Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kawał Drogi

1456810

Komentarz

  • [cite] Agniesia:[/cite]

    Na emigrację za chlebem też bym nigdy nie pojechała.

    Ja też nie (w każdym razie nie na dłużej niż 3 lata), ale są tacy, co to zrobili i nie sądzę, by zasługiwali na potępienie.
  • [cite] Agniesia:[/cite]Neoni nadużywają zakresu znaczeniowego słowa "wysyła" mówiąc że Papież wysłał ich na misje. Papież ich tylko błogosławi.

    Czy gdyby uważał, że postępują niezgodnie z Wolą Bożą i nieodpowiedzialnie, to by ich błogosławił, czy raczej udzielił braterskiego upomnienia?
  • Przepraszam, że się wtrącę, ale skąd Papież ma wiedzieć, czy setki wiernych, których spotyka i których błogosławi postępują zgodnie z Wolą Bożą i odpowiedzialnie? :shocked:
  • ja nie strzelam z takiej grubej rury żeby rozstrzygać czy zgodnie czy nie z wolą Bożą, po prostu mi ta idea nie leży, wczoraj byli u nas w parafii małżonkowie z misji zagranicznej, składali świadectwo że ożywili tam Kościół, katechizują przygotowują do sakramentów itp., może to i pożyteczne, są tam w dwie rodziny wielodzietne. Ale dla mnie potrząsanie puszką i mówienie "żyjemy z jałmużny" to pic skoro wiem skądinąd że utrzymuje ich "kościół" (w pojęciu wspólnoty neo). Podobnie mówienie "posłał nas papież" a w świadectwie tylko wzmianka "wstąpiliśmy do neo" - to wiernym nic nie mówi, to mydlenie trochę oczu. Poza tym to mogą być porządni ludzie... ale nie zmienia to faktu że neo stosuje techniki zagrywki i systemy sekciarskie.

    Cel uświęca środki?
  • A.... to już wszystko jasne!

    Przecież jak nie wiadomo, o co chodzi Agniesi, to znaczy, że chodzi o pieniądze.
  • Brawo strzał w 10.

    dodajmy o Cudze pieniądze (podobnie jak o Cudze dzieci).
  • Gdyby Ci chodziło o cudze pieniądze, to z pewnością nie byłabyś tak oburzona.
    Problem w tym, że ktoś prosił o Twoje.
  • [cite] Maciek:[/cite]Przepraszam, że się wtrącę, ale skąd Papież ma wiedzieć, czy setki wiernych, których spotyka i których błogosławi postępują zgodnie z Wolą Bożą i odpowiedzialnie? :shocked:

    Nie wiem skąd ma wiedzieć, ale to chyba jasne, że jest Neokatechumenatowi życzliwy?

    "Wasza obecność, tak tłumna i żywa, jest świadectwem cudów, jakich Bóg dokonał w ostatnich czterech dziesięcioleciach â?? mówił Benedykt XVI podczas wieczornego spotkania ze wspólnotami neokatechumenalnymi. â?? Wskazuje też na zaangażowanie, z jakim zamierzacie iść dalej rozpoczętą droga. Jest to droga wiernego podążania za Chrystusem i odważnego świadectwa Ewangelii, nie tylko tu w Rzymie, ale wszędzie, gdzie Opatrzność was zaprowadzi. Jest to droga posłusznego przyjmowania wskazań pasterzy Kościoła i jedności ze wszystkimi innymi składnikami Ludu Bożego. Chcecie to czynić, w pełni świadomi, że pomoc ludziom naszych czasów w spotkaniu Jezusa Chrystusa, Odkupiciela człowieka, to misja całego Kościoła i każdego ochrzczonego. Droga Neokatechumenalna włącza się w tę misję Kościoła jako jedna z wielu dróg wzbudzonych przez Ducha Świętego wraz z Soborem Watykańskim II dla nowej ewangelizacji" źródło
  • Ja na prawdę nie jestem wielką fanką Drogi i jak ta dyskusja się rozpoczynała (w tym i w tamtym drugim wątku), nie sądziłam, że będę jej bronic w jakimkolwiek aspekcie.

