Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wegetarianizm, weganizm inne

2456715

Komentarz

  • IRKUB
    Kiedyś szłam dokładnie Twoim tropem.,przeszłam na weganizm by osiągnać cel zdrowotny.Przez rok czasu go kontynuowałam i nie udalo mi się.

    Zrezygnowałam i obecnie jemy w domu 2 razy w tygodniu mieso drobiowe,2 razy mięso wp.,2 razy w tygodniu ryby.TAK JEST dla mnie i łatwiej i prosciej.Często staram się gotować fasolową i grochową .

    Jest to dobry sposób ale zważywszy na tryb pracy mojego męża nie moglibyśmy zrezygnować z mięsa.

    Nie kupuję przetworzonej żywności.Wszystko praktycznie od A do Z przygotowywuję w domu,
  • [cite] DOEtata:[/cite]
    [cite] pustynny_wiatr:[/cite]hehehe, no moze i malej wiary ;)

    rozumiem ze zone tak zywisz? ;)

    moja żona nie chce przejść na weg**, lubimy mięsko.

    Zmuszenie Twojej Żony, ARTYSTKI kulinarnej do przejścia na wegetarianizm byłoby jak wyrżnięcie skalpelem w Mona Lisie pięciu serduszek, coby uatrakcyjnić obrazek. Ewentualnie jak uwalenie Dawidowi Michała Anioła nogi... Człowieku, ja ślinotoku dostaję czytając jej przepisy! :wink:

    @ Irkub, ja też od czasów ciąży zmieniłam dietę - i kiedy udaje mi się trzymać zasady "jak najmniej przetworzonego" oraz jedzenia mięsa rzadko, ale dobrej jakości, a nabiału z rynku od zaufanej babci dużo lepiej się czuję. Nie mam przekonania, że zupełne zrezygnowanie z mięsa Ci pomoże. Ze śmieciowego mięsa - typu kurczaki na antybiotykach, mielonki, "szynki" z nie wiadomo czego - na pewno. Co do dobrych przepisów wegetariańskich - AniaD. jest niezastąpiona, poszperaj po starych wątkach kuchennych. Strona puszka.pl to z kolei fajna stronka z sensownymi przepisami i poradami, własnie wege. Często z niej korzystam.
  • Ciekawe jest to co przytoczył Prayboy: człowiek jest WSZYSTKOżerny, a nie mięsożerny (ale też nie roślinożerny).

    Też myślę, że za bardzo się przyzwyczailiśmy do tego, że na obiad musi być mięsko, a na kanapkę wędlinka. Ja przynajmniej się na tym łapałam - planowanie obiadu zaczynałam od tego jakie będzie mięso. A tak nie musi być. Też jestem za ograniczeniem mięsa, ale nie rezygnacją z niego. Poza tym to też może podlegać sezonowości (latem o wiele bardziej skłonna jestem do potraw bezmięsnych niż zimą).

    A rzeczywiście najważniejsza jest jakość tego jedzenia - jak najmniej przetworzone.
  • Dieta wege/vegan nie jest ani szczególnie pracochłonna, ani kosztowna. tzn. teraz wszystko jest drogie, ale mi jakoś udaje się gotować smacznie, zdrowo i tanio. Geniuszem kulinarnym nie jestem :)
    Naprawdę odżywiam się wegetariansko od paru dobrych lat, wegańsko od ponad roku i wydaje mi się, że wiem więcej na ten temat niż osoby "mięsożerne" ;)
    gotowych "cudów" sojowych, które są drogie nie używam zupełnie.

    Co do zdrowia to polecam poczytanie na ten temat o badaniach prowadzonych w USA, u nas nie ma po prostu jeszcze odpowiedniej grupy na której można by prowadzić długofalowe badania, na zachodzie są i mit o konieczności białka zwierzęcego i nabiału dawno obalono.
    Podrzucam opracowanie:
    Stanowisko Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego i Dietetyków Kanady w sprawie diet wegetariańskich z 2003 roku.link

    Poczytaj sobie Irkub, będziesz wiedziała co mówić jak Ci będą mówić o konieczności kotleta :P

