(...)Kiedy w 1624 roku na amerykańskiej wyspie Manhattan Holendrzy założyli Nowy Amsterdam przywieźli ze sobą zwyczaj ofiarowywania prezentów w dzień św. Mikołaja czyli Sinter Klass`a. Anglicy po zdobyciu miasta zmienili nazwę na Nowy Jork, ale nadal mieszkało w nim wielu Holendrów kultywujących zwyczaje związane ze św. Mikołajem. To właśnie nowojorczycy jego imię zaczęli wymawiać Sant Claus. Na początku XIX wieku Washington Irving w powieści "Historia Nowego Jorku" opisał mikołajkowy zwyczaj Holendrów. Latający na pegazie staruszek zakradał się do domów przez komin, aby zostawić dzieciom prezenty. W książce św. Mikołaj nie nosił już szat biskupich i zwracano się do niego Sant Claus.
Kilkanaście lat później osobą Sant Claus`a zajął się profesor studiów biblijnych w Nowym Jorku Clement Clark Moore. W nowojorskim dzienniku zamieścił on poemat "Relacja z wizyty św. Mikołaja". Profesor przedstawił Świętego podobnego do gnoma z legend skandynawskich i brytyjskich, który wesoły, z dużym brzuchem i niskiego wzrostu przemierzał drogi zaprzęgiem z reniferów. Jednak przyjeżdżał z prezentami w Wigilię Bożego Narodzenia, a nie w nocy z 5 na 6 grudnia. Do tego wizerunku nawiązał amerykański rysownik Thomas Nast publikując od 1860 do 1880 roku w nowojorskim "Harper`s" swoje rysunki. Ukazał na nich św. Mikołaja ubranego zawsze w czerwone szaty. Według niego Święty mieszkał na biegunie północnym. Po pierwszej wojnie światowej wykreowany w Nowym Jorku Sant Claus wraz z kulturą północnoamerykańską trafił na Wyspy Brytyjskie. Nazwano go wtedy w Wielkiej Brytanii Father Christmas czyli Ojciec Bożonarodzeniowy, natomiast we Francji Bonhomme No??l, a potem Pere No??l. Łączony z miejscowymi tradycjami różnych krajów św. Mikołaj stał się znany na całym świecie. Choć np. w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej zamiast niego prezenty rozdają Trzej Królowie.
Ostateczny szlif Sant Claus otrzymał w 1931 roku od producentów Coca-Coli. Na życzenie koncernu podczas kampanii reklamowej Habdon Sundblom zmienił trochę postać św. Mikołaja na wzór emerytowanego sprzedawcy Lou Prentice`a. Od tego momentu wysoki, potężny, z białymi włosami, ubrany na biało i czerwono brodaty św. Mikołaj zjawił się nie tylko w reklamach i sklepach. Był wszechobecny. Jego siedmiu fruwającym reniferem nawet nadano imiona. Zaś pracownicy w sklepach zaczęli się za niego przebierać.
Obecnie świat komercji nadal fałszuje prawdę o św. Mikołaju. Na stronach internetowych dzieci mogą znaleźć instrukcję, jak rozpoznać tego prawdziwego św. Mikołaja. Natomiast poniżej mogą przeczytać opis krasnala z biała brodą i ... Inny to fałszywy. Proponuje się im napisanie do św. Mikołaja listu, maila lub wyjazd do jego wioski niedaleko stolicy Laponii. Przekonuje się, że według sprawdzonych informacji ma on także swoją stronę internetową oraz telewizję. Wyobraźnia przenika rzeczywistość i dla bardzo wielu zostaje tylko twór wyobraźni. A przecież kiedyś w Myrze żył biskup o imieniu Mikołaj.
Szymon z Lipnicy, chociaż żył w XV w., pozostaje bliski również dziś przez przykład swojego życia i swoje wstawiennictwo u Boga, żywo doświadczane przez wiernych także na początku XXI w.
Przez całe swoje życie zakonne był mocno związany z Krakowem, dlatego od samego początku stał się Patronem miasta Krakowa oraz społeczności akademickiej, szczególnie zaś studentów. Uważany go za szczególnego orędownika matek w błogosławionym stanie. Był i jest czczony również jako ten, który uprasza zdrowie ciężko i nieuleczalnie chorym. O jego skutecznym wstawiennictwie u Boga także dzisiaj we wszystkich trudnych sprawach i w różnorakich potrzebach, świadczą prośby i podziękowania ciągle składane pisemnie u jego grobu w Krakowie. Sława Jego świętości gromadzi wiernych także w miejscu jego urodzenia â?? Lipnicy Murowanej, zwłaszcza w dniu 18 lipca z okazji dorocznego odpustu.
Szymon wstawia się u Boga, ale także swoim świątobliwym życiem ukazuje drogę realizacji powołania do świętości. Swoim przykładem uczy nas, że świętość życia zdobywa się poprzez codzienną wierność swojemu powołaniu oraz cierpliwe i wytrwałe wypełnianie obowiązków stanu życia. Tym samym uczy, że nie ma świętości bez współpracy z łaską Bożą, bez trudu i codziennego zmagania się z ludzką słabością.
Pozostaje wzorem pracowitości oraz poważnego i odpowiedzialnego podejścia do obowiązków dnia codziennego. Zwłaszcza tych, którzy poświęcili się głoszeniu Ewangelii zachęca, by żyli nią na co dzień, pogłębiali wiedzę teologiczną i do głoszenia słowa Bożego przygotowywali się z całą gorliwością, pokładając jednocześnie nadzieję jedynie w Bogu i Jego mocy.
Wszechmogący wieczny Boże, który wsławiłeś świętego Szymona darem głoszenia Ewangelii, spraw łaskawie, abyśmy żywieni pokarmem jego zbawiennej nauki i pełniąc Twoją wolę, drogą Twej sprawiedliwości doszli do niebieskiej ojczyzny. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Â?CO DO MNIE, NIE DAJ BOŻE, BYM SIĘ MIAŁ CHLUBIĆ Z CZEGO INNEGO, JAK TYLKO Z KRZYŻA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA...Â? (Ga 6,14).
Jak apostoł Paweł ojciec Pio wyniósł na wyżyny swego życia i posługi Krzyż święty. On był jego siłą, mądrością i jego chlubą. Wolny od wszelkich próżności tego świata i spalając się z miłości do Jezusa Chrystusa upodobnił się do Niego poprzez złożenie ofiary z samego siebie za zbawienie świata. W ślad za Boską Ofiarą i idąc za Jej wzorem był tak wspaniałomyślny i doskonały, że mógł powiedzieć: "Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2,19-20). Nie chciał też zachowywać dla siebie skarbów łaski, jakich Bóg mu udzielił ze szczególną hojnością. To dlatego nie zaprzestawał w swej świętej posłudze służyć mężczyznom i kobietom, którzy przychodzili do niego i tak wydał na świat swych licznych duchowych synów i córki.
GODNY SYN ŚWIĘTEGO FRANCISZKA Z ASYŻU
Urodził się 25 maja 1887 r. w archidiecezji Benevento, jako syn Grazia Forgione i Marii Giuseppy Di Nunzio. Został ochrzczony nazajutrz pod imieniem Franciszka. Dzieciństwo i wiek młodzieńczy przebiegły w środowisku spokojnym i pogodnym, dzielone pomiędzy dom, kościół, pole, a później â?? szkołę. W wieku 12 lat otrzymał sakrament bierzmowania i przystąpił do pierwszej Komunii św. W wieku 16 lat, 6 stycznia 1903 r., wstąpił do nowicjatu Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Morcone. Tam, w dniu 22 tego samego miesiąca, przyjął habit franciszkański. Odtąd nazywano go bratem Pio. Kiedy skończył się czas nowicjatu, złożył pierwsze śluby, a potem 27 stycznia 1907 r. â?? śluby uroczyste. Po swym wyświęceniu na kapłana w dniu 10 sierpnia 1910 r. w Benevencie przebywał u swej rodziny, z powodu złego stanu zdrowia. Trwało to aż do 1916 r. We wrześniu został odesłany do klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie pozostał do śmierci, dla wielkiego zbudowania licznych wiernych. Począwszy od r. 1918 mogli oni widzieć u niego znaki Męki Pańskiej oraz inne charyzmaty.
JEGO SZCZEGÓLNA MISJA
Spalany miłością Boga i bliźniego ojciec Pio żył w pełni swym powołaniem do współudziału w odkupieniu człowieka, zgodnie ze szczególną misją, jaka charakteryzowała jego całe życie. Realizując to zadanie posługiwał się trzema środkami: kierownictwem dusz, sakramentalnym rozgrzeszaniem grzeszników oraz celebracją eucharystyczną. Spowiadanie się u ojca Pio nie było błogim przedsięwzięciem dla ogromnej rzeszy wiernych. Chwilą zaś najbardziej wzniosłą jego działalności apostolskiej był moment odprawiania mszy św. Wierni w niej uczestniczący odczuwali szczyt pełni duchowej. Na płaszczyźnie społecznej ojciec Pio oddawał się hojnie przynoszeniu ulgi w cierpieniu i nędzach licznych rodzin, szczególnie poprzez założenie "Domu Ulgi w Cierpieniu", od 5 maja 1956. Na płaszczyźnie duchowej założył "Grupy modlitewne", które miały być, zgodnie z jego własną definicją, "zbiornikami wiary i ogniskami miłości". Zgodnie zaś z określeniem Ojca Świętego Pawła VI "wielkimi rzekami osób modlących się".
JEGO WIARA
Dla sługi Bożego, jakim był ojciec Pio, życiem była wiara: chciał wszystkiego i czynił wszystko w świetle swej wiary. Żeby ją karmić, oddawał się modlitwie. Dzień oraz dużą część nocy poświęcał na rozmowę z Bogiem. Sam tak mawiał: "Szuka się Boga w książkach, a to w modlitwie się Go znajduje. Modlitwa jest kluczem, otwierającym serce Boga." Wiara prowadziła go zawsze do przyjmowania tajemniczej woli Boga. Był zakonnikiem zanurzonym w rzeczywistości nadprzyrodzonej i dla wszystkich zarażał swą wiarą, którą promieniował na zbliżających się do niego.
MĄŻ NADZIEI
Nie był jedynie sam mężem nadziei i całkowitej ufności złożonej w Bogu, lecz tak słowem, jak i przykładem rozniecał w wiernych te cnoty. Napełniała go miłość Boga, który zaspokajał wszelkie jego oczekiwania. Miłość była zasadą, ożywiającą jego dni: kochać Boga i sprawiać, by Go kochano. Jego główna troska: wzrastać w miłości i sprawiać, by wzrastała miłość innych. To była tajemnica jego życia całkowicie poświęconego, które spędzał w konfesjonale i kierując duszami.
MAKSIMUM JEGO MIŁOŚCI
Przez ponad 50 lat dał dowód najwyższej miłości wobec bliźniego, przyjmując tłum ludzi, którzy zwracali się do niego, szukając jego posługi, rad i zachęt. To był niemalże szturm miłości: szukali go w kościele, w zakrystii, w klasztorze. Wszystkim dawał miłość, sprawiając, że odradzała się wiara, rozdzielając łaski, przynosząc światło i pociechę ewangeliczną. Widział w biednych, chorych, cierpiących obraz Chrystusa i oddawał im całkowicie siebie.
ROZTROPNOŚĆ
Praktykował cnotę roztropności w sposób przykładny, działał i udzielał rad w świetle Bożym. Zależało mu tylko na chwale Bożej i na dobru dusz. Troszczył się o wszystkich bez upodobań, lojalnie i z wielkim szacunkiem.
SILNY
Cnota siły błyszczała w nim. Bardzo wcześnie pojął, że jego droga będzie drogą krzyżową, a bez zwłoki przyjął ją odważnie i z miłością. Przez długie lata musiał znosić cierpienia duszy. Przez wiele lat znosił ból swych ran z niezwykłym męstwem. Przyjął w milczeniu i w modlitwie liczne interwencje władz kościelnych i zakonnych. W obliczu oszczerstw zawsze milczał.
UMIARKOWANY
Modlitwa i umartwienie były środkami, jakich zwykle używał, żeby osiągnąć cnotę umiarkowania, zgodnie z regułą franciszkańską. Był człowiekiem umiarkowanym w myśleniu oraz w swoim zachowaniu.
