Jak chrzciliście swoje dzieci? Czy była to msza zbiorowa w parafii, a moze indywidualnie zamówiona msza (jak na ogół śluby) tylko dla rodziny i znajomych? A moze jeszcze inaczej ...
Nasze dzieci były chrzczone w soboty, na osobnych uroczystych Mszach Świętych wzbogaconych w znaki, w małej kaplicy, w gronie rodziny i wspólnoty.
Dla większości osób w rodzinie było to niezapomniane przeżycie, gdyż nigdy wcześniej nie uczestniczyli w podobnych Mszach. Polecam, jeżeli jesteście we wspólnotach, które mogą Wam pomóc w przygotowaniu takiej Mszy.
Najmłodszego też mieliśmy możliwość chrzcić w Wigilię Paschalną, ale zrezygnowaliśmy ze względu na późną porę, starsze dzieci i w obawie przed zmęczeniem.
Jak63, moja prafia jest parafią franciszkańską i od kilkunastu lat mamy Wielką Noc, która rzeczywiście jest Wielka (od 22 do jutrzni o 5-ej) - nie tylko dla wspólnot, ale dla całej parafii. Gdzieś tak ok. północy są chrzty.
[cite] Teofil:[/cite]U nas chrzy były w miejscowej farze na Mszy za parafian (sumie).
Dla nas to był ważny znak włączenia córek we wspólnotę parafialną.
[cite] Anecik:[/cite]Ana Mszach tradycyjnych tzn. posoborowych
świetne :bigsmile:
Msze dzielą sie na tradycyjne: przed i posoborowe. Posoborowe te te na 13tą godzinę, prawie w każdej parafii, gdzie chrzci się czasem kilkanascie dzieciaków (Warszawa). No i te msze stały sie juz tradycją. Przedsoborowe zaś to Tradycja przez duze "T"
moje dzieci były chrzczone:
najstarsza córka w rodzinnej naszej parafii na mszy parafialnej przez proboszcza (prałata), żeby wynagrodzić mu, że ze ślubem wybyliśmy do dominikanów. Nie mieszkaliśmy już w tej rodzinnej parafii więc musieliśmy mieć zgodę z nowej. Ale cyrk:) to była "zwykła" msza, chrzczona dwójka dzieci.
druga córka w parafii naszego ówczesnego zamieszkania - katedrze szczecińskiej, na mszy parafialnej, ale z procesją do specjalnej kaplicy chrzcielnej. Chrzcił dwójkę czy trójkę dzieci diakon i był to jego pierwszy w życiu chrzest.
trzecia córka na specjalnej mszy u dominikanów dla rodzin z małymi dziećmi, tzw. mszy drozda (Duszpasterstwo Rodzin Z Dziećmi). chrzczone tylko nasze dziecko w "luzackiej" rodzinnej atmosferze, z tłumem maluchów kibicujących wokół, z całą rodziną w "orszaku", chrzcił o. Marek Kosacz czołowy praktyk i teoretyk katechezy w Polsce:cool: - były śpiewy, pląsy, zabawa z misiem na końcu...mama śpiewała psalm i alleluja, tata czytał czytanie a chrzestna drugie czytanie...
czwarta w parafialnym kościele tym samym co pierwsza, bo wróciliśmy na stare śmieci, i ten sam proboszcz - znów chrzczona dwójka dzieci, znów "zwykła" msza chrzcielna.
Quatromamo mogę spytać czemu odmówiłaś bycia chrzestną?? Słyszałam że "tego się nie odmawia", pewnie dlatego np. stróż czy chłop mógł poprosić pana dziedzica, albo prezydent Mościcki przed wojną trzymał pełno dzieci ze skromnych rodzin do chrztu.
U mnie odmówił mój ojciec bycia chrzestnym drugiej córki, ale dlatego, że to "stary komuch":wink:wiedział, że nie chcemy lipnej karteczki od spowiedzi i chcemy żeby chrzestny był u komunii podczas chrztu i dlatego odmówił. (Ale jak się żenił po raz drugi twierdzi że był u spowiedzi (35 lat po poprzedniej - odbytej przed pierwszym ślubem). W każdym razie u komunii był na swoim drugim ślubie. Widać żonę lepiej kocha od wnuczki:confused:)
U nas na chrzestnych 4 córek czyli 8 osób tylko 3 osoby nie praktykują regularnie (nie praktykują regularnie = co niedzielę nie chodzą do kościoła, tylko w święta lub przy okazjach rodzinnych), jedna osoba praktykuje wybiorczo (unika spowiedzi). Wszyscy jednak są porządnymi osobami.
