Mnie to, co przeczytałam na stronie, wydaje się bardzo wyważone. Na Marcina Jakimowicza też proszę nie chrząkać - to prawy człowiek i solidny dziennikarz. Wara:devil:
Jest o tym, co dobre, ale i słabości Neokatechumenatu nie zostały pominięte (relacja z parafią i kwestia liturgii, poczucie członków, że tylko na Drodze są prawdziwi chrześcijanie...)
Mnie zastanawia, kto z Neonów czuje się katolikiem i tak o sobie myśli? Dlaczego moi znajomi Neoni - co prawda w żartach - ale uparcie określają mnie mieszkańcem Babilonu, a siebie ocalonymi.
A poza tym - popularność Drogi pokazuje przede wszystkim wielką słabość katechezy dla dorosłych w KK. Ja miałam szczęście do duszpasterstw i mądrych duszpasterzy. Fakt, że Bóg jest obok i cały czas mówi do mnie przez znaki, objawia swoją wolę, jest dla mnie oczywisty i namacalny. To normalne w Kościele, a nie jakaś niezwykłość, której można doświadczyć tylko na Drodze (a tak zdaje się sugerować Wacław a.k.a. Dziki w artykule).
I tak jak pisze Maciek, nie mogę się zgodzić, że to, co dobre w moim życiu, nie może pochodzić ode mnie. Jestem dzieckiem Bożym, ochrzczonym w Jego Duchu - wiele razy upadam i proszę o przebaczenie, które otrzymuję. Ale to właśnie Bóg jest ostatnią osobą, która - nawet gdy wszystko spieprzę - zwątpi w to, że mogę być dobra i piękna. On taką mnie pragnie i dlatego napełnia mnie swoją łaską, by wystarczyło mi sił do mądrych wyborów, walki z samą sobą i bym nie traciła samozaparcia w walce z Szatanem.
Jestem rycerzem Pana Boga, a nie Jego prostytutką.
[cite] Taw:[/cite]Aż strach pomyślec co by sie stało gdyby RM nie było zakonne.
Kiedyś podczas wizytacji w pewnej parafii diecezji krakowskiej, w.w. Arcybiskup zwierzył się na spotkaniu ze świeckimi zaangażowanymi w różnych grupach parafialnych, że największym dla niego problemem jest problem RM! :crazy:. Już nie powiem co było dalej. Wielu odetchnęło z ulgą, gdy Arcybiskupa przeniesiono do innej diecezji:jumping:
Mnie zastanawia, kto z Neonów czuje się katolikiem i tak o sobie myśli? Dlaczego moi znajomi Neoni - co prawda w żartach - ale uparcie określają mnie mieszkańcem Babilonu, a siebie ocalonymi.
Coś w tym jest... Jak również w monopolu na nazywanie siebie grzesznikami.
Ja czuję się i ciągle się przechwalam, że jestem katoliczką. Neonem wprawdzie, ani żadną inną świetlówką nie jestem, ale do wspólnoty neokatechumenalnej należę. Chętnie też podzielę się monopolem na grzeszność.
Przed wami, czyli przed kim? Chrystus powiedział to w świątyni arcykapłanom i starszym ludu i to po tym, jak wyłgali się z odpowiedzi na pytanie, które miało zdemaskować ich niedowiarstwo. A zatem słowa o nierządnicach i celnikach dotyczą wierzących, a nie akurat pracownic agencji towarzyskich i urzędów skarbowych. Nie ma czego zazdrościć, trzeba wierzyć.
Babilon w Krakowie ponoć leży. Wszyscy jesteśmy ocaleni w sensie, o jakim piszesz. Ja w Kościele też nie byłam gorliwie obecna od zawsze. Kościół ocala, to fakt. Dlatego nie rozumiem, dlaczego mam być Babilonką. Dlatego że nie jestem w Neo? Czy może dlatego, że nie krzyczę na dachach, jakim to wielkim jestem grzesznikiem? A może dlatego, że nie chodzę po domach i nie prowokuję odrzucenia, którego doznawał Chrystus? (to któryś tam etap, nie?)
Skoro takie fory mają prostytutki w niebie, dlaczego by nie zacząć się puszczać? Hę? Jezus nie chciał przez to powiedzieć, żebyśmy co prędzej zeszli na złą drogę, bo wtedy będziemy na pewno w niebie. Bez takiej dialektyki. Jeśli z tego właśnie powodu trzeba zostać nieodwracalnym grzesznikiem w Neo, to coś chyba nie tak.