POSŁUSZNY
Całkowicie świadomy zobowiązań, jakie wziął na siebie podejmując życie konsekrowane, wypełniał śluby zakonne ze wspaniałomyślnością. Kochał je, gdyż były radami Chrystusa oraz środkami do osiągnięcia doskonałości. Był posłuszny we wszystkich sprawach nakazom przełożonych, nawet wtedy gdy były trudne. Jego posłuszeństwo było w zamyśle nadprzyrodzone, w swej rozciągłości wszechstronne i doskonałe w wypełnianiu.
UBOGI
Żył duchem ubóstwa przez całkowite oderwanie się od samego siebie, od dóbr ziemskich, od wygody i od zaszczytów.
CZYSTY
Miał zawsze szczególne upodobanie do cnoty czystości. Jego zachowanie było skromne wszędzie i wobec wszystkich.
POKORNY
Uznawał siebie szczerze za niepotrzebnego, niegodnego darów Bożych, pełnego nędz i Bożych łask zarazem. Wobec podziwu ludzi powtarzał po prostu: "Ja chcę być tylko ubogim bratem, który się modli". Od lat dziecięcych jego zdrowie nigdy nie było kwitnące i szczególnie w ostatnich latach jego życia gwałtownie się pogorszyło. 23 września 1968 r., kiedy Siostra Śmierć przyszła go zabrać, był dobrze przygotowany i pogodny. Miał 81 lat. Jego pogrzeb wywarł niezwykłe wrażenie. 20 lutego 1971 r., to znaczy zaledwie 3 lata po śmierci Sługi Bożego, Paweł VI powiedział o nim, zwracając się do przełożonych Zakonu kapucynów: "Czy widzicie, jaki on zdobył rozgłos i ilu ludzi z całego świata zgromadziło się wokół niego! A dlaczego? Był być może filozofem? Może był uczonym? Miał wiele środków do swej dyspozycji?
NAZNACZONY STYGMATAMI NASZEGO PANA
Bo pokornie odprawiał Mszę św., bo spowiadał od rana do wieczora i był, to trudne do wypowiedzenia, widocznym obrazem stygmatów naszego Pana. To był człowiek modlitwy i cierpienia."
WIELKA SŁAWA ŚWIĘTOŚCI
Cieszył się już za swego życia wielką sławą świętości, dzięki swoim cnotom, swemu duchowi modlitwy, ofiary i całkowitego daru z siebie dla dobra dusz. Lata, które minęły po jego śmierci, sprawiły, że zarówno ta opinia, jak i rozgłos jego cudów, urosły stając się zjawiskiem w Kościele, rozpowszechnionym w całym świecie wśród ludzi wszelkich stanów.
PROCES JEGO BEATYFIKACJI
Bóg ujawnił w ten sposób Kościołowi wolę otoczenia na ziemi chwałą Swego wiernego sługi. Niewiele czasu minęło, a Zgromadzenie Braci Mniejszych Kapucynów podjęło kroki przewidziane przez Prawo Kanoniczne dla rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Po przebadaniu wszystkiego dokładnie Stolica Święta przyznała "nihil obstat" 29 listopada 1982 zgodnie z Motu Proprio "Sanctitas Clarior." Arcybiskup Manfredonii mógł dzięki temu rozpocząć proces i celebrację procedury badawczej (1983-1990). 7 grudnia 1990 Kongregacja ds. Świętych uznała jego ważność jurysdykcyjną. Po zakończeniu Positio, podjęto, jak każe zwyczaj, debatę w celu przekonania się, czy Sługa Boży praktykował cnoty w stopniu heroicznym. 13 czerwca 1997 roku odbył się specjalny kongres doradców teologicznych, który wydał orzeczenie pozytywne. Podczas sesji zwyczajnej 21 października tego samego roku, kiedy obrońcą procesu był wielebny Andrea Maria Erba, biskup Velletri-Segni, kardynałowie i biskupi uznali, że ojciec Pio z Pietrelciny wypełniał w stopniu heroicznym cnoty teologalne, główne i pozostałe. Proprefekt, niżej podpisany, poinformował Ojca Świętego Jana Pawła II o postępie w procesie. Jego Świątobliwość przyjął i zatwierdził orzeczenie Kongregacji ds. Świętych i nakazał opublikowanie Dekretu o heroiczności cnót Sługi Bożego. Kiedy to zostało dokonane, zgodnie z obowiązującymi przepisami, Ojciec Święty zgromadził dziś wokół siebie podpisanego niżej Proprefekta, obrońcę procesu, mnie jako arcybiskupa - sekretarza Kongregacji oraz wszystkie inne osoby które w takich przypadkach są zgodnie ze zwyczajem wzywane i oświadczył w ich obecności:
HEROICZNOŚĆ JEGO CNÓT
"Ujawnia się, że Sługa Boży Pio z Pietrelciny, ochrzczony jako Franciszek Forgione, kapłan - zakonnik ze Zgromadzenia Braci Mniejszych Kapucynów wypełniał w stopniu heroicznym cnoty teologalne wiary, nadziei i miłości, tak wobec Boga, jak i względem bliźniego, jak również cnoty główne roztropności, sprawiedliwości, męstwa, wstrzemięźliwości oraz cnoty inne w celu i ze skutkami właściwymi."
W końcu Najwyższy Pasterz nakazał, żeby ten dekret został opublikowany i zachowany w aktach Kongregacji ds. Świętych.
Rzym, 18 grudnia 997 Podpisani: Alberto Bovone, arcybiskup tytularny Cezarei Numidyjskiej - Proprefekt Edward Nowak, arcybiskp tytularny Luni - sekretarz
Umiłowany Ojcze Pio, posiadłeś znaki Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa na swoim ciele.Stygmaty te nosiłeś za nas wszystkich, doświadczając zarówno fizycznego jak i duchowego cierpienia przeszywającego Twoją duszę i ciało.
Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy byli w stanie przyjmować i w pokorze znosić małe i duże Krzyże cierpienia tu, na ziemi oraz polecać je Bogu, aby poprzez nie przygotował dla nas miejsce w Życiu Wiecznym.
Przygotuj się na godne przyjęcie cierpień, jakie Jezus zsyła na Ciebie. Jezus nie pozwoli Ci smucić się i przyjdzie do Ciebie, aby ukoić Twą duszę wieloma łaskami.Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 2
Błogosławiony Ojcze Pio, razem z Naszym Panem Jezusem Chrystusem będziemy w stanie przeciwstawić się pokusom szatana. Cierpiałeś męki i dręczenie demonów piekielnych, które chciały, abyś porzucił swoją Drogę do Świętości. Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy z Twoją pomocą i z pomocą całego Królestwa Niebieskiego byli w stanie znależć moc do porzucenia grzechu oraz wytrwałości w wierze aż do godziny śmierci naszej.
Bądź odważny i nie obawiaj się ataków szatana. Zapamiętaj, iż jest to zdrowy znak, gdy szatan krzyczy i miota się wokół Twojego sumienia. To znaczy, że nie ma on dostępu do wnętrza Twojej woli. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 3
Prawy Ojcze Pio, kochasz bardzo naszą Najświętszą Matkę, która codziennie obdarzała Cię łaskami i pociechami. Błagamy Cię, módl się za nami do Najświętszej Matki. Przekaż w jej ręce szczery żal za nasze grzechy i modlitwy o poprawę, aby, jak w Kanie Galilejskiej jej Syn powiedział tak do Matki oraz żeby imię nasze zostało wpisane do Księgi Życia Wiecznego.
Maryja jest jak Gwiazda, która rozświetla nasze ścieżki i to Ona pokaże Ci bezpieczną drogę do Ojca Niebieskiego. Ona będzie kotwicą, do której przylgniesz w godzinie zwatpienia Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 4
Nieskalany Ojcze Pio, kochałeś swojego Anioła Stróża, który służył Ci wiernie jako przewodnik, obrońca i posłannik. Anioł Stróż przekazywał Tobie modlitwy Twoich duchowych dzieci. Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy nauczyli się słuchać naszego Anioła Stróża, który zawsze jest gotów być naszym przewodnikiem i podpowiada nam, jak walczyć z grzechem.
Wzywaj Twojego Anioła Stróża, który oświeci cię i poprowadzi dobrą drogą. Bóg dał ci go dla Twojego bezpieczeństwa, a więc powinieneś korzystać z jego rad. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 5
Roztropny Ojcze Pio, ofiarowałeś siebie i swoje cierpienia za odkupienie Dusz w Czyśćcu Cierpiących. Błagamy Cię, módl się za nami i uproś Boga, aby zesłał nam tak wielkie zainteresowanie, pasję i miłość, jakimi ty darzysz Dusze Czyśćcowe. Prosimy, aby nasze cierpienie, poświęcenie i modlitwy przyczyniło się do skrócenia męk Dusz w Czyśćcu Cierpiących.
Mój Boże, błagam Ciebie, pozwól mi doświadczać kary, jaką przygotowałeś dla grzeszników i dla Dusz w Czyśćcu Cierpiących. Zwielokrotnij moje cierpienia , abym przyczynił się do darowania win grzesznikom i uwolnienia Dusz z Czyśćca. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 6
Posłuszny Św. Pio z Pietrelciny, kochałeś chorych bardziej niż samego siebie, ponieważ widziałeś w nich Jezusa. Uczyniłeś wiele cudów uzdrawiając chorych w imieniu Jezusa, tam samym obdarowując ich spokojem. Błagamy Cię o modlitwę za nas, aby chorzy, za wstawiennictwem N.M.P., mogli być uzdrowieni a ich ciała odnowione, żeby mogli korzystać z dobrodziejstw Ducha Świętego i z tego powodu dziękować i wychwalać Boga na zawsze.
Jeśli wiedziałem, że człowiek cierpiał w myślach, na ciele lub duszy, błagałem Boga aby go uwolnił z tego cierpienia. Chętnie przyjąłbym przeniesienie nieszczęścia z chorego na siebie, aby on mógł być uratowany, i prosiłem aby mógł on korzystać z owoców tych cierpień... jeśli Bóg pozwoliłby mi tak zrobić. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 7
Błogosławiony Św. Pio z Pietrelciny, trudziłeś się w Boskim Planie Zbawienia, oferując Twoje cierpienia aby uwolnić grzeszników od łańcuchów diabła. Błagamy Ciebie o modły za nas, aby niewierzący byli nawróceni na wiarę, aby wszyscy grzesznicy odczuli skruchę w swoich sercach, a aby ci których serca są chłodne znaleźli odnowiony entuzjazm do życia chrześcijańskiego. Kończąc, módl się za tych, którzy są wierni, aby trwali na swojej drodze do zbawienia.
Gdyby tylko ludze tego świata mogli dostrzec piękno duszy człowieczej gdy jest ona w łasce bożej, wszyscy grzesznicy i niewierzący na świecie byliby natychmiast nawróceni. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 8
Czysty Św. Pio z Pietrelciny, doświadczyłeś wielkiej miłości do swoich dzieci duchowych i pomogłeś im poprzez wykupienie ich dla Chrystusa własną krwią. Daj nam, którzy Ciebie osobiście nie spotkali, możliwość być uważanymi za Twoje duchowe dzieci. W ten sposób, za Twoją opieką, przywództwem i mocą, otrzymasz dla nas szczególne błogosławieństwo od Boga, abyśmy mogli Go spotkać przy bramach nieba w dzień naszej śmierci.
Byłoby największą nagrodą, gdyby Bóg spełnił jedno moje żczenie (jeśli byłoby to możliwe); żeby powiedział "Wstąp do nieba!" To jest moje jedyne, prawdziwe życzenie; Aby Bóg mnie wziął do nieba w ten sam czas kiedy weźmie ostatnie z moich dzieci i ostatnią z osób, które oddały się mojej opiece duszpasterskiej. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 9
Skromny Św. Pio z Pietrelciny, Ty, który kochałeś kościół rzymsko-katolicki, módl się za nami. Niech Pan pośle pracowników do żniwa i da im siłę i wiedzę potrzebną aby być dziećmi bożymi. Módl się aby Nasza Święta Pani zjednoczyła lud chrześcijański wszędzie, pocieszając ich wszystkich w jednym wielkim domu pańskim, latarnią naszego zbawienia wśród burz życia tak jak latarnia morska jest światłem przewodnim bezpiecznej podróży poprzez sztorm.
Musisz zawsze trzymać się prostej i wąskiej ścieżki w świętym katolickim kościele, ponieważ Ona jest jedyną Panną Chrystusa i tylko ona może Ci przynieść spokój. Tylko Ona posiada Jezusa w świętym sakramencie, albowiem on jest prawdziwym Książęciem Pokoju. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
1. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone", wysłuchaj mnie, gdyż pukam, szukam i proszę o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
2. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam", wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
3. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą", wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen. Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia... Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami.