My chrzciliśmy dzieci na zwykłych mszach św., zazwyczaj w niedzielę.
Tylko nasz Stasiek ochrzczony został w noc paschalną(3.00) . Było to czuwanie całonocne we wspólnocie neokatechumenalnej.
Piękne wrażenie - całkowite zanurzenie golaska w chrzcielnicy.
Ksiądz(a robił to po raz pierwszy) był tak przejęty,żeby małego nie utopić, że pomoczył sobie b. dokładnie rękawy.
Jedynym dyskomfortem takiego chrztu , jest zmęczenie pozostałych dzieciaków(nad którymi też trzeba zapanować).
Też odmówiłam bycia chrzestną, u mojej siostry. Tzn "doszłyśmy do porozumienia" Powiedziałam, jak poważnie podchodzę do sprawy chrztu, jak będę wtrącała się w wychowanie w wierze dziecka (a sytuacja tego z pewnością by wymagała). Uznałyśmy wspólnie, że lepiej już pozostanę najlepszą ciocią niż mamy być w konflikcie. Z perspektywy kilkunastu lat widzę, że to była dobra decyzja
Pavlo "moherowy beret" to określenie statystycznej słuchaczki radia Maryja. Ponieważ w dzień powszedni, a także w niedzielę większośc osób na mszy św. to osoby starsze (noszące te berety), określenie to rozciągnięto na wszystkich pobożnych katolików o poglądach prawicowych. Są to na ogól osoby pochodzenia wiejskiego - choć róznie wykształcone.
Jak widzisz na tym forum są też katolicy pobożni o poglądach liberalnych - albo też "antyprawicowych" - którzy nie lubią duchowości radia Maryja, najczęsciej ze względu na formalną "wsiowość", czyli ową moherowość właśnie. Wyznawcy RM mają często mentalnośc przekupek, kłocących się z całym światem, - stąd przeciwnicy RM wytykają jego słuchaczom agresję, szukanie wrogów itp.
Prawdą jest jednak, że liberalne media są równie agresywne i manipulatorskie, tylko w sposób bardziej inteligentny i wyrafinowany. I tym gorzej działają przeciw chrześcijańskiemu systemowi wartości. RM jest łopatologiczne, ale prawomyślne. Religijność miejska - inteligencka, antyradiomaryjna, neowspólnotowa jest niszowa. Moherowośc to masówka.:bigsmile:
ja np. jestem moherem na bakier - bo: jestem z miasta (to widać słychać i czuć:wink:), jestem młoda (w porównaniu z babcią radiomaryjną...) mam wykształcenie wyższe, pochodzę z nierligijnej lewicowej rodziny, moja pobożność wywodzi się ze wspólczesnych wspólnot: oazy, Odnowy, duszpasterstwa dominikańskiego. Powinnam więc niby mieć poglądy raczej liberalne, ale NIE MAM - mam poglądy mocno prawicowe i w polityce popieram opcję radiomaryjną: zakaz aborcji, małżeństw homo, itp. Jestem za sypaniem kwiatków w procesji, modlitwą rodzinną w domu, i wszystkimi tradycyjnymi praktykami religijnymi (które np. neokatechumenat ignoruje zajmując się własnymi celebracjami dla wtajemniczonych).
a ja co do RM to mówię: TREść tak, tak i tak, 3 x tak, FORMA - yyyy....... no żenada czasami...
Co do formy to pasuje mi styl dominikański, albo ewangelizacja Arki Noego, no bo nie jestem prostym człowiekiem....dla takich jak ja Intelektualistek jest charyzmat dominikanów...:wink::bigsmile:
Ale lubiąc Arkę Noego nie lubię za bardzo neokatechumenatu, chociaż jest taki owocny co do wielodzietności:confused: nie lubię bo to sekta!!!
a co do charyzmatu redemptorystów to cieszę się że mi to powiedziałeś, bo nie wiedziałam. w takim razie wszystko O.K. i niech państwo ę, ą się od RM odczepią...
choć niektórzy mówili że RM ich rodzicom szkodzi na głowę, wzmaga agresje i fobie???
