Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co PO szykuje dla rodzin?

edytowano październik 2007 w Polityka
W "Naszym Dzienniku" ze środy 24. 10. 07. str. 5 i 6 są wywiady z Elżbietą Radziszewską i Łukaszem Hardtem na temat polityki rodzinnej, jaką zamierza prowadzić PO.

Z posłanką Elżbietą Radziszewską z Platformy Obywatelskiej rozmawia Joanna Kozłowska

Jakie działania podejmie Platforma Obywatelska w obszarze polityki prorodzinnej?
- Rodzina musi czuć się rodziną, a to oznacza, że rodzice muszą mieć czas na wychowanie dzieci, a nie tylko na ich utrzymanie - musi być wydolna finansowo. Trzeba niektórym rodzinom pomóc po kątem wychowawczym. Ogromnym problemem są rodziny niewydolne wychowawczo, w których niejednokrotnie ma miejsce przemoc wobec dzieci czy wobec współmałżonków. Bardzo istotnym problemem jest walka z alkoholizmem, który destabilizuje rodzinę. Ważne, aby w Polsce zadbać szerzej o rodzicielstwo zastępcze, a także o stworzenie większej liczby rodzinnych domów dziecka, w których dzieci doznają ciepła ogniska domowego i w których mają możliwość prawidłowego rozwoju. Kolejną kwestią jest zahamowanie niekorzystnych wskaźników demograficznych w Polsce. Te wszystkie sprawy należy w ciągu najbliższych czterech lat rozwiązać.

Urlopy macierzyńskie powinny zostać wydłużone?
- Należy dać kobiecie szansę wyboru - czy chce być na urlopie macierzyńskim, czy też powrócić do pracy. W dzisiejszych czasach w większości przypadków kobiety nie chcą pozostawać w domu. Realia XXI wieku są takie, że kobiety chcą pracować zawodowo. Wydłużenie urlopów macierzyńskich jest mało skutkującym elementem polityki prorodzinnej. Dla przeciętnej rodziny ważniejszą sprawą niż długość urlopu macierzyńskiego, który już został wydłużony, jest to, czy rodzina jest wydolna ekonomicznie, żeby mieć jedno, dwoje czy troje dzieci. To jest pierwszy warunek. Jak wskazują badania socjologiczne, kobiety chcą mieć dwoje lub troje dzieci, ale nie więcej. Te badania są zbieżne w obu płciach, nawet mężczyźni chcą mieć więcej dzieci niż kobiety. Obecnie obserwujemy sytuację, że kobieta pierwsze dziecko ma przed trzydziestym rokiem życia i ma mniej dzieci, niż chciała. Głównym problemem rodzin, które decydują się na jedno lub dwójkę dzieci, jest problem ekonomiczny. Zadają sobie one często pytanie, czy stać je na wychowanie dziecka, zapewnienie mu dobrego wykształcenia i zagwarantowanie dobrego startu w życie. Drugi problem to dylemat wielu kobiet planujących potomstwo - czy pracodawca przyjmie taką osobę do pracy po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Kolejna kwestia to brak odpowiedniej ilości żłobków i przedszkoli.

Jakie regulacje zostaną wypracowane w pierwszej kolejności?
- Zmiany muszą nastąpić w sposób spójny i kompleksowy. Chodzi o to, aby zachęcać pracodawców do zatrudniania kobiet posiadających dzieci i niedyskryminowania tych, które są w wieku prokreacyjnym. Pracodawca musi zrozumieć, że zatrudniając kobietę po urlopie macierzyńskim, nie musi tracić czasu na dokształcanie takiej osoby. Muszą nastąpić zmiany w kodeksie pracy, aby kobieta mogła pracować w niepełnym i elastycznym wymiarze godzin, a także aby część pracy mogła wykonywać w domu. Ważne jest, żeby pracodawca zapewnił kobiecie odpowiednie warunki do wykonywania pracy w domu, np. jeśli jest to praca typu biurowego, aby mogła być wykonana przez internet. Istotne jest, aby rozliczany czas pracy nie ograniczał się do jednego miesiąca, lecz aby okres rozliczenia mógł być np. z dwunastu miesięcy. Ważne jest również, aby matka miała kontakt ze swoim zakładem pracy bez utraty zasiłku wynikającego z urlopu macierzyńskiego. Zostanie wypracowany przez nas także program na rzecz opieki żłobkowo-przedszkolnej, który będzie obejmował zarówno miasta, jak i wsie. Chcemy umożliwić zakładanie sąsiedzkich miniżłobków i przedszkoli. Do tak ukierunkowanego programu musi być przychylność ze strony pracodawców i samorządów.

Becikowe pozostanie?
- Nikt nie robi zakusów na becikowe.

Krajowy Zespół Promocji Naturalnego Planowania Rodziny będzie nadal funkcjonował?
- To będzie leżało w gestii nowo powołanego ministra zdrowia. To nowy minister będzie podejmował decyzje, ile pieniędzy wydaje, jakie zespoły będą w składzie ministerstwa i jakie będą skutki pracy takich zespołów.

Czy rodziny wielodzietne mogą liczyć na pomoc ze strony państwa?
- Niejednokrotnie czyni się z posiadania dzieci źródło uzyskiwania pieniędzy od państwa - a przecież nie o to chodzi. Nasze dzieci są dobrem narodowym, ale rodzice muszą ponosić odpowiedzialność za własne dzieci. W ostatnich latach nie było żadnego wsparcia dla rodzin wielodzietnych. Najważniejsze jest, aby rodzina mogła zarabiać i tym samym utrzymać się, nie zaś żyć z jałmużny państwowej. Państwo powinno wkraczać z pomocą rodzinom wielodzietnym tam, gdzie rzeczywiście możliwości finansowe są niewystarczające. Pomoc w takich przypadkach nie może być symboliczna, ale powinna być zadowalająca. Przewidujemy obniżenie podatków, polityka fiskalna będzie sprzyjała rodzinom. Nawet jeśli będzie podatek liniowy, to będzie ulga na dzieci.


Dziękuję za rozmowę.

