Przesłuchałam i mam rozdzwięk. - tu jest że gdy nie ma możliwości stosować naturlanych metod to można, tyle że nauczyciele npr kształceni przecież przez Kościół mówią ze nie ma takiego przypadku, na taką okoliczność np Rotzer ma regułe życia i śmierci, tylko to wymaga długich okresów wstrzemięźliwości itd. To można czy nie można? Mi ksiądz w konfesjonale mówi że tylko npr a mężowi drugi ksiądz mówi że antykoncepcja nie jest grzechem bo mamy już dzieci. Kościół może i dalej szanuje płodność ale oddolnie wchodzą zmiany
@Tomasz i Ewa jak to, sumieniu? Albo coś jest złe, albo dobre. Tak, tak, nie, nie. Prosty wybór. Zobacz, jak się rozjeżdża moralność, bo zbyt dużo zostawia się sumieniu, a sumienie nierzadko zagłuszane jest potrzebą chwili lub hedonizmem.
Patrząc z perspektywy osoby, która zakończyła już okres powoływania na świat potomstwa, bardzo się cieszę, że będąc młodszym natrafiłem na ludzi mówiących jak ks. Skrzypczak, że zaufałem Bogu i mam szóstkę wspaniałych dzieci.
Nigdy nie ma dobrego czasu na zaplanowanie dziecka, dlatego ci planujący, mają ich mało, albo wcale. A potem żałują, kiedy domowe gniazdo pustoszeje i nic już z tym nie można zrobić.
No tak, ale tu nie tyle chodzi o konkretne planowanie kiedy pierwsze, kiedy ( i czy) drugie dziecko, itd. A raczej o sytuację kiedy mamy już kilkoro dzieci i widzimy, że jak na razie więcej niet. Bo oceniamy sytuację, warunki, możliwości. I czy wówczas moralnie uzasadnione jest stosowanie naturalnych metod lub/i w połączeniu z nieporonnymi środkami anty.
> mamy już kilkoro dzieci i widzimy, że jak na razie więcej niet
To się nie różni niczym od sytuacji, kiedy nie mamy żadnego dziecka lub mamy jedno. Nie mamy do wyrobienia jakiejś normy, chodzi o otwartość na Bożą wolę.
My przy pełnej otwartości na życie sugerowanej przez HV doszliśmy do 6 ciąż i piątki żyjących dzieci. To nie jest jakaś spektakularna ilość, nie sądzisz?
Przesłuchałam i mam rozdzwięk. - tu jest że gdy nie ma możliwości stosować naturlanych metod to można, tyle że nauczyciele npr kształceni przecież przez Kościół mówią ze nie ma takiego przypadku, na taką okoliczność np Rotzer ma regułe życia i śmierci, tylko to wymaga długich okresów wstrzemięźliwości itd. To można czy nie można? Mi ksiądz w konfesjonale mówi że tylko npr a mężowi drugi ksiądz mówi że antykoncepcja nie jest grzechem bo mamy już dzieci. Kościół może i dalej szanuje płodność ale oddolnie wchodzą zmiany
@Tomasz i Ewa nie mam na myśli rozeznania, ile dzieci jesteśmy w stanie przyjąć, ale decyzji, czy antykoncepcja jest zła czy dobra. Tego nie zastawiałabym sumieniom małżonków. Już samo rozeznaniem w kwestii ilości dzieci jest niezmiernie trudnym i karkołomnym zadaniem. Takich jednoznacznych sytuacji typu bankructwo, głód, śmiertelna choroba jest naprawdę niewiele. Większość dylematów dotyczy naszej wygody, rzecz jasna różnie pojmowanej. I tu pojawia się pytanie. Jeśli naprawdę małżonkowie nie mogą mieć dzieci (choroba, bieda), to czy decydowanie się na antykoncepcję jest odpowiedzialne? Przecież i ona nie daje 100% skuteczności.
