W takiej np. Francji książki są własnością szkoły, a dzieci noszą w tornistrach tylko 2-3 zeszyty. Dzięki temu nie niszczy się tyle lasów, rodzice nie są drenowani przez lobby "podręcznikowe", a dzieci mają bardziej proste kręgosłupy. Proste, u nas niemożliwe.
Taw, ma rację, Wielki Roman chciał zmienić szkołę, ale miał za dużo wrogów i z braku argumentów był prymitywnie obśmiewany.
Pomysł z Karpacza jest godny nasladowania, pod warunkiem, że wydawnictwa dla chęci zysku nie będą co chwila zmieniać kosmetycznie swoich podreczników. Od tych zmian w głowie mi sie kręci. :devil:
[cite] Bogdan:[/cite]
Taw, ma rację, Wielki Roman chciał zmienić szkołę, ale miał za dużo wrogów i z braku argumentów był prymitywnie obśmiewany.
To prawda, tylko, że, z tego co pamiętam, wielki Roman też chciał posłać sześciolatków do szkoły. Choć, być może, sześciolatki dźwigały by mniej... :sad:
Nie bardzo rozumiem, czy to naprawdę taki wielki koszt zamówienie prostych szafek dla szkół? W naszej rejonowej podstawówce takie szafki istnieją od lat.
U nas też są szafki - Zosia jednak ma czasami potrzebę przytaszczenia wszyskiego do domu i to zazwyczaj dnia poprzedniego przed basenem/łyżwami co powoduje, że następnego dnia idzie do szkoły z torbą na kółkach.
[cite] Bogdan:[/cite]W takiej np. Francji książki są własnością szkoły, a dzieci noszą w tornistrach tylko 2-3 zeszyty. Dzięki temu nie niszczy się tyle lasów, rodzice nie są drenowani przez lobby "podręcznikowe", a dzieci mają bardziej proste kręgosłupy. Proste, u nas niemożliwe.
Spędziliśmy rok w Clermont we Francji (może w inncy hmiejscowościach jest inaczej), ale tam bynajmniej dzieci nie nosiły do szkoły dwóch zeszytów... W ogromnej mierze dzieciaki chodziły do podstawówek z walizeczkami na kółkach, przez co właśnie ich kręgosłupy pięknie wykrzywiały się w jedną stronę...
[cite] Bogdan:[/cite]
Taw, ma rację, Wielki Roman chciał zmienić szkołę, ale miał za dużo wrogów i z braku argumentów był prymitywnie obśmiewany.
To prawda, tylko, że, z tego co pamiętam, wielki Roman też chciał posłać sześciolatków do szkoły. Choć, być może, sześciolatki dźwigały by mniej... :sad:
Z tego co ja pamiętam to nie chciał, a w tamtym czasie częściej bywałem w Warszawce. Choć odpowiedź "należy o tym porozmawiać" gdy w ogniu nauczycielskich protestów pytano go o tą sprawę mogła niektórym vatykanistom podsunąć taką interpretację.
No może masz rację, nie skojarzyłam, że się z tego wycofał
PO i SLD chcą, żeby rząd wytłumaczył się, czemu minister edukacji Roman Giertych wycofał się z planów obniżenia wieku szkolnego i obowiązkowego przedszkola dla pięciolatków.
Obniżenie wieku szkolnego z siedmiu do sześciu lat (czyli momentu, w którym dzieci rozpoczynają podstawówkę) i obowiązkowa zerówka dla pięciolatków były w programie PiS "Solidarne Państwo". To miało wyrównywać edukacyjne szanse dzieci, zwłaszcza tych ze wsi. W poniedziałek Giertych oświadczył, że tego programu realizować nie będzie, bo o edukacji dzieci powinni decydować rodzice.
- To odbieranie najbiedniejszym dzieciom szansy na dobrą edukację. Minister Giertych podjął decyzję ze względów ideologicznych - mówi Krystyna Łybacka (SLD), minister edukacji w rządzie Leszka Millera. - Wystąpiliśmy do premiera z zapytaniem w tej sprawie. Niech Sejm i cała Polska usłyszą, dlaczego wycofuje się z obietnic.
Decyzję Giertycha krytykuje Platforma Obywatelska. Wczoraj na konferencji prasowej Krystyna Szumilas (w PO odpowiada za edukację) przywołała amerykańskie badania 40-latków wywodzących się z uboższych środowisk. - Ci, którzy chodzili w dzieciństwie do przedszkoli, mieli lepsze wykształcenie, własne mieszkanie, auto, dobre dochody i oszczędności. Ci bez przedszkola częściej korzystali z pomocy społecznej w dorosłym życiu, częściej popełniali przestępstwa.
