Może te niegrzeczne koty to dla kogoś coś ważnego? Nie uważam by miejsce parkingowe było poważniejszą sprawą.
Jeśli jadę z chorym dzieckiem i chcę mieć z nim blisko do szpitala to jest, jak koty się kłócą to się je od siebie izoluje a nie modli żeby były grzeczne. Uspokoiły się w sposób naturalny, a nie dzięki modlitwie. Czysty przypadek
Nie oceniam postępowania Boga. Proszę, bo chcę coś, ale nie traktuję Go jak złotej rybki, która ma spełniać moje prośby. Jak nie daje czego chcę, to ufam, że wie lepiej czy tego potrzebuję (lub ktoś inny) czy nie.
Jak miałem świnki morskie co się gryzły to dwa tygodnie kombinowałem jak je pogodzić udało się. Do głowy by mi nie przyszło rozłożyć ręce i mówić no nie mogę, Jezu ty się tym zajmij. To fizjologia i behawiorystyka zwierząt, proste jak odruchy Pawłowa.
Ja też sie nie modliłam nigdy za swoje zwierzaki. Ale jakbym miała z nimi problemy, z którymi bym sobie nie umiała poradzić w żaden sposób, to bym pewnie też się pomodliła. Edit: nie, jednak bym się nie pomodliła. Pozbyłabym się zwierzaków. Ale wiem, że inni mają więcej serca do zwierząt.
Jak ma się przyjaciela, który może w czymś pomóc, to jak ma się problem to się go prosi. Nie oznacza to przecież, że leci się z każdym drobiazgiem, nie zwraca po pomoc dlatego, że samemu nie chce się wysilać.
"Niestety nawet posiadając tę wiedzę, nie zawsze jesteśmy wstanie zadowalająco rozwiązać problem kociej agresji, czyli pogodzić futrzaki ze sobą.
Niektóre koty po prostu nie potrafią żyć w grupie, co musimy zaakceptować. W takich przypadkach zwykle najlepszym rozwiązaniem jest rozdzielenie zwierząt, jednego z nich oddając."
Czyli ludzkie rozwiązania nie zawsze działają. Czemu wtedy nie poprosić Stwórcy o pomoc? Bo to drobiazg? Jak tak uzna, to najwyżej nie pomoże.
Ja myślę, że modlitwa modlitwie nierówna i zależy co mamy na myśli. Może niesprawiedliwie oceniam, ale dawnymi czasy na autobusowych pielgrzymkach do Medjugorje, bardzo irytujące były dla mnie litanie typu "żeby ciocia Tereska wyzdrowiała, wnuczek zdał egzamin na piątkę, a w weekend była słoneczna pogoda". Natomiast w skrytości serca nie raz westchnęłam o miejsce parkingowe w centrum czy żeby kot nie cierpiał kiedy miał złamanie. Co innego akt strzelisty o którym tylko Pan Bóg wie, co innego "życzeniowe modlitwy" , które powodują ziew we wspólnocie i mnie osobiście irytują.
"Niestety nawet posiadając tę wiedzę, nie zawsze jesteśmy wstanie zadowalająco rozwiązać problem kociej agresji, czyli pogodzić futrzaki ze sobą.
Niektóre koty po prostu nie potrafią żyć w grupie, co musimy zaakceptować. W takich przypadkach zwykle najlepszym rozwiązaniem jest rozdzielenie zwierząt, jednego z nich oddając."
Czyli ludzkie rozwiązania nie zawsze działają. Czemu wtedy nie poprosić Stwórcy o pomoc? Bo to drobiazg? Jak tak uzna, to najwyżej nie pomoże.
temu: Niektóre koty po prostu nie potrafią żyć w grupie, co musimy zaakceptować.
Jak miałem świnki morskie co się gryzły to dwa tygodnie kombinowałem jak je pogodzić udało się. Do głowy by mi nie przyszło rozłożyć ręce i mówić no nie mogę, Jezu ty się tym zajmij. To fizjologia i behawiorystyka zwierząt, proste jak odruchy Pawłowa.
