A propos kanonów. Nic tam nie ma o krwawej Ofierze. Jest to Ofiara bezkrwawa. Krwawa Ofiara to Ofiara Chrystusa na Krzyżu. Ja tylko się zastanawiam w jaki sposób Msza versus populum ma temu zaprzeczać...
[cite] Tadeusz:[/cite]Dlatego posoborowa msza jest bezprawna i udział w niej jest grzechem.
Jeśli chodzi o to, kiedy zostanie zaniechana posoborowa msza, czyli "ohyda spustoszenia", to nastąpi to wtedy, gdy:
" A około połowy tygodnia ustanie ofiara krwawa i ofiara z pokarmów. Na skrzydle zaś świątyni będzie ohyda ziejąca pustką i przetrwa aż do końca, do czasu ustalonego na spustoszenie". Dn 9;27 Mt 24.3
To jużÂ Twoja nadinterpretacja. Sam mówiłeś, że nie warto czytać Pisma świętego bez zrozumienia i tłumczenia, a robisz to jak Świadek Jehowy. Ci też wyczytali, że podobno krzyża nie było tylko pal...
Ja tam wolę Tadka. Przynajmniej jak pisze dziwne rzeczy to nie podszywa się pod nasz Kościół, tylko stworzył sobie swój.
W dzisiejszych czasach każdy wierny może sobie interpretować wszystko po swojemu i wybierać takiego pasterza, który mówi według jego upodobań. Liturgiści się jużÂ o to postarają.
â??Klękanie przed Bogiem jest ciężkim grzechem!â?? â?? uświadamiają księża w Kalifornii
Jak informowaliśmy już wcześniej, w diecezji Orange w Kalifornii dzieją się dziwne rzeczy: biskup wyrzuca z diecezji i parafii prawdziwych katolików, nie dając im nawet prawa do obrony, do przedstawienia swoich argumentów, a przy tym wspiera ruchy destrukcyjne w Kościele (patrz: Biskup kalifornijski wyrzuca konserwatywnych księży z diecezji).
Biskup Tod D. Brown D.D. wyrzuca wiernych osłaniając się przypadkiem nieposłuszeństwa wobec biskupa, nie tylko wprowadzając w błąd wiernych, ale i nie precyzując o jaką to karę ma chodzić wobec wydalonych z diecezji (o ekskomunice mowy być nie może, gdyż nie tylko nie ma podstaw merytorycznych â?? wprost przeciwnie, pod akt schizmy czy herezji wieńczony ekskomuniką podlegałby sam biskup â?? ale nie padają żadne wymagane formuły, czyżby więc chodziło o bezprawne, nie przewidziane Prawem Kanonicznym działanie biskupa?), lecz, co gorsza, jednocześnie nakłada obowiązek grzesznego zachowania: obowiązek niegodnego zachowania wobec Najświętszego Sakramentu! To właśnie staje się przedmiotem kolejnej obrzydliwości w parafii St. Mary of the Sea w Huntington Beach, gdzie parafianie dowiedzieli się z biuletynu podpisanego przez Administratora ks. Martin Tran, iż w imię posłuszeństwa wierni mają obowiązek przyjąć pozycję stojącą po Agnus Dei.
Ks. M. Tran wyjaśnia w biuletynie datowanym na 19 lutego br, iż:
"Jeśli intencjonalnie przeciwstawiasz się tym obowiązującym normom [jakim to niby â??obowiązującym normomâ??? â?? zob. dalej], a szczególnie poprzez nie przyjęcie pozycji stojącej po "Baranku Boży" i podczas Błogosławieństwa, czy to indywidualnie czy w grupie, zachowujesz się całkowicie źle i jest to sprawą poważną/ciężkim grzechem, bowiem [działanie to] jest intencjonalnym nieposłuszeństwem nie tylko wobec biskupa, ale również wobec Rzymu, i w konsekwencji wobec Boga. Jako administrator, duchowny i nauczyciel [Wiary], przez święcenia i przez urząd [który pełnię], odpowiedzialny za Wasze dusze przed Bogiem, zmuszony jestem to Wam oświadczyć. Czynię to, aby nikt nie mógł później powiedzieć, że â??nikt mi o tym wcześniej nie mówiłâ??."
Ksiądz Tran wysuwa argumenty nacięższego kalibru, powołując się: 1. na obowiązujące normy; 2. nieposłuszeństwo wobec biskupa; 3. nieposłuszenstwo wobec Rzymu; 4. wreszcie, nieposłuszeństwo wobec samego Boga.