    Są rzeczy, które mi się nie podobają (ta kwestia odwlekania w czasie chrzczenia dzieci, chociaż uważam to jedynie za błąd powszechny wśród członków DN, a nie błąd samej Drogi, bo są tam też tacy, którzy chrzczą dzieci szybko). Sądzę też, że nie odnalazłabym się tam jako we wspólnocie (to publiczne "wywlekanie" grzechów, czy nawet zwykłe echo słowa - myślę, że w żaden sposób by mi osobiście to nie pomogło w zbliżaniu się do Boga). I też Komunia św. na siedząco byłaby dla mnie trudna do zaakceptowania (ale teraz już nie jest na siedząco, tak?).
    No ale chyba są ludzie, którym to wszystko jakoś pomaga? Wielu tak przynajmniej twierdzi i owoce tego też widać.

    Papież ich akceptuje, podpisuje statuty, błogosławi, przyjmuje z radością - dla mnie to ważny znak. Oni kochają Papieża, chcą być Mu posłuszni.

    Mam przyjaciół i znajomych w DN i nie odczułam żadnego sekciarstwa. Przeciwnie - jak już pisałam - zostałam zaproszona na ich liturgię przy okazji chrztu ich synka (miał wtedy niecały miesiąc).

    Natomiast jeśli chodzi akurat o misje, to nie ma tu się według mnie czego czepiać, oni nie robią przecież tego dla kariery, albo żeby sobie pożyć kosztem wspólnoty w jakimś obcym kraju w jakiejś biednej dzielnicy. Dla mnie to jasne, że robią to dla Boga i mogą być z tego wspaniałe owoce.
  • A to zle ,ze ludzie zyja na emigracji?Ja nie czuje sie na emigracji,czuje sie tu u siebie,tutaj jest moj dom,moja rodzina,praca itd. Rozumiem ludzi,ktorzy nie sa w stanie wyjechac do innego miasta a co dopiero do kraju.Ja tez tak mialam,ale w zyciu roznie bywa i czasem w zwiazku z praca wyjezdza sie gdzies a czasem osiada na stale i nic w tym zlego.
  • [cite] Cart:[/cite]Gdyby Ci chodziło o cudze pieniądze, to z pewnością nie byłabyś tak oburzona.
    Problem w tym, że ktoś prosił o Twoje.

    po pierwsze nie jestem oburzona.

    po drugie do tej puszki neonom misjonarzom wrzuciliśmy.

    po trzecie nie róbcie ze mnie ciemnej masy która nie wie że jadą dla Boga (Joanna). "rozchodzi mi się" o to właśnie jakie są te owoce, a raczej jakim kosztem. Nawet jeśli taka misja ma sukcesy (statystyka sakramentów się poprawia za ich sprawą) to jednak dzieci ponoszą koszta. Oderwania od rodziny, od narodu, narażania się na obcość, na zło w szemranych dzielnicach.

    Werka kobiety muzułmańskie nie są ani nieświadome ani zniewolone. To feministyczno liberalne bzdety. Kobiety w krajach islamu są zniewolone = klasa robotnicza zachodu była zniewolona i trzeba było ją wyzwolić pochodem armii czerwonej w 20 roku.
    Papież Jan Paweł ii wieszczył przed śmiercią o nowym totalitaryźmie - totalitaryźmie "demokracji" i "praw człowieka" itp itp. Zanieśmy pochodnię postępu i oświecenia. Wyzwólmy biedaczki z burek...
    A może wyzwolimy Europejki z rozwodów, z samotnego macierzyństwa, z przymusu bycia szczupłą i wysportowaną, z przymusu dążenia do domu i merola, z przymusu pracy zawodowej, z przymusu szkolnego do pełnoletności, z przymusu oddawania dzieci do żłobków & nianiek, z przymusu odstawiania od piersi i karmienia sztucznym "mlekiem" z proszku? Nie, nie, bo u nas wszystko jest bezdyskusyjnym dobrem i superszczytem osiągnięć cywilizacyjnych (z aborcją na czele) a tam zacofanie i zniewolenie. Tylko dlaczego my wymrzemy a oni przeżyją? mogę się zapowtarzać do znudzenia...