Wystarczy poznać te zwierzęta trochę żeby wiedzieć że one nie są złe gdy mają postawy obronne wobec innych przedstawicieli swojego gatunku.
Oba koty były na swój sposób kochane ale nie umiały się dogadać. Prawie miesiąc próbowałam wszystkich możliwych sposobów żeby im pomóc. Nowy kot większość czasu spędzał w łazience. Któregoś dnia nowa kotka wybiegła z łazienki i schowała się pod łóżkiem .... pod które natychmiast poleciała za nią ta druga... w ataku. Syki i mruki... warczenie.... Cóż mi pozostało???
Ani wyciągnąć ich ani obronić jakkolwiek... zaczęłam się modlić i słuchać co tam się dzieje. No i one się dogadały tam. Zajęło im to 10 minut.
Mi tak robiły świnki morskie. Jedna drugiej nie dawała żyć w klatce. Wyganiała ją z domku i biła. Wstawiłem drugi domek to wyganiała ją z obu. Pomogło jak wyjąłem oba domki. Siedziały nastroszone w przeciwległych kątach i po paru godzinach się polubiły. Mając w domu dwa koty które pochodzą od zwierząt dzikich, dla których znakowanie terenu jest ważne czego się spodziewać. To naturalne zachowania zwierząt i modlitwy nie mają tu nic do rzeczy. Widocznie się tam oswoiły pod łóżkiem. A modlitwa, jak to modlitwa, nie zaszkodziła przecież a pomogła a pewno tobie, każdy pretekst jest dobry aby się modlić, chodzi postawę serca, a Bóg sam wie co z tym robić, niewykluczone że zrobił ci taki mały prezent :-)
Skoro nie powinno się modlić za zwierzęta, to jak wytłumaczycie używanie wody egzorcyzmowanej do uzdrawiania zwierząt, ratowania roślin?
"Skoro przyglądamy się wpływowi w.e. na ciało, należy powołać się na mnóstwo opowiadań, które aż szkoda że nie zostały zapisane i zebrane w księdze. Dotyczą one cudownych uzdrowień ludzi, zwierząt, a nawet roślin. Zacznijmy od końca:
? rośliny w czasie ogromnej suszy skrapiane codziennie odrobiną w.e. (tam, gdzie ich podlewanie było niemożliwe ze wzgl. na dużą odległość) urosły tak ogromne, że budziły podziw sąsiadów, którym wszystko powysychało.
? W.e. chroniła wielokrotnie uprawy (na polu i pod folią) przed szkodnikami oraz chorobami, a nawet przed złodziejami.
? Rośliny i drzewa, które zaczynały obumierać, w.e. przywracała do życia.
Zwierzęta, o dziwo, potrafią odróżnić wodę zwykłą od poświęconej, którą chętnie piją, gdy są chore. Podobne zjawisko zauważono u małych dzieci, które, jakby prowadzone niewidzialną ręką (Anioła Stróża?), często znajdują tę wodę gdzieś w kredensie i wypijają, a nieco starsze nawet o nią proszą.
? W chlewie moich parafian wszystkie (duże już) prosięta padały z głodowego wycieńczenia, pomoc weterynarza okazała się nieskuteczna. Gospodyni przypomniała sobie o w.e., pokropiła nią wieczorem koryto z karmą, a rano przekonała się, że zostało opróżnione. Obok niego stało drugie ? pełne, którego nie pokropiła? Przy codziennym używaniu w.e. wyprowadziła wszystkie prosiaki z ciężkiego stanu[3].
? Inna mieszkanka tej samej wsi, używając w.e. ?poprawiła? weterynarza, bezskutecznie usiłującego, przy pomocy zastrzyków, pomóc jej maciorze, która oprosiła się i długo leżała bezsilna. Wystarczyła kropla tej wody, by świnia zerwała się na równe nogi, odzyskując siły.