    I jeszcze jedno jeśli się zdecydujesz na zmianę diety nie daj się wciągnąć w podstawowy błąd początkujących wege, czyli tłumaczenie się wszystkim dlaczego jesz tak a nie inaczej. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś kto za jedyne jadalne warzywo uznaje ziemniaki tłumaczył się otoczeniu czemu nie je kalafiora, Ci, którzy jedzą chipsy też nie są pod społecznym obstrzałem, a weg(etari)anie tłumaczą się namiętnie i tracą czas na udowodnianie, że nie są wielbłądami :bigsmile:

    jak ktoś ma wątpliwości to odsyłam do zalinkowanego opracowania, które nie jest stworzone przez organizację prowege.
    Co do szczegółów to uderzaj do Ani D., to jest moje kulinarno-wegańskie guru :bigsmile:

    a majonez wegański robię jakieś 3 minuty, nic w nim odjechanego nie ma, ani nic skomplikowanego nie ma, a mój mąż woli go od tradycyjnych :)
  • Zacznę od końca. Blue, skąd czerpiesz wiadomości, że dieta wegańska jest kosztowna i pracochłonna? Gotowałam w różny sposób w domu rodziców - najpierw tradycyjnie, z mięsem, potem, jak przestałam je jeść, gotowałam wegetariańsko. Co do pracochłonności - tak mówią z reguły osoby, które jadają rzeczy gotowe - na śniadanie pieczywo z kupną wędliną lub serem. Jeśli warzywa, to z reguły przez cały rok są to pomidory, ogórki, papryka, sałata, obiady to rosoły i proste rzeczy do jedzenia. Ogólnie - mało warzyw i produktów, które trzeba przygotować samemu, a nie tylko wrzucić do garnka lub mikrofali i odgrzać. Gdy ktoś się żywi w ten sposób, to każdy zrobiony w domu posiłek jest pracochłonny.
    Bez względu na to, czy ktos jada mięso czy nie, przygotowanie posiłków zabiera czas, jesli się chce jadać zdrowo i samemu przygotowuje posiłki. Wiele osób nie chce "marnować" czasu na gotowanie, w efekcie jada mrożonki, parówki, mielone, żółty ser, makaron i sosem etc. Jak wspominałam, gotuję od wielu lat i mam spore pojęcie o każdym rodzaju gotowania, więc wciskanie mi, że coś jest kosztowne i pracochłonne nie przejdzie. Można jeść różne rzeczy, wspomniany majonez nie jest konieczny w diecie. Oczywiście można zrobić samemu wegański majonez z różnych składników (poza olejem może to być kasza jaglana, ziemniaki, ryż etc), ale akurat majonez nie jest ani niezbędny w kuchni ani zdrowy (zwłaszcza kupny). A zrobienie takiego majonezu nie zabiera więcej czasu niż zrobienie majonezu z żółtkiem. Osoby jedzące mięso lubią "przekładać" swoje zwyczaje jedzeniowe na dietę innych. Jeśli same jedzą sery i pieczywo na śniadanie, to uważają, że weganie też "muszą" robić sobie ten ser i namiastki wędliny, bo co oni innego mogą jeść. A możliwości jest dużo, a pieczywo z dodatkami na śniadania i kolacje, to akurat średnio udany wybór.
    Dla osób, które jadają ubogo, nie znają całej gamy sezonowych warzyw, roślin strączkowych, nasion etc. niewyobrażalne jest, jak wielką ilość smacznych i aktracyjnych potraw można przygotować. Nasza dieta zyskała bardzo wysokie noty w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie, nie było do niej żadnych zastrzeżeń, a syn będący na badaniach (brał udział w ogólnopolskich badaniach dzieci będących na diecie wegańskiej) miał doskonałe wyniki i nie było żadnych uwag ani do jego rozwoju fizycznego i umysłowego, ani do jego zdrowia.
    Jest oczywiście jedna rzecz - taka dieta powinna być przemyślana - ale to samo dotyczy każdej innej diety. Nie wiem dlaczego uważa się, że osoby jedzące mięso, nabiał i tak karmiące swoje dzieci, automatycznie robią to dobrze. Badania w Warszawie wykazały, że dzieci karmione "normalnie", mięsem, nabiałem etc. miały duzo gorsze wyniki niż dzieci wegańskie. Z mojej obserwacji wynika, że mało jest rodziców, z tych jedzących tradycyjnie, którzy potrafią tak ułożyć dietę, by była pełnowartościowa - zwykle nie mają ani wiedzy ani ochoty, by się tego nauczyć (bo przecież skoro jadają mięso i nabiał, to jedzą zdrowo i dobrze). A tak najczęście nie jest.
  • Blue, migdały można kupić za ok. 30 zł za kg (Lidl, Makro).
  • Robię z ziemniaka :) przepis naszej forumowej Ani, jest na wegedzeciaku, jak gotuje ziemniaki do obiadu to zawsze zostawiam jednego czy dwa na majonez ;)

    orzechy mam swoje z działki włoskie, migdały kupuję czasem, raz na jakiś czas, jako rarystas ;)
    Ja jadę głownie na warzywach sezonowych, wiec tańszych (i zdrowszych), kaszach, brązowym ryżu(choć przyznam się, że ostatnio np. ograniczyliśmy kaszę gryczaną, bo podrożała strasznie) - to nie są drogie produkty, pisałam już w innym watku o bardzo tanim brązowym ryżu z Biedronki.
    Strączki też nie są drogie, a bardzo wydajne (nie kupuję bio, eko tylko normalne).