Gerard urodził się w 1726 roku, w Muro, małym miasteczku na południu Włoch. Miał szczęście mieć za matkę Benedyktę, która nauczyła go niezmierzonej i nieograniczonej miłości Boga. Czuł się szczęśliwy, ponieważ miał poczucie, że jest blisko Pana Boga.
Kiedy miał zaledwie 12 lat, umiera jego ojciec i na nim spoczywa troska o utrzymanie rodziny. U jednego z mieszkańców miasteczka uczy się krawiectwa, ten traktuje go bardzo surowo i często nawet go bije. Po czterech latach terminowania, kiedy mógł już otworzyć własny warsztat krawiecki mówi, że chce iść na służbę do miejscowego biskupa Lacedonii. Przyjaciele namawiają go, żeby tego nie robił. Ale szykanowania i ciągłe wyrzuty, które powodują, że po paru tygodniach służący odchodzą, Gerarda nie odstraszają. Poddaje się wszystkiemu i trwa na służbie u biskupa przez trzy lata, aż do jego śmierci. Gdy Gerard jest przekonany, że taka jest Wola Boża, zgadza się na wszystko. Nie zważa na bicie go przez krawca, czy szykanowanie przez biskupa; w cierpieniu dostrzega sposób naśladowania Chrystusa. Mając to na uwadze zwykł był mówić: "Jego Ekscelencja chce mojego dobra". Już wtedy długie godziny spędzał Gerard przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie, który jest Sakramentem jego Pana ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
W roku 1745, w wieku 19 lat, wraca do Muro i otwiera zakład krawiecki, który dobrze funkcjonuje. Jednak Gerard za swoją pracę pobiera niewielkie wynagrodzenie i praktycznie prawie wszystko co posiada rozdaje. Odkłada tylko sumę konieczną na utrzymanie swojej matki i sióstr, a resztę rozdaje ubogim albo na msze św. za dusze w czyśćcu. Żadne wydarzenie nie jest dla niego bez znaczenia; wszystko pomaga mu wzrastać w miłości ku Bogu. Podczas Wielkiego Postu w roku 1747 chce jak najbardziej upodobnić się do Chrystusa. Podejmuje więc surowe pokuty i, aby być wyśmianym oraz upokarzanym przez innych, udaje głupka i cieszy się, że ludzie na ulicy śmieją się i kpią z niego.
Pragnie całkowicie oddać się na służbę Bogu i prosi o przyjęcie do OO. Kapucynów, ale ci odmawiają spełnienia jego prośby. Mając 21 lat próbuje życia pustelniczego. Jego pragnienie upodobnienia się do Chrystusa jest tak gorące, że chętnie podejmuje się odegrania głównej roli w przedstawieniu Męki Pańskiej, roli Chrystusa, w katedrze w Muro.
Spotkanie z Redemptorystami
W roku 1749 grupa 15 misjonarzy redemptorystów przybywa do Muro, aby prowadzić misje w trzech parafiach tego miasteczka. Gerard bardzo gorliwie uczestniczy w misjach i odkrywa, że to jest właśnie droga dla niego. Prosi więc o przyjęcie do Redemptorystów, ale o. Cafaro, ze względu na słabe zdrowie kandydata, nie zgadza się na jego prośbę. Gerard do tego stopnia naprzykrza się misjonarzom, że w momencie opuszczania przez nich miasta, o. Cafaro poleca rodzinie zamknąć go w mieszkaniu.
Gerard stosuje pewien wybieg, dzięki któremu w przyszłości będzie znajdował szczególne zrozumienie w sercach młodzieży - wiąże ze sobą prześcieradła z łóżek i spuszcza się przez okno, aby dopędzić grupę misjonarzy. Przebiegł prawie 18 km zanim to osiągnął. "Zabierzcie mnie ze sobą, dajcie mi okazję spróbować; jeżeli próba nie wyjdzie możecie mnie wyrzucić na ulicę", mówił Gerard. Wobec takiego uporu o. Cafaro nie pozostało nic innego, jak dać mu przynajmniej szansę. Posyła więc Gerarda do Deliceto, z listem, w którym pisze: "Przysyłam wam innego brata, który nie nadaje się do pracyâ??."
Gerard całkowicie rozmiłowuje się w tej formie życia, którą św. Alfons, założyciel Redemptorystów, przewidział dla członków swojego Zgromadzenia. Jest bardzo szczęśliwy z odkrycia, że miłość do Jezusa w Najświętszym Sakramencie stanowi centrum ich życia oraz że bardzo istotna jest dla nich miłość do Maryi, Matki Jezusa. Swoje pierwsze śluby zakonne składa 16 lipca 1752 roku. Ku jego wielkiej radości była to Uroczystość Najświętszego Odkupiciela i równocześnie święto Matki Bożej z Karmelu. Od tego dnia, z wyjątkiem krótkiego pobytu w Neapolu i czasu spędzonego w Caposele, gdzie umiera, całe swoje życie przeżył we wspólnocie Redemptorystów w Iliceto.
Etykieta "nieużyteczny" nie będzie już wkrótce aktualna. Gerard jest wspaniałym pracownikiem i w następnych latach będzie pracował jako: ogrodnik, zakrystianin, krawiec, furtian, kucharz, stolarz i murarz podczas prac remontowych w Caposele. Jest bardzo pojętny â?? wystarczy, że pójdzie do warsztatu rzeźbiarza i bardzo szybko nauczy się robienia krzyży. Jest skarbem dla wspólnoty, a jego ambicją jest, żeby zawsze i we wszystkim pełnić Wolę Bożą.
W roku 1754 jego kierownik duchowy poleca mu, żeby napisał na kartce, jakie jest jego największe pragnienie. I napisał: "Bardzo kochać Pana Boga; być zawsze zjednoczonym z Bogiem; czynić wszystko dla Pana Boga; kochać wszystkich ze względu na Pana Boga; wiele dla Pana Boga cierpieć; jedyne co się w życiu liczy, to pełnienie Woli Bożej".
Ciężkie życiowe doświadczenie
Prawdziwa świętość zawsze jest wypróbowywana przez krzyż. W roku 1754, Gerard przechodzi przez ciężką próbę, dzięki której nabył szczególnej mocy pomagania matkom i ich dzieciom. Do dzieł jego szczególnej gorliwości należy zaliczyć zachęcanie i pomaganie dziewczętom, które chcą wstąpić do klasztoru. Często stara się o zdobycie dla ubogich dziewcząt przepisanego posagu, bez którego nie można było wówczas wstąpić do klasztoru.
Neria Caggiano to jedna z tych dziewczyn, którym pomagał Gerard. Traci jednak pragnienie życia w klasztorze i po trzech tygodniach wraca do domu. Celem usprawiedliwienia swojej decyzji, Neria rozpowszechnia fałszywe wiadomości o zakonnicach w klasztorze. Kiedy jednak prosty lud nie wierzy w jej opowiadania o życiu w klasztorze poleconym jej przez Gerarda, postanawia w obronie swego dobrego imienia skompromitować swego dobrodzieja. Pisze więc list do św. Alfonsa, przełożonego Redemptorystów, w którym oskarża Gerarda o popełnienie grzechów nieczystych z młodą dziewczyną, córką rodziny, w której domu Gerard często zatrzymywał się podczas swoich misjonarskich podróży. Święty Alfons wezwał Gerarda, żeby się wytłumaczył z tych oskarżeń. Zamiast się bronić, Gerard, za wzorem swego Boskiego Mistrza, milczy. W tej sytuacji, św. Alfons nie miał nic innego do zrobienia, jak surowo ukarać młodego zakonnika. Zakazuje mu więc korzystania z przywileju przyjmowania Komunii Świętej i wszelkiego kontaktu ze światem zewnętrznym.
Nie było łatwo dla Gerarda zrezygnować z zapału o zbawienie drugich, nie da się jednak tego porównać z faktem zabronienia mu przyjmowania Komunii Świętej. Cierpi do tego stopnia, że prosi o pozbawienie go przywileju służenia do mszy św., ponieważ obawia się, że z powodu tak wielkiego pragnienia Komunii Świętej mógłby kapłanowi wyrwać z rąk konsekrowaną hostię.
Wkrótce potem Neria poważnie zachorowała i sama napisała do św. Alfonsa, że jej oskarżenia wobec Gerarda były fałszywe, że je sama wymyśliła i są oszczerstwem. Święty Alfons poczuł się bardzo szczęśliwy na wieść, że jego syn jest niewinny. Ale Gerard, który nie popadł w przygnębienie wskutek tej próby, nie przeżywa specjalnej radości, gdy został uniewinniony. W obydwu wypadkach czuł, że spełnia się Wola Boża i to mu wystarcza.
Cudotwórca
Niewielu świętych może się poszczycić tyloma cudami, które przypisuje się świętemu Gerardowi. Proces jego beatyfikacji i kanonizacji ujawnia, że dokonał bardzo wielu cudów wszelkiego typu i rodzaju.
Często wpada w ekstazę rozważając o Bogu i Jego Woli. W tych przypadkach było widać, że jego ciało unosi się kilka centymetrów ponad ziemię. Wielu naocznych świadków stwierdza, że więcej niż jeden raz można go było zobaczyć i rozmawiać z nim w dwóch różnych miejscach równocześnie. Większość cudów zdziałał, aby przyjść z pomocą innym. Nadzwyczajne zdarzenia, o których tu mówimy są czymś normalnym, gdy patrzy się na jego życie. Przywraca życie pewnemu chłopcu, który spadł z bardzo wysokiej skały; błogosławi słaby plon zboża biednej rodziny i zboża wystarcza im do najbliższych zbiorów; w wielu wypadkach rozmnaża chleb przeznaczony dla ubogich. Pewnego dnia chodzi po wzburzonych wodach, aby doprowadzić łódkę pełną rybaków do pewnej przystani. Wiele razy Gerard wyjawia ludziom ich ukryte grzechy, których się wstydzili wyznać na spowiedzi, doprowadzając ich do skruchy i pokuty po otrzymaniu rozgrzeszenia.
Również jego cudowny apostolat na rzecz matek jest przyczyną jego sławy jeszcze za życia. Pewnego dnia, gdy wychodził z domu swoich przyjaciół, rodziny Pirofalo, jedna z córek zwraca mu uwagę, że zostawił w domu swoją chusteczkę do nosa. Natychmiast w swojej proroczej wizji Gerard mówi: "Zatrzymaj ją sobie. Któregoś dnia ci się przyda". Chusteczka jest przechowywana jako miła pamiątka po Gerardzie. Kilka lat później dziewczyna, której pozostawił tę chusteczkę, znalazła się w niebezpieczeństwie śmierci w czasie porodu. Przypomniała sobie słowa Gerarda i poprosiła o chusteczkę. Prawie natychmiast niebezpieczeństwo minęło i urodziła przepiękne dziecko. W innym przypadku, matka prosi Gerarda o modlitwę ponieważ znalazła się w niebezpieczeństwie wraz z dzieckiem, które nosi w swoim łonie. Obydwoje natychmiast ocaleli i odzyskali zdrowie.
Śmierć i chwała
Ponieważ Gerard był słabego zdrowia, było oczywiste, że zbyt długo nie pożyje. W roku 1755 nawiedza go gwałtowny krwotok połączony z biegunką i śmierć może nastąpić w każdej chwili. Nie mniej jednak musi jeszcze dać wielką lekcję na temat mocy posłuszeństwa. Jego kierownik duchowy prosi go, żeby wyzdrowiał, jeżeli taka jest Wola Boża. Natychmiast znika choroba, a on opuszcza łóżko i włącza się w życie wspólnotowe. Wie jednak, że jest to tylko chwilowe polepszenie i pozostaje mu jeszcze niewiele ponad miesiąc życia.
Wkrótce potem wraca do łóżka i przygotowuje się na śmierć. Poddaje się całkowicie Woli Bożej. Na drzwiach swojej zakonnej celi umieszcza napis: "Tutaj spełnia się Wolę Bożą, tak jak chce Bóg i jak długo będzie chciał". Często można słyszeć, jak powtarza następującą modlitwę: "Boże mój, pragnę umrzeć, aby wypełnić Twoją Wolę". Niedługo przed północą 15 października 1755 roku jego niewinna dusza ulatuje do nieba.
Kiedy umiera Gerard, brat zakrystianin ze wzruszenia uderza w świąteczny dzwon, zamiast w dzwony pogrzebowe. Tysięczne tłumy stają przy trumnie "swojego świętego", aby zabrać jakąś pamiątkę od tego, który tyle razy przychodził im z pomocą. Po śmierci Gerarda prawie w całych Włoszech dzieją się za jego wstawiennictwem cuda. W roku 1893, zostaje on beatyfikowany przez Papieża Leona XIII, a 11 grudnia 1904 roku, Papież Pius X zalicza go w poczet świętych Kościoła Katolickiego.