Dobry Bóg, wysłuchując modlitwy Kościoła, przychodzi z pomocą używającym w.e. na wiele różnych sposobów, aby tylko czynili to z wiarą (przejawiającą się w ufności, najczęściej wyrażonej w ich modlitwie). Tak więc skrapiają nią oni mieszkanie, gospodarstwo, pola i ogrody, osoby chore i atakowane przez szatana (nawet, jak wyżej wspomniano, ?na odległość?), ich łóżko i ubranie; dodają kilka kropli do pokarmu ludzi i zwierząt, wpuszczają do studni dla oczyszczenia w niej wody i uczynienia jej zdrową. Chorzy dotykają w.e. zaatakowanych części ciała, stosują kroplę do przemywań, do okładów, często do picia[4]. Użycie jej, połączone z krótkimi egzorcyzmami dostępnymi dla ludzi świeckich, oddala burze i chmury gradowe, gasi ogień pożarów. Im starsi będą świadkowie niezwykłych zdarzeń, tym więcej na ogół potrafią ich opowiedzieć, jak też liczniejsze wskazać zastosowania w.e.[5]
W.e. nie działa w sposób ?magiczny?, jak zaklęcie dobre na określone sytuacje, gdyż Boga można tylko pokornie prosić o łaskę (jak przy użyciu także innych poświęconych przedmiotów), a nie narzucać Mu swojej woli, nie dyktować, co ma dać, kiedy i w jakich ilościach. Z tego względu nie zawsze odpowiedź Nieba będzie taka sama w podobnych do siebie sytuacjach, lecz zależy w pierwszym rzędzie od samego Boga i Jego planów względem nas, w drugim zaś od naszej wiary i ufności w Nim pokładanej.
Głęboka wiara cechowała prawdopodobnie pielęgniarza, który w B. P. rozchylił wargi dziewczyny, od miesięcy po wypadku samochodowym sztucznie podtrzymywanej przy życiu, i wlał jej kilka kropli w.e. Zauważywszy, że się zakrztusiła, wybiegł na korytarz z wołaniem: ?B. żyje!? Gdy wrócił na czele personelu medycznego, jakież było jego zdziwienie, gdy zastał ją już siedzącą na łóżku i usłyszał jej słowa do siebie skierowane: ?Co ty mi dałeś do picia?? Bo gdy mi to coś wlałeś do ust, jakiś głos mi powiedział: ?B., weź się za siebie!? I oto jestem zdrowa!? Rzeczywiście była zdrowa, po krótkiej obserwacji opuściła szpital, choć przy tak mocnym stłuczeniu mózgu nikt nie dawał jej szans na powrót do życia w ogóle, a tym bardziej do życia samodzielnego.
Na zakończenie kilka uwag co do wpływu w.e. na naszą sferę duchową. W modlitwie Kościoła przy jej poświęceniu zawarta jest prośba o oddalenie wszystkich zasadzek ukrytego wroga oraz wszystkiego, co chyha na pomyślność lub spokój mieszkańców. Prośba ta decyduje o niezmiernie szerokim jej zastosowaniu, co znajdowało potwierdzenie w przedsoborowej praktyce Kościoła. W nowym Rytuale użycie wody święconej do poświęcenia przedmiotów jest prawie zawsze dowolne, a więc często zupełnie pominięte. Nie znaczy to wcale, że powinno być pominięte, lecz że użycie wody uzależniono od decyzji osoby dokonującej poświęcenia. Można tylko zachęcać wszystkie te osoby, by nie odchodziły od praktyki, tak mocno wrośniętej w życie Kościoła wielu wieków, tym bardziej, że ilość chorób i zagrożeń ze strony piekła nie maleje, lecz ciągle wzrasta."
Komentarz
To jak modlitwa o chleb..to było niezbędne. Grzeczne koty nie są niezbędne.
