Dobra, ja mam niedługo córkę na wydaniu (15 l.) jak ktoś dysponuje odpowiednim majątkiem żeby mnie przekonać proszę śmiało pisać, chętnie wybadam kandydata czy ma odpowiedni charakter i wychowanie
Ja mam ośmiolatkę ale zdecydowanie za bardzo niezależną, żeby wejść do rodziny, w której ojciec chce decydować o tym, z kim zwiażą się dzieci. No i, zgroza, skończyłam studia i tego samego życzę mojej córce.
A tak poważnie... @KatolickiAmisz, zanim uszczęśliwisz córkę lub córki, których jeszcze nie masz, wybierając im cudownych mężów, najpierw czyń żonę szczęśliwą. Daj jej czułość, troskę, bezpieczeństwo, daj jej zrealizować jej pragnienia. Jak ci się to uda będziesz świetnym mężem i córki będą chciały mieć takich mężów jak ich ojciec.
Tak sobie pomyślałem o swoim 20-latku. Majątek jaki taki ma. Kościoła nie uznaje, bo za dużo w nim obłudy. Możliwe że z czasem trochę obniży poprzeczkę i powróci do Kościoła. Mimo że młody, to potrafi zrzędzić jak 40-cha. Ale mnie jeszcze nie przebił. Od kandydatki duża odporność psychiczna jest wymagana. Chłopak prawie bez nałogów. Prawie bo jak na mój gust, zbyt dużo przy kompie siedzi. Zapowiada się nieźle, bo jeszcze rok temu gadać z nim się nie dało. Jak progres się utrzyma, to za trzy lata będzie idealnym kandydatem.
Co do córek, to widzę że gust mają dobry. Tych ich znajomych, raczej lubię. Wydaje mi się że jakbym sam miał wybierać, to bym gorzej wybrał. Zresztą, córki konsultują się między sobą, mi i małżonce też wiele rzeczy mówią. Nie dałbym rady tak dogłębnie przegadywać ich znajomych, jak to one same potrafią robić. No i kiedyś było mniej ludzi i ludzie bardziej się znali. Wybór był mniejszy, to i ojciec był bardziej zorientowany
Wypuszczenie córki do dużego miasta samej na studia jest bardzo niebezpieczne. Grozi to poznaniem jakiegoś rówieśnika ze studiów, który ją zbałamuci, pozbawi dziewictwa a potem zostawi poranioną bo sam nie jest gotowy na wzięcie odpowiedzialności i założenie rodziny. Ojciec powinien odprowadzić córkę do ołtarza i oddać ją pod opiekę mądremu mężowi. To jest symbol tego, że córka najpierw jest w domu pod opieką ojca, a potem męża. Taka jest katolicka tradycja. Moja koleżanka, która chodzi na mszę trydencką zaczęła zadawać się z nieodpowiednim chłopakiem, ten spłodził jej dziecko, które wychowuje sama. On nie jest dobrym katolikiem, jedynak uzależniony od rodziców, nie chce ich zostawić, proponuje jej zamieszkanie przed ślubem na próbę. Sama msza trydencka nie pomogła, dziewczyna mocno zagmatwała sobie życie bo ojciec jej nie ochronił. Rola ojca jest bardzo ważna, szczególnie w dzisiejszym świecie, gdzie jest tak wiele zagrożeń. A przecież dobry wybór małżonka jest niezwykle istotny. Szatan atakuje od strony słabszej płci. Dlatego ojcowie powinni zadbać o dobry start życiowy dzieci a szczególnie córek, jednak nie koncentrując się na zapewnieniu jak najlepszego wykształcenia a pomocy w trafnym wyborze powołania już w młodym wieku, a potem odpowiedniego męża, jeśli powołaniem jest małżeństwo.
