coś kontrowersyjnego i podejrzewam że ktoś kto nie ma przewlekle chorego dziecka może nie do końca to zrozumieć . Od jakiegoś czasu obserwuje rodziny z chorym dzieckiem i widzę że w przeważającej większości rodzeństwo chorego jest dużo wrażliwsze , empatyczne , samodzielne i odpowiedzialne. Oczywiście to nie zmienia faktu że bywa ciężko i dzieci są bardziej obciążone ale w dzisiejszym świecie to cechy które są deficytowe u młodych ludzi.
Nie piszę tu o moich dzieciach bo wiadomo że byłabym nieobiektywna i pewnie do końca nie jestem ale rodzinach które spotkałam i poznałam lepiej.
@maliwiju nie gniewaj się ,ale ja odpiszę kontrowersyjnie.
Na pewno nie zawsze-podkreślam-nie zawsze,ale niestety zdarza się,
że rodzice mając chore dziecko,w relacjach ze zdrowym rodzeństwem -całkiem nieświadomie -powodują zamianę ról.
Dziecko zamiast otrzymywać oparcie w rodzicach,
samo staje się oparciem dla rodziców.
Przez to buduje obraz własnej wartości na pomocy innym,
na wyczuleniu na potrzeby innych,przy jednoczesnym umniejszaniu ,
a czasem i zaprzeczaniu ,własnym potrzebom.
Stąd wrażliwość na potrzeby innych,samodzielność,odpowiedzialność.
W dorosłym życiu tacy ludzie nie potrafią odmawiać,więc często robią coś za innych,
nie potrafią prosić o pomoc,starają się zawsze spełniać oczekiwania innych nawet kosztem swoich potrzeb,swojego zdrowia.
Troszczą się o innych,ale zatroszczenie się o siebie sprawia ,że czują się winni.
Wysoki poziom empatii i uwrażliwienia na potrzeby innych na pewno pomaga w relacjach społecznych,ale też niestety naraża na bycie wykorzystywanym.
Mechanizmy o których piszesz , mogą zaistnieć bo dziecko pochodzi z rodziny w mniejszym lub większym stopniu dysfunkcyjnej, problemy mogą się pojawić na każdym etapie życia zdrowego rodzeństwa, i rodzic nawet średnio radzący sobie z chorobą dziecka tylko w skrajnych przypadkach pomija jego rodzeństwo. Możliwe że pewne zachowania i sytuację mogą negatywnie wpływać na postawy w dorosłym życiu ale ręka w górę kto nie ponosi w dorosłym życiu konsekwencji błędów wychowawczych swoich rodziców. Twój opis osoby , obciążonej chorym rodzeństwem wskazywałby na to że takowe miałam, a jednak nie, dokładnie taka byłam jak napisałaś , pomimo bardzo dobrej sytuacji rodzinnej, wiele lat mi zajęło ( właściwie zajmuje ) ustawienie pewnych rzeczy na właściwych miejscach.
Komentarz
Od jakiegoś czasu obserwuje rodziny z chorym dzieckiem i widzę że w przeważającej większości rodzeństwo chorego jest dużo wrażliwsze , empatyczne , samodzielne i odpowiedzialne. Oczywiście to nie zmienia faktu że bywa ciężko i dzieci są bardziej obciążone ale w dzisiejszym świecie to cechy które są deficytowe u młodych ludzi.
Nie piszę tu o moich dzieciach bo wiadomo że byłabym nieobiektywna i pewnie do końca nie jestem ale rodzinach które spotkałam i poznałam lepiej.
Mechanizmy o których piszesz , mogą zaistnieć bo dziecko pochodzi z rodziny w mniejszym lub większym stopniu dysfunkcyjnej, problemy mogą się pojawić na każdym etapie życia zdrowego rodzeństwa, i rodzic nawet średnio radzący sobie z chorobą dziecka tylko w skrajnych przypadkach pomija jego rodzeństwo. Możliwe że pewne zachowania i sytuację mogą negatywnie wpływać na postawy w dorosłym życiu ale ręka w górę kto nie ponosi w dorosłym życiu konsekwencji błędów wychowawczych swoich rodziców.
Twój opis osoby , obciążonej chorym rodzeństwem wskazywałby na to że takowe miałam, a jednak nie, dokładnie taka byłam jak napisałaś , pomimo bardzo dobrej sytuacji rodzinnej, wiele lat mi zajęło ( właściwie zajmuje ) ustawienie pewnych rzeczy na właściwych miejscach.