Święty matek
Na skutek cudów dokonanych przez Boga za wstawiennictwem św. Gerarda dla dobra matek, mamy Włoskie podjęły wielkie starania, żeby ogłosić go ich patronem. W czasie procesu beatyfikacyjnego stwierdzono, że Gerard był znany jako "święty od szczęśliwych porodów".
Tysiące matek mogły doświadczyć mocy św. Gerarda poprzez "Bractwo św. Gerarda". Wiele szpitali swoje oddziały porodowe poświęca św. Gerardowi i pomiędzy pacjentki rozdzielane są medaliki oraz obrazki św. Gerarda wraz z umieszczoną tam odpowiednią modlitwą. Tysiącom dzieci rodzice nadawali imię Gerarda w przekonaniu, że poród był szczęśliwy dzięki wstawiennictwu świętego. Nawet dziewczynkom nadawano jego imię i stąd powstały interesujące przekształcenia imienia "Gerard" na: Gerarda, Geralina, Gerardina, Geriana i Gerardita.
Jest to dar dla małżeństw, które pragną mieć dzieci, a napotykają różne trudności w realizacji swoich pragnień.
Pasek św. Dominika nie jest talizmanem i nie jest przedmiotem magicznym! Jest tylko wezwaniem małżonków do usilnej i ufnej modlitwy o upragnione potomstwo za wstawiennictwem tego świętego.
Sam pasek, kawek bawełnianej tasiemki z nadrukiem krótkiej modlitwy do św. Dominika, oraz pełen zestaw modlitw w tej intencji można otrzymać od mniszek dominikańskich z Gródka w Krakowie:
Siostry Dominikanki
ul. Mikołajska 21
31-027 Kraków
tel. (012) 422-79-25
Modlitwy:
MODLITWA do ŚW. DOMINIKA
Chwalebny Ojcze, święty Dominiku, który otrzymałeś od Boga tyle pomocy dla tych, którzy polecają się Tobie w obrazie z Rosiano, weź także i mnie pod swoją łaskawą opiekę i wyjednaj łaski dla duszy oraz inne dobrodziejstwa, tak mi obecnie potrzebne. Amen.
MODLITWA DO PANA BOGA za wstawiennictwem ŚW. DOMINIKA
Boże, Ty zechciałeś, aby Twój sługa, św. Dominik, przez swój cudowny Obraz w Rosiano spełniał także po śmierci swoje dzieła apostolstwa i dobroczynności, daj nam, Twoim wiernym, korzystać z owoców jego chwalebnej opieki we wszystkich niebezpieczeństwach duszy i ciała. Amen.
MODLITWA DO ŚW. DOMINIKA /"RESPONSORIUM"/
R/ O nadziejo przedziwna, którąś dał opłakującym Cię, kiedy przybliżał się Twój zgon: że będziesz po swej śmierci pomocny swoim braciom, skoro stawisz się przed Wszechmocnego Boga tron.
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę, i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę!
V/ Ty, coś tyloma cudy swe imię wsławił, gdyś leczył ciała chore i kalekie, przyjdź do nas z łaską Pana Chrystusową i uzdrów dusze tą niebiańską mocą!
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę, i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę.
V/ Niech Ojcu chwała wiecznie brzmi, Synowi i Duchowi po wszystkie dni.
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekłâ??
Módlmy się:
Wszechmogący Boże, niech święty Dominik, który był gorliwym głosicielem objawionej prawdy, wspiera Twój Kościół swoimi zasługami i nauką i niech będzie dla nas troskliwym opiekunem.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
Znamy go w Polsce jako nastoletniego świętego, patrona ministrantów. Jednak Dominika Savio we Włoszech, ale nie tylko, proszą o wstawiennictwo także kobiety spodziewające się dziecka, jak i małżeństwa, które starają się o nie. Dlaczego? To za sprawą pewnego wydarzenia z życia Dominika. (...)
12 września 1856 r.
Dominik przebywał w Oratorium w Turynie. Pewnego dnia przyszedł do ks. Bosko, założyciela Oratorium i swojego duchowego przewodnika, prosząc o zgodę na wyjazd do domu:
â?? Proszę wyświadczyć mi przysługę i dać jeden wolny dzień.
â?? Gdzie chcesz jechać?
â?? Do domu, ponieważ moja mama jest bardzo chora i Matka Boża chce ją uzdrowić.
â?? A skąd to wiesz?
â?? Wiem.
â?? Dostałeś list od ojca?
â?? Nie, ale i tak wiem.
Ks. Bosko, ponieważ widział, że Bóg w sposób szczególny kieruje życiem Dominika, zgodził się na jego wyjazd do rodzinnego Mondonio, oddalonego od Turynu o jakieś 40 km.
Dominik wyruszył w drogę. Jego mama była w ciąży z czwartym dzieckiem i jej stan był rzeczywiście bardzo poważny. Kobiety, które były przy niej, były bezradne. W takiej sytuacji mąż zdecydował, że pójdzie po lekarza. Na drodze spotkał idącego do domu Dominika. Zdziwił się bardzo. Syn jednak jasno wytłumaczył powód opuszczenia Oratorium:
â?? Idę do mamy, bo jest bardzo chora.
Tata nie chciał, aby Dominik w takiej sytuacji szedł do domu. Polecił, aby poszedł do babci. Chłopiec upierał się jednak, twierdząc, że musi zobaczyć się z mamą.
Osoby będące w jego rodzinnym domu zdziwiły się na widok przybysza. Przyjaciółki mamy nie pozwalały mu wejść do pokoju, w którym leżała, tłumacząc to tym, że jest bardzo chora i nie należy jej przeszkadzać.
â?? Wiem, że jest chora, właśnie dlatego przyjechałem â?? odpowiedział.
I nie zważając na nikogo, wszedł do pokoju.
â?? Jak to się stało, że tu jesteś? â?? spytała chora.
â?? Wiedziałem, że jesteś chora i przyjechałem cię odwiedzić.
Dominik szybko wskoczył na łóżko, mocno mamę uściskał, ucałował i wyszedł. Jak tylko opuścił pokój, ustąpiły wszystkie bóle. Po chwili przybył ojciec z lekarzem i stwierdził, że zdrowie kobiety jest w dobrym stanie.
Tymczasem przyjaciółki mamy Dominika spostrzegły na jej szyi tasiemkę, do której przyczepiony był złożony kawałek materiału, obszyty tak, jak obszywa się ubrania.
â?? Teraz rozumiem, dlaczego Dominik, zanim wyszedł, chciał mnie uściskać. I rozumiem, dlaczego zaraz po jego wyjściu odzyskałam zdrowie. Tę tasiemkę na pewno założył mi wtedy, gdy mnie obejmował, bo nigdy nie miałam nic takiego â?? powiedziała uzdrowiona.
Dominik wrócił do Turynu i od razu poszedł do ks. Bosko, aby mu podziękować za pozwolenie na wyjazd.
â?? Moja mama wyzdrowiała. To sprawiła Matka Boża, którą zawiesiłem na jej szyi â?? powiedział.
Siostra Dominika, Teresa, przypomina jego polecenie, które wypowiedział przed śmiercią:
â?? Pamiętasz mamo, jak przyjechałem, gdy byłaś chora? I jak zawiesiłem na twojej szyi szkaplerz na tasiemce? To dlatego wyzdrowiałaś. Zachowaj go i użyczaj wszystkim, którzy znajdą się w niebezpieczeństwie, jak ty. Ponieważ jak ocalił ciebie, ocali też innych. Pamiętaj jednak, żeby użyczać go darmo, bez żadnych korzyści dla siebie.
Moja mama, dopóki żyła, zawsze nosiła na sobie tę cenną relikwię, dzięki której została uzdrowiona".
Święty matek i noworodków
Aby podkreślić i ukazać świętość swoich wielkich przyjaciół â?? świętych, Bóg dokonuje cudów za ich pośrednictwem. Nie ma wątpliwości, że Dominik należy do tych przyjaciół Boga. Świadczą o tym cuda, które dokonały się już podczas jego życia, ale szczególnie po jego śmierci. Dlatego wiele matek za jego wstawiennictwem prosi Boga o pomoc w wypełnieniu tej trudnej misji macierzyńskiej.
Ks. Alessandro Allora, proboszcz parafii Castelnuovo d'Asti, w 1859 r. w liście napisał do ks. Bosko: "Pewna kobieta w sytuacji bardzo trudnego porodu, wspomniawszy łaski otrzymane przez inną osobę, która miała nabożeństwo do Dominika Savio, zakrzyknęła:
â?? Mój Dominiku!
Nie mówiąc nic więcej. Kobieta w tym samym momencie przestała cierpieć..."
Ten cenny szkaplerz, który Dominik założył na szyję swojej matce, dziś kontynuuje misję wstawiennictwa nastoletniego świętego, szczególnie w życiu matek i niemowląt. Na całym świecie wiele kobiet z ufnością zwraca się do swego małegoâ??wielkiego orędownika.
Bollettino Salesiano, miesięcznik wydawany przez salezjanów, każdego miesiąca drukuje świadectwa łask otrzymanych przez matki i dzieci za wstawiennictwem Dominika Savio.
Na pamiątkę cudownego szkaplerza, którym Dominik posłużył się, by ocalić swoją matkę, oraz by rozbudzić kult Domika Savio, dom generalny salezjanów od marca 1956 oferuje matkom szkaplerz z namalowanym na materiale wizerunkiem świętego.
Ta inicjatywa to tylko środek mający rozbudzić ufną modlitwę do Boga za pośrednictwem św. Dominika Savio. Dlatego nie wystarczy nosić szkaplerz jak jakiś amulet, ale by otrzymać łaskę, należy podjąć gorliwą modlitwę oraz korzystać z sakramentu pokuty i Eucharystii i żyć po chrześcijańsku. Szkaplerz ma przypominać rodzicom o wierności ich obowiązkom oraz rozbudzać świadomość misji, jaka jest im powierzona.
Przysięga matek
Św. Dominik Savio jest niczym anioł dla dzieci i strzeże ich od pierwszych chwil życia. Z miłości do dzieci święty wyprasza błogosławieństwo również dla matek w wypełnianiu macierzyństwa. Aby oddać się wstawiennictwu Dominika Savio, matki, oprócz noszenia szkaplerza, podpisują i wypełniają cztery zobowiązania. Nie stanowią one żadnych dodatkowych zobowiązań, przypominają jedynie podstawowe obowiązki chrześcijańskiego życia.
Ponieważ moim wielkim obowiązkiem jest po chrześcijańsku wychować dzieci, od tej chwili powierzam je św. Dominikowi Savio, aby był ich aniołem stróżem przez całe ich życie. Dlatego przyrzekam:
1. Uczyć ich kochać Jezusa i Matkę Bożą przez codzienną modlitwę, uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, korzystanie z sakramentów świętych;
2. Strzec ich czystości, zachowując z dala od niewłaściwych lektur, widowisk i złego towarzystwa;
3. Dbać o ich formację chrześcijańską przez naukę katechizmu;
4. Nie przeciwstawiać się Bożym znakom, jeśli dziecko zostanie wezwane do kapłaństwa lub życia zakonnego.
Panie Jezu, proszę Cię z miłością za to powierzone mi życie, które noszę w łonie. Z pokorą dziękuję, że wybrałeś mnie jako narzędzie Twojej miłości. W tym pięknym oczekiwaniu pomóż mi żyć w nieustannym zawierzeniu się Twojej świętej woli. Daj serce matki: czyste, mocne i hojne. Ofiaruję Ci wszystkie obawy o przyszłość: lęki, niepewności, oczekiwania względem dziecka, którego jeszcze nie znam. Spraw, aby narodziło się zdrowe, oddal od niego wszelkie zło fizyczne i wszelkie niebezpieczeństwa duszy. Ty, Maryjo, która poznałaś niezliczone radości świętego macierzyństwa, daj mi serce zdolne do przekazania wiary żywej i gorącej. Uświęć moje oczekiwanie, błogosław moją cichą nadzieję, spraw, by owoc mego łona, wzrastał w łasce i świętości. Przez Chrystusa, Twego Boskiego Syna. Amen.