@M_Monia Po prostu się zastanawiam bo czasem bywa tak, że ktoś zwyczajnie czegoś nie chce. Tzn ja czytałam różne wypowiedzi ludzi i wiem mneij więcej, ale zastanawiam się czy jest jakieś bardziej ofcijalne stanowisko na ten tema
Sprawa jest dość prosta. Akt małżeński musi pełnić funkcję jednoczącą i prokreacyjną. Innymi słowy, nie można współżyć stosując przemoc lub lekceważąc potrzeby małżonka, a z drugiej strony nie można stosować technik, które pozbawią go płodności.
NPR nie ingeruje w naturę aktu, ale daje wiedzę o cyklu żony. Tę wiedzę można wykorzystać do tego, aby zrezygnować ze współżycia, albo przeciwnie - starać się począć dziecko (naprotechnologia).
Dlatego zestawianie NPR z prezerwatywą jest błędem. NPR to nie jest coś, co się łyka, albo nakłada na jakąś część ciała.
Z drugiej strony, jeżeli ktoś stosuje NPR w sposób ciągły i unika potomstwa z egoistycznych pobudek, to Kościół upomina go, że nie do tego służy małżeństwo.
@E.milia normalnie jeśli chcesz na 100% odłożyć możliwość poczęcia czekasz na fazę bezwzględnej niepłodności czyli trzecia wyższa po sześciu niższych, orz regułę życia i śmierci czekasz jeszcze jeden dzień czyli do 4 wyższej @Tomasz i Ewa to chyba nie reguła, ja po tej ciąży w okolicach owulacji jestem jak jeż, nie podchodź, nie zbliżaj się irytuje mnie twoja obecność zbyt blisko, zaczęłam zgłębiać temat i nie jestem jakimś ewenementem w tym temacie
Wiecie co z tym planowaniem to tak jest właśnie. Na początku małżeństwa jak się urodziła córka, to absolutnie więcej dzieci. Nigdy i koniec. I wtedy stosowałam antykoncepcję. Mineło z 3/4lat i nam się zmieniło i sie okazało że już nie ma szans na ciążę. I wtedy dopiero przyszło po co na co. Trzeba było Bogu zaufać to bym może miała jeszcze więcej dzieci..
@Tomasz i Ewa no nie bardzo bo tak sobie myślę że Maciuś sam na pewno chciałby brata... Ale po prostu w tym czasie puchne okropnie, boli mnie brzuch, czuje się jakby mnie przeziębienie i migrena łapała, ból głowy nudności dzwiekowstret i nerw że znowu ktoś coś ode mnie chce, a mi się chce po prostu wyspać i odpocząć.
Ale to że się czeka z seksem 4 dni zamiast 3 to się tak patetycznie nazywa, serio? A jak mamy, załóżmy, modelowe cykle 28dni, to kiedy ten życiowośmierciowy dzień wypada?
Ale to że się czeka z seksem 4 dni zamiast 3 to się tak patetycznie nazywa, serio? A jak mamy, załóżmy, modelowe cykle 28dni, to kiedy ten życiowośmierciowy dzień wypada?
A co to ma do rzeczy? Obserwujesz i ustalasz na podstawie reguł, to nie kalendarzyk że obliczasz matematycznie
Ale to że się czeka z seksem 4 dni zamiast 3 to się tak patetycznie nazywa, serio? A jak mamy, załóżmy, modelowe cykle 28dni, to kiedy ten życiowośmierciowy dzień wypada?
Chłop z delegacji wrócił na jedną noc a tu nici z seksu. Muszą oboje zagryzać zęby w imię wyższej sprawy.