Ojciec to powinien budować z córką relację opartą o prawdę. Ja starałem się mówić dużo o uwodzeniu, zakłamaniu, popędach, oczekiwaniach. Może i to brutalne w pewien sposób jest i moje dzieci przez pewien czas miały o to do mnie pretensje. Odziera to w pewien sposób człowieka ze złudzeń i nie jest miłe. Mimo że byłem najdelikatniejszy jak umiem. I temat podejmowałem jak druga strona zaczynała. Ale później procentuje
Nie będę pisał o sobie więcej niż muszę. Chcę pozostać anonimowy. Każdy ojciec zrobi jak chce. Podałem jedynie pod rozwagę pewien zapomniany chrześcijański zwyczaj, który moim zdaniem trzeba wcielać w życie. Wyczerpałem temat.
Cała sztuka w tym, żeby wychować córkę jako osobę, która sama dobrze wybierze. I nie da się zbałamucić, pozbawić dziewictwa i zostawić z dzieckiem. Dziewczyna jest stroną w tych działaniach i to ona też decyduje. Ma mózg. Musi go używać. Jest do tego ZDOLNA.
Z grubsza (takie duże grubsza) spostrzeżenia trafne. Ale my to wszystko realizujemy - tutaj i nie tutaj (spotkania wielodzietnych, wspólnoty, harcerstwo, itp) -tzn. szukamy/stwarzamy dla dzieci środowisko, w którym będą obracać się w towarzystwie ludzi, których uważamy za wartościowych kandydatów na małżonków (nawet czasem widziałam zaklepywanie mocno na przyszłość: "moja A. dla Twojego F" - jak Jadwiga i Jagiełło Modlimy się za dzieci, ich wybory i przyszłych współmałżonków. Dajemy przykład dobrego życia, szukamy woli Bożej i staramy się zgodnie z nią żyć. Więcej zrobić nie można i chyba nie należy (jakiś nacisk, przymus, wybór za kogoś) -bo grozi to reakcją przekorną młodego człowieka i w efekcie gorszym jego wyborem.
Chciałbym zwrócić uwagę na pewien zapomniany chrześcijański obowiązek
ojców wobec córek (wydaje mi się że wobec synów też można to zastosować,
jednak mi chodzi bardziej o córki), który niestety w dzisiejszym
świecie katoliccy ojcowie zaniedbują. I uważam że to ma katastrofalne
skutki dla całego społeczeństwa. Chodzi mianowicie o to, że w Starym
Testamencie jest nakaz znalezienia córce męża a synowi żony:Wydaj córkę
za mąż, a dokonasz wielkiego dzieła. Ale oddaj ją mężowi mądremu!
(Księga Syracha rozdział 7, werset 25 Biblia Tysiąclecia). Masz synów?
Karć ich i już za młodu znajdź dla nich żony. (Księga Syracha rozdział 7
werset 23 Biblia Poznańska). Przez wieki tradycja katolicka (i
chrześcijańska) była taka, że to ojciec znajdował córce męża i to już w
młodym, najczęściej nastoletnim wieku (do niedawna przecież za starą
pannę uważano kobietę która do 25 roku nie wyszła za mąż). W taki sposób
zawierano małżeństwa wśród rodów królewskich, szlacheckich i wśród
zwykłych ludzi. Mianowicie to ojciec znajdował córce męża i to już w
młodym wieku. Dzisiaj jest inaczej, córki same szukają sobie męża.
Niestety młode dziewczęta często nie mają życiowego doświadczenia i
często źle wychodzą za mąż (za nieodpowiednich mężczyzn) a potem cierpią
całe życie. ( Moja ciocia przed ślubem pokazała narzeczonego ojcu i ten
powiedział od razu że kandydat jest alkoholikiem, ona to zlekceważyła
i wyszła za niego za mąż. Jej mąż za kilka miesięcy wylądował na
odwyku, dzisiaj są juz po rozwodzie). Uważam że dobry ojciec,
chrześcijanin bardzo kocha swoje córki i na pewno by nie oddał córki za
mąż nieodpowiedniemu mężczyźnie (przynajmniej szansa na to jest dużo
mniejsza, ponieważ ojciec ma duże życiowe doświadczenie i nie da łatwo
oszukać się młodemu mężczyźnie, łatwiej się na nim pozna niż młoda,
niedoświadczona życiowo córka).
