A to że mniej małżeństw, to czytałam o jednej przyczynie, co do której jestem w 100% przekonana. Dysproporcja w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn. W polsce coś koło 54% kobiet ma wyższe wykształcenie, a mężczyzn 34%. Tam gdzie tej różnicy nie ma, rodzi się wiecej dzieci.
A to że mniej małżeństw, to czytałam o jednej przyczynie, co do której jestem w 100% przekonana. Dysproporcja w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn. W polsce coś koło 54% kobiet ma wyższe wykształcenie, a mężczyzn 34%. Tam gdzie tej różnicy nie ma, rodzi się wiecej dzieci.
ale to wszystko bierze się z preferencji życiowych czy chcę założyć rodzinę, czy dużo zarabiać, być niezależną, realizować się
a to drugie bierze się głównie z obrazu świata, wykreowanego przez reklamy;
takie niespodziewane następstwo kapitalizmu i wolnego rynku
A to że mniej małżeństw, to czytałam o jednej przyczynie, co do której jestem w 100% przekonana. Dysproporcja w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn. W polsce coś koło 54% kobiet ma wyższe wykształcenie, a mężczyzn 34%. Tam gdzie tej różnicy nie ma, rodzi się wiecej dzieci.
ale to wszystko bierze się z preferencji życiowych czy chcę założyć rodzinę, czy dużo zarabiać, być niezależną, realizować się
a to drugie bierze się głównie z obrazu świata, wykreowanego przez reklamy;
takie niespodziewane następstwo kapitalizmu i wolnego rynku
Nie Akurat kobiety nie mają po prostu żadnej alternatywy Nie mają siły fizycznej potrzebnej do pracy, która nie wymaga wykształcenia.
A to że mniej małżeństw, to czytałam o jednej przyczynie, co do której jestem w 100% przekonana. Dysproporcja w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn. W polsce coś koło 54% kobiet ma wyższe wykształcenie, a mężczyzn 34%. Tam gdzie tej różnicy nie ma, rodzi się wiecej dzieci.
ale to wszystko bierze się z preferencji życiowych czy chcę założyć rodzinę, czy dużo zarabiać, być niezależną, realizować się
a to drugie bierze się głównie z obrazu świata, wykreowanego przez reklamy;
takie niespodziewane następstwo kapitalizmu i wolnego rynku
Nie, tu chodzi o to, że polscy mężczyźni są do dupy. Powinno być odwrotnie. To oni powinni się ksztalcić i dążyć do sukcesu materialnego, po to aby móc chronić woją kobietę i dzieci. A w polsce wiadomo jak jest. Ale jasne, najlepiej wszystko na kobiety zrzucić.
A to że mniej małżeństw, to czytałam o jednej przyczynie, co do której jestem w 100% przekonana. Dysproporcja w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn. W polsce coś koło 54% kobiet ma wyższe wykształcenie, a mężczyzn 34%. Tam gdzie tej różnicy nie ma, rodzi się wiecej dzieci.
ale to wszystko bierze się z preferencji życiowych czy chcę założyć rodzinę, czy dużo zarabiać, być niezależną, realizować się
a to drugie bierze się głównie z obrazu świata, wykreowanego przez reklamy;
takie niespodziewane następstwo kapitalizmu i wolnego rynku
Nie, tu chodzi o to, że polscy mężczyźni są do dupy. Powinno być odwrotnie. To oni powinni się ksztalcić i dążyć do sukcesu materialnego, po to aby móc chronić woją kobietę i dzieci. A w polsce wiadomo jak jest. Ale jasne, najlepiej wszystko na kobiety zrzucić.
Ale to nie jest prawdą! Polski mężczyzna może bardzo dobrze pracować i zarabiać bez formalnego wyższego.
Wiem, @Pioszo54,. jakie jest Twoje zdanie. Długo już Cię czytam na Forum. Tylko, że nie wszyscy, a raczej większość nie jest Tobą. My wzięliśmy kredyt dawno temu i jeszcze długo będziemy spłacać. To była nasza konieczność i nadal tak uważamy. Gdybym mogła zarabiać, robiłabym to. Umiem i lubię. I wyobraź sobie, mogłabym to robić nadal mając osmioro dzieci i ed. To serio się nie wyklucza U nas jedyna komplikacja, to mocno niepełnosprawne dziecko.