T
No muszą, to regułą dla tych dla których ciąża poród mogą być zagrożeniem życia (są wystarczająco zdesperowani żeby wytrwać) . Wtedy musisz mieć 100% pewności - do tej pory nie stwierdzono ani jednej ciąży z prawidłowo wyznaczonej fazy. I możesz mi nie wierzyć ale na grupach katolickich i npr'owych ludzie stosują ja latami - dzięki czemu nie wpadaja w grzech i mogą przystępować do Komunii - kwestia priorytetów
Komentarz
- tu jest że gdy nie ma możliwości stosować naturlanych metod to można, tyle że nauczyciele npr kształceni przecież przez Kościół mówią ze nie ma takiego przypadku, na taką okoliczność np Rotzer ma regułe życia i śmierci, tylko to wymaga długich okresów wstrzemięźliwości itd. To można czy nie można? Mi ksiądz w konfesjonale mówi że tylko npr a mężowi drugi ksiądz mówi że antykoncepcja nie jest grzechem bo mamy już dzieci. Kościół może i dalej szanuje płodność ale oddolnie wchodzą zmiany
Nigdy nie ma dobrego czasu na zaplanowanie dziecka, dlatego ci planujący, mają ich mało, albo wcale. A potem żałują, kiedy domowe gniazdo pustoszeje i nic już z tym nie można zrobić.
U katolików nie.
To się nie różni niczym od sytuacji, kiedy nie mamy żadnego dziecka lub mamy jedno. Nie mamy do wyrobienia jakiejś normy, chodzi o otwartość na Bożą wolę.
Pan Bóg dał kobiecie możliwość rodzenia w sumie nie częściej, niż co rok.
Znajdź mi takiego królika
Rekordzistów z dziesiątką i więcej jest naprawdę niewielu.
Już samo rozeznaniem w kwestii ilości dzieci jest niezmiernie trudnym i karkołomnym zadaniem. Takich jednoznacznych sytuacji typu bankructwo, głód, śmiertelna choroba jest naprawdę niewiele. Większość dylematów dotyczy naszej wygody, rzecz jasna różnie pojmowanej.
I tu pojawia się pytanie. Jeśli naprawdę małżonkowie nie mogą mieć dzieci (choroba, bieda), to czy decydowanie się na antykoncepcję jest odpowiedzialne? Przecież i ona nie daje 100% skuteczności.
NPR nie ingeruje w naturę aktu, ale daje wiedzę o cyklu żony. Tę wiedzę można wykorzystać do tego, aby zrezygnować ze współżycia, albo przeciwnie - starać się począć dziecko (naprotechnologia).
Dlatego zestawianie NPR z prezerwatywą jest błędem. NPR to nie jest coś, co się łyka, albo nakłada na jakąś część ciała.
Z drugiej strony, jeżeli ktoś stosuje NPR w sposób ciągły i unika potomstwa z egoistycznych pobudek, to Kościół upomina go, że nie do tego służy małżeństwo.
Na przykład neoni mówią, że lepiej mieć mercedesa, niż seicento. Ale jak ktoś się uprze przy seicento, to nikt go na siłę nie uszczęśliwi.
@Tomasz i Ewa to chyba nie reguła, ja po tej ciąży w okolicach owulacji jestem jak jeż, nie podchodź, nie zbliżaj się irytuje mnie twoja obecność zbyt blisko, zaczęłam zgłębiać temat i nie jestem jakimś ewenementem w tym temacie
Na początku małżeństwa jak się urodziła córka, to absolutnie więcej dzieci. Nigdy i koniec. I wtedy stosowałam antykoncepcję.
Mineło z 3/4lat i nam się zmieniło i sie okazało że już nie ma szans na ciążę.
I wtedy dopiero przyszło po co na co.
Trzeba było Bogu zaufać to bym może miała jeszcze więcej dzieci..
Ale po prostu w tym czasie puchne okropnie, boli mnie brzuch, czuje się jakby mnie przeziębienie i migrena łapała, ból głowy nudności dzwiekowstret i nerw że znowu ktoś coś ode mnie chce, a mi się chce po prostu wyspać i odpocząć.
I możesz mi nie wierzyć ale na grupach katolickich i npr'owych ludzie stosują ja latami - dzięki czemu nie wpadaja w grzech i mogą przystępować do Komunii - kwestia priorytetów