    My nie mamy obecne zbyt rewelacyjnej sytuacji finansowej, więc nie mogę sobie pozwolić na drogie jedzenie.
    Dieta wege może być droga, tak samo jak dieta tradycyjna. Może być też tania i bez uszczerbku na zdrowiu. Ostatnio robiłam badania moczu i krwi i wszystko mi wyszło w porządku, a mąż to okaz zdrowia ;)
  • Marteczka, światowe organizacje zdrowia (m in amerykańska, brytyjska), już dawno uznały, że produkty pochodzenia zwierzęcego nie są potrzebne czy konieczne na żadnym etapie rozwoju człowieka i bez nich można żyć zdrowo i bez problemów.
    Co do wpływu na lekarzy - akurat diety wege nie są specjalnie lubiane przez wielkie lobby, z których największe to mięsne i mleczne. Co więcej, niekoniecznie na wege, zwłaszcza takich, którzy chcą jeść zdrowo, można zarobić, więc mówienie tu o jakimś wpływie to nieporozumienie.
  • Irkub, przez kilka lat mieszkałam z rodzicami nie jedząc mięsa. Nie było to dla mnie problemem. Obiady gotowałam ja, więc to ja ustalałam, co będzie do jedzenia. Reszta rodziny jadała mięso, ale musiał ktoś z nich je przygotować, ja tego już nie robiłam. Nie miałam potrzeb czy ochoty, by mięso jeść. To był czas początku moich odkryć kulinarnych i fascynacji gotowaniem. Nie należę do osób, które chcą spędzać w kuchni godziny, by wyczarować skomplikowane posiłki, lubię szybkość i prostotę w jedzeniu.
    Na początek proponuję, by eliminować z diety wszystkie niepotrzebne dodatki, typu wegeta, gotowe sosy, przyprawy ze wzmacniaczami (typu glutaminian), obiady typu placki czy pierogi bez obecności warzyw. Do tego trzeba wprowadzić do menu kasze,brązowy ryż i razowy makaron, powinny być jadane codziennie. Kaszę mannę można sobie darować, ma bardzo mało wartości odżywczych. Doskonała jest jaglana, gryczana, pęczak, są też inne, do kupienia w zdrowej żywności, ale niekoniecznie muszą być jadane, są droższe i u mnie występują sporadycznie. Do tego trzeba wprowadzić sporo warzyw (które powinny być w każdej diecie, ale bywa, że u osób jedzących mięso jest ich dużo mniej) - u nas podstawy to zupy, warzywa duszone i surówki. Wszystko, co jadamy, jest sezonowe, w zimie nie kupujemy pomidorów, ogórków, w lecie nie kupuję brukselki i nie jadam dyń zimowych. Dzięki temu w każdym sezonie mamy mozliwość nacieszyć się smakiem tego, co jest zdrowe, nie pędzone i nie kosztuje tak dużo.
    Bardzo ważne jest wprowadzenie roślin strączkowych - one nie są drogie, a poza tym nie muszą być zjadane w dużych ilościach. Mają być dodatkiem, nie głównym składnikiem menu (jesli ktoś chcę ich na początku zjadać dużo, to niech tyle zjada, z czasem potrzeba dużej ilości białka zmiejsza się sama, bo organizm tyle białka nie potrzebuje). Strączkowych jest wielki wybór, nie ma potrzeby kupowanie wszystkich, można kupować te tańsze. Z dostępnych w Polsce są: groch (polecam niełuskany), biała fasola, czerwona i czarna fasola, ciecierzyca, soczewica zielona, czerwona i brązowa, bób, fasolka mung, fasolka azuki i in.
    Warto nauczyć się gotowania wykorzystując wszystkie sezonowe warzywa, nie tylko tych kilka podstawowych.
    W sumie to duży temat, jeśli masz jakieś pytania, to pytaj na priv lub na forum.
    Acha, na początku zajmuje sporo czasu, by znaleźć sobie sklepy, gdzie można kupić coś w sensownych cenach. Ja kupuję w kilku, bo każdy sklep ma rzeczy w dobrych cenach, ale inne są drogie. Trzeba po prostu nauczyć się, ile co kosztuje. Na pewno kasze w woreczkach, czy ryż, kosztują więcej, my go nie kupujemy. Ostatnio kaszę kupuję w sklepie wegetariańskim, bo ma wyjątkowe dobre (teraz, na niektóre rzeczy) ceny. Często zaopatrujemy się na targu (kasze, strączki), sklepy mają zwykle ceny wyższe.
