Mam podobnie, Katarzyna Dla mnie niemiecki brzmi jak szczekanie, jest twardy i niewdzieczny, uczylam sie w podstawowce, pozniej juz na szczescie nie. 99 balonow Neny wole po angielsku: Jesli zas chodzi o " Gdzie sa kwiaty z tamtych lat" to wzruszajaco zaspiewala to Slawa Przybylska: i choc wiem, ze Dietrich opowiadala sie przeciw nazizmowi, to gdzies tam z tylu glowy dzwoni mi, ze to Niemcy rozpetali wojne i to na ich rekach jest krew i do nich te pytania o kwiaty...o chlopcow i dziewczeta z tamtych lat...
Zgadzam się że język piękny rosyjski , chciałabym do Lwowa lub Petersburg pojechać ....no ale za słabo znam język , a powinnam się go uczyć że względu na Gwiazdę moja
Rosyjski jest piękny , zwłaszcza w poezji ! Ja tez mam zamiar sobie odkurzyć , bo dobra kiedyś z niego byłam . Jak pojadę koleją transmandżurską będzie jak znalazł
@Elunia znasz bardzo dobrze niemiecki po 4 latach? .....yyyyyyy.... Serio? Ja się uczyłam 13 lat i jestem germanistkai nie mogę tego powiedzieć o sobie...
@makodorzyk bardzo dobrze (z mojej perspektywy, bo nie wiadomo, co tam dzieci rodzicom mówią teraz w domach ) W ramach lepienia jeżyków zrobiłam z moimi corkami na wejście wielką Kaczkę Dziwaczkę i ona rewelacyjnie przełamała pierwsze lody...
Mam pytanie, kazda odpowiedz mile widziana. Dzisaj w szkole, ktoś wrzocil do muszli klozetowej plecak dziewczynki. Plecak oraz książki mokre i śmierdzące. Nie ma winnego i tracę nadzieje ze takowego znajdziemy. Nie chcemy tez zostawić dziecka bez pomocy. Nie wiem jednak co zrobić. Myślałam o odpowiedzialności zbiorowej, czyli wysłać info do wszystkich rodziców o zdarzeniu i poprosić o składkę po 2-3 zl na nowy plecak i kasiazki. Co myślicie?
Ja uważam, że dobry pomysł...Nic nie jest tak dotkliwe (zarówno dorośli jak i dzieci), jak kara finansowa. Może się okazać, że winny się szybko znajdzie.
Powinien tez stanowczo zareagowac wychowawca klasy. Wystapic twardo i zdecydowanie przeciwko tego typu aktom przemocy, zaznaczyc, ze ( nie wiem ktora to klasa i jaki wiek dzieci) od 13 roku zycia dziecko zaczyna juz odpowiadac karnie, troche postraszyc, ze za taki akt wandlizmu rodzice tej dziewczynki moga zglosic sprawe na policje. To jest pierwsze, co mi przychodzi do glowy: jasno powiedziec, ze nie zgadzamy sie na takie zalatwianie spraw, na takie chamskie traktowanie kolezaneki czy kolegi. Wyrzadzono jej krzywde. Czasani bywa tak, ze dziecko jest tak skrzywdzone i zagnane w kozi rog, ze nie majac dajmy na to wsparcia w rodzicach, nie mogac im sie wyzalic i poprosic o pomoc - siega po sznur lub skacze z okna. Wiem, ze to drastyczny przyklad ale wiele takich smutnych, cichych dzieciecych tragedii mialo juz miejsce..... Dzialajcie!
Nie jest to dobry pomysł @andora Jakakolwiek odpowiedzialność zbiorowa nie spowoduje ani znalezienia sprawcy ani nie odstraszy. No i chyba nie jest zgodna z zasadami czy regulaminami waszej Szkoły. zawsze może się znaleźć ktoś , kto uzna , że nie chodzi o pieniądze a o zasadę.
Od razu odpowiem : nie. Nie ma dobrego rozwiązania. I tak się zdarza, że czasami winnemu uda się uniknąć sprawiedliwości.
