Ona nawet posunęła się dalej i wypracowała sobie taką zasadę, że nie kładzie dokumentów w jedno stałe miejsce bo.... jak tam będzie szukać i nie znajdzie, to dostanie zawału serca. A tak, to jak nie znajdzie to się nie przejmuje, bo przecież mogą jeszcze być w tylu innych różnych miejscach. I na spokojnie szuka miesiącami. A jak wreszcie znajdzie, to mówi "no, wiedziałam, że musiały gdzieś tu być, przecież nie wsiąkły".
A zdarzało się Wam lub Waszym dzieciom robić w domu ognisko? Po dziś dzień mam dziurkę w podłodze ) I kropki na suficie po bombie czekoladowej - nie dosięgłam =P~
Tak, robiły. Na gazie.
Ten moment zapoczątkował w moim życiu metodę wychowawczą pt "Zamknąć sie w pokoju i cisza, modlić sie aż mi wnerw minie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Nie wiedziałam, gdzie dopisać. Miałam dwie pary czarnych butów. Bardzo do siebie podobnych- obie na niewielkim obcasie, zapinane w kostce. Różniły się niewielkimi detalami. Miesiąc temu postanowiłam pozbyć się jednej pary, przymierzyłam, które wygodniejsze i te mniej wygodne wystawiłam na śmietnik. Zniknęły w 10 minut.
Wczoraj założyłam te, które zostały i coś mi nie pasuje.... Sprawdzam.... Nie wierzę, więc sprawdzam raz jeszcze....
Tak, wygrałam w konkursie "idiotka roku"! Wyrzuciłam po jednym bucie z każdej pary. X_X
[quote][cite] Cart:[/cite]A ta umywalka to tak sama z siebie?:shocked:[/quote] Niezupełnie - miałem stresujący miesiąc w pracy trochę jej pomogłem... żona nie naskarżyła?
znaczy sie dostałes z tego stresu sraczki a bidet był zajety?
Z tymi szufladami.... Dopiero w tym roku mój mąż zrozumiała, że stwerdzenie : Nie wiem, gdzie jest , ale nie zgubiłam" może nie być wewnętrznie sprzeczne. Bo z grubsza kojarzę, gdzie ostatnio wyjmowałam i jak przeszukam pół domu to za tydzień na pewno odnajdę
Usiadla sobie draconessa przed monitorem. W kubeczku goraca herbatka, w miseczce suszone owoce mieszane ( morele, jablka, sliwki, ananas) Zagadka: gdzie wlozyla reke draconessa?
Wklejam tu moje wspomnienie napisane jakiś czas temu jak średni synek był mały. Teraz mam Lidkę ten sam temperament plus Witka 4latka który ją nakręca Nie mam czasu opisywać ale tak wygląda u nas przeciętny dzień.
Młody Zbój Witold, rozpoczął dzień wczesnym świtem, śpiącej matce swej dobitnie dał o tym znać
własnoręcznie otwierając jej oczy. Gdy zachęcona tak miło rozpoczętym dniem matka
wstała, młody zbój nagrodził jej trud brawami, tak oto rozpoczął sie przeciętny dzień. Zbój ze swoją
rodziną tymczasowo zamieszkiwał z domu dziadków, domu nie przystosowanym dla zbójów,
zbójopodobnych oraz zbójokształtnych istot. Toteż matka, z radością nadzorowała każdy ruch
swego potomka, który szczególnie dbał o higienę wileokrotnie podejmując próby , nieraz skuteczne
, wykorzystania toalety do porannej, wczesnoprzedpołudniowej, przedpołudniowej, południowej,
popołudniowej..... wieczornej tolaety.
Trudności nastręczały młodemu zbójowi, przeszkody i pułapki, pozastawianie przez matkę i ojca.
Dostęp do schodów, za którymi znajdowały się przepastne czeluści piwnicy i garażu , były zastawione
suszarką na pranie, zbój wielokrotnie podejmował próby sforsowania przeszkody, przeciskając sie
przez pręty, podzielając los leśnej zwierzyny zaplątanej w sidła kłusowników. Po tak ciężkiej porażce,
nasz bohater obrał przeciwny azymut postanowił zdobyć piętro, zamieszkiwanego tymczasowo
domostwa. I tu odnosił sukces za sukcesem, misternie budowane coraz to bardziej skomplikowane
zapory ,przez ludzi nie rozumiejących jego potrzeby eksploracji, pokonywał bez trudu i wysiłku, gdy
już piętro leżało u jego stóp, matka zadała cios ostateczny, tym tazem jej się udało, ale jej spokój
nie miał trwać długo.