Do nas na spotkanie, tzw. Liturgię Słowa z osobistym dzieleniem też nie może przyjść nikt z zewnątrz. To dlatego, że mówimy czasami o sprawach zbyt osobistych. Nie jesteśmy neokatechumenatem. Co innego na mszę wspólnotową, czy modlitwę brewiarzową. Byłam kiedyś z mężem na wyjeździe założycielskim wspólnoty neo, ale nie weszliśmy. Uznaliśmy, że to nie nasza droga.
swoje poglądy nt neo mam na podstawie znajomości z ludźmi z rodzin neo, i lektury forum dla wielodzietnych matek neo na gazecie. tam to wystąpiło najwięcej sekciarskich zjawisk. oto one:
1. rodzice maja ochrzcić dziecko (w noc paschalną we wspólnocie neo), ale rodzina sprawia kłopot - babcie i dzieci inne będą zmęczone całonocną celebracją, może nie każdy chce świętować w nieznany sobie sposób wśród obcych ludzi przez 12 godzin itp. rodzina namawia na tradycyjny chrzest w parafii, a wspólnota mówi: chrzańcie rodzinę, wspólnota ważniejsza, jak nie chcą niech nie przychodzą.
I TO JEST CECHA SEKTY - KONFLIKTOWANIE Z RODZINą I ODRYWANIE OD NIEJ. Nie mówiąc już o oderwaniu od PARAFII.
2. wspólnota żąda żeby matka z ojcem jechali na jakies szkolenia, spęd itp., a do opieki nad dziećmi "daje" jakąś "dziewczynę". Matka się stresuje i boi, bo ma dużo dzieci, z problemami takimi czy innymi (może dziecko np. sika do łózka) nie ma zaufania że "dziewczyna" se poradzi.
I TO JEST CECHA SEKTY -Wspólnota żądaniami dyspozycyjności, wymaganiem obecności na róznych spędach dezorganizuje życie rodzinne, ingeruje w nie, narzuca jakieś rozwiązania...wbrew woli i sercu matki...konfliktuje interesy rodziny i wspólnoty...
znałam jednego lidera odnowy, przyszedł na spotkanie, głosi konferencję i mówi: mam chorą córkę, dzieci dziś wieczorem prosiły: tato, zostań w domu, ale ja przyszedłem, a wiecie dlaczego? bo dzięki temu Pan może być w moim domu, i za to chwała Panu, alleluja!!!
Myślałam że mnie wmuruje w ławkę, z szoku nie otrząsnęłam się do dziś. I wiecie co dziś się dzieje z tym facetem??: po rozwodzie w atmosferze skandalu (molestowanie...), nowa żona, nowe dziecko. A to był koordynator Odnowy w moim regionie!!
Nigdy się nie zgodzę, aby instrumentalne traktowanie rodziny było miłe Bogu....
Nie widzę nic złego w namawianiu do chrztu w Noc Paschalną, nawet jeśli miało by to być wbrew rodzinie. Uczestnictwo rodziny nie jest tutaj najważniejsze. To sami rodzice mają być przekonani o swojej decyzji. U nas rodziny na chrzcie dzieci w nocy nie było. Taka była nasza decyzja, a rodzina musiała ją uszanować.
Tę historię o liderze pisałam w związku z tymi dwoma przypadkami z neo, które były na forum matek z neo. Wspólny mianownik tych historii to że sprawy aktywności religijnej, wspólnotowej, głoszenie Ewangelii itp. są stawiane na pierwszym miejscu, przed "interesem" dzieci, własnej rodziny.
Ten problem ze chrztem i zostawieniem dzieci z dziewczyną przysłana przez wspólnotę opisały same matki. Pisały: mamy taki problem, co mamy zrobić itp. Więc chyba to prawda, że w neo są takie zjawiska.
Także Maćku wszystko jedno czy neo, czy odnowa, jeśli trend jest taki że rodzina ma stać na drugim miejscu za aktywnością we wspólnocie, to dla mnie jest nie O.K. nie chodzi mi o jednostkowe wypadki tylko ogólny trend.
co do lidera to nie wymieniam go z nazwiska i mam nadzieję że nikt go nie znał tutaj, ale fakt Maćku miał (ma) córkę Asię, blondynkę (bo dwie inne były brunetki), ich imiona tez znam. Słowa które przytoczyłam że przyszedł na spotkanie mimo próśb córek słyszałam na własne uszy z jego ust, przez mikrofon, i pamietam do dziś, więc to fakt... Faktem tez jest że ma drugą żonę i dziecko. Z jego przyszłą drugą żoną bawiłam się na weselu mojej chrzestnej, to była jej przyjaciółka.
