Miałam trzy razy znieczulenie zewnątrzoponowe. + takiegoż to zachowanie świadomości - słyszy się dzidka od razu i człowiek spokojnieje. - zaś to w moim przypadku ból kręgosłupa w obrębie kilku kręgów z wkłucia ( ale mam dyskopatie i to podobno normalne) i ból głowy po znieczuleniu ( nie leżałam na płasko jak kazali tylko na dzieciaczki łypałam). Nie słyszałam żeby narkozę dawali do cesarki chyba że w poważnych przypadkach (np. przyjaciółkę uśpili bo w ciąży uległa wypadkowi i miała uszkodzony kręgosłup więc nie mogli się wkłuwać).
Mnie usypiali przy 2 cc ale tu wskazaniem był martwy poród i w 3 cc bez powodu - bo tak. Za to 1cc i 4cc w kręgosłup . Po pierwszym czułam się okropnie za to po 4 rewelacyjnie
Ja mialam 3 cesarki. Co 4 lata. Musze powiedziec, ze kazda kolejna znosilam lepiej od poprzedniej. Po ostatniej doszlam najszybciej do siebie. Wszystkie 3 bez powiklan. Czulam sie dobrze w ciazy i po kazdym zabiegu. Tez czytam czesto o cesarskich cieciach w wiekszych ilosciach, bo nie wykluczam kolejnej ciazy. Oczywiscie obawiam sie 4 cesarki jak wiekszosc dziewczyn. W kazdym razie jak Bóg da mi ciąze to chetnie przyjme:-)
hmm ciekawe - czyli jak człowiek młodszy to lepiej znosi poród sn, a źle cc, a jak starszy to odwrotnie Może trzeba zaczynać rodzenie sn a kończyć cc?
Niee, to raczej wynika z tego, że jak ma się pierwszą cc to nie wiadomo co nas czeka, wszystko boli, człowiek kompletnie nie przygotowany na takie coś, ledwo się trzymamy na nogach, nie wiemy czy to juz nasz koniec czy dopiero początek końca, a tu po zwleczeniu się w wyra a nawet jeszcze przed czeka nas 24 godzinna opieka nad dzieckiem, to wszystko jest przerażające. Przy kolejnych cesarkach to już jest się uodpornionym wiadomo co będzie, ile mniej więcej to wszystko trwa i jak sobie radzić.
I ja dołączam do tych, które myślały, że nie ma takich jak one :P 20 stycznia ujrzałam śliczne i jednocześnie przerażające dwie kreski na teście ciążowy. Czeka mnie 4cc. Bardzo się boję, ale moja Gin nastawia mnie pozytywnie. Powiedziała, że wie jak wygląda moja macica i że będzie dobrze. A moje cesarki to: 1999, 2002, 2011 i jeśli BÓG da 2014. Bardzo się ciesze, że znalazłam to forum bo napawa optymizmem.
Na razie powiedziała, że najważniejsze żeby łożysko nie wrosło w ranę no i że będziemy konsultować z jakimś profesorem. Mam zaufanie do niej!!! a ten profesor???? Może lepiej skonsultować to jeszcze z kimś? Moje wahania nastrojów są niesamowite, tzn raz myślę, że ok, że będzie dobrze a zaraz za chwilę wątpliwości czy na pewno, czy to przeżyję?
spokojnie to wszystko co czujesz jest typowe miałam 4cc w zeszłym roku, a teraz obok mnie bawi się półroczny synek skąd jesteś i gdzie będziesz miała to cięcie?
Uśmiecham się kiedy czytam twój post: ..."miałam 4cc w zeszłym roku, a teraz obok mnie bawi się półroczny synek".... też bym chciała być już po i móc tak napisać
Ja muszę dokładnie z moja GIN porozmawiać jak to będzie. Poprzednie cięcia robiła ona i nie wyobrażam sobie, żeby tym razem miał mnie ciąć ktoś inny, nawet jakiś profesor... ale... kurde... ach
Tak jak dziewczyny piszą - załatw sobie mija_81 obstawę modlitweną na ciążę i poród - polecam zakony klauzorwe (chociaż czasem biorą potem dzieci w depozyt, ale to też w sumie błogosławieństwo)
In Spe też tak myślę, że gdyby było coś nie tak to by mi o tym powiedziała już na początku. A ona namawia, żebym się nie martwiła, że będzie dobrze. Zrobiła mi już USG - ciąża potwierdzona i obejrzała bliznę od środka, nawet mi ją pokazała. Oj mam nadzieję, że nie zamęczę was i nie będziecie mnie miały zaraz dość. Jeśli mogę będę się tu zwierzać dokładnie co i jak, może to pomoże jeszcze komuś, bo ja dzięki wam czuję się lepiej
Naprawdę to bardzo cenne, że lekarz nie straszy, a jeszcze wspiera.Ja bym nie szukała innego.Wiesz, mam rodziców medyków i tyle się zawsze nasłucham od mamy o krwotokach i wszystkim co mi zagraża.To właśnie jest dla mnie najgorsze w każdej ciąży.Gdyby nie forum i takie życzliwe wsparcie innych to psychicznie bym nie dała rady.
Jak najbardziej - pisz co u Ciebie, zdawaj relację krok po kroku co i jak.My tu takie tematy uwielbiamy i nie ma szans, żeby nam się sprzykszyło ( dobrze napisałam?)
