mnie w 18 tc. obecnej ciąży lekarka gin. na NFZ (a na wizytę musiałam czekać 6 tyg. - najkrótszy termin w całej okolicy) - opierdalała po co mi tyle dzieci, dlaczego nie stosuję antykoncepcji, dlaczego nie chcę tabletek itp.
na grzeczne i stanowcze stwierdzenie, że nie jestem zainteresowana, bo jestem katoliczką i nie zamierzam stosować antykoncepcji usłyszałam "a może chociaż spiralę? tylko 800 zł z założeniem", "bo ile jeszcze pani zamierza tak rodzić?" No, ile Bóg da
ja miałam szczęście do lekarzy "niekatolickich", którzy nie robili pogadanek o antykoncepcji - poprzedni spytał, czy stosuję, powiedziałam nie, chyba zapisał, bo już nie wracał nigdy do tematu; obecna na ten temat powiedziała tylko (po porodzie) : proszę pamiętać, że nie może pani stosować antykoncepcji hormonalnej (w związku z cholestazą); ale mam kilka koleżanek, które były "molestowane" antykoncepcyjnymi pogadankami...
jedyną osobą, która nękała mnie antykoncepcją, była...położna środowiskowa
Ja na wizycie połogowej po trzecim porodzie. Pan doktor po zbadaniu mnie od razu zabrał się za pisanie recepty i tłumaczenie, że to nowe tabletki i można przy karmieniu. Na moje grzeczne dziękuję, nie będę stosować antykoncepcji odbylismy dłuugą i dla mnie bardzo mało sympatyczną rozmowę na temat mojej nieodpowiedzialności, całkowitej nieskuteczności NPR itd itp. Na koniec się dowiedziałam, że moje małżenstwo z całą pewnością się rozpadnie. Dodam, że ten połóg był dla mnie dość trudny, byłam jeszcze słaba i z pewnością mało stabilna emocjonalnie. Niemniej jednak czułam się zaatakowana, przyparta do muru i zmuszona do tłumaczenia się w mocno nieżyczliwej atmosferze. Potem u innych lekarzy z mniejszą intensywnością ale temat wypytywania o metodę antykoncepcji i demonstrowanie zdumienia (ale jak to żadną przecież Pani ma troje dzieci? A wszystkie żyją?) się powtarzał, aż wreszcie zaczęłam chodzić do Pani dr o której wiedziałam, że jest katoliczką (ku mojej radości jest na liście) i mam komfort. Dodatkowy plus, że potrafi czytać wykresy temperatury i już zdarzyło się, że wyłapała problem zdrowotny z wygladu wykresu.
Koleżanki dzieciate od trójki wzwyż mają takich doświadczen jak moje na pęczki.
Moj lekarz ( zdecydowanie nie katolik) nigdy mnie na tabletki nie namawial. Na moje niesmiale pytanie czy po dwoch cesaekach moge pozwolic sobie na jolejne dziecko odpiwiedzial ze trzecia cesarka to nie problem, a jesli bede chciala kolejnych dzieci to czwarta i piata tez da sie zrobic
Kościół akceptuje wykonywanie badań prenatalnych tylko wtedy, gdy w przypadku stwierdzenia wady płodu nie niesie to za sobą możliwości wykonania aborcji. ---------------------------------- @Maura Bo po co wkonywać badania, jeżeli po ich zrobieniu ewentualnie człowiek miałby zostać zabity?
Nie widzisz, że to logiczne? Przecież lekarz jest po to, aby ratować życie i zdrowie, a nie zabijać. Stąd ww. przypadkach nie powinno wykonywać się badań prenatalnych, skoro schorzeń wykrytych i tak nie da się wyleczyć, a niektórzy mieliby zamiar pacjenta zabić.
>>Bardzo dobre podsumowanie Marka Balickiego - (mniej więcej, nie przytoczę dokładnie)- w tej chwili nie ma jakichkolwiek sygnałów o łamaniu sumień lekarzy, jest natomiast sporo przypadków, kiedy lekarz powołując się na klauzulę sumienia uniemożliwiają korzystanie pacjentkom z ich praw, narzucają swoje zdanie i swoje przekonanie w ramach zagwarantowanego im prawa<<
---------------------- ale "dobre", he, he.
te gwarantowane prawa pacjentek to prawa do antykoncepcji (do szkodzenia zdrowiu) i aborcji (zabijania).
"nigdy nie spotkałam sie z sytuacją, żeby jakikolwiek ginekolog zagajał rozmowę o antykoncepcji, nigdy nie naciskano na mnie w tej kwestii" ------------------------------ Lekarze niekatolicy zawsze, jak pamiętam, mnie zagajali, ale od razu kończyło się, gdy mówiłam, że antykoncepcji nie mam zamiaru brać.