A co do atmosfery skandalu to oczywiście faktów nie znam, więc piszę tylko że była taka atmosfera - jedni wierzą oskarżeniom, inni - że to pomówienia i że był w porządku. Podobno jednak te oskarżenia stały się przyczyną rozwodu. Ja oczywiście prawdy nie znam, wtedy nie byłam już we wspólnocie, więc domniemanie niewinności powinno mnie też obowiązywać.
Nie będę więcej pisac o tym, sama też jestem córką tzw. VIPa, więc znam to uczucie gdy się publicznie mówi o ojcu, a także oskarża go o rózne rzeczy.
Nie wyobrażam sobie, żeby formacja duchowa prowadziła do jakiś problemów w rodzinie. Jeśli tak jest to coś nie tak z tą formacją - może jest tylko ucieczką od domowych obowiązków, żeby posiedzieć w ciepełku "wspólnoty" i "pomedytować".
Wczoraj miałem ciekawe doświadcznie. Wieczór spędziłem na spotkaniu formacyjnym. Zawsze w takich dniach niepokoję się, czy nie narażam tym Żony za zbytnie zmęczenie. Okaząło się jednak, że dzieci były wczoraj jak "aniołki" :) KTOŚ musi jednak nad tym wszystkim czuwać, i wiadomo KTO to jest :wink:
no i w ogóle samo założenie takiej ścisłej wspólnoty to miecz obosieczny - z jednej strony masz grupę wsparcia, z drugiej - nie jesteś w pelni wolny, masz obowiązki względem wspólnoty...
w neo są wg mnie te cechy sekty:
1)podział świata na wtajemniczonych i niewtajemniczonych
2)utrzymywanie tajemnicy przed resztą świata co się robi we wspólnocie i przed kandydatami i nowymi uczestnikami, co ich czeka
3)coraz silniejsze wiązanie człowieka ze wspólnota, aby był dyspozycyjnym i zaangażowanym "narzędziem" (nawet jesli to ma być narzędzie ewangelizacji), człowiek ma żyć dla wspólnoty, jego cel - największe wyróznienie - to być "naganiaczem" do zawiązywania nowych wspólnot ("katechezy dla dorosłych")
4)przymus psychiczny wywnętrzania się z najintymniejszych spraw i radzenia wspólnoty o wszystko, wspólnota "rozeznaje twoje problemy" i mówią ci co masz robić, np. "rozeznają" czy brat X nadaje się na męża siostry Y. Prawie Kacmajor!!!
:shamed:
5) kompletna nieobecność w Kościele parafialnym, dzieci neonów nie sypią kwiatków w procesji, - bo dla nich Hostia biała to nie Pan Jezus???Trochę dzieciom się funduje rozdwojenie jaźni, inna Eucharystia we wspólnocie, inna (=nieciekawa?) w kościele...
wspólnotowe celebracje wyżej cenione od ogólnokościelnych. Wspólnota tak wciąga w swoje hocki klocki że na zwykły kościół czasu nie ma, bywanie tam jest zbędne. Cel neo to nie formowanie lepszych katolików tylko tworzenie nowych neonów!!
Także pozostanę przy chrzcie tradycyjnym.....:bigsmile:nie muszę kąpać dziecka o pólnocy by uwierzyć w łaske Boża dla niego....ale of kors co kto lubi, są tacy co potrzebują takich form. Mi wystarczy wychowanie w oazie i odnowie, i DA. nie postrzegam Kościoła św. jako skostniałego, aby potrzebować takiej rewolucji jak w neo.
