Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sok z czarnego bzu :)

edytowano czerwiec 2011 w Kuchnia
Pytanie brzmi, czy ktoś robił i czy warto go robić...? Może Ania D. coś podpowie...?

Kiedyś piłam taki przepysznościowy sok u koleżanki. Podobno bardzo zdrowy.
Ona robiła go w takim staromodnym:bigsmile:, tradycyjnym sokowniku. Mam takowy, a wokół mnóstwo rozkwitającego czarnego bzu, czystego, bo akurat szosy obok nas pozamykane i ruchu niet.
Hmmmm....???:bigsmile:
«1

Komentarz

  • Moja babcia robiła sok z czarnego bzu ( jesienią z owoców) a z kwiatków to raczej herbatkę. Już nie pamiętam dokładnie, w każdym razie stosowali to na przeziębienie.
  • Tak, zgadza się, ale moja koleżanka robiła właśnie sok z kwiatków. Jak wiesz, to są takie duże baldachy, mięsiste...
  • Wiem, mam za oknem całe chaszcze tego i też się zastanawiałam czy to się opłaca suszyć i robić herbatki....
  • moja mama dawno dawno temu też robiła sok z bzu, z owoców nie z kwiatów...był przepyszny...i mówili, że zdrowy jest...:bigsmile:
  • Olesiu coś jest na ten temat w CYBERBABIE.
  • Dziewczyny!
    Najlepsze są baldachy bzu smażone w cieście naleśnikowym.
    Zrywasz cały, moczysz w gęstym cieście naleśnikowym i smażysz w dość głębokim oleju.
    Posypujesz cukrem pudrem.
    Pyszności!
  • Ja już 5 rok robię przetwory z bzu czarnego.
    Robię syrop:
    40 kwiatów /baldachinów/
    2 l.wody
    5 cytryn
    zagotować wodę z cukrem, dodać pokrojoną cytrynę/ja nie dodaję skórki/
    i wystudzić.Dodać kwiaty bzu /kwiatów się nie myję/ do zimnego syropu na 2-3 dni codziennie mieszając drewnianą łyżką.Po tym czasie przecedzić ,zagotować i rozlać do słoiczków.Nie pasteryzować.

    Również suszę i pijemy napary.
    Z owoców w sokowniku na jesieni robię sok.Jedne robię z cukrem drugie b/cukru.Też słoików nie pasteryzuję i dobrze się przechowują
  • Dziękuję za wszystkie posty...! Super!:bigsmile:
    Niektóre sposoby wykorzystania bzu już znałam wczęśniej.

    Muszę jednak zapytać koleżankę o ten sok z sokownika... Bo spokoju mi nie daje - może to ja coś poćmątałam...?:neutral:
  • Robiłam, robiłam kiedyś :smile: przepis przywieziony ze Szwecji. Nie pamiętam dokładnie proporcji, ale mniej więcej zrywałam coś około stu koszyczków kwiatów i dodawałam cukier i sok z cytryny. Było gęste, pachnące i można było rozcieńczać z wodą na lemoniadę. Pycha!
    Tylko te kwiaty zrywałam też u nas na osiedlu, więc na terenach miejskich :confused: Ale to było dawno, pewnie z 15 lat temu, gdy jako "stara panna" pardon panna na wydaniu miałam zapał do takich akcji :wink:
  • Robiłam wiele razy - z dojrzłych owoców. Własnie w sokowniku. Zasypywałam cukrem i gotowałam. Póżniej zlewałam do garnka, zagotowywałam i taki wrzący wlawałam do słoików. Bardzo dobry, choć trochę cierpki. No i przede wszystkim zdrowy!
  • [cite] Olesia:[/cite]Pytanie brzmi, czy ktoś robił i czy warto go robić...? Może Ania D. coś podpowie...?
    Odpowiedź brzmi: robił, warto! Robię mniej więcej tak jak Kristi (cytryny co prawda ze skórką). Żeby ewentualne robaczki chciały się wynieść trzeba kwiaty rozłożyć na słońcu na białej ścierce/ prześcieradle, ale nie zostawiać na parę dni na balkonie bo zbrązowieją i będą do wyrzucenia... :wink:
  • smaka narobiłaś, ja kupiłam gotowy w Auchan i nawet jeden dałam w prezencie na urodziny
  • :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
  • Napiłabym się takiego soku... Olesia, idziemy zrywać bez?:>
  • Jeszcze nie, niech dobrze rozkwitnie.:bigsmile:


    (Ale wariatki, z tego samego kompa gadają do siebie...:wink:)
  • a ja potwierdzam skuteczność w obniżaniu gorączki przez kwiaty czarnego bzu

    film
    Eliksir Młodości
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]Dziewczyny!
    Najlepsze są baldachy bzu smażone w cieście naleśnikowym.
    Zrywasz cały, moczysz w gęstym cieście naleśnikowym i smażysz w dość głębokim oleju.
    Posypujesz cukrem pudrem.
    Pyszności!
    :shocked::shocked::shocked: Coooo???
  • To naprawde to??

    Czarny_bez_owoce.jpg
  • A nie kwiaty?
  • Ja sie tylko pytam czy mozwa o tym drzewie, bo ja nie wierze..... całe dzieciństwo myślałam ze to trucizna.....
  • Bo podobne. Trucizna to jest wilcza jagoda inaczej blekot ( chyba czegoś nie pomyliłam ?).
  • Nie, to faktycznie chodzi o czarny bez. Też od dziecka mnie uczono, że trujący. Może, że owoce na surowo?
  • Podobno trujące ale nieśmiertelnie są niedojrzałe owoce zwłaszcza jedzone na surowo. Tylko, że tego się nie da jeść bo gorzkie...
  • Jutro idę na poszukiwanie tych kwiatów do smażenia :bigsmile:
  • Link nie wchodzi...
  • A jak usmazyc taką kiść kwiatów?
    W głebokim oleju czy utłuczone??
  • images?q=tbn:ANd9GcQgBwJ_xm74Zq6KQ2SNfdcAclsrfwtThn1rEkoie-D_BJTz6s4b4A

    Nic nie tłuczesz. Moczysz w gęstym cieście naleśnikowym i hop! na olej. Dość go dużo powinno być, żeby się ładnie zrumieniło.
  • Mniam...!:bigsmile:
    W poniedziałek sprawdzę ten specjał.:wink:
  • A ja sprawdzę z Olesią:cool::cool::cool:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.