Drugim ważnym czynnikiem jest WIEK ZAWARCIA MAŁŻEŃSTWA PRZEZ CÓRKĘ. Otóż
moim zdaniem młode kobiety (i mężczyźni też) zdecydowanie za późno
zaczynają myśleć o małżeństwie. Można sądzić że każdy wiek jest dobry na
zawarcie małżeństwa, jednak uważam że najlepszy (optymalny) wiek dla
kobiety na urodzenie pierwszego dziecko to do 25 roku życia. Pismo św. w
księgach mądrościowych Starego Testamentu również sugeruje że
małżeństwo najlepiej zawierać w młodym wieku (chwali też posiadanie
dzieci w młodym wieku). Płodność kobiety systematycznie spada od 25 roku
życia, poza tym ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa i innymi
wadami genetycznymi znacząco rośnie po 35 roku życia.Urodzenie
pierwszego dziecka w młodym wieku zmniejsza też ryzyko zachorowania na
raka piersi (najczęstszy rak u kobiet). Kolejnym ważnym powodem dla
którego warto szukać męża dla córki już za młodu jest fakt że kobieta w
wieku 20 lat osiąga szczyt swej urody ( na dużym portalu randkowym w USA
przeprowadzono badania, które wykazały że to właśnie kobiety w wieku 20
lat otrzymywały zdecydowanie najwięcej wiadomości). Warto wykorzystać
urodę córki do znalezienia jej mądrego męża. Mężczyźni przecież cenią
urodę u kobiet, a ta niestety przemija z wiekiem. Wg mnie idealnym
wiekiem na zamążpójście dla kobiety jest wiek 18-22 lat. Niestety
ojcowie nie wydają córek za mąż w tym wieku. Co się wtedy dzieje?
Najczęściej córka idzie na studia, lub kształci się po szkole średniej w
jakiejś innej szkole. To zabiera jej czas i odwraca jej uwagę od
szukania męża. Jest zajęta nauką. Po studiach ma 24-24 lat. Jej uroda
nie jest już taka sama jak w wieku 20 lat. A potem z wiekiem jest coraz
trudniej znaleźć męża. Jest zajęta pracą, czasem bierze kredyt i kupuje
mieszkanie ( wtedy staje się przywiązana do miejsca zamieszkania oraz
pracy i najczęściej nie chce zmienić miejsca zamieszkania dla kandydata
na męża, nawet jeśli kogoś pozna - jeśli jest on z daleka). Młoda
kobieta w wieku 18-20 lat nie ma takich zobowiązań i łatwo może wyjechać
za mężem do innej miejscowości. Poza tym z wiekiem człowiek staje się
mniej elastyczny, trochę dziwaczeje i trudniej mu jest dostosować się do
przyszłego małżonka. Podreślam że uroda takiej kobiety z w wiekiem
nieubłagalnie blaknie (a tym samym zainteresowanie mężczyzn jest coraz
mniejsze).
Wiele kobiet chce mieć męża jednak zaczynają szukać zbyt późno i nie znajdują. Roztropna pomoc ojca byłaby na wagę złota.
Wśród Amiszów (protestanccy chrześcijanie z USA, których osobiście
uważam za znacznie lepszych chrześcijan niż zdecydowaną większość
katolików - mają średnio 7 dzieci i najczęściej zajmują się rolnictwem,
ich kobiety nie pracują zawodowo, nie posyłają dzieci do publicznych
szkół), małżeństwa zawierane są prawie zawsze w młodym wieku (średnio 20
-25 lat). Wśród Amiszów jest zwyczaj że mężczyzna jeśli myśli o ożenku z
wybraną dziewczyną, prosi ojca o zgodę na spotykanie się z nią ( z
intencją zawarcia małżeństwa, a nie dla rozrywki). Uważam że to bardzo
mądry zwyczaj.