PO też obiecywała upowszechnienie przedszkola i obniżenie wieku szkolnego najpóźniej do 2008 roku. - Podobne deklaracje składał PiS. Żądamy od premiera stanowczych działań w obronie dzieci z polskich wsi i miasteczek. I obrony przed doktrynerstwem i szkodliwymi posunięciami nowego ministra edukacji - mówiła Szumilas.
Pamiętam jak przytoczyli te hamerykańskie badania, a Roman przytoczył badania na temat homeschooling'u nie omieszkując wspomnieć że USA to nie je jewropa.
miałam wiele zastrzeżeń do molochu, do którego chodzą moje dzieci, ale jak Was czytam to mi lżej....
Bo po pierwsze moje dzieci - tenisówki mają w szatni w szkole na stałe
po drugie - nauczyciele sami proponują( szczególnie w kl I-III) , by dzieci wszystki zbędne podręczniki czy nawet karty pracy, gdy nie ma nic zadane zostawiały w szkole
po trzecie - wszystkie rzeczy na plastykę itp ( bloki , farby, plastelinę, krepę itd) przynosi się jednorazowo we wrześniu i też przechowywane są w sali w szafkach podpisane....
a coś tam nosić muszą....nie przypominam sobie bym jak w latach 70-siątych miała lżejszy tornister :))
Komentarz
Taw, ma rację, Wielki Roman chciał zmienić szkołę, ale miał za dużo wrogów i z braku argumentów był prymitywnie obśmiewany.
U nas też są szafki - Zosia jednak ma czasami potrzebę przytaszczenia wszyskiego do domu i to zazwyczaj dnia poprzedniego przed basenem/łyżwami co powoduje, że następnego dnia idzie do szkoły z torbą na kółkach.
Spędziliśmy rok w Clermont we Francji (może w inncy hmiejscowościach jest inaczej), ale tam bynajmniej dzieci nie nosiły do szkoły dwóch zeszytów... W ogromnej mierze dzieciaki chodziły do podstawówek z walizeczkami na kółkach, przez co właśnie ich kręgosłupy pięknie wykrzywiały się w jedną stronę...
PO i SLD chcą, żeby rząd wytłumaczył się, czemu minister edukacji Roman Giertych wycofał się z planów obniżenia wieku szkolnego i obowiązkowego przedszkola dla pięciolatków.
Obniżenie wieku szkolnego z siedmiu do sześciu lat (czyli momentu, w którym dzieci rozpoczynają podstawówkę) i obowiązkowa zerówka dla pięciolatków były w programie PiS "Solidarne Państwo". To miało wyrównywać edukacyjne szanse dzieci, zwłaszcza tych ze wsi. W poniedziałek Giertych oświadczył, że tego programu realizować nie będzie, bo o edukacji dzieci powinni decydować rodzice.
- To odbieranie najbiedniejszym dzieciom szansy na dobrą edukację. Minister Giertych podjął decyzję ze względów ideologicznych - mówi Krystyna Łybacka (SLD), minister edukacji w rządzie Leszka Millera. - Wystąpiliśmy do premiera z zapytaniem w tej sprawie. Niech Sejm i cała Polska usłyszą, dlaczego wycofuje się z obietnic.
Decyzję Giertycha krytykuje Platforma Obywatelska. Wczoraj na konferencji prasowej Krystyna Szumilas (w PO odpowiada za edukację) przywołała amerykańskie badania 40-latków wywodzących się z uboższych środowisk. - Ci, którzy chodzili w dzieciństwie do przedszkoli, mieli lepsze wykształcenie, własne mieszkanie, auto, dobre dochody i oszczędności. Ci bez przedszkola częściej korzystali z pomocy społecznej w dorosłym życiu, częściej popełniali przestępstwa.
PO też obiecywała upowszechnienie przedszkola i obniżenie wieku szkolnego najpóźniej do 2008 roku. - Podobne deklaracje składał PiS. Żądamy od premiera stanowczych działań w obronie dzieci z polskich wsi i miasteczek. I obrony przed doktrynerstwem i szkodliwymi posunięciami nowego ministra edukacji - mówiła Szumilas.
<<<
Giertych jeszcze raz o przedszkolach Gazeta.pl
Pamiętam jak przytoczyli te hamerykańskie badania, a Roman przytoczył badania na temat homeschooling'u nie omieszkując wspomnieć że USA to nie je jewropa.
Bo po pierwsze moje dzieci - tenisówki mają w szatni w szkole na stałe
po drugie - nauczyciele sami proponują( szczególnie w kl I-III) , by dzieci wszystki zbędne podręczniki czy nawet karty pracy, gdy nie ma nic zadane zostawiały w szkole
po trzecie - wszystkie rzeczy na plastykę itp ( bloki , farby, plastelinę, krepę itd) przynosi się jednorazowo we wrześniu i też przechowywane są w sali w szafkach podpisane....
a coś tam nosić muszą....nie przypominam sobie bym jak w latach 70-siątych miała lżejszy tornister :))