    islam to piekło kobiet, ja chciałabym żyć w liberalnym raju, być dzieckiem poczętym in vitro z nasienia anonimowego dawcy i urodzonym przez matkę substytutkę dla bezpłodnej lesbijki która wraz z partnerką zapragnęła mieć dziecko. moja siostra bliźniaczka niech ulegnie wyabortowaniu bo z nią nie mogłabym się w pełni samorealizować prenatalnie i życiowo. chcę prostestować na manifach przeciw obrzezaniu kobiet, za to za obowiązkowymi spiralkami.

    cały ten świat to szajs i padół łez i czasem nie rozumiem Pana Boga dlaczego aż tyle oddał pola temu szatanowi. Ja chyba jestem psychiczna, mam wrażenie że znów się powtarzam.
  • Werka nie wytykaj ciągle tej miłości chrześcijańskiej. Co ma miłość chrz. do forum które ma swoje reguły - jest "dyskusyjne" a więc trzeba z samego założenia rozdmuchiwać nawet trochę z naddatkiem te dyskusje, żeby były dobrą rozrywką. Temperament polemiczny nie kłóci się z chrześcijaństwem, nawet Pan Jezus go posiadał, nie zostawiając suchej nitki i "maniakalnie" prowokując oraz atakując faryzeuszy i przywódców żydowskich (antysemita pełną gębą...).

    ja lubię "kłótnie" na forum, w życiu prywatnym jestem jak baranek na rzeź prowadzony i nieśmiała gąska, nikomu nie podskoczę, wszyscy mnie miażdżą. Internet to jedyne miejsce gdzie mogę się rozhuśtać a Ty mi żałujesz:wink::wink:

    powiem wam prawdę o co mi chodzi z tym neoństwem. Decydując się na wielodzietną rodzinę zostałam sama jak palec, nie mam żadnych bratnich dusz, towarzystwa, siedzę w blokowej klicie z dziećmi a pracujące koleżanki tylko jedną mają radę -"idź do pracy".

    A neoni próbują stworzyć taką ścisłą wspólnotę, zastąpić właśnie współczesny kryzys rodziny (brak kontaktów i więzi między dalszymi krewnymi) taką ścisła wspólnotą, to coś wymarzonego dla ludzi bez rodziny, dla ludzi samotnych, dla ludzi radykalnych w poglądach czy w wyborach życiowych - jednym słowem..... dla mnie.

    powinnam tam wejść i wreszcie nie byłabym sama, wreszcie do kogoś bym należała, wreszcie może byłabym jakoś wartościowa, jakoś wspierana. Ale się boję, boję się że stracę wolność, że za mocno mnie ścisną, że wycisną ze mnie grzechy jak sokowirówka, wyciągną z kościoła do salki, a na koniec wyślą na misje bez "ubezpieczeń i zabezpieczeń".

    Jestem sfrustrowana i zazdroszczę ludziom którzy mają wsparcie duchowe na swojej drodze, mają więzi międzyludzkie, ja mam tylko mego męża i dzieci. Przed wojną Werko jako niepracująca matka pięciorga dzieci byłabym zjawiskiem statystycznym, tak normalnym jak dziś pracująca matka jedynaka lub dwójki.
    A dziś mam do wyboru - albo totalna samotność albo "macki sekty" i oderwanie od "zwykłego" Kościoła. Inne wspólnoty niż neo nie są tak zwarte...nie sądzę by były w stanie zastąpić mi brak rodziny i przyjaciół. Neo natomiast zrobi ze mnie nie katoliczkę a neonkę. Własne celebracje, noga moja na mszy niedzielnej nie postoi, będę musiała być dyspozycyjna i słuchać katechistów jak samego Boga...
  • Ale naprawde bardzo malo jest rodzin,ktore jezdza na misje,czemu sie tak uczepiliscie tych misji:shocked:Jesli jakas rodzina nie czuje w tym powolania to nie jedzie i tyle.
  • no małgorzacie chodzi o to że rodzina nie może raczej czuć powołania tylko czują je RODZICE. A dzieci biorą (jak walizkę i cześć):wink:
  • A to zle ,ze ludzie zyja na emigracji?
    Bardzo źle. To jak mieszkac w hotelu, niby warunki lepsze ale nigdy nie bedziesz u siebie.
  • też to tak odczuwam ale rozumiem że są osoby które tego nie czują. Ale muszą się liczyć z tym, że ich potomstwo nie będzie Polakami...
  • Peem tak: rozumiem i szanuję, że niektórzy chcą bądź musząÂ wybrać emigrację.
    Mam jednak nadzieję, że mnie to nie spotka. Mój dom jest tutaj.
  • Mnie wydaje się, że w neo za duzą rolę przypisuje sie świeckim. Oczywiście świeccy sa wazni, ale ich powołanie to rodzina (z małymi wyjątkami oczywiście) . Już ktoś zauwazył wczesniej, że księża po to żyją w celibacie, żeby w całości poświęcić się swoim owieczkom... Dziwi mnie osobiście ta superważna rola świeckich neokatechistów głoszących (tajemnie) Słowo Boże, jakby nie mógł tego robić ksiądz...
    Mój znajomy ksiądz (egzorcysta) miał w zwyczaju wyganiać z kościoła tzw. "dewotki", które zbytnio angazowały się w pracę w parafii zaniedbując rodzinę. Mówił "Zajmij się kobieto lepiej mężem i dziećmi. To Twoje powołanie". Coś w tym jest...
  • najlepiej zapytać tych co wyjeżdżają- w Gościu niedzielnym w 2006 roku jest wywiad z Montusiewiczami, którzy byli w Izraelu - poruszające jest to ,że są ludzie , którzy chcą wyjechać z" powołania"