Niestety, ksiądz M. Tran, wespół z biskupem T. Brown, myli się jednak poważnie, bowiem: 1. to on wprowadza wiernych w błąd, przekręcając obowiązujące przepisy; 2. nakłania do nieposłuszeństwa wobec obowiązujących przepisów; 3. wykorzystuje pozycję i powierzony mu urząd narzucając wiernym swój własny, sprzeczny w normami punkt widzenia; 4. działaniem swoim staje się źródłem skandalu w Kościele; 5. zabraniając należnego respektu do Najświętszego Sakramentu, nakłania do nieposłuszeństwa wobec samego Chrystusa.
Spór w kościele amerykańskim o to czy klękać podczas Agnus Dei czy nie, trwa od dosyć dawna. Wpierw, w okresie posoborowej kreatywności księży i biskupów, którzy â??wyzwoleniâ?? z jarzma tradycji i â??natchnieni duchem świętymâ?? dokonywali eksperymentów liturgicznych we wszelkich możliwych pozycjach i konfiguracjach, mieliśmy â??mszeâ?? w różnych wariantach. Tzw. msze clownów, w których księża przebrani są w stroje komików cyrkowych i wymalowani na twarzach jak clowni, nie były wcale najgorszymi z dostępnych w parafiach. Później ktoś zorientował się, że chyba jednak poszło to wszystko za daleko, więc zaczęto coś reformować. Problem z reformami chcącymi przywrócić jakiś ład w posoborowym Kościele polega jednak na tym, że nawet jeśli wyda się jakieś oświadczenie, to albo będzie ono rozwodnione, mało konkretne i niekoniecznie zgodne z prawdziwą Tradycją Kościoła â?? co dodatkowo zamiast rozwiązać sytuację, pogłębi ją â?? albo po prostu nie będzie przestrzegane przez biskupów. Mieliśmy już wielokrotnie przypadki, gdy sami biskupi nie dopuszczali innych biskupów i samych wiernych do wytycznych i informacji otrzymywanych z Watykanu (por. np. przypadek kardynała McCarrick: â??Katolicyzm" Johna Kerry, słabość biskupów i GROŹBY ŻYDOWSKIE )
W takim to duchu przyjęty został list Prefekta Kongregacji Kultu i Dyscyplicy Sakramentów, kard. Francis Arinze, wystosowany do kard. Francis George, Przewodniczącego Biskupiego Komitetu do spraw Liturgii (później Przewodniczącego Konferencji Biskupów Amerykańskich), z dnia 5 czerwca 2003 roku (Prot. N. 855/03/L â?? tekst angielski tutaj), liście mającym ostatecznie wyjaśnić to zagadnienie. Kard. Arinze w Responsum na pytanie czy można zabronić praktyki klęczenia bądź siedzenia wiernego po przyjęciu Komunii, odpowiada:
"[Odpowiedź] negatywna. Oznacza [...] nie regulowanie postawy w taki sposób, aby ci co mają chęć klęczenia bądź siedzenia, nie mieli tej wolności."
Sprawa interpretacji przepisów zawartych w General Instruction of the Roman Missal, jest więc wyjaśniona. W tej materii Roma Locuta Causa Finita, co powinno być wiążące dla biskupów. Widać, liberalom cokolwiek co pachnie choć trochę tradycją nie jest jednak strawne i robią wszystko, by podminować Kościół i osłabić wiarę w Chrystusa zmuszając wiernych do nieposłuszeństwa wobec obowiązujących przepisów, zasłaniając się właśnie parawanem posłuszeństwa.
Na koniec uwaga ogólna: problemu nie byłoby, gdyby ks. Tran, wraz z jego przełożonymi â?? i tysiącami innych księży w USA â?? naprawę wierzyli w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Nie zmuszano by wiernych do zachowań sprzecznych Wiarą i Tradycją. A spór o to czy siedzieć, stać czy klęczeć przed Chrystusem rozwiązałby się sam, gdyby Kościół wrócił do JEDYNEJ PRAWDZIWEJ MSZY ŚWIĘTEJ i nie bawił się w kolejne reinterpretacje niespójności i wyjaśnianie wzajemnych sprzeczności.
Jest jednak jeszcze jeden morał: posłuszeństwo wobec pasterzy Kościoła nie jest bezgraniczne. I musimy zdać w pełni sobie z tego sprawę. Posłuszeństwo wobec Człowieka, nawet na najwyższej z możliwych pozycji musi ustąpić posłuszeństwu wobec Boga!
'Klękanie przed Bogiem jest ciężkim grzechem!â??
---
Jeśli klęka się niechlujnie, lub się kuca albo siada na piętach, to i owszem, choć może nie ciężkim...
Jakiemuś księdzu w USA się pozajaczkowało i bardzo niedobrze, że nikt tego jeszcze nie ukrócił, jeśli sytuacja rzeczywiście tak wygląda. Nie zmienia to faktu, że intencją powyższego tekstu wydaje się być wykazanie, że ogólnie posłuszeństwo hierarchii w KK nie ma racji bytu. I to uważam za znacznie bardziej niebezpieczne wnioski niż fakt, że jeden czy drugi ksiądz jest niewierzący i lepiej go nie słuchać.