* * *

Cudów nie będzie

Z dr. Łukaszem Hardtem, ekonomistą z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Grzegorz Lipka


Od czego powinien zacząć nowy rząd?
- Pierwszą i najpilniejszą sprawą jest kształt budżetu i jego przyjęcie. Nie wiemy, czy Platforma będzie występowała z propozycjami daleko idących zmian, chociaż w mojej ocenie wydaje się, że na to nie ma już czasu. Prawdopodobnie budżet zostanie przyjęty w wersji zaproponowanej przez rząd Kaczyńskiego z możliwymi drobnymi zmianami. Jeśli chodzi o inne sprawy - jest to oczywiście reforma finansów publicznych. O czym od dawna się mówi i kiedyś wreszcie trzeba to zrobić. Po drugie, trzeba ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej, zredukować liczbę koncesji i zezwoleń.

Reformę finansów publicznych i redukcję koncesji zamierzało też przeprowadzić PiS.
- Zamierzał to zrobić, ale tego nie zrobił. Diagnoza jest jasna, każdy wie, co trzeba zrobić, tylko nie robi. Trzeba mieć nadzieję, że nowy rząd to zrobi.

Co powinien uwzględnić rząd w kwestiach społecznych?
- Wśród spraw społecznych istotne są wydatki z budżetu związane z wydatkami na renty i emerytury. Tutaj najpilniejszą rzeczą jest pochylenie się nad systemem emerytur ze szczególnym uwzględnieniem udzielania wcześniejszych emerytur. Jak wiemy, tutaj rząd PiS unikał rozstrzygnięć, a w końcu przez wcześniejsze wybory podjął decyzję o kontynuowaniu rozwiązania wcześniejszych emerytur. Będzie to trudne zadanie dla Platformy i wydaje się, że obecny system wcześniejszych emerytur stracił ekonomiczne uzasadnienie i trzeba nad tym się poważnie zastanowić.

Jakie działania są potrzebne w polityce zagranicznej w wymiarze gospodarczym?
- Tutaj pojawia się kwestia rozpoczętego niedawno przeglądu budżetu Unii Europejskiej i określenie naszych priorytetów na kolejny okres programowania. Prace te co prawda na razie mają bardzo techniczny charakter i są na poziomie Komisji Europejskiej, ale są one niewątpliwie bardzo ważne dla Polski.

Platforma będzie kontynuował a rozwiązania przyjęte przez rząd Jarosława Kaczyńskiego czy raczej można spodziewać się radykalnych zmian?
- Generalnie jakiejś ogromnej rewolucji nie należy się spodziewać. Na przykład w reformie finansów publicznych PiS przygotowało pewne rozwiązania dotyczące choćby funduszy celowych czy niezrealizowany program taniego państwa. Platforma nie odkryje Ameryki i będzie prawdopodobnie dobre propozycje zgłoszone przez PiS realizowała. Mam również nadzieję, że PO będzie realizowała propozycje dotyczące polityki prorodzinnej, zgłoszone wcześniej przez rząd Kaczyńskiego. Liderzy PO zapowiadają, że nawet jeśli wprowadzą podatek liniowy, to ulga prorodzinna będzie zachowana. Platforma powinna też realizować inne propozycje prorodzinne zgłoszone przez PiS, ponieważ polityka prorodzinna w Polsce jest bardzo potrzebna. To może wydać się paradoksalne, ale wydaje mi się, że szanse na prowadzenie przez Platformę polityki prorodzinnej są większe. Dla przykładu podam, że ulgi prorodzinne są wpisane w program Platformy, z niektórych wypowiedzi minister Kluzik-Rostkowskiej można wnioskować, że ona najchętniej żadnych ulg podatkowych dla rodzin by nie wprowadzała.

Na ile poważnie można traktować zapowiedź Donalda Tuska budowania w Polsce drugiej Irlandii przy jednoczesnym podwyższaniu wydatków budżetowych, np. na podniesienie płac?
- Jeśli cud gospodarczy ma polegać na bardzo szybkim wzroście gospodarczym powyżej 10 proc., to oczywiście nie jest to możliwe. Polska gospodarka nie ma takiego potencjału, a nawet jeśli byłoby to możliwe, to zbyt duże rozgrzanie koniunktury nie musiałoby być korzystne. Wiadomo też, że teraz gospodarka polska rozwija się bardzo dobrze - na poziomie 6-7 procent. Niestety, nasza gospodarka ma szereg problemów strukturalnych, np. niski stopień aktywności zawodowej dużej liczby osób, które są poza rynkiem pracy. Z pewnością będzie sukcesem, jeśli ten wzrost 6-7 proc. uda się utrzymać w perspektywie 5-6 lat. Proste rezerwy wzrostu w postaci dużego zasobu siły roboczej i pracowników żądających niskich płac po prostu się wyczerpują. Dalszego wzrostu teraz będzie trzeba szukać po stronie podażowej gospodarki, m.in. redukując klin podatkowy, upraszczając prawo, aby przedsiębiorcy mogli łatwiej prowadzić swoją działalność. Potrzebne są inwestycje w kapitał ludzki, infrastrukturę. Utrzymanie obecnego tempa wzrostu przez 6 lat będzie małym cudem gospodarczym.

Dziękuję za rozmowę.