@Pioszo54 - myślę, że istnieją jednak kobiety, dla których wychowanie dzieci i prowadzenie domu to jest za mało i chcą osiągnąć coś też w życiu poza tym. Nie mają kredytu, teoretycznie nie muszą pracować. Chcą. W moim zespole w pracy 80-90% to kobiety w rożnym wieku i każda z nich jest mężatką z dziećmi.
Moja siostra, która niemal całe życie, w uzgodnieniu z mężem, opiekowała się domem i dzieckiem właśnie się rozwodzi. W tej chwili mąż wyzywa ją od pasożytów i mówi, że wszystko jest jego, bo ona nie pracowała i kasę przynosił i zarabiał on. Ona zajmowała się remontami, produkcją miodu, ogrodem, dzieckiem, sprzątaniem i gotowaniem. Od kilku lat pracuje, ale zarabia niewiele. Teraz bardzo, bardzo żałuje, że pracy nie podjęła wcześniej. Nie spodziewała się, że sprawy, które wspólnie uzgadniali obróca się przeciwko niej. Ja uważam, że kobieta powinna zawsze mieć swoje pieniądze i swoją jakąś niezależność na taką ewentualnośc, która spotkała min moją siostrę.
@Pioszo54 - myślę, że istnieją jednak kobiety, dla których wychowanie dzieci i prowadzenie domu to jest za mało i chcą osiągnąć coś też w życiu poza tym. Nie mają kredytu, teoretycznie nie muszą pracować. Chcą. W moim zespole w pracy 80-90% to kobiety w rożnym wieku i każda z nich jest mężatką z dziećmi.
nic nie może się równać, w korzyściach dla ogółu, z macierzyństwem i wychowaniem dzieci (czyli naszych następców); jeśli jest inaczej, to znaczy, że w ustawieniu priorytetów, powodowanym przez system społeczny, jest coś nie tak
@Pioszo54 - myślę, że istnieją jednak kobiety, dla których wychowanie dzieci i prowadzenie domu to jest za mało i chcą osiągnąć coś też w życiu poza tym. Nie mają kredytu, teoretycznie nie muszą pracować. Chcą. W moim zespole w pracy 80-90% to kobiety w rożnym wieku i każda z nich jest mężatką z dziećmi.
Moja siostra, która niemal całe życie, w uzgodnieniu z mężem, opiekowała się domem i dzieckiem właśnie się rozwodzi. W tej chwili mąż wyzywa ją od pasożytów i mówi, że wszystko jest jego, bo ona nie pracowała i kasę przynosił i zarabiał on. Ona zajmowała się remontami, produkcją miodu, ogrodem, dzieckiem, sprzątaniem i gotowaniem. Od kilku lat pracuje, ale zarabia niewiele. Teraz bardzo, bardzo żałuje, że pracy nie podjęła wcześniej. Nie spodziewała się, że sprawy, które wspólnie uzgadniali obróca się przeciwko niej. Ja uważam, że kobieta powinna zawsze mieć swoje pieniądze i swoją jakąś niezależność na taką ewentualnośc, która spotkała min moją siostrę.
@Pioszo54 - myślę, że istnieją jednak kobiety, dla których wychowanie dzieci i prowadzenie domu to jest za mało i chcą osiągnąć coś też w życiu poza tym. Nie mają kredytu, teoretycznie nie muszą pracować. Chcą. W moim zespole w pracy 80-90% to kobiety w rożnym wieku i każda z nich jest mężatką z dziećmi.
Moja siostra, która niemal całe życie, w uzgodnieniu z mężem, opiekowała się domem i dzieckiem właśnie się rozwodzi. W tej chwili mąż wyzywa ją od pasożytów i mówi, że wszystko jest jego, bo ona nie pracowała i kasę przynosił i zarabiał on. Ona zajmowała się remontami, produkcją miodu, ogrodem, dzieckiem, sprzątaniem i gotowaniem. Od kilku lat pracuje, ale zarabia niewiele. Teraz bardzo, bardzo żałuje, że pracy nie podjęła wcześniej. Nie spodziewała się, że sprawy, które wspólnie uzgadniali obróca się przeciwko niej. Ja uważam, że kobieta powinna zawsze mieć swoje pieniądze i swoją jakąś niezależność na taką ewentualnośc, która spotkała min moją siostrę.