Maćku, przecież to nie ja jestem zgorszona użyciem słowa prostytutka. Dla mnie ono jest jak najbardziej czytelne. Prostytutka w Ewangelii to kobieta, która wyznała swe grzechy i otrzymała przebaczenie.
Myślę, że one najgłośniej mogą śpiewać w czasie Liturgii Paschalnej:
"Szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel" bo mają swoją winę na czole wypisaną.
Kinga, nie wiem dlaczego Twoi znajomi to czy tamto. Podaj proszę ich maile, o ile się zgodzą, to ich w Twoim imieniu zapytam.
Maćku, żeby się nawracać trzeba uznać swoją grzeszność, zgadzasz się czy nie.
to nie znaczy, że kobiety we wspólnotach są prostytutkami. Wszyscy, kobiety i mężczyźni w Kościele ciągle wezwani są do nawrócenia. I do świętości. A jak ta świętość wygląda w praktyce, każdy musi sam we własnym sumieniu odpowiedzieć.
Nie puszczaj się, Małgorzato, takie podejście jest ryzykowne, mogłoby nie starczyć ci czasu na nawrócenie
[cite] malgorzata:[/cite]one myślą , że jak skończą wszystkie etapy, będą przede mną...........:cool:
Nie zależy mi szczególnie na byciu przed Tobą.
Nie zależy mi na zrobieniu wszystkich etapów.
Zależy mi na nawróceniu moim i innych.
I żeby być szczęśliwą z Panem.
Jak zawsze GN napisał coś co warto przeczytać.Nowa była dla mnie informacja o wyjazdach ewangelizujących całych rodzin. Podziwiam odwagę i zaangażowanie.
Ciekawi mnie tylko z jakich środków rodziny się tam utrzymują.
[cite] ana:[/cite]
Ciekawi mnie tylko z jakich środków rodziny się tam utrzymują.
Ojcowie idą do pracy. Często jest tak, że ktoś z wyższym wykształceniem wykonuje najgorszą pracę, najmniej płatną. Wspólnoty, z których te rodziny wychodzą robią też kolekty na ich utrzymanie.
Pan Bóg naprawdę pomaga, przykłady mogłabym mnożyć.
Budzy odświeżył zespół Siekiera, którego w książce się wstydził, a którego przesłanie brzmi "wypal w łeb skurwysynowi". W książce mówi jak odszedł z ruchu punk, albo sugeruje, że nie był punkiem, a potem paraduje w mojej rodzinnej Częstochowie i w innych miastach, na koncertach, w bluzce z "punk's not dead" i z anarchią (w KK jest hierarchia, nie anarchia).
Maleo myli Boga z rastafariańskim Jah, a na koncertach Maleo Reggae Rockers scenę zdobiły egipsko-pogańskie krzyże ankh. Na pytanie moich koleżanek "Czemu takie coś pogańskiego na scenie" odpowiedź brzmiała "2Tm2,3 to co innego a MRR to co innego".
Ostatnią płytę panowie z 2Tm2,3 nazwali 888. W wywiadzie mówili, że ktoś z zespołu spytał Budzego jak jest w kabale "Jezus". Powiedział, że "888". No to dali taki tytuł - kabalistyczny...
Ostatnia płyta Arki Noego jest inspirowana muzyką hinduską i również użyte są sformułowania odnoszące się bardziej do panteistyczno-politeistycznego światopoglądu pogaństwa Indii niż do chrześcijaństwa.
Grają na Woodstock'ach spod znaku krzyża Nerona i na koncertach WOŚP.
Podziękowałem tym panom i nie kręcą mnie już ich świadectwa... Bogu świeczkę, diabłu ogarek... Radykalni? Może bardziej "letni" jak "mawiał Duch do Kościołów"...
Katecheza dla dorosłych - w Radiu Maryja:
- poniedziałek - sobota: 8:30 i 17:10
- niedziela: 8:20
Prawie nie trzeba wykazywać inicjatywy - wystarczy włączyć odbiornik.
A jak już ktoś trochę więcej inicjatywy wykaże to przecież może sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, jak nie ma dostępu do wersji drukowanej to: www.katechizm.opoka.org.pl
[cite] Lukasz:[/cite]Katecheza dla dorosłych - w Radiu Maryja:
- poniedziałek - sobota: 8:30 i 17:10
- niedziela: 8:20
Prawie nie trzeba wykazywać inicjatywy - wystarczy włączyć odbiornik.