Edit: nie, jednak bym się nie pomodliła. Pozbyłabym się zwierzaków. Ale wiem, że inni mają więcej serca do zwierząt.
https://zooart.com.pl/blog/agresywne-koty-co-robic-gdy-koty-sie-bija
Niektóre koty po prostu nie potrafią żyć w grupie, co musimy zaakceptować. W takich przypadkach zwykle najlepszym rozwiązaniem jest rozdzielenie zwierząt, jednego z nich oddając."
Czyli ludzkie rozwiązania nie zawsze działają. Czemu wtedy nie poprosić Stwórcy o pomoc? Bo to drobiazg? Jak tak uzna, to najwyżej nie pomoże.
Może niesprawiedliwie oceniam, ale dawnymi czasy na autobusowych pielgrzymkach do Medjugorje, bardzo irytujące były dla mnie litanie typu "żeby ciocia Tereska wyzdrowiała, wnuczek zdał egzamin na piątkę, a w weekend była słoneczna pogoda".
Natomiast w skrytości serca nie raz westchnęłam o miejsce parkingowe w centrum czy żeby kot nie cierpiał kiedy miał złamanie.
Co innego akt strzelisty o którym tylko Pan Bóg wie, co innego "życzeniowe modlitwy" , które powodują ziew we wspólnocie i mnie osobiście irytują.
Niektóre koty po prostu nie potrafią żyć w grupie, co musimy zaakceptować.
czy naprawdę wszystko musi być po naszej myśli?
co musimy zaakceptować.
:-)
Zwłaszcza kot szczęśliwy bo nikt go we własnym domu nie gryzie i nie skubie z sierści....
Oba koty były na swój sposób kochane ale nie umiały się dogadać. Prawie miesiąc próbowałam wszystkich możliwych sposobów żeby im pomóc. Nowy kot większość czasu spędzał w łazience.
Któregoś dnia nowa kotka wybiegła z łazienki i schowała się pod łóżkiem .... pod które natychmiast poleciała za nią ta druga... w ataku. Syki i mruki... warczenie....
Cóż mi pozostało???
Ani wyciągnąć ich ani obronić jakkolwiek... zaczęłam się modlić i słuchać co tam się dzieje. No i one się dogadały tam. Zajęło im to 10 minut.
"Skoro przyglądamy się wpływowi w.e. na ciało, należy powołać się na mnóstwo opowiadań, które aż szkoda że nie zostały zapisane i zebrane w księdze. Dotyczą one cudownych uzdrowień ludzi, zwierząt, a nawet roślin. Zacznijmy od końca:
? rośliny w czasie ogromnej suszy skrapiane codziennie odrobiną w.e. (tam, gdzie ich podlewanie było niemożliwe ze wzgl. na dużą odległość) urosły tak ogromne, że budziły podziw sąsiadów, którym wszystko powysychało.
? W.e. chroniła wielokrotnie uprawy (na polu i pod folią) przed szkodnikami oraz chorobami, a nawet przed złodziejami.
? Rośliny i drzewa, które zaczynały obumierać, w.e. przywracała do życia.
Zwierzęta, o dziwo, potrafią odróżnić wodę zwykłą od poświęconej, którą chętnie piją, gdy są chore. Podobne zjawisko zauważono u małych dzieci, które, jakby prowadzone niewidzialną ręką (Anioła Stróża?), często znajdują tę wodę gdzieś w kredensie i wypijają, a nieco starsze nawet o nią proszą.
? W chlewie moich parafian wszystkie (duże już) prosięta padały z głodowego wycieńczenia, pomoc weterynarza okazała się nieskuteczna. Gospodyni przypomniała sobie o w.e., pokropiła nią wieczorem koryto z karmą, a rano przekonała się, że zostało opróżnione. Obok niego stało drugie ? pełne, którego nie pokropiła? Przy codziennym używaniu w.e. wyprowadziła wszystkie prosiaki z ciężkiego stanu[3].
? Inna mieszkanka tej samej wsi, używając w.e. ?poprawiła? weterynarza, bezskutecznie usiłującego, przy pomocy zastrzyków, pomóc jej maciorze, która oprosiła się i długo leżała bezsilna. Wystarczyła kropla tej wody, by świnia zerwała się na równe nogi, odzyskując siły.