Młody Zbój, jak na porządnego zbója przystało, jest świetnym obserwatorem otoczenia. Bacznie
musiał obserwować swą siostrę polującą na bitą śmietanę w sprayu, prosto z pojemnika, szybko
wnioski wyciągnął nasz młody bohater i sięgnął po pronto do kurzu, matka nie rozumiejąca jego
zamiarów zabrała mu zdobycz, jednak Witold nie przejął się tym specjalnie bo jego myśli już podążały
w stronę brise-u kwiatowa łąka stojącego w toalecie, toteż podążył za swoimi myślami, jednak i tę
zdobycz matka przechwyciła....
Jak wiadomo, prawdziwy Zbój dzień bez udanego polowania uważa za stracony, wykorzystał
moment gdy matka spłukiwała włosy jego siostrze i ściągnął sobie garnek z ziemniakami z pieca , płytą
indukcyjną zwanym , co prawda ziemniaki gotowały się na kilka godzin wcześniej, wiec nie była to
ciepła strawa, ale zawsze coś....
Matka chcąc spędzić chwilę bezruchu, zaproponowała synowi wyjątkową rozrywkę, porywający serial
dla ludzi o mocnych nerwach "teletubsieami" zwany, jednak młodego zbója bardziej intrygowało
dostrajanie kina
domowego z dvd i innymi dobrodziejstwami RTV(, umiejscowionymi tuż nad podłogą ), będącymi w
posiadaniu nieobecnych gospodarzy domu.
Spacer i próba unieruchomienia zbója nie trwała długo , gdyż Zbój do perfekcji opanował , sposób
wyplątywania się z pasów i wyślizgiwania się pod pałąkiem z wózka.
Zbój pamięta o higienie również wieczorem, także gdy tylko nadażyła mu się okazja, w swym
wierzchnim odzieniu , samodzielnie skorzystał z prysznica, by niczym pod górskim wodospadem
doznać orzeźwienia.
Zasypiając nasz bohater myślał, o udanym dniu, o sobie jako zbóju zdobywcy, Zbóju Witoldzie
Niewolno., bo tak go wszakże nazywano Witold Niewolno- jak dostojnie to brzmiało!
Nie rozumiał tylko jednego , dlaczego matka złościła sie na ojca gdy ten po powrocie z pracy ,
narzekał że jest zmęczony.
Ps nie wiem czemu z worda przekleja mi się takie rozjechane.
Nasza najmłodsza rozumie już, że "nie wolno" oznacza świetną zabawę. I sami życzliwie jej wskazujemy na źródło onej. Wstaje zwykle przede mną i się zajmuje sobą i tym, co nie wolno. Dzisiaj zwędziła moje pióro (do którego mam osobiste naboźeństwo i wszyscy o tym w domu wiedzą!) i popisała mi pościel. Następnie udała się do pokoju brata, gdzie zżarła wszystkie cukierki czekoladowe jakie znalazła. A że ma na czekoladę uczulenie, więc wysypka murowana, a poza tym zachowywała się jak na haju: chichrała się do południa i chodziła nie bardzo prosto. A ma dopiero półtora roczku. Ale w prawdziwą ekstazę wprawia ją widok niezamkniętych drzwi od łazienki i obietnica przyjemności, które ją za nimi czekają. B idet! Toaleta i szczotka! Oraz zielony Ludwik, całkiem całkiem dobry. Tyle "nie wolno" w jednym miejscu, że mała wpada w amok!
moją nauczyłam zamykać drzwi do łazienki, i wtedy biję brawo i się cieszę ma więcej frajdy z ich zamykania niż z paprania się w proszku do prania, wc i innych radości, a pozatym boi się brodzika, więc jak wchodzi do łazienki to zaraz ma karę że będzie siedziec w brodziku a unika tego jak może
Dokładnie! W sumie to się cieszę, że się nie oderwała z kawałkiem ściany, albo kawałka podłogi nie wgniotła... (CHYBA, bo jeszcze nie zaczęłam odkopywać).
W poprzednim mieszkaniu nie mieliśmy tych balkonów, ale w tym są DWA - jeden ogrzewany pełni funkcje biurowe, a drugi teoretycznie spiżarniane... tzn jak go odkopię.
Komentarz
Usiadla sobie draconessa przed monitorem. W kubeczku goraca herbatka, w miseczce suszone owoce mieszane ( morele, jablka, sliwki, ananas) Zagadka: gdzie wlozyla reke draconessa?
Auuuuuuc!!!!
