ja jeszcze tą niedziele i przyszły weekend jestem poza domem, a potem już wszystkie weekendy w domu i już mam plany sprzątaniowe przynajmniej do grudnia
Ja tez w domu. Ale z trojaczkami :-) 3 letnimi wściekłymi .. ) czylu aktywnosc inna niz oni tylko Jak spia. Na Szczescie odsypiaja takze w dzien tydzien pracy w przedszkolu.
Fajny wątek. ja jestem mało sentymentalna, wyrzucam bez mrugnięcia okiem. Jakby nie mój mąż, który twierdzi, że mu książki ze studiów potrzebne (taaaa, stare kodeksy) i materiały z doktoratu (nie zajrzał do nich ponad 10 lat) to bym miała cudowne pustki. Mój mózg potrzebuje przestrzeni, zawsze tak miałam. naczyń nigdy nie wyrzucałam, dzieci tłuką. Albo ja tłukę niechcący.
A ja własnie kończe ksiązkę Miec mniej. To nie jest typowy poradnik o porządkowaniu. Przypisują tam każdej "kolekcji" konkretne nieuporzadkowanie wewnętrzne. I chyba mają sporo racji (u mnie i u bliskich się zgadza!) Od jutra zaczynam wywalanie! Głupio tak na wierzchu trzymac swoje "ukryte problemy"
Wczoraj posprzątałam garderobę. Wywaliłem do kontenera wór butów, i dwa wory ubrań, została mi wielką torba z Ikei kurtek z którymi nie wiem co zrobić....
Ja w środę weszłam do naszego kantorka(przyjaciele rodziny wiedzą co to jest za miejsce, istny Mordor) i wnerwilam się, bo się nie dało wejść głębiej. Więc dawaaaj, wzięłam się za buty, raz raz, w tych będziesz chodził?-pytam syna - nie, już za małe, a w tych? Za małe. A ty będziesz chodziła w tych? - pytam córkę, nieee, raczej już nie, a w takich? Oooo w tych to napewno nie. A te? Te nie, a te? Te juz tez nie. No i spokojnie ścieżkę dostepu wyplewiłam, żeby nie powiedzieć wymaczetowalam. Ale jeszcze tam zostało tego trochę... Czuje silna więź z moimi praprzodkami, z całą praludzkoscią zbieracko-łowiecką.
To ja dla Nikodema.. a jak przychodzi co do czego to albo nie wchodzą na jego kulista stopę albo spadaja.. zawracanie gitary te buty dla roczniakow u nas
No to jest problem. A akcje typu podziel się ciepłem, gdzie się po prostu wiesza kurtki i paltoty na wieszaku? U nas teraz powstał sklepik, że można wszystko oddać albo za grosze kupić. Dobroczynny.
Ja jakiś czas temu kazałam mężowi przenieść z piwnicy do garażu wielkie pudła z rzeczami do oddania. Przeniósł, ale zostawił przed garażem bo nie miał klucza...i zapomniał. Ktoś sobie przywłaszczył te pudła....Na początku byłam zła, ale teraz się zastanawiam, czy może wszystkiego co mam tak nie wystawić?
w miastach często tak robią że wystawiają albo pod bramami albo koło śmietników i komu się może coś przydać to weźmie z wdzięcznością pomyśli jeszcze o kimś dzięki komu ma taki skarb np ja chlebak deskę do prasowania
@Skatarzyna Trudno będzie tak w skrócie. Dla przykładu: przetrzymywanie starych dokumentów nauk., czasopism, ksiazek, to podswiadome wsparcie dla naszego poczucia, że jestesmy na bieżąco z informacjami, oczytani, inteligentni. Mnogośc kosmetyków, zaczętych lub nie, to wspieranie naszej dawnej atrakcyjnosci i lęk, że mija. Przepełnione szafy, to lęk przed byciem niemodnym lub zawstydzenie z dzieciństwa/młodosci. Gromadzenie przydasiów, to lęk przed byciem niezaradnym...itd Generalnie wszystko z lęków się bierze... Czytam z przymrużeniem oka, ale dziwnym trafem wiele sie sprawdza (mamy w okolicy zbieraczy). Nie oszczędzaja nawet kolekcjonerów! Kolekcjonujemy głownie niezrealizowane marzenia. Sama widzisz, że lepiej posprzatac, niż byc nieopatrznie zdiagnozowanym
Nie jest to wszystko takie proste. W rodzinach wielodzietnych-pisze teraz o sobie- tych par butów przykladowo każdy ma po kilka. To raz. Dwa, że ze starszego rodzeństwa jak jest coś fajnego i ładnego to warto na młodsze dziecko tej samej płci zostawić. To dwa. I teraz jest kwestia przechowywania, bo gdzieś to trzeba trzymać, byle nie za wiele. I tak się zagracaja kantorki i skladziki. Eh.
@Cart&Pud ja dopiero po przeczytaniu Twojego posta skojarzyłam, że chyba jednak o inne kurki chodzi. Jakoś mi utkwiło w pamięci, że @Skatarzyna kiedyś jakąś zabytkową umywalkę czy zlew zdobyła, to mi nawet pasowało. Co prawda tamto ustrojstwo chyba żeliwne było, ale mi się nie kłóciło z ogólnym zamiłowaniem do porcelany z kurkami. W sumie i bidet mógłby to być...
Agnicha wygralas :-) ja gdzieś tez mam ale rodzice jeszcze litościwie nie przywieźli w czasie przeprowadzki.. może wyrzucili? Ja właśnie przegrałam bo mąż postawił wanienkę dziecięca która się bawili w sezonie do wyrzucenia ale ze pojechal przed przyjazdem pomarańczowych pojazdów to dałam jej jeszcze szanse.. przypomniałam sobie te wpisy o beztroskiej zabawie paroma miskami i zbiornikami, przypomniałam moje dzieci chlapiące latem i .. klops.. a trzy brodziki z basenem będę myć w tym tygodniu.. wszystko do latania..
Komentarz
ja jestem mało sentymentalna, wyrzucam bez mrugnięcia okiem. Jakby nie mój mąż, który twierdzi, że mu książki ze studiów potrzebne (taaaa, stare kodeksy) i materiały z doktoratu (nie zajrzał do nich ponad 10 lat) to bym miała cudowne pustki. Mój mózg potrzebuje przestrzeni, zawsze tak miałam.
naczyń nigdy nie wyrzucałam, dzieci tłuką. Albo ja tłukę niechcący.
No i spokojnie ścieżkę dostepu wyplewiłam, żeby nie powiedzieć wymaczetowalam.
Ale jeszcze tam zostało tego trochę...
Czuje silna więź z moimi praprzodkami, z całą praludzkoscią zbieracko-łowiecką.
U nas dobre do zdarcia.
Za to mam za dużo dla Małgosi. I po chłopcach, i dostane, a ona nawet nie chodzi jeszcze
A akcje typu podziel się ciepłem, gdzie się po prostu wiesza kurtki i paltoty na wieszaku?
U nas teraz powstał sklepik, że można wszystko oddać albo za grosze kupić.
Dobroczynny.