Tu masz wyjaśnienie takiej postawy. Czy klękanie może być grzechem? Zdaniem katolickiego proboszcza z pewnego małego kościółka w Huntington Beach w Diecezji Orange tak. Konkretnie chodzi o klękanie podczas Podniesienia, kiedy ksiądz pokazuje wiernym hostię mówiąc: Oto Baranek Boży. Dla katolików w Polsce może wydawać się to szokujące, gdyż postawa stojąca w tym momencie uznawana jest za co najmniej niestosowne zachowanie podczas mszy. Tyle, że klękanie na "Oto Baranek Boży" jest dostosowaniem ogólnej reguły do naszych, polskich zwyczajów.
Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego przewiduje w tym momencie postawę stojącą, zezwalając jedynie, że konferencja biskupów może dopasować gesty i postawy ciała opisane w Obrzędach Mszy świętej do mentalności i uznanych tradycji ludów. "Gdzie istnieje zwyczaj, iż lud klęczy od zakończenia aklamacji Święty aż do końca Modlitwy eucharystycznej oraz przed Komunią świętą, gdy kapłan mówi "Oto Baranek Boży", to zwyczaj ten wypada zachować".
Biskupi amerykańscy nie uznali natomiast potrzeby zastosowania wyjątku. Ich zdaniem postawa stojąca bardziej wyraża szacunek w stosunku do przychodzącego Chrystusa. Nie wszyscy wierni natomiast podzielają ten pogląd. Dla grupy 55 "buntowników" z Huntington Beach postawa klęcząca doskonalej wyraża adorację obecnego w hostii Chrystusa. Tyle że dla ich księdza niedostosowanie się do zasad jest uznawane za nieposłuszeństwo wobec biskupów oraz kontestację reform liturgicznych w Kościele. Debata na temat klękania podczas Podniesienia dotyczy oczywiście nie tylko parafii w Diecezji Orange.
Preferowane postawy podczas części mszy ulegały zmianie w zależności od tego na co teolodzy katoliccy chcieli położyć nacisk i co wyrazić. Jezuita, ojciec Lawrence J. Madden, dyrektor Centrum Liturgii Georgetown University w Waszyngtonie mówi, że pierwsi chrześcijanie kładli nacisk na postrzeganie Jezusa jako Boga i człowieka. Dlatego generalnie podczas nabożeństw preferowano postawę stojącą, mającą wyrażać szacunek w duchu równości(SIC!). Począwszy od wieku VII katoliccy teolodzy zaczęli bardziej podkreślać boskość Chrystusa i wprowadzili klękanie jako jedyną dopuszczalną postawę w momencie konsekracji i podniesienia.
Powrót do zwyczajów i symboliki Kościoła pierwszych wieków po soborze watykańskim drugim nie dla wszystkich jest równie czytelny i łatwy do zaakceptowania. I jakkolwiek cytowany wcześnie punkt z Wprowadzenia Ogólnego do Mszału nakazuje jednolitość gestów i ciała w tej samej celebracji wydaje się, że niedostosowanie się do wskazówek kapłana trudno od razu poczytywać za jawne nieposłuszeństwo i grzech śmiertelny. Może raczej wszystkim katolikom przydałby się czasem krótki wykład o liturgii i symbolach wygłaszany przed mszą, bo zwykły wierny nie zainteresowany tematem nie zawsze wie dlaczego wykonuje takie, a nie inne gesty i co mają one oznaczać.
Więc zamiast zmuszać należy tłumaczyć, że nie klękamy, bo teolodzy katoliccy kładą akurat nacisk na szacunek W DUCHU RÓWNOŚCI i na jedność wspólnoty... A później się dziwią, że ludzie przestają wierzyć w boskość Najświętszego Sakramentu...
Nad nowymi zasadami pracuje podobno watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Watykańscy eksperci chcą wypromować tzw. "postawę oranta" (od łacińskiego "orans" - modlący się), która miałaby zastąpić klękanie podczas mszy.