Komentarz
(...)Kiedy w 1624 roku na amerykańskiej wyspie Manhattan Holendrzy założyli Nowy Amsterdam przywieźli ze sobą zwyczaj ofiarowywania prezentów w dzień św. Mikołaja czyli Sinter Klass`a. Anglicy po zdobyciu miasta zmienili nazwę na Nowy Jork, ale nadal mieszkało w nim wielu Holendrów kultywujących zwyczaje związane ze św. Mikołajem. To właśnie nowojorczycy jego imię zaczęli wymawiać Sant Claus. Na początku XIX wieku Washington Irving w powieści "Historia Nowego Jorku" opisał mikołajkowy zwyczaj Holendrów. Latający na pegazie staruszek zakradał się do domów przez komin, aby zostawić dzieciom prezenty. W książce św. Mikołaj nie nosił już szat biskupich i zwracano się do niego Sant Claus.
Kilkanaście lat później osobą Sant Claus`a zajął się profesor studiów biblijnych w Nowym Jorku Clement Clark Moore. W nowojorskim dzienniku zamieścił on poemat "Relacja z wizyty św. Mikołaja". Profesor przedstawił Świętego podobnego do gnoma z legend skandynawskich i brytyjskich, który wesoły, z dużym brzuchem i niskiego wzrostu przemierzał drogi zaprzęgiem z reniferów. Jednak przyjeżdżał z prezentami w Wigilię Bożego Narodzenia, a nie w nocy z 5 na 6 grudnia. Do tego wizerunku nawiązał amerykański rysownik Thomas Nast publikując od 1860 do 1880 roku w nowojorskim "Harper`s" swoje rysunki. Ukazał na nich św. Mikołaja ubranego zawsze w czerwone szaty. Według niego Święty mieszkał na biegunie północnym. Po pierwszej wojnie światowej wykreowany w Nowym Jorku Sant Claus wraz z kulturą północnoamerykańską trafił na Wyspy Brytyjskie. Nazwano go wtedy w Wielkiej Brytanii Father Christmas czyli Ojciec Bożonarodzeniowy, natomiast we Francji Bonhomme No??l, a potem Pere No??l. Łączony z miejscowymi tradycjami różnych krajów św. Mikołaj stał się znany na całym świecie. Choć np. w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej zamiast niego prezenty rozdają Trzej Królowie.
Ostateczny szlif Sant Claus otrzymał w 1931 roku od producentów Coca-Coli. Na życzenie koncernu podczas kampanii reklamowej Habdon Sundblom zmienił trochę postać św. Mikołaja na wzór emerytowanego sprzedawcy Lou Prentice`a. Od tego momentu wysoki, potężny, z białymi włosami, ubrany na biało i czerwono brodaty św. Mikołaj zjawił się nie tylko w reklamach i sklepach. Był wszechobecny. Jego siedmiu fruwającym reniferem nawet nadano imiona. Zaś pracownicy w sklepach zaczęli się za niego przebierać.
Obecnie świat komercji nadal fałszuje prawdę o św. Mikołaju. Na stronach internetowych dzieci mogą znaleźć instrukcję, jak rozpoznać tego prawdziwego św. Mikołaja. Natomiast poniżej mogą przeczytać opis krasnala z biała brodą i ... Inny to fałszywy. Proponuje się im napisanie do św. Mikołaja listu, maila lub wyjazd do jego wioski niedaleko stolicy Laponii. Przekonuje się, że według sprawdzonych informacji ma on także swoją stronę internetową oraz telewizję. Wyobraźnia przenika rzeczywistość i dla bardzo wielu zostaje tylko twór wyobraźni. A przecież kiedyś w Myrze żył biskup o imieniu Mikołaj.
Szymon z Lipnicy, chociaż żył w XV w., pozostaje bliski również dziś przez przykład swojego życia i swoje wstawiennictwo u Boga, żywo doświadczane przez wiernych także na początku XXI w.
Przez całe swoje życie zakonne był mocno związany z Krakowem, dlatego od samego początku stał się Patronem miasta Krakowa oraz społeczności akademickiej, szczególnie zaś studentów. Uważany go za szczególnego orędownika matek w błogosławionym stanie. Był i jest czczony również jako ten, który uprasza zdrowie ciężko i nieuleczalnie chorym. O jego skutecznym wstawiennictwie u Boga także dzisiaj we wszystkich trudnych sprawach i w różnorakich potrzebach, świadczą prośby i podziękowania ciągle składane pisemnie u jego grobu w Krakowie. Sława Jego świętości gromadzi wiernych także w miejscu jego urodzenia â?? Lipnicy Murowanej, zwłaszcza w dniu 18 lipca z okazji dorocznego odpustu.
Szymon wstawia się u Boga, ale także swoim świątobliwym życiem ukazuje drogę realizacji powołania do świętości. Swoim przykładem uczy nas, że świętość życia zdobywa się poprzez codzienną wierność swojemu powołaniu oraz cierpliwe i wytrwałe wypełnianie obowiązków stanu życia. Tym samym uczy, że nie ma świętości bez współpracy z łaską Bożą, bez trudu i codziennego zmagania się z ludzką słabością.
Pozostaje wzorem pracowitości oraz poważnego i odpowiedzialnego podejścia do obowiązków dnia codziennego. Zwłaszcza tych, którzy poświęcili się głoszeniu Ewangelii zachęca, by żyli nią na co dzień, pogłębiali wiedzę teologiczną i do głoszenia słowa Bożego przygotowywali się z całą gorliwością, pokładając jednocześnie nadzieję jedynie w Bogu i Jego mocy.
Wszechmogący wieczny Boże, który wsławiłeś świętego Szymona darem głoszenia Ewangelii, spraw łaskawie, abyśmy żywieni pokarmem jego zbawiennej nauki i pełniąc Twoją wolę, drogą Twej sprawiedliwości doszli do niebieskiej ojczyzny. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Â?CO DO MNIE, NIE DAJ BOŻE, BYM SIĘ MIAŁ CHLUBIĆ Z CZEGO INNEGO, JAK TYLKO Z KRZYŻA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA...Â? (Ga 6,14).
Jak apostoł Paweł ojciec Pio wyniósł na wyżyny swego życia i posługi Krzyż święty. On był jego siłą, mądrością i jego chlubą. Wolny od wszelkich próżności tego świata i spalając się z miłości do Jezusa Chrystusa upodobnił się do Niego poprzez złożenie ofiary z samego siebie za zbawienie świata. W ślad za Boską Ofiarą i idąc za Jej wzorem był tak wspaniałomyślny i doskonały, że mógł powiedzieć: "Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2,19-20). Nie chciał też zachowywać dla siebie skarbów łaski, jakich Bóg mu udzielił ze szczególną hojnością. To dlatego nie zaprzestawał w swej świętej posłudze służyć mężczyznom i kobietom, którzy przychodzili do niego i tak wydał na świat swych licznych duchowych synów i córki.
GODNY SYN ŚWIĘTEGO FRANCISZKA Z ASYŻU
Urodził się 25 maja 1887 r. w archidiecezji Benevento, jako syn Grazia Forgione i Marii Giuseppy Di Nunzio. Został ochrzczony nazajutrz pod imieniem Franciszka. Dzieciństwo i wiek młodzieńczy przebiegły w środowisku spokojnym i pogodnym, dzielone pomiędzy dom, kościół, pole, a później â?? szkołę. W wieku 12 lat otrzymał sakrament bierzmowania i przystąpił do pierwszej Komunii św. W wieku 16 lat, 6 stycznia 1903 r., wstąpił do nowicjatu Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Morcone. Tam, w dniu 22 tego samego miesiąca, przyjął habit franciszkański. Odtąd nazywano go bratem Pio. Kiedy skończył się czas nowicjatu, złożył pierwsze śluby, a potem 27 stycznia 1907 r. â?? śluby uroczyste. Po swym wyświęceniu na kapłana w dniu 10 sierpnia 1910 r. w Benevencie przebywał u swej rodziny, z powodu złego stanu zdrowia. Trwało to aż do 1916 r. We wrześniu został odesłany do klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie pozostał do śmierci, dla wielkiego zbudowania licznych wiernych. Począwszy od r. 1918 mogli oni widzieć u niego znaki Męki Pańskiej oraz inne charyzmaty.
JEGO SZCZEGÓLNA MISJA
Spalany miłością Boga i bliźniego ojciec Pio żył w pełni swym powołaniem do współudziału w odkupieniu człowieka, zgodnie ze szczególną misją, jaka charakteryzowała jego całe życie. Realizując to zadanie posługiwał się trzema środkami: kierownictwem dusz, sakramentalnym rozgrzeszaniem grzeszników oraz celebracją eucharystyczną. Spowiadanie się u ojca Pio nie było błogim przedsięwzięciem dla ogromnej rzeszy wiernych. Chwilą zaś najbardziej wzniosłą jego działalności apostolskiej był moment odprawiania mszy św. Wierni w niej uczestniczący odczuwali szczyt pełni duchowej. Na płaszczyźnie społecznej ojciec Pio oddawał się hojnie przynoszeniu ulgi w cierpieniu i nędzach licznych rodzin, szczególnie poprzez założenie "Domu Ulgi w Cierpieniu", od 5 maja 1956. Na płaszczyźnie duchowej założył "Grupy modlitewne", które miały być, zgodnie z jego własną definicją, "zbiornikami wiary i ogniskami miłości". Zgodnie zaś z określeniem Ojca Świętego Pawła VI "wielkimi rzekami osób modlących się".
JEGO WIARA
Dla sługi Bożego, jakim był ojciec Pio, życiem była wiara: chciał wszystkiego i czynił wszystko w świetle swej wiary. Żeby ją karmić, oddawał się modlitwie. Dzień oraz dużą część nocy poświęcał na rozmowę z Bogiem. Sam tak mawiał: "Szuka się Boga w książkach, a to w modlitwie się Go znajduje. Modlitwa jest kluczem, otwierającym serce Boga." Wiara prowadziła go zawsze do przyjmowania tajemniczej woli Boga. Był zakonnikiem zanurzonym w rzeczywistości nadprzyrodzonej i dla wszystkich zarażał swą wiarą, którą promieniował na zbliżających się do niego.
MĄŻ NADZIEI
Nie był jedynie sam mężem nadziei i całkowitej ufności złożonej w Bogu, lecz tak słowem, jak i przykładem rozniecał w wiernych te cnoty. Napełniała go miłość Boga, który zaspokajał wszelkie jego oczekiwania. Miłość była zasadą, ożywiającą jego dni: kochać Boga i sprawiać, by Go kochano. Jego główna troska: wzrastać w miłości i sprawiać, by wzrastała miłość innych. To była tajemnica jego życia całkowicie poświęconego, które spędzał w konfesjonale i kierując duszami.
MAKSIMUM JEGO MIŁOŚCI
Przez ponad 50 lat dał dowód najwyższej miłości wobec bliźniego, przyjmując tłum ludzi, którzy zwracali się do niego, szukając jego posługi, rad i zachęt. To był niemalże szturm miłości: szukali go w kościele, w zakrystii, w klasztorze. Wszystkim dawał miłość, sprawiając, że odradzała się wiara, rozdzielając łaski, przynosząc światło i pociechę ewangeliczną. Widział w biednych, chorych, cierpiących obraz Chrystusa i oddawał im całkowicie siebie.
ROZTROPNOŚĆ
Praktykował cnotę roztropności w sposób przykładny, działał i udzielał rad w świetle Bożym. Zależało mu tylko na chwale Bożej i na dobru dusz. Troszczył się o wszystkich bez upodobań, lojalnie i z wielkim szacunkiem.
SILNY
Cnota siły błyszczała w nim. Bardzo wcześnie pojął, że jego droga będzie drogą krzyżową, a bez zwłoki przyjął ją odważnie i z miłością. Przez długie lata musiał znosić cierpienia duszy. Przez wiele lat znosił ból swych ran z niezwykłym męstwem. Przyjął w milczeniu i w modlitwie liczne interwencje władz kościelnych i zakonnych. W obliczu oszczerstw zawsze milczał.
UMIARKOWANY
Modlitwa i umartwienie były środkami, jakich zwykle używał, żeby osiągnąć cnotę umiarkowania, zgodnie z regułą franciszkańską. Był człowiekiem umiarkowanym w myśleniu oraz w swoim zachowaniu.
POSŁUSZNY
Całkowicie świadomy zobowiązań, jakie wziął na siebie podejmując życie konsekrowane, wypełniał śluby zakonne ze wspaniałomyślnością. Kochał je, gdyż były radami Chrystusa oraz środkami do osiągnięcia doskonałości. Był posłuszny we wszystkich sprawach nakazom przełożonych, nawet wtedy gdy były trudne. Jego posłuszeństwo było w zamyśle nadprzyrodzone, w swej rozciągłości wszechstronne i doskonałe w wypełnianiu.