Uhm, i jak włącze radio to ciekawym przypadkiem gadają po austryjacku (nie nie, nie, to nie jest niemiecki, wbrew przekonaniom co niektórych). Aha, wiem, RM jest w internecie...
A jak już ktoś trochę więcej inicjatywy wykaże to przecież może sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, jak nie ma dostępu do wersji drukowanej to: www.katechizm.opoka.org.pl
A na stronach Stolicy Apostolskiej w innych wersjach językowych.
Dla mnie to nie problem, ale jak skłonić współparafian do takiej lektury ?
Do kolekcji katechizmów można dołożyć i ten kard. Gasparriego (bio). Ale ostrzegam, że jest on na stronie lefebrystów i kliknięcie grozi posądzeniem o antysemityzm. :devil:
Ja mam większe zaufanie do Kościoła Świętego i jego Katechizmu niż do katechez głoszonych przez - delikatnie to ujmując - różnie do tego przygotowanych świeckich.
[cite] Maciek:[/cite]Do kolekcji katechizmów można dołożyć i ten kard. Gasparriego (bio). Ale ostrzegam, że jest on na stronie lefebrystów i kliknięcie grozi posądzeniem o antysemityzm. :devil:
Mało poręczny format, jeśli sie chce czytać "off-line". Ale, widzę, że można nabyć w Te Deum
Komentarz
A który jest który?
Jest o tym, co dobre, ale i słabości Neokatechumenatu nie zostały pominięte (relacja z parafią i kwestia liturgii, poczucie członków, że tylko na Drodze są prawdziwi chrześcijanie...)
Mnie zastanawia, kto z Neonów czuje się katolikiem i tak o sobie myśli? Dlaczego moi znajomi Neoni - co prawda w żartach - ale uparcie określają mnie mieszkańcem Babilonu, a siebie ocalonymi.
A poza tym - popularność Drogi pokazuje przede wszystkim wielką słabość katechezy dla dorosłych w KK. Ja miałam szczęście do duszpasterstw i mądrych duszpasterzy. Fakt, że Bóg jest obok i cały czas mówi do mnie przez znaki, objawia swoją wolę, jest dla mnie oczywisty i namacalny. To normalne w Kościele, a nie jakaś niezwykłość, której można doświadczyć tylko na Drodze (a tak zdaje się sugerować Wacław a.k.a. Dziki w artykule).
I tak jak pisze Maciek, nie mogę się zgodzić, że to, co dobre w moim życiu, nie może pochodzić ode mnie. Jestem dzieckiem Bożym, ochrzczonym w Jego Duchu - wiele razy upadam i proszę o przebaczenie, które otrzymuję. Ale to właśnie Bóg jest ostatnią osobą, która - nawet gdy wszystko spieprzę - zwątpi w to, że mogę być dobra i piękna. On taką mnie pragnie i dlatego napełnia mnie swoją łaską, by wystarczyło mi sił do mądrych wyborów, walki z samą sobą i bym nie traciła samozaparcia w walce z Szatanem.
Jestem rycerzem Pana Boga, a nie Jego prostytutką.
Mnie zastanawia, kto z Neonów czuje się katolikiem i tak o sobie myśli? Dlaczego moi znajomi Neoni - co prawda w żartach - ale uparcie określają mnie mieszkańcem Babilonu, a siebie ocalonymi.
Coś w tym jest... Jak również w monopolu na nazywanie siebie grzesznikami.
"Droga dla grzeszników"
Ten Babilon, to gdzieś pod Wrockiem? :crazy:
I o ocalonych:
Dzięki Dobrej Nowinie, którą usłyszałam na katechezach wróciłam do Kościoła. Zostałam ocalona. Zaprzeczysz?
Dziś na Mszy Świętej śpiewałam z radością:
"O Panie Boże, dzięki Ci
Żeś mi Kościoła otwarł drzwi
W nim żyć, umierać pragnę."
I jeszcze co do prostytutek:
"Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego."
Tylko pozazdrościć....
Babilon w Krakowie ponoć leży. Wszyscy jesteśmy ocaleni w sensie, o jakim piszesz. Ja w Kościele też nie byłam gorliwie obecna od zawsze. Kościół ocala, to fakt. Dlatego nie rozumiem, dlaczego mam być Babilonką. Dlatego że nie jestem w Neo? Czy może dlatego, że nie krzyczę na dachach, jakim to wielkim jestem grzesznikiem? A może dlatego, że nie chodzę po domach i nie prowokuję odrzucenia, którego doznawał Chrystus? (to któryś tam etap, nie?)