Ja bym raczej odwróciła problem i po wyjaśniających rozmowach sprowokwala tak dalsze rozmowy, żeby uczniowie sami "doszli " do wniosku, że mogą koleżance zrekompensować przykrość
Edit : doczytałam, że chodzi o prośbę do rodziców a nie informacje ze należy zapłacić. Ten pomysł wydaje mi się w miarę oki ale mimo wszystko bym zaczęła od dzieci @andora -a jak tamta sprawa? Oki?
Może zapytam Was tutaj, skoro motyw szkolny się przewija.
Nigdy nie sądziłam, że będę matką lamentującą, że jej dziecko jest niesprawiedliwie oceniane i interweniującą u nauczyciela, @kociara nieraz się skarży na takich rodziców, nadopiekuńczych i idealizujących własne dziecko. Ale jednak jak dzieje się ewidente źle, to chyba warto wyrazić swój protest, jak myślicie?
W sumie błahostka, oceny w pierwszej klasie. Pani szafuje pałami na prawo i lewo, często w sytuacjach niezawinionych przez dziecko (np. zawiesił się komputer na informatyce i dziewczynka nie mogła skończyć zadania. Inne dziecko miało odrobioną pracę domową, ale młodszy brat pomazał kartkę, pani uznała, że nie ma taryfy ulgowej, swoich rzeczy trzeba pilnować. I wiele wiele podobnych). Nauczycielka jest bardzo pewna swego, uważa, że dzieci powinny się przyzwyczajać do wysokich wymagań i radzić sobie z niepowodzeniami, i ja tę argumentację rozumiem, ale widzę, jak dzieciaki tracą jakąkolwiek motywację do tego, żeby się starać, "bo i tak dostanę pałę". Myślicie, że w takich sytuacjach warto zażądać jednak zmiany podejścia? Celowo piszę "żądać" bo rozmowy w łagodniejszym tonie nie przynoszą żadnego skutku.
Nie, pani jest doświadczonym i cenionym pedagogiem. Część rodziców na początku była bardzo zadowolona, że "taki wysoki poziom", że dzieci nie są rozpuszczane nagrodami i stopniami na wyrost. Ja osobiście od początku byłam tym zaszokowana, zupełnie inaczej wyobrażam sobie nauczanie początkowe, ale już trudno, może nie mam racji, może jestem przewrażliwiona na punkcie mojego dziecka.
Ale teraz już nawet nie chodzi o to, że te pały są, ale o to, że są stawiane bardzo niesprawiedliwie i na dzieci to fatalnie wpływa. Tylko nie wiadomo, co z tym robić.
Ej no, nie załamujcie mnie, ja się z tym próbuję jakoś oswoić, bo córka z trudem weszła w nowe towarzystwo i nie chce słyszeć o zmianie klasy czy szkoły.
Tak właśnie się tworzy polskie szkolne piekiełko z wyścigiem szczurów od 1 klasy i super poziom w podstawówce, plus zniechęcenie na zawsze dzieci do nauki.
@Bagata ja Ci powiem co ja bym zrobila: to pierwsza klasa, jeszcze dwa lata z ta kobieta przed Wami. Przepisz swoje dziecko do innej klasy. Tej nauczycielki nie zmienisz, to doswiadczony belfer, jak sama piszesz, ona wie lepiej....nie wiesz jak to jest? Takie ma metody i nic to nie da, ze pojdziesz porozmawiac z nia, tylko sobie wroga z niej zrobisz, tak to niestety bywa w szkole Jesli Twoje dziecko zle znosi sposob oceniania tej pani i zaczyna sie blokowac - pomysl ile szkod moze jej/ jemu wyrzadzic jeszcze przez te dwa lata. Chcesz sie z ta kobieta uzerac?
Ja zawsze staram się zrozumieć i szanować argumenty drugiej strony, wybieram raczej perswazję niż ostrą konfrontację, ale wiem, że czasem tak zwana awantura przynosi dobry skutek. Może trzeba spróbować?
@Bagata moja corka tez nie chciala zmienic klasy, nie naciskalam, ale za kazdym razem jak wspominala trudne sprawy, przypominalam jej, ze taka mozliwosc jest. W polowie wakacji wybuchla i powiedziala "mamo przepisz mnie do innej klasy, bo ja tam juz nie chce wracac!!". Musiala sama dojrzec do takiej decyzji. W obecnej klasie jest obrot o 180 stopni. To byla dobra decyzja, ale wymagala czasu. Warto dziecku przedstawic jakie sa mozliwosci i zobaczyc co bedzie dalej.