Maćku to oczywiste że liturgie sakramentalne w neo musi sprawować kapłan!!!ja nie mówię że neo jest jakąś niekatolicką sektą - raczej że jest jakby wewnątrzkatolicką "sektą". W cudzysłowie, ale ma takie zapędy, choć nie stawiam neo w jednym szeregu z sektami prawdziwymi, ezoterycznymi, czy innymi odjechanymi. Neo to taka "katolicka sekta" z imprimatur:wink:
może być dziecko z autyzmem i dziecko zdrowe z cechami autystycznymi. Może być sekta i katolicka wspólnota z cechami sekciarskimi. W każdej wspólnocie może wystąpić ryzyko zachowań sekciarskich, także w rodzinie RM...w kościele domowym...no wszędzie po prostu, najczęsciej tym zachowaniem jest podział my-oni. a w RM jest kult guru:tongue:
ja nie atakuję neo jako takiego, lecz tylko wytykam te CECHY sekciarskie. Droga sprzyja takim zjawiskom wg mnie, ale tez ma i wspaniałe owoce - zawsze to mówię.
Słyszałam też że zgoda Stolicy Ap. jest wciąz warunkowa?
Maćku myślałam że jesteś tradycjonalistą raczej?
widzisz musisz mnie temperować, więc nie nadałabym się do wspólnoty...za mało pokorne ze mnie cielę...:tongue::wink:
[cite] Maciek:[/cite]Agniesiu - prośba o przytemperowanie wypowiedzi. W liturgiach we wspólnotach DN uczestniczą biskupi, uczestniczył obecny i poprzedni Papież. Statuty DN są także zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Atakowanie Neokatechumenatu "po całości" uderza w Osoby, które go zaakceptowały.
Co nie wyklucza, że pewne grupy/wspólnoty przeginają, przy czym niektóre mają większe możliwości manipulacji. Gdzieś tam czytałem świadectwo faceta, co tach ukochał Pana Jezusa, że dla tej miłości porzucił zonę i dzieci....
Wszelkie negatywne opinie powinny być zatem rzeczowe: W parafii XXX we wspólnocie XXX dzieje się XXX, co moim zdaniem jest niewłasciwe, a o czym poinformowałem/poinformowałem stosowne władze koscielne.
Co do DN, to cały czas są w okresie próbym, którego własciwością jest chyba popełnianie błędów. Nie mniej Stolica Apostolska wydaje dokumenty korygujące tą formację.
przeczytałam artykuł o archipelagu ortodoksji i zauważyłam w nim wzmiankę o "FRONDOWEJ WRRSJI NEOKATECHUMENATU".
Mój znajomy neon owszem czytuje Frondę ale ja nie i nie jestem neonką więc proszę o wyjaśnienie co to jest ta FRONDOWA WERSJA. Domyslam się - czy to jest neokatechumenat nieapolityczny, "anty" współczesnej cywilizacji???Taki "wojujący"?
[cite] Agniesia:[/cite]znałam jednego lidera odnowy, przyszedł na spotkanie, głosi konferencję i mówi: mam chorą córkę, dzieci dziś wieczorem prosiły: tato, zostań w domu, ale ja przyszedłem, a wiecie dlaczego? bo dzięki temu Pan może być w moim domu, i za to chwała Panu, alleluja!!!
.
Nic nie wiem jak było w tym konkretnym przypadku, ale jak sie chce coś więcej robić we wspólnocie , a nie tylko poprzychodzić, posiedzieć , skomentować, wziąć tylko to co mi się podoba, to potem jest tak, że jedna osoba tyra, przychodzi na wszystkie spotkania, przygotowuje naucznia, rozkłada sprzęt (najczęściej swój prywatny), musi zarzegnać mnóstwo konfliktów, spotkać się z proboszczem, pomodlić z panienką X bo ona właśnie ma kryzys itp itd, a do pomocy nikogo. To różne rzeczy mogą się zdarzyć. To się nazywa WALKA DUCHOWA
Komentarz
Dla większości osób w rodzinie było to niezapomniane przeżycie, gdyż nigdy wcześniej nie uczestniczyli w podobnych Mszach. Polecam, jeżeli jesteście we wspólnotach, które mogą Wam pomóc w przygotowaniu takiej Mszy.
Najmłodszego też mieliśmy możliwość chrzcić w Wigilię Paschalną, ale zrezygnowaliśmy ze względu na późną porę, starsze dzieci i w obawie przed zmęczeniem.
Dla nas to był ważny znak włączenia córek we wspólnotę parafialną.