Za forum pro-rodzina
«1

Komentarz

  • Małgorzato! zpraszam na moja ulicę.zapraszam do byłych Pegeerów.zobaczczysz jak wiele rodzin ,żyje z >>rodzinnego<<,załatwianych pokątnie rent i dodatków socjalnych.
    ciuchy z MOPSU albo Caritasu ,bony żywnościwe lub podstwowe produkty typu mąka mleko,jogurty,serki topione itp.również.rozwód lub separacja-dostaje sie status matki samotnie wychowującej dziecko(kolejny dodatek+zaliczka alimentacyjna bo wiadomo,ze tatus nie będzie płacił.a jesli wpłaci co jakiś czas syboliczną 100 to nawet go nie pociągna do odpowiedzialności za niepłacenie).na wegetację wystarczy.na papierosy też.na podręczniki dla dziecka-po co?do pracy-po co?!!!
    tym bardziej rośnie mój szacunek dla takich matek jak TY.:whorship::flowers:
    ale opisanych przeze mnie rodzin jest wiele.:cry:
  • tu niestety muszę się zgodzić z Zuską...
    jestem pedagogiem szkolnym
    i tak się składa, ze nasze rodziny wielodzietne (kilkanaście-powyżej trójki dzieci) to niestety rodziny patologiczne, z dziedziczonym bezrobociem
    tylko trzy rodziny (czwórka dzieci) to rodziny tzw "normalne"-rodzice pracujący, dzieciaki zadbane, grzeczne, fajne
    z racji stanowiska mam dostęp do ich dokumentów, więc wiem też, jakimi dochodami dysponują, ale są to pieniądze płacone przez państwo
    żadna z osób dorosłych nie podejmuje żadnej pracy
    tak jak napisała Zuska-na papierosy, kawę, wino i komórę wystarcza
    dzieciaki mają obiady i śniadania w szkole

    ale ich rzeczywiste dochody są naprawdę spore, biorąc pod uwagę to, że nie pracują
    "opieka" opłaca rachunki
    dostają środki czystości i odzież

    nie zgadzam się z tym , ale tak niestety jest, ze w chwili obecnej "społeczeństwo" utożsamia rodzinę wielodzietną z rodziną patologiczną

    tak naprawdę rodzin jak Wasze jest bardzo niewiele
    a szkoda, bo to najlepszy z możliwych przykładów
    życzyłabym sobie pracować tylko z takimi rodzinami, jak Wasze-serio i nie jest to "wazelinka":tongue:
    w dalszym ciągu mam nadzieję, ze to powoli zacznie się zmieniać
    na lepsze
  • nie Maćku-na likwidację pomocy socjalnej się nie godzę
    tylko jak obserwuję na "moim" podwórku, w jaki sposób te pieniądze są niekiedy wydawane, to nie dziw mi się i innym ,że są takie głosy i opinie

    pomoc socjalna większość znanych mi osób tylko rozleniwia i daje przyzwolenie na "nicnierobienie" i utwierdza w przekonaniu, ze to "państwo" jest odpowiedzialne za ich dzieci, a nie sami rodzice
    "moja" pomoc socjalna bez mrugnięcia okiem finansuje zakup alkoholu i potrzeby rodziców, o dzieciach nie pamięta

    na moje protesty słyszę tylko odpowiedź, ze są namolni, agresywni i potrafią doskonale odnaleźć się w gąszczu przepisów no i "że im się należy"
    natomiast rodziny, które faktycznie potrzebują pieniądzy są zniechęcane milionem formalności, a po czasie okazuje się, ze finanse opieki są znikome i dla nich są tylko marne ochłapy

    nie zgadzam się na twierdzenie, że państwo musi finansować i wspomagać rodziny wielodzietne i zdejmować jakąkolwiek odpowiedzialność z rodziców

    musi wspomagać i stworzyć takie warunki, aby rodziny wielodzietne miały równe szanse z tymi lepiej sytuowanymi i "małodzietnymi"
    poza tym jestem zwolennikiem teorii wędki, nie ryby
    uwierz mi-"moje" rodziny wcale nie chcą wędki, skoro mają nieograniczony dostęp do ryby (niekiedy nie pierwszej swieżości,ale zawsze jakiejś)-i to im wystarcza
  • Albo system jak przy grancie naukowym - skądinąd darowiźnie od państwa dla raczej rozgarniętej i inteligentnej jednostki: dostajesz pieniądze, ale podzielone na pule - tyle na książki, tyle na jedzenie, tyle na coś tam jeszcze. Wówczas może udałoby się uniknąć trwonienia pieniędzy, które opisała Kociara. Należałoby rozliczyć każdą złotówkę w postaci rachunków.

    A co do reszty zdrowych i normalnych rodzin wielodzietnych - dalej podtrzymuję moje stanowisko: żadnych darowizn od państwa. Państwo nie ma swoich pieniędzy, wszystko, co ma, pochodzi od jego obywateli. Jedyne, co może zrobić, to im nie zabierać.
  • O, to wtedy sama nie wiem, czy nie skusiłabym sie na jakis maly przekręt i nie ogłosiła się samotną matką:bigsmile:

    a tak serio - to fakt, że nie sztuka rozbudowywać aparat kontroli. I fakt, że prowadzi to tylko do absurdu. Z przyjęcia grantu zrezygnowałam, bo ostatecznie okazało się, że tylko ogranicza:devil:

    A socjalne na całym świecie działa tak samo. Z czego żyją niektórzy polscy emigranci w Wlk. Brytanii? Z benefitów na dzieci. Mieszkania mają na dzieci i samochody mają na dzieci. Brytyjczykom to pewnie też się nie podoba.

    Może i masz rację, że to kwestia konsekwencji - jeśli dajemy, to wszystkim, którzy potrzebują i nie patrzymy im na ręce. Tyle, że to błędne koło.
  • wcale nie błędne koło jesli dajemy z głową.nie dajemy gotówki ale otwieramy rachunek w sklepie,ksiegarni,aptece z zastrzeżeniem że nie mogą kupować alkoholu czy papierosów.i dajemy limit czasowy.po powiedzmy 2 latach nie podjęcia pracy zmniejszamy stponiowo wysokość zasiłków.
    a dla pracujących rodziców (dla wszystkich bez wyjątku,bez rozgraniczania na samotnych)mniejsze podatki.im więcej dzieci tym niższy podatek.
    MAŁGORZATO!ci korzystający z wszelkich możliwych istniejacych >>rybek<< których znam nie są biedni,niedoinformowani,niedouczeni.
    sa niestety zdemoralizowani.a ci którzy ,tak jak pisze Kociara, naprawdę potrzebują nie dostaja nic lub dostaja mnimum,dlatego,ze nie roszczą do nikogo pretensji. idą i przepraszają za to,ze im sie noga powinęła.a skoro nie dostaja szukają pracy-i ją znajduja.i są doskonałym przykładem na to,ze jeśli mi nie dadzą to zaczynam sie o siebie troszczyć sam,a nie: biore i wybrzydzam.
  • Maćku!alez dzieci które maja umrzeć z głodu umierają już teraz.wiesz czemu?bo mama nie chce przyjąc bonu do sklepu mama chce gotówki!bo mama ma w nosie czy dziecko (sześcio,siedmio,ośmio letnie)dotarło bezpiecznie do szkoły ,czy jak ona pójdzie do koleżanki i zamknie mieszkanie to dziecko będzie miało u kogo znależć schronienie na parę godzin czy będzie siedziało na schodach.bo mama opowiada na prawo i lewo nie bacząc na łzy w oczach jej dziecka ,że jak gnojek skończy 18 lat i dostanie dowód to go z domu pogoni.itp.itd.mogłabym tak jeszcze długo.to nie teoria.to życie moich sąsiadów.policja i straż miejska pisza raporty.dzieci trafiaja do pogotowia opiekuńczego i stamtąd uciekaja,bo wychowawcy nie panują nad >>falą<<.dziecko wraca,jest>>miesiąc miodowy<< i znów norma.