Nie ma opcji, @Rejczel. To by było dla córki bardzo trudne, dużo trudniejsze niż zaakceptowanie aktualnej sytuacji, wiem co mówię.
Tez tak myslalam. Tym bardziej, ze byla tylko opcja klasy, w ktorej sa dzieci rok mlodsze. Teraz sama mowi, ze nie wie jak wytrzymywala w poprzedniej klasie.
@Elunia, tak właśnie staram się robić, tzn. brzydko mówiąc, olewać. Zresztą rzeczywiście dzieci się przyzwyczajają, z czasem przestają sie tak bardzo przejmować tymi jedynkami.
Czasami jednak nachodzi mnie myśl, że może nie należy tego tak zostawiać, że gdyby nauczycielka usłyszała wreszcie parę razy od rodziców, jak bardzo nie w porządku się zachowuje, to może coś by do niej dotarło.
Są ludzie, którzy wszędzie potrafią zrobić awanturę i zawsze stawiają na swoim, bo każdy woli im zejść z drogi. Rozważam, czy by się nie stać na chwilę taką osobą
Echhhh @Bagata ... nie ma to jak w białych rękawiczkach wetknąć szpilę
Ale powiem tak-zachowanie pani jest absolutnie niedopuszczalne. Może i można na upartego uznać, ze motywacja jest oki (chce, zeby dzieci były zmotywowane, pracowite itp), natomiast sposób realizacji do bani
I teraz nie wiem, czy mnie tez pytasz o radę, czy mój nick pojawił się wyłącznie po to, by mi wytknąć, jak niesprawiedliwie traktuję rodziców i jak sie na nich uskarżam
@kociara, przykro mi, że tak to odebrałaś, to nie byla żadna szpila. Ja naprawdę nie chciałabym być upierdliwym i przewrażliwionym rodzicem, serio pytam o radę.
Ja rozumiem, o co Ci chodzi, wiem, że młode pokolenia są coraz bardziej roszczeniowe i przewrażliwione na swoim punkcie, z drugiej strony widzę klasę pełną fajnych dzieciaków, których najlepsze cechy są w tej sytuacji wystawione na próbę. Dlatego właśnie mam dylemat.
Ja w ten sposób skrzywdziłam swoje dziecko, tak chciałam trzymać z panią w szkole wspólny front. Za pozno zauważyłam, że pani była uprzedzona i niesprawiedliwa, a ja jeszcze w domu to ciągnęłam zamiast obronić. W dwie strony można przegiąć. Wolałabym już chyba stanąć za dzieckiem i się pomylić, niż tak jak u mnie wyszło. To było 5 lat temu,na ja dalej nie mogę przeboleć... Zaufanie córki do mnie było bardzo ciężko odbudować, jeszcze pewnie mi się nie udało.
Komentarz
Jesli zas chodzi o " Gdzie sa kwiaty z tamtych lat" to wzruszajaco zaspiewala to Slawa Przybylska: i choc wiem, ze Dietrich opowiadala sie przeciw nazizmowi, to gdzies tam z tylu glowy dzwoni mi, ze to Niemcy rozpetali wojne i to na ich rekach jest krew i do nich te pytania o kwiaty...o chlopcow i dziewczeta z tamtych lat...
Choć w głoszonych rekolekcjach mi nie przeszkadzał.
Jakby ktoś miał akurat natchnienie i słówko szepnął...
Ja się uczyłam 13 lat i jestem germanistkai nie mogę tego powiedzieć o sobie...
W ramach lepienia jeżyków zrobiłam z moimi corkami na wejście wielką Kaczkę Dziwaczkę i ona rewelacyjnie przełamała pierwsze lody...
Dzięki!
To jest pierwsze, co mi przychodzi do glowy: jasno powiedziec, ze nie zgadzamy sie na takie zalatwianie spraw, na takie chamskie traktowanie kolezaneki czy kolegi. Wyrzadzono jej krzywde. Czasani bywa tak, ze dziecko jest tak skrzywdzone i zagnane w kozi rog, ze nie majac dajmy na to wsparcia w rodzicach, nie mogac im sie wyzalic i poprosic o pomoc - siega po sznur lub skacze z okna. Wiem, ze to drastyczny przyklad ale wiele takich smutnych, cichych dzieciecych tragedii mialo juz miejsce..... Dzialajcie!