    tyle, że rodzina , którą znałam na misji będącą, wydawała mi się rozdarta, rodzice może i byli zadowoleni, ale nie do końca,[/quote]
    -jeśli to ta sama rodzina:bigsmile: to wrócili - rozmawiałam ze starsza córką - już dorosła i jest zadowolona- ale to może inna zadowolona:bigsmile:
    Ty Małgorzata świadczysz tutaj - oni tam- tzn już tu! i nie dla każdego to musi być zrozumiałe dla mnie wszyscy dzielni są świadectwem Ty i Twoja rodzinka i Oni też
  • "Benedykt XVI posyła rodziny na misje

    Wśród rodzin wysłanych na misje przez Benedykta XVI, były dwie rodziny z Polski

    Rodziny wyruszają na misje. Kolejnych dwieście rodzin z Drogi Neokatechumenalnej zostało posłanych na misje na różnych kontynentach. Podczas specjalnej audiencji w Watykanie, 12 stycznia br., papież Benedykta XVI wręczył krzyże misyjne rodzinom udającym się do różnych krajów, głównie do Ameryki Łacińskiej. Papież mówił o szczególnie ważnej roli, jaka przypada rodzinie w dziele nowej ewangelizacji. Prosiliście â?? powiedział Ojciec Święty â?? aby posłania dokonał Następca św. Piotra, jak to już bywało za mojego czcigodnego poprzednika Jana Pawła II (â??), ponieważ waszą działalność apostolską pragniecie umieścić w sercu Kościoła, w pełnej zgodzie z jego wytycznymi i w jedności z Kościołami lokalnymi, w których będziecie pracować.

    Początek misji rodzin sięga 1986 r., kiedy to 15 stycznia Jan Paweł II posłał do Hamburga, Strasburga i Oulu (Finlandia) pierwsze trzy rodziny z Drogi Neokatechumenalnej dla nowej ewangelizacji. W grudniu tego samego roku kolejnych 48 rodzin z 203 dziećmi otrzymało z rąk Jana Pawła II krzyże misyjne. Rok później do rodzin w misji dołączyło dalszych 36 rodzin. W sumie, Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swego pontyfikatu wręczył krzyże misyjne ponad 200 rodzinom, które wciąż pracują w wielu krajach na pięciu kontynentach.

    Niech rodziny ewangelizują rodziny! â?? mówił Jan Paweł II w 1991 r. Misja rodzin ma ukazywać oblicze rodziny chrześcijańskiej i stawić czoła zjawisku sekularyzacji i ateizmu w wielu krajach europejskich, a także być odpowiedzią na wezwanie do nowej ewangelizacji na różnych kontynentach. Rodziny udają się tam, skąd nadchodzą pisemne zaproszenia biskupów, a towarzyszy im kapłan, który wspomaga je w misji. Osiedlają się w dzielnicach trudnych, poszukują pracy, aby się utrzymać i stopniowo nawiązują pierwsze kontakty z sąsiadami. Ta nowa forma obecności Kościoła katolickiego przypomina postępowanie św. Pawła, któremu pomagały rodziny, podobnie jak w późniejszych wiekach św. Benedyktowi.