    jesli chodzi o sklepy i wolny rynek -myśle ,ze mozna by i to rozwiązać .to była taka lużna myśl.poza tym juz teraz jest wiele punktów gdzie wydawana jest bezpłatna żywność,którą niektórzy moi sąsiedzi potem sprzedaja ,zeby mieć czym gardło>>przepłukać.<<
    realnym problemem nie jest jak pomagać ale co zrobić ,zeby przestało sie >>opłacać<<kozystanie z bezpłatnych >>rybek<<i sięgnięcie po >>wędkę<<.
  • Maćku.:shocked:znaczy trochę nie rozumiem.czemu mam zmuszać samotne matki do decyzji ,którą one same nagminnie podejmują (oczywiście pozostając w konkubinacie -by nie stracic statusu samotnej)?
    a poza wszystkim: w imię czego promować nieodpowiedzialność i niechęć w dawaniu społeczeństwu czegoś z siebie?
    obecnie jest tak:jeśli wybieram,ze nie pracuję(pozostając w małżeństwie), bo chcę się zająć wychowaniem dzieci i nie mam możliwości(lub nie chce tego robić) zaniżania dochodów mojego męża ,natomiast nasz przychód na 1 członka rodziny minimalnie przekracza kwote pozwalającą na przyznanie mi jakiegokolwiek dodatku rodzinnego ,i w zwiazku z tym nie starcza mi>>do pierwszego<<,jest to tylko i wyłącznie mój problem.
    natomiast pani która posiada status samotnej matki,i ma konkubina ,który pracuje,dobrze zarabia ale nie jest ojcem dzieci, otrzymuje wszelkie dodatki + często również zaliczkę alimentacyjną.mając 3; 4 ;5 dzieci, nie wykazując żadnych dochodów i w zwiazku z tym otrzymując pomoc z każdej możliwej instytucji pomagającej rodzinie(również ze szkoły)żyje sobie wygodnie i bezstresowo ,bo troszczy się o nią Państwo.
    czy takie rozwiązanie jest wg.Ciebie w porządku?
  • Maćku!to nie ja dobrałam.to życie.:wink:obie rodziny mieszkają obok mnie.:bigsmile:
    poza tym dzieci klijentów MOPSów ,widząc model życia jaki pokazuja im rodzice,w większości przejmują go nawet nie próbując żyć inaczej.bo po co?mi SIĘ NALEŻY!bo jestem z rodziny niedostosowanej społecznie i na dodatek wielodzietnej.takie jest ich myślenie.a państwo utwierdza ich w tym przekonaniu,krzywdząc przy tym zdrowe rodziny wielodzietne,o niskich (chociaż nie wystarczająco niskich by otrzymać dofinanowanie)dochodach.

    i ja znam takie rodziny niestety Yenno.
    chociaż żeby im naprawdę pomóc trzeba by chyba najpierw wygonić całą niereformowalną kadrę pracowniczą,która przyzwyczaiła siebie i petentów do załatwiania wszystkiego po najmniejszej linii oporu.a nowi pracownicy szybko są sprowadzani do pionu,lub rezygnują z pracy.
    co np.:robi kurator społeczny ,który odwiedza swoich podopiecznych?ano pisze raport:pani X zauważyła poprawę w zachowaniu męża.mąż już nie używa ostrych narzędzi gdy ją bije.śmieszne?ale niestety prawdziwe.
    :sad:
  • :bigsmile:nawet nie wiesz Maćku jak bardzo się mylisz.:bigsmile:
  • gdzie Mćku miłość bliźniego?
    Ano tu właśnie, tak jak piszą inni.
    częsciowo się z Tobą zgadzam,ale...
    zastanawiam się, jak często, w jakim zakresia masz z opisywanymi tu ludźmi do czynienia...

    jeśli ja pożyczę pieniądze, to nie wnikam, w jaki sposób zostaną one przez dlużnika spożytkowane-bo to są moje pieniądze i podejmuję to ryzyko, ze zostaną wydane nawet w sposób przeze mnie nieakceptowany
    ale jeśli środki przeznaczone na pomoc najuboższym wykorzystywane są niezgodnie z wszelkimi zasadami, to budzi to mój wewnętrzny sprzeciw
    i nie pisz mi proszę o inteligenckim wstręcie
    bo wstręt powinno budzić akceptowanie takich poczynań