UBOGI
Żył duchem ubóstwa przez całkowite oderwanie się od samego siebie, od dóbr ziemskich, od wygody i od zaszczytów.
CZYSTY
Miał zawsze szczególne upodobanie do cnoty czystości. Jego zachowanie było skromne wszędzie i wobec wszystkich.
POKORNY
Uznawał siebie szczerze za niepotrzebnego, niegodnego darów Bożych, pełnego nędz i Bożych łask zarazem. Wobec podziwu ludzi powtarzał po prostu: "Ja chcę być tylko ubogim bratem, który się modli". Od lat dziecięcych jego zdrowie nigdy nie było kwitnące i szczególnie w ostatnich latach jego życia gwałtownie się pogorszyło. 23 września 1968 r., kiedy Siostra Śmierć przyszła go zabrać, był dobrze przygotowany i pogodny. Miał 81 lat. Jego pogrzeb wywarł niezwykłe wrażenie. 20 lutego 1971 r., to znaczy zaledwie 3 lata po śmierci Sługi Bożego, Paweł VI powiedział o nim, zwracając się do przełożonych Zakonu kapucynów: "Czy widzicie, jaki on zdobył rozgłos i ilu ludzi z całego świata zgromadziło się wokół niego! A dlaczego? Był być może filozofem? Może był uczonym? Miał wiele środków do swej dyspozycji?
NAZNACZONY STYGMATAMI NASZEGO PANA
Bo pokornie odprawiał Mszę św., bo spowiadał od rana do wieczora i był, to trudne do wypowiedzenia, widocznym obrazem stygmatów naszego Pana. To był człowiek modlitwy i cierpienia."
WIELKA SŁAWA ŚWIĘTOŚCI
Cieszył się już za swego życia wielką sławą świętości, dzięki swoim cnotom, swemu duchowi modlitwy, ofiary i całkowitego daru z siebie dla dobra dusz. Lata, które minęły po jego śmierci, sprawiły, że zarówno ta opinia, jak i rozgłos jego cudów, urosły stając się zjawiskiem w Kościele, rozpowszechnionym w całym świecie wśród ludzi wszelkich stanów.
PROCES JEGO BEATYFIKACJI
Bóg ujawnił w ten sposób Kościołowi wolę otoczenia na ziemi chwałą Swego wiernego sługi. Niewiele czasu minęło, a Zgromadzenie Braci Mniejszych Kapucynów podjęło kroki przewidziane przez Prawo Kanoniczne dla rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Po przebadaniu wszystkiego dokładnie Stolica Święta przyznała "nihil obstat" 29 listopada 1982 zgodnie z Motu Proprio "Sanctitas Clarior." Arcybiskup Manfredonii mógł dzięki temu rozpocząć proces i celebrację procedury badawczej (1983-1990). 7 grudnia 1990 Kongregacja ds. Świętych uznała jego ważność jurysdykcyjną. Po zakończeniu Positio, podjęto, jak każe zwyczaj, debatę w celu przekonania się, czy Sługa Boży praktykował cnoty w stopniu heroicznym. 13 czerwca 1997 roku odbył się specjalny kongres doradców teologicznych, który wydał orzeczenie pozytywne. Podczas sesji zwyczajnej 21 października tego samego roku, kiedy obrońcą procesu był wielebny Andrea Maria Erba, biskup Velletri-Segni, kardynałowie i biskupi uznali, że ojciec Pio z Pietrelciny wypełniał w stopniu heroicznym cnoty teologalne, główne i pozostałe. Proprefekt, niżej podpisany, poinformował Ojca Świętego Jana Pawła II o postępie w procesie. Jego Świątobliwość przyjął i zatwierdził orzeczenie Kongregacji ds. Świętych i nakazał opublikowanie Dekretu o heroiczności cnót Sługi Bożego. Kiedy to zostało dokonane, zgodnie z obowiązującymi przepisami, Ojciec Święty zgromadził dziś wokół siebie podpisanego niżej Proprefekta, obrońcę procesu, mnie jako arcybiskupa - sekretarza Kongregacji oraz wszystkie inne osoby które w takich przypadkach są zgodnie ze zwyczajem wzywane i oświadczył w ich obecności:
HEROICZNOŚĆ JEGO CNÓT
"Ujawnia się, że Sługa Boży Pio z Pietrelciny, ochrzczony jako Franciszek Forgione, kapłan - zakonnik ze Zgromadzenia Braci Mniejszych Kapucynów wypełniał w stopniu heroicznym cnoty teologalne wiary, nadziei i miłości, tak wobec Boga, jak i względem bliźniego, jak również cnoty główne roztropności, sprawiedliwości, męstwa, wstrzemięźliwości oraz cnoty inne w celu i ze skutkami właściwymi."
W końcu Najwyższy Pasterz nakazał, żeby ten dekret został opublikowany i zachowany w aktach Kongregacji ds. Świętych.
Rzym, 18 grudnia 997 Podpisani: Alberto Bovone, arcybiskup tytularny Cezarei Numidyjskiej - Proprefekt Edward Nowak, arcybiskp tytularny Luni - sekretarz
Umiłowany Ojcze Pio, posiadłeś znaki Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa na swoim ciele.Stygmaty te nosiłeś za nas wszystkich, doświadczając zarówno fizycznego jak i duchowego cierpienia przeszywającego Twoją duszę i ciało.
Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy byli w stanie przyjmować i w pokorze znosić małe i duże Krzyże cierpienia tu, na ziemi oraz polecać je Bogu, aby poprzez nie przygotował dla nas miejsce w Życiu Wiecznym.
Przygotuj się na godne przyjęcie cierpień, jakie Jezus zsyła na Ciebie. Jezus nie pozwoli Ci smucić się i przyjdzie do Ciebie, aby ukoić Twą duszę wieloma łaskami.Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 2
Błogosławiony Ojcze Pio, razem z Naszym Panem Jezusem Chrystusem będziemy w stanie przeciwstawić się pokusom szatana. Cierpiałeś męki i dręczenie demonów piekielnych, które chciały, abyś porzucił swoją Drogę do Świętości. Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy z Twoją pomocą i z pomocą całego Królestwa Niebieskiego byli w stanie znależć moc do porzucenia grzechu oraz wytrwałości w wierze aż do godziny śmierci naszej.
Bądź odważny i nie obawiaj się ataków szatana. Zapamiętaj, iż jest to zdrowy znak, gdy szatan krzyczy i miota się wokół Twojego sumienia. To znaczy, że nie ma on dostępu do wnętrza Twojej woli. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 3
Prawy Ojcze Pio, kochasz bardzo naszą Najświętszą Matkę, która codziennie obdarzała Cię łaskami i pociechami. Błagamy Cię, módl się za nami do Najświętszej Matki. Przekaż w jej ręce szczery żal za nasze grzechy i modlitwy o poprawę, aby, jak w Kanie Galilejskiej jej Syn powiedział tak do Matki oraz żeby imię nasze zostało wpisane do Księgi Życia Wiecznego.
Maryja jest jak Gwiazda, która rozświetla nasze ścieżki i to Ona pokaże Ci bezpieczną drogę do Ojca Niebieskiego. Ona będzie kotwicą, do której przylgniesz w godzinie zwatpienia Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 4
Nieskalany Ojcze Pio, kochałeś swojego Anioła Stróża, który służył Ci wiernie jako przewodnik, obrońca i posłannik. Anioł Stróż przekazywał Tobie modlitwy Twoich duchowych dzieci. Błagamy Cię, módl się za nami, abyśmy nauczyli się słuchać naszego Anioła Stróża, który zawsze jest gotów być naszym przewodnikiem i podpowiada nam, jak walczyć z grzechem.
Wzywaj Twojego Anioła Stróża, który oświeci cię i poprowadzi dobrą drogą. Bóg dał ci go dla Twojego bezpieczeństwa, a więc powinieneś korzystać z jego rad. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 5
Roztropny Ojcze Pio, ofiarowałeś siebie i swoje cierpienia za odkupienie Dusz w Czyśćcu Cierpiących. Błagamy Cię, módl się za nami i uproś Boga, aby zesłał nam tak wielkie zainteresowanie, pasję i miłość, jakimi ty darzysz Dusze Czyśćcowe. Prosimy, aby nasze cierpienie, poświęcenie i modlitwy przyczyniło się do skrócenia męk Dusz w Czyśćcu Cierpiących.
Mój Boże, błagam Ciebie, pozwól mi doświadczać kary, jaką przygotowałeś dla grzeszników i dla Dusz w Czyśćcu Cierpiących. Zwielokrotnij moje cierpienia , abym przyczynił się do darowania win grzesznikom i uwolnienia Dusz z Czyśćca. Ojciec Pio.
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 6
Posłuszny Św. Pio z Pietrelciny, kochałeś chorych bardziej niż samego siebie, ponieważ widziałeś w nich Jezusa. Uczyniłeś wiele cudów uzdrawiając chorych w imieniu Jezusa, tam samym obdarowując ich spokojem. Błagamy Cię o modlitwę za nas, aby chorzy, za wstawiennictwem N.M.P., mogli być uzdrowieni a ich ciała odnowione, żeby mogli korzystać z dobrodziejstw Ducha Świętego i z tego powodu dziękować i wychwalać Boga na zawsze.
Jeśli wiedziałem, że człowiek cierpiał w myślach, na ciele lub duszy, błagałem Boga aby go uwolnił z tego cierpienia. Chętnie przyjąłbym przeniesienie nieszczęścia z chorego na siebie, aby on mógł być uratowany, i prosiłem aby mógł on korzystać z owoców tych cierpień... jeśli Bóg pozwoliłby mi tak zrobić. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 7
Błogosławiony Św. Pio z Pietrelciny, trudziłeś się w Boskim Planie Zbawienia, oferując Twoje cierpienia aby uwolnić grzeszników od łańcuchów diabła. Błagamy Ciebie o modły za nas, aby niewierzący byli nawróceni na wiarę, aby wszyscy grzesznicy odczuli skruchę w swoich sercach, a aby ci których serca są chłodne znaleźli odnowiony entuzjazm do życia chrześcijańskiego. Kończąc, módl się za tych, którzy są wierni, aby trwali na swojej drodze do zbawienia.
Gdyby tylko ludze tego świata mogli dostrzec piękno duszy człowieczej gdy jest ona w łasce bożej, wszyscy grzesznicy i niewierzący na świecie byliby natychmiast nawróceni. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 8
Czysty Św. Pio z Pietrelciny, doświadczyłeś wielkiej miłości do swoich dzieci duchowych i pomogłeś im poprzez wykupienie ich dla Chrystusa własną krwią. Daj nam, którzy Ciebie osobiście nie spotkali, możliwość być uważanymi za Twoje duchowe dzieci. W ten sposób, za Twoją opieką, przywództwem i mocą, otrzymasz dla nas szczególne błogosławieństwo od Boga, abyśmy mogli Go spotkać przy bramach nieba w dzień naszej śmierci.
Byłoby największą nagrodą, gdyby Bóg spełnił jedno moje żczenie (jeśli byłoby to możliwe); żeby powiedział "Wstąp do nieba!" To jest moje jedyne, prawdziwe życzenie; Aby Bóg mnie wziął do nieba w ten sam czas kiedy weźmie ostatnie z moich dzieci i ostatnią z osób, które oddały się mojej opiece duszpasterskiej. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
DZIEŃ 9
Skromny Św. Pio z Pietrelciny, Ty, który kochałeś kościół rzymsko-katolicki, módl się za nami. Niech Pan pośle pracowników do żniwa i da im siłę i wiedzę potrzebną aby być dziećmi bożymi. Módl się aby Nasza Święta Pani zjednoczyła lud chrześcijański wszędzie, pocieszając ich wszystkich w jednym wielkim domu pańskim, latarnią naszego zbawienia wśród burz życia tak jak latarnia morska jest światłem przewodnim bezpiecznej podróży poprzez sztorm.
Musisz zawsze trzymać się prostej i wąskiej ścieżki w świętym katolickim kościele, ponieważ Ona jest jedyną Panną Chrystusa i tylko ona może Ci przynieść spokój. Tylko Ona posiada Jezusa w świętym sakramencie, albowiem on jest prawdziwym Książęciem Pokoju. Padre Pio
Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg Św. O. Pio
1. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone", wysłuchaj mnie, gdyż pukam, szukam i proszę o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
2. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam", wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
3. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą", wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę...
Ojcze nasz... Zdrowaś... Chwała Ojcu...
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen. Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia... Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami.