Może jednak zmień forum, bo tego typu tekstów jest dużo na tzw. świeckich forach i z tego właśnie powodu tutejszy bywalcy tam nie zaglądają. Uparłaś się babo przekonać nas do aborcji. Nic z tego, zrozumienia na tym forum nie znajdziesz. Równie dobrze można postulować dobicie matki lub ojca w ostatnim stadium Alzheimera, bo.. jakość życia takiej osoby jest mierna i rodzina bardzo się męczy jej pielęgnacją.
W polecanym przez Ciebie artykule ("Bezcenne życie") jest stek bzdur i manipulacji.
Przede wszystkim: "Skutki takiego myślenia można było śledzić z grozą podczas powolnego umierania ciężarnej w irlandzkim szpitalu – tam, gdzie obowiązuje przymus rodzenia, kobiety na zewnątrz macicy nie obejmuje już ochrona zdrowia i życia."
W opisywanym przypadku, aborcja nie uratowała by rodzącej, a poza tym - nawet ateusz nie powinien mieć wątpliwości, że było by to bestialskie zamordowanie dziecka, tuż przed porodem. Tam nawet cc nie wchodziła w grę, bo doszło do sepsy - lekarze robili co w ich mocy, aby uratować zarówno matkę, jak i dziecko. Oczywiście lobby pro aborcyjne nie omieszkało wykorzystać tego przypadku do forsowania swojej chorej ideologii.
Przy tym tak się składa, że niejaka Wanda Nowicka sama poddawała się aborcji, czyli mordowała swoje dzieci, a przy tym była (jest nadal?) na liście płac lobby aborcyjnego. Natomiast "etyczka", Magdalena Sroda zachowuje się typowo dla syndromu poaborcyjnego - te panie nie są więc żadnym autorytetem dla ludzi, którzy jeszcze nie mają wypaczonego sumienia.
" Pomówmy o tym, co pomijane w argumentacji antyaborcyjnej. O chorobach. O płodach bez mózgu. Bez nerek. Bez skóry. O terminalnych błędach genetycznych, w efekcie których płód po opuszczeniu macicy obumiera. Zapewne w bólu (to nie dotyczy noworodków z anencefalią, ale pozostałych – owszem)."
Taaak? A zamordowanie maleństwa przed narodzeniem, to bezbolesne dla niego jest?
"Pomówmy o kobietach, które bez opcji wyboru przez dziewięć miesięcy znosiły niekiedy dotkliwe i upośledzające ich własne zdrowie ciążowe niedogodności; które przeszły przez wysiłek i ból porodu tylko po to, by obserwować konanie noworodka."
Była kiedyś piosenka, a w niej refren: "po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy". Oczywiście - zaoszczędźmy kobiecie oglądanie śmierci swojego dziecka; podczas "terminacji ciąży", tylko personel medyczny widzi mord popełniany na dziecku, "matka" ma luksus niewiedzy.
" bądźmy cyniczni i porozmawiajmy o pieniądzach. O pieniądzach na domy dziecka dla postulowanych przez zakazywaczy aborcji nowych obywateli – niezdolnych funkcjonować samodzielnie i niechcianych przez ich rodzicieli – bo już teraz wiele matek zrzeka się tuż po urodzeniu dzieci wymagających gigantycznych nakładów na rehabilitację i leczenie, nakładów, na które wielu ludzi nie stać. Po wejściu tej ustawy takich porzuconych dzieci będzie więcej. Pomówmy więc o pieniądzach na leki, rehabilitację i później edukację dla bezpańskich noworodków z upośledzeniem umysłowym i/lub fizycznym. O etatach dla rehabilitantów i rehabilitantek, terapeutów i terapeutek, pielęgniarzy i pielęgniarek, lekarek i lekarzy. O hostelach, domach dziennego pobytu i domach opieki."
Idąc tokiem takiego rozumowania - proponuję poddać "aborcji" wszystkie osoby upośledzone, które wymagają: drogich leków, rehabilitacji, pobytu w hostelu, domu dziennego pobytu lub hospicjum. Jeżeli już, to należy iść na całego.
A tak na marginesie - te same osoby domagają się zwiększenia nakładów na transplantację i dokładają starań żeby nie zabrakło dawców. Przecież zarówno procedura medyczna, jak i utrzymanie osoby po przeszczepie pochłaniają gigantyczne fundusze.
"problemem jest los osób niepełnosprawnych w chwili, gdy ich opiekunowie zniedołężnieją i sami wymagają opieki – lub po ich śmierci. Osoba, która przez całe dorosłe życie zajmowała się swoim niepełnosprawnym dzieckiem nie ma odłożonych środków na własną starość i chorobę – a na pomoc obecnie dorosłego, ale nadal niesamodzielnego dziecka przecież nie może liczyć. W zasadzie nie może liczyć na nikogo. Gdy umrze, jej dorosłe dziecko zostaje zupełnie samo i zdane jest na opiekę społeczną, czyli kolejkę do mieszkania komunalnego lub szpitala."