Skoro takie fory mają prostytutki w niebie, dlaczego by nie zacząć się puszczać? Hę? Jezus nie chciał przez to powiedzieć, żebyśmy co prędzej zeszli na złą drogę, bo wtedy będziemy na pewno w niebie. Bez takiej dialektyki. Jeśli z tego właśnie powodu trzeba zostać nieodwracalnym grzesznikiem w Neo, to coś chyba nie tak.
Dla mnie ono jest jak najbardziej czytelne.
Prostytutka w Ewangelii to kobieta, która wyznała swe grzechy i otrzymała przebaczenie.
Myślę, że one najgłośniej mogą śpiewać w czasie Liturgii Paschalnej:
"Szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel" bo mają swoją winę na czole wypisaną.
Żródło cytatu
Maćku, żeby się nawracać trzeba uznać swoją grzeszność, zgadzasz się czy nie.
to nie znaczy, że kobiety we wspólnotach są prostytutkami. Wszyscy, kobiety i mężczyźni w Kościele ciągle wezwani są do nawrócenia. I do świętości. A jak ta świętość wygląda w praktyce, każdy musi sam we własnym sumieniu odpowiedzieć.
Nie puszczaj się, Małgorzato, takie podejście jest ryzykowne, mogłoby nie starczyć ci czasu na nawrócenie
Nie zależy mi na zrobieniu wszystkich etapów.
Zależy mi na nawróceniu moim i innych.
I żeby być szczęśliwą z Panem.
Ciekawi mnie tylko z jakich środków rodziny się tam utrzymują.
Pan Bóg naprawdę pomaga, przykłady mogłabym mnożyć.
Budzy odświeżył zespół Siekiera, którego w książce się wstydził, a którego przesłanie brzmi "wypal w łeb skurwysynowi". W książce mówi jak odszedł z ruchu punk, albo sugeruje, że nie był punkiem, a potem paraduje w mojej rodzinnej Częstochowie i w innych miastach, na koncertach, w bluzce z "punk's not dead" i z anarchią (w KK jest hierarchia, nie anarchia).
Maleo myli Boga z rastafariańskim Jah, a na koncertach Maleo Reggae Rockers scenę zdobiły egipsko-pogańskie krzyże ankh. Na pytanie moich koleżanek "Czemu takie coś pogańskiego na scenie" odpowiedź brzmiała "2Tm2,3 to co innego a MRR to co innego".
Ostatnią płytę panowie z 2Tm2,3 nazwali 888. W wywiadzie mówili, że ktoś z zespołu spytał Budzego jak jest w kabale "Jezus". Powiedział, że "888". No to dali taki tytuł - kabalistyczny...
Ostatnia płyta Arki Noego jest inspirowana muzyką hinduską i również użyte są sformułowania odnoszące się bardziej do panteistyczno-politeistycznego światopoglądu pogaństwa Indii niż do chrześcijaństwa.
Grają na Woodstock'ach spod znaku krzyża Nerona i na koncertach WOŚP.
Podziękowałem tym panom i nie kręcą mnie już ich świadectwa... Bogu świeczkę, diabłu ogarek... Radykalni? Może bardziej "letni" jak "mawiał Duch do Kościołów"...
P
Smutna prawda, niestety próby "zainstalowania" katechezy alternatywnej do DN, kończyły się skwitowaniem proboszcza: "a po co ?"
- poniedziałek - sobota: 8:30 i 17:10
- niedziela: 8:20
Prawie nie trzeba wykazywać inicjatywy - wystarczy włączyć odbiornik.
A jak już ktoś trochę więcej inicjatywy wykaże to przecież może sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, jak nie ma dostępu do wersji drukowanej to:
www.katechizm.opoka.org.pl
A na stronach Stolicy Apostolskiej w innych wersjach językowych.
Skłonić do lektury pewnie nie łatwo... ale może by zachęcić proboszcza do powiedzenia czegoś o Katechizmie?
Próbowałem, efekt negatywny. Dodam jeszcze, że proboszcz sam jest neonem. To wiele tłumaczy...
Ja mam większe zaufanie do Kościoła Świętego i jego Katechizmu niż do katechez głoszonych przez - delikatnie to ujmując - różnie do tego przygotowanych świeckich.
Mało poręczny format, jeśli sie chce czytać "off-line". Ale, widzę, że można nabyć w Te Deum