    lepiej być bezrobotnym, nawet bez prawa do zasiłku, bo przecież "się nie opłaca", skoro starcza na podstawowe "potrzeby", coraz mniejsze i mniejsze, bo wpada się w marazm i otępienie i skazuje się własne dzieci na dziedziczenie bezrobocia, biedy i wyuczonej bezradności
    a przecież nie o to chodzi
    i nie jest to bynajmniej wyrównywanie szans, o czym się tyle mówi
  • aaaaa i jeszcze jedno...
    pochylenie się nad cudzym losem kojarzy mi się raczej z chęcią pomocy, pomocą i działaniami, a nie tylko przyjmowaniem z pokorą zaistniałej sytuacji i przekonywanie, ze jest to część planu Bożego
    plan Boży zapewne zakłada istnienie przestępców, okrutnych ludzi i ich czynów
    czy to ma znaczyć, ze również przyjmiesz to z pokorą Maćku?i nie będziesz protestował przeciwko okrutnym czynom i nie próbował robić nic, co ograniczyłoby je w przyszłości?
    czy tu jest miejsce na Twoje miłosierdzie i pokorę?
    w końcu to ludzie, którzy zbłądzili
  • [cite] Maciek:[/cite]
    Czytam te wpisy i myślę sobie: gdzie miłość bliźniego? gdzie szacunek dla ludzkiej godności? gdzie pochylenie się nad cudzym losem? A widzę głównie taki inteligencki wstręt wobec tych "gorszych", którzy żyją za nasze podatki i jeszcze śmią płodzić dzieci. Myślę, że to jest przyczyna, dla której ci ludzie istnieją w planie Bożym: aby nauczyć nas pokory i miłosierdzia.

    Ja własnie w takim myśleniu widzę "intelygenckie" patrzenie z góry, spoza problemów o których piszą dziewczyny, bo to własnie one należą do osób, które otykają problemów naprawdę, idą do potrzebujących i diagnozują. Robią to uczciwie, to znaczy bez fałszywego głaskania, ale jesteście dobrzy przez sam fakt bycia biednym - poświęciły czas, żeby przyjrzeć się potrzebującym, czego efektem jest podział potrzebujących na grupy, zastanowienie się nad drogami pomocy tycm grupom, każdej inna - to jest własnie pochylenie się nad losem drugiego, oddanie mu swojego czasu, to jest prawdziwe miłosierdzie.

    Zdarzało mi się w życiu korzystac z opieki społecznej, nie wierzę, że może to wyglądać tak bezboleśnie jak postuluje Maciek, przychodzę, biorę pieniądze i pa, pa. Muszę podać powód, muszę wykazać się brakami, jestem przepytywana na okoliczności jakie doprowadziły mnie do urzędu, przecież to oczywiste. Sęk w tym, że nawet takie drążenie - a dlaczego rodzina nie pomaga, a kiedy mogę przyjść zobaczyc jak macie w domu itd. dotyka, jesli jest wrażliwy, to ma świadomość, że przychodzi po prośbie.

    A mnie sie marzy, zeby nie musieć przychodzic po jałmużnę, żeby sama definicja rodziny wielodzietnej nie musiała zawierać elementu wchodzenia w system opieki społecznej. Ja właśnie chce tego co w wywiadzie Maciek podkreslił na czerwono

    Najważniejsze jest, aby rodzina mogła zarabiać i tym samym utrzymać się, nie zaś żyć z jałmużny państwowej. Państwo powinno wkraczać z pomocą rodzinom wielodzietnym tam, gdzie rzeczywiście możliwości finansowe są niewystarczające. Pomoc w takich przypadkach nie może być symboliczna, ale powinna być zadowalająca. Przewidujemy obniżenie podatków, polityka fiskalna będzie sprzyjała rodzinom. Nawet jeśli będzie podatek liniowy, to będzie ulga na dzieci.


    tam, gdzie potrzebna pomoc społeczna, chcę debaty z uwzglednieniem głosów takich o jakich piszą dziewczyny. Jako mama szóstki zaś chcę, żeby rodzina wielodzietna nie była postrzegana jako z definicji musząca korzystać z opieki społecznej. Chcę przede wszystkim warunków w państwie dających możliwość zarobku. I o tym jest w e wklejonych wywiadach i dobrze, że taki jest oprogram przyszego rządu, bo popieram własnie takie myslenie.
  • Jolu!bardzo Ci dziekuję,ze tak ladnie min. mnie ocenilaś.niestety moja zasługa jest zadna.poprostu mieszkam wśrod takich a nie innych ludzi.obserwuje mimo woli a pomagam jesli mi na to pozwolą.ale widze ,ze są tacy którzy rezygnuja z pomocy już na starcie, bo nie czuja się jej godni,albo maja poczucie ,ze i tak nic nie dostaną.i niestety często ich obawy sie potwierdzają.i sa tez tacy przebojowi dla których pomoc od Państwa jast sposobem na zycie.inaczej:zakichanym obowiązkiem państwa jest mi pomagać.a ja nie musze nic,nawet nie muszę sie odrobiny wysilić ,żeby wyciągnąć rekę by sięgnąć po wędke.nie widze potrzeby by cos zmienić,bo jest mi wygodnie.cieplo,syto.a że moje dzieci nie będą umiały zyć inaczej już mnie nie interesuje.
    przeciwko takiej postawie sie buntuję Małgorzato.nie przeciw wielodzietności.bo tez sam fakt ,ze ktos ma więcej niz jedno dziecko o niczym nie świadczy.ważne jest to jak te swoje dzieciaki wychowa.czy pokaze im że w spoleczeństwie zeby dobrze funkcjonowało,trzeba tez dawać a nie tylko brać.
    dlatego uwazam ,ze system pomocy musi być taki ,zeby naprawdę pomóc-jesli trzeba finansowo,jesli trzeba w inny sposób.ale pomóc to nie znaczy przejąć odpowiedzialność za byt rodziny ale nauczyć odpowiedzialności i pomóc w znanlezieniu rozwiązan.po to ,zeby rodzina mogla normalnie funkcjonować w spoleczeństwie.
  • Myślę że polityka i kierunek zmian jest już z góry ustalony przez "wielkich tego świata":cry: wiele lat temu kiedy to jeszcze jednym z przywódców Niemiec był -
    no teraz mam problem jak on się zwał chyba - Kool - sorry ale nie pamiętam - odbywała się międzynarodowa konferencja gdzie był między innymi Wałęsa i inni przywódcy obecnej UE - pamiętam jak "wyrwało" się Koolowi):bigsmile: zdanie wypowiedziane do Wałęsy w sprawie ludności w Polsce "... no przecież ustaliliśmy - czy bardziej jest ustalone że Polaków ma być 15 mln." tak powiedział Kool !!!!
    I piszę to z pełną odpowiedzialnością bo oglądałem tę konferencję.
    Nie dziwmy się zatem tej ogólnej sytuacji w Polsce - demografii, bezrobocia, problemów ze służbą zdrowia i czego człowiek by się nie tknął. A nawet jak ktoś ma pracę to za niewolniczą płacę :shamed:
    A przy obecnym rządzie myślę że plan zmniejszenia ludności do 15 mln. nabierze dużego przyśpieszenia.
    Oni nam PO... PO... PO.... POKAŻĄ gdzie jest nasze miejsce !!!!!!
    Jedyne co może Polskę uratować to działanie "na dole" nie dajmy się zniszczyć
    walczmy o swoje prawa na każdym poziomie - zaczynając od siebie.
    Dobrego Dnia.
    Zakładam zbroję, biorę miecz i idę w świat - hej ho hej ho do pracy by się szło .....
  • proszę o dowód tego co napisałeś, wynikający jakoby z mojej wypowiedzi - proszę o dowód pogardy dla wielodzietnych