"jak rośnie procent PKB przeznaczany na pielęgniarki i rehabilitantki, na refundację protez, wózków, okularów, wind, podjazdów, przeróbek budynków; jak powstają obok stadionów przedszkola i szkoły dla dzieci o szczególnych wymaganiach edukacyjnych: dla dzieci leżących, głuchych, niewidomych, bezrękich i beznogich, dzieci niemych,"
Patrz wyżej - zlikwidujmy wszystkich wymagających opieki, a standard życia w kraju, tym co przeżyją, bez wątpienia się poprawi - wrrrrrr!!!!
Dodam jeszcze, że bardzo wiele upośledzeń, m.in. porażenie mózgowe, autyzm, głuchota, niedowidzenie, ślepota, brak kończyn (fokomelia) ujawniają się dopiero po porodzie. Czyli - znowu patrz wyżej; kasujemy takie osoby, bo: "Chcę zobaczyć budżet na domy opieki dla dorosłych niepełnosprawnych i na personel pracujący w tych domach – profesjonalny i opłacany stosownie do ciężaru i odpowiedzialności tej pracy."
Szlag mnie zaraz trafi - przecież to co nam tutaj to babsko (Maura) serwuje, to jest hitleryzm w czystej postaci. Na wyrażenie tego rodzaju poglądów, w Niemczech nie odważył by się żaden parlamentarzysta.
Kociaro nie współczuj mi ani nie posądzaj o wariactwo. Takie podejście do wielodzietnych i wcale nie patologicznych rodzin się zdarza w służbie zdrowia. Wiele zależy od kultury osobistej lekarza, tutaj gdzie mieszkam chamów nie ma ale też niestety nie ma specjalistów.
"a bardzo pani zależy na tym drugim?, bo jak nie bardzo to karmić, bo to i tak za wcześnie" ( w domyśle nawet jak się coś stanie, to i tak nie będzie szkoda, w sensie "ryzyko poronienia" ).
Widzisz ja miałam odwrotnie, w sensie, że opieprzano mnie po co mi kolejne dzieci jak i tak jestem cienka w karmieniu. No i wszystkie ,, skazane" na cesarkę a takie dzieci są jakieś ,, inne". Ciekawe , że w sprawie IV nie mieli co niektórzy tak naturalnych poglądów.
Kilka lat temu znajoma poszła do gin po pigułkę dzień po. Opłaciła wizytę na recepcji, weszła do gabinetu, a lekarka jej mówi, że ona nie wypisze, bo jest przeciw. Oczywiście nikt kasy oddać nie chciał.
Z czego wynika, że taka deklaracja dla niewierzących też jest ok, bo przynajmniej nie marnują czasu i pieniędzy na chodzenie po lekarzach, którzy im nie pomogą.
Ja się spotkalam z naciskiem na antykoncepcję. Po poronieniu lekarka wciskała mi antykoncepcję bo przecież muszę przynajmniej przez pół roku nie zachodzić w ciążę. Alternatywnych metod nie uznawała za skuteczne zresztą w ogóle nie było o nich mowy.
> Kilka lat temu znajoma poszła do gin po pigułkę dzień po. Opłaciła wizytę na recepcji, weszła do gabinetu, a lekarka jej mówi, że ona nie wypisze, bo jest przeciw. Oczywiście nikt kasy oddać nie chciał. <
A może było tak, że lekarka ją zbadała, to wtedy za wizytę opłata się należy. Jeżeli badania nie było - to jest po prostu skandal. Problem leży w tym, że nie ma listy lekarzy pro aborcyjnych* - uważam, że w sytuacji, gdy lekarz odmawia wypisania recepty, powinien zwrócić kasę za wizytę.
Prof. Chazan mówił dzisiaj w programie telewizyjnym, że on nawet gdyby chciał złamać swoje sumienie, to nie możności polecić innego lekarza, bo takowej listy nie ma, a nie będzie przecież dzwonił po kolegach i się pytał. U niego było to oczywiście rozważanie czysto teoretyczne, ale...
Abp Wojciech Polak Prymas Polski odniósł się do deklaracji wiary podpisanej przez polskich lekarzy i studentów medycyny. Jak mówił, jej podpisanie postrzega jako osobistą decyzję wypływającą z głębi sumienia i świadomości moralnej człowieka: „Trzeba tu jasno powiedzieć, że deklaracja wiary nie jest i nie będzie nigdy interpretowana jako odmowa pomocy w nagłym wypadku, w sytuacji, gdy życie jest zagrożone. Nie ma na ten temat żadnej dyskusji. Bronimy życia od poczęcia do naturalnej śmierci” – stwierdził Prymas.