    W Ameryce Południowej z powodu ogromnej migracji w kierunku peryferii wielkich miast oraz z braku kleru, by otwierać nowe parafie, wielkie aglomeracje miejskie stają się terenem szerzenia się sekt. Biskupi, widząc ewangelizacyjną siłę Drogi Neokatechumenalnej, proszą o wysłanie rodzin na te peryferia, często ogromne osiedla baraków, by tworzyć ogniska ewangelizacji powstrzymujące działalność sekt. Rodziny w misji stopniowo formują tam małe wspólnoty wśród miejscowych katolików, w oczekiwaniu na możliwość tworzenia nowych parafii.

    Drogie rodziny â?? mówił Benedykt XVI do ostatnio rozesłanych 200 rodzin â?? krzyż, który otrzymacie, będzie waszym nieodłącznym towarzyszem drogi, gdy waszą działalnością misyjną będzie obwieszczać, że jedynie w Jezusie Chrystusie, umarłym i zmartwychwstałym, jest zbawienie. Przemierzając w prostocie i ubóstwie drogi wszystkich kontynentów, będziecie Jego cichymi i radosnymi świadkami, podtrzymywani nieustanną modlitwą i słuchaniem Słowa Bożego oraz karmieni uczestnictwem w liturgicznym życiu Kościołów lokalnych, do których jesteście posłani.

    Kolejne rodziny ruszają zatem na misje bez większego zabezpieczenia potrzeb, ale nade wszystko licząc na Bożą Opatrzność. Wasze rodziny â?? mówił dalej Ojciec Święty â?? będą świadczyć, że Pan nie opuszcza tych, którzy w Nim pokładają nadzieję. Szerzcie nadal Ewangelię życia. Dokądkolwiek zaprowadzi was wasza misja, niech wam przyświeca pocieszające słowo Jezusa: "Starajcie się najpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dodane". W świecie, który szuka ludzkiej pewności i ziemskich zabezpieczeń, ukazujcie, że Chrystus jest solidną skałą, na której można budować swoje życie, a ufność w Nim pokładana nigdy nie zawodzi. Święta Rodzina z Nazaretu niech was osłania i będzie waszym wzorem.
    O. Ryszard Szmydki OMI"
    to cytat z "Misyjnych dróg" z 2006 roku
    http://www.misyjnedrogi.pl/artykuly.php?tresc,1691
  • "ukazujcie, że Chrystus jest solidną skałą, na której można budować swoje życie, a ufność w Nim pokładana nigdy nie zawodzi"


    Znam rodzinę z Neo (to inni znajomi:bigsmile:), którzy byli parę ładnych lat temu w Kazachstanie. Dzieci są już dorosłe, mają liczne rodziny, żyją blisko Boga, choć nie w Neo.
    Nie wiem, czy pytali o zdanie dzieci. Może to jest akt posłuszeństwa rodzicom i zaufania Bogu. Trudno mi też orzekać, co to znaczy wychować dzieci najlepiej jak się da. Elitarna szkoła, zagraniczne studia, dobre jedzenie i wygodny pokój? A może miłość i miłosierdzie, świat, w którym bieda splata się ze szczęściem... Nie jestem pewna, czy na misji wszystkie kobiety muszą zostać zgwałcone, a mężczyźni pobici i ograbieni... to jakieś mocno naciągane jest...