"Wierny stoi z rozpostartymi rękoma, z dłońmi w kierunku ołtarza. - wyjaśnia o. dr Dariusz Kowalczyk, prowincjał zakonu jezuitów - którego cytuje dziennik. - To piękna postawa. Zyskuje popularność podczas modlitw wspólnot neokatechumenalnych, a w wielu kościołach praktykuje się ją podczas modlitwy Â?Ojcze naszÂ?". "We wczesnym chrześcijaństwie na początku naszej ery nie było zwyczaju klękania do modlitwy. W Piśmie Świętym też nie ma mowy o klękaniu, tylko o pokłonie. Typową postawą modlitewną była właśnie postawa stojąca z wyciągniętymi rękoma" - tłumaczy prof. Anna Świderkówna, historyk antyku i badaczka Biblii z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Tak się utarło, że klękamy, gdy chcemy oddać cześć, ale to nie zawsze jest na miejscu. Klękanie to postawa pokutna, a nie ma powodu, by się zamartwiać podczas podniesienia hostii na mszy. - mówi o. Kowalczyk. - Odpowiedniejsza byłaby postawa oranta, bo wyraża radość: zwracając ku Bogu uniesione dłonie, wierny pokazuje, że jest otwarty i ufny."
Postawa stojąca jest też praktykowana w wielu Kościołach chrześcijańskich.
Wszędzie przewija się argument, że lepsze jest to, co było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Na szczęście Pius XII potępił tego rodzaju archeologizm w encyklice "Mediator Dei" i można skwitować wymysły reformatorów wzruszeniem ramion.
Archeologiści to tacy, którzy uznają tylko historyczną formę nie wnikając w treść. I nasze spory toczą się właśnie o treść, która wypływa z danej formy. Choć czasem i treści brak.
Nie, nie są. Korzystają z tego, co Kościół wypracował przez 2000 lat. Natomiast archeologizm zakłada, że wracamy do punktu zero, a cały dorobek minionych wieków uważamy za bezwartościowy.
Co zaś się tyczy biskupa, który zakazał wiernych klękać przed Chrystusem, to w mojej ocenie jest on sługą szatana i powinien być traktowany odpowiednio przez wiernych.
Swoja droga, fajni sa. Klekanie w niedziele - grzech.
Jakby do cholery nie bylo innych okazji do grzeszenia, i to niezaleznie od dnia tygodnia:crazy:
Troche to brzmi jakby koscielni decydenci sie z Marsa urwali i nie wiedzieli jak zycie codzienne wyglada.
Re Tadeusz Za ultarmontes Do wybuchu wojny najwięcej przyczynili się starostowie rzymscy, którzy, jak to i teraz gdzieniegdzie się działo i dzieje, uciskiem umyślnie powstanie wywołać chcieli, by potem naród mocniej ujarzmić lub zniszczyć. Jeszcze większy ucisk zapanował w czasie wojny, zapowiedział to Chrystus: "W one dni będzie ucisk, jaki nie był od początku świata i potem nie będzie". Zaraz we wstępie swego dzieła o wojnie żydowskiej, pisze Józef Flawiusz: "Nie było miasta, które by się tak wysoko wzbiło, i tak głęboko upadło. Wszelkie nieszczęście wszystkich czasów jest niczym, w porównaniu z tym, jakie żydów spotkało". Wojnę żydowską nazywa największą, nie tylko z ówczesnych, ale wszystkich niemal wojen, widzi on w niej spełnienie przepowiedni Daniela r. 9, w. 27: "Będzie w kościele obrzydliwość spustoszenia, i aż do skończenia i końca będzie trwać spustoszenie".
[cite] Maciek:[/cite]Wszędzie przewija się argument, że lepsze jest to, co było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Na szczęście Pius XII potępił tego rodzaju archeologizm w encyklice "Mediator Dei" i można skwitować wymysły reformatorów wzruszeniem ramion.
Maćku, może byś był jednak konsekwentny.
Z jednej strony - chwalisz "archeologizm w encyklice "Mediator Dei" ", choć ranga encykliki jest jednak niższa od dokumentów II Soboru, czy zaleceń odpowiednich Kongregacji (dzisiejszych czasów), z drugiej - próbujesz przekonywać do zachowywania "archaizmów".
Moim zdaniem ranga encykliki jest dokładnie taka sama, jak dokumentów soboru pastoralnego promulgowanych przez papieża. Nie wiem, o jakich archaizmach piszesz, bo ja wcale do nich nie przekonuję. Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego jest formą tak samo żywą i współczesną, jak NOM.
[cite] Maciek:[/cite]Moim zdaniem ranga encykliki jest dokładnie taka sama, jak dokumentów soboru pastoralnego promulgowanych przez papieża. Nie wiem, o jakich archaizmach piszesz, bo ja wcale do nich nie przekonuję. Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego jest formą tak samo żywą i współczesną, jak NOM.
Mnie powiedziano, że postanowienia soborowe mają jednakową rangę i SV II nie jest mniejszej rangi, aniżeli poprzednie.
Nie chodziło mi o ryt rzymski, bo (po korepetycjach) zgadzam się, iż w niczym nie ustępuje tzw.NOM.
Jeśli są pasjonaci, którym ta forma odpowiada, niech sobie w niej uczestniczą, nie mam nic przeciw.