    Warto zacząć czytać książki o zdrowy żywieniu, by eliminować z diety produkty, które są przetworzone. Oczywiście wiem, że to jest związane z dochodami, sama najchętniej przeszłabym na oliwę z oliwek do duszenia czy smażenia, ale nas na to nie stac. W miarę możliwości jednak staramy się jadać to, co nie jest przetworzone i rafinowane. Wbrew temu, co wiele osób sądzi, nie zawsze musi to być dużo droższe niż przy zwykłym odżywianiu.
    Jesli tylko jest możliwość, to warto mieć swoją działkę i uprawiać dla siebie jakieś warzywa.
  • Blue, akurat granulat sojowy to produkt bardzo mało wartościowy i, wg mnie, nie należy on do zdrowych składników diety. To wyizolowane białko, pozbawione innych wartości odżywczych. U mnie nie jada się w ogóle kotletów sojowych, kostki czy granulatu, podobnie jak nie jadamy gotowanej soi czy pasztetów sojowych. Jeśli już coś z soi, to sporadycznie tofu (robione w domu), sos sojowy. Temat soi to osobna rzecz. Soja jest bardzo promowana przez media, która łączą wege z tym produktem. Tymczasem wiele produktów sojowych nie jest ani zdrowych ani smacznych (wg mnie), do tego mogą być mocno przetworzone. Dlatego pisałam wcześniej, że jak ktoś chce zmienić dietę, to powinien trochę na ten temat poczytać, by nie łapać się na produkty, które chce wcisnąć producent.
    Czy 30 zł za kg migdałów to dużo? I tak i nie. To jest duża ilość, która wystarcza na długo, myślę, że spokojnie można porównać tę cenę do ceny dobrej jakości mięsa. Migdały nie są podstawą diety, owszem, są bardzo cenne, bo mają B2, ale to nie znaczy, że mają być zjadane kilogramami. Nerkowce nie są koniecznie w diecie.
  • Charakterystyka ludzi w najwyższym stopniu przypomina charakterystykę zwierząt owocożernych, jest bardzo podobna do roślinożernych i całkiem niepodobna do mięsożernych, jak to dalej wykażemy. Ludzki układ trawienny, budowa zębów i szczęk, funkcjonowanie organizmu są całkowicie różne od ich odpowiedników u zwierząt mięsożernych. Podobnie jak w przypadku małp antropoidalnych ludzki układ trawienny jest dwanaście razy dłuższy od długości ciała; nasza skóra ma miliony drobnych porów którymi wyparowuje wodę i chłodzi ciało potem i pijemy wodę zasysając ja tak jak i wszystkie zwierzęta- wegetarianie; konstrukcja naszych szczek i zębów jest wegetariańska; nasza ślina ma odczyn zasadowy i zawiera ptialinę dla wstępnego trawienia ziarna. Ludzie nie są też mięsożercami ze względu na fizjologię - nasza anatomia i układ trawienny jasno pokazuje że musieliśmy się rozwijać przez miliony lat żywiąc się owocami, orzechami, ziarnami i jarzynami. Poza tym jest oczywiste, że nasze przyrodzone instynkty nie czynią nas mięsożercami. Większość ludzi wykorzystuje innych dla zabijania zwierząt dla siebie i byłoby to dla nich obrzydliwe gdyby musieli zabijać osobiście (Jeżeli myślicie inaczej, wybierzcie się do ubojni zwierząt i popracujcie tam trochę a zobaczycie inną stronę tego najbardziej podstawowego produktu dla człowieka: mięsa). Zamiast jeść surowe mięso, jak robią to wszystkie mięsożerne zwierzęta, ludzie mięso gotują, pieką, smażą, jednym słowem robią wszystko, aby zmienić jego smak przy pomocy różnych sosów, przypraw itd. aby tylko jak najmniej mogło przypominać swój smak w stanie surowym. Pewien naukowiec wyjaśnia to w ten sposób: "Kot ślini się i odczuwa głód gdy poczuje zapach surowego mięsa ale nie odczuwa nic wąchając owoce. Gdyby człowiek mógł odczuwać rozkosz rzucając się na ptaka, rozdzierając zębami jego żywe członki i pijąc ciepłą krew można by uznać, że natura dała mu instynkt mięsożerny. Z drugiej strony kiść soczystych, gładkich winogron wywołuje ślinkę w ustach i nawet nie będąc głodnym każdy sięgnie po nie z przyjemnością".
  • Dziękuję wszystkim pięknie. Dużo bardzo ważnych rzeczy się dowiedziałam choćby i o granulacie sojowym tak zewsząd polecanym wege. Pocieszyliści mnie że się da tanio i w miarę szybko. Oczywiście pomyszkuję po wątkach o gotowaniu.