Najlepsze jest to, że jak np. ja chcę dostać jakiś lek na receptę, to muszę poprosić, przekonywać, a i tak lekarz może się nie zgodzić, czy to wizyta prywatna czy na NFZ. No i słusznie, bo to lekarz, a nie automat do wypisywania recept.
Ciekawe, że przy antykoncepcji nagle jest inaczej i z wypisania recepty robi się coś w rodzaju obowiązku.
Zastanawiałam się - dlaczego Deklaracja jako votum i właśnie w taki sposób została sformułowana? Myślę, że ponieważ autorką jest dr Półtawska, to należy mieć na uwadze, iż właśnie ona dokładnie wie, jak działają "lekarze" kierujący się ustanowionym prawem, a nie Prawem Bożym. Dr Półtawska była przecież "królikiem" w obozie koncentracyjnym dla kobiet Ravensbrück.
Przy okazji problemów, jakie ma personel medyczny obecnie walczący o prawo do działania ze swoim sumieniem. A mówiła Klarcia, że należało głosować co najmniej za zakazem aborcji nienarodzonych dzieci, u których zachodzi podejrzenie lub stwierdzono upośledzenie? Niby prawicowi politycy, w tym "chrześcijanin" poseł Godson twierdzili, że nie można naruszać kompromisu, bo jest ryzyko, że lewica będzie dążyć do poluzowania prawa antyaborcyjnego. Twierdziłam, że przy sprzyjających okolicznościach i tak lewactwo będzie swoje chore idee forsowało. Jeżeli teraz prawa strona się nie zmobilizuje i nie stanie zdecydowanie po stronie lekarzy i personelu medycznego, którzy podpisali Deklarację, to w świetle prawa będzie mordowane coraz więcej dzieci, niewykluczone, że po porodzie również. Bowiem - ile w tym roboty, żeby przeforsować odpowiednią ustawę? Przecież pro aborcyjne lobby już nie ukrywa, że państwa nie stać na to, aby zapewnić godne warunki osobom upośledzonym.
,,Prawo polskie umożliwia przeprowadzenie aborcji w wypadku stwierdzenia poważnych wad płodu, kobieta po diagnozie w wyniku badań prenatalnych może się na to zdecydować (albo i nie)"
No właśnie. Prawo umożliwia przerwanie ciąży w takim wypadku ale nie nakazuje wykonania. Lekarz może przeprowadzić aborcję a może jej nie zrobić. Tym bardziej, gdy ciąża nie zagraża życiu pacjentki. Tak więc prawnie Chazan jest w porządku i żaden Arłukowicz nie ma się o co do niego przyczepić ani znaleźć na niego haka i to aborcjionistów najbardziej wkurza. Jesli ta pani bardzo chciała pozbyć się wadliwego dziecka ( pomijam obrzydliwą postawę tej baby), mogła to zrobić gdzie indziej nie prosząc Chazana o podanie konkretnych danych osobowych takiego lekarza, To chyba nie problem się wywiedzieć gdzie i jak.
"Bo po co wkonywać badania, jeżeli po ich zrobieniu ewentualnie człowiek miałby zostać zabity?
Nie widzisz, że to logiczne? Przecież lekarz jest po to, aby ratować życie i zdrowie, a nie zabijać. Stąd ww. przypadkach nie powinno wykonywać się badań prenatalnych, skoro schorzeń wykrytych i tak nie da się wyleczyć, a niektórzy mieliby zamiar pacjenta zabić."
Ale się plączesz i sama sobie przeczysz. Myślisz że każda kobieta u której podejrzewa się wady płodu powie lekarzowi że planuje aborcję jeśli coś wyjdzie nie tak na badaniach prenatalnych? Jakie "ww przypadkach"? Prawo polskie umożliwia przeprowadzenie aborcji w wypadku stwierdzenia poważnych wad płodu, kobieta po diagnozie w wyniku badań prenatalnych może się na to zdecydować (albo i nie). W związku z tym spytałam jak lekarze "zadeklarowani" się na to zapatrują, skoro badania prenatalne mogą być furtką do przeprowadzenia legalnej aborcji. Co byłaś wcześniej uprzejma skwitować kpiną. ---------------------- Nic nie plączę i nie przeczę temu, co napisałam, ale piszę jasno: nie ma potrzeby robić badań prenatalnych, które miałyby tylko potwierdzić przypuszczenie nieuleczalnej choroby dziecka. Po co robić badania diagnostyczne w kierunku choroby, której współczesna medycyna nie potrafi jeszcze leczyć? No po co? Po to, aby zabić dziecko? Dla takich właśnie badań ludzki rozum mówi: nie!