Witaj Królowo
Gerard urodził się w 1726 roku, w Muro, małym miasteczku na południu Włoch. Miał szczęście mieć za matkę Benedyktę, która nauczyła go niezmierzonej i nieograniczonej miłości Boga. Czuł się szczęśliwy, ponieważ miał poczucie, że jest blisko Pana Boga.
Kiedy miał zaledwie 12 lat, umiera jego ojciec i na nim spoczywa troska o utrzymanie rodziny. U jednego z mieszkańców miasteczka uczy się krawiectwa, ten traktuje go bardzo surowo i często nawet go bije. Po czterech latach terminowania, kiedy mógł już otworzyć własny warsztat krawiecki mówi, że chce iść na służbę do miejscowego biskupa Lacedonii. Przyjaciele namawiają go, żeby tego nie robił. Ale szykanowania i ciągłe wyrzuty, które powodują, że po paru tygodniach służący odchodzą, Gerarda nie odstraszają. Poddaje się wszystkiemu i trwa na służbie u biskupa przez trzy lata, aż do jego śmierci. Gdy Gerard jest przekonany, że taka jest Wola Boża, zgadza się na wszystko. Nie zważa na bicie go przez krawca, czy szykanowanie przez biskupa; w cierpieniu dostrzega sposób naśladowania Chrystusa. Mając to na uwadze zwykł był mówić: "Jego Ekscelencja chce mojego dobra". Już wtedy długie godziny spędzał Gerard przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie, który jest Sakramentem jego Pana ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
W roku 1745, w wieku 19 lat, wraca do Muro i otwiera zakład krawiecki, który dobrze funkcjonuje. Jednak Gerard za swoją pracę pobiera niewielkie wynagrodzenie i praktycznie prawie wszystko co posiada rozdaje. Odkłada tylko sumę konieczną na utrzymanie swojej matki i sióstr, a resztę rozdaje ubogim albo na msze św. za dusze w czyśćcu. Żadne wydarzenie nie jest dla niego bez znaczenia; wszystko pomaga mu wzrastać w miłości ku Bogu. Podczas Wielkiego Postu w roku 1747 chce jak najbardziej upodobnić się do Chrystusa. Podejmuje więc surowe pokuty i, aby być wyśmianym oraz upokarzanym przez innych, udaje głupka i cieszy się, że ludzie na ulicy śmieją się i kpią z niego.
Pragnie całkowicie oddać się na służbę Bogu i prosi o przyjęcie do OO. Kapucynów, ale ci odmawiają spełnienia jego prośby. Mając 21 lat próbuje życia pustelniczego. Jego pragnienie upodobnienia się do Chrystusa jest tak gorące, że chętnie podejmuje się odegrania głównej roli w przedstawieniu Męki Pańskiej, roli Chrystusa, w katedrze w Muro.
Spotkanie z Redemptorystami
W roku 1749 grupa 15 misjonarzy redemptorystów przybywa do Muro, aby prowadzić misje w trzech parafiach tego miasteczka. Gerard bardzo gorliwie uczestniczy w misjach i odkrywa, że to jest właśnie droga dla niego. Prosi więc o przyjęcie do Redemptorystów, ale o. Cafaro, ze względu na słabe zdrowie kandydata, nie zgadza się na jego prośbę. Gerard do tego stopnia naprzykrza się misjonarzom, że w momencie opuszczania przez nich miasta, o. Cafaro poleca rodzinie zamknąć go w mieszkaniu.
Gerard stosuje pewien wybieg, dzięki któremu w przyszłości będzie znajdował szczególne zrozumienie w sercach młodzieży - wiąże ze sobą prześcieradła z łóżek i spuszcza się przez okno, aby dopędzić grupę misjonarzy. Przebiegł prawie 18 km zanim to osiągnął. "Zabierzcie mnie ze sobą, dajcie mi okazję spróbować; jeżeli próba nie wyjdzie możecie mnie wyrzucić na ulicę", mówił Gerard. Wobec takiego uporu o. Cafaro nie pozostało nic innego, jak dać mu przynajmniej szansę. Posyła więc Gerarda do Deliceto, z listem, w którym pisze: "Przysyłam wam innego brata, który nie nadaje się do pracyâ??."
Gerard całkowicie rozmiłowuje się w tej formie życia, którą św. Alfons, założyciel Redemptorystów, przewidział dla członków swojego Zgromadzenia. Jest bardzo szczęśliwy z odkrycia, że miłość do Jezusa w Najświętszym Sakramencie stanowi centrum ich życia oraz że bardzo istotna jest dla nich miłość do Maryi, Matki Jezusa. Swoje pierwsze śluby zakonne składa 16 lipca 1752 roku. Ku jego wielkiej radości była to Uroczystość Najświętszego Odkupiciela i równocześnie święto Matki Bożej z Karmelu. Od tego dnia, z wyjątkiem krótkiego pobytu w Neapolu i czasu spędzonego w Caposele, gdzie umiera, całe swoje życie przeżył we wspólnocie Redemptorystów w Iliceto.
Etykieta "nieużyteczny" nie będzie już wkrótce aktualna. Gerard jest wspaniałym pracownikiem i w następnych latach będzie pracował jako: ogrodnik, zakrystianin, krawiec, furtian, kucharz, stolarz i murarz podczas prac remontowych w Caposele. Jest bardzo pojętny â?? wystarczy, że pójdzie do warsztatu rzeźbiarza i bardzo szybko nauczy się robienia krzyży. Jest skarbem dla wspólnoty, a jego ambicją jest, żeby zawsze i we wszystkim pełnić Wolę Bożą.
W roku 1754 jego kierownik duchowy poleca mu, żeby napisał na kartce, jakie jest jego największe pragnienie. I napisał: "Bardzo kochać Pana Boga; być zawsze zjednoczonym z Bogiem; czynić wszystko dla Pana Boga; kochać wszystkich ze względu na Pana Boga; wiele dla Pana Boga cierpieć; jedyne co się w życiu liczy, to pełnienie Woli Bożej".
Ciężkie życiowe doświadczenie
Prawdziwa świętość zawsze jest wypróbowywana przez krzyż. W roku 1754, Gerard przechodzi przez ciężką próbę, dzięki której nabył szczególnej mocy pomagania matkom i ich dzieciom. Do dzieł jego szczególnej gorliwości należy zaliczyć zachęcanie i pomaganie dziewczętom, które chcą wstąpić do klasztoru. Często stara się o zdobycie dla ubogich dziewcząt przepisanego posagu, bez którego nie można było wówczas wstąpić do klasztoru.
Neria Caggiano to jedna z tych dziewczyn, którym pomagał Gerard. Traci jednak pragnienie życia w klasztorze i po trzech tygodniach wraca do domu. Celem usprawiedliwienia swojej decyzji, Neria rozpowszechnia fałszywe wiadomości o zakonnicach w klasztorze. Kiedy jednak prosty lud nie wierzy w jej opowiadania o życiu w klasztorze poleconym jej przez Gerarda, postanawia w obronie swego dobrego imienia skompromitować swego dobrodzieja. Pisze więc list do św. Alfonsa, przełożonego Redemptorystów, w którym oskarża Gerarda o popełnienie grzechów nieczystych z młodą dziewczyną, córką rodziny, w której domu Gerard często zatrzymywał się podczas swoich misjonarskich podróży. Święty Alfons wezwał Gerarda, żeby się wytłumaczył z tych oskarżeń. Zamiast się bronić, Gerard, za wzorem swego Boskiego Mistrza, milczy. W tej sytuacji, św. Alfons nie miał nic innego do zrobienia, jak surowo ukarać młodego zakonnika. Zakazuje mu więc korzystania z przywileju przyjmowania Komunii Świętej i wszelkiego kontaktu ze światem zewnętrznym.
Nie było łatwo dla Gerarda zrezygnować z zapału o zbawienie drugich, nie da się jednak tego porównać z faktem zabronienia mu przyjmowania Komunii Świętej. Cierpi do tego stopnia, że prosi o pozbawienie go przywileju służenia do mszy św., ponieważ obawia się, że z powodu tak wielkiego pragnienia Komunii Świętej mógłby kapłanowi wyrwać z rąk konsekrowaną hostię.
Wkrótce potem Neria poważnie zachorowała i sama napisała do św. Alfonsa, że jej oskarżenia wobec Gerarda były fałszywe, że je sama wymyśliła i są oszczerstwem. Święty Alfons poczuł się bardzo szczęśliwy na wieść, że jego syn jest niewinny. Ale Gerard, który nie popadł w przygnębienie wskutek tej próby, nie przeżywa specjalnej radości, gdy został uniewinniony. W obydwu wypadkach czuł, że spełnia się Wola Boża i to mu wystarcza.
Cudotwórca
Niewielu świętych może się poszczycić tyloma cudami, które przypisuje się świętemu Gerardowi. Proces jego beatyfikacji i kanonizacji ujawnia, że dokonał bardzo wielu cudów wszelkiego typu i rodzaju.
Często wpada w ekstazę rozważając o Bogu i Jego Woli. W tych przypadkach było widać, że jego ciało unosi się kilka centymetrów ponad ziemię. Wielu naocznych świadków stwierdza, że więcej niż jeden raz można go było zobaczyć i rozmawiać z nim w dwóch różnych miejscach równocześnie. Większość cudów zdziałał, aby przyjść z pomocą innym. Nadzwyczajne zdarzenia, o których tu mówimy są czymś normalnym, gdy patrzy się na jego życie. Przywraca życie pewnemu chłopcu, który spadł z bardzo wysokiej skały; błogosławi słaby plon zboża biednej rodziny i zboża wystarcza im do najbliższych zbiorów; w wielu wypadkach rozmnaża chleb przeznaczony dla ubogich. Pewnego dnia chodzi po wzburzonych wodach, aby doprowadzić łódkę pełną rybaków do pewnej przystani. Wiele razy Gerard wyjawia ludziom ich ukryte grzechy, których się wstydzili wyznać na spowiedzi, doprowadzając ich do skruchy i pokuty po otrzymaniu rozgrzeszenia.
Również jego cudowny apostolat na rzecz matek jest przyczyną jego sławy jeszcze za życia. Pewnego dnia, gdy wychodził z domu swoich przyjaciół, rodziny Pirofalo, jedna z córek zwraca mu uwagę, że zostawił w domu swoją chusteczkę do nosa. Natychmiast w swojej proroczej wizji Gerard mówi: "Zatrzymaj ją sobie. Któregoś dnia ci się przyda". Chusteczka jest przechowywana jako miła pamiątka po Gerardzie. Kilka lat później dziewczyna, której pozostawił tę chusteczkę, znalazła się w niebezpieczeństwie śmierci w czasie porodu. Przypomniała sobie słowa Gerarda i poprosiła o chusteczkę. Prawie natychmiast niebezpieczeństwo minęło i urodziła przepiękne dziecko. W innym przypadku, matka prosi Gerarda o modlitwę ponieważ znalazła się w niebezpieczeństwie wraz z dzieckiem, które nosi w swoim łonie. Obydwoje natychmiast ocaleli i odzyskali zdrowie.
Śmierć i chwała
Ponieważ Gerard był słabego zdrowia, było oczywiste, że zbyt długo nie pożyje. W roku 1755 nawiedza go gwałtowny krwotok połączony z biegunką i śmierć może nastąpić w każdej chwili. Nie mniej jednak musi jeszcze dać wielką lekcję na temat mocy posłuszeństwa. Jego kierownik duchowy prosi go, żeby wyzdrowiał, jeżeli taka jest Wola Boża. Natychmiast znika choroba, a on opuszcza łóżko i włącza się w życie wspólnotowe. Wie jednak, że jest to tylko chwilowe polepszenie i pozostaje mu jeszcze niewiele ponad miesiąc życia.
Wkrótce potem wraca do łóżka i przygotowuje się na śmierć. Poddaje się całkowicie Woli Bożej. Na drzwiach swojej zakonnej celi umieszcza napis: "Tutaj spełnia się Wolę Bożą, tak jak chce Bóg i jak długo będzie chciał". Często można słyszeć, jak powtarza następującą modlitwę: "Boże mój, pragnę umrzeć, aby wypełnić Twoją Wolę". Niedługo przed północą 15 października 1755 roku jego niewinna dusza ulatuje do nieba.
Kiedy umiera Gerard, brat zakrystianin ze wzruszenia uderza w świąteczny dzwon, zamiast w dzwony pogrzebowe. Tysięczne tłumy stają przy trumnie "swojego świętego", aby zabrać jakąś pamiątkę od tego, który tyle razy przychodził im z pomocą. Po śmierci Gerarda prawie w całych Włoszech dzieją się za jego wstawiennictwem cuda. W roku 1893, zostaje on beatyfikowany przez Papieża Leona XIII, a 11 grudnia 1904 roku, Papież Pius X zalicza go w poczet świętych Kościoła Katolickiego.