świetne :bigsmile:
Msze dzielą sie na tradycyjne: przed i posoborowe. Posoborowe te te na 13tą godzinę, prawie w każdej parafii, gdzie chrzci się czasem kilkanascie dzieciaków (Warszawa). No i te msze stały sie juz tradycją. Przedsoborowe zaś to Tradycja przez duze "T"
najstarsza córka w rodzinnej naszej parafii na mszy parafialnej przez proboszcza (prałata), żeby wynagrodzić mu, że ze ślubem wybyliśmy do dominikanów. Nie mieszkaliśmy już w tej rodzinnej parafii więc musieliśmy mieć zgodę z nowej. Ale cyrk:) to była "zwykła" msza, chrzczona dwójka dzieci.
druga córka w parafii naszego ówczesnego zamieszkania - katedrze szczecińskiej, na mszy parafialnej, ale z procesją do specjalnej kaplicy chrzcielnej. Chrzcił dwójkę czy trójkę dzieci diakon i był to jego pierwszy w życiu chrzest.
trzecia córka na specjalnej mszy u dominikanów dla rodzin z małymi dziećmi, tzw. mszy drozda (Duszpasterstwo Rodzin Z Dziećmi). chrzczone tylko nasze dziecko w "luzackiej" rodzinnej atmosferze, z tłumem maluchów kibicujących wokół, z całą rodziną w "orszaku", chrzcił o. Marek Kosacz czołowy praktyk i teoretyk katechezy w Polsce:cool: - były śpiewy, pląsy, zabawa z misiem na końcu...mama śpiewała psalm i alleluja, tata czytał czytanie a chrzestna drugie czytanie...
czwarta w parafialnym kościele tym samym co pierwsza, bo wróciliśmy na stare śmieci, i ten sam proboszcz - znów chrzczona dwójka dzieci, znów "zwykła" msza chrzcielna.
U mnie odmówił mój ojciec bycia chrzestnym drugiej córki, ale dlatego, że to "stary komuch":wink:wiedział, że nie chcemy lipnej karteczki od spowiedzi i chcemy żeby chrzestny był u komunii podczas chrztu i dlatego odmówił. (Ale jak się żenił po raz drugi twierdzi że był u spowiedzi (35 lat po poprzedniej - odbytej przed pierwszym ślubem). W każdym razie u komunii był na swoim drugim ślubie. Widać żonę lepiej kocha od wnuczki:confused:)
U nas na chrzestnych 4 córek czyli 8 osób tylko 3 osoby nie praktykują regularnie (nie praktykują regularnie = co niedzielę nie chodzą do kościoła, tylko w święta lub przy okazjach rodzinnych), jedna osoba praktykuje wybiorczo (unika spowiedzi). Wszyscy jednak są porządnymi osobami.
Tylko nasz Stasiek ochrzczony został w noc paschalną(3.00) . Było to czuwanie całonocne we wspólnocie neokatechumenalnej.
Piękne wrażenie - całkowite zanurzenie golaska w chrzcielnicy.
Ksiądz(a robił to po raz pierwszy) był tak przejęty,żeby małego nie utopić, że pomoczył sobie b. dokładnie rękawy.
Jedynym dyskomfortem takiego chrztu , jest zmęczenie pozostałych dzieciaków(nad którymi też trzeba zapanować).
Jak widzisz na tym forum są też katolicy pobożni o poglądach liberalnych - albo też "antyprawicowych" - którzy nie lubią duchowości radia Maryja, najczęsciej ze względu na formalną "wsiowość", czyli ową moherowość właśnie. Wyznawcy RM mają często mentalnośc przekupek, kłocących się z całym światem, - stąd przeciwnicy RM wytykają jego słuchaczom agresję, szukanie wrogów itp.
Prawdą jest jednak, że liberalne media są równie agresywne i manipulatorskie, tylko w sposób bardziej inteligentny i wyrafinowany. I tym gorzej działają przeciw chrześcijańskiemu systemowi wartości. RM jest łopatologiczne, ale prawomyślne. Religijność miejska - inteligencka, antyradiomaryjna, neowspólnotowa jest niszowa. Moherowośc to masówka.:bigsmile:
Co do formy to pasuje mi styl dominikański, albo ewangelizacja Arki Noego, no bo nie jestem prostym człowiekiem....dla takich jak ja Intelektualistek jest charyzmat dominikanów...:wink::bigsmile:
Ale lubiąc Arkę Noego nie lubię za bardzo neokatechumenatu, chociaż jest taki owocny co do wielodzietności:confused: nie lubię bo to sekta!!!
a co do charyzmatu redemptorystów to cieszę się że mi to powiedziałeś, bo nie wiedziałam. w takim razie wszystko O.K. i niech państwo ę, ą się od RM odczepią...
choć niektórzy mówili że RM ich rodzicom szkodzi na głowę, wzmaga agresje i fobie???
I nawet niektóre członkinie neokatechumenatu noszą moherowe berety.
Byłam kiedyś z mężem na wyjeździe założycielskim wspólnoty neo, ale nie weszliśmy. Uznaliśmy, że to nie nasza droga.
1. rodzice maja ochrzcić dziecko (w noc paschalną we wspólnocie neo), ale rodzina sprawia kłopot - babcie i dzieci inne będą zmęczone całonocną celebracją, może nie każdy chce świętować w nieznany sobie sposób wśród obcych ludzi przez 12 godzin itp. rodzina namawia na tradycyjny chrzest w parafii, a wspólnota mówi: chrzańcie rodzinę, wspólnota ważniejsza, jak nie chcą niech nie przychodzą.
I TO JEST CECHA SEKTY - KONFLIKTOWANIE Z RODZINą I ODRYWANIE OD NIEJ. Nie mówiąc już o oderwaniu od PARAFII.
2. wspólnota żąda żeby matka z ojcem jechali na jakies szkolenia, spęd itp., a do opieki nad dziećmi "daje" jakąś "dziewczynę". Matka się stresuje i boi, bo ma dużo dzieci, z problemami takimi czy innymi (może dziecko np. sika do łózka) nie ma zaufania że "dziewczyna" se poradzi.
I TO JEST CECHA SEKTY -Wspólnota żądaniami dyspozycyjności, wymaganiem obecności na róznych spędach dezorganizuje życie rodzinne, ingeruje w nie, narzuca jakieś rozwiązania...wbrew woli i sercu matki...konfliktuje interesy rodziny i wspólnoty...
znałam jednego lidera odnowy, przyszedł na spotkanie, głosi konferencję i mówi: mam chorą córkę, dzieci dziś wieczorem prosiły: tato, zostań w domu, ale ja przyszedłem, a wiecie dlaczego? bo dzięki temu Pan może być w moim domu, i za to chwała Panu, alleluja!!!
Myślałam że mnie wmuruje w ławkę, z szoku nie otrząsnęłam się do dziś. I wiecie co dziś się dzieje z tym facetem??: po rozwodzie w atmosferze skandalu (molestowanie...), nowa żona, nowe dziecko. A to był koordynator Odnowy w moim regionie!!
Nigdy się nie zgodzę, aby instrumentalne traktowanie rodziny było miłe Bogu....
Ten problem ze chrztem i zostawieniem dzieci z dziewczyną przysłana przez wspólnotę opisały same matki. Pisały: mamy taki problem, co mamy zrobić itp. Więc chyba to prawda, że w neo są takie zjawiska.
Także Maćku wszystko jedno czy neo, czy odnowa, jeśli trend jest taki że rodzina ma stać na drugim miejscu za aktywnością we wspólnocie, to dla mnie jest nie O.K. nie chodzi mi o jednostkowe wypadki tylko ogólny trend.
co do lidera to nie wymieniam go z nazwiska i mam nadzieję że nikt go nie znał tutaj, ale fakt Maćku miał (ma) córkę Asię, blondynkę (bo dwie inne były brunetki), ich imiona tez znam. Słowa które przytoczyłam że przyszedł na spotkanie mimo próśb córek słyszałam na własne uszy z jego ust, przez mikrofon, i pamietam do dziś, więc to fakt... Faktem tez jest że ma drugą żonę i dziecko. Z jego przyszłą drugą żoną bawiłam się na weselu mojej chrzestnej, to była jej przyjaciółka.
A co do atmosfery skandalu to oczywiście faktów nie znam, więc piszę tylko że była taka atmosfera - jedni wierzą oskarżeniom, inni - że to pomówienia i że był w porządku. Podobno jednak te oskarżenia stały się przyczyną rozwodu. Ja oczywiście prawdy nie znam, wtedy nie byłam już we wspólnocie, więc domniemanie niewinności powinno mnie też obowiązywać.
Nie będę więcej pisac o tym, sama też jestem córką tzw. VIPa, więc znam to uczucie gdy się publicznie mówi o ojcu, a także oskarża go o rózne rzeczy.
Wczoraj miałem ciekawe doświadcznie. Wieczór spędziłem na spotkaniu formacyjnym. Zawsze w takich dniach niepokoję się, czy nie narażam tym Żony za zbytnie zmęczenie. Okaząło się jednak, że dzieci były wczoraj jak "aniołki" :) KTOŚ musi jednak nad tym wszystkim czuwać, i wiadomo KTO to jest :wink:
w neo są wg mnie te cechy sekty:
1)podział świata na wtajemniczonych i niewtajemniczonych
2)utrzymywanie tajemnicy przed resztą świata co się robi we wspólnocie i przed kandydatami i nowymi uczestnikami, co ich czeka
3)coraz silniejsze wiązanie człowieka ze wspólnota, aby był dyspozycyjnym i zaangażowanym "narzędziem" (nawet jesli to ma być narzędzie ewangelizacji), człowiek ma żyć dla wspólnoty, jego cel - największe wyróznienie - to być "naganiaczem" do zawiązywania nowych wspólnot ("katechezy dla dorosłych")
4)przymus psychiczny wywnętrzania się z najintymniejszych spraw i radzenia wspólnoty o wszystko, wspólnota "rozeznaje twoje problemy" i mówią ci co masz robić, np. "rozeznają" czy brat X nadaje się na męża siostry Y. Prawie Kacmajor!!!
:shamed:
5) kompletna nieobecność w Kościele parafialnym, dzieci neonów nie sypią kwiatków w procesji, - bo dla nich Hostia biała to nie Pan Jezus???Trochę dzieciom się funduje rozdwojenie jaźni, inna Eucharystia we wspólnocie, inna (=nieciekawa?) w kościele...
wspólnotowe celebracje wyżej cenione od ogólnokościelnych. Wspólnota tak wciąga w swoje hocki klocki że na zwykły kościół czasu nie ma, bywanie tam jest zbędne. Cel neo to nie formowanie lepszych katolików tylko tworzenie nowych neonów!!
Także pozostanę przy chrzcie tradycyjnym.....:bigsmile:nie muszę kąpać dziecka o pólnocy by uwierzyć w łaske Boża dla niego....ale of kors co kto lubi, są tacy co potrzebują takich form. Mi wystarczy wychowanie w oazie i odnowie, i DA. nie postrzegam Kościoła św. jako skostniałego, aby potrzebować takiej rewolucji jak w neo.
może być dziecko z autyzmem i dziecko zdrowe z cechami autystycznymi. Może być sekta i katolicka wspólnota z cechami sekciarskimi. W każdej wspólnocie może wystąpić ryzyko zachowań sekciarskich, także w rodzinie RM...w kościele domowym...no wszędzie po prostu, najczęsciej tym zachowaniem jest podział my-oni. a w RM jest kult guru:tongue:
ja nie atakuję neo jako takiego, lecz tylko wytykam te CECHY sekciarskie. Droga sprzyja takim zjawiskom wg mnie, ale tez ma i wspaniałe owoce - zawsze to mówię.
Słyszałam też że zgoda Stolicy Ap. jest wciąz warunkowa?
Maćku myślałam że jesteś tradycjonalistą raczej?
widzisz musisz mnie temperować, więc nie nadałabym się do wspólnoty...za mało pokorne ze mnie cielę...:tongue::wink:
Co nie wyklucza, że pewne grupy/wspólnoty przeginają, przy czym niektóre mają większe możliwości manipulacji. Gdzieś tam czytałem świadectwo faceta, co tach ukochał Pana Jezusa, że dla tej miłości porzucił zonę i dzieci....
Wszelkie negatywne opinie powinny być zatem rzeczowe: W parafii XXX we wspólnocie XXX dzieje się XXX, co moim zdaniem jest niewłasciwe, a o czym poinformowałem/poinformowałem stosowne władze koscielne.
Co do DN, to cały czas są w okresie próbym, którego własciwością jest chyba popełnianie błędów. Nie mniej Stolica Apostolska wydaje dokumenty korygujące tą formację.
Mój znajomy neon owszem czytuje Frondę ale ja nie i nie jestem neonką więc proszę o wyjaśnienie co to jest ta FRONDOWA WERSJA. Domyslam się - czy to jest neokatechumenat nieapolityczny, "anty" współczesnej cywilizacji???Taki "wojujący"?