    przypominam, ze temat juz się przewijał link

    ---
    :bigsmile:
  • gdzie tu pogarda??

    --
    :bigsmile:
  • Maćku czy wiesz na pewno z kim chciałbyś być solidarny?
    ja wiem. dlatego nie zamierzam sie z nikim solidaryzować tylko po to ,zeby móc powiedzieć:bo my wielodzietni to:....wielodzietni maja po prostu więcej dzieci niz małodzietni co u jednych wielodzietnych owocuje pozytywnie a u innych negatywnie
    .ja pomagam jeśli mi pozwola, czym zasługuje często na pogarde tych ,którym pomagam,ewentualnie na pretensje,ze muszą coś w swoim życiu zmienic.
    i cieszę się jak nie wiem jesli coś dobrego z mojej pomocy wyniknie.i nic więcej mi nie potrzeba.chociaż moim marzeniem jest ,by ten komu pomagam pomyślal-mi pomogli jest sytuacja w której mogę pomóc-pomogę.
  • >I o tym jest w e wklejonych wywiadach i dobrze, że taki jest oprogram przyszego rządu, bo popieram własnie takie myslenie.<

    Jolu ci ludzie mieli już możliwość sprawowania władzy w różnych konfiguracjach politycznych i co padło stwierdzenie że nasze zakłady pracy są nic niewarte
    Z ich strony to pogarda dla ludzi a wielodzietni sami w sobie to margines społeczny.
  • proszę więc o dowody

    ---
    :bigsmile:
  • [zmian wpisu, wkleił się nie w to miejsce gdzie trzeba, więc treść poszła w niepamięć]


    ---
    :bigsmile:
  • Maćku!miło ,ze ,mamy podobne spojrzenie na sprawę.szkoda tylko,ze różnimy sie w okresleniu co jest spychaniem w przepaść.
    dla mnie jest to właśnie rozdawanie >>ryby<,najsilnieszym i odganianie słabszych,oraz
    to pozwalanie na to ,zeby silniejsi mieli sadysfakcję z tego ,ze są tacy spryni i potrafia mieć nic nie robiąc.i to ,ze ich dzieci uczą sie tego samego.może wyjaśnię na przykładzie:jeśli mama dostaje pieniądza z >>opieki<< za które finansuje swoje tipsy,komórkę,papierosy itp.a dzieci mimo,ze jest juz połowa pażdziernika nie mają ani jednego podręcznika(1 klasa szkoły podstawowej)to jeśli pobiorę należne jej pieniądze(ze szkoły-fundusze unijne)
    i nabędę podręczniki dla dziecka to będzie to pomoc czy spychanie jej?(mama się oczywiście wścieknie ,bo miała zamiar pokazać >>lewe<<rachunki nie kupując dzieciom książek.)
    przy czym wiem,ze mama miała kilka propozycji pracy ale jej sie >>nie opłacało<<iść do pracy.
  • No więc jakie potrzeby mamy my, wielodzietni, którzy używamy internetu i nie jesteśmy z marginesu?
  • Zarabiając tyle co inni będziemy mieć zawsze mniej przeliczając na dziecko niż jedno- czy dwudzietni.
    I jest to konsekwencją naszego mniej lub bardziej świadomego wyboru.
    Niezależnie od pomocy państwa musimy sobie radzić z tymi pomniejszonymi funduszami.
  • Co PO szykuje dla dzieci>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.



    Z posłanką Krystyną Szumilas (PO) rozmawia Joanna Kozłowska

    Co jest priorytetem w programie edukacyjnym Platformy Obywatelskiej?
    - W programie Platforma Obywatelska kładzie nacisk na zwiększenie szans edukacyjnych. Chcemy zwiększyć liczbę dzieci objętych wychowaniem przedszkolnym, przede wszystkich na terenach wiejskich, poprzez tworzenie nowych ośrodków przedszkolnych czy alternatywnych form wychowania przedszkolnego.

    Czyli obniżenie wieku szkolnego?
    - Objęcie pięciolatków zerówką, zaś sześcioletnich dzieci obowiązkiem szkolnym jest przez nas podtrzymywane. Wprowadzenie jednak takich zmian już w roku 2008 zależy z jednej strony od finansów, z drugiej zaś od stanu przygotowań podstaw programowych. Wiadomo, że jeśli chodzi o dzieci sześcioletnie w szkole podstawowej, to musi to nastąpić równolegle z przygotowaniem podstaw programowych. Będziemy się starali wprowadzić te zmiany jak najprędzej. Kolejne rządy w kampaniach wyborczych obiecywały obniżenie wieku szkolnego, ale żaden z nich się z tego nie wywiązał. Zależy nam na tym, żeby przeprowadzić to jak najszybciej.