Ja jednak miałam na uwadze głoszone przez Ciebie treści, które opierasz na dokumentach sprzed kilku wieków.
Mnie powiedziano, że postanowienia soborowe mają jednakową rangę i SV II nie jest mniejszej rangi, aniżeli poprzednie.
Owszem, mają w tych punktach, w których przywołują wcześniejsze nauczanie. Ponieważ jednak Sobór zrezygnował z definiowania prawd wiary, cała reszta zyskała autorytet dopiero dzięki podpisaniu przez papieża.
Jeżeli chodzi o dokumenty sprzed wieków, to wszystkie są duuuużo młodsze od Pisma Świętego, którego nikt archaicznym nie nazywa :cool:
Jeżeli chodzi o dokumenty sprzed wieków,
to wszystkie są duuuużo młodsze od Pisma Świętego,
którego nikt archaicznym nie nazywa
To chyba klar.
Biblia jest jedynym Bożym Objawieniem - innych już nie otrzymamy.
Jej treści nie można żadną miarą przyrównywać do najważniejszych choćby Dokumentów Kk.
One mają za zadanie, jedynie objaśnić nam Prawdy Wiary, tak, jak rozeznaje je Kościół.
Powyższe jest stałe i nie podlega zmianom, ale wszelkie "poboczne" ustalenia już tak.
Problemem SV II było to, że zbyt duży nacisk został położony na dopasowanie Kościoła do realiów ówczesnego świata, zamiast radzić nad tym jak zmieniać świat by był bliżej Kościoła.
[cite] Grzegory:[/cite]Problemem SV II było to, że zbyt duży nacisk został położony na dopasowanie Kościoła do realiów ówczesnego świata, zamiast radzić nad tym jak zmieniać świat by był bliżej Kościoła.
Przecież zostało to - "jak zmieniać świat by był bliżej Kościoła" - jasno na II Soborze uradzone. Poprzez EWANGELIZACJE.
Komentarz
To jużÂ Twoja nadinterpretacja. Sam mówiłeś, że nie warto czytać Pisma świętego bez zrozumienia i tłumczenia, a robisz to jak Świadek Jehowy. Ci też wyczytali, że podobno krzyża nie było tylko pal...
W dzisiejszych czasach każdy wierny może sobie interpretować wszystko po swojemu i wybierać takiego pasterza, który mówi według jego upodobań. Liturgiści się jużÂ o to postarają.
BTW: Paweł VI zniósł Pięćdziesiątnicę i tylko tradsi wiedzą co to jest.
:crazy:
Jak informowaliśmy już wcześniej, w diecezji Orange w Kalifornii dzieją się dziwne rzeczy: biskup wyrzuca z diecezji i parafii prawdziwych katolików, nie dając im nawet prawa do obrony, do przedstawienia swoich argumentów, a przy tym wspiera ruchy destrukcyjne w Kościele (patrz: Biskup kalifornijski wyrzuca konserwatywnych księży z diecezji).
Biskup Tod D. Brown D.D. wyrzuca wiernych osłaniając się przypadkiem nieposłuszeństwa wobec biskupa, nie tylko wprowadzając w błąd wiernych, ale i nie precyzując o jaką to karę ma chodzić wobec wydalonych z diecezji (o ekskomunice mowy być nie może, gdyż nie tylko nie ma podstaw merytorycznych â?? wprost przeciwnie, pod akt schizmy czy herezji wieńczony ekskomuniką podlegałby sam biskup â?? ale nie padają żadne wymagane formuły, czyżby więc chodziło o bezprawne, nie przewidziane Prawem Kanonicznym działanie biskupa?), lecz, co gorsza, jednocześnie nakłada obowiązek grzesznego zachowania: obowiązek niegodnego zachowania wobec Najświętszego Sakramentu! To właśnie staje się przedmiotem kolejnej obrzydliwości w parafii St. Mary of the Sea w Huntington Beach, gdzie parafianie dowiedzieli się z biuletynu podpisanego przez Administratora ks. Martin Tran, iż w imię posłuszeństwa wierni mają obowiązek przyjąć pozycję stojącą po Agnus Dei.
Ks. M. Tran wyjaśnia w biuletynie datowanym na 19 lutego br, iż:
"Jeśli intencjonalnie przeciwstawiasz się tym obowiązującym normom [jakim to niby â??obowiązującym normomâ??? â?? zob. dalej], a szczególnie poprzez nie przyjęcie pozycji stojącej po "Baranku Boży" i podczas Błogosławieństwa, czy to indywidualnie czy w grupie, zachowujesz się całkowicie źle i jest to sprawą poważną/ciężkim grzechem, bowiem [działanie to] jest intencjonalnym nieposłuszeństwem nie tylko wobec biskupa, ale również wobec Rzymu, i w konsekwencji wobec Boga. Jako administrator, duchowny i nauczyciel [Wiary], przez święcenia i przez urząd [który pełnię], odpowiedzialny za Wasze dusze przed Bogiem, zmuszony jestem to Wam oświadczyć. Czynię to, aby nikt nie mógł później powiedzieć, że â??nikt mi o tym wcześniej nie mówiłâ??."