Młody Zbój Witold, rozpoczął dzień wczesnym świtem, śpiącej
matce swej dobitnie dał o tym znać
własnoręcznie otwierając jej oczy. Gdy zachęcona
tak miło rozpoczętym dniem matka
wstała, młody zbój nagrodził jej trud brawami, tak
oto rozpoczął sie przeciętny dzień. Zbój ze swoją
rodziną tymczasowo zamieszkiwał z domu dziadków,
domu nie przystosowanym dla zbójów,
zbójopodobnych oraz zbójokształtnych istot. Toteż
matka, z radością nadzorowała każdy ruch
swego potomka, który szczególnie dbał o higienę
wileokrotnie podejmując próby , nieraz skuteczne
, wykorzystania toalety do porannej,
wczesnoprzedpołudniowej, przedpołudniowej, południowej,
popołudniowej..... wieczornej tolaety.
Trudności nastręczały młodemu zbójowi, przeszkody
i pułapki, pozastawianie przez matkę i ojca.
Dostęp do schodów, za którymi znajdowały się
przepastne czeluści piwnicy i garażu , były zastawione
suszarką na pranie, zbój wielokrotnie podejmował
próby sforsowania przeszkody, przeciskając sie
przez pręty, podzielając los leśnej zwierzyny
zaplątanej w sidła kłusowników. Po tak ciężkiej porażce,
nasz bohater obrał przeciwny azymut postanowił
zdobyć piętro, zamieszkiwanego tymczasowo
domostwa. I tu odnosił sukces za sukcesem,
misternie budowane coraz to bardziej skomplikowane
zapory ,przez ludzi nie rozumiejących jego
potrzeby eksploracji, pokonywał bez trudu i wysiłku, gdy
już piętro leżało u jego stóp, matka zadała cios
ostateczny, tym tazem jej się udało, ale jej spokój
nie miał trwać długo.
Młody Zbój, jak na porządnego zbója przystało,
jest świetnym obserwatorem otoczenia. Bacznie
musiał obserwować swą siostrę polującą na bitą
śmietanę w sprayu, prosto z pojemnika, szybko
wnioski wyciągnął nasz młody bohater i sięgnął po
pronto do kurzu, matka nie rozumiejąca jego
zamiarów zabrała mu zdobycz, jednak Witold nie
przejął się tym specjalnie bo jego myśli już podążały
w stronę brise-u kwiatowa łąka stojącego w
toalecie, toteż podążył za swoimi myślami, jednak i tę
zdobycz matka przechwyciła....
Jak wiadomo, prawdziwy Zbój dzień bez udanego
polowania uważa za stracony, wykorzystał
moment gdy matka spłukiwała włosy jego siostrze i
ściągnął sobie garnek z ziemniakami z pieca , płytą
indukcyjną zwanym , co prawda ziemniaki gotowały
się na kilka godzin wcześniej, wiec nie była to
ciepła strawa, ale zawsze coś....
Matka chcąc spędzić chwilę bezruchu, zaproponowała
synowi wyjątkową rozrywkę, porywający serial
dla ludzi o mocnych nerwach
"teletubsieami" zwany, jednak młodego zbója bardziej intrygowało
dostrajanie kina
domowego z dvd i innymi dobrodziejstwami RTV(,
umiejscowionymi tuż nad podłogą ), będącymi w
posiadaniu nieobecnych gospodarzy domu.
Spacer i próba unieruchomienia zbója nie trwała
długo , gdyż Zbój do perfekcji opanował , sposób
wyplątywania się z pasów i wyślizgiwania się pod
pałąkiem z wózka.
Zbój pamięta o higienie również wieczorem, także
gdy tylko nadażyła mu się okazja, w swym
wierzchnim odzieniu , samodzielnie skorzystał z
prysznica, by niczym pod górskim wodospadem
doznać orzeźwienia.
Zasypiając nasz bohater myślał, o udanym dniu, o
sobie jako zbóju zdobywcy, Zbóju Witoldzie
Niewolno., bo tak go wszakże nazywano Witold
Niewolno- jak dostojnie to brzmiało!
Nie rozumiał tylko jednego , dlaczego matka
złościła sie na ojca gdy ten po powrocie z pracy ,
narzekał że jest zmęczony.
Ps nie wiem czemu z worda przekleja mi się takie rozjechane.
Dokładnie! W sumie to się cieszę, że się nie oderwała z kawałkiem ściany, albo kawałka podłogi nie wgniotła... (CHYBA, bo jeszcze nie zaczęłam odkopywać).
W poprzednim mieszkaniu nie mieliśmy tych balkonów, ale w tym są DWA - jeden ogrzewany pełni funkcje biurowe, a drugi teoretycznie spiżarniane... tzn jak go odkopię.
@Nika
Każde rano ?