[cite] mona:[/cite]<i>Jak na mój gust, to po coś te okresy wymyślono? Niech się KK zdecyduje ;-) </i>
Nie czujesz, że zgrzytasz :cool:
Nie. Serio. Zresztą w sprawie limbusa/nieba też w KK chyba brak zdecydowania. Stąd pozwoliłam sobie na żart (oznaczony ;-) ).
Jak nie chwytacie to spadam, bo jałowo się zaczyna robić.
[cite] Maciek:[/cite]<i>Skąd te przypuszczenia? Masz jakieś dane?</i>
Z obserwacji świata zewnętrznego. I wielkiego zdziwienia księży, kiedy przychodziliśmy chrzcić dzieci dużo młodsze.
Ach ta Warsiawka...
U nas raczej rzadko widzi się by dziecko ponad roczne rodzice przynosili do chrztu. Najczęściej dzieci maja po kilka msc. Ale pewnie w stolicy rodzicom czas prędzej ucieka.
[cite] Maciek:[/cite]<i>Skąd te przypuszczenia? Masz jakieś dane?</i>
Z obserwacji świata zewnętrznego. I wielkiego zdziwienia księży, kiedy przychodziliśmy chrzcić dzieci dużo młodsze.
Ach ta Warsiawka...
U nas raczej rzadko widzi się by dziecko ponad roczne rodzice przynosili do chrztu. Najczęściej dzieci maja po kilka msc. Ale pewnie w stolicy rodzicom czas prędzej ucieka.
Po kilku miesiącach w przypadku pierwszego to x proboszcz insynuował, że trochę dlugo czekamy.
[cite] Maciek:[/cite]<i>Skąd te przypuszczenia? Masz jakieś dane?</i>
Z obserwacji świata zewnętrznego. I wielkiego zdziwienia księży, kiedy przychodziliśmy chrzcić dzieci dużo młodsze.
Ach ta Warsiawka...
U nas raczej rzadko widzi się by dziecko ponad roczne rodzice przynosili do chrztu. Najczęściej dzieci maja po kilka msc. Ale pewnie w stolicy rodzicom czas prędzej ucieka.
Z moich obserwacji jako ministranta (i to w Warszawie), nie powiedziałbym o średniej powyżej roku, ale widziałem też i stare dzieci(zostałem nawet ojcem chrzestnym 2latki)
A ktoś z was chrzcił w Poście ? Moje dziecko ma się urodzić 22 lutego , ale wiadomo , że to tylko data orientacyjna. Gdyby się urodziło np. 2 tyg. przed terminem to zdąże ochrzcić przed Postem.
Tak. Staramy się chrzcić dzieci w miarę możliwości we wspomnienie ich patrona. Raz wypadło właśnie w wielkim poście. Impreza była zdecydowanie mniej "huczna", ale jakie to ma znaczenie? Grunt, że dziecko chrześcijaninem zostało. :bigsmile:
Jeśli chodzi o zwlekanie z chrztem to myślę sobie tak: opieszałość jest przejawem lekceważenia. Wiesia: pierwszego nie mieliśmy szans ochrzcić, drugie chrzciliśmy w czwartym tygodniu życia, trzecie zamierzamy ochrzcić w pierwszych trzech dniach życia. Chrzest to życie, a nie uroczystość. Szczepionki w pierwszej dobie na gruźlicę i WZW nikt nie odwleka, a chrzty to może w trzecim miesiącu... a może jak będzie siedzieć... a może jak stanie... Trochę niepoważne to.
Jak poszliśmy ( w Warszawie) do kancelarii parafialnej jeszcze przed narodzinami, to pracująca tam siostra zakonna nie kazała przychodzić przed ukończeniem przez dziecko 3 miesięcy. Powiedziała, że Chrzest wcześniej jest nieodpowiedzialny ze względu na narażanie życia dziecka (ma w rodznie lekarza). Myśmy ochrzcili dzieci w wieku 8 i 7 tygodni - ale następne spróbujemy wcześniej. Trzeba będzie tylko sprytnie ominąć dyżur siostry...
Mnie rodzice ochrzcili, jak miałam 2 tygodnie. A moja chrześnica- siostrzenica ochrzczona została w 10 dniu życia, ale to piąta wnuczka, więc rodzina już była nasycona przyjęciami.