    Regulacje te mogą wejść w życie w roku szkolnym 2008/2009?
    - Zależeć to będzie od wyników rozmów koalicyjnych, od sytuacji budżetowej oraz od tego, czy punkt ten znajdzie się w umowie koalicyjnej z PSL. Wydaje mi się, że rok 2009 jest ostatecznym czasem przeprowadzenia tej operacji. Zdajemy sobie sprawę, że do tego tematu musimy podejść bardzo ostrożnie, dlatego proces ten rozłożony będzie na dwa lata. Wiele w tej kwestii zależy od samorządów, gdyż to one będą bezpośrednio realizowały obniżenie wieku szkolnego. Konieczne jest przygotowanie miejsca w przedszkolach dla pięciolatków, a w następnym roku miejsca w szkołach dla sześciolatków. W tej chwili mamy niż demograficzny i możliwe jest wykorzystanie wolnych pomieszczeń w szkołach. Planujemy rozłożenie tego na dwa lata. W pierwszym roku do zerówki poszłyby pięciolatki urodzone w pierwszej połowie roku, a w następnym roku kolejna grupa dzieci urodzonych w drugiej połowie roku. Pozwoli to w sposób łagodny całą tę operację przeprowadzić. Jednak szczegóły będą znane, gdy resort edukacji obejmie nowy minister.

    Będzie weryfikacja kanonu lektur szkolnych?
    - Za wcześnie jest dziś mówić o konkretnych lekturach. W naszym programie zwracaliśmy uwagę, że należy przygotować spójną podstawę programową, która zapewniłaby nauczanie od przedszkola do szkoły średniej z naciskiem na kształcenie umiejętności. Chcemy odciążyć program od wiedzy encyklopedycznej. Podstawa programowa ściśle wiąże się z kanonem lektur. Problemem jest to, iż dochodzą do nas sygnały od nauczycieli, szczególnie szkół średnich, że nowy spis lektur podpisany przez ministra Ryszarda Legutkę jest zbyt obszerny i nie można go zrealizować w trakcie roku szkolnego. Zmiana lektur bez zmiany podstawy programowej spowodowała, że w tej chwili podręczniki, które są dostępne na rynku, są nieaktualne. Myślę, że ten temat jest jednym z pilniejszych do rozważenia przez nowego ministra.

    Zmiany kanonu będą miały także charakter jakościowy?
    - Najważniejszy problem to ilość lektur.

    Dziękuję za rozmowę.



    Najlepiej "wyjąć" dzieci z kołyski i oddać do wychowania wysoko wyspecjalizowanym jednostkom administracji państwowej. Działanie takowe wpłynie dodatnio na powstawanie dojrzałych więzi rodzinnych gdyż wykształcony pięciolatek będzie budował je bardziej świadomie niż gdyby pozostawał bez opieki w domu rodzinnym. Podjęcie takich rozwiązań systemowych ustrzeże wiele dzieci przed przemocą w domu i złym dotykiem. Dziecko będzie świadome swojej odrębności od rodziców, a to pomoże mu budować partnerskie relacje z opiekunami. Wnioskuję też aby obniżyć wiek obowiązku rozpoczęcia nauki w szkole do dwóch lat. Objęcie młodszych dzieci tym obowiązkiem spowodowałoby kłopoty logistyczne z wywozem pampersów z budynków szkolnych oraz podniosłoby koszty adaptacji tychże budynków w likwidacji barier architektonicznych związanych z potrzebą poruszania się dzieci w wózkach miedzy zajęciami lekcyjnymi.
    Oddany Wam całym sercem poseł jakiejś tam partii
  • Co PO szykuje dla >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    PO zmienia gazową strategię
    07:37 30.10.2007
    wtorek

    Nowy rząd chce przewrócić do góry nogami politykę energetyczną poprzedników. Zrezygnuje z budowy gazoportu w Świnoujściu, uruchomi drugą nitkę gazociągu jamalskiego i wykorzysta bogate złoża gazu w Polsce.

    Zablokowanie wartej 600 mln euro budowy gazoportu w Świnoujściu to największa zmiana, którą planuje Platforma Obywatelska. Przez port do przeładunku skroplonego LNG miało przechodzić od 3 do 5 mld m sześc. gazu, m.in. z Dalekiego Wschodu, Afryki Północnej i Ameryki Południowej.


    REKLAMA Czytaj dalej



    Jarosław Kaczyński uważał, że uruchomienie portu uniezależni nas od dostaw z Rosji i zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Polski. Deklarował, że państwo w części sfinansuje budowę. Jednak zdaniem Adama Szejnfelda, typowanego na nowego ministra gospodarki, terminal byłby za drogi. Poza tym byłyby kłopoty z jego zapełnieniem, bo większość państw na świecie, które wydobywają gaz, nie ma pieniędzy na budowę drogich instalacji do jego skraplania.

    Koszt takiej inwestycji to kilkaset milionów euro. Poza tym Polskę dobiłyby koszty transportu. Przewiezienie 1 tys. m sześc. skroplonego gazu przeciętnie kosztuje 150 dol.
    Opłacalne byłyby tylko długoterminowe kontrakty - powiedział dziennikowi "Polska" Szejnfeld. W zamian nowy rząd będzie walczył o budowę drugiej nitki gazociągu jamalskiego, który ma ciągnąć się z Rosji przez Białoruś i Polskę do Niemiec.

    Tydzień temu rosyjski premier Wiktor Zubkow zgodził się wstępnie na poprowadzenie drugiej nitki. Warunkiem jest jednak dopuszczenie rosyjskiego Gazpromu do polskiego rynku. Zdaniem ekspertów mogłyby to obniżyć ceny gazu u odbiorców indywidualnych. Powód: pozbawienie monopolu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
    Budowa gazoportu jeszcze wzmocniłaby monopol PGNiG. Dobrze, że chcą z tego zrezygnować - uważa Andrzej Szczęśniak, były prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.

    Zamiast budować gazoport, rząd chce zwiększyć krajowe wydobycie gazu z 4 do 6 mld m sześc. rocznie. Oznaczałoby to, że nawet połowa zużywanego w Polsce gazu pochodziłaby ze źródeł krajowych. Dziś jest to 30 proc. Tym samym zmniejszyłoby się uzależnienie naszego kraju od rosyjskich dostaw tego surowca.