Święty matek
Na skutek cudów dokonanych przez Boga za wstawiennictwem św. Gerarda dla dobra matek, mamy Włoskie podjęły wielkie starania, żeby ogłosić go ich patronem. W czasie procesu beatyfikacyjnego stwierdzono, że Gerard był znany jako "święty od szczęśliwych porodów".
Tysiące matek mogły doświadczyć mocy św. Gerarda poprzez "Bractwo św. Gerarda". Wiele szpitali swoje oddziały porodowe poświęca św. Gerardowi i pomiędzy pacjentki rozdzielane są medaliki oraz obrazki św. Gerarda wraz z umieszczoną tam odpowiednią modlitwą. Tysiącom dzieci rodzice nadawali imię Gerarda w przekonaniu, że poród był szczęśliwy dzięki wstawiennictwu świętego. Nawet dziewczynkom nadawano jego imię i stąd powstały interesujące przekształcenia imienia "Gerard" na: Gerarda, Geralina, Gerardina, Geriana i Gerardita.
Jest to dar dla małżeństw, które pragną mieć dzieci, a napotykają różne trudności w realizacji swoich pragnień.
Pasek św. Dominika nie jest talizmanem i nie jest przedmiotem magicznym! Jest tylko wezwaniem małżonków do usilnej i ufnej modlitwy o upragnione potomstwo za wstawiennictwem tego świętego.
Sam pasek, kawek bawełnianej tasiemki z nadrukiem krótkiej modlitwy do św. Dominika, oraz pełen zestaw modlitw w tej intencji można otrzymać od mniszek dominikańskich z Gródka w Krakowie:
Siostry Dominikanki
ul. Mikołajska 21
31-027 Kraków
tel. (012) 422-79-25
Modlitwy:
MODLITWA do ŚW. DOMINIKA
Chwalebny Ojcze, święty Dominiku, który otrzymałeś od Boga tyle pomocy dla tych, którzy polecają się Tobie w obrazie z Rosiano, weź także i mnie pod swoją łaskawą opiekę i wyjednaj łaski dla duszy oraz inne dobrodziejstwa, tak mi obecnie potrzebne. Amen.
MODLITWA DO PANA BOGA za wstawiennictwem ŚW. DOMINIKA
Boże, Ty zechciałeś, aby Twój sługa, św. Dominik, przez swój cudowny Obraz w Rosiano spełniał także po śmierci swoje dzieła apostolstwa i dobroczynności, daj nam, Twoim wiernym, korzystać z owoców jego chwalebnej opieki we wszystkich niebezpieczeństwach duszy i ciała. Amen.
MODLITWA DO ŚW. DOMINIKA /"RESPONSORIUM"/
R/ O nadziejo przedziwna, którąś dał opłakującym Cię, kiedy przybliżał się Twój zgon: że będziesz po swej śmierci pomocny swoim braciom, skoro stawisz się przed Wszechmocnego Boga tron.
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę, i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę!
V/ Ty, coś tyloma cudy swe imię wsławił, gdyś leczył ciała chore i kalekie, przyjdź do nas z łaską Pana Chrystusową i uzdrów dusze tą niebiańską mocą!
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę, i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę.
V/ Niech Ojcu chwała wiecznie brzmi, Synowi i Duchowi po wszystkie dni.
+ Spełń, Ojcze, to coś przyrzekłâ??
Módlmy się:
Wszechmogący Boże, niech święty Dominik, który był gorliwym głosicielem objawionej prawdy, wspiera Twój Kościół swoimi zasługami i nauką i niech będzie dla nas troskliwym opiekunem.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
http://www.dominikanki.republika.pl/pasek_sw_dominika.html
Św. Dominik Savio
Święty od kołysek
Znamy go w Polsce jako nastoletniego świętego, patrona ministrantów. Jednak Dominika Savio we Włoszech, ale nie tylko, proszą o wstawiennictwo także kobiety spodziewające się dziecka, jak i małżeństwa, które starają się o nie. Dlaczego? To za sprawą pewnego wydarzenia z życia Dominika. (...)
12 września 1856 r.
Dominik przebywał w Oratorium w Turynie. Pewnego dnia przyszedł do ks. Bosko, założyciela Oratorium i swojego duchowego przewodnika, prosząc o zgodę na wyjazd do domu:
â?? Proszę wyświadczyć mi przysługę i dać jeden wolny dzień.
â?? Gdzie chcesz jechać?
â?? Do domu, ponieważ moja mama jest bardzo chora i Matka Boża chce ją uzdrowić.
â?? A skąd to wiesz?
â?? Wiem.
â?? Dostałeś list od ojca?
â?? Nie, ale i tak wiem.
Ks. Bosko, ponieważ widział, że Bóg w sposób szczególny kieruje życiem Dominika, zgodził się na jego wyjazd do rodzinnego Mondonio, oddalonego od Turynu o jakieś 40 km.
Dominik wyruszył w drogę. Jego mama była w ciąży z czwartym dzieckiem i jej stan był rzeczywiście bardzo poważny. Kobiety, które były przy niej, były bezradne. W takiej sytuacji mąż zdecydował, że pójdzie po lekarza. Na drodze spotkał idącego do domu Dominika. Zdziwił się bardzo. Syn jednak jasno wytłumaczył powód opuszczenia Oratorium:
â?? Idę do mamy, bo jest bardzo chora.
Tata nie chciał, aby Dominik w takiej sytuacji szedł do domu. Polecił, aby poszedł do babci. Chłopiec upierał się jednak, twierdząc, że musi zobaczyć się z mamą.
Osoby będące w jego rodzinnym domu zdziwiły się na widok przybysza. Przyjaciółki mamy nie pozwalały mu wejść do pokoju, w którym leżała, tłumacząc to tym, że jest bardzo chora i nie należy jej przeszkadzać.
â?? Wiem, że jest chora, właśnie dlatego przyjechałem â?? odpowiedział.
I nie zważając na nikogo, wszedł do pokoju.
â?? Jak to się stało, że tu jesteś? â?? spytała chora.
â?? Wiedziałem, że jesteś chora i przyjechałem cię odwiedzić.
Dominik szybko wskoczył na łóżko, mocno mamę uściskał, ucałował i wyszedł. Jak tylko opuścił pokój, ustąpiły wszystkie bóle. Po chwili przybył ojciec z lekarzem i stwierdził, że zdrowie kobiety jest w dobrym stanie.
Tymczasem przyjaciółki mamy Dominika spostrzegły na jej szyi tasiemkę, do której przyczepiony był złożony kawałek materiału, obszyty tak, jak obszywa się ubrania.
â?? Teraz rozumiem, dlaczego Dominik, zanim wyszedł, chciał mnie uściskać. I rozumiem, dlaczego zaraz po jego wyjściu odzyskałam zdrowie. Tę tasiemkę na pewno założył mi wtedy, gdy mnie obejmował, bo nigdy nie miałam nic takiego â?? powiedziała uzdrowiona.
Dominik wrócił do Turynu i od razu poszedł do ks. Bosko, aby mu podziękować za pozwolenie na wyjazd.
â?? Moja mama wyzdrowiała. To sprawiła Matka Boża, którą zawiesiłem na jej szyi â?? powiedział.
Siostra Dominika, Teresa, przypomina jego polecenie, które wypowiedział przed śmiercią:
â?? Pamiętasz mamo, jak przyjechałem, gdy byłaś chora? I jak zawiesiłem na twojej szyi szkaplerz na tasiemce? To dlatego wyzdrowiałaś. Zachowaj go i użyczaj wszystkim, którzy znajdą się w niebezpieczeństwie, jak ty. Ponieważ jak ocalił ciebie, ocali też innych. Pamiętaj jednak, żeby użyczać go darmo, bez żadnych korzyści dla siebie.
Moja mama, dopóki żyła, zawsze nosiła na sobie tę cenną relikwię, dzięki której została uzdrowiona".
Święty matek i noworodków
Aby podkreślić i ukazać świętość swoich wielkich przyjaciół â?? świętych, Bóg dokonuje cudów za ich pośrednictwem. Nie ma wątpliwości, że Dominik należy do tych przyjaciół Boga. Świadczą o tym cuda, które dokonały się już podczas jego życia, ale szczególnie po jego śmierci. Dlatego wiele matek za jego wstawiennictwem prosi Boga o pomoc w wypełnieniu tej trudnej misji macierzyńskiej.
Ks. Alessandro Allora, proboszcz parafii Castelnuovo d'Asti, w 1859 r. w liście napisał do ks. Bosko: "Pewna kobieta w sytuacji bardzo trudnego porodu, wspomniawszy łaski otrzymane przez inną osobę, która miała nabożeństwo do Dominika Savio, zakrzyknęła:
â?? Mój Dominiku!
Nie mówiąc nic więcej. Kobieta w tym samym momencie przestała cierpieć..."
Ten cenny szkaplerz, który Dominik założył na szyję swojej matce, dziś kontynuuje misję wstawiennictwa nastoletniego świętego, szczególnie w życiu matek i niemowląt. Na całym świecie wiele kobiet z ufnością zwraca się do swego małegoâ??wielkiego orędownika.
Bollettino Salesiano, miesięcznik wydawany przez salezjanów, każdego miesiąca drukuje świadectwa łask otrzymanych przez matki i dzieci za wstawiennictwem Dominika Savio.
Na pamiątkę cudownego szkaplerza, którym Dominik posłużył się, by ocalić swoją matkę, oraz by rozbudzić kult Domika Savio, dom generalny salezjanów od marca 1956 oferuje matkom szkaplerz z namalowanym na materiale wizerunkiem świętego.
Ta inicjatywa to tylko środek mający rozbudzić ufną modlitwę do Boga za pośrednictwem św. Dominika Savio. Dlatego nie wystarczy nosić szkaplerz jak jakiś amulet, ale by otrzymać łaskę, należy podjąć gorliwą modlitwę oraz korzystać z sakramentu pokuty i Eucharystii i żyć po chrześcijańsku. Szkaplerz ma przypominać rodzicom o wierności ich obowiązkom oraz rozbudzać świadomość misji, jaka jest im powierzona.
Przysięga matek
Św. Dominik Savio jest niczym anioł dla dzieci i strzeże ich od pierwszych chwil życia. Z miłości do dzieci święty wyprasza błogosławieństwo również dla matek w wypełnianiu macierzyństwa. Aby oddać się wstawiennictwu Dominika Savio, matki, oprócz noszenia szkaplerza, podpisują i wypełniają cztery zobowiązania. Nie stanowią one żadnych dodatkowych zobowiązań, przypominają jedynie podstawowe obowiązki chrześcijańskiego życia.
Ponieważ moim wielkim obowiązkiem jest po chrześcijańsku wychować dzieci, od tej chwili powierzam je św. Dominikowi Savio, aby był ich aniołem stróżem przez całe ich życie. Dlatego przyrzekam:
1. Uczyć ich kochać Jezusa i Matkę Bożą przez codzienną modlitwę, uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, korzystanie z sakramentów świętych;
2. Strzec ich czystości, zachowując z dala od niewłaściwych lektur, widowisk i złego towarzystwa;
3. Dbać o ich formację chrześcijańską przez naukę katechizmu;
4. Nie przeciwstawiać się Bożym znakom, jeśli dziecko zostanie wezwane do kapłaństwa lub życia zakonnego.
Panie Jezu, proszę Cię z miłością za to powierzone mi życie, które noszę w łonie. Z pokorą dziękuję, że wybrałeś mnie jako narzędzie Twojej miłości. W tym pięknym oczekiwaniu pomóż mi żyć w nieustannym zawierzeniu się Twojej świętej woli. Daj serce matki: czyste, mocne i hojne. Ofiaruję Ci wszystkie obawy o przyszłość: lęki, niepewności, oczekiwania względem dziecka, którego jeszcze nie znam. Spraw, aby narodziło się zdrowe, oddal od niego wszelkie zło fizyczne i wszelkie niebezpieczeństwa duszy. Ty, Maryjo, która poznałaś niezliczone radości świętego macierzyństwa, daj mi serce zdolne do przekazania wiary żywej i gorącej. Uświęć moje oczekiwanie, błogosław moją cichą nadzieję, spraw, by owoc mego łona, wzrastał w łasce i świętości. Przez Chrystusa, Twego Boskiego Syna. Amen.
www.bosko.pl