Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Minusy edukacji domowej

1679111220

Komentarz

  • ale to chyba zwykle tak jest że 1 os musi pracować a na 2gą spada większość obowiązków zw. z ED.
    Ja się czuję na swoim miejscu zajmując się dziećmi i mam z tego radość i satysfakcję, mój mąż pracując. No tak już jesteśmy stworzeni.

    Jestem bardzo wdzięczna mężowi, że wspierał mocno decyzję o ED
  • Jak to jest, że jeśli kobieta uczy cudze dzieci - w szkole, zawodowo - to się realizuje, a jak uczy własne - to nie?
    :)
  • Do dziś pamiętam, jak uczyłam się rosyjskiego, pytając Mamę obierającą warzywa w kuchni, o bukwy ;) Miałam z 5 lat.
    Też myślę, że to byłaby dobra decyzja. Mam kilka lat by dojrzeć.
    Mam nadzieję, że nic złego nie zmajstrują w przepisach.
    Emigracja u nas raczej nie wchodzi w grę.
  • Nawiązuję do żalu, że chłopom to czasem łatwo gadać/chcieć.
    Mój szczęśliwie jak Zbyszek, dostrzega ciężar obowiązków.
  • Ja wiem, tak sobie tylko rozmyślam.
  • U nas zdecydowanie do końca trzeciej klasy, a potem się zobaczy, opcje są różne, wśród nich ED dominuje.
  • Pierworodny deklaruje, że będzie się chciał uczyć w domu do matury. Jeśłi tylko będzie sobie radził, to nie widzę przeciwwskazań.
    Na pewno z każdym dzieckiem chciałabym zrobić w domu podstawówkę. Posyłanie do gimnazjum też mi się nie widzi. Co do szkoły ponadgimnazjalnej - jeśli tylko któreś dziecko będzie miało chęć na kształcenie w jakimś konkretnym kierunku, to z chęcią wyślę do jakiegoś technikum. Ogólniak równie dobrze mogą robić w domu. Chyba że będą chcieli robić liceum w szkole - raczej nie będę się przeciwstawiać. Wiek licealny, to już dość ukształtowany młody człowiek i towarzystwo spokojniejsze raczej.
  • j.w. tylko nie pierworodny, a pierworodna, od września zaczynamy gimnazjum w domu.
  • @Maura - daj spokój z tą socjalizacją. To artefakt i mit, że szkoła socjalizuje. Serio! Jak nie wierzysz poszukaj badań na ten temat.
  • Nie szukałam, więc nie wiem, czy są.
    Moja obserwacja jest taka, że na poziomie liceum młodzież bywa znacznie bardziej tolerancyjna dla różnych dziwaków. Przynajmniej w moim liceum nie było problemem, że ktoś miał osobliwe zainteresowania, czy trzymał się na uboczu. W podstawówce było znacznie gorzej.
    Inna sprawa, że nie bardzo widzę powód, dla którego pięciolatek miałby sobie lepiej radzić wrzucony do obcej grupy rówieśniczej niż dziesięciolatek.
  • @Maura, kiedy byłam dziewczynką, w mojej wiosce była tylko szkoła czteroklasowa (w dodatku zajęcia były łączone), a potem dużo dzieci szło do szkoły do miasta. Właśnie takich 10,11-latków. Jakoś sobie radziliśmy :)
  • @skorektoja - wybacz, ale to, co Ci się widzi ma się nijak do wyników badań. Dzieci z ED nie mają problemów z socjalizacją. Dziecko zamknięte w sobie, czy inne niechętne do kontaktów z rówieśnikami  może edukację szkolną przypłacić różnymi problemami.
    Dodatkowo, nie rozumiem, czemu zakładasz, że dziecko uczące się w domu jest w tym domu cały dzień zamknięte? Moje dzieci codziennie mają jakieś popołudniowe zajęcia. Tam nawiązują relacje z innymi dziećmi. Oprócz tego same organizują sobie różne zajęcia z dziećmi w okolicy.
  • Nie mam rówieśników dla moich w okolicy
  • edytowano maja 2014
    @Maura - jak dziecko idzie do zerówki po pobycie w domu z mamą, to też trafia tam na dzieci, które w większości mają za sobą doświadczenie przedszkolne.
    @Gregorius - czasem mam wrażenie, że Tobie to, pod każdym względem, zawsze wiatr wieje w oczy...
    MSPANC
  • @Maura - w dyskusji z Tobą odczuwam bezsilność. Mam ochotę Ci napisać - Tak, masz rację ED jest bez sensu i prędzej czy później skończy się katastrofą, będzie cierpieć dziecko, będą cierpieć rodzice, sąsiedzi i całe społeczeństwo...
    MSPANC
  • @Maura - ale przecież te nasze dzieci nie odcinamy od świata. U nas było tak: najpierw synowie - jeszcze przed pierwszą wczesną komunią zostawali ministrantami - to pierwsza grupa przyjaciół. Potem skautami (druga, fajna grupa), potem zaczęli trenować (grupa trzecia),  potem zaczęli uczyć się w szkole muzycznej (czwarta grupa).  Z każdą grupą wyjeżdżają na obozy, wycieczki - bo czują się w tych grupach bezpiecznie. Najstarszy w czwartej klasie wrócił do szkoły - wczesne wstawanie i dużo sportu bardzo dobrze mu robią na ogólne rozmemłanie. Na pytanie co w szkole odpowiada - kotlet z surówką. Nie przeżywa tej szkoły zbytnio - bo ma wielu kolegów spoza szkoły z którymi również się regularnie spotyka. 