    Tomasz Ł. Rożek
    Gazeta Krakowska

    na kolana przed Putinem i Gazpromem wielki jest Tusk zaprawdę wielki
  • a oto próbka wykształciuch-owej dyskusji dyskusja
  • Słowo o prawdziwym programie




    Wybory parlamentarne w Polsce wygrało Towarzystwo Przyjaźni Polskoâ??Niemieckiej, chwilowo kamuflujące się pod nazwą Platformy Obywatelskiej. Wynika to nie tylko z deklaracji Bronisław Komorowskiego, że Polska "jest w Unii Europejskiej, a nie w USA" â?? ale również z demonstracyjnej obecności niemieckiej kanclerz Anieli Merkel, wraz z innymi członkami rządu na jubileuszu Związku Wypędzonych, gdzie wszyscy zgodnie skomplementowali Erikę Steinbach.

    Niemcy były adwokatem Platformy Obywatelskiej, a teraz za swoje usługi wystawią rachunek, który Platforma spłaci co do grosza wiedząc, że w przeciwnym razie będzie rozsmarowywana na podłodze, jak PiS. Podobnie Platforma będzie musiała odwdzięczyć się krajowym dysponentom mediów, które przed ponad dwa lata udzielały jej poparcia i zwalczały konkurentów, dysponentom oddanej do jej dyspozycji agentury i tak dalej.

    To jest prawdziwy program koalicyjnego rządu, jaki powstanie pod egidą PO. Nastąpi zatem recydywa kompradorskiego, tzn. politycznego kapitalizmu i odnowienie gwarancji, jakich "lewica laicka" udzieliła przedstawicielom wojskowej razwiedki przy "okrągłym stole".

    Na żadne ekstrawagancje nikt Donaldowi Tuskowi nie pozwoli, nawet gdyby próbował. Beneficjenci "okrągłego stołu" nie życzą sobie bowiem powtórnego przeżywania pięciu minut strachu i zrobią wszystko, by takie ryzyko już się nie powtórzyło.

    Dlatego sądzę, że Platforma Obywatelska jest tylko etapem przejściowym w procesie przywracania tubylczej scenie politycznej w Polsce pożądanego kształtu. Z uwagi na konieczność odwdzięczenia się tym, którzy w Platformę Obywatelską zainwestowali, prawdziwymi zwycięzcami tych wyborów są środowiska, których politycznym eksponentem jest LiD.

    Wykorzystają one rządy Platformy do okrzepnięcia i umocnienia swoich pozycji ekonomicznych i społecznych, by przy następnych wyborach przejść do ofensywy politycznej. Jest zatem wysoce prawdopodobne, że media, które przez ostatnie dwa i pół roku wspierały Platformę â?? za trzy lata będą wspierały LiD, który otrzyma również potężne wsparcie od bratnich partii socjaldemokratycznych â?? żeby tubylcza scena polityczna w Polsce była taka sama, jak wszędzie.

    Wprawdzie Platforma Obywatelska też zrobi wszystko, czego zażąda od niej unijny Wielki Brat, ale LiD zrobi to jeszcze lepiej, bo będzie zgadywał i uprzedzał żądania. Na kogóż Unia, tzn. Niemcy mogą bardziej liczyć, na kogóż mają stawiać, jeśli nie na wypróbowaną we wszelkich gimnastykach Partię Zagranicy? Jest to prawdopodobne tym bardziej, że za cztery lata pełnoletniość osiągną roczniki już odpowiednio wytresowane zarówno przez system edukacyjny, jak i przez media.

    Przedsmak tego, bo będzie za cztery lata mieliśmy już teraz, kiedy na apel o pójście do wyborów, wsparty ostrzeżeniem popadnięcia w "grzech zaniedbania", odpowiedzieli właśnie ludzie młodzi, a więc bez żadnego politycznego, ani nawet życiowego doświadczenia, za to niezwykle podatni na medialną, a zwłaszcza telewizyjną demagogię.

    Uwierzywszy alarmistycznym doniesieniom, że w Polsce zagrożona jest "demokracja", poparli Platformę Obywatelską w przekonaniu, że oddają Polsce przysługę, podczas gdy tak naprawdę, utorowali drogę powrotowi ubeckoâ??razwiedkowoâ??salonowych sitwesów na uprzywilejowane pozycje.

    Utorowali też drogę bezwarunkowej rezygnacji Polski z suwerenności państwowej, chociaż, prawdę mówiąc, min. Fotyga też zadeklarowała gotowość podpisania przez Polskę Traktatu Reformującego. Naturalnie nie zdają sobie z tego wszystkiego sprawy, bo niby skąd?

    Sposób myślenia tych ludzi znakomicie zilustrowała pani, która powiedziała, że wprawdzie na polityce się nie zna i jej nie rozumie, ale postanowiła "tupnąć nogą". No i "tupnęła", nie zdając sobie sprawy, ile to jej tupnięcie będzie Polskę, a także ją osobiście kosztowało.

    Z tego punktu widzenia warto zastanowić się na przyszłość, co jest lepsze â?? czy "grzech zaniedbania" popełniony przez ludzi nie mających pojęcia o polityce, którzy nie ze skromności, tylko z lenistwa nie biorą udziału w głosowaniu, ale przynajmniej swojemu krajowi nie szkodzą, czy też osobliwy rygoryzm moralny, nakazujący politycznym analfabetom włączanie się do kierowania państwem, żeby tylko zadośćuczynić Świętej Demokracji?

    Czy w obliczu takiej alternatywy "grzech zaniedbania" nie nabiera cech "felix culpa", czyli winy błogosławionej? W naszej parszywej sytuacji nie ma to już pewnie większego znaczenia, ale za jakieś trzydzieści lat, kiedy w pokoleniu, które zatęskni za utraconą suwerennością polityczną, zacznie odradzać się tradycja romantyczna, może to być podstawowy dylemat moralny.


    Stanisław Michalkiewicz
    www.michalkiewicz.pl
  • Ziew nad ziewy...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.