Ksiądz Tran wysuwa argumenty nacięższego kalibru, powołując się: 1. na obowiązujące normy; 2. nieposłuszeństwo wobec biskupa; 3. nieposłuszenstwo wobec Rzymu; 4. wreszcie, nieposłuszeństwo wobec samego Boga.
Niestety, ksiądz M. Tran, wespół z biskupem T. Brown, myli się jednak poważnie, bowiem: 1. to on wprowadza wiernych w błąd, przekręcając obowiązujące przepisy; 2. nakłania do nieposłuszeństwa wobec obowiązujących przepisów; 3. wykorzystuje pozycję i powierzony mu urząd narzucając wiernym swój własny, sprzeczny w normami punkt widzenia; 4. działaniem swoim staje się źródłem skandalu w Kościele; 5. zabraniając należnego respektu do Najświętszego Sakramentu, nakłania do nieposłuszeństwa wobec samego Chrystusa.
Spór w kościele amerykańskim o to czy klękać podczas Agnus Dei czy nie, trwa od dosyć dawna. Wpierw, w okresie posoborowej kreatywności księży i biskupów, którzy â??wyzwoleniâ?? z jarzma tradycji i â??natchnieni duchem świętymâ?? dokonywali eksperymentów liturgicznych we wszelkich możliwych pozycjach i konfiguracjach, mieliśmy â??mszeâ?? w różnych wariantach. Tzw. msze clownów, w których księża przebrani są w stroje komików cyrkowych i wymalowani na twarzach jak clowni, nie były wcale najgorszymi z dostępnych w parafiach. Później ktoś zorientował się, że chyba jednak poszło to wszystko za daleko, więc zaczęto coś reformować. Problem z reformami chcącymi przywrócić jakiś ład w posoborowym Kościele polega jednak na tym, że nawet jeśli wyda się jakieś oświadczenie, to albo będzie ono rozwodnione, mało konkretne i niekoniecznie zgodne z prawdziwą Tradycją Kościoła â?? co dodatkowo zamiast rozwiązać sytuację, pogłębi ją â?? albo po prostu nie będzie przestrzegane przez biskupów. Mieliśmy już wielokrotnie przypadki, gdy sami biskupi nie dopuszczali innych biskupów i samych wiernych do wytycznych i informacji otrzymywanych z Watykanu (por. np. przypadek kardynała McCarrick: â??Katolicyzm" Johna Kerry, słabość biskupów i GROŹBY ŻYDOWSKIE )
W takim to duchu przyjęty został list Prefekta Kongregacji Kultu i Dyscyplicy Sakramentów, kard. Francis Arinze, wystosowany do kard. Francis George, Przewodniczącego Biskupiego Komitetu do spraw Liturgii (później Przewodniczącego Konferencji Biskupów Amerykańskich), z dnia 5 czerwca 2003 roku (Prot. N. 855/03/L â?? tekst angielski tutaj), liście mającym ostatecznie wyjaśnić to zagadnienie. Kard. Arinze w Responsum na pytanie czy można zabronić praktyki klęczenia bądź siedzenia wiernego po przyjęciu Komunii, odpowiada:
"[Odpowiedź] negatywna. Oznacza [...] nie regulowanie postawy w taki sposób, aby ci co mają chęć klęczenia bądź siedzenia, nie mieli tej wolności."
Sprawa interpretacji przepisów zawartych w General Instruction of the Roman Missal, jest więc wyjaśniona. W tej materii Roma Locuta Causa Finita, co powinno być wiążące dla biskupów. Widać, liberalom cokolwiek co pachnie choć trochę tradycją nie jest jednak strawne i robią wszystko, by podminować Kościół i osłabić wiarę w Chrystusa zmuszając wiernych do nieposłuszeństwa wobec obowiązujących przepisów, zasłaniając się właśnie parawanem posłuszeństwa.
Na koniec uwaga ogólna: problemu nie byłoby, gdyby ks. Tran, wraz z jego przełożonymi â?? i tysiącami innych księży w USA â?? naprawę wierzyli w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Nie zmuszano by wiernych do zachowań sprzecznych Wiarą i Tradycją. A spór o to czy siedzieć, stać czy klęczeć przed Chrystusem rozwiązałby się sam, gdyby Kościół wrócił do JEDYNEJ PRAWDZIWEJ MSZY ŚWIĘTEJ i nie bawił się w kolejne reinterpretacje niespójności i wyjaśnianie wzajemnych sprzeczności.