    Proszę jeszcze o info co stosujecie zamiast kostki i wegety? Bo to będzie dla mnie chyba najtrudniejsze. Na razie moje początki diety jak pisałam wyglądają tak że gotuję wszystkim równo tylko ja nakładam sobie więcej warzyw czy surówki i bez mięsa.

    Potwierdzam że ciemny ryż w biedronce jest dobry i tani i o wiele lepiej smakuje niż biały, nie wyobrażam sobie bym miała wrócić do białego,jest bez smaku. Polecam kaszę gryczaną z Aldiego jest obecnie najtańsza.

    Co polecacie na śniadania, opcja płatki z mlekiem jest chyba nienajzdrowsza? Jadam po prostu kanapki z serem i tyle.
  • Irkub, daleko mi do wege, ale odkąd mam dzieci moja kuchnia nie widziała, ani kostki, ani wegety. Glutaminian sodu to syf nad syfy, jest teraz taki wybór przypraw, ziół, ze w ogóle to nie jest do szczęścia potrzebne.

    Co do kostek, to dziewczyny pisały, ze w sklepach ze zdrową żywnością są takie bez gs, ale ja nie używam żadnych, jakoś nie mam do czego.
  • Aniu D. nie będę się spierać. Ja sama fanką mięsa nie jestem- czerwone mogłoby dla mnie nie istnieć, a odkąd jestem w ciąży to mnie wręcz odrzuca. Ale bez drobiu, ryb czy nabiału nie wyobrażam sobie kuchni:smile:
    Zresztą jak dla zdrowia to się absolutnie nie czepiam. Tylko, że taki przeskok od razu do wege to mam wątpliwości, owszem da się białko zwierzęce zastąpić roślinnym, ale trzeba wiedzieć jak, czego używać w jakich ilościach.
    W każdym razie powodzenia Irkub:smile:
    Wszystko jest dla ludzi, byle z głową:smile:

    PS. A ten przepis na majonez jest gdzieś na stronce, bo zaintrygował mnie...?
  • a propos glutaminianu

    ostatnimi czasy producenci wycwanili się nieziemsko i zamiast glutaminian sodu, wypisują np. ekstrakt drożdżowy albo hydrolizat białkowy

    dlatego nie polecam vegety natur
    ja zresztą też dałam ciała kupując gotowca w sklepie ze zdrową żywnością i nie doczytałam etykiety
  • @AniaD,

    wiem, że to pracochłonne, ale może masz jakieś opracowanie albo linka łopatologicznie tłumaczące, co kiedy jeść? W sensie - że sezonowe. Tak mnie natchnął widok truskawek na rynku w maju:confused:
  • Ja, nie mogę powiedzieć, że odżywiam się zdrowo... ale z kostek rosołowych, wegety i maggi w płynie udało mi się dość łatwo zrezygnować. Zupy gotuję z dużą ilością jarzyn na wodzie, której jest znacznie mniej niż kiedyś. Dodaje różne zioła, majeranek, tymianek, bazylię, koperek, natkę pietruszki, mielony kminek i niemal obowiązkowo do każdej potrawy czosnek :bigsmile: Czasem dodaję łyżkę masła lub śmietanę, no i u mnie sprawdziły się zupy-krem, miksowane.
  • U nas na śniadanie oprócz razowego domowego chleba z różnymi pastami domowymi (dziś guacamole bo trafiłam na tanie awokado) często jest owsianka na wodzie z owocami (daję świeże sezonowe owoce i dusze w malej ilosci wody z garstką rodzynek, czasem trochę słonecznika dodaję albo sezamu, potem płatki owsiane i chwilę dusze). Jutro chyba z truskawkami zrobię po raz pierwszy ;)
    Co do kostek to ja robię zupy na włoszczyźnie plus zioła, potem dodaję inne składniki, kostek nie używam, jak zupa ma być gęsta to kroję warzywa na mniejsze kawałki, jak sam wywar to potem te warzywa dodaję do kaszy.
    Co do biedronkowego ryzy, to ostatnio stałam w kolejce i słyszałam jak kobieta ochrzaniała męża, że wziął brązowy a nie biały do koszyka, bo (tutaj cytat): "brązowego nikt nie zje" ;)
    Oliwę tez kupujemy w Bieronce, jest przystępna cenowo (niecałe 10 zlotych za duża butle) i smaczna.
  • ja z mięsa jem tylko kury i ryby
  • A ja pizzę.