Jakakolwiek odpowiedzialność zbiorowa nie spowoduje ani znalezienia sprawcy ani nie odstraszy. No i chyba nie jest zgodna z zasadami czy regulaminami waszej
Szkoły. zawsze może się znaleźć ktoś , kto uzna , że nie chodzi o pieniądze a o zasadę.
Od razu odpowiem : nie. Nie ma dobrego rozwiązania. I tak się zdarza, że czasami winnemu uda się uniknąć sprawiedliwości.
Ja bym raczej odwróciła problem i po wyjaśniających rozmowach sprowokwala tak dalsze rozmowy, żeby uczniowie sami "doszli " do wniosku, że mogą koleżance zrekompensować przykrość
Edit : doczytałam, że chodzi o prośbę do rodziców a nie informacje ze należy zapłacić.
Ten pomysł wydaje mi się w miarę oki ale mimo wszystko bym zaczęła od dzieci
@andora -a jak tamta sprawa? Oki?
Nigdy nie sądziłam, że będę matką lamentującą, że jej dziecko jest niesprawiedliwie oceniane i interweniującą u nauczyciela, @kociara nieraz się skarży na takich rodziców, nadopiekuńczych i idealizujących własne dziecko. Ale jednak jak dzieje się ewidente źle, to chyba warto wyrazić swój protest, jak myślicie?
W sumie błahostka, oceny w pierwszej klasie. Pani szafuje pałami na prawo i lewo, często w sytuacjach niezawinionych przez dziecko (np. zawiesił się komputer na informatyce i dziewczynka nie mogła skończyć zadania. Inne dziecko miało odrobioną pracę domową, ale młodszy brat pomazał kartkę, pani uznała, że nie ma taryfy ulgowej, swoich rzeczy trzeba pilnować. I wiele wiele podobnych). Nauczycielka jest bardzo pewna swego, uważa, że dzieci powinny się przyzwyczajać do wysokich wymagań i radzić sobie z niepowodzeniami, i ja tę argumentację rozumiem, ale widzę, jak dzieciaki tracą jakąkolwiek motywację do tego, żeby się starać, "bo i tak dostanę pałę". Myślicie, że w takich sytuacjach warto zażądać jednak zmiany podejścia? Celowo piszę "żądać" bo rozmowy w łagodniejszym tonie nie przynoszą żadnego skutku.
Pały jako motywacja?
Jakaś porażka...
Czy pani uczy pierwszy rok?
Ale teraz już nawet nie chodzi o to, że te pały są, ale o to, że są stawiane bardzo niesprawiedliwie i na dzieci to fatalnie wpływa. Tylko nie wiadomo, co z tym robić.
Raczej nie powinna się zbliżać do małych dzieci w ogóle...
Jesli Twoje dziecko zle znosi sposob oceniania tej pani i zaczyna sie blokowac - pomysl ile szkod moze jej/ jemu wyrzadzic jeszcze przez te dwa lata. Chcesz sie z ta kobieta uzerac?
Czasami jednak nachodzi mnie myśl, że może nie należy tego tak zostawiać, że gdyby nauczycielka usłyszała wreszcie parę razy od rodziców, jak bardzo nie w porządku się zachowuje, to może coś by do niej dotarło.
Są ludzie, którzy wszędzie potrafią zrobić awanturę i zawsze stawiają na swoim, bo każdy woli im zejść z drogi. Rozważam, czy by się nie stać na chwilę taką osobą
Ale powiem tak-zachowanie pani jest absolutnie niedopuszczalne. Może i można na upartego uznać, ze motywacja jest oki (chce, zeby dzieci były zmotywowane, pracowite itp), natomiast sposób realizacji do bani
I teraz nie wiem, czy mnie tez pytasz o radę, czy mój nick pojawił się wyłącznie po to, by mi wytknąć, jak niesprawiedliwie traktuję rodziców i jak sie na nich uskarżam