Jest jednak jeszcze jeden morał: posłuszeństwo wobec pasterzy Kościoła nie jest bezgraniczne. I musimy zdać w pełni sobie z tego sprawę. Posłuszeństwo wobec Człowieka, nawet na najwyższej z możliwych pozycji musi ustąpić posłuszeństwu wobec Boga!
http://www.bibula.com/?p=135
---
Jeśli klęka się niechlujnie, lub się kuca albo siada na piętach, to i owszem, choć może nie ciężkim...
Czy klękanie może być grzechem? Zdaniem katolickiego proboszcza z pewnego małego kościółka w Huntington Beach w Diecezji Orange tak. Konkretnie chodzi o klękanie podczas Podniesienia, kiedy ksiądz pokazuje wiernym hostię mówiąc: Oto Baranek Boży. Dla katolików w Polsce może wydawać się to szokujące, gdyż postawa stojąca w tym momencie uznawana jest za co najmniej niestosowne zachowanie podczas mszy. Tyle, że klękanie na "Oto Baranek Boży" jest dostosowaniem ogólnej reguły do naszych, polskich zwyczajów.
Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego przewiduje w tym momencie postawę stojącą, zezwalając jedynie, że konferencja biskupów może dopasować gesty i postawy ciała opisane w Obrzędach Mszy świętej do mentalności i uznanych tradycji ludów. "Gdzie istnieje zwyczaj, iż lud klęczy od zakończenia aklamacji Święty aż do końca Modlitwy eucharystycznej oraz przed Komunią świętą, gdy kapłan mówi "Oto Baranek Boży", to zwyczaj ten wypada zachować".
Biskupi amerykańscy nie uznali natomiast potrzeby zastosowania wyjątku. Ich zdaniem postawa stojąca bardziej wyraża szacunek w stosunku do przychodzącego Chrystusa. Nie wszyscy wierni natomiast podzielają ten pogląd. Dla grupy 55 "buntowników" z Huntington Beach postawa klęcząca doskonalej wyraża adorację obecnego w hostii Chrystusa. Tyle że dla ich księdza niedostosowanie się do zasad jest uznawane za nieposłuszeństwo wobec biskupów oraz kontestację reform liturgicznych w Kościele. Debata na temat klękania podczas Podniesienia dotyczy oczywiście nie tylko parafii w Diecezji Orange.
Preferowane postawy podczas części mszy ulegały zmianie w zależności od tego na co teolodzy katoliccy chcieli położyć nacisk i co wyrazić. Jezuita, ojciec Lawrence J. Madden, dyrektor Centrum Liturgii Georgetown University w Waszyngtonie mówi, że pierwsi chrześcijanie kładli nacisk na postrzeganie Jezusa jako Boga i człowieka. Dlatego generalnie podczas nabożeństw preferowano postawę stojącą, mającą wyrażać szacunek w duchu równości (SIC!). Począwszy od wieku VII katoliccy teolodzy zaczęli bardziej podkreślać boskość Chrystusa i wprowadzili klękanie jako jedyną dopuszczalną postawę w momencie konsekracji i podniesienia.
Powrót do zwyczajów i symboliki Kościoła pierwszych wieków po soborze watykańskim drugim nie dla wszystkich jest równie czytelny i łatwy do zaakceptowania. I jakkolwiek cytowany wcześnie punkt z Wprowadzenia Ogólnego do Mszału nakazuje jednolitość gestów i ciała w tej samej celebracji wydaje się, że niedostosowanie się do wskazówek kapłana trudno od razu poczytywać za jawne nieposłuszeństwo i grzech śmiertelny. Może raczej wszystkim katolikom przydałby się czasem krótki wykład o liturgii i symbolach wygłaszany przed mszą, bo zwykły wierny nie zainteresowany tematem nie zawsze wie dlaczego wykonuje takie, a nie inne gesty i co mają one oznaczać.
http://www.ekumenizm.pl/content/article/20060727123822359.htm
Więc zamiast zmuszać należy tłumaczyć, że nie klękamy, bo teolodzy katoliccy kładą akurat nacisk na szacunek W DUCHU RÓWNOŚCI i na jedność wspólnoty... A później się dziwią, że ludzie przestają wierzyć w boskość Najświętszego Sakramentu...
Nad nowymi zasadami pracuje podobno watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Watykańscy eksperci chcą wypromować tzw. "postawę oranta" (od łacińskiego "orans" - modlący się), która miałaby zastąpić klękanie podczas mszy.