    http://jakzyc.files.wordpress.com/2011/05/worlds-largest-pizza.jpg?w=511&h=346
  • @Ania D
    czy można się doprosić przepisu na domowe tofu
  • Blue mlekiem sojowym lub ryżowym podobnie zabielają kawę
  • Irkub, my nie stosujemy żadnych kostek ani tego typu przypraw. Nasze zupy mają b. dużo warzyw, są po prostu gęste. Można część zupy zmiksować i dolać do reszty, to też poprawia smak.
    Co do tego, że da się tanio i szybko. Jak pisałam, to zależy. dla osób gotujących w domu jest oczywiste, że domowe jedzenie zawsze wymaga przygotowań, dla tych, co jedzą duzo chleba z wędliną czy serem, to może być nie do zaakceptowania, bo kucharzenie zabiera trochę czasu. Można zawsze gotować prosto, bardziej pracochłonne dania zostawiać na wyjątkowe okazje, ale tak, by tylko wejść do kuchni, machnąć dwa razy łyżką, to się nie da. Szybko też jest wtedy, gdy gotuje się to samo dla całej rodziny, przygotowywanie osobnych dla siebie posiłków zabiera więcej czasu. Dla mnie tanio oznacza, że nie kupujemy nic gotowego (a widzę, ile ludziom wypływa pieniędzy, gdy kupują słodkie napoje, jogurty, słodycze, białe bułki, czipsy, mrożonki etc), a tylko proste produkty, z których sami wszystko przygotowujemy.
    Jesli zaczynasz jedzenie bez mięsa, to koniecznie zadbaj o strączki. Odstawienie mięsa, zostawienie tylko warzyw, to nie najlepszy pomysł. Jak pisałam, strączków nie trzeba jadać wielkich ilości - trzeba kierować się apetytem, ale nie powinno ich brakować w menu.
    U nas śniadania są również związane z porami roku. W zimnych porach koniecznie zupa, do tego pieczywo domowe, razowe, z pastami, "masełkiem" z siemienia lnianego, sezamu i warzywami (poszatkowana kapusta, własne kiszonki, poszatkowana marchew, cebula, natka i szczypior). Gdy jest sałata (mamy od rodziców, rzodkiewka z naszej działki, podobnie szczypior, koper, natka) i jest ciepło, wprowadzamy więcej kanapek z dużą ilością warzyw. Nasze śniadania w niektórch miesiącach to gotowane kasze (jaglana, kukurydziana, brązowy ryż, różne gotowane płatki - nie musli i nie płatki kukurydziane), z dodatkiem duszonych lub surowych owoców i mleczkiem, najczęściej migdałowym. Ja lubię zamiast mleczka posypać kaszę zmiksowanym z odrobiną soli siemieniem lnianym. Lubię też np. kaszę jaglaną z tym siemieniem, do tego np. tylko ogórek kiszony.
    Jeśli zalezy Ci na efekcie zdrowotnym, to zalecałabym odstawienie cukru i wszystkiego, co cukier zawiera. Do tego odstawienie białej mąki i wszystkich produktów z niej przyrządzanych. Warto dbać o omega 3, bardzo dobra jest właśnie w siemieniu lnianym (świeżo mielonym, można ew. trzymać zmielone w zakręconym słoiku w lodówce, do tygodnia) i orzechach włoskich. Nie trzeba kupować ani zmielonego siemienia (jest bez wartości) ani wyłuskanych orzechów, są najczęściej zjełczałe. Do tego warto kupować dobry olej tłoczony na zimno jako dodatek do potraw, my skrapiamy nim warzywa, dodajemy do zup, robimy z nim "masełko". Kupujemy olej rzepakowy firmy Złotopolskie, mają je często sklepy ze zdrową żywnością. Litr kosztuje 28 zł. Kupować należy tylko takie, które stoi w lodówce w sklepie, to samo dotyczy innych olejów tłoczonych na zimno. Do tego codziennie muszą być jedzone zielone warzywa, one mają dużo wapnia i żelaza.
    Jeśli ktoś odstawia mięso, ale chce jadać na co dzień prawie tak samo, jak poprzednio (mleczka, majonezy, kotlety etc), to zajmie mu to dużo czasu, zwłaszcza na początku, jak będzie się dopiero wszystkiego uczył. Kuchnia wegańska, do tego oparta o zdrowe, proste i nierafinowane produkty, jest inna w przygotowaniu, nie trudna, ale właśnie inna. Ale tego można się nauczyć, nie jest to wielką filozofią.
    Warto też zaopatrzyć się w kilka podstawowych sprzętów, typu blender lub młynek do mielenia kawy. Blender słuzy równocześnie do robienia mleczka (jak ktoś je robi), do mielenia nasion, do robienia lodów etc. Przydatna jest maszynka do mielenia.
  • [cite] marteczka:[/cite] owszem da się białko zwierzęce zastąpić roślinnym, ale trzeba wiedzieć jak, czego używać w jakich ilościach.
    Marteczka, rozumiem, że Ty masz wiedzę, ile czego w menu ma być. Bo samo to, że ktoś jada mięso, ryby i nabiał nie znaczy, że dobrze się odżywia i wie jak posiłki mają wyglądać. Jak pisałam - nie ma znaczenia, czy ktoś jada mięso czy nie, tak samo powinien mieć elementarną wiedzę na temat odżywiania. Nie chcę wchodzić w bardzo szczegółowe rzeczy, ale: co to znaczy, czego używać w jakich ilościach? Czy Ty masz taką wiedzę? Bo sam fakt, że mięso jadasz, to za mało. Mięso jest tylko jednym ze składników diety, co z resztą, której mięso ani nabiał nie zastąpią? Rozumiem, że dbasz np. o kwas foliowy w pożywieniu (wiesz, gdzie on jest i co robić, by posiłki go nie traciły), wiesz, skąd brać omega 3 (przypomnę, że smażone, gotowane ryby omega 3 już nie mają) etc etc. Lekarze lubią powtarzać banały, że wege powinni mieć wiedzę na temat odżywiania, ale jakoś prawie nigdy nie zająkną się, że osoby jedzące mięso również jej potrzebują, bo produkty pochodzenia zwierzęcego nie posiadają wszystkich potrzebnych do zdrowia składników pokarmowych.
    Żadna dieta nie wymaga liczenia, mierzenia, ważenia, ani mięsna ani wege. Podstawa to trochę wiedzy i domowe jedzenie oraz chęci, by to ogarnąć. Ale dotyczy to w takiej samej mierze wszystkich, bez względu na to, czy jedzą mięso czy nie.
  • Aniu D., ale czemu Ty sie w tym temacie tak zaperzasz? masz ogromna wiedze, dbasz o zywienie rodziny, bardzo to podziwiam.