Biskup Hoser powiedział w Radio Warszawa że nie poleca szukać męża lub
żony w internecie. Wiele osób znajduje żonę czy męża w internecie,
jednak jeszcze więcej osób NIE ZNAJDUJE. Badania przeprowadzone przez
amerykańskiego matematyka, założyciela legendarnej darmowej strony
randkowej Okcupid.com wykazały że osoby zarejestrowane na płatnych
portalach randkowych mają dużo mniejsze szanse na znalezienie małżonka
niż osoby w społeczeństwie. Ni dodał tylko dlaczego na jego darmowych
portalach miałoby być inaczej. Założyciel przeznaczeni.pl (dużego
portalu randkowego który w początkach był katolicki a potem stał się
portalem dla wszystkich) Maciej Koper ma 43 lata i do dziś nie ma żony
(przynajmniej z tego co wiem do niedawna nie miał). Jego portal był
reklamowany w kościołach w całej Polsce i katolickich mediach.
Zapisanisobie.pl prawdziwie katolicki portal randkowy cechuje się
również minimalną skutecznością na 70 000 użytkowników tylko ok. 2
tysiące znalazło współmałżonka. Słyszałem o przypadkach samotnych matek
które poznały nieodpowiedzialnych mężczyzn na tym portalu, którzy je
zostawili. Więc samo znalezienie kandydata to jeszcze mało, on musi
stanąć na wysokości zadania. Niektórzy są na tym portalu już
kilkanaście lat bez efektu. Niestety dzisiaj jest głupia moda na
szukanie męża czy żony w internecie. Powtarzam jeszcze raz: Biskup Hoser
nie polecał szukania współmałżonka przez internet.
ps zbliża się sezon pielgrzymkowy więc dodam że osobiście uważam że
najlepiej znaleźć męża czy żonę na pieszej pielgrzymce ( można kupić
koszulkę z napisem SZUKAM MĘŻA lub SZUKAM ŻONY) i nosić podczas
pielgrzymki Oczywiściej ojciec powinien wybrać się na pielgrzymkę z córką i wybadać od razu kandydata.
fundamentalna niezgoda
otóż zostaliśmy stworzeni do miłości, i ta miłość nie jest ot tak sobie, szczególnie miłość młodego człowieka,
na moje oko, pełni arcyważną, biologiczną funkcję - pozwala dobrać z dostępnego otoczenia, partnera, z którym poczęte dzieci będą najlepsze, szczególnie pod względem zdrowotnym
Myślałem też o założeniu tradycyjnego chrześcijańskiego biura matrymonialnego gdzie ojcowie zgłaszaliby swoje córki, a młodzi mężczyźni lub ich ojcowie ubiegaliby się o nie.
Wyobrażam sobie mężczyzn, których przyciągnęło by takie biuro. Wystarczy przekonać katolickiego ojca o swoim wielkim zaangażowaniu religijnym i zdolności do małżeństwa, żeby dostać dwudziestolatkę, bez wykształcenia, gotową poświęcić się domowi i mężowi, uległą wobec ojca a więc i wobec przyszłego męża. I, niestety, widzę dewiantów, zboczeńców i psychopatów...
Ja sie ostatnio dowiedziałam, że część chłopaków jeździ na pielgrzymki, bo tam dziewczynę najłatwiej zbałamucić. Udawać pobożnego i okazać zainteresowanie. W ciągu 2-3 tygodni wielu udaje się to, przed czym chciałbyś uchronić. Bo ani pielgrzymka, ani Msza trydencka nie chronią przed niechcianą ciążą…
Twoje myślenie robi z kobiet kozy. A to są ludzie.
Ja sie ostatnio dowiedziałam, że część chłopaków jeździ na pielgrzymki, bo tam dziewczynę najłatwiej zbałamucić. Udawać pobożnego i okazać zainteresowanie. W ciągu 2-3 tygodni wielu udaje się to, przed czym chciałbyś uchronić. Bo ani pielgrzymka, ani Msza trydencka nie chronią przed niechcianą ciążą…
Twoje myślenie robi z kobiet kozy. A to są ludzie.
no tu bym się nie całkiem zgodził. Wg moich obserwacji, na ludzia potrzebne są dwie osoby. Odmiennej płci.