Niezależnie od tego czy zabicie dziecka przed narodzeniem jest legalne czy nielegalne jest zabiciem dziecka i każdy normalny człowiek powie temu: nie!
Klarcia - nie przekonuję nikogo do aborcji, oczekuję tylko od ludzi którzy mają usta pełne frazesów o godności, mordowaniu i wartości życia by zajęli się realną stroną opieki nad chorym dzieckiem. Łatwo pokrzyczeć, powiedzieć że "przecież można oddać do domu opieki" i zasnąć w poczuciu zadowolenia z siebie i spokoju sumienia, tak? Łatwo mówić "takie dziecko też ma prawo żyć, ma swoją godność", ale czy ja mówię że nie ma? Oczywiście że ma, ale niestety takie słowa nie zapewnią mu opieki i godnego życia. Czy myślisz że gdyby w Polsce było wiele domów opieki na wysokim poziomie, gdyby rodzice opiekujący się ciężko niepełnosprawnym dzieckiem dostawali więcej pieniędzy miesięcznie niż te śmieszne 800zł, gdyby nie było problemu z refundacją sprzętu medycznego, gdyby matki decydujące się na oddanie do adopcji chorego dziecka nie były wyklęte jako wyrodne potwory czy byłoby tyle aborcji z tego powodu?
Komentarz
na grzeczne i stanowcze stwierdzenie, że nie jestem zainteresowana, bo jestem katoliczką i nie zamierzam stosować antykoncepcji usłyszałam "a może chociaż spiralę? tylko 800 zł z założeniem", "bo ile jeszcze pani zamierza tak rodzić?" No, ile Bóg da
na wizyty popołogowe już się na nfz nie wybieram
obecna na ten temat powiedziała tylko (po porodzie) : proszę pamiętać, że nie może pani stosować antykoncepcji hormonalnej (w związku z cholestazą);
ale mam kilka koleżanek, które były "molestowane" antykoncepcyjnymi pogadankami...
jedyną osobą, która nękała mnie antykoncepcją, była...położna środowiskowa
Potem u innych lekarzy z mniejszą intensywnością ale temat wypytywania o metodę antykoncepcji i demonstrowanie zdumienia (ale jak to żadną przecież Pani ma troje dzieci? A wszystkie żyją?) się powtarzał, aż wreszcie zaczęłam chodzić do Pani dr o której wiedziałam, że jest katoliczką (ku mojej radości jest na liście) i mam komfort. Dodatkowy plus, że potrafi czytać wykresy temperatury i już zdarzyło się, że wyłapała problem zdrowotny z wygladu wykresu.
Koleżanki dzieciate od trójki wzwyż mają takich doświadczen jak moje na pęczki.
@Aniela skąd ty to wszystko wiesz? Czyzbyś miała pogląd do tego jak zmieniała nicka Maura.
-----------------------
@M_Monia
Siedzę sobie na tym forum i obserwuje na bieżąco.
przypadku stwierdzenia wady płodu nie niesie to za sobą możliwości
wykonania aborcji.
----------------------------------
@Maura
Bo po co wkonywać badania, jeżeli po ich zrobieniu ewentualnie człowiek miałby zostać zabity?
Nie widzisz, że to logiczne? Przecież lekarz jest po to, aby ratować życie i zdrowie, a nie zabijać. Stąd ww. przypadkach nie powinno wykonywać się badań prenatalnych, skoro schorzeń wykrytych i tak nie da się wyleczyć, a niektórzy mieliby zamiar pacjenta zabić.
dobre podsumowanie Marka Balickiego - (mniej więcej, nie przytoczę
dokładnie)- w tej chwili nie ma jakichkolwiek sygnałów o łamaniu sumień
lekarzy, jest natomiast sporo przypadków, kiedy lekarz powołując się na
klauzulę sumienia uniemożliwiają korzystanie pacjentkom z ich praw,
narzucają swoje zdanie i swoje przekonanie w ramach zagwarantowanego im
prawa<<
ale "dobre", he, he.
te gwarantowane prawa pacjentek to prawa do antykoncepcji (do szkodzenia zdrowiu) i aborcji (zabijania).
rzygać się chce
spotkałam sie z sytuacją, żeby jakikolwiek ginekolog zagajał rozmowę o
antykoncepcji, nigdy nie naciskano na mnie w tej kwestii"
------------------------------
Lekarze niekatolicy zawsze, jak pamiętam, mnie zagajali, ale od razu kończyło się, gdy mówiłam, że antykoncepcji nie mam zamiaru brać.