U nas na wsi chrzci się jednak po poście w Święta Wielkanocne, ale mam sąsiadów, którzy chrzcili 6-latka, bo wcześniej kasy na chrzciny nie mieli:bigsmile: Nasze dzieci chrzcimy we wspólnocie na Liturgii Paschalnej, rodzą sie jak na zamówienie styczeń-luty, to maja te 2-3 miesiące. A propos chrztu przez zanurzenie to u nas zanurza się 3 razy -buzia w dół i szczupakiem, zaczynając od głowy na "Ojca", "Syna' i "Ducha". Tez czasem wstrzymuję oddech Jest taka anegdotka że "świeży" prezbiter nie wiedziął jak to sie robi, wsadził dziecko pod wodę i wymawiał całą formułe bez wynurzania :bigsmile: Ponoc dziecko żyje
A ja z chrztami moich dzieci miałam zawsze ten sam problem - brak dobrych kandydatów na rodziców chrzestnych. To był kooolosalny problem. Jedno dziecko ma nawet tylko jednego chrzestnego.:cry:
Jakbym na pustyni mieszkała.... wokół sami niewierzący lub wierzący inaczej. W swoim czasie to była trauma. Okropnie rozpaczałam. I kiedyś gdy tak siedziałam i płakałam "do środka" mój ochrzczony w ten sposób synek podszedł do mnie i mnie uściskał. No i przeszło... A dodam tylko, że on mnie nigdy nie podchodził i sam nie ściskał. Ja nawet podejrzewałam go wtedy o jakiś autyzm bo on tak nie lubił przytulania - od niemowlęctwa. Przeszedł mi żal i przeszło to jego nielubienie przytulania, choć krępowania on dalej nie toleruje.:smile:
Tylko ta pustynia ... wciąż pozostaje.
Dzieci posiadają wyostrzone radary emocjonalne, a szczególnie silnie reagują na nastroje rodziców, nawet maskowane. Ale to wcale nie wyklucza możliwości, że go Anioł Stróż pyrtnął skrzydłem w Twoją stronę :smile:
Marcelino ale widziałaś kiedyś niemowlę nawet noworodka, które się denerwuje jak się je przytula? Normalnie się irytował!
No a przedtem to te jego radary to jakieś uśpione były bo ja się tą jego niewrażliwością tak przejmowałam...
Ale teraz jest spoko... pyrtnięcie pomogło.:bigsmile:
Che, che czyli więcej takich dziwnych przypadków. On żył w swoim świecie, no i mnie prawie nie zauważał. Nadal żyje baardzo w swoim świecie, a niewiele w realu... Ale już przynajmniej opowiada co u niego słychać.:bigsmile:
Komentarz
Nie. Serio. Zresztą w sprawie limbusa/nieba też w KK chyba brak zdecydowania. Stąd pozwoliłam sobie na żart (oznaczony ;-) ).
Jak nie chwytacie to spadam, bo jałowo się zaczyna robić.
U nas raczej rzadko widzi się by dziecko ponad roczne rodzice przynosili do chrztu. Najczęściej dzieci maja po kilka msc. Ale pewnie w stolicy rodzicom czas prędzej ucieka.
Z moich obserwacji jako ministranta (i to w Warszawie), nie powiedziałbym o średniej powyżej roku, ale widziałem też i stare dzieci(zostałem nawet ojcem chrzestnym 2latki)
Wiesia: pierwszego nie mieliśmy szans ochrzcić, drugie chrzciliśmy w czwartym tygodniu życia, trzecie zamierzamy ochrzcić w pierwszych trzech dniach życia.
Chrzest to życie, a nie uroczystość. Szczepionki w pierwszej dobie na gruźlicę i WZW nikt nie odwleka, a chrzty to może w trzecim miesiącu... a może jak będzie siedzieć... a może jak stanie...
Trochę niepoważne to.
Jakbym na pustyni mieszkała.... wokół sami niewierzący lub wierzący inaczej. W swoim czasie to była trauma. Okropnie rozpaczałam. I kiedyś gdy tak siedziałam i płakałam "do środka" mój ochrzczony w ten sposób synek podszedł do mnie i mnie uściskał. No i przeszło... A dodam tylko, że on mnie nigdy nie podchodził i sam nie ściskał. Ja nawet podejrzewałam go wtedy o jakiś autyzm bo on tak nie lubił przytulania - od niemowlęctwa. Przeszedł mi żal i przeszło to jego nielubienie przytulania, choć krępowania on dalej nie toleruje.:smile:
Tylko ta pustynia ... wciąż pozostaje.
i do teraz tak mam
:bigsmile:
No a przedtem to te jego radary to jakieś uśpione były bo ja się tą jego niewrażliwością tak przejmowałam...
Ale teraz jest spoko... pyrtnięcie pomogło.:bigsmile:
Baptystów widzialam,ale to "duzi" ludzie byli,a tu piszecie,ze niemowlaki???:shocked:
:rolling:
Bogusia. Neoni najczęściej chrzczą w salkach, gdzie budują specjalne "baseny"