O ludu..Amisz myśli, że jak wprowadzi zasadę a najlepiej pod przymusem i nazwie ją tradycją to zbuduje idealny świat posłusznych niewiast wobec "waszej zajebistosci"
A wystarczy być kochającym, szczerym ojcem, żeby wychować córkę na kochającą, mądrą kobietę
Trzeba jednak przyznać, że czasy niebywale trudne mamy. Nie chodzi tu tylko, aby sobie ponarzekać. U nas była i ED i szkoła tradycyjna katolicka. Efekty na pewno są ( choć jeszcze krótka perspektywa bo dopiero kilkuletnia). Jednak cały czas leczę się z idealizmu, na rzecz " optymalnych" rozwiązań. Czego i Tobie @KatolickiAmisz życzę. Od tych " optymalnych" rozwiązań nieraz krwawi serce, ale wg mnie naprawdę nie ma wyjścia. Nie będę pisać o szczegółach bo wątpię, aby moje dzieci sobie tego życzyły.
Jednak się jeszcze wypowiem. Jeśli córka chce robić to co jej się żywnie podoba, (spotykać się z kim chce) , to niech wyprowadza się z domu i utrzymuje się sama. Jeśli mieszka w domu ojca, to musi być jemu posłuszna. Oczywiście trzeba działać tak, by widziała w tym posłuszeństwie wartość a nie ograniczenie jej wolności. Jeśli dorosła córka nie chce wyjść za mąż czy iść do zakonu a woli wyprowadzić się z domu, studiować i utrzymywać się sama to jej wybór (fatalny ale ma do tego prawo). Patologią jest utrzymywanie dzieci, które nie mieszkają w domu rodzinnym i żyją jak chcą za pieniądze rodziców. Powstała nowa kategoria ludzi - młodzież (np. studenci). Mają oni przywileje dorosłych, a obowiązki dzieci. Nigdy tak nie było.
Można być kochającymi rodzicami i dać dzieciom dużo miłości. Jeśli jednak córka źle wybierze powołanie lub męża to wszystko przepadnie lub życie będzie nieznośnym ciężarem a przynajmniej mocno się zagmatwa. Wierzący ojciec z doświadczeniem życiowym powinien do tego nie dopuścić. Doprowadzić córkę do ołtarza i oddać ją mądremu mężczyźnie.
Dzisiaj żony nie chcą być poddane mężom a córki (i synowie) posłuszni rodzicom. Chcą być niezależne, wyzwolone, feministyczne. Zależność od męża i ojca to symbol zależności od Boga. Wyzwolenie od posłuszeństwa to ideologia szatańska. Róbta co chceta. Św. Jan Paweł II mówił inaczej: wolność to uświadomiona konieczność.
Mężczyźni są zależni od Boga oczywiście. Np. jeśli są w zakonie to muszą słuchać przełożonego. Jednak żona powinna być poddana mężowi. Żadne partnerstwo.
Komentarz
@KatolickiAmisz, zanim uszczęśliwisz córkę lub córki, których jeszcze nie masz, wybierając im cudownych mężów, najpierw czyń żonę szczęśliwą. Daj jej czułość, troskę, bezpieczeństwo, daj jej zrealizować jej pragnienia. Jak ci się to uda będziesz świetnym mężem i córki będą chciały mieć takich mężów jak ich ojciec.
otóż zostaliśmy stworzeni do miłości,
i ta miłość nie jest ot tak sobie, szczególnie miłość młodego człowieka,
na moje oko, pełni arcyważną, biologiczną funkcję - pozwala dobrać z dostępnego otoczenia, partnera, z którym poczęte dzieci będą najlepsze, szczególnie pod względem zdrowotnym
Twoje myślenie robi z kobiet kozy. A to są ludzie.
Wg moich obserwacji, na ludzia potrzebne są dwie osoby. Odmiennej płci.
Nie będę pisać o szczegółach bo wątpię, aby moje dzieci sobie tego życzyły.