> polecam przeczytać <
http://naimaonline.wordpress.com/2013/09/26/bezcenne-zycie/
***
Może jednak zmień forum, bo tego typu tekstów jest dużo na tzw. świeckich forach i z tego właśnie powodu tutejszy bywalcy tam nie zaglądają.
Uparłaś się babo przekonać nas do aborcji. Nic z tego, zrozumienia na tym forum nie znajdziesz.
Równie dobrze można postulować dobicie matki lub ojca w ostatnim stadium Alzheimera, bo.. jakość życia takiej osoby jest mierna i rodzina bardzo się męczy jej pielęgnacją.
W polecanym przez Ciebie artykule ("Bezcenne życie") jest stek bzdur i manipulacji.
Przede wszystkim: "Skutki takiego myślenia można było śledzić z grozą podczas powolnego umierania ciężarnej w irlandzkim szpitalu – tam, gdzie obowiązuje przymus rodzenia, kobiety na zewnątrz macicy nie obejmuje już ochrona zdrowia i życia."
W opisywanym przypadku, aborcja nie uratowała by rodzącej, a poza tym - nawet ateusz nie powinien mieć wątpliwości, że było by to bestialskie zamordowanie dziecka, tuż przed porodem.
Tam nawet cc nie wchodziła w grę, bo doszło do sepsy - lekarze robili co w ich mocy, aby uratować zarówno matkę, jak i dziecko.
Oczywiście lobby pro aborcyjne nie omieszkało wykorzystać tego przypadku do forsowania swojej chorej ideologii.
Przy tym tak się składa, że niejaka Wanda Nowicka sama poddawała się aborcji, czyli mordowała swoje dzieci, a przy tym była (jest nadal?) na liście płac lobby aborcyjnego.
Natomiast "etyczka", Magdalena Sroda zachowuje się typowo dla syndromu poaborcyjnego - te panie nie są więc żadnym autorytetem dla ludzi, którzy jeszcze nie mają wypaczonego sumienia.
" Pomówmy o tym, co pomijane w argumentacji antyaborcyjnej. O chorobach. O płodach bez mózgu. Bez nerek. Bez skóry. O terminalnych błędach genetycznych, w efekcie których płód po opuszczeniu macicy obumiera. Zapewne w bólu (to nie dotyczy noworodków z anencefalią, ale pozostałych – owszem)."
Taaak? A zamordowanie maleństwa przed narodzeniem, to bezbolesne dla niego jest?
"Pomówmy o kobietach, które bez opcji wyboru przez dziewięć miesięcy znosiły niekiedy dotkliwe i upośledzające ich własne zdrowie ciążowe niedogodności; które przeszły przez wysiłek i ból porodu tylko po to, by obserwować konanie noworodka."
Była kiedyś piosenka, a w niej refren: "po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy". Oczywiście - zaoszczędźmy kobiecie oglądanie śmierci swojego dziecka; podczas "terminacji ciąży", tylko personel medyczny widzi mord popełniany na dziecku, "matka" ma luksus niewiedzy.
" bądźmy cyniczni i porozmawiajmy o pieniądzach. O pieniądzach na domy dziecka dla postulowanych przez zakazywaczy aborcji nowych obywateli – niezdolnych funkcjonować samodzielnie i niechcianych przez ich rodzicieli – bo już teraz wiele matek zrzeka się tuż po urodzeniu dzieci wymagających gigantycznych nakładów na rehabilitację i leczenie, nakładów, na które wielu ludzi nie stać. Po wejściu tej ustawy takich porzuconych dzieci będzie więcej. Pomówmy więc o pieniądzach na leki, rehabilitację i później edukację dla bezpańskich noworodków z upośledzeniem umysłowym i/lub fizycznym. O etatach dla rehabilitantów i rehabilitantek, terapeutów i terapeutek, pielęgniarzy i pielęgniarek, lekarek i lekarzy. O hostelach, domach dziennego pobytu i domach opieki."
Idąc tokiem takiego rozumowania - proponuję poddać "aborcji" wszystkie osoby upośledzone, które wymagają: drogich leków, rehabilitacji, pobytu w hostelu, domu dziennego pobytu lub hospicjum.
Jeżeli już, to należy iść na całego.
A tak na marginesie - te same osoby domagają się zwiększenia nakładów na transplantację i dokładają starań żeby nie zabrakło dawców. Przecież zarówno procedura medyczna, jak i utrzymanie osoby po przeszczepie pochłaniają gigantyczne fundusze.
"problemem jest los osób niepełnosprawnych w chwili, gdy ich opiekunowie zniedołężnieją i sami wymagają opieki – lub po ich śmierci. Osoba, która przez całe dorosłe życie zajmowała się swoim niepełnosprawnym dzieckiem nie ma odłożonych środków na własną starość i chorobę – a na pomoc obecnie dorosłego, ale nadal niesamodzielnego dziecka przecież nie może liczyć. W zasadzie nie może liczyć na nikogo. Gdy umrze, jej dorosłe dziecko zostaje zupełnie samo i zdane jest na opiekę społeczną, czyli kolejkę do mieszkania komunalnego lub szpitala."