Dobry Bóg, wysłuchując modlitwy Kościoła, przychodzi z pomocą używającym w.e. na wiele różnych sposobów, aby tylko czynili to z wiarą (przejawiającą się w ufności, najczęściej wyrażonej w ich modlitwie). Tak więc skrapiają nią oni mieszkanie, gospodarstwo, pola i ogrody, osoby chore i atakowane przez szatana (nawet, jak wyżej wspomniano, ?na odległość?), ich łóżko i ubranie; dodają kilka kropli do pokarmu ludzi i zwierząt, wpuszczają do studni dla oczyszczenia w niej wody i uczynienia jej zdrową. Chorzy dotykają w.e. zaatakowanych części ciała, stosują kroplę do przemywań, do okładów, często do picia[4]. Użycie jej, połączone z krótkimi egzorcyzmami dostępnymi dla ludzi świeckich, oddala burze i chmury gradowe, gasi ogień pożarów. Im starsi będą świadkowie niezwykłych zdarzeń, tym więcej na ogół potrafią ich opowiedzieć, jak też liczniejsze wskazać zastosowania w.e.[5]
W.e. nie działa w sposób ?magiczny?, jak zaklęcie dobre na określone sytuacje, gdyż Boga można tylko pokornie prosić o łaskę (jak przy użyciu także innych poświęconych przedmiotów), a nie narzucać Mu swojej woli, nie dyktować, co ma dać, kiedy i w jakich ilościach. Z tego względu nie zawsze odpowiedź Nieba będzie taka sama w podobnych do siebie sytuacjach, lecz zależy w pierwszym rzędzie od samego Boga i Jego planów względem nas, w drugim zaś od naszej wiary i ufności w Nim pokładanej.
Głęboka wiara cechowała prawdopodobnie pielęgniarza, który w B. P. rozchylił wargi dziewczyny, od miesięcy po wypadku samochodowym sztucznie podtrzymywanej przy życiu, i wlał jej kilka kropli w.e. Zauważywszy, że się zakrztusiła, wybiegł na korytarz z wołaniem: ?B. żyje!? Gdy wrócił na czele personelu medycznego, jakież było jego zdziwienie, gdy zastał ją już siedzącą na łóżku i usłyszał jej słowa do siebie skierowane: ?Co ty mi dałeś do picia?? Bo gdy mi to coś wlałeś do ust, jakiś głos mi powiedział: ?B., weź się za siebie!? I oto jestem zdrowa!? Rzeczywiście była zdrowa, po krótkiej obserwacji opuściła szpital, choć przy tak mocnym stłuczeniu mózgu nikt nie dawał jej szans na powrót do życia w ogóle, a tym bardziej do życia samodzielnego.
Na zakończenie kilka uwag co do wpływu w.e. na naszą sferę duchową. W modlitwie Kościoła przy jej poświęceniu zawarta jest prośba o oddalenie wszystkich zasadzek ukrytego wroga oraz wszystkiego, co chyha na pomyślność lub spokój mieszkańców. Prośba ta decyduje o niezmiernie szerokim jej zastosowaniu, co znajdowało potwierdzenie w przedsoborowej praktyce Kościoła. W nowym Rytuale użycie wody święconej do poświęcenia przedmiotów jest prawie zawsze dowolne, a więc często zupełnie pominięte. Nie znaczy to wcale, że powinno być pominięte, lecz że użycie wody uzależniono od decyzji osoby dokonującej poświęcenia. Można tylko zachęcać wszystkie te osoby, by nie odchodziły od praktyki, tak mocno wrośniętej w życie
Kościoła wielu wieków, tym bardziej, że ilość chorób i zagrożeń ze strony piekła nie maleje, lecz ciągle wzrasta."
https://www.drogowskazydonieba.com/viewtopic.php?f=86&t=50120