    Misja to nie wybór ludzi, ale wezwanie Pana Boga. I nie nam się w to mieszać. To wielki akt odwagi i ufności. Zostawić wszystko i zacząć od nowa, od kompletowania garnków... Jak jesteś obżarty, to nie masz szansy na mannę z nieba. Nie jest ci potrzebna. Misja to prowokowanie cudów, a nie zagrożenia.
  • Ja tylko dodam jedną rzecz. Dla mnie była ona istotna.
    Mówicie, że za dużo robią w Neo świeccy, za mało księża.
    Ale to księża właśnie torują drogi i przecierają szlaki w ewangelizacji.
    Co roku są rozsyłani przez biskupa (albo prezbitera przewodniczącego) na konwiwencji dla prezbiterów wędrownych i seminarzystów, która odbywa się w Porto San Giorgio we Włoszech, po dwóch na cały świat.
    Dostają bilet w dwie strony do wylosowanego miejsca na ziemi, biorą Biblię i ...nic więcej.
    Nie dostają pieniędzy na pobyt, ani jedzenia. "Ani trzosa ani sandałów."
    Po (chyba) tygodniu wracają i zdają relację z tego, jak Bóg ich prowadził.

    Gdyby nie to doświadczenie prezbiterów i ich świadectwo, że Bóg troszczy się o wszystko otwierając przed nimi drzwi zakrystii, albo dając im zakosztować także odrzucenia, gdyby tego nie wypróbowali na sobie księża, czyli ci, którzy właśnie są powołani do głoszenia Jezusa w świecie i życia jak On- misji rodzin by nie było!

    Słyszałam wiele świadectw księży i seminarzystów z takich misji- szkoda, że nie są spisywane. Byłyby naprawdę cudownym świadectwem działania Bożej Opatrzności!
  • @Agniesia, wysłałam Ci wiadomość na priv.
  • [cite] Taw:[/cite]A to zle ,ze ludzie zyja na emigracji?
    Bardzo źle. To jak mieszkac w hotelu, niby warunki lepsze ale nigdy nie bedziesz u siebie.

    Kolega twierdzi, iż mieszkanie na terenie III RP to u siebie? Mam poważne wątppliwości co do tej tezy.
  • Kolega twierdzi, iż mieszkanie na terenie III RP to u siebie? Mam poważne wątppliwości co do tej tezy.
    A jak bawie się z kolegą w piaskownicy i kolega zabierze mi grabki to czyje one są?
  • [cite] Taw:[/cite]
    A jak bawie się z kolegą w piaskownicy i kolega zabierze mi grabki to czyje one są?
    Ale to nie grabki mi zabrali, tylko piaskownicę.
  • piaskownica , to chyba Taw-a jest??
    to czyje te grabki??:bigsmile:
    Nawet nie o to chodzi czyje grabki, a piaskownica oczywiście moja tylko o to czy powinienem strzelac do psów co mi srają...?
  • Werka dzięki za kazanie...:wink: Teraz poradź mi co robić gdy chcesz "dawać z siebie" a dalsza rodzina (=nie mąż i dzieci) i "przyjaciele" (a co to jest?) mówią: dziękujemy nie potrzebujemy.

    I tak, okładki a nade wszystko wnętrza kolorowych i czarnobiałych gazet chcą zmieniać świat, prawo, i poniekąd im się udaje. Kociołapstwo staje się normą jak myślisz dlaczego? W każdym plotkarskim piśmie mamy promocję wolnych związków, antykoncepcji itp., czytam te pisma.
    Dziewczyna chce wyjść za mąż a on: zamieszkaj ze mną po co nam papierek, ona ma wybór albo z nim zamieszka co i tak nie daje gwarancji jego wierności, albo boi się że on odejdzie i znajdzie taką co z nim zamieszka.
    Nadal twierdzę że nasz świat nie jest mniej pełen zniewoleń. Nasze są tylko bardziej wyrafinowane i ukryte pod płaszczykiem wolności.
  • Taw,ja nie mieszkam w hotelu-mam tu dom i rodzine,nie mam domu w PL,nie czuje sie gorsza,czuje sie u siebie a dzieci beda Polakami i Irlandczykami.Nie wiem czy wroce do PL i kiedy(mysle,ze emeryturze jak bede to czemu nie).To moj wybor i nie pytam sie nikogo o zdanie.Mam wybor- moge zmienic Irlandie na inny kraj,ale ktoz to wie,czy moze za 2 lata znow nie bede mieszkac w PL.Czuje sie u siebie i raczej nie widze by maz czy corka nie czuli sie jak u siebie.
  • To moj wybor i nie pytam sie nikogo o zdanie.
    A to zle ,ze ludzie zyja na emigracji?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.