"jak rośnie procent PKB przeznaczany na pielęgniarki i rehabilitantki, na refundację protez, wózków, okularów, wind, podjazdów, przeróbek budynków; jak powstają obok stadionów przedszkola i szkoły dla dzieci o szczególnych wymaganiach edukacyjnych: dla dzieci leżących, głuchych, niewidomych, bezrękich i beznogich, dzieci niemych,"
Patrz wyżej - zlikwidujmy wszystkich wymagających opieki, a standard życia w kraju, tym co przeżyją, bez wątpienia się poprawi - wrrrrrr!!!!
Dodam jeszcze, że bardzo wiele upośledzeń, m.in. porażenie mózgowe, autyzm, głuchota, niedowidzenie, ślepota, brak kończyn (fokomelia) ujawniają się dopiero po porodzie.
Czyli - znowu patrz wyżej; kasujemy takie osoby, bo: "Chcę zobaczyć budżet na domy opieki dla dorosłych niepełnosprawnych i na personel pracujący w tych domach – profesjonalny i opłacany stosownie do ciężaru i odpowiedzialności tej pracy."
Na wyrażenie tego rodzaju poglądów, w Niemczech nie odważył by się żaden parlamentarzysta.
zwykle mnie wkurzasz
ale teraz napisałaś naprawdę pięknie
@};-
Widzisz ja miałam odwrotnie, w sensie, że opieprzano mnie po co mi kolejne dzieci jak i tak jestem cienka w karmieniu. No i wszystkie ,, skazane" na cesarkę a takie dzieci są jakieś ,, inne". Ciekawe , że w sprawie IV nie mieli co niektórzy tak naturalnych poglądów.
Marsjanka
08:03
@Klarcia
zwykle mnie wkurzasz
ale teraz napisałaś naprawdę pięknie
O to, to!
@Klarcia
Rzadko się z Tobą zgadzam ale dziękuję za ten wpis. Nic dodać nic ująć.
> Kilka lat temu znajoma poszła do gin po pigułkę dzień po. Opłaciła wizytę na recepcji, weszła do gabinetu, a lekarka jej mówi, że ona nie wypisze, bo jest przeciw. Oczywiście nikt kasy oddać nie chciał. <
A może było tak, że lekarka ją zbadała, to wtedy za wizytę opłata się należy. Jeżeli badania nie było - to jest po prostu skandal.
Problem leży w tym, że nie ma listy lekarzy pro aborcyjnych* - uważam, że w sytuacji, gdy lekarz odmawia wypisania recepty, powinien zwrócić kasę za wizytę.
Prof. Chazan mówił dzisiaj w programie telewizyjnym, że on nawet gdyby chciał złamać swoje sumienie, to nie możności polecić innego lekarza, bo takowej listy nie ma, a nie będzie przecież dzwonił po kolegach i się pytał.
U niego było to oczywiście rozważanie czysto teoretyczne, ale...
w państwowych też mogą zrobic tego typu dopiski.
Byłoby jasne, kto nie przepisuje antyków, a kto np. chamsko wciska pigułki i spirale.
się do deklaracji wiary podpisanej przez polskich lekarzy i studentów
medycyny. Jak mówił, jej podpisanie postrzega jako osobistą decyzję
wypływającą z głębi sumienia i świadomości moralnej człowieka: „Trzeba
tu jasno powiedzieć, że deklaracja wiary nie jest i nie będzie nigdy
interpretowana jako odmowa pomocy w nagłym wypadku, w sytuacji, gdy
życie jest zagrożone. Nie ma na ten temat żadnej dyskusji. Bronimy życia
od poczęcia do naturalnej śmierci” – stwierdził Prymas.
Ciekawe, że przy antykoncepcji nagle jest inaczej i z wypisania recepty robi się coś w rodzaju obowiązku.
Myślę, że ponieważ autorką jest dr Półtawska, to należy mieć na uwadze, iż właśnie ona dokładnie wie, jak działają "lekarze" kierujący się ustanowionym prawem, a nie Prawem Bożym. Dr Półtawska była przecież "królikiem" w obozie koncentracyjnym dla kobiet Ravensbrück.
A mówiła Klarcia, że należało głosować co najmniej za zakazem aborcji nienarodzonych dzieci, u których zachodzi podejrzenie lub stwierdzono upośledzenie?
Niby prawicowi politycy, w tym "chrześcijanin" poseł Godson twierdzili, że nie można naruszać kompromisu, bo jest ryzyko, że lewica będzie dążyć do poluzowania prawa antyaborcyjnego.