    Ale jak Cie czytam, kiedy piszesz o wegetarianizmie, to mam wrazenie ze Ci cisnienie skacze ;)

    Przepraszam jesli to tylko moje mylne wrazenie. I nie pisze tego jako zaczepke, tak mi sie tylko rzucilo w oczy.

    Moze po prostu sama bylas/jestes atakowana za sposob zycia/jedzenia i w takich tematach przereagowujesz???

    Ale naprawde, po prostu Twoje pierwsze zdanie skierowane do marteczki jest takie... powazne, tak bardzo na serio.

    tak poza tym to sie z Toba zgadzam w bardzo wielu punktach, jedzenie/niejedzenie miesa to nie wszystko, jest masa innych czynnikow decydujacych o zdrowej diecie.

    Jesli moj wpis to wtracanie sie, pardon.
  • Ja też czytam wpisy Ani D. ale zupełnie nie mam takich odczuć jak pustynny_wiatr :shocked:
  • Przecież Ania D. nikogo nawet nie próbuje przeciągnąć na Swoją stronę. Ona tylko udziela informacji i odpowiada na zadane pytania.
  • Pustynny_wietrze, masz rację. Jestem po prostu od lat nauczona, że największą "wiedzę" na temat naszego odżywiania mają Ci, co jadają słabo i wiedzy nie mają, ale są pierwsi do pouczania innych. do tego chyba jestem zmęczona atakami, często paskudnymi, wielu osób. Tu na forum też była niezła jazda, pewnie Ciebie jeszcze nie było. Ja ani nie czuję misji, ani nie mam zamiaru innych pouczać czy "nawracać", bo to, co mają na talerzu, to ich sprawa i mnie to nie wzrusza tak bardzo. Ale wieloletnie pouczanie mnie, że dzieci to muszą mieć mięso, mleko i słodycze i dawanie mi nauk, jak mam gotować i co jeść bardzo jest męczące i pewnie włącza mi się od razu automat obrony. Nie wtrącasz się, masz rację, powinnam inaczej pisać - ale to pewnie wynika też z tego, że dla mnie odżywianie to ważny temat, a nie tylko gadka o tym, czy ciasto ma być z marcepanem czy z figami :wink:
  • AB, jak pisałam, śniadania to u nas zupy z domowym pieczywem, z pastami (typu masełko z siemienia lnianego, sezamu, pasta z soczewicy, pasta z ciecierzycy - rzeczy, które robi się szybko i w miarę prosto) i warzywami. Jak tylko zaczyna się ciepły sezon, to mocniej wkraczają kanapki z warzywami typu sałata, rzodkiewka, szczypior, koper (mamy swoje z działki lub od rodziców z tunelu). Często bywaja kasze, albo na słodko (z duszonymi owocami typu jabłko, gruszka, z dodatkiem suszonych owoców lub bez nich), z mleczkiem, najcześciej migdałowym, lub z posypką z siemienia lnianego z odrobiną soli. Ja bardzo lubię jaglaną z taką posypką, do tego np. kiszony ogórek lub inne warzywa. Można też gotować płatki na słono, z warzywami (por, marchew, pietruszka etc).
    E.milia - tak krótko, jeśli chodzi o sezonowe warzywa. Przez cały rok są marchew, pietruszka, ziemniaki, buraki, cebula i por (prawie) - ale nie warto od razu, jak tylko się pojawią, kupować ich młodych, warto poczekać zawsze kilka tygodni. Ziemniaki młode zaczynamy jeść w lipcu, na pewno nie na wiosnę. Rzodkiewka może być wczesna, bo ją sieje się już w marcu, gdyby miała ją kupować, to zaczęłabym gdzieś w połowie maja, podobnie jest z sałatą. Na pewno nie w kwietniu czy wcześniej (chyba, że od sprawdzonej osoby). Cukinia gruntowa - pojawia się w drugiej połowie czerwca, fasolka szparagowa początek lipca. Papryka gruntowa i pomidory to nie wcześniej niż w lipcu. W sumie można zajrzeć do poradników ogrodniczych i tam sprawdzić, jaki jest cykl rozwojowy poszczególnych warzyw i ile on trwa. Nie mam, niestety, żadnego linka, wszystko, co kupujemy porównuję z tym co rośnie u nas na działce czy w tunelu u rodziców lub z tego, co pamiętam.
    Kristi, tofu robię tak: namaczam ok. 1/2 kg soi, na noc lub na dwa dni. Wodę odlewam, soję płuczę. biorę pół szklanki soi, dodaję szklankę wody, miksuję w blenderze. Wylewam na sitko, mleczko odcedzam. To, co zostanie na sitku jeszcze raz miksuję z ok. 1/2 szklanki wody, odcedzam, masę wyrzucam. I tak robię po kolei z całością namoczonej soi. Do tego dobry jest mocny blender, przy słabym, który nie rozdrobni dobrze soi, tofu będzie mniej. W dużym garnku warto zagotować kilka łyżek wody, wlać odcedzone mleko, zagotować. Do gotującego się mleka dodać wycisnięty sok z ok. 1/12-2 cytryn. Odstawić na kilka minut. Na sitku wyłożyć ściereczkę, wlać na nią zawartość garnka. Woda przeleci przez sitko, masa zostanie na ścierce. Można zwinąć na końcu ścierkę i jeszcze odcisnąć trochę płynu.
    Blue, myśmy kiedyś do zupy robili zabielacz z kaszy jaglanej (ugotowana kasza zmiksowana z zupą) albo z ugotowanego ziemniaka, ew. ryżu. Najbardziej smakowała nam z jaglanką. Teraz dodajemy trochę oleju tłoczonego na zimno, nie zabielamy niczym. Do kawy czy inki, jak ktoś chce, to najlepsze mleczko jest z nerkowców, bo jest gładziutkie i delikatnie słodkie. Można z migdałów, ale ono ma lekki osad, można też kokosowe, ale ono zmienia już smak napoju. Ja nie jestem fanką mleczka sojowego.
  • Aniu D. ja Ci przecież nie zarzucam, że się źle odżywiasz. Sama staram się jeść zdrowo, zwłaszcza teraz. Zresztą lubię pichcić i interesuję się trochę zdrowym odżywianiem, rybki przeważnie piekę, a od smażonego mnie aktualnie odrzuca...
    Nie jem mięsa codziennie, ale też nie zaryzykowałabym całkowitej rezygnacji z niego bo po prostu nie miałabym pojęcia czym to białko zwierzęce zastąpić :cb:
    Ty pewnie wiesz, więc na zdrowie...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.