"Wierny stoi z rozpostartymi rękoma, z dłońmi w kierunku ołtarza. - wyjaśnia o. dr Dariusz Kowalczyk, prowincjał zakonu jezuitów - którego cytuje dziennik. - To piękna postawa. Zyskuje popularność podczas modlitw wspólnot neokatechumenalnych, a w wielu kościołach praktykuje się ją podczas modlitwy Â?Ojcze naszÂ?". "We wczesnym chrześcijaństwie na początku naszej ery nie było zwyczaju klękania do modlitwy. W Piśmie Świętym też nie ma mowy o klękaniu, tylko o pokłonie. Typową postawą modlitewną była właśnie postawa stojąca z wyciągniętymi rękoma" - tłumaczy prof. Anna Świderkówna, historyk antyku i badaczka Biblii z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Tak się utarło, że klękamy, gdy chcemy oddać cześć, ale to nie zawsze jest na miejscu. Klękanie to postawa pokutna, a nie ma powodu, by się zamartwiać podczas podniesienia hostii na mszy. - mówi o. Kowalczyk. - Odpowiedniejsza byłaby postawa oranta, bo wyraża radość: zwracając ku Bogu uniesione dłonie, wierny pokazuje, że jest otwarty i ufny."
Postawa stojąca jest też praktykowana w wielu Kościołach chrześcijańskich.
http://www.ekumenizm.pl/content/article/2006091508401668.htm
Co zaś się tyczy biskupa, który zakazał wiernych klękać przed Chrystusem, to w mojej ocenie jest on sługą szatana i powinien być traktowany odpowiednio przez wiernych.
Jakby do cholery nie bylo innych okazji do grzeszenia, i to niezaleznie od dnia tygodnia:crazy:
Troche to brzmi jakby koscielni decydenci sie z Marsa urwali i nie wiedzieli jak zycie codzienne wyglada.
ultarmontes
Do wybuchu wojny najwięcej przyczynili się starostowie rzymscy, którzy, jak to i teraz gdzieniegdzie się działo i dzieje, uciskiem umyślnie powstanie wywołać chcieli, by potem naród mocniej ujarzmić lub zniszczyć. Jeszcze większy ucisk zapanował w czasie wojny, zapowiedział to Chrystus: "W one dni będzie ucisk, jaki nie był od początku świata i potem nie będzie". Zaraz we wstępie swego dzieła o wojnie żydowskiej, pisze Józef Flawiusz: "Nie było miasta, które by się tak wysoko wzbiło, i tak głęboko upadło. Wszelkie nieszczęście wszystkich czasów jest niczym, w porównaniu z tym, jakie żydów spotkało". Wojnę żydowską nazywa największą, nie tylko z ówczesnych, ale wszystkich niemal wojen, widzi on w niej spełnienie przepowiedni Daniela r. 9, w. 27: "Będzie w kościele obrzydliwość spustoszenia, i aż do skończenia i końca będzie trwać spustoszenie".
Maćku, może byś był jednak konsekwentny.
Z jednej strony - chwalisz "archeologizm w encyklice "Mediator Dei" ", choć ranga encykliki jest jednak niższa od dokumentów II Soboru, czy zaleceń odpowiednich Kongregacji (dzisiejszych czasów), z drugiej - próbujesz przekonywać do zachowywania "archaizmów".
Mnie powiedziano, że postanowienia soborowe mają jednakową rangę i SV II nie jest mniejszej rangi, aniżeli poprzednie.
Nie chodziło mi o ryt rzymski, bo (po korepetycjach) zgadzam się, iż w niczym nie ustępuje tzw.NOM.
Jeśli są pasjonaci, którym ta forma odpowiada, niech sobie w niej uczestniczą, nie mam nic przeciw.
Ja jednak miałam na uwadze głoszone przez Ciebie treści, które opierasz na dokumentach sprzed kilku wieków.
Owszem, mają w tych punktach, w których przywołują wcześniejsze nauczanie. Ponieważ jednak Sobór zrezygnował z definiowania prawd wiary, cała reszta zyskała autorytet dopiero dzięki podpisaniu przez papieża.
Jeżeli chodzi o dokumenty sprzed wieków, to wszystkie są duuuużo młodsze od Pisma Świętego, którego nikt archaicznym nie nazywa :cool:
Biblia jest jedynym Bożym Objawieniem - innych już nie otrzymamy.
Jej treści nie można żadną miarą przyrównywać do najważniejszych choćby Dokumentów Kk.
One mają za zadanie, jedynie objaśnić nam Prawdy Wiary, tak, jak rozeznaje je Kościół.
Powyższe jest stałe i nie podlega zmianom, ale wszelkie "poboczne" ustalenia już tak.
Przecież zostało to - "jak zmieniać świat by był bliżej Kościoła" - jasno na II Soborze uradzone.
Poprzez EWANGELIZACJE.