Twierdziłam, że przy sprzyjających okolicznościach i tak lewactwo będzie swoje chore idee forsowało.
Jeżeli teraz prawa strona się nie zmobilizuje i nie stanie zdecydowanie po stronie lekarzy i personelu medycznego, którzy podpisali Deklarację, to w świetle prawa będzie mordowane coraz więcej dzieci, niewykluczone, że po porodzie również. Bowiem - ile w tym roboty, żeby przeforsować odpowiednią ustawę?
Przecież pro aborcyjne lobby już nie ukrywa, że państwa nie stać na to, aby zapewnić godne warunki osobom upośledzonym.
poważnych wad płodu, kobieta po diagnozie w wyniku badań prenatalnych może się na to zdecydować (albo i nie)"
No właśnie. Prawo umożliwia przerwanie ciąży w takim wypadku ale nie nakazuje wykonania. Lekarz może przeprowadzić aborcję a może jej nie zrobić. Tym bardziej, gdy ciąża nie zagraża życiu pacjentki. Tak więc prawnie Chazan jest w porządku i żaden Arłukowicz nie ma się o co do niego przyczepić ani znaleźć na niego haka i to aborcjionistów najbardziej wkurza.
Jesli ta pani bardzo chciała pozbyć się wadliwego dziecka ( pomijam obrzydliwą postawę tej baby), mogła to zrobić gdzie indziej nie prosząc Chazana o podanie konkretnych danych osobowych takiego lekarza, To chyba nie problem się wywiedzieć gdzie i jak.
Nie
widzisz, że to logiczne? Przecież lekarz jest po to, aby ratować życie i
zdrowie, a nie zabijać. Stąd ww. przypadkach nie powinno wykonywać się
badań prenatalnych, skoro schorzeń wykrytych i tak nie da się wyleczyć, a
niektórzy mieliby zamiar pacjenta zabić."
Ale
się plączesz i sama sobie przeczysz. Myślisz że każda kobieta u której
podejrzewa się wady płodu powie lekarzowi że planuje aborcję jeśli coś
wyjdzie nie tak na badaniach prenatalnych? Jakie "ww przypadkach"? Prawo
polskie umożliwia przeprowadzenie aborcji w wypadku stwierdzenia
poważnych wad płodu, kobieta po diagnozie w wyniku badań prenatalnych może
się na to zdecydować (albo i nie). W związku z tym spytałam jak lekarze
"zadeklarowani" się na to zapatrują, skoro badania prenatalne mogą być furtką do przeprowadzenia legalnej aborcji. Co byłaś wcześniej uprzejma skwitować kpiną.
----------------------
Nic nie plączę i nie przeczę temu, co napisałam, ale piszę jasno: nie ma potrzeby robić badań prenatalnych, które miałyby tylko potwierdzić przypuszczenie nieuleczalnej choroby dziecka. Po co robić badania diagnostyczne w kierunku choroby, której współczesna medycyna nie potrafi jeszcze leczyć? No po co? Po to, aby zabić dziecko? Dla takich właśnie badań ludzki rozum mówi: nie!
Niezależnie od tego czy zabicie dziecka przed narodzeniem jest legalne czy nielegalne jest zabiciem dziecka i każdy normalny człowiek powie temu: nie!
którzy mają usta pełne frazesów o godności, mordowaniu i wartości życia
by zajęli się realną stroną opieki nad chorym dzieckiem. Łatwo
pokrzyczeć, powiedzieć że "przecież można oddać do domu opieki" i zasnąć
w poczuciu zadowolenia z siebie i spokoju sumienia, tak? Łatwo mówić
"takie dziecko też ma prawo żyć, ma swoją godność", ale czy ja mówię że
nie ma? Oczywiście że ma, ale niestety takie słowa nie zapewnią mu
opieki i godnego życia. Czy myślisz że gdyby w Polsce było wiele domów
opieki na wysokim poziomie, gdyby rodzice opiekujący się ciężko
niepełnosprawnym dzieckiem dostawali więcej pieniędzy miesięcznie niż te
śmieszne 800zł, gdyby nie było problemu z refundacją sprzętu
medycznego, gdyby matki decydujące się na oddanie do adopcji chorego
dziecka nie były wyklęte jako wyrodne potwory czy byłoby tyle aborcji z
tego powodu?
Co do tego się zgadzam.
nie musiała szukać w internecie - choć osobie średnio inteligentnej zajęło by to kilka minut - na każdym forum o in vitro dostałaby takie info
poza tym wystarczyło zadzwonić do NFZ i tam by ją konkretnie pokierowali informując gdzie zakontraktowali tego typu "usługę"