życie, to ryzyko jedni wygrywają, inni nie
Cięta riposta, k...a. @Pioszo54 Tylko to ci pozostaje po przeczytaniu postu @beatak
@Pioszo54 - myślę, że istnieją jednak kobiety, dla których wychowanie dzieci i prowadzenie domu to jest za mało i chcą osiągnąć coś też w życiu poza tym. Nie mają kredytu, teoretycznie nie muszą pracować. Chcą. W moim zespole w pracy 80-90% to kobiety w rożnym wieku i każda z nich jest mężatką z dziećmi.
Moja siostra, która niemal całe życie, w uzgodnieniu z mężem, opiekowała się domem i dzieckiem właśnie się rozwodzi. W tej chwili mąż wyzywa ją od pasożytów i mówi, że wszystko jest jego, bo ona nie pracowała i kasę przynosił i zarabiał on. Ona zajmowała się remontami, produkcją miodu, ogrodem, dzieckiem, sprzątaniem i gotowaniem. Od kilku lat pracuje, ale zarabia niewiele. Teraz bardzo, bardzo żałuje, że pracy nie podjęła wcześniej. Nie spodziewała się, że sprawy, które wspólnie uzgadniali obróca się przeciwko niej. Ja uważam, że kobieta powinna zawsze mieć swoje pieniądze i swoją jakąś niezależność na taką ewentualnośc, która spotkała min moją siostrę.
życie, to ryzyko jedni wygrywają, inni nie
Przy takim podejściu jeszcze więcej kobiet nie będzie chciało zakładać rodziny. Brawo, masz córki?.
a poważniej istnieje dość duże prawdopodobieństwo, chyba większe niż w lotku, że wychodząc na ulice doznam śmierci lub kalectwa
nie stanowi to jednak wystarczającego usprawiedliwienia dla niewychodzenia z domu
i analogicznie do zakładania rodziny
Moja siostra założyła rodzinę i to w bardzo tradycyjnym wydaniu. To jej mąż się wymiksował i teraz wyzywa ją od pasożytów, bo nie zarabiała tyle, co on.
Komentarz
czy chcę założyć rodzinę,
czy dużo zarabiać, być niezależną, realizować się
a to drugie bierze się głównie z obrazu świata, wykreowanego przez reklamy;
takie niespodziewane następstwo kapitalizmu i wolnego rynku
Akurat kobiety nie mają po prostu żadnej alternatywy
Nie mają siły fizycznej potrzebnej do pracy, która nie wymaga wykształcenia.
Nie chodzi też o reklamy, a o system prawny
Polski mężczyzna może bardzo dobrze pracować i zarabiać bez formalnego wyższego.
i, prawdopodobnie, czyni wychowanie i opiekę nad dziećmi, trudniejszą
sam miałem matkę pracującą, z musu
i widzę kolosalną różnicę między sobą i swoimi dziećmi w tym samym wieku
Tylko, że nie wszyscy, a raczej większość nie jest Tobą.
My wzięliśmy kredyt dawno temu i jeszcze długo będziemy spłacać.
To była nasza konieczność i nadal tak uważamy.
Gdybym mogła zarabiać, robiłabym to. Umiem i lubię.
I wyobraź sobie, mogłabym to robić nadal mając osmioro dzieci i ed.
To serio się nie wyklucza
U nas jedyna komplikacja, to mocno niepełnosprawne dziecko.
jeśli jest inaczej, to znaczy, że w ustawieniu priorytetów, powodowanym przez system społeczny, jest coś nie tak
jedni wygrywają, inni nie
a poważniej
istnieje dość duże prawdopodobieństwo, chyba większe niż w lotku, że wychodząc na ulice doznam śmierci lub kalectwa
nie stanowi to jednak wystarczającego usprawiedliwienia dla niewychodzenia z domu
i analogicznie do zakładania rodziny
poduszką na takie wypadki losowe, powinien być dom rodzinny i rodzeństwo
bardzo rzadko zdarza się, by winna była tylko jedna strona