    Inna sprawa - nasza szkoła jest mała, wiejska - nie ma jeszcze w niej wielkomiejskich atrakcji.
  • @skorektoja mój pierworodny, po dwóch latach ed stawał się totalnym dzikusem, dodatkowo indywidualistą. Połączenie paskudne. Dodam, że pomimo zajęć dodatkowych (2xangielski, 2xsportowe) jednak był dziki. Poszedł do szkoły i tu dopiero była katastrofa (nie czuł blusa, że jak dzwonek to już, a nie za chwilę; chciał robić po swojemu wszystko; ). Pół roku mu zajęło wgryzanie się w zasady, otwarcie się na grupę. Inne dzieci już opanowały to czego on dopiero się uczył, chodzi mi o techniczne sprawy w szkole.
  • edytowano maja 2014
    "Mam na myśli, by dziecko usiadło i
    zrobiło dany materiał. Ja za bardzo przyzwyczaiłam swojego 11-latka do
    niesamodzielnej pracy, jak znikam z pola widzenia, to mi się rozłazi,
    idzie zobaczyć co robią inne dzieci, generalnie zajmuje się nie tym co
    trzeba. A tępy nie jest, jest bardzo leniwy i niecierpliwy."
    --------------------------------
    To co ja mam powiedzieć, skoro mój prawie 15 latek, juz nie będę pisała, jaki jest niesamodzielny, leniwy i bardzo niefektywnie zarżadza swoi czasem. Ale ja, żeby sie pocieszyć, uważam, że to jest normalny stan, tak może być i nie należy się tym przejmować, a tylko czekać aż się usamodzielni. To przyjdzie z wiekiem dla każdego odpowiednim, he, he. W końcu w szkole dzieci pilnowane są nonstop, żeby sobie np. krzywdy nie zrobiły, no nie?
  • Istotna jest konsekwencja, żeby syn miał pewność, że robienia zadań i
    tak nie uniknie (ostatecznie stanę nad nim i będę pilnować, ale żadne z
    nas szczególnej przyjemności z tego mieć nie będzie), ale jeśli wykona
    je sprawnie i samodzielnie to otrzyma nagrodę. I druga strona medalu -
    jeśli nie wykona sprawnie i samodzielnie, to na wspomnianą nagrodę nie
    może liczyć, choćby płakał, tarzał się po dywanie i wrzeszczał, że mu
    obiecałam.
    --------------------------------
    Mnie by zabrakło pomysłów na nagrody, w końcu i one mogą spowszednieć.
  • A jak nagroda spowszednieje, to nie ma takiej siły przyciągania jaką powinna mieć :)
  • a co jak nagrody nie motywują???
    ---------------------
    no właśnie! Dlatego pomysł dla mnie nie do wykonania.
  • Nasz syn bał się wracać do szkoły, a teraz - nie chciałby ed. :-??
  • Nie mam rówieśników dla moich w okolicy
    --------------------
    @Greg, po co Ci rówieśnicy?
  • skorek, naszym też jak się nie chce czegoś zrobić to nie ma siły...
    będą rzępolić...
  • ciekawe, bo moi do nauki nie chcą siadać...
    króliki nakarmią, zmywarę opróżnią, odkurzą, zbiorą pranie...
    ale siąść przy biurku i skupić uwagę nad książkami?
    :-SS
  • edytowano maja 2014
    "Z socjalizacją chodziło mi teraz o to jak dziecko po paru latach w ED
    radzi sobie emocjonalnie gdy zaczyna naukę w szkole, np w wieku 10 lat.
    Chodzi mi o zaaklimatyzowanie w klasie, przystosowanie się do wielu
    zmian."
    -------------------
    Dziecko po paru latach w Ed radzi sobie emocjonalnie doskonale, znacznie lepiej niżby chodziło do szkoły. W szkole narażone jest na dokuczanie, na odrzucenie przez grupę rówieśniczą z różnych powodów, chociażby takich, że się niemodnie ubiera. W szkole - cały czas trauma, niepewność, w domu natomiast - względny spokój, sytuacje przewidywalne.
  • @Aniela ale właśnie ta inność, odrzucenie itp - utwardza, uczy żyć, uczy radzić sobie ze światem. Oczywiście, wykluczam tu znęcanie się. My, rodzice, chyba za dużą beztroskę chcemy stworzyć naszym dzieciom. A potem to zderzenie z brutalnym światem...
  • Moje dzieci te, które uchodzą za nieśmiałe (bo część moich dzieci jest bardzo śmiała) właśnie dzięki ED z radością oczekują spotkań z innymi ludźmi, są tych spotkań spragnione.
  • W szkole - cały czas trauma, niepewność, w domu natomiast - względny spokój, sytuacje przewidywalne.

    --------------

    Nie generalizujmy. Dzieci w szkole traumy mieć nie muszą, ba, to są chyba jednostkowe przypadki.
  • @Savia, @skorektoja
    zatem w czym problem?
    Zła u nas ci dostatek, mnóstwo go w około - czyli wg Waszych teorii dzieci zdążą sie utwardzić, zdążą nauczyć się radzić sobie ze światem. Do tego ma słuzyć szkoła, żeby się utwardzały??? W czym problem?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.