A tak w ogóle to muszę się wam zwierzyć, bo to taki precedens: o córeczkę, która urodziła się w 2011 staraliśmy się ponad dwa lata przy cyklach 26 dniowych. Chodziłam do Gin na NFZ. Mój kochany mąż powiedział, żebym poszła do GIN tej która cięła i prowadziła moją drugą ciążę - ona przyjmuje prywatnie, ale dla niego i teraz już wiem, że i dla mnie nie istnieje chyba lepszy specjalista. Wystarczyły dwa miesiące, i luteina bo druga faza cyklu była za krótka i pojawiły się upragnione piękne dwie kreski. A teraz przy cyklach 20 dniowych myślałam, że nie mam szans na zajście w ciążę a tu proszę...
nie, jeszcze nie. Poczekamy do końca I trymestru. W 1999 czyli moje pierwsze cięcie i ciąża nie zakończyły się dobrze, tzn. w 28 tyg zaczęły odchodzić wody, i najpierw zatrzymali akcję porodową bo chcieli ich dopuścić a później okazało się, że zagrażająca sepsa i trzeba natychmiast zakończyć ciąże - czyli cięcie. Nasz synek rodził z wagą 980g i przeżył 22 dni Do dziś płaczę i nie mogę się z tym pogodzić. Gdybym wtedy znała moją GIN, może by się skończyło inaczej... ale czasu nie cofnę a "może gdyby" jest nadal w mojej głowie tyle, że.... Moją GIN poznałam po tej ciąży, kiedy stwierdziliśmy, że do kolejnej chcemy znaleźć jakiegoś dobrego specjalistę. No i znaleźliśmy. Zrobiła badania i pozwoliła, że już możemy i tak w 2002 urodził się mój cudowny synek. Później długo nic aż urodziła się w 2011 córeczka. Pytałam wtedy o poród naturalny, ale nie chciała ryzykować. Dziękuję Wam, że jesteście
Kiedy powiedziałam jej o ciąży uśmiechnęła się, ale i zapytała czy zdaję sobie sprawę z czym się to wiąże. Zaskoczyła mnie bo myślałam, że dostanę "ochrzan" a tu nie. Na pewno martwi się razem ze mną, ale jestem szczęśliwa, że zobaczyłam jednak uśmiech na jej twarzy
Komentarz
Może trzeba zaczynać rodzenie sn a kończyć cc?
20 stycznia ujrzałam śliczne i jednocześnie przerażające dwie kreski na teście ciążowy. Czeka mnie 4cc. Bardzo się boję, ale moja Gin nastawia mnie pozytywnie. Powiedziała, że wie jak wygląda moja macica i że będzie dobrze.
A moje cesarki to: 1999, 2002, 2011 i jeśli BÓG da 2014.
Bardzo się ciesze, że znalazłam to forum bo napawa optymizmem.
Moje wahania nastrojów są niesamowite, tzn raz myślę, że ok, że będzie dobrze a zaraz za chwilę wątpliwości czy na pewno, czy to przeżyję?
to wszystko co czujesz jest typowe
miałam 4cc w zeszłym roku, a teraz obok mnie bawi się półroczny synek
skąd jesteś i gdzie będziesz miała to cięcie?
dodam zaufaj, bo Bóg wie lepiej
Oj mam nadzieję, że nie zamęczę was i nie będziecie mnie miały zaraz dość. Jeśli mogę będę się tu zwierzać dokładnie co i jak, może to pomoże jeszcze komuś, bo ja dzięki wam czuję się lepiej
A teraz przy cyklach 20 dniowych myślałam, że nie mam szans na zajście w ciążę a tu proszę...
W 1999 czyli moje pierwsze cięcie i ciąża nie zakończyły się dobrze, tzn. w 28 tyg zaczęły odchodzić wody, i najpierw zatrzymali akcję porodową bo chcieli ich dopuścić a później okazało się, że zagrażająca sepsa i trzeba natychmiast zakończyć ciąże - czyli cięcie. Nasz synek rodził z wagą 980g i przeżył 22 dni Do dziś płaczę i nie mogę się z tym pogodzić. Gdybym wtedy znała moją GIN, może by się skończyło inaczej... ale czasu nie cofnę a "może gdyby" jest nadal w mojej głowie tyle, że....
Moją GIN poznałam po tej ciąży, kiedy stwierdziliśmy, że do kolejnej chcemy znaleźć jakiegoś dobrego specjalistę. No i znaleźliśmy. Zrobiła badania i pozwoliła, że już możemy i tak w 2002 urodził się mój cudowny synek. Później długo nic aż urodziła się w 2011 córeczka. Pytałam wtedy o poród naturalny, ale nie chciała ryzykować.
Dziękuję Wam, że jesteście
A mama zachowuje się neutralnie czy wpędza Cię w psychozę jeśli mogę spytać?
Zaskoczyła mnie bo myślałam, że dostanę "ochrzan" a tu nie. Na pewno martwi się razem ze mną, ale jestem szczęśliwa, że zobaczyłam jednak uśmiech na jej twarzy
Czekam z Tobą na ten sierpień, a potem ...może